25. 10. 17 r. Warszawa.
Piotr nadal myślał o wczorajszej wizji. Nie dawało mu to spokoju.
- Ja to wyraźnie czułem pod palcami, jakbym się cofnął w czasie i zapinał mundur.
- …….
- Hmm … Nie mogę zrozumieć … Jak z taką przeszłością mogę pochodzić Stamtąd ? – patrzy na mnie szczerze zdziwiony.
- My też tego nie rozumiemy, a jednak to prawda.
- Tak zrył twoją głowę diabeł.
- Ten gnojek …
- Nie używaj słów pogardy nawet do swoich nieprzyjaciół.
- Pogarda to… – i pokazał palcem na „dół”. Domena diabła.
- Teraz rozumiesz, że to ważne, żeby to było w tym roku? – upieram się, choć nie mam pojęcia tak naprawdę kiedy.
- Czy to ważne czy 2017 czy 2018 ? A może to będzie w przyszłym roku ? – Piotr sceptyczny jak zawsze.
- Ano ma. Chodzi o cykliczność i zamykanie kręgów.
- Kim my jesteśmy ? – Piotr.
- Nie ma jesteśmy, a kim ty jesteś. Daj Oli spokój.
- Tych imion tak wiele…
- Czego się boisz ? Zaufaj Ojcu.
- Choć fala jest potężna, to jest odpowiedź.
- Mogę myć u was kibelki i schody, oby u Was.
- Schody masz zapewnione …
- ………
- Zobaczyłem teraz scenę… Myję schody i widzę, że na dole toczy się bitwa między białymi i czarnymi. Rozglądam się, czy nikt mnie nie widzi, zlatuję na dół, robię porządek i wracam jak gdyby nigdy nic i dalej sprzątam. Myślę, że Ojciec tego nie zauważy. Jestem kompletnie niesubordynowany… – kiwa głową zły na siebie, a mi się śmiać chce. Cały Piotruś!
- …….. – podniósł głowę do góry i słuchał. Łokciem go trącam, aby mówił co słyszy.
- Co zrobisz jak ci dam Ziemię, byś zrobił porządek ?
- Przywrócę harmonię, wybiję czarnych.
- To jest zła droga, oni muszą sami wybrać.
- …….. – Piotr patrzy na mnie z wołaniem o pomoc, a ja przewracam oczami, żeby sam sobie radził.
- Jak chcesz ich przebudzić ?
- …….
- Potrzebny jest wstrząs – odzywam się w końcu.
Od wielu miesięcy nauka Ojca spowodowała, że próbuję patrzeć na nasz świat Jego oczami i widzę, że w dzisiejszych czasach nie ma innej drogi jak wstrząs. Człowiek musi sam powalczyć o miłość, pokój, o szczęście. Musi mu na czymś zależeć. Sam powinien zrozumieć co jest dobre, a co złe. W rozmowach z ludźmi szybko się zorientowałam, że nie przekonasz nikogo na słowo, że Bóg istnieje i jest naprawdę pod każdym względem wspaniały …. Doskonały strateg, nauczyciel, myśliciel, mędrzec, cudowny Ojciec. Czy tak trudno pojąć, że nie może dawać swoim dzieciom wyłącznie słodkiej bitej śmietany ? I, że czasami dla zdrowia potrzebna jest też i sól ?
- Czy wojna może być dobra ?
- Jak spuści się psy z Isengardu to zacznie się dziać, a ty ciągle to trzymasz.
- Oni chcą wyjść, a ty ich wywalasz.
- Dlaczego człowiek jest tak słaby Ojcze ? – pytam.
- Gdyby był mocny, nigdy by się nie nauczył.
Gdy wróciłam do domu włączyłam TV, zaczęłam się krzątać po pokoju słuchając kątem ucha filmu dokumentalnego dotyczącego II wojny światowej. W pewnym momencie padło tam zdanie; lista oprawców Oświęcimia. Wyprostowałam się i pomyślałam, że jeśli jest taka lista Oświęcimia, to może jest też podobna lista dot. Dachau.
- Byłeś najgorszy z najgorszych w Dachau.
Zostawiłam sprzątanie i siadłam do komputera. Postanowiłam sprawdzić wizję Piotra. Zaczęłam od tego, czy lista istnieje; https://pl.wikipedia.org/wiki/Kategoria:Personel_Dachau Wow… 268 ludzi związanych z Dachau.
Aby zawęzić to „szacowne grono” potrzebowałam więcej informacji. Cofnęłam się do moich zapisków.
Fragment, w którym pokazano marsz najważniejszych dygnitarzy SS zwróciło naszą uwagę. Zwróciliśmy uwagę na to, że każdy z nich miał bardzo wyczyszczone buty. Spojrzeliśmy na siebie ze zrozumieniem. W pewnej chwili pomyślałam nawet, że jakość tego archiwalnego filmu jest znakomita, jeśli widać tak świecące i wyglancowane buty.
-Ja też lubię pucować swoje buty... - i wyraźnie zrobiło mu się z tą świadomością dość dziwnie...
-Pamiętasz czarną koszulę ?…... - Piotr potrząsnął głową jakby nie chciał tego słuchać. Kilkanaście lat temu nosił czarną koszule, którą lubił wyjątkowo.
-Tylko brakuje - pokazał znak SS.
-Wiesz, że jako dzieciak w podstawówce malowałem sobie pod pachą ten znak? - powiedział smutno.
Siedzieliśmy w milczeniu. Gdy korytarzem przechodził młody chłopak Piotr gwałtownie złapał się za głowę i zrobił się czerwony. Myślałam, że znowu miał zawał.
-Zobaczyłem przed oczami jak do kogoś strzelam i nożem tnę, jako ss-man...
-Bali się ciebie nie tylko normalni, ale i swoi.
-Uniknąłeś kary? - od razu się tym zainteresowałam.
-Wyśliznąłeś się, byłeś bardzo poszukiwany, „nieszczęśliwie” spaliłeś się żywcem. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/10/09/
Przestudiowałam dokładnie listę z Dachau wyłączając automatycznie tych, którzy żyli dłużej niż 1960 r. (rok urodzenia Piotra). Pozostało kilkadziesiąt nazwisk. Im dłużej czytałam ich życiorysy, tym bardziej na wymioty mnie brało. Myślałam nawet, żeby dać sobie z tym spokój, ale wtedy spojrzałam uważniej na to zdanie;
- Wyśliznąłeś się, byłeś bardzo poszukiwany, „nieszczęśliwie” spaliłeś się żywcem.
Trzy istotne informacje. Wyśliznął się, czyli uniknął kary… Następnym więc krokiem było odrzucenie tych, którzy nie zostali oficjalnie straceni, ani ukarani. Zostało mi ok. 90 nazwisk. Zastanowiło mnie teraz, czy wizja Piotra z palącym się mundurem może być wskazówką. Zaczęłam sprawdzać więc umundurowanie SS.
Kolejna selekcja według stopnia. Zostało mi trzech ludzi, dwóch z nich przeżyło wojnę Fritz Degelow, Alois Obermeier, ale moją uwagę zwrócił ktoś jeszcze; Eduard Deisenhofer.
- Ja pierdzielę…! – pomyślałam widząc jego kołnierzyk.
Wczytałam się w niego na https://pl.wikipedia.org/wiki/Eduard_Deisenhofer .
W drogę na Pomorze wyruszył samochodem, ale w trakcie podróży jego pojazd został zaatakowany przez sowiecki samolot szturmowy. Zginął Deisenhofer, jego kierowca i adiutant.
- Faktycznie się wyśliznął… – pomyślałam, ale nie ma tu słowa, że spalił się żywcem.
Zaczęłam drążyć dalej. I znalazłam to; http://www.die-freiwilligen.pl/indeks-osobowosci/ss-oberf-hrer-eduard-deisenhofer
Pod koniec stycznia 1945 roku natomiast wydano mu rozkaz udania się do Arnswalde (Choszczno) na Pomorzu Zachodnim w celu przejęcia dowodzenia nad złożoną z ochotników łotewskich, 15 Dywizją Grenadierów SS (1-wsza łotewska). W drogę na Pomorze wyruszył samochodem, ale w trakcie podróży jego wóz został zaatakowany przez sowiecki samolot szturmowy. W ataku zginęli wszyscy pasażerowie. Oprócz samego Deisenhofera zginął również jego kierowca i adiutant. Ponieważ do dnia dzisiejszego nie ma „namacalnych” dowodów jego śmierci, a jego szczątki nie zostały odnalezione jest on klasyfikowany jako zaginiony w akcji 26 stycznia 1945 roku, a nie poległy w walce.
Nieszczęśliwie” spaliłeś się żywcem – bomba musiała uderzyć prosto na niego, jeśli się całkowicie spalił i jego szczątków nigdy nie znaleziono. Zrozumiałe są też i te słowa; byłeś bardzo poszukiwany. Klasyfikację „jako zaginiony w akcji” na pewno nie przyznaje się od razu, ale po sprawdzeniu i dochodzeniu co stało się z danym człowiekiem. Na pewno więc był poszukiwany.
Zebrałam wszystkie ustalenia razem; Dachau, 4 wypustki na mundurze i , biała stójka wokoło szyi, nie zostaje mu wymierzona kara, ginie spalony, zginął pod Choszcznem (niedaleko Szczecina). Ten człowiek miał też epizod związany z tłumieniem powstania warszawskiego (sierpień 1944), czyli był w Warszawie, a Piotr przecież spotkał tu kogoś z dawnej przeszłości…
W drugiej połowie lipca, Deisenhofera skierowano z powrotem na wschód, miał tam objąć dowództwo nad 5 Dywizją Pancerną SS „Wiking”, obecnie uwikłanej w ciężkich walkach w okolicy Modlina. Część pododdziałów brała również udział w tłumieniu Powstania Warszawskiego, które wybuchło 1 sierpnia 1944 roku. Deisenhofer dowodzenie przejął oficjalnie w dniu 6 sierpnia 1944 roku. W połowie sierpnia, Deisenhofer został jednak odwołany z powrotem do Berlina, aby czekać na kolejny przydział.
-Dzisiaj chyba spotkałem swoją dawną ofiarę – powiedział Piotr wyraźnie poruszony.
-Dyrektor zadał mi pytanie. Wie pan… ciągle mi się śni… jak mając 16 lat szedłem do komory gazowej, zostałem spalony… ciągle mi się to śni. Dzisiaj miałem też remake… Panie Piotrze… – zaczął z wahaniem
–Musi istnieć jakaś wyższa inteligencja, która tym zarządza.
-Kiedy mi o tym opowiadał zobaczyłem jego przeszłość, zobaczyłem… że to ja go prowadziłem do komory i to przeze mnie został zabity.
…… – zrobiłam wielkie oczy ze zdziwienia.
-I co ja mam teraz zrobić? – spytał bezradnie.
-Nic… tę podróż musisz odbyć.
-Zacząłem mówić mu o Bogu, że istnieje, że Go widziałem, słyszę… Czy to przypadek, że go spotkałem?
-W twoim życiu nie ma przypadków.
-Wielu takich jeszcze Piotr spotka? – spytałam Homiela, bo sytuacja była wyjątkowa.
-Nie chodzi o ilość, ale o symbol.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/03/19/najwieksza-wiedza-jest-przez-doswiadczenie/
Piotr jako mały chłopak często płakał, że chce mieć „z powrotem swój krzyż żelazny”, później kupił go na jakimś bazarze. Przez wiele lat kolekcjonował krzyże SS, których pozbył się dopiero kilka lat temu… Miał chyba z 10 lat, gdy pisakiem pod pachą narysował sobie znak SS. Jego umiłowanie do porządku, rygoru, stanowczość… Kiedyś będąc w Berlinie powiedział, że „tu się czuje jak w domu”… No i ten kołnierzyk… Do dzisiaj zapina się pod samą szyję, co mnie okropnie denerwuje. Ja mu odpinam, a on zapina. Piotr na drugie imię ma Edward. Na jego tatę, też Edwarda, mówiono czasami w domu Eduard… Czy to wszystko… przypadek?
Gdy Piotr wrócił do domu natychmiast powiadomiłam go o moim odkryciu.
- Nie chcę o tym słyszeć – żachnął się.
- Ok, rozumiem – przyznałam mu rację i postanowiłam poczekać na odpowiednią chwilę.
- …….
- Homiel to ten ? – spytałam, gdy nadeszła.
- A jakie ma to dzisiaj znaczenie ?
- Żadnego… – pomyślałam i postanowiłam poczekać na jeszcze jedną odpowiednią chwilę.
Zaczęliśmy dalej oglądać „House of cards”. Scena, gdzie Francis wchodzi do kościoła….
- On do kościoła ?! – Piotr się wkurzył maksymalnie zapominając, że to tylko film.
- Kościół jest dla wszystkich.
- Chrystus dał się ukrzyżować za wszystkich, nie dzielił.
- Hmm … – to kolejna święta racja. Ludzie ciągle o tym zapominają i ciekawe co na to sam Kościół …
- Po dzisiejszym widzeniu na pewno coś się ze mną stanie. Musisz trzymać mnie za rękę.
- To ci nie pomoże.
- Boisz się swojego wyzwolenia ?
- Boisz się poznać prawdziwe, swoje Ja ?
- A kto we mnie mieszka ?
- Na pewno nie jesteś tak zabawny.
- Powiedz mi Homiel tylko jedno zdanie, cz ten Eduard to… – chciałam wykorzystać odpowiedni moment, który właśnie nadszedł.
- Trafiłaś – przerwał mi w pół zdania.
- Powoli karty otwieramy.
Dopisane 12. 07. 2018 r.
Jak spuści się psy z Asgardu to zacznie się dziać, a ty ciągle to trzymasz – jesteśmy miłośnikami Trylogii Tolkiena „Władca pierścieni”, dlatego też Ojciec nawiązał do tej powieści. Jak się później okaże nie po raz ostatni. W takich drobnych niuansach Niebo wykazuje wielką mądrość, ponieważ nawiązuje do symboli, obrazów, które są nam znane i zrozumiałe. Tak samo czynił to Chrystus i Ojciec dwa tysiące lat temu i wcześniej. Przesuńmy się w przyszłość i teraz załóżmy, że ten dziennik będzie czytany za 2 tysiące lat. Czy ludzie z tego okresu będą mieli w ogóle pojęcie co to telefon komórkowy, telewizor, itd? Tego nie wiemy. Zmierzam do tego, że aby zrozumieć Biblię, Ewangelie przede wszystkim trzeba znać daną teraźniejszość i rzeczywistość, w której żyli ludzie. Przykładowo, zanim zaczniemy się oburzać, że bezpłodna Rachela dała Jakubowi za żonę swoją niewolnicę Bilhę warto sprawdzić, czy nie było to ówczesną obyczajową normą.
-Jak chcesz ich przebudzić? – mamy czasy ostateczne? Ciekawy artykuł.
– Czy jest jakaś szansa, żeby powstała odpowiednia komisja ekumeniczna, która mogłaby wypracować kodeks etyczny dla liderów wspólnot religijnych?
– Na obecnym etapie nie widzę takiej możliwości. Wszystko wskazuje na to, że w najbliższych dziesięcioleciach chrześcijanie będą coraz bardziej podzieleni i skłóceni. Nazywam ten proces hybrydową wojną religijną, jakiej chrześcijaństwo jeszcze nie znało. https://ekai.pl/trudno-powiedziec-w-jakich-krajach-katolicyzm-przetrwa/
-Powoli karty otwieramy – nie było to miłe odkrycie, ale dużo dało mi do myślenia. Pan Eduard miał troje dzieci, dwoje przeżyło wojnę. Jego bezpośredni potomkowie żyją do dzisiaj i świadomość tego jest dość dziwnym uczuciem… I znowu zrozumiałam jak wielka jest mądrość Ojca. Dlaczego nie pamiętamy co było wcześniej? To skomplikowało by życie każdego człowieka. Taka wiedza naprawdę jest nam do niczego potrzebna.