Mieliśmy z Ojcem prześmieszną rozmowę. Nasza córka wybierała się do Warszawy i Piotr zabukował jej hotel, a teraz zabierał się za PKP. Wszystko przez internet.
Pamiętaj, że będę z wami.
Daj jej co najlepsze.
Mam jej dać I klasę PKP ? – Piotr niepewnie.
Chcesz ją w luku bagażowym wozić ?
Załóż, że ona to Ja.
Jak Ty to kupię Ci pierwszą klasę.
Kupisz jedynkę ?
Tak Ojcze.
I kawę dostanę ?
Tak Ojcze.
Jestem lekko tobą zawiedziony…
Chciałeś Mnie posadzić w drugiej klasie….
Nieeee, to taki żarcik był.
……. – Piotr odwraca do mnie głowę i robi minę Whoopi Goldberg z filmu „Duch”.
Idzie topornie, bo i temat megaciężki. Ciągle zadaję Piotrowi pytania czując ciężar tego tematu dosłownie na swoich barkach. Dzisiaj Piotr gada o zepsutym sedesie, a ja myślę tylko o apokalipsie. W końcu dochodzi między nami do spięcia.
Słuchaj jej ! Odcisk pieczęci ma, a nie jestem zwykł składać swoją pieczęć !
… – Piotr wybałuszył oczy i się uciszył. Ojciec przywołał go do porządku i mogliśmy rozmawiać już dalej.
Rozmowę spisywałam bezpośrednio do komputera…
Ale miałem teraz… – przerywa mi Piotr.
Zobaczyłem wielką postać mężczyzny w białej szacie do kostek, usiadł koło mnie i przyłożył mi do serca dłonie.
……. – oderwałam się od komputera, bo to znaczy, że ze zmęczenia mógł mieć nie tyle zawał, co jakieś osłabienie. A ja zajęta komputerem tego po prostu nie zauważyłam. Przestraszyłam się…
Uspokój Olę… powiedział mi Ojciec. Nie będę miał zawału.
Po tej szybkiej „reanimacji” Piotr poszedł spać.
Dopisane 03. 03. 2019 r.
Trochę aktualności.
Niedawno umieściłam tu film o Rabbim Kadurim ogłaszającym, że nadchodzący Mesjasz to Jezus. Komuś ewidentnie to się nie spodobało. Zwracam na to uwagę, ponieważ do tego filmu jeszcze powrócę.
Ostatnio gdzie nie spojrzę to widzę działanie Ojca. To jest tak oczywiste, że aż zatyka.
Z 27 miejsca Polak stał się pierwszym i ktoś to przewidział. O „cudzie na skoczni” trąbi już cała Polska i nie tylko. Czytając ten fragment zdałam sobie sprawę…
To Ojciec przemówił przez niego… – śmieję się na głos.
Dlaczego tak się stało ?
To Moje tajemnice.
Hmm….
Biedny jest ten (Hongacher) i co ma zrobić ?
Był pewny, że odchodzi do Niemiec i teraz bije głową o ścianę i pyta co mam zrobić …
Wydawałoby się, że wszystko jest oczywiste…
Ciekawe… Trener miał decyzję już podjętą i miał ją ogłosić w sobotę, wczoraj. Zdaje się, że „cud” miał zamieszać mu w głowie… Uśmiechnęłam się, gdy godzinę po tej rozmowie przeczytałam…
Stefan Horngacher zmienił zdanie. Trener polskich skoczków narciarskich od dawna obiecywał, że na zakończenie mistrzostw świata w Seefeld ogłosi czy dalej będzie pracował z naszą kadrą, czy odejdzie do Niemiec. W sobotę Adam Małysz poinformował dziennikarzy, że Austriak nie da teraz odpowiedzi, bo musi wszystko przemyśleć i „poukładać sobie na spokojnie po mistrzostwach”. Czy Horngacher dostał nową, lepszą propozycję od Niemców?http://www.sport.pl/skoki/7,65074,24509671,stefan-horngacher-zmienil-zdanie-zlamal-obietnice-malysz.html
To zostanie ?
Tak słabo w Ojca wierzysz ? – … i nie wiem szczerze mówiąc co Ojciec dla niego zaplanował. Cokolwiek to jest, będzie po Jego myśli.
Konfliktu Polska – Izrael ciąg dalszy. Kiedy zadajemy sobie pytanie dlaczego tak się dzieje zawsze powtarzam, że warto czasami spróbować patrzeć na świat oczami Ojca. Nic nie dzieje się bez powodu i celu…
Przyznał jednak, że kiedyś sam czuł „silne obrzydzenie” na myśl o Polsce. On i wielu Żydów sądzili, że Niemcy wybudowali obozy w Polsce, bo „wiedzieli”, że Polacy są antysemitami. – Dopiero kryzys, który wybuchł rok temu, zmusił mnie do wsłuchania się w polską narrację. Wtedy po raz pierwszy zacząłem czytać o skali polskiej tragedii, ale też o Polakach, którzy ryzykowali własnym życie, aby ratować Żydów – stwierdził.https://wiadomosci.wp.pl/zdecydowana-wypowiedz-izraelskiego-dziennikarza-katz-jest-przede-wszystkim-idiota-6355037485148289a
Gdyby nie ten konflikt, wielu nadal żyłoby w błędzie.
Wczoraj oglądałam brytyjską wersję „Milionerów”. Moją uwagę zwraca mężczyzna, który stracił w wypadku nogę, a podczas operacji 5-krotnie tracił życie. Nie wiem czy jest wierzący, czy nie… Ale to co się stało podczas programu jest zadziwiające… Wygrał już 64 tysięcy funtów, a teraz gra o 125 tys..
Już więcej nie wygra. Ojciec mu zwrócił co stracił – powiedział Piotr zamyślony. I tak się stało. Niezwykłe…
Nasze doświadczenia otworzyły mi oczy na świat. Wszędzie dostrzegam rękę Ojca…
Często zastanawiamy się nad tym co nadchodzi, a nie wiemy co…
Nie uchronisz się od tego co ma być.
Możesz tak bez metafor ? – Piotr myśli, że to Homiel.
Nie byłoby ciekawie.
……. – roześmiałam się.
Dziękuję wam, że daliście Mnie przez siebie.
Jesteście Mnie blisko.
Tak Ojcze….
Stanie się coś takiego Piotr, co sprawi, że bardzo się zbliżymy do siebie.
Możesz być jeszcze bardziej bliżej Ojca ? – pytam zdziwiona. Nie można chyba być bliżej Ojca niż jest Piotr.
Ooooo tak…
Na razie twoje modlitwy są z obowiązku i pomocy innym, a Ja bym chciał, żebyś to robił dla Mnie. Z miłości.
Cieszę się na tą chwilę.
A i ty konkrety zanotujesz.
Chciałbym, żebyś to robił z myślą o Mnie i dla Mnie, a wtedy Ja im dam o co prosisz.
To nie jest takie łatwe… – Piotr się zamyślił.
…….
Co się wydarzy ?
Będziemy znowu razem spacerować po trawie, po łące, pogadamy.
Po egzorcyzmach….
Jezus mi powiedział podczas modlitwy, żebym odpędzał gacki mówiąc…
W imię Moje wypędzam was z tego świata.
Hmm…
Ojciec ciępyta…
O co się modliłaś dzisiaj ?
!? – …. „oż ty Karol”… Nie pamiętam.
Pamiętaj, że modlisz się cały czas do tego samego krzyża i to jest skuteczne.
Kiedy Piotr stąd odejdzie to ty nigdy tu nie wrócisz.
Zapisz to wszystko niewiasto.
Mam notować o co się modlę ? – nie bardzo rozumiem po co….
Pisz to kartka w kartkę.
Zobacz co wyjdzie po miesiącu.
Really !? – nadal nie rozumiem.
Jadwiga była bardzo bogobojna.
Odkryjesz swoje tajemnice.
Jak ta, która to pisała o co się modliła.
… Zobaczyłem dużą książkę i obok małą.
Znowu Jadwiga… Młodo umarła… – Nie można chyba być bliżej Ojca niż jest Piotr.
A ile zrobiła !
Dzięki niej uniwersytet powstał.
… Zobaczyłem jak bierze do ręki skrzynie z kosztownościami, pieniędzmi …
Dzisiaj pisałam tekst o ulepieniu z gliny człowieka.
- Przestań się bać czegoś, co da ci uwolnienie.
- Chciałbym powiedzieć przestań się bać człowieku, ale ugryzłem się w język.
- Przecież jestem człowiekiem !- Nie zostałeś zrodzony.
- ?! Jak to? Przecież normalnie się urodziłem!
- ... Pokazał mi jak Ojciec wziął glinę i ulepił… kogoś.
- ....... – spojrzeliśmy na siebie nic nie rozumiejąc.http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/06/16/
A jak stworzyłeś anioła Ojcze ?
A co mi dasz za to ?
Wszystko.
Wszystko to nic. A może Nowenna ?
O rany….
Dobrze rozmawiam z ludźmi o Tobie ? – włącza się Piotr.
Dobrze.
Dobrze cię ulepiłem.
Trwały mistrzostwa świata w piłce nożnej i Piotr całkowicie „zszedł na ziemię”. Oglądałam jakiś mecz razem z nim, ale szybko mnie znudził.
Ojcze, kto wygra mundial ? – pytam choć obiecałam sobie, że już nigdy więcej o to nie spytam.
Nikomu nie powiem ! – zarzekam się.
Ja też nie.
…. – buchnęłam śmiechem.
17. 06. 18 r. Warszawa.
Dzisiaj niedziela. Idziemy piechotą rano po prawie pustej Warszawie.
Sporo ludzi wyjechało, zobacz – Piotr zwraca mi uwagę.
Nie będzie to trwało wiecznie.
Dlaczego ?
Wkrótce się zarybi.
Ciekawe…. – pomyślałam. To kolejny dany sygnał, że liczba ludzi wrośnie. Może przez powroty.
Poszliśmy do kościoła św. Krzyża. Wiele było ludzi. Msza zakończyła się pieśnią do Archanioła Michała, co mnie zaskoczyło, ponieważ w Szczecinie tego nie ma w ogóle. Widząc ten tłum śpiewający naszła mnie pewna refleksja….
Zobacz… Tyle się modlą, żeby szatan spadł do piekieł, a tu nic – szepczę do Piotra.
Tyle się modli, żeby spadł i równie tyle się modli, żeby wrócił– odpowiedział natychmiast Ojciec.
Wyjęłam zeszyt i ostentacyjnie przy wszystkich szybko to zapisałam. Niesamowicie mocne i ważne zdanie.
… równie tyle się modli, żeby wrócił … Nie chodzi dosłownie o satanistów, których jest tak naprawdę garstka zaledwie ( w porównaniu do całej populacji ludzi). Chodzi o tych wszystkich, którzy poprzez swoje działania, wybory sprzeciwiają się Bogu i Jego odwiecznie ustalonym zasadom.
Wieczorem. Siedzimy przed TV i czekamy na kolejny mecz.
Dzisiaj nad ranem Edziu mi powiedział…
Załatwiaj wszystko co masz i wracaj do Domu, bo jesteś potrzebny.
Ciekawe do czego jesteś potrzebny i co ma do tego Edziu ? – dziwię się.
A jak myślisz, kto przez niego przemawiał ?
Piotr znowu zaczął wspominać aniołów przy tronie, którzy nie chcieli iść.
Tamci wyglądali niesamowicie ! Byli przepiękni, jak arystokracja ! – ciągle jest pod wrażeniem.
Zależy ci, żeby być arystokracją ?
Mam to w dupie…
…… – ratunku ! Przewracam oczami… On się nigdy nie nauczy.
I takiej odpowiedzi oczekiwałem.
……. – roześmialiśmy się. Bóg musiał się już przyzwyczaić do perlistych odzywek Piotra.
Mam naprawdę notować o co się modlę ? – nie mogłam zrozumieć po co.
To jest ważne.
Nie rozumiem…
Dzisiaj tego nie rozumiesz.
Przecież mówię „Ojcze nasz”, „Maryjo”, itd…
Nie do kogo, ale o co…
Hmm…. Dlaczego Ojciec wybierał na proroków tylko mężczyzn ?
Kiepsko piszą.
???!!!
Wyobrażasz sobie kobietę w roli dyrektora i mężczyznę, który pisze ?
Czyli… Gdyby było u nas odwrotnie ?
Nie wyobrażam sobie. Piotr nie umie pisać, a ja zarządzać jego firmą.
Dopisane 01. 03. 2019 r.
Dzięki niej uniwersytet powstał – … Jadwiga wraca jak bumerang…
Kazimierz Wielki powołał Studium Generale (taka nazwa wówczas obowiązywała) 12 maja 1364. Do funkcjonowania uniwersytetu potrzebna była jednak zgoda papieża, a potem biskupa gnieźnieńskiego. Faktyczna działalność Akademii Krakowskiej rozpoczęła się jednak dopiero 3 lata po wydaniu papieskiej bulli. Wykłady prowadzono na trzech wydziałach: sztuk wyzwolonych, medycyny i prawa. Po 6 latach od założenia uczelni w 1370 roku król niespodziewanie umarł, a rozwój uczelni został wstrzymany. Ludwik Węgierskinie był zainteresowany rozwojem Akademii Krakowskiej. Dopiero po 30 latach na mocy zapisu królowej JadwigiWładysław Jagiełłoodnawia uniwersytet. Sama królowa ponadto zapisała uczelni w testamencie swój majątek – Akademia Krakowska staje się rzeczywiście jednym z ważniejszych naukowych uniwersyteckich ośrodków Europy. https://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/1214974,Akademia-Krakowska-–-najstarszy-uniwersytet-w-Polsce
W katedrze wawelskiej ustanowiła królowa Jadwiga kolegium szesnastu psałterzystów oddających cześć Bogu nieustannie dniem i nocą. Na dworze papieskim w Rzymie podjęła starania o odnowienie działalności Akademii Krakowskiej. W 1397 roku uzyskała pozwolenie papieskie na otwarcie wydziału teologicznego na Uniwersytecie Krakowskim.W swoim testamencie zapisała uniwersytetowi ogromne sumy (10 kg złota, osobiste klejnoty), dzięki którym wznowił on swoją działalność w 1400 roku. Odnowiony uniwersytet służy podniesieniu kultury umysłowej w Polsce. Kiedy w latach 80. XX wieku otworzono jej grobowiec, znajdujący się w Katedrze Wawelskiej, stwierdzono, że istotnie klejnoty grobowe wykonane były ze skóry i drewna.http://fara.biecz.pl/?page_id=57Faktycznie, swoje dobra materialne trzymała w skrzyni; https://www.zsp-nowiny.pl/index.php/nasza-szkola/nasza-patronka
Taka zabawa w detektywa to cudowna rzecz… Gdy wszystko się sprawdza…
Piotr zaczął wspominać prezenty od Boga, a zwłaszcza szczygła.
Jesteśmy u Krysi przygotowując się na święta. Ja siedzę w kuchni, Piotr siedzi w salonie i rozbawia towarzystwo, które na chwilę nawiedziło ten dom. W pewnym momencie przychodzi do kuchni…
-Zobacz co mam. Ptak uderzył w szybę i teraz ledwo żyje. Nie ruszał się. Wziąłem go do ręki, pochuchałem i żyje – podstawia mi pod nos złączone dłonie, w których ledwo, ledwo widać łepek małego ptaszka.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/12/13/uzbroje-cie-w-siebie/
Piękne prezenty robisz Ojcze… Umiesz to robić Ojcze…
Inne rzeczy też umiem, ale tego jeszcze nie wiesz.
A mogę poznać te inne ?
Jak będziesz chciał to czemu nie, ale sam wiesz, że ci się nie chce.
Bo słaby jest… – pomyślałam. Nie ma siły się modlić.
Twoje serce jest w niezłej kondycji.
A żyły ?
Utrapienia w tym nie widzę.
Czy długo będę żył ?
Wiecznie.
Czy będę żył długo tutaj ? – doprecyzował.
Chcesz powiedzieć, czy długo będziesz tu przebywał ?
No właśnie.
Nie powiem ci, nie kombinuj.
Chcesz ich zostawić ? Wielu chętnych nie było, a widziałeś.
Kiedy przyjdzie pora to odejdziesz, ale to jeszcze nie teraz.
…….
Ojciec pokazał mi gacki w kuli zamknięte, przeklinają…
Zabierzcie te kurwę ! To nierówna walka, nieuczciwa !
!!!…… – zwykle nie roztrząsam tego co mówi gacek, bo jego chlebem powszednim jest czyste kłamstwo, ale coś mnie zastanowiło…
Jak to nieuczciwa? To oni nie wiedzieli, że Piotr będzie ? Że Bóg pośle kogoś takiego na ziemię ? Gdyby wiedzieli, czy byliby tacy zaskoczeni ? I czy mówiliby to nierówna walka ?
Widzisz to ?
Chcesz wracać, czy zostajesz ?
Ojcze, niech Twoja wola się dzieje, nie moja.
Kawy wam nie zabrałem jeszcze.
Jak cię wezmę teraz, zabijesz po drodze wielu ludzi.
Tej rany nie da się zaszyć. Po Edziu umiejętnie ją zacerowałeś.
To prawda. Śmierć Edzia nie spowodowała w rodzinie większego spustoszenia. Może dlatego, że Piotr często z nim rozmawia i przekazuje rodzinie o czym rozmawia. Poza tym sama Krysia czuje jego obecność. Jednak gdyby to Piotra zabrakło ta realna nić łącząca ziemię z Niebem zostałaby przerwana. Poza tym… Piotr scala całą rodzinę.
Rana po tobie będzie jak otwarcie brzucha.
To jakie wyjście widzisz Ojcze ?
W czasie przyjdzie rozwiązanie.
……. – spisywałam szybko i cieszyłam się, że mam nowy materiał.
Czy nasza Agata Christie zadowolona ?
Znowu czyta moje myśli ! – pomyślałam i zapłakałam z radości i wzruszenia.
Dodajesz soli i pieprzu do pisania, lepiej się czyta.
Nauczyłeś mnie tego Ojcze.
…….
W piekle rozwieszone są twoje zdjęcia z podobizną i nagroda – mówi Ojciec do Piotra.
… Zobaczyłem taki plakat jaki na westernach pokazują.
Grube miliony za twoją głowę.
Twoja też tam jest – zwraca się do mnie.
A nagrodę wypłaca Belzebub.
Muchy ! – prawie krzyknęłam przypominając sobie, jak często mamy z nimi do czynienia w dziwnych sytuacjach. Nawet wtedy, gdy panuje głęboka zima.
Pani i Pani Smith – Ojciec się roześmiał. Nawiązał do znanego filmu, który wczoraj oglądaliśmy.
Trochę żartu na początek tygodnia się przyda.
…….
Dlaczego to nierówna walka, Ojcze ? Wskazuje, że zesłanie anioła na ziemię według nich nie jest uczciwie. Nie wiedzieli o tym, że będzie ?… – zawahałam się.
Czy to znaczy, że piekło nie wie wszystkiego ?
Oni mają swoje manuskrypty, a My swoje księgi.
Hmm….
Ojcze, chcę u Ciebie schody myć, niż tam być księciem – Piotr się włącza.
Masz to załatwione, żebyś nie był zdziwiony – Ojciec się roześmiał, ale nam do śmiechu jakoś nie było.
Codziennie z gackiem mamy do czynienia. I świadomość, że się jest na ich celowniku wcale nie ułatwia nam życia. Gdyby nie obecność Ojca myślę, że nie dalibyśmy rady.
12. 06. 18 r. Warszawa.
Siedzimy na kawie kompletnie zamyśleni. Dzisiaj mam pustkę w głowie co do pytań. Zdaję się na Ojca…
Kończy się twoja sjesta.
Sjesta ?
Twoja powtarzalność.
Będzie miał więcej pracy ? – pytam.
Już ci mówiłem, jak długo ma z tą teczką chodzić ?
Co sądzisz Ojcze o tym, że jest takie coś jak „książka skarg i zażaleń” ? – Piotr żartuje.
Możesz pisać, będę czytał i może się odniosę.
…….
To nie będziemy chodzić już na kawę ? – pytam.
Co sądzisz o tym, że będziesz siedziała przy stoliku sama…
Jak to ! – słabo mi się zrobiło.
Niech dokończę… I do twojego ktoś się przysiądzie stolika ? Porozmawiacie sobie…?
?!
Musisz wiedzieć, że będziesz czuła z kim rozmawiasz.
Kiedy obudziło się zło i był pełen atak na Małego ?
Daliśmy radę i razem działaliśmy.
Klucz by się złamał i drzwi by się nie otworzyły.
Hmm… Jakie drzwi ? Jaki klucz ? – pytam zdziwiona.
To zadanie dla ciebie.
Znowu ? – pomyślałam.
To będzie takie samo spotkanie jak tu teraz ? W kawiarni ? – pytam.
Na przykład.
Tylko nie wypatruj oczami, on cię wypatrzy.
Będę płakać.
To znaczy, że będziemy razem płakać.
……. – no i się wzruszyłam.
Czuję, że teraz Maryja mnie przejmie – Piotr zapatrzył się w dal.
Gdy Ją widziałem to miała przepiękne oczy, podziwiałem Jej oczy, niesamowicie niebieskie, błyszczące…
A jakie oczy ma Chrystus ? – pytam szybko.
Jak spojrzysz to będziesz wiedzieć. Zawsze tego chciałaś.
Hmm… – to prawda. Żałowałam, że na zdjęciu ma zamknięte oczy.
Jeśli podopieczna prosi, to tak się stanie.
On też się cieszy na tą chwilę.
???!!! – czyli to dopiero będzie… !
Nie ma daty kiedy, ale to się zdarzy.
Niespodziewanie. Ale powinniście się przyzwyczaić, że niespodziewanie.
Kiedy jesteście pewni, to będzie inaczej.
……. – … to prawda kolejna. Już się o tym przekonałam.
Dopisane 23. 02. 2019 r.
Oni mają swoje manuskrypty, a My swoje księgi.
Manuskrypt – księga napisana ręcznie. Czy diabeł zna przyszłość człowieka ? Wygląda na to, że nie. Może jednak ją przewidywać w dość prosty sposób. Jeśli, dajmy na to, będzie nakłaniał człowieka do alkoholizmu to już mu zaplanował życie. Człowiek zniewolony, który dodatkowo wyraził na to zgodę, stoczy się na samo dno. Łatwo to przewidzieć.
Jeśli podopieczna prosi, to tak się stanie – … jeszcze się nie stało.
Klucz by się złamał i drzwi by się nie otworzyły – dostałam od Ojca nowe zadanie. Mam ponownie zgłębić „Apokalipsę”.
Dzisiaj mogę jedynie powiedzieć, że słowa dotyczą tego fragmentu; 20; 1 Potem ujrzałem anioła, zstępującego z nieba, który miał klucz od Czeluści i wielki łańcuch w ręce. 2 I pochwycił Smoka, Węża starodawnego, którym jest diabeł i szatan, i związał go na tysiąc lat. 3 I wtrącił go do Czeluści, i zamknął, i pieczęć nad nim położył, by już nie zwodził narodów, aż tysiąc lat się dopełni. A potem ma być na krótki czas uwolniony.
Biblijna Apokalipsa to nie jakieś konkretne jedno zdarzenie, ale proces trwający wiele lat. Niewielu zdaje sobie sprawę, że jesteśmy w trakcie tego procesu, a apogeum nadchodzi. Zwiastuny już widać. Bardzo ciekawa rzecz wydarzyła się kilka lat temu w Izraelu.
Dzisiaj pomyślałam, że chyba staję się „moherowym beretem”. Nie potrafię z ludźmi rozmawiać o Bogu na spokojnie. Chciałabym krzyczeć na głos, że jest i kiedy wśród ludzi słyszę, że Boga nie ma… to dostaję „białej gorączki”. Opowiadam o tym Piotrowi, gdy nagle …
Patience … Dziwne … Zobaczyłam teraz w głowie swoją kartkę z komputera …
Taaak ? – Piotr zaskoczony.
No taaak – byłam zdziwiona. I teraz w sekundę zrozumiałam w jaki sposób Piotr widzi.
Wiesz co usłyszałem ?
Pan Bóg szykuje cię na rozmowy.
Ty Mnie zrozumiesz.
Najłatwiejsze zostawiłem Sobie na koniec.
…. ????!!!! …
07. 06. 18 r. Warszawa.
Bolała mnie głowa, a byliśmy umówieni. Doszłam na miejsce lekko się kiwając. Ucieszyłam się, że Piotr był w dobrej formie mimo nieprzespanej nocy. Liczyłam, że mi teraz pomoże.
Ciekawe… Homiel mi pokazał, że jak wciskam w ciebie energię, to ona tylko przelatuje przez ciebie i ucieka.
Zrób kostkę i zostaw. Ona zrobi swoje …, głąbie.
Głąbie ?! – Piotr zdziwiony, a ja się śmieję na głos. Nie odważyłabym się na „głąba”, ale aniołowi wolno wszystko.
Zrobię taką kostkę z mamą – … choruje ostatnio.
To już ciebie nie będę nazywał głąbem.
Musisz tą kostkę zakotwiczyć.
Ale jak to zrobić ?
Nauczysz się.
Dużo muszę się jeszcze uczyć ?
Jeszcze nic nie umiesz …, głąbie.
Uważasz, że niemądry jestem ? Głąbem jestem ? – Piotr jeszcze spokojny.
Do filozofów nie należysz.
Homiel, bądź bardziej sprawiedliwy – wtrącam się ze śmiechem.
Nadzwyczajne, ale mija 5 minut i ból głowy też mija. To niesamowite. Piotr jest coraz lepszy.
Głupiego nie ruszy.
Co ja Ci takiego zrobiłem ?! – Piotr już się wkurzył.
Za tą odzywkę.
……. – Piotr myślał i myślał..
Aaaa ! Pokazał mi faceta z auta. Jak jechałem do ciebie, zajechał mi drogę młody facet. Nazwałem go „ty chu…u” !
Nazwałeś go … A może to przyjaciel ?
… Teraz mi pokazał, że za tym chłopakiem w aucie siedział jego anioł stróż … Jak krzyknąłem, to zrobił minę ostrą i wysłał raport do Góry o moim zachowaniu …
… Potem zobaczyłem oczy Ojca, który spojrzał na mnie z Góry. W Jego oczach było tyle dezaprobaty … Był mną zdegustowany … – Piotr mówił patrząc na mnie, ale jakby mnie nie widział. Widział coś innego … Widział Niebo …
Zapatrzyłam się na ten widok. Już się nie śmiałam, bo widziałam w oczach Piotra to, co on widział … To była piękna chwila …
Słuchaj ! Nosisz ten pas, ale w każdej chwili mogę go ci zabrać.
Nie po to, by zabrać .
Ale, aby ci przyłożyć.
… ???!!! …
Nie tacy nosili pasy, a teraz są smętni na dole.
… ???!!! …. – … upadłe anioły ? Ojciec im zabrał pasy i strącił do piekła ?
Nie wiedziałam w pierwszej chwili o czym on mówi, a mówił o wizji. Kilka miesięcy temu zobaczył siebie wiszącego w powietrzu z rozpostartymi ramiona, jakby gdzieś w kosmosie, przestrzeni kosmicznej. Miał na sobie jasną szatę i szeroki pas. Biały pas z wytłoczonymi białymi napisami. Po środku widniało napisane wyraźnie jedno imię, na prawo od niego inne, na lewo jeszcze inne. Cały pas miał wytłoczone różne imiona. To centralne było najbardziej wyraźne i sprawiało wrażenie, że było najbardziej ważne. Przypominał mi pas góralski – próbował mi wytłumaczyć wtedy Piotr. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/03/08/4216/
No to przepraszam.
Kogo przepraszasz ?
Tego człowieka.
A Ojca ! – wtrącam się szybko.
I Ciebie Ojcze.
Kogo w pierwszej kolejności przepraszasz ?
…….. – zrobił wielkie, zmęczone oczy, w których czaiła się panika, nie chciał zrobić kolejnego błędu. Na wszelki wypadek spuściłam wzrok, bo bałam się, że zaraz wybuchnę śmiechem. Piotr w takich sytuacjach swoim zachowaniem jest bardzo komiczny.
Tego człowieka, a potem Ciebie.
A nie równolegle ?
Ups, a jednak błąd … – pomyślałam.
I myślisz, że jesteś taki ważny, bo dużo wczoraj zrobiłeś ? – … wczoraj miał mocne egzorcyzmy.
A dzisiaj wszystko to zmazałeś.
Przepraszam.
Panuj nad swoimi nerwami.
… Wiśta wio łatwo powiedzieć …, pomyślałem i zobaczyłem oczy Ojca. Znowu był mną zdegustowany. Musiał usłyszeć moje myśli.
…….. – nie dałam rady, wybuchłam w końcu śmiechem.
Czy mógłbyś nie słuchać moich myśli ?
Niestety słyszę.
Ale mam baczenie na ciebie jak niesprawnego na umyśle, bo gdybym cię traktował poważnie, to bym się załamał.
Uważam się za żywe srebro – Piotr brnie dalej.
Ty to masz mniemanie o sobie…
…. Dajesz tyle emocji, jak cię tu nie kochać – wtrącam się.
Pewnie nie raz Ojcu gula skacze, tak jest na mnie wściekły.
Ojcze ? Gula Ci czasem skacze ? – pytam.
Jak widzę, co wyczynia ?
W twoim zachowaniu widzę Siebie w młodości.
??? …Jak to z młodości ? – to mnie zaintrygowało. Bóg Ojciec był kiedyś … młody ?
Przyjmij samo zdanie jako zdanie.
Nie roztrząsaj, bo nie jesteś w stanie tego zrozumieć.
… W naszym interesie jest, żebyś schudł na żywotność, energiczność, przyjmowanie stresów.
Trzymany tu będziesz ile będzie potrzeba i znikniesz stąd.
…. Zobaczyłem teraz jak ktoś batem strzela … Czyli … Zniknę tak nagle jak uderzenie batem.
Ktoś będzie świadkiem twojego zniknięcia ? – spoważniałam.
Tatuś.
Tatuś Edward ?
Tatuś Edward jest twoim tatusiem fizycznym.
Jestem tatusiem duchowym … i nie tylko.
Jak to ?
Nie martw się. Ty nie będziesz musiała go szukać, bo by ci serce pękło.
Dlaczego nie będę musiała ?
Magic.
Będę miała Alzheimera ?! – bo tylko tak mogę nie pamiętać.
Ojciec za bardzo cię kocha, by cię tak doświadczyć.
Hmm … Zagadka stulecia. Znikniesz, a ja nie będzie cię szukać….
Wyobraź sobie, że tak będzie.
A rodzina ?
Nikt to nikt.
Tylko nie pytaj, czy pani księgowa będzie szukać.
Czy ludzie to zrozumieją ?
Będą się cieszyć tym, co dostaną.
To nie będziesz miał miejsca na cmentarzu ?
Nie ma ciała, nie ma grobu.
Wypożyczyliśmy go na Ziemię.
A ja taki kabareciarz …
Nie chodzi o twoje wygłupy, chodzi o twoją obecność.
Ale jestem taki mały.
Wielkość nie ma znaczenia. Będziesz większy od nich – p. s. wizja z aniołami.
… Dzisiaj jesteś podwójnie na plusie.
Z głową – … bo mi ją „naprawił”.
Rozmową…. O przepraszam…. Z materiałem do opracowania.
Kto by pomyślał, że z tak błahej na początku rozmowy wyjdzie taka nauka.
Wieczorem. Piotr poszedł na egzorcyzmy.
Obiecałem Ojcu, że nie będę obrażać więcej ludzi.
Jak to zrobisz ?– pyta teraz.
Będę bić siebie w szczękę zanim zacznę.
Nie pozwolę na to, bo głowę stracisz.
Ojciec powiedział, abym wprowadził jeszcze jedną modlitwę…
Czytam swoje zapiski jeszcze raz i wyję ze śmiechu. Przyjaźń i zażyłość między Ojcem i Piotrem jest cudowna i niepowtarzalna. Tu jest wszystko… ironia, śmiech, emocje, naturalność, miłość, a przy tym niesamowita nauka…
Wszystko wraca do normy. Jesteśmy na kawie. Rozmawiamy o trwającym remoncie i jego kosztach, które ciągle rosną.
Odłożyłem trochę pieniędzy i powiedziałem… Ojcze, proszę, nie ruszaj ich.
I co ?
Roześmiał się. A teraz to co odłożyłem, musiałem sprzedać. Miałem po cichu odłożonych trochę Euro… Koszty remontu są wyższe niż myślałem – Piotr drapie się po głowie.
Fajnie się robi z tobą interesy.
Chciałbym mieć więcej pieniędzy.
Po co, przecież masz.
Dla bezpieczeństwa.
Bezpieczeństwo to Ja.
……. – śmieję się.
To nic nowego, Ojciec nie pozwala ci odłożyć, nie zauważyłeś ? Jak tylko coś masz na boku, od razu masz jakieś dodatkowe koszty.
Na szczęście mamy siebie.
I mamy Ojca – przypominam.
Chciałeś Mnie przehandlować ? Stawiając Mnie na ostatnim miejscu ?
……. – ucieszyłam się, że naprawdę wszystko wraca do normy. Ojciec rozmawia !
Powoli się spiesz. Latem załatw wszystkie sprawy do końca.
A co z przeprowadzką ? – Piotr spytał. Na samą myśl o przeprowadzce zrobiło mi się niedobrze.
Nie krzyw się – skarcił mnie Ojciec.
Na krzywienie nie ma miejsca.
Na zdziwienia nie ma końca.
W końcu powtarzasz, że jestem Wszechmądry.
O taaak !
Wsłuchuj się w siebie, przynajmniej tobie nie muszę tego powtarzać.
Zamyśliłam się… Chyba już rozumiem co znaczy wsłuchuj się w siebie. Kiedy piszę, od jakiegoś czasu wyłączam telewizor, radio, chcę mieć ciszę. Czasami zadaję sobie pytania i o dziwo dostaję odpowiedzi. Nie słyszę głosu męskiego, ale słyszę głos moich myśli. Czasami w ten sposób słyszę całe zdania, które potem tu zapisuję.
Coś się ze mną stanie jeśli Ojciec chce, abym się spieszył.
Spieszyć powoli, czyli masz robić konsekwentnie, systematycznie, ale powoli do przodu. Zauważ, że facet dostał sen, że ma zająć dla ciebie termin!, a mógł dopiero w przyszłym roku i to w marcu ! To znaczy, że Ojciec faktycznie przyspieszył bieg spraw.
Ale dlaczego ?! – Piotr się zafrasował.
Nie będziesz miał głowy do remontów.
Poszliśmy do „naszego krzyża”. Trwała msza, nie trafiliśmy na nią od początku, ale byliśmy do końca. Piotr nachylił się do mnie i szeptem…
Ojciec mówi znowu…
Spiesz się powoli, ale spiesz.
Gdy ksiądz powiedział „oto ciało moje” usłyszałem…
Ciało Moje w tobie.
Gdy powiedział „oto krew moja” usłyszałem…
Krew Moja w tobie.
A po komunii …
A teraz cały jestem w tobie.
Wyjęłam swój zeszyt i nie zważając na innych szybko to zapisałam.
Wieczorem. Po egzorcyzmach…
Ojciec powiedział podczas modlitwy dziwną rzecz.
Kup synowi różaniec w pudełeczku, żeby wiedział, że jest od ciebie.
Kiedy przyjdzie pora, ten różaniec będzie miał wielką siłę.
Ma wiedzieć, że jest od ciebie.
Rzeczywiście dziwne… – przyznałam.
A potem usłyszałem gacki. Krzyczały do mnie …
Nie myśl, że wyjdzie ci to na sucho !!!!
……. – spojrzałam na Piotra.
Koniecznie kup ten różaniec, to musi być ważne.
Przeczytałam historię Jakuba, który mocował się z aniołem. Próbowałam się dowiedzieć z którym to aniołem tak się siłował….
Wkrótce się dowiesz i znacznie więcej, na które nie byłabyś w stanie zadać pytania.
To, że nie dostajesz tej odpowiedzi dzisiaj, pojutrze, to dostaniesz za kilka dni.
Nie chodzi o dopust do Piotra.
Chodzi o to, że to nie pora na to.
05. 06. 18 r. Warszawa.
Piotr ciągle wspomina wizję, którą miał rok temu. Tak mocno wciąż ją przeżywa, jakby to wydarzyło się wczoraj.
- Usłyszałem coś niesamowitego… Zobaczyłem scenę. Widzę Ojca i aniołów, którzy stoją wokół Niego. To cała grupa aniołów, są wysocy i mają po 4 metry, ja stoję za Ojcem, jakby w cieniu i jestem najmniejszy. Bóg pyta ich… - A któż pójdzie do tego świata?- Widzę, że każdy udaje, że ogląda swoje buty, mają schylone głowy i udają, że nie słyszą, po prostu nikt nie chciał iść. Wtedy ja się wychyliłem i powiedziałem…
- Oto jestem.
- Ty…?- Ojciec był zaskoczony i zdziwiony, że taka miernota się zgłosiła, tak mi się wydawało…
- Więc idź.http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/11/02/kiedy-pozadliwosc-oczu-jest-wielka-wtedy-twoja-wiara-jest-zadna/
Chciałbyś być taki jak te anioły ?
Były przepiękne ! Ale wolę być sobą.
Nie pociąga cię to ?
Nie pociąga.
Nic się nie zmieniłeś. Zawsze byłeś taki.
Podziwiasz ich, ale chcesz być sobą.
Hmm…. Naprawdę te anioły były przepiękne, a ja przy nich to jak kapiszon – wzruszył się i już nie odezwał.
Wieczorem. Piotr wrócił do domu wkurzony.
Marcin odchodzi definitywnie ! – rzucił teczką na podłogę.
- Marcin odchodzi. Dostał nową ofertę pracy, gdzie dają mu służbowy samochód i wyższą pensję.… Mój najlepszy człowiek odchodzi – Piotr był podłamany.
- ??? – dzwonek zadzwonił mi w głowie.
- Przypominasz sobie słowa Homiela, że ludzi rozdysponuje przed końcem ? Zaczęło się ? http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/01/28/bylo-tak-jak-mialo-byc-i-bedzie-jak-ma-byc/
Będzie rozważał, aby wrócić, ale wybijemy mu to z głowy.
Taaak ? – Piotr zaskoczony.
Będzie chciał wrócić ? To nie będzie w nowej firmie idealnie ?
Nigdzie nie jest idealnie.
……. – Piotr się cieszy, a mnie zastanowiły słowa wybijemy mu to z głowy. Dlaczego Ojciec nie będzie chciał, aby wrócił ?
Pamiętaj, że podjudzał ludzi.
Nie widział firmy, widział tylko siebie.
Piotra zamurowało. Dochodziły do niego głosy, że Marcin namawiał innych do odejścia, ale w to nie wierzył. Wydaje się teraz, że „najlepszy człowiek” taki najlepszy po prostu nie był.
Ojcze, dzisiaj opieprzałem ludzi, za wiele mam stresów.
Nie narzekaj. Jeszcze trochę, a sobie odpoczniesz.
Kiedy ?
Do gaju jeszcze trochę.
Strach się bać.
Jak Mnie kochasz, to czego się bać ?
Sumienie cię gryzło ?
Gryzło.
Jeśli gryzło, to już dobrze.
A Ty widzisz sumienie ?
Nie zadawaj Mi głupich pytań.
…….
Pamiętasz co czułaś podczas modlitwy dzisiaj ? – nagle zwraca się do mnie.
……. – zgłupiałam z tego zaskoczenia i szukałam w pamięci co czułam..
Tylko nie wymyślaj.
No to nie pamiętam – przyznałam uczciwie.
To jutro pomódl się tak, abyś czuła.
Wtedy będziemy czuć razem.
Natychmiast wiedziałam o co chodzi. Nie pamiętałam, bo nie mogłam pamiętać. Co można czuć, gdy się nie czuje co mówi ? Kiedy się modlę naprawdę i kiedy moje myśli krążą wokół Nieba bardzo często czuję na skórze ciarki. Jakaś energia przenika całe ciało i wtedy mam dreszcze lub mrowienie. Dzisiaj gdy się modliłam… myślałam o krawcowej, do której powinnam się zgłosić. Pod koniec modlitwy pomyślałam, że nic dzisiaj nie czuję. I to teraz przypomniał mi Ojciec. To był pstryczek w nos. Modlitwa bez należnej uwagi jest nic niewarta.
Pamiętaj, że masz kupić różaniec w pudełeczku, może pudełko wygrawerować ?
Jedziemy do Szczecina samochodem. Mam nadzieję na długą rozmowę widząc, że i Piotr ma wenę na rozmowę…
Pan Bóg pewnie myśli, że jestem idiotą.
Skąd wiesz co myślę ?
Lepiej się skup na jeździe, bo sam nie jedziesz.
Nie widzę Cię – Piotr zażartował patrząc we wsteczne lusterko.
Ale Ja ciebie widzę.
Ucieszyłam się, ale Piotr zamilkł. Może się przestraszył? Nie wiem o czym myślał, ale w pewnej chwili….
Pan Bóg za pierwszym razem zasłonił Chrystusa, zobaczyłem tylko Jego nogę.
Nie wiedziałam o czym mówi. Po dłuższym główkowaniu przypomniałam sobie, to była bardzo dawna wizja. Dzisiaj rozumiem, że wtedy zasłonił, ponieważ Piotr w żaden sposób nie był gotowy na Chrystusa.
- Pan Bóg stanął przed Jezusem i mi Go zasłonił w całości. Bóg nie chciał, żebym na Niego patrzył. Widziałem tylko Jego nogę zza szaty Ojca. I chociaż to noga to i tak czułem niesamowitą miłość.
Powiedz co widziałeś za drugim razem.
…….. – Piotr znowu zamilkł.
Po długiej chwili wytłumaczył mi w końcu, że nie było drugiego razu, a ja zdałam sobie sprawę, że Ojcu chodziło o precyzyjność doboru słów. Jeśli ktoś mówi „za pierwszym razem” to znaczy, że musiał być co najmniej i ten drugi raz. Jednak po chwili … albo Piotr zapomniał albo nie chciał mówić. Nie pamiętam, czy było to za drugim razem…
- Dzisiaj na porannej mszy zobaczyłem Ojca i Syna. Ojciec stał za Jezusem i trzymał go za ramiona. Wyglądało to tak, jakby chciał mi Go przedstawić. Zrozumiałem, że Ojciec i Jezus to jedno, poczułem ich nierozłączność. Poczułem, że w ten sposób pojednałem się z Chrystusem, że niepotrzebnie umniejszałem Jego rolę. Zawsze wielką więź czułem z Ojcem, do Niego tęskniłem i wydawało mi się, że Jezus mi nie ufa. A On dzisiaj mi powiedział...
- Ja w tobie, ty we Mnie.- Przeprosiłem Go za wszystko.
- Tak jak My tobie zaufaliśmy, tak ty Nam zaufaj.http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/07/05/trwajcie-we-mnie-nie-zatwardzajcie-swoich-serc/
Wspominanie takich wizji powoduje, że stajemy się bardzo poważni.
Najbardziej mnie denerwuje, kiedy mówisz, że Homiel nie ma racji – przyznaję po namyśle.
Jesteś na etapie małpki.
Prawie się roześmiałam. To jak laboratorium. Są naukowcy i są małpki.
Nie miałam pomysłu na pytania, więc Piotr zaczął wspominać Edzia. Jego wspomnienia szybko podsumował Ojciec…
Film z życia był nieubłagany. Nadrabia co utracił. Poprosił.
Właśnie ! … – przyszło mi coś w końcu do głowy.
Każdy ma wybór ? Każdy może być z kimś po śmierci tak jak Edziu przy Krysi ?
Oooo, nie.
Hmm…. No tak, niektórzy trafiają prosto na dół… – … zapomniałam.
Jedziemy dalej.
Czy moja maniana się skończy ?
Wkrótce będziesz miała świadome bezpieczeństwo.
…….. – ciągle o tym słyszę, ale co to znaczy ?
Jedziemy dalej. Opowiadam Piotrowi o rekolekcjach ks. Glassa, który narzeka, że na Zachodzie Kościół już właściwie upadł.
Poczekaj na falę, wymiecie wszystko.
Zastanowiłam się nad tymi słowami. Mogą mieć podwójne znaczenie. Albo dosłownie falę (przecież Wielka Brytania do wyspa) albo chodzi o falę Piotra. Czas pokaże.
Na autostradzie mijaliśmy dziesiątki tirów. I wtedy sobie coś przypomniałam. Rekrutując kilka lat temu kierowców TIR do pracy w Niemczech wśród kandydatów natrafiłam na człowieka, który mnie zadziwił. Już pierwsze trzy zdania przez telefon zwróciły moją na niego uwagę, ponieważ bardzo się spośród innych wyróżniał. Jak się okazało był prawnikiem, znał dobrze niemiecki i chciał pracować jak kierowca TIR-a twierdząc, że zawsze o tym myślał. Zdębiałam dosłownie, bo zdarza się to raz na tysiąc może przypadków. Trzy razy go pytałam przez telefon, czy się dobrze nad tym zastanowił. Niemieckiej firmie było obojętne kim z wykształcenia jest kandydat, oby miał odpowiednie prawo jazdy i dobry niemiecki, więc szybko został zatrudniony.
Po jakimś czasie zgłasza się do mnie ten człowiek ponownie i opowiada. Firma niemiecka, której siedziba znajdowała się niedaleko granicy zatrudniała bardzo wielu polskich kierowców i miała dyspozytora, rodowitego oczywiście Niemca, który się nimi zajmował. Dyspozytor fatalnie traktował Polaków, między sobą nazywali go nawet „gestapowcem”. Wyzwiska, mobbing, wyzysk i wiele innych nadużyć spowodowało, że pan prawnik-tirowiec w końcu nie wytrzymał i podał jako prawnik firmę do sądu. Całą firmą wstrząsnęło, a „gestapowiec” został dyscyplinarnie zwolniony.
Wtedy słuchając jego historii pomyślałam, że to niezwykła historia. Ale dzisiaj, po tych wszystkich doświadczeniach jestem pewna, że to historia utkana przez Ojca. Znalazł się jeden sprawiedliwy, który zrobił porządki. Przepiękna koronka. Iluż to prawników pracuje jako kierowca TIR i trafia tam gdzie jest naprawdę potrzebny ?
01. 06. 18 r. Szczecin.
W Szczecinie jesteśmy oblegani przez rodzinę, zaległe sprawy, toczący się remont, więc właściwie nie rozmawiamy. Raz tylko….
Daj mi dwadzieścia złotych, bo mi zabrakło – proszę Piotra.
Nie mam.
No daj, bo musiałabym pójść do bankomatu.
Skubie cię… Co Mały ?
No skubie – Piotr wzdycha ze śmiechem.
Chciałbyś zwiać do Nieba ?
No chciałbym.
Marzenie ściętej głowy.
02. 06. 18 r. Warszawa.
Jedziemy z powrotem.
Cieszysz się Ojcze, że wracamy ?
A jak myślisz ?
…….. – myślę, że się cieszy, ponieważ Piotr w ogóle się nie modlił. Nie miał na to siły i nie miał czasu.
Nie wiem, może chcesz, abyśmy byli z rodziną ? – pytam jednak.
Rodzina to cząstka.
Rodzina to cząstka… Coś zrozumiałam w tej chwili.
ŁK 9; 61 Jeszcze inny rzekł: «Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnaćsię z moimi w domu!» 62 Jezus mu odpowiedział: «Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego»
Wybór między rodziną a Bogiem wydaje się dla wielu oczywisty. Rodzina pierwsza. Dla mnie jednak… nie jest to już takie oczywiste. Te dwa dni bez rozmów spowodowało, że najnormalniej w świecie bardzo zatęskniłam za Ojcem. Poczułam to wręcz fizycznie i to nagłe uczucie mnie samą mocno zaskoczyło. Bo jak można tęsknić fizycznie za kimś, kogo się nigdy nie widziało ?
Pan Bóg mówi do ciebie….
Powiedz jej, że ją bardzo kocham i że obiecuję jej stolik.
Stolik ? – wzruszyłam się.
Wystarczy rzucić tylko hasło „stolik”, a już wiem o co chodzi.
Dziennik Faustyny; Dziś, gdy wyszłam do ogrodu, rzekł do mnie Pan: Wróć się do swej separatki, bo tam na ciebie czekać będę. Gdy wróciłam, natychmiast ujrzałam Pana Jezusa, który siedział przy stole i czekał na mnie. Z łaskawym spojrzeniem rzekł do mnie: Córko moja, pragnę, abyś pisała teraz, bo spacer ten nie byłby zgodny z wolą moją. Pozostałam sama i wzięłam się zaraz do pisania.
Stół, stolik, przy którym siedział Jezus niezmiennie mnie zadziwia. Jest niezwykły z kilku względów. Stół jako symbol spotkania, rozmowy. Pokazuje też normalność w zachowaniu Chrystusa. Siedział i czekał… a czy nie powinno być odwrotnie ?
Jedziemy dalej.
Jak to będzie z naszą przyszłością ? – Piotr próbuje macać.
Ja wiem.
Powiedz trochę – palnął bez namysłu.
A gdzie zabawa ? Przestań się mazgaić.
Dopisane 15. 02. 2019 r.
Poczekaj na falę, wymiecie wszystko.
Mój znajomy przebywający od dłuższego czasu w Wielkiej Brytanii jako człowiek mocno wierzący zdruzgotany jest społeczeństwem, w którym dane mu pracować i żyć. Poprosiłam, aby opisał krótko ostatnie wydarzenia, których był świadkiem.
Zacząłem pracę w pewnej firmie, w której pracownicy to imprezowicze i hedoniści. Każde zarobione pieniądze wydają na imprezy, alkohol, marihuanę. Szczególnie taki T. Jego życie to łatwe panienki, piwo, marihuana, imprezowanie na maxa, a przy tym inne narkotyki jak kokaina, extasy, próbował w życiu już prawie każdego narkotyku. Najbardziej irytujące było to, że musiałem go często dowozić i odwozić do/z pracy, a ten nie dokładał się do paliwa, za to najczęściej kończyło się piciem w barze po pracy a często już w drodze do domu w moim samochodzie pił piwo z puszek. Wspominali też o pewnym P. który kiedyś z nimi pracował, miał dziecko, ale dziewczyna go zostawiła i odeszła z dzieckiem. Kilka miesięcy temu P. wrócił do pracy i zrobił na mnie negatywne wrażenie.
Pierwszego dnia odwiozłem P. i T. do domu, po drodze zapalili w moim samochodzie marihuanę, pojechaliśmy do baru, bo to piątek był, na piwo. P. naśmiecił w moim samochodzie, zaczął wygadywać głupoty, a w barze rzucił moim telefonem na podłogę. Natychmiast pojechałem do domu i przypomniałem sobie pewne opowieści, że dziewczyna odeszła od niego bo był idiotą, pijakiem i brał narkotyki. Młody człowiek, a nałogi wzięły nad nim górę, dobry pracownik, ale po pracy pijaństwo i narkotyki. Mieszkał niedaleko mnie i jego ulubiony bar znajdował się tuż obok mojego domu, była to podrzędna spelunka, gdzie policja i pogotowie często przyjeżdżały do awanturujących się klientów. P. miał tam wielu znajomych, w tym barman dawał mu piwo „na kreskę”, gdy ten nie miał pieniędzy.
Raz w niedziele około 11.30 spotkałem go przed tym barem i zapraszał mnie na piwo, ale odmówiłem. Umówiliśmy się, że w poniedziałek odbiorę go do pracy o 6.15. Gdy zajechałem do jego domu, P. leżał na łóżku w butach, ubraniu, bardzo pijany i być może naćpany, że ledwie się ruszał, do pracy oczywiście się nie nadawał w tym stanie. Zadzwoniłem do bossa i powiedziałem, że P napił się, co go bardzo zdenerwowało, bo potrzebny mu był człowiek do pracy. P. wrócił po kilku dniach do pracy i obiecał, że powstrzyma się od picia. Powiedział mi, że wtedy skończył picie w poniedziałek nad ranem około 4 rano i nie miał siły rozbierać się i zdjąć buty. Jednak praca z nimi T. była ciężka, cała masa opowieści o imprezach, ilości wypalonej marihuany, zwidach po LSD, panienkach, ilości wychlanego piwa i innych alkoholi. 2 tyg przed Bożym Narodzeniem zapytałem jak spędza święta, oczywiście święta służą do solidnego nażarcia się, nachlania i naćpania się. Nic więcej, zero modlitwy, skupienia się na tym święcie na pamiątkę czego je obchodzimy.
W tym czasie miałem taką wizję, że obaj stają na krawędzi czarnej dziury i niewiele trzeba, żeby w tą czarną dziurę wpadli i zostali zmieleni i słowo „destrukcja”. Potem druga wizja w ciemności, takie okna na każdego i niewiele trzeba, żeby coś niszczycielskiego do nich się dostało przez te okno i poczucie, że zostało im niewiele czasu. Powiedziałem im, że mają dziadowskie życie, ale się tylko uśmieli.
Przed Bożym Narodzeniem skończyliśmy pracę i już go nie widziałem, ale powiedział mi, że zmienia mieszkanie i wynajmuje po Nowym Roku nowe w pobliżu jego ulubionego baru, a więc dość blisko mnie. Po Nowym Roku dostałem wiadomość, że P powiesił się na pasku od spodni, nad ranem w noworoczny dzień. Cały Sylwester pil z bratem w jego domu, skończyli picie około 4 rano już w Nowy Rok, brat poszedł spać, a jak wstał po 7 rano znalazł P. powieszonego na pasku od spodni gdzieś przy schodach w domu. Już nie żył. Pogrzeb był świecki, celebrant przez pół godziny go wychwalał i skremowali go. Przyczyna śmierci niezbyt znana, był pijany i wciągnął kokainę w tamten dzień. Rzekomo miał depresją, że dziewczyna zabrała mu dziecko i nie chciała, aby się z dzieckiem widywał. Prawda taka, że sędzia nakazał mu zrobić test na narkotyki i zależnie od wyniku będzie mógł się widywać z dzieckiem. P. odmówił poddania się testowi i powiedział w sądzie, że on pali tylko marihuanę. Nie przebadał się, więc sędzia nie pozwolił mu się widywać z dzieckiem. T. mocno tę śmierć kolegi przebolał, pili razem w barze 2 dni przed jego śmiercią, robili sobie wspólne zdjęcia i wrzucali na FB, P. miał plany na pracę po Nowym Roku i przeniesienie się do innego mieszkania. Jak człowiek, który jest mocno pijany, który w takim stanienie zdejmował z siebie ubrania, ani butów, zdjął pasek ze spodni, założył na szyję, drugi koniec zaczepił do czegoś ?
Życie bez nadziei. W jakim kierunku idzie ten świat…
Dzień w dzień wstaję o 6.00 i dzisiaj w niedzielę chciałam to sobie odespać, ale oczywiście się nie udało, bo Piotr wparował z samiutkiego rana do pokoju szukając sennika.
Miałem sen ! Zobaczyłem odpływ w morzu. Fala cofnęła się daleko w głąb morza i zobaczyłem piękny piasek, muszle… Ciągnąłem cię za rękę, żeby zobaczyć jak daleko cofnęła się ta fala, a ty szłaś jak kłoda! Pokazywałem ci… Zobacz ja tu pięknie, a ty w dupie to miałaś prawie ! – był oburzony.
Ponieważ poszliśmy za daleko cofnąłem się z powrotem. Co to może znaczyć ?
Na moje oko różnie – śmieję się. Piotr wszystko bierze na poważnie i jeszcze mi wleje, że byłam jak kłoda !
Może cofnięcie fali przed wielkim tsunami ? Albo może faktycznie tylko cofnięcie się fali i zobaczenie pięknego piasku… Nie wiem – wzruszam ramionami, nie chciało mi się myśleć tak z rana.
No to ja też nie wiem.
Jeśli chcesz zrozumieć wszystko, musisz zrozumieć siebie.
Wiosną tego roku dowiesz się znacznie więcej.
A ty będziesz tylko pisać i pisać.
Pan Bóg odsłoni ci pewne tajemnice.
Aaaa… Teraz rozumiesz ?! – … że ja na to nie wpadłam !
Teraz rozumiesz? Faktycznie morze zakrywa, a kiedy jest odpływ to odkrywa. Czyli odkryjesz jakieś tajemnice ! – byłam pod wrażeniem prostoty tej wizji.
Ale dlaczego byłaś tak obojętna ? Jakbyś nie rozumiała ?
Bo za duża nas przepaść dzieli. Ty widzisz, słyszysz i ty zobaczysz te tajemnice, nie ja.
Mały musi swoje korzenie poodtykać. On to zrozumie w mig.
A ja ? – pomyślałam i żal mi się zrobiło.
Musisz zrozumieć, że tylko widzisz wierzchołek góry, a reszta skryta jest pod wodą.
…….
Piotr, kiedy zobaczysz będziesz pewny kim jesteś ?
Tak.
I będziesz wiedział co robić ?
……. – Piotr spojrzał na mnie szukając pomocy…
Wiosna już jest i trwa do 21 czerwca, a już mamy zaraz czerwiec – Piotr zwraca uwagę.
Ja już się nie wdaję w te wyliczanki. Właśnie piszę na blogu o październiku i widzę, że wiele miało być w październiku, a było w miarę spokojnie, więc już taka pewna nie jestem niczego.
………. – zamyśliłam się jak trudno wbić się prawidłowo w datowanie.
Mam wrażenie, że to zabawa kotka w myszkę, kiedy my jesteśmy czegoś pewni, to nic się nie dzieje. A kiedy tylko przestajemy liczyć, dzieje się mnóstwo. Jakby ktoś chciał pokazać kto tu rządzi naprawdę…
Dlaczego październik nie wypalił ?
Może dla ciebie…
Ktoś przesunął. Znasz powiedzenie co się odwlecze, to nie uciecze ?
Hmm…. – dlaczego mam nieodparte wrażenie, że była to dla mnie zrobione specjalnie jako nauka, a właściwie nauczka…
To nauczka ?
Sama już wiesz.
Niczego nie możemy być pewni, a przede wszystkim dat. Więc nie nastawiaj się na wiosnę, będzie co będzie. Wolę być zaskoczona niż rozczarowana – mówię do Piotra.
Racja, racja… Dziękuję za pióro, tak przy okazji.
Nie wysilaj się.
……… – buchnęliśmy śmiechem.
Poszliśmy na film „Han Solo”. Wyszliśmy w połowie, a może wcześniej, bo nie wiem ile on w sumie trwał.
Nie wiedziałem, że tak można mózg wypalić– odezwał się Homiel.
Tak dobrze aktorom płacą, dlaczego nie grali ?
……. – zaczęłam się śmiać, bo faktycznie, beznadziejna gra aktorska, wszystko było beznadziejne.
Nie mogłeś nas uprzedzić ? 70 zł poszło w dym !
Dobrze, że poszliście. Piotr miał kontakt.
Taaaak ?
Wyłączyłem się z tego filmu. Zobaczyłem jak Ojciec wyciąga mnie do innego świata, porozmawialiśmy sobie… – zawstydził się.
A o czym ?
A nie powiem.
To niesprawiedliwe. A bez tego filmu nie dałoby rady ?
Co by było, gdyby było w październiku ?
…….. – uśmiecham się. Co by było, czyli „gdybanie” nie jest naszą mocną stroną. „Nie znasz dnia ani godziny”… to czysta prawda.
Mt 25, 13: „Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny.”
Wieczorem. Podano w TVP informacje, że zaczęły się powroty z Wielkiej Brytanii. Nastawiłam uszy…
- Częścią podnoszenia Polski jest czyszczenie jej.
- Burzą się ci najbardziej, którzy mają najwięcej za pazurami.
- I tak musi być i tak będzie.
- Czy PIS odpuści ?
- Nie odpuści, bo Ja nie odpuszczę.
- To ma być czysty kraj i będzie taką oazą na tej pustyni.
- Powroty to się dopiero zaczną do tego kraju. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/10/22/dla-chwaly-ojca-zapanuje-swiatlosc-na-swiecie/
Czy to jest to o czym Ojcze mówiłeś ?
Tak naprawdę powroty się jeszcze nie zaczęły. Zaczną.
Hmm… – ciekawe dlaczego…
Piotr poszedł „na” egzorcyzmy. Po powrocie opowiada…
Modliłem się; módl się za nami, którzy się do ciebie uciekamy… i słyszę głos Maryi ! – … robi zdziwione oczy.
Nieustająco się modlę… powiedziała.
Miałeś rację, dlatego Mnie nie ma.
???!!! Rozumiesz coś z tego ?
……. – szukam w głowie… ! Pytałam dlaczego Sigmund w Niebie nie widział Maryi !
- Dlaczego Richard Sigmund, kiedy był w Niebie to nie widział Maryi ?
- A widział Mnie ?
… Ojciec pokazał mi, że Maryja nieustająco modli się w swojej świątyni, dlatego nie widział jej.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/11/13/stanie-sie-swiatlo/
Pan Bóg powiedział, że muszę zrobić następny krok, że muszę odprawiać różaniec… A wiesz ile to będzie trwało ?!!!!
…….. – zaczęłam się śmiać, bo miał taką minę, jakby szedł na rwanie zęba bez znieczulenia.
Dopisane 10. 02. 2019 r.
Pisząc na blogu dzisiaj, nie wiem o czy będę pisać jutro. Po prostu co dwa dni przewracam kolejną kartkę w swoim dzienniku i dopiero wtedy wiem, o czym będzie. Dlatego jestem dzisiaj bardzo zaskoczona.
Pan Bóg odsłoni ci pewne tajemnice – wizja z morzem, które odsłania tajemnice mocno mną potrząsnęła. Wczoraj, czyli zanim o niej przeczytałam, dostałam wiadomość od znajomego;
Wygląda na to, że nie przypadkowo otrzymałam tą wiadomość akurat wczoraj, więc oczywiście pytam co to znaczy …
To co było ukryte, wypłynęło.
Przed II wojną światową też pokazał się krzyż, na niebie…
Tyle na dzisiaj mogę powiedzieć, ale wrócę do tego w odpowiednim czasie.
Dzisiaj ewidentnie wiem co miały znaczyć słowa…
-Twój dziennik to ostatnie zadanie tutaj. -Musisz pisać, ale nie spiesz się.-Pisząc ten dziennik mam wrażenie, że on już się skończył, że nie ma już nic ciekawego - ja na to.
-Mylisz się, dopiero się zacznie.http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/07/08/353/
Musisz pisać, ale nie spiesz się– zwłoka w pisaniu na tym blogu wynosi na dzień dzisiejszy około 7 miesięcy. Widać jednak, że tak miało właśnie być. Myślę, że to też dowód dla nas, że to wszystko dzieje się naprawdę. Wiele informacji podanych wcześniej sprawdza się na naszych oczach i wiele sytuacji jest kompatybilnych z tym, co przeżywają czytający ten blog. Na przykład dzisiejszy mail…
Piotr miał dzisiaj ważne spotkanie biznesowe, spotkał się ze swoją konkurencją i to było dobre spotkanie. Wiele sobie wyjaśnili i zrozumieli, że każdy działa nie dla pieniędzy, a na tyle, żeby przetrwać i po prostu żyć.
Na kawie wspominaliśmy czas, gdy jego firma była na skraju bankructwa, więc żeby przetrwała przelałam mu wszystkie zarobione w mojej firmie pieniądze.
Dzięki Bogu, że tyle zarabiałaś w pewnym momencie, że mogłaś mi pomóc – Piotr całkowicie szczerze.
Teraz wiem, że to dosłownie dzięki Bogu – kiwam głową.
Rzeczywiście tak było. Miałam krótki okres w swojej działalności, że czego się nie dotknęłam to wszystko wychodziło super, gdzie u innych było bardzo nie super. U mnie telefony się urywały, a u konkurencji milczały. Już wtedy mnie zastanowiło, że dzieje się coś dziwnego, a jeszcze nie rozmawialiśmy z Homielem. Odkładałam zarobione pieniądze „do kupki”, czyli na konto i lubiłam czasami tam zaglądać zdziwiona nie wierząc co widzą moje oczy. Nigdy, przenigdy nie wierzyłam, że będę miała aż tyle.
Jak ci przelewałam ostatnie pieniądze, to płakałam – przyznałam szczerze.
Oddam ci w odpowiednim czasie tyle, że nie będziesz mogła uwierzyć.
?!
Za to co uczyniłaś, to samo będzie uczynione.
Jak przyjdzie czas pozbawię cię świadomości, bo zasłużyłaś sobie na to, więc łez nie będzie w tobie nigdy.
Będę miała Alzheimera ! – pomyślałam od razu.
Alzheimera dostanę i wszystko zapomnę ! Nawet nie będę wiedzieć, kiedy Piotra zabraknie. Nie będzie łez, nie będzie pamięci… przyszło mi do głowy i wpadłam w panikę.
Zrozumiałem tego faceta z konkurencji – Piotr zmienia temat.
Nie może mi pomóc, bo sam będzie miał problemy, a ma więcej ludzi na stanie niż ja.
……. – słucham i widzę w nim dzisiaj wielkie zrozumienie i miłosierdzie do drugiego człowieka. Jeszcze niedawno tak łatwo by mu nie przepuścił.
Dobrym człowiekiem jest Piotruś, prawda Homiel ?
Udał nam się skubaniec.
…….. – wybuchnęliśmy śmiechem.
Zamyśliliśmy się po chwili oboje nad niesamowitością Ojca… Faktycznie nic nie dzieje się bez przyczyny…
Jeśli Ojcze stworzyłeś świat, wszechświat, a byłeś już… to gdzie byłeś ? Gdzie Twój dom ?
Wkrótce się dowiesz.
Nie jestem godny.
Nie ty o tym decydujesz.
Ola, z Ojcem nie ma żartów, trzeba siedzieć cicho i robić swoje – zwraca się do mnie.
To pierwsze mądre zdanie, które powiedziałeś.
…….. – roześmialiśmy się.
Czy Jezusowi też Ojciec dał kielich jak tobie ? Bo wielu ludzi myśli, że Jego słowa to tylko metafora – próbuję się dowiedzieć o kielichu nieco więcej.
Nie zagłębiaj się, bo zaczniesz zmieniać historię.
A zmieniałam do tej pory ? – przestraszyłam się.
Dlatego cię koryguję.
Uff…. – ulżyło mi.
Ojciec mówił wczoraj tak, że tylko mogłem słuchać z rozdziawioną miną – Piotr znowu zrobił rozdziawioną minę na samo wspomnienie.
Ze zrozumieniem.
Hmm…. Może Bóg to kosmita jednak ? – ryzykuję.
Kto według ciebie jest kosmitą ?
Kto lata w kosmosie ?
Kto stworzył kosmos ?
To każdy jest kosmitą.
???!!!
Niebo to przystanek.
Taaaak ? To znaczy, że opisywane tam miasta, domy, ulice to tylko iluzja ? – drążę dalej.
To jest przez jakiś czas.
A potem co ?
Potem do celu.
To jaki to cel ?
…….. – cisza.
Ponoć ja pracuję w bibliotece….
W nad-bibliotece.
………
Skomplikowane to wszystko. Może ta fala się zacznie… nie wiadomo kiedy ? Już Jezus mówił, że wróci wkrótce, a mija 2 tys lat – myślę głośno.
Tak, u Nich czas to pojęcie względne – Piotr kiwa głową.
Fala to nie jest pojęcie względne.
Fala jest konkretnie osadzona w czasie.
Tak jak i twoje serce było osadzone w konkretnym czasie.
Na drugi dzień już byś nie żył.
…….– zmroziło mnie samo przypomnienie.
Znowu znak. Piotr nie przywiązuje do tego wagi, ale takie informacje w mojej głowie zapadają na bardzo długo. Dlatego widząc receptę od razu przypomniałam sobie o tym kardiologu. Piotr był jak w amoku, więc ja przejęłam stery i kazałam mu natychmiast do niego zadzwonić. Nie jutro, nie za godzinę, ale teraz, na korytarzu przychodni. Na szczęście odebrał i chciał nas przyjąć w środę, ale uparłam się, że przyjedziemy jeszcze dzisiaj. Pojechaliśmy do Szpitala Wolskiego, bo tam akurat miał dyżur. Piotr ledwo wdrapał się na drugie piętro. Ja usiadłam na korytarzu, a Piotr wszedł do gabinetu. Ponieważ drzwi były nieszczelne mogłam słyszeć o czym rozmawiali. A rozmawiali o pracy, życiu, Piotr opisał jak się czuje… rozmawiali jak dobrzy znajomi. W pewnej chwili drzwi się otwierają i wychodzi kardiolog na korytarz. Mija mnie nie zwracając uwagi i zatrzymuje się metr dalej. Dzwoni.
- Szykujcie miejsce u siebie, bo ja nie mam. Mam tu człowieka, który w każdej chwili może zejść.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/06/29/nie-mogles-odejsc-teraz-bo-wiazemy-z-toba-wielkie-plany/
To ja się uparłam, aby pójść do szpitala w poniedziałek. Kilka godzin później już byś nie żył !
Więc wszystko zawdzięczasz Fionie.
Fiona ? – śmieję się. Żona Shreka ?
Ojcze, dlaczego tak wszystko działo się na ostatnią chwilę ?
Pomyśl jakie były emocje i są nadal.
Chwile dramaturgi mają swój cel.
Jaki ?
Nie dajesz 15 kotletów, tylko 14.
……. – roześmiałam się. To czysta prawda. Te mocne przeżycia dały mi tak w tyłek, że teraz bardzo pilnuję Piotra pod względem odżywiania.
Macie swój funclub aniołów. Wielu was słucha i to jest też klub wesołości.
Uczą się na nas ?
Patrzą, słuchają, śmieją.
……..
Ciekawe… Czy inni ludzie też tak się modlą jak ja, że wymieniają gacki po imieniu ?
Nie sądzę, wielu się boi.
Daj im spokój.
Po to masz hełm, miecz, stary jeszcze mundur(p. s. zbroję), abyś działał za dwóch.
Rozumiem…
……. – a ja zaczęłam się zastanawiać co znaczy „stary jeszcze mundur”… Dlaczego stary ? I dlaczego jeszcze ?
Dopisane 06. 02. 2019 r.
Niebo to przystanek – jeśli chodzi o budowę Niebawiedza chrześcijańska jest bardzo okrojona i skąpa. Według hebrajskich starych ksiąg mamy kilka poziomów Nieba, a dokładnie jest ich siedem. Tak twierdzi sam Henoch, którego Kościół Katolicki (w zależności co jego z nauk pasuje) akceptuje, a czasami nie akceptuje. Jednak w Nowym Testamencie, a dokładnie w 2 liście do Koryntian jest coś zaskakującego;
2 Znam człowieka w Chrystusie, który przed czternastu laty – czy w ciele – nie wiem, czy poza ciałem – też nie wiem, Bóg to wie – został porwany aż do trzeciego nieba (chodzi o apostoła św. Piotra). 3 I wiem, że ten człowiek – czy w ciele, nie wiem, czy poza ciałem, Bóg to wie – 4 został porwany do raju i słyszał tajemne słowa, których się nie godzi człowiekowi powtarzać.
Biblia mówi; wąskie są drzwi, niewielu przez nie przejdzie. Ale pytanie przejdzie… dokąd ? Oglądam sporadycznie film dokumentalny o człowieku rozmawiającym ze zmarłymi; Medium z Manhattanu. https://www.youtube.com/watch?v=CcRa4yN-UOo. Są ludzie obdarzeni autentycznym darem widzenia i rozmawiania ze zmarłymi i tak było od zawsze. Analizując co mówią zastanawiające jak wielu ludzi przechodzi do Nieba, a przecież drzwi są wąskie… Nasz Edziu, dobry człowiek, ale niezbyt wierzący też trafił do Nieba. Jeśli nie było mu trudno trafić do Nieba, to po co mu jeszcze dodatkowo jakieś wąskie drzwi? Przecież jest już w Niebie. Otóż… To jest przez jakiś czas. Pytam się dzisiaj….
Do którego nieba prowadzą wąskie drzwi ?
Do właściwego.
Czy ludzie mogą wejść do siódmego Nieba ?
Nie.
A dokąd mogą wejść ?
To zależy dokąd mają bilety.
Roześmiałam się oczywiście, ponieważ najwidoczniej zdradzić Ojciec tego nie chce. Ważne, że jest więcej niż jeden poziom Nieba. Skąd w ludowych powiedzeniach pojawiło się i takie…. Czuję się jak w siódmym niebie ?
Co naprawdę znaczą „wąskie drzwi” i co znaczy , że to przystanek i przez jakiś czas opiszę za kilka miesięcy. Nie jest to aż tak skomplikowane jakby się wydawało.
Mam prawdziwy dylemat czy się przeprowadzać do Krysi, czy nie. Remont się kończy i trzeba będzie podjąć decyzję.
Ojcze, zdecyduj za nas.
A myślałem, że posłałem wojownika.
Tak będzie lepiej.
Jeśli za was zadecyduję, to decyzja będzie stanowcza i dziwna.
Dziwna ? – pomyślałam ciekawe dlaczego ?
To niech tak będzie, oby była Twoja – mówię dalej.
Wyczuwam tu cwaniactwo.
Spójrz… – miałam spojrzeć na niebo, a tam chmury, które szybko przepływały.
Nie bój się tego, czego jesteś pewna co w tobie umieściłem.
A jak masz wątpliwości, spójrz na swój brzuch.
……. – czyli na pieczęć – chmurkę.
Wbrew pozorom masz oczy i uszy, a on jest ślepy, ale ma inne widzenie.
Wiesz jaka byłaby moja decyzja, ale szkoda mi Piotra.
A mi go nie szkoda za tego ( ps. Eduard Deisenhofer), skoro to odkryłaś.
?! Wow…. – już o tym zapomniałam.
We śnie ktoś mnie dzisiaj zapytał… – Piotr pociera czoło.
Czy ty jesteś tym kim jesteś ?
We śnie! Ale pamiętałem co mam odpowiedzieć i powiedziałem
Jam jest…. i obudziłem się, przestraszyłem się, że to pycha.
Ja jestem tylko Piotr.
Dobre sobie.
Wiesz czym jest kożuch na mleku ?
Zakrywa to co w środku.
Niewielu lubi kożuch, ale mleko prawie wszyscy.
Co to znaczy ?
Hmm… Może to co przewidział Ojciec ? Odkryje imię twoje prawdziwe.
Wieczorem.
Piotr chodzi zmęczony z niedospania i z powodu problemów w firmie.
Idę się pomodlić, bo wczoraj nie dałem rady, choć ktoś za 5 dwunasta pociągnął mnie za stopę, żebym się modlił.
Nie gniewam się, w końcu jesteś człowiekiem.
Też masz prawo być zmęczony.
Jestem człowiekiem ?
Jesteś człowiekiem.
Widzisz jak brzmi to dumnie ?
A gdybym chciał, żebyś został na zawsze ?
……. – Piotr się zawahał.
Zostałbym, tylko zostaw mi tę niewiastę – … to niby do mnie.
Musiałbym ją spytać.
Chcesz zostać?
……. – no zamurowało mnie. W pierwszej chwili pomyślałam nie chcę, w drugiej, że jak trzeba to zostanę.
Ja nie wiem… Spełnię twoją wolę Ojcze, a jak Ty chcesz ?
Zdałeś egzamin.
……. – czy ja zdałam ? Nie mam pojęcia, ale wątpię.
23. 05. 18 r. Warszawa.
Na kawie.
Homiel powiedział, że Edziu będzie w domu dopóki jest mama.
Film obejrzał i się przeraził.
Za życia samotna. Miał możliwość naprawy, więc naprawia. Poprosił o to.
O ! To ciekawe, czyli zmarli oglądają podsumowanie swojego życia, plusy i minusy – pomyślałam.
Czy u nas też tak będzie? – Piotr.
To dotyczy ludzi.
Czyli co ?
Czyli dałem ci odpowiedź.
Ale przecież jestem człowiekiem.
Teraz tak.
O ! To ciekawe, może nie–ludzie są inaczej oceniani ? – pomyślałam znowu.
Wieczorem.
Ktoś mnie obgaduje, zobacz jakie mam czerwone uszy ! – Piotr pokazuje i rzeczywiście są czerwone na maksa.
Ciekawe kto mnie tak obgaduje…
Dumasz i dumasz, pewnie ty myślisz o sobie…
…….. – roześmieliśmy się soczyście.
Homiel, jaką dzisiaj dasz nam lekcję? – spytałam nieoczekiwanie.
Ty to się umiesz zebrać z pytaniem ! Włosy mi stanęły dęba.
……. – śmiech.
Dobra… Czas na mnie, idę zrobić egzorcyzmy. Idę zrobić swoją robotę – Piotr podniósł się ciężko.
Robota ?
A nie ?
To misja.
Dla mnie to zadanie, czyli robota.
I poszedł. Wrócił znacznie później niż zwykle.
Ale miałem dzisiaj !
Zacząłem się modlić i chyba znalazłem się tam ! – wskazał palcem na niebo.
Ktoś mi podał kielich, napiłem się trochę i czułem, że przez moje gardło coś przepływa. Czułem Ojca obok, był też Chrystus…
Ale tak na żywo ? Wyłonił się zza przesłony ? – dopytuję.
Nie, nie zrozumiesz tego. To było tam ! – i znowu pokazuje palcem w górę.
Zostawiłeś Mi kielich goryczy.
Mam nadzieję, że zamienisz go w wino słodkie.
Będziesz czynił tak jak Ja czynię, bo Ja jestem w tobie.
Dostaniesz to, o co prosiłeś.
To co odjąłem ci, to ci zwrócę.
Powoli musisz pożegnać się ze swoim imieniem.
……. – zastygam, bo słowa brzmią bardzo poważnie.
Ojciec mówił dziwnym językiem, ledwo zapamiętałem, tylko słuchałem. Nie jestem w stanie dokładnie powtórzyć.
Po polsku ?
Po polsku, ale dziwnie.
Jak wyglądał ten kielich ?
Szkło matowe, białe, złote obwódki na górze i na dole złote.
Czy to przyjmujesz ?– pyta teraz.
…….. – pytanie zaskoczyło Piotra.
Przyjmuję.
Zapadliśmy w zadumę. Nie rozumiejąc do końca co się wydarzyło, zaczęliśmy oglądać TV. Jakaś grubawa babka dziwnie wystrojona zwróciła Piotra uwagę.
Gruba, ale na pewno dobra.
Czuj daną osobę, nie kieruj się wyglądem.
………
Ciekawe co ta wizja z kielichem znaczy – podchwytuję możliwość, że odezwał się Ojciec.
Jeśli twój mąż będzie fruwać nie myśl sobie, że będziesz tak sobie siedziała.
Przywiązał cię linami i też będziesz fruwać.
Gdzie ci będzie lepiej ?
Więc co będę robić ?
To co umiesz najlepiej i to co robisz teraz– czyli pisać.
Czym był ten kielich … Ojcze ?
Pan Bóg wlał Siebie w niego.
…….. – spojrzeliśmy na siebie, bo czy tak dosłownie ?
Poczułem jak leci przez gardło. Słodkie to to nie było – Piotr zdziwiony.
Na słodkie nie zasługujesz.
To, że walczysz teraz nie znaczy, że zostało ci zapomniane.
To jak on ma wrócić do Ciebie mając taką przeszłość ? – pytam.
To nie twój problem „twoja rozczochrana”.
Ten kielich… Jakie to ma znaczenie na przyszłość ?
Poczytaj co pisałaś– … wcześniej.
Hmm….
Usłyszałem…
Kielich krwi Mojej.
Dopisane 05. 02. 2019 r.
Nie zastanawiałam się wcześniej nad znaczeniem kielicha. Oczy szerzej otworzyłam przeczytawszy adnotację w Biblii; „Puchar” lub „kielich” wina czy innego napoju upajającego jest obrazem przenośnym gniewu Bożego, często stosowanym u proroków.
Wydaje się, że nie tylko symbolem gniewu.
PSALM 16; 5 Pan częścią dziedzictwa i kielicha mego : To właśnie Ty mój los zabezpieczasz.
MT 20; 22 Odpowiadając Jezus rzekł: «Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?» Odpowiedzieli Mu: «Możemy». 23 On rzekł do nich: «Kielich mój pić będziecie.
ŁK 22; 40 Gdy przyszedł na miejsce, rzekł do nich: «Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie».4 A sam oddalił się od nich na odległość jakby rzutu kamieniem, upadł na kolana i modlił się 4 tymi słowami: «Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!»
J 18; 11 Na to rzekł Jezus do Piotra: «Schowaj miecz do pochwy. Czyż nie mam pić kielicha, który Mi podał Ojciec?»
Kielich to też symbol drogi życia (losu), jaką przygotował Ojciec.
Zostawiłeś mi kielich goryczy – w którymś momencie odejście od Boga.
Mam nadzieję, że zamienisz go w wino słodkie – i powrót do Boga.
Czy to przyjmujesz ?
Nasze życie można często przyrównać do picia z kielicha. Gdy synowie Zebedeusza kłócili się o miejsce po prawicy i lewicy Jezusa, Pan zapytał ich, czy są w stanie żyć podobnie, jak On słowami: „Czy możecie pić z kielicha, z którego i ja piję?”. Moje życie jest tym, co piję. Mój kielich to mój los, udział w nim. Gdy piję gorzki napój – moje życie jest ciężkie, gdy piję słodycz – moje życie przeżywam w lekkości. Możemy żyć na sposób Chrystusa, lecz o naszym wywyższeniu czy poniżeniu decyduje sam Bóg.
Nam również zdarza się pić z Jezusowego kielicha. Przechodzić wraz z Nim i dobre i złe. Błogosławieństwo i posłuszeństwo, poczucie osamotnienia i lęk. I w naszym życiu są momenty, kiedy pijemy pełnymi haustami. Gdy czujemy, ze Pan nas wypełnia aż po brzegi! Wiara przecież ma być radością i przynosić radość jak dobre, wystałe wino! Chodzić z Jezusem do domów grzeszników, celników i nierządnic i przynosić im pociechę i właściwe Słowo. Lecz w pewnej chwili przychodzi kielich załamania. Uświadamiamy sobie, że ktoś za nas zapłacił a cena za to, byśmy żyli wiecznie jest bardzo wysoka. Że w życiu muszą nastąpić również i te chwile niepopularne i niewygodne, momenty, gdy to ja jestem tym, który musi iść dalej. Ktoś to przecież musi zrobić. Nie będzie nikogo innego. Nastanie taki ogród Getsemane, gdy każdy z nas weźmie do ręki kielich goryczy z prośbą, by nie musiał go wypić, „[n]ie moja, lecz Twoja wola niech się stanie”. Krzyż. Żółć zmieszana z winem lub ocet. Wino wzbogacone mirrą. Tyle zostało z uczty Baranka? Nie, nie chcę. To nie jest to upojenie, na które tak bardzo czekałem.
Prawdopodobnie nieczęsto zastanawiamy się nad tym, co to znaczy pić kielich Chrystusa. Że wiara znaczy przeżywanie tych gorzkich i słodkich chwil. Że od Boga nie mamy oczekiwać i przyjmować tylko tego, co dobre. Że przecież ten kielich goryczy podaje bądź odbiera nam właśnie Bóg, nikt inny. Gdy więc będziemy jutro spoglądać na kielich i pić z niego, pamiętajmy o tym. http://reformowani.org.pl/kazania/teksty/1151-kielich-goryczy
Jechaliśmy do Kazimierza, miałam wszystko przygotowane, zeszyt, długopis jeden i drugi, na wypadek, gdyby ten pierwszy padł, bo tak się już zdarzało. Homiel jednak milczał i to mnie zaniepokoiło. Prawie się nie odzywał, więc i Piotrowi głupoty zaczęły przychodzić do głowy.
Jak byś zinterpretowała wiersz „Świtezianka” ?
……. – spojrzałam na niego, czy się dobrze czuje.
Wiersz nie dla ciebie, tyś wojownik.
…… – ulżyło mi, że chociaż Homiel jest po staremu.
Co znaczyło MM u Jadwigi ? – wczoraj to odkryłam.
To co teraz.
I koniec rozmowy.
Dojechaliśmy do Kazimierza i skierowaliśmy się prosto do klasztoru trafiając dokładnie na początek mszy. Przemknęliśmy bokiem i dotarliśmy do naszej ukrytej kaplicy, gdzie kiedyś dostaliśmy od Maryi krzyż. Byliśmy w niej sami i oboje mieliśmy z czasem wrażenie, że cała msza odbyła się wyłącznie dla nas. Kiedy ksiądz powiedział, że właśnie dzisiaj jest dzień Ducha Świętego i to koniec okresu wielkanocnego, spojrzeliśmy na siebie przypominając sobie słowa, że po Wielkanocy Pendolino.
Po zakończeniu mszy poszliśmy do krzyża Chrystusa, którego twarz wydaje się ciągle żywa. Piotr dotknął jego głowy i cały krzyż gwałtownie się poruszył co spowodowało, że serce stanęło mi w gardle, bo wyglądało to tak, jakby Chrystus się obudził. Sekundę po tym dołączył do nas starszy zakonnik, z którego biło niesamowite ciepło.
Zakochani? – spojrzał na nas i na Jezusa, dając do zrozumienia, że miał na myśli zakochani w Chrystusie.
Nerwy mi puściły i zalałam się łzami. Zakonnik spojrzał ze zrozumieniem, Piotr zaczął coś tam tłumaczyć, a ja nie mogłam przestać płakać. Nie wiem co się stało.
Wracając do Warszawy Piotr zaczął wspominać swój atak serca.
Ten lekarz co zdiagnozował u mnie ostrą niewydolność, nie powinien mnie w ogóle z gabinetu wypuścić – Piotr z pretensjami po dwóch latach.
Powinien zadzwonić na pogotowie, bo miałem już ostry zawał i wiedział to.
No właśnie, dlaczego tego nie zrobił ?
Bo nie wybrałby najlepszej opcji.
Ważne, że było skuteczne.
Czekali odpowiedni ludzie na szachownicy.
……. – faktycznie. Trafiłby nie wiadomo gdzie, a tak trafił gdzie miał trafić.
Dlaczego to takie skomplikowane? Gdyby trafił na pogotowie, to nie trafiłby do Cisowskiego ? – nie mogłam zrozumieć dlaczego była potrzebna aż taka łamigłówka.
To były trudne chwile – Piotr się zamyślił.
Nie mieliście trudnych chwili.
Mieliśmy trudne chwile.
Przeżywaliśmy wszystko razem. Ojciec też.
Wieczorem.
Piotr oglądał w TV program przyrodniczy. Z poczwarki wyłania się piękny motyl. Piotr patrzy i patrzy…
Ojcze, ale to wszystko stworzyłeś !… To jest…
No dokończ.
No…. rewelacja ! Ale Ci się to wszystko udało ! – pełen podziwu.
Ty Mi się nie udałeś, ciągle się opierasz.
Bo to wszystko niemożliwe ! – … co się dzieje.
Słuchałam tego z przyjemnością. Naprawdę, to wszystko jest niewiarygodnie niemożliwe.
Po egzorcyzmach.
Podczas modlitwy Ojciec przypomniał mi;przywróć mi imię moje.Dziwne zdanie tak po roku ?
……. – od razu pomyślałam, że rok to będzie dopiero w sierpniu.
Nie ma roku.
A widzisz ! – ucieszyłam się, że miałam rację.
Masz odpowiedź odnośnie daty.
Co to znaczy; przywróć mi imię moje ?
Które ?
No nie wiem.
Bo wszystkie zawarte są w jednym, wszystkie z jednego i w jednym są wszystkie.
21. 05. 18 r. Warszawa.
Piotr niewiele mówił, wydukał tylko, że w kościele na mszy zobaczył fotel Ojca, a z niego niebieską energię, która jak siatka oplata całą ziemię.
Homiel mi mówi, żebym zajął się modlitwą…. Ciągle coś ode mnie chce.
Za dużo się nie chwal, każdy coś chce.
Tam chcą, tutaj chcą, wszędzie chcą.
Dlatego nikt się nie pchał.
Dopisane 02. 02. 2019 r.
Bo wszystkie zawarte są w jednym, wszystkie z jednego i w jednym są wszystkie – dzisiaj wiemy o co chodzi, ale nie wiem, czy mogę to tutaj dzisiaj wyjaśniać. Za wcześnie.
Jest pewna interesująca informacja w życiorysie Jadwigi;
Według zapisów kronikarzy Święta Jadwiga uprawiała surowe umartwienia. Jej kierownikiem duchowym był krakowski dominikanin Henryk Bitterfeld, autor traktatu o Komunii świętej i traktatu ascetyczno-mistycznego napisanego specjalnie dla Jadwigi. W swym życiu harmonijnie łączyła kontemplację z działalnością praktyczną, co wyraziła również w nawiązującym do Ewangelii symbolu dwóch przeplatających się liter MM (Maria i Marta), który poleciła umieścić na ścianach swej komnaty, a chcąc, by chwała Boża nieustannie rozbrzmiewała w katedrze wawelskiej założyła i zapewniła utrzymanie Kolegium Psałterzystów, którzy dzień i noc śpiewali psalmy przed Najświętszym Sakramentem. (WIKI).
Historycy się mylą. To nie Maria i Marta. To Maria Magdalena… tak powiedział Ojciec jakiś czas temu.
Skąd Jadwiga wiedziała, że MM to Maria Magdalena, a nie Maria i Marta ?
A skąd wiesz teraz ?
……. ?!
Wygląda na to, że jej też powiedziano. To nie legenda, że Jadwiga rozmawiała z Chrystusem.