21. 04. 21 r. Warszawa.
Miałam tekst, nad którym się długo wahałam. Prosiłam o znaki, ponieważ nie byłam pewna, czy powinnam go opublikować …
22. 10. 20 r. Warszawa.
Miałam dzisiaj krótką, ale niesamowicie wyraźną wizję. Ja i moja koleżanka, której nie widziałam od podstawówki jesteśmy w jakimś rowie. Obie kucamy, przed czymś się chowamy lub ukrywamy. Nie jestem do końca pewna, bo jedynie naśladuję to co robi ta koleżanka. To tak jakby gdzieś toczyła się bitwa, a my siedzimy skulone w rowie i czekamy. Ona do mnie mówi przerażona
- … Metatron nadchodzi ! Nadchodzi ! Meti nadchodzi !!! http://rozmowyzniebem.pl/wp/2021/04/21/
Stefan dał mi na to odpowiedź pisząc nieoczekiwany komentarz;
Księga Izajasza; https://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=478
Wprowadziłam tekst na blog, zaakceptowałam enter-em i w tym momencie …. rozbrzmiał głośny grzmot burzy. Wyglądam przez okno … Jak to możliwe ? Przy takim niebie ?
22. 04. 21 r. Warszawa.
Piotr przyszedł z pracy z newsem, że główna księgowa odchodzi na emeryturę. A więc i tutaj Ojciec robi czystki.
- Nie myśl sobie, jeszcze z tobą pobędzie – … bo chce pracować na pół etatu.
- Aaaa … To znaczy, że w tym roku to chyba nie odejdziesz – … czuję lekkie rozczarowanie.
- Zobacz na jej minę, jak się „cieszy” !
- …….. – głupio mi się zrobiło.
No bo prawda jest taka, że nie chcę rozstania, ale jednocześnie chcę, aby słowa Ojca się sprawdziły. Ewidentnie widać tu konflikt interesów, bo nijak nie da się tego pogodzić.
- A co do jego odejścia ….
- Nie możesz być nigdy pewna, kiedy to się stanie.
- Proszę cię po raz ostatni, nie baw się czasem.
- To Moja domena.
- Jak i kara to Moja domena.
- Czas jest domeną Ojca, tak jak wyroki.
- Jest sędzią.
Zapisywałam każde słowo uważnie, ale Piotr zaczął mówić tak szybko, że się zacięłam …
- Ojcze, nie tak szybko proszę – jęknęłam.
- A umiesz potajemnie nagrywać … ?
- ……. – roześmiałam się. Rzeczywiście ostatnio zdarzyło mi się to parę razy, bo nie miałam po prostu wyjścia.
- To trzeba było mnie uprzedzić …
- Tak też się z nim stanie, nie będziesz wiedziała kiedy.
- Nie baw się czasem, bo kiedy dokładasz daty, wykorzystuje to druga strona.
Hmm … To dlatego tak wiele prorokowań jest niewiele wartych. Wielu popełnia ten błąd.
- …. Czy ten wczorajszy grzmot to mi się przewidziało ?
- Nie przewidziało, przesłyszało chyba.
- No tak … – teraz zdaję sobie sprawę z mojej pomyłki. Brak precyzji. Przecież nie widziałam, a słyszałam.
- Nie przesłyszało ci się.
- Gdyby ci się przewidziało, to bym się zmartwił.
Słuchamy wiadomości …
- Ojcze, czy w Polsce będzie bezpiecznie tak przez kolejne … 20 lat jeszcze ?
- A co ? Liczysz do siedemdziesięciu ?
- ……. – roześmiałam się najpierw, a potem gwałtownie spoważniałam. Przypomniałam sobie bowiem, że kiedyś powiedziano mi, że będę żyć do siedemdziesiątki.
- Bez ciebie ten świat będzie już inny.
- Wow … – ciekawe co to znaczy.
- Pierwszym z kimkolwiek lub cokolwiek będzie się działo, będziesz ty – … do Piotra.
Ktoś w komentarzach podał; Adam-Człowiek 30. sierpnia 2011 wizja Wizja z 30 sierpnia 2011 r opublikowana za wiedzą księży Adama Skwarczyńskiego oraz Stanisława Małkowskiego. (Non nisi parendo vincitur. Zwycięża się tylko posłuszeństwem) http://adam-czlowiek.blogspot.com/2012/04/adam-czowiek-30-sierpnia-2011-wizja.html
- Czy namaszczony to … Piotr ? – sama jestem ciekawa.
- Dobre źródło.
- Żeby tak było, muszę go wziąć.
- ?!!!
- Ojciec mówi …
- Wszystko jej przygotuj sam. Przygotuj jakbyś wyjeżdżał na rok.
- Już to powinienem robić ?!- pyta kompletnie zaskoczony.
- Czas to Moja domena.
Siadłam do komputera, aby zapisać całą rozmowę.
- Ojciec mówi do ciebie …
- Jesteś Moim prawdziwym przyjacielem.
- Walczysz o Moje imię i odwdzięczę ci się nie tylko Piotrem.
- …….. – widząc jego minę śmiać mi się zachciało. Nie był zbyt zadowolony.
Dopisane 23. 08. 2021 r.
- Czas jest domeną Ojca, tak jak wyroki. Jest sędzią.
„Jak i kara to Moja domena.”
Z zapisków więziennych kard.Stefana Wyszyńskiego 05.01.1955r :
„Gniew Ojca zawsze jest łaską, bo jest dowodem opieki, zainteresowania, bliskości, woli poddania Sobie opornej istoty.
O ileż szczęśliwsze jest położenie człowieka, który odczuwa na sobie gniew Boży jak Hiob czy Dawid, niż takiego, który nie czuje przy sobie żadnego śladu obecności Boga.”
Gniew Boży jest obecnością Bożą. Świat, który doświadcza kar Bozych jest naznaczony Bożą obecnością.
„Gdy Bóg się gniewa, łatwo znajdę słuszą przyczynę Jego gniewu w sobie, a wtedy lepiej jest mi być wdeptanym w ziemię, choćby butem wroga, bo owoc wyrasta z ziarna obumarłego w ziemi. Jak łatwo jest wtedy uznać sprawiedliwość Boga, choćby winy moje odmierzały się przez szkło powiększające. Jak przyjemnie wtedy doznać prześladowania, które jest rózgą biorącą należność. Jak uczynnymi są wtedy moi dręczyciele, którzy nawet nie wiedzą tego, że przez ich usługiwanie, ja dochodzę do pojednania z Bogiem. Jak bardzo muszę ich kochać skoro Bóg okazał mi swoje zainteresowanie z ich pomocą. Miłość nieprzyjaciół przestaje być kwiatem retorycznym, a staje się ciałem. ”
https://www.youtube.com/watch?v=TYweduTekL4
Mocne..
Zdementuję te słowa :
O ileż szczęśliwsze jest położenie człowieka, który odczuwa na sobie gniew Boży jak Hiob czy Dawid, niż takiego, który nie czuje przy sobie żadnego śladu obecności Boga.
Bo wielokroć bardziej szczęśliwsze jest położenie człowieka który odczuwa na sobie Jego łaskę i jest w tę łaskę obleczony. My złota ekipo, dążmy do właśnie tego …
Dzisiejsze Słowo Boże: „.. jak nawróciliście się od bożków do Boga, by służyć Bogu żywemu i prawdziwemu i oczekiwać z niebios Jego Syna, którego wskrzesił z martwych, Jezusa, naszego wybawcę od nadchodzącego gniewu”.
Tak, oczekujemy wybawienia od gniewu Bożego.
W kard. Wyszyńskim jest wielka pokora i błogosławiona bojaźń Boża. Łatwiej jest wielbić Boga i kochać bliźniego, gdy jest się w łasce u Boga i u ludzi ale to w próbie niełaski złoto się uszlachetnia.
A ja nie ogarniam tego połączenia. Może jeszcze to przede mną. Nie ogarniam jak pełnia Bożej miłości może iść w parze z bojaźnią.
Owszem, bojaźń przed skrzywdzeniem uczucia Boga Ojca swoim grzechem można tak określić. Choć to bardziej smutek, żal, wstyd….
Jan pisze:
1 J 4,18
Bóg jest źródłem prawdziwej miłości, wiary i życia
W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości.
„Jak i kara to Moja domena.”
To bardzo trudny i skomplikowany temat.
Wg mnie poziom odpowiedzi na ten temat zależny jest od wiedzy i umiejętności logicznego myślenia poszczególnych osób.
Wpierw trzeba sobie odpowiedzieć na pytania:
– Kim jest Bóg i co może?
– Kim jest człowiek i co może?
– Co może człowiek jeśli na nim spoczywa łaska Pana, a co jeśli nie?
Nie będę się na te tematy rozpisywać, ponieważ o naszej nicości i Wszechmocy Boga i jego genialności, każdy stały czytelnik tego bloga sporo informacji posiadł.
Jestem „praktykiem” i często to tłumaczę w prosty sposób:
Jeśli włączamy kontakt, to żarówka się świeci. Lecz jeśli prądu nie ma, no to możemy sobie pstrykać i nic to nie da, jasno nie będzie. Boża łaska to taki „prąd” dla człowieka. Jeśli on jest to i góry potrafimy przenosić. Jeśli go nie ma, to co się dzieje? Potraficie sobie wyobrazić nasze życie dzisiaj bez elektryczności? Czy jej brak (czyt. Łaski Bożej) można nazwać karą?
Niech każdy sam sobie odpowie.
Jeśli Łaska Boża spoczywa na człowieku, to i Duch Święty może działać ( jak ten prąd w żarówce, silniku czy innym urządzeniu elektrycznym) w człowieku. Owocami zaś Ducha są: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, wstrzemięźliwość.
Jeśli na człowieku nie spoczywa Łaska Boża, to tą pustkę wypełniają ci, których Piotr wyrzuca.
Rzeczywiście się skomplikowało, dla mnie to też trudny temat. Są dwa punkty widzenia: ludzki i Boży. Wyszyński mówi, że gniew Boży jest zawsze łaską, natomiast normalny człowiek nie masochista ocenia kary Boże jako niełaskę.
I dlatego jeden rabin idąc do gazu przeklinał Boga, a inny rabin Mu błogosławił.
„Boża łaska to taki „prąd” dla człowieka” – ładne porównanie. Ale co jeśli ktoś wali w odbiornik?- żarówka pęka i nie ma światła, mimo, że jest prąd. Wyszyński miał w sobie moc Bożą, ten prąd ale zamykając go w więzieniu skutecznie zgasili światło. I co miał sobie myśleć człowiek stworzony do dawania światła? – że Bóg tego chce?
Akurat mam bliskiego znajomego księdza, którego tak zgaszono i jest w ciężkiej depresji, nie utracił prądu ale siedzi w ciemności wdeptany w ziemię butami „życzliwych” osób. Jak trudno jest wtedy powiedzieć: „Jak uczynnymi są wtedy moi dręczyciele, którzy nawet nie wiedzą tego, że przez ich usługiwanie, ja dochodzę do pojednania z Bogiem.” Tymi słowami Wyszyński chwali Boga, choć mógłby Go przeklnąć w drugim człowieku.
„Jezus im odpowiedział: «Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, że to ucierpieli?” Łk13.1-5
Przypomina mi się film i postawa”Noe – wybrany przez Boga”. Mimo, że był wybrany czuł na sobie ciężar gniewu Bożego, dlatego chciał zabić swoje wnuki, bo nie czuł się lepszy i bardziej godny przeżycia niż ci wszyscy, którzy zginęli w wodach potopu.
Myślę sobie, że jesteśmy traktowani całościowo, na zasadzie odpowiedzialności zbiorowej jako, że wszyscy jesteśmy braćmi i dziećmi jednego Boga tzn. dzięki nielicznym żyjącym w łasce reszta żyje w łasce „Pan odpowiedział: «Jeżeli znajdę w Sodomie pięćdziesięciu sprawiedliwych, przebaczę całemu miastu przez wzgląd na nich.” Rdz.18.26 I odwrotnie przez grzechy wielu cierpią także sprawiedliwi.
Aga: Ale co jeśli ktoś wali w odbiornik?- żarówka pęka i nie ma światła, mimo, że jest prąd.
Po prostu nie ma już na tym świecie tego człowieka.
Co nie znaczy, że innych ludzi nie ma i nie korzystają z Bożego dobrodziejstwa.
Myślę, że należy rozważyć sobie takie zestawienie, bądź inaczej odpowiedzieć na pytane:
Kara – czy raczej nauka. Tu, często jest o tym mowa.
To co dla jednych jest nauką dla innych może być odebrane jako kara. Bóg Ojciec – jak często mówi- stara się nas czegoś nauczyć. Każdego z nas czegoś innego, ale zawsze po to abyśmy wzrastali, nigdy zaś nie po to byśmy upadli.
To od nas tylko zależy, czy zadamy sobie trudu aby rozwiązać postawione przed nami zagadki, rebusy itp..
To co, jedziemy.
Ale ja nie mam upatrzonego miejsca, a nie chcę tak w tłumie.
Jest za Skoczowem takie miejsce ale i w Ustroniu też jest kilka.
Chodziło wczoraj o to gdzie się zamontować nad rzeką i poopalać się, posiedzieć, posłuchać muzyki w słuchawkach – to w moim przypadku i potowarzyszyć żonie, bo tak właśnie sobie lubi. Dlaczego taka decyzja. No bo pięknie się zrobiło i szkoda wracać tak wcześnie do domu na zaplanowany obiad z grillowanych kiełbasek w ogrodzie, poprzedzony a potem też również wsparty kilkoma dobrymi piwkami.
Tato umawiam się z Tobą że jak do Skoczowa to niech jakieś czerwone auto przejedzie zanim dojdziemy z żoną do tej tablicy ogłoszeniowej. Masz dużo czasu na to żeby to zorganizować, bo jak przejedzie jakieś, to jadę do Skoczowa. Przeszliśmy i nic.
Idziemy dłuższą chwilę spacerem , podziwiamy widoki i snujemy co by tu jeszcze kiedyś wymyślić i zrealizować, aż nagle żona mówi do mnie, chodź przy kładce zamontujemy się, z dwie godzinki pobędziemy i wtedy dopiero pojedziemy do domu i w tej chwili, wrrrr.
Czerwone auto jedzie …
No pewnie, tak zrobimy ochoczo tędy odpowiadam.
Podjechaliśmy tam, potem podeszliśmy, zamontowałem żonę w odpowiednim miejscu i mówię do niej, ja zaraz przyniosę resztę rzeczy i ruszyłem po nie, ale w zamyśle miałem podjechać samochodem w pobliże tego miejsca gdzie nie wiele miejsca było do zaparkowania. Mówię, Tato zachowaj mi jakieś. Przebijam się autem w niesamowitym tłoku jak wszyscy. Dojeżdżam do miejsca parkowania a tu nici. Wszystko pozajmowane, Trudno nawrócić, ale robię to i myślę no teraz to chociaż gdzieś w pobliżu muszę zaparkować. Trochę dalej znajduję miejsce. Bezpiecznie ustawiłem tam auto i pytam, Tato dlaczego nie zachowałeś tego miejsca dla mnie, przecież Cie prosiłem. Blisko bym miał i targać nie musiałbym tych wszystkich bambetli. W tym miejscu do którego zmierzałem, ktoś takiego wielkiego czarnego suwa sobie zaparkował. Taki rozgoryczony tym wszystkim nieco byłem, no bo przecież posłuchałem Taty i miało być przecież w moim wyobrażeniu wszystko na cacy a tu co ….. i ….
wrrrr – czerwone piękne autko sobie obok mnie przejechało. No masz, i weź tu dyskutuj …
p.s. I Bóg miłosierny dla miłosiernych i sprawiedliwy dla sprawiedliwych – nie bójmy się Taty i bądźmy w dobrej z Nim relacji.
p.s. II byliśmy w tym miejscu za Skoczowem, w drodze powrotnej do domu tam zjechałem i cóż, miejsce to zmieniono w publiczną toaletę w plenerze. Nic tylko tam, ehm.
Fajne świadectwo:
https://www.youtube.com/watch?v=F5izrDQKFGM&list=PLb87vpB71ypneWmd6piXxzHyGXEWWBOuH&index=6