Poczekaj na falę, wymiecie wszystko.

30. 05. 18 r. Warszawa.

Jedziemy do Szczecina samochodem. Mam nadzieję na długą rozmowę widząc, że i Piotr ma wenę na rozmowę…

  • Pan Bóg pewnie myśli, że jestem idiotą.
  • Skąd wiesz co myślę ?
  • Lepiej się skup na jeździe, bo sam nie jedziesz.
  • Nie widzę Cię – Piotr zażartował patrząc we wsteczne lusterko.
  • Ale Ja ciebie widzę.

Ucieszyłam się, ale Piotr zamilkł. Może się przestraszył? Nie wiem o czym myślał, ale w pewnej chwili….

  • Pan Bóg za pierwszym razem zasłonił Chrystusa, zobaczyłem tylko Jego nogę.

Nie wiedziałam o czym mówi. Po dłuższym główkowaniu przypomniałam sobie, to była bardzo dawna wizja. Dzisiaj rozumiem, że wtedy zasłonił, ponieważ Piotr w żaden sposób nie był gotowy na Chrystusa.

- Pan Bóg stanął przed Jezusem i mi Go zasłonił w całości. Bóg nie chciał, żebym na Niego patrzył. Widziałem tylko Jego nogę zza szaty Ojca. I chociaż to noga to i tak czułem niesamowitą miłość. 
  • Powiedz co widziałeś za drugim razem.
  • …….. – Piotr znowu zamilkł.

Po długiej chwili wytłumaczył mi w końcu, że nie było drugiego razu, a ja zdałam sobie sprawę, że Ojcu chodziło o precyzyjność doboru słów. Jeśli ktoś mówi „za pierwszym razem” to znaczy, że musiał być co najmniej i ten drugi raz. Jednak po chwili … albo Piotr zapomniał albo nie chciał mówić. Nie pamiętam, czy było to za drugim razem…

- Dzisiaj na porannej mszy zobaczyłem Ojca i Syna. Ojciec stał za Jezusem i trzymał go za ramiona. Wyglądało to tak, jakby chciał mi Go przedstawić. Zrozumiałem, że Ojciec i Jezus to jedno, poczułem ich nierozłączność. Poczułem, że w ten sposób pojednałem się z Chrystusem, że niepotrzebnie umniejszałem Jego rolę. Zawsze wielką więź czułem z Ojcem, do Niego tęskniłem i wydawało mi się, że Jezus mi nie ufa. A On dzisiaj mi powiedział...
- Ja w tobie, ty we Mnie. 
- Przeprosiłem Go za wszystko. 
- Tak jak My tobie zaufaliśmy, tak ty Nam zaufaj. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/07/05/trwajcie-we-mnie-nie-zatwardzajcie-swoich-serc/ 

Wspominanie takich wizji powoduje, że stajemy się bardzo poważni.

  • Najbardziej mnie denerwuje, kiedy mówisz, że Homiel nie ma racji – przyznaję po namyśle.
  • Jesteś na etapie małpki.

Prawie się roześmiałam. To jak laboratorium. Są naukowcy i są małpki.


Nie miałam pomysłu na pytania, więc Piotr zaczął wspominać Edzia. Jego wspomnienia szybko podsumował Ojciec…

  • Film z życia był nieubłagany. Nadrabia co utracił. Poprosił.
  • Właśnie ! … – przyszło mi coś w końcu do głowy.
  • Każdy ma wybór ? Każdy może być z kimś po śmierci tak jak Edziu przy Krysi ?
  • Oooo, nie.
  • Hmm…. No tak, niektórzy trafiają prosto na dół… – … zapomniałam.

Jedziemy dalej.

  • Czy moja maniana się skończy ?
  • Wkrótce będziesz miała świadome bezpieczeństwo.
  • …….. – ciągle o tym słyszę, ale co to znaczy ?

Jedziemy dalej. Opowiadam Piotrowi o rekolekcjach ks. Glassa, który narzeka, że na Zachodzie Kościół już właściwie upadł.

  • Poczekaj na falę, wymiecie wszystko.

Zastanowiłam się nad tymi słowami. Mogą mieć podwójne znaczenie. Albo dosłownie falę (przecież Wielka Brytania do wyspa) albo chodzi o falę Piotra. Czas pokaże.


Na autostradzie mijaliśmy dziesiątki tirów. I wtedy sobie coś przypomniałam. Rekrutując kilka lat temu kierowców TIR do pracy w Niemczech wśród kandydatów natrafiłam na człowieka, który mnie zadziwił. Już pierwsze trzy zdania przez telefon zwróciły moją na niego uwagę, ponieważ bardzo się spośród innych wyróżniał. Jak się okazało był prawnikiem, znał dobrze niemiecki i chciał pracować jak kierowca TIR-a twierdząc, że zawsze o tym myślał.  Zdębiałam dosłownie, bo zdarza się to raz na tysiąc może przypadków. Trzy razy go pytałam przez telefon, czy się dobrze nad tym zastanowił. Niemieckiej firmie było obojętne kim z wykształcenia jest kandydat, oby miał odpowiednie prawo jazdy i dobry niemiecki, więc szybko został zatrudniony.

Po jakimś czasie zgłasza się do mnie ten człowiek ponownie i opowiada. Firma niemiecka, której siedziba znajdowała się niedaleko granicy zatrudniała bardzo wielu polskich kierowców i miała dyspozytora, rodowitego oczywiście Niemca, który się nimi zajmował. Dyspozytor fatalnie traktował Polaków, między sobą nazywali go nawet „gestapowcem”. Wyzwiska, mobbing, wyzysk i wiele innych nadużyć spowodowało, że pan prawnik-tirowiec w końcu nie wytrzymał i podał jako prawnik  firmę do sądu. Całą firmą wstrząsnęło, a „gestapowiec” został dyscyplinarnie zwolniony.

Wtedy słuchając jego historii pomyślałam, że to niezwykła historia. Ale dzisiaj, po tych wszystkich doświadczeniach jestem pewna, że to historia utkana przez Ojca. Znalazł się jeden sprawiedliwy, który zrobił porządki. Przepiękna koronka. Iluż to prawników pracuje jako kierowca TIR i trafia tam gdzie jest naprawdę potrzebny ? 


01. 06. 18 r. Szczecin.

W Szczecinie jesteśmy oblegani przez rodzinę, zaległe sprawy, toczący się remont, więc właściwie nie rozmawiamy. Raz tylko….

  • Daj mi dwadzieścia złotych, bo mi zabrakło – proszę Piotra.
  • Nie mam.
  • No daj, bo musiałabym pójść do bankomatu.
  • Skubie cię… Co Mały ?
  • No skubie – Piotr wzdycha ze śmiechem.
  • Chciałbyś zwiać do Nieba ?
  • No chciałbym.
  • Marzenie ściętej głowy.

02. 06. 18 r. Warszawa.

Jedziemy z powrotem.

  • Cieszysz się Ojcze, że wracamy ?
  • A jak myślisz ?
  • …….. – myślę, że się cieszy, ponieważ Piotr w ogóle się nie modlił. Nie miał na to siły i nie miał czasu.
  • Nie wiem, może chcesz, abyśmy byli z rodziną ? – pytam jednak.
  • Rodzina to cząstka.

Rodzina to cząstka… Coś zrozumiałam w tej chwili.

ŁK 9; 61 Jeszcze inny rzekł: «Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu!» 62 Jezus mu odpowiedział: «Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego»

Wybór między rodziną a Bogiem wydaje się dla wielu oczywisty. Rodzina pierwsza. Dla mnie jednak… nie jest to już takie oczywiste. Te dwa dni bez rozmów spowodowało, że najnormalniej w świecie bardzo zatęskniłam za Ojcem. Poczułam to wręcz fizycznie i to nagłe uczucie mnie samą mocno zaskoczyło. Bo jak można tęsknić fizycznie za kimś, kogo się nigdy nie widziało ?

  • Pan Bóg mówi do ciebie….
  • Powiedz jej, że ją bardzo kocham i że obiecuję jej stolik.
  • Stolik ? – wzruszyłam się.

Wystarczy rzucić tylko hasło „stolik”, a już wiem o co chodzi.

Dziennik Faustyny; Dziś, gdy wyszłam do ogrodu, rzekł do mnie Pan: Wróć się do swej separatki, bo tam na ciebie czekać będę. Gdy wróciłam, natychmiast ujrzałam Pana Jezusa, który siedział przy stole i czekał na mnie. Z łaskawym spojrzeniem rzekł do mnie: Córko moja, pragnę, abyś pisała teraz, bo spacer ten nie byłby zgodny z wolą moją. Pozostałam sama i wzięłam się zaraz do pisania.

Stół, stolik, przy którym siedział Jezus niezmiennie mnie zadziwia. Jest niezwykły z kilku względów. Stół jako symbol spotkania, rozmowy. Pokazuje też normalność w zachowaniu Chrystusa. Siedział i czekał… a czy nie powinno być odwrotnie ?

Faustyna i Jezus przy stole


Jedziemy dalej.

  • Jak to będzie z naszą przyszłością ? – Piotr próbuje macać.
  • Ja wiem.
  • Powiedz trochę – palnął bez namysłu.
  • A gdzie zabawa ? Przestań się mazgaić.


Dopisane 15. 02. 2019 r.

  • Poczekaj na falę, wymiecie wszystko.

Mój znajomy przebywający od dłuższego czasu w Wielkiej Brytanii jako człowiek mocno wierzący zdruzgotany jest społeczeństwem, w którym dane mu pracować i żyć. Poprosiłam, aby opisał krótko ostatnie wydarzenia, których był świadkiem.

Zacząłem pracę w pewnej firmie, w której pracownicy to imprezowicze i hedoniści. Każde zarobione pieniądze wydają na imprezy, alkohol, marihuanę. Szczególnie taki T. Jego życie to łatwe panienki, piwo, marihuana, imprezowanie na maxa, a przy tym inne narkotyki jak kokaina, extasy, próbował w życiu już prawie każdego narkotyku. Najbardziej irytujące było to, że musiałem go często dowozić i odwozić do/z pracy, a ten nie dokładał się do paliwa, za to najczęściej kończyło się piciem w barze po pracy a często już w drodze do domu w moim samochodzie pił piwo z puszek. Wspominali też o pewnym P. który kiedyś z nimi pracował, miał dziecko, ale dziewczyna go zostawiła i odeszła z dzieckiem. Kilka miesięcy temu P. wrócił do pracy i zrobił na mnie negatywne wrażenie.

Pierwszego dnia odwiozłem P. i T. do domu, po drodze zapalili w moim samochodzie marihuanę, pojechaliśmy do baru, bo to piątek był, na piwo. P. naśmiecił w moim samochodzie, zaczął wygadywać głupoty, a w barze rzucił moim telefonem na podłogę. Natychmiast pojechałem do domu i przypomniałem sobie pewne opowieści, że dziewczyna odeszła od niego bo był idiotą, pijakiem i brał narkotyki. Młody człowiek, a nałogi wzięły nad nim górę, dobry pracownik, ale po pracy pijaństwo i narkotyki. Mieszkał niedaleko mnie i jego ulubiony bar znajdował się tuż obok mojego domu, była to podrzędna spelunka, gdzie policja i pogotowie często przyjeżdżały do awanturujących się klientów. P. miał tam wielu znajomych, w tym barman dawał mu piwo „na kreskę”, gdy ten nie miał pieniędzy.

Raz w niedziele około 11.30 spotkałem go przed tym barem i zapraszał mnie na piwo, ale odmówiłem. Umówiliśmy się, że w poniedziałek odbiorę go do pracy o 6.15. Gdy zajechałem do jego domu, P. leżał na łóżku w butach, ubraniu, bardzo pijany i być może naćpany, że ledwie się ruszał, do pracy oczywiście się nie nadawał w tym stanie. Zadzwoniłem do bossa i powiedziałem, że P napił się, co go bardzo zdenerwowało, bo potrzebny mu był człowiek do pracy. P. wrócił po kilku dniach do pracy i obiecał, że powstrzyma się od picia. Powiedział mi, że wtedy skończył picie w poniedziałek nad ranem około 4 rano i nie miał siły rozbierać się i zdjąć buty. Jednak praca z nimi T. była ciężka, cała masa opowieści o imprezach, ilości wypalonej marihuany, zwidach po LSD, panienkach, ilości wychlanego piwa i innych alkoholi. 2 tyg przed Bożym Narodzeniem zapytałem jak spędza święta, oczywiście święta służą do solidnego nażarcia się, nachlania i naćpania się. Nic więcej, zero modlitwy, skupienia się na tym święcie na pamiątkę czego je obchodzimy.

W tym czasie miałem taką wizję, że obaj stają na krawędzi czarnej dziury i niewiele trzeba, żeby w tą czarną dziurę wpadli i zostali zmieleni i słowo „destrukcja”. Potem druga wizja w ciemności, takie okna na każdego i niewiele trzeba, żeby coś niszczycielskiego do nich się dostało przez te okno i poczucie, że zostało im niewiele czasu. Powiedziałem im, że mają dziadowskie życie, ale się tylko uśmieli.

Przed Bożym Narodzeniem skończyliśmy pracę i już go nie widziałem, ale powiedział mi, że zmienia mieszkanie i wynajmuje po Nowym Roku nowe w pobliżu jego ulubionego baru, a więc dość blisko mnie. Po Nowym Roku dostałem wiadomość, że P powiesił się na pasku od spodni, nad ranem w noworoczny dzień. Cały Sylwester pil z bratem w jego domu, skończyli picie około 4 rano już w Nowy Rok, brat poszedł spać, a jak wstał po 7 rano znalazł P. powieszonego na pasku od spodni gdzieś przy schodach w domu. Już nie żył. Pogrzeb był świecki, celebrant przez pół godziny go wychwalał i skremowali go. Przyczyna śmierci niezbyt znana, był pijany i wciągnął kokainę w tamten dzień. Rzekomo miał depresją, że dziewczyna zabrała mu dziecko i nie chciała, aby się z dzieckiem widywał. Prawda taka, że sędzia nakazał mu zrobić test na narkotyki i zależnie od wyniku będzie mógł się widywać z dzieckiem. P. odmówił poddania się testowi i powiedział w sądzie, że on pali tylko marihuanę. Nie przebadał się, więc sędzia nie pozwolił mu się widywać z dzieckiem. T. mocno tę śmierć kolegi przebolał, pili razem w barze 2 dni przed jego śmiercią, robili sobie wspólne zdjęcia i wrzucali na FB, P. miał plany na pracę po Nowym Roku i przeniesienie się do innego mieszkania. Jak człowiek, który jest mocno pijany, który w takim stanienie zdejmował z siebie ubrania, ani butów, zdjął pasek ze spodni, założył na szyję, drugi koniec zaczepił do czegoś ?  

Życie bez nadziei. W jakim kierunku idzie ten świat…

W Nowym Jorku wprowadzono nowe prawo aborcyjne, które pozwala przerwać ciążę nawet w jej końcowym etapie w przypadku podejrzeń zagrożenia zdrowia i życia matki, a także poważnej choroby płodu – informuje KAI. https://wiadomosci.wp.pl/usa-nowe-radykalnie-liberalne-prawo-aborcyjne-w-nowym-jorku-aborcja-mozliwa-nawet-w-ostatnim-dniu-ciazy-6343825084954753a

Poczekaj na falę, wymiecie wszystko… nie zdziwiłabym się, gdyby miało znaczenie dosłowne.

Przegrana po stokroć uczy bardziej.

28. 05. 18 r. Warszawa.

Po śmierci Edzia rozpoczęliśmy remont domu. Trwa on z przerwami do dzisiaj, ponieważ albo zima, albo jesień, albo pieniędzy nie ma, albo nowy pomysł naszedł, żeby kafelki zmienić. W tym roku w lutym Piotr zaplanował zrobienie garażu, ale zapomniał o pewnym szczególe. Nie uprzedził o swoich planach naszego remonciarza. Bardzo więc wątpiłam, czy uda się go do nas ściągnąć, ponieważ do niego kolejka od roku stoi długa, bo jak wiadomo fachowców w dzisiejszych czasach jak na lekarstwo.

  • Dobra, zadzwoń do niego – śmieję się Piotrowi w twarz – Sezon na remonty trwa, a ty tak na ostatnią chwilę ?

Piotr niezrażony wyciągnął telefon i dzwoni…

  • Wie pan… Wcale mnie to nie dziwi, że pan dzwoni – odzywa się głos po drugiej stronie słuchawki.
  • Taaaak ? – Piotr zdziwiony.
  • Miałem sen. Ktoś we śnie mi powiedział, abym zarezerwował dla pana czas na remont. Mogę zacząć za kilka dni…
  • …….. – Piotr stał w bezruchu z telefonem przy uchu, chyba się zastanawiał, czy mu się to śni…
  • Taaaaak ? – powtórzył zdziwiony kompletnie.
  •   – patrzę na niego.
  • To jakieś…. szaleństwo – kręcę głową z niedowierzaniem.

Przypomniałam sobie tą rozmowę widząc jak już się remont kończy.

  • Sen ! To ci dopiero. Gdyby tylko wiedział… – zamyśliłam się.
  • Dlaczego się tak spieszysz Ojcze ? – przyszło mi do głowy.
  • Żeby zdążyć na czas.
  • Hmm……

Już sama nie wiem czy lepiej wiedzieć od razu wszystko, czy lepiej nie wiedzieć nic. Ojciec przemawia takimi zagadkami….


Wieczorem.

Wczoraj dowiedziałam się, że córka znajomego ma się raz lepiej, raz gorzej. Mimo, że Piotr codziennie nad nią pracuje, nie widać większych postępów albo tak mi się wydaje, że nie widać. Może nasze oczekiwania są zbyt duże… ?

Dostałam SMS od znajomego, który prosił o pomoc w sprawie chorej córki. 
-Wszyscy coś chcą ode mnie, meczą mnie… – Piotr westchnął zrezygnowany. 
Przeczytałam mu maila na głos, Piotr oparł głowę i się zapatrzył… 
-Widzę w niej wszędzie mini krwotoki, widzę wszystko na czerwono, te krwotoki zderzają się ze sobą… Mogę jej pomóc ? 
-Jak ci dam moc uzdrawiania to nikogo w Niebie nie będzie. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/12/11/a-skad-wiesz-jaki-jestem/
  • Dlaczego Ojcze tak jest ?
  • A kto powiedział, że Piotr ma ją uzdrowić ?
  • To fakt, nikt… – … szkoda. Zaczęłam na tym myślę szerzej…
  • Zauważyłeś, że ci co wierzą mają zawsze jakieś… – nie wiedziałam jak to nazwać – … próby swojej wiary ?
  • Dlaczego ci co najbardziej wierzą, najbardziej są testowani ?
  • A skąd wiesz, że wierzysz ?
  • ???!!! – pytanie mnie zaskoczyło.
  • Jak pijesz tę kawę to wydaje ci się, że wierzysz.
  • …. – …. niesamowite.

I jakie to prawdziwe ! Jak łatwo mówić „wierzę”, kiedy wszystko jest ok. Kiedy się jest zdrowym, szczęśliwym, spokojnym, ma się pieniądze na „przysłowiową kawę”, kiedy słońce świeci, kiedy kochamy lub jesteśmy kochani… Jak łatwo mówić wierzę… Człowiek do końca siebie nie zna, dopóki nie zostanie przygwożdżony do ściany. Wtedy widzi się nagiego.

  • Wiesz kiedy kręgosłup twardnieje ? – …. kształtuje się.
  • Zwycięstwa ? Najbardziej uczą przegrane…
  • Przegrana po stokroć uczy bardziej.
  • Niesamowita lekcja – pomyślałam.
  • To NIP przegra ? – Piotr się włącza.
  • Pan Bóg nie potrzebuje przegranej, żeby się uczyć.
  • A poza tym chcesz powiedzieć, że zło ma wygrać ?
  • Nie po to jest taka skomplikowana koronka, żebym miał przegrać.
  • Pan Bóg was ! uczy.
  • Hmm….
  • Czy Ojciec tworzy aniołów dalej ? – pytam.
  • Nie, ma stałą ilość – Piotr pewnie – Musi być równowaga.
  • Ale tych dobrych jest coraz mniej. Więcej jest na dole – przypominam sobie rozmowę.
- Upadek moralny postępuje. 
- To jest nieuniknione. 
- Dużo więcej wierzących jest przychodzących z tobą, niż przy pełnych w niedziele. 
Miał na myśli poranne msze w ciągu tygodnia. Rzeczywiście, przychodzi tam niewielka i ta sama grupa ludzi, mniej więcej średnio 15 osób. Ile trzeba mieć zaparcia w sobie i wiary, by budzić się codziennie o 6.00 rano i biec na 7.00 do kościoła, wiedzą tylko oni sami. 
- Ile jest Czarnych, 3/4 ? 
- Znacznie więcej. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/06/18/choc-nie-ma-mnie-tu-to-jestem-bo-ojciec-jest-tu/
  • Co jest lepsze ?
  • Dwudziestu nijakich, czy jeden konkretny ?

  • Twoja książka pokazuje bliskość Boga. Jego normalność – Piotr zamyślony.
  • Zobaczyłem, że będzie złota i gruba.
  • Przecież rozmawiamy jakbyśmy przy rosole rozmawiali.
  • Dlaczego rosół ? – Piotr zdziwiony.
  • Rosół dla pokrzepienia.
  • Ale numer ! Ja rzeczywiście słyszę ! Bo tego bym nie wymyślił.

Oglądaliśmy film „Ocalony”. https://www.filmweb.pl/film/Ocalony-2013-613320 Film na faktach, więc tym bardziej robił wrażenie. Nie mogłam go oglądać do końca ze względu na drastyczność scen, ale Piotr był w swoim żywiole.

  • Wykończyłbym ich wszystkich. Nie wypuściłbym Talibów…

Za głowę się złapałam co wygaduje. Moja pierwsza myśl…

  • Mam nadzieję, że Ojciec tego nie słyszał…

29. 05. 18 r. Warszawa.

  • Dzisiaj w kościele słyszę „ostatni będą pierwszymi”. Poszedłem do komunii, podchodzi ksiądz i zabrakło dla mnie opłatka. Podchodzi drugi i jemu też zabrakło. Zostałem sam jak palec przed tym ołtarzem i czekałem na opłatek. I tak ostatni staje się pierwszym… – cieszy się zadowolony.
  • A mi się wydaje, że zabrakło dla ciebie za wczorajsze gadanie. Chciałeś ich załatwić, więc opłatek ci się nie należy !
  • Nie chełp się… teraz słyszę.
  • Czyli mam rację ? – cieszę się. Uwielbiam mieć rację.
  • Ojciec jest niesamowity.
  • Czy zaczął się proces podlizywania ?
  • Stwierdzam fakt.
  • A może jednak trochę się podlizujesz ?
  • Może trochę.
  • Mawiasz jak Mickiewicz urodzony w Nowogródku.
  •  Nowogródku ? Urodził się tam ? – pyta mnie Piotr szeptem.
  • Nie wiem.
  • Jesteś pewny, że w Nowogródku ? – Piotr pyta Ojca. 
  • Ja tak, a ty ?
  • Ok, już nic nie mówię.

Sprawdzam oczywiście natychmiast; Adam Mickiewicz ur. 24 grudnia 1798 w Zaosiu lub Nowogródku. (Wiki)

Malutkie słowo „lub” postawiło moje włosy pionowo. Bóg Ojciec naprawdę wie wszystko…


Piotr poszedł się pomodlić. Gdy wrócił…

  • Zobacz, całą koszulkę mam mokrą, tak się modliłem !
  • Nie przesadzaj, z parę miejsc miałeś sucho.
  • ……… – wybuchnęliśmy śmiechem, nigdy nie będzie za mało modlitwy.


Dopisane 13. 02. 2019 r.

  • Mawiasz jak Mickiewicz urodzony w Nowogródku.

Ciekawe… Jeśli wyjdzie ta książka na światło dzienne, czy dane historyczne zastaną skorygowane ?

Obecny Dom – Muzeum Adama Mickiewicza nie jest tamtym, rodzinnym domem poety, lecz jego repliką. Nie zmienia to jednak faktu, że jego historia jest ciekawa. Nasz poeta urodził się, jak wiadomo, 24 grudnia 1798 roku w dworku Mickiewiczów w Zaosiu, odległym od Nowogródka (Навагрудак) o ponad 60 kilometrów. Nie ma to jednak, poza ustnymi zapewnieniami rodziców i położnej, żadnego potwierdzenia w dokumentach. W najważniejszym – akcie chrztu, jest tylko data plus informacje o rodzicach i rodzicach chrzestnych noworodka. Brak natomiast zwyczajowej informacji gdzie i kiedy dziecko urodziło się. Stąd nadal pewne wątpliwości, przypuszczenia, że może jednak poród odbył się w Nowogródku, ewentualnie w innym istniejącym wówczas Zosiu, położonym o7 km od miasta. Jak było na pewno, już się chyba nie dowiemy. Nie ma jednak żadnych niepodważalnych dowodów, że uznana za oficjalną data i miejsce urodzin nie są prawdziwe. http://www.krajoznawcy.info.pl/rodzinny-dom-adama-mickiewicza-26664

Jeśli chcesz zrozumieć wszystko, musisz zrozumieć siebie.

27. 05. 18 r. Warszawa.

Dzień w dzień wstaję o 6.00 i dzisiaj w niedzielę chciałam to sobie odespać, ale oczywiście się nie udało, bo Piotr wparował z samiutkiego rana do pokoju szukając sennika. 

  • Miałem sen ! Zobaczyłem odpływ w morzu. Fala cofnęła się daleko w głąb morza i zobaczyłem piękny piasek, muszle… Ciągnąłem cię za rękę, żeby zobaczyć jak daleko cofnęła się ta fala, a ty szłaś jak kłoda! Pokazywałem ci… Zobacz ja tu pięknie, a ty w dupie to miałaś prawie ! – był oburzony. 

  • Ponieważ poszliśmy za daleko cofnąłem się z powrotem. Co to może znaczyć ?
  • Na moje oko różnie – śmieję się. Piotr wszystko bierze na poważnie i jeszcze mi wleje, że byłam jak kłoda !
  • Może cofnięcie fali przed wielkim tsunami ? Albo może faktycznie tylko cofnięcie się fali i zobaczenie pięknego piasku… Nie wiem – wzruszam ramionami, nie chciało mi się myśleć tak z rana. 
  • No to ja też nie wiem.
  • Jeśli chcesz zrozumieć wszystko, musisz zrozumieć siebie.
  • Wiosną tego roku dowiesz się znacznie więcej.
  • A ty będziesz tylko pisać i pisać.
  • Pan Bóg odsłoni ci pewne tajemnice.
  • Aaaa… Teraz rozumiesz ?! – … że ja na to nie wpadłam !
  • Teraz rozumiesz? Faktycznie morze zakrywa, a kiedy jest odpływ to odkrywa. Czyli odkryjesz jakieś tajemnice ! – byłam pod wrażeniem prostoty tej wizji.
  • Ale dlaczego byłaś tak obojętna ? Jakbyś nie rozumiała ?
  • Bo za duża nas przepaść dzieli. Ty widzisz, słyszysz i ty zobaczysz te tajemnice, nie ja.
  • Mały musi swoje korzenie poodtykać. On to zrozumie w mig.
  • A ja ? – pomyślałam i żal mi się zrobiło.
  • Musisz zrozumieć, że tylko widzisz wierzchołek góry, a reszta skryta jest pod wodą.
  • …….
  • Piotr, kiedy zobaczysz będziesz pewny kim jesteś ?
  • Tak.
  • I będziesz wiedział co robić ?
  • ……. – Piotr spojrzał na mnie szukając pomocy…
  • Wiosna już jest i trwa do 21 czerwca, a już mamy zaraz czerwiec – Piotr zwraca uwagę.
  • Ja już się nie wdaję w te wyliczanki. Właśnie piszę na blogu o październiku i widzę, że wiele miało być w październiku, a było w miarę spokojnie, więc już taka pewna nie jestem niczego.
  • ………. – zamyśliłam się jak trudno wbić się prawidłowo w datowanie.

Mam wrażenie, że to zabawa kotka w myszkę, kiedy my jesteśmy czegoś pewni, to nic się nie dzieje. A kiedy tylko przestajemy liczyć, dzieje się mnóstwo. Jakby ktoś chciał pokazać kto tu rządzi naprawdę…

  • Dlaczego październik nie wypalił ?
  • Może dla ciebie…
  • Ktoś przesunął. Znasz powiedzenie co się odwlecze, to nie uciecze ?
  • Hmm…. – dlaczego mam nieodparte wrażenie, że była to dla mnie zrobione specjalnie jako nauka, a właściwie nauczka…
  • To nauczka ?
  • Sama już wiesz.
  • Niczego nie możemy być pewni, a przede wszystkim dat. Więc nie nastawiaj się na wiosnę, będzie co będzie. Wolę być zaskoczona niż rozczarowana – mówię do Piotra.
  • Racja, racja… Dziękuję za pióro, tak przy okazji.
  • Nie wysilaj się.
  • ……… – buchnęliśmy śmiechem.

Poszliśmy na film „Han Solo”. Wyszliśmy w połowie, a może wcześniej, bo nie wiem ile on w sumie trwał.

  • Nie wiedziałem, że tak można mózg wypalić – odezwał się Homiel. 
  • Tak dobrze aktorom płacą, dlaczego nie grali ?
  • ……. – zaczęłam się śmiać, bo faktycznie, beznadziejna gra aktorska, wszystko było beznadziejne.
  • Nie mogłeś nas uprzedzić ? 70 zł poszło w dym !
  • Dobrze, że poszliście. Piotr miał kontakt.
  • Taaaak ?
  • Wyłączyłem się z tego filmu. Zobaczyłem jak Ojciec wyciąga mnie do innego świata, porozmawialiśmy sobie… – zawstydził się.
  • A o czym ?
  • A nie powiem.
  • To niesprawiedliwe. A bez tego filmu nie dałoby rady ?
  • Co by było, gdyby było w październiku ?
  • …….. – uśmiecham się. Co by było, czyli „gdybanie” nie jest naszą mocną stroną. „Nie znasz dnia ani godziny”… to czysta prawda.

Mt 25, 13: „Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny.”


Wieczorem. Podano w TVP informacje, że zaczęły się powroty z Wielkiej Brytanii. Nastawiłam uszy… 

- Częścią podnoszenia Polski jest czyszczenie jej. 
- Burzą się ci najbardziej, którzy mają najwięcej za pazurami. 
- I tak musi być i tak będzie. 
- Czy PIS odpuści ? 
- Nie odpuści, bo Ja nie odpuszczę. 
- To ma być czysty kraj i będzie taką oazą na tej pustyni. 
- Powroty to się dopiero zaczną do tego kraju. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/10/22/dla-chwaly-ojca-zapanuje-swiatlosc-na-swiecie/
  • Czy to jest to o czym Ojcze mówiłeś ?
  • Tak naprawdę powroty się jeszcze nie zaczęły. Zaczną.
  • Hmm… – ciekawe dlaczego…

Piotr poszedł „na” egzorcyzmy. Po powrocie opowiada…

  • Modliłem się; módl się za nami, którzy się do ciebie uciekamy… i słyszę głos Maryi ! – … robi zdziwione oczy.
  • Nieustająco się modlę… powiedziała.
  • Miałeś rację, dlatego Mnie nie ma.
  • ???!!! Rozumiesz coś z tego ?
  • ……. – szukam w głowie… ! Pytałam dlaczego Sigmund w Niebie nie widział Maryi !
- Dlaczego Richard Sigmund, kiedy był w Niebie to nie widział Maryi ? 
- A widział Mnie ?
… Ojciec pokazał mi, że Maryja nieustająco modli się w swojej świątyni, dlatego nie widział jej. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/11/13/stanie-sie-swiatlo/
  • Pan Bóg powiedział, że muszę zrobić następny krok, że muszę odprawiać różaniec… A wiesz ile to będzie trwało ?!!!!
  • …….. – zaczęłam się śmiać, bo miał taką minę, jakby szedł na rwanie zęba bez znieczulenia.


Dopisane 10. 02. 2019 r.

Pisząc na blogu dzisiaj, nie wiem o czy będę pisać jutro. Po prostu co dwa dni przewracam kolejną kartkę w swoim dzienniku i dopiero wtedy wiem, o czym będzie. Dlatego jestem dzisiaj bardzo zaskoczona.

  • Pan Bóg odsłoni ci pewne tajemnice – wizja z morzem, które odsłania tajemnice mocno mną potrząsnęła. Wczoraj, czyli zanim o niej przeczytałam, dostałam wiadomość od znajomego;

Wygląda na to, że nie przypadkowo otrzymałam tą wiadomość akurat wczoraj, więc oczywiście pytam co to znaczy …

  • To co było ukryte, wypłynęło.
  • Przed II wojną światową też pokazał się krzyż, na niebie…

Tyle na dzisiaj mogę powiedzieć, ale wrócę do tego w odpowiednim czasie.


Dzisiaj ewidentnie wiem co miały znaczyć słowa…

-Twój dziennik to ostatnie zadanie tutaj. 
-Musisz pisać, ale nie spiesz się. 
-Pisząc ten dziennik mam wrażenie, że on już się skończył, że nie ma już nic ciekawego - ja na to. 
-Mylisz się, dopiero się zacznie. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/07/08/353/

Musisz pisać, ale nie spiesz się – zwłoka w pisaniu na tym blogu wynosi na dzień dzisiejszy około 7 miesięcy. Widać jednak, że tak miało właśnie być. Myślę, że to też dowód dla nas, że to wszystko dzieje się naprawdę. Wiele informacji podanych wcześniej sprawdza się na naszych oczach i wiele sytuacji jest kompatybilnych z tym, co przeżywają czytający ten blog. Na przykład dzisiejszy mail…

Ojciec jest naprawdę… niesamowity. Brakuje słów… 

Mojżesz też zabijał, ale on taki mógł być.

15. 05. 18 r. Warszawa.

Na kawie Piotr rozpamiętuje jaki to był głupi, gdy się z Ojcem zakładał.

  • Każdy może się zakładać, ale nie ty.
  • Ty to Ja.
  • Każdy niech się zakłada, ale ja nie – powtarza jak w hipnozie.
  • Już nie.
  • A co do Marcina. Posyp to popiołem i zapomnij.
  • Zdarzenia i tak cię dalej będą zaskakiwać.
  • A co z pracą ?
  • O pracę się nie martw, bo ją masz, a potem popłyniesz.
  • ……… – wzdycham z rezygnacją. Nijak nie możemy się dowiedzieć jaki plan ma Ojciec.

Piotr przyszedł późnym wieczorem do domu i klapnął zmęczony przed TV. Oglądaliśmy program dotyczący uboju kurcząt w przemyśle żywieniowym.

  • Kiedyś sam zabijałem kury, ale jak ja to mogłem robić ? – dziwi się Piotr.
  • Teraz tego bym nie zrobił – zapatrzył się w ekran.
  • Mojżesz też zabijał, ale on taki mógł być.
  • !!! – wspomnienie o Mojżeszu w takiej chwili oboje nas zelektryzowało.
  • A zabijał ?! – zdziwiłam się.
  • Sprawdź, a znajdziesz.

Oczywiście sprawdziłam;

11 W tym czasie Mojżesz dorósł, poszedł odwiedzić swych rodaków i zobaczył jak ciężko pracują. Ujrzał też Egipcjanina bijącego pewnego Hebrajczyka, jego rodaka. 12 Rozejrzał się więc na wszystkie strony, a widząc, że nie ma nikogo, zabił Egipcjanina i ukrył go w piasku.

Ciekawe… Czy taki czyn dzisiejszy sąd uznałby za działanie w afekcie ? Wydaje się, że doskonale wiedział co robi…  Już wczoraj oglądając „Exodus” zrozumiałam, że Ojciec wybiera ludzi dość szczególnych. Zdecydowanych i stanowczych, nawet zabijających. Może lubi oglądać ich przemianę ? 


Piotr zaczyna narzekać, że Marcin odchodzi. Nie może się z tym pogodzić.

  • Przebrniesz przez wszystkie swoje problemy, nie martw się.
  • Muszę ciągle kombinować – Piotr z żalem.
  • Dasz radę.
  • ……..
  • Ciekawą teraz wizję zobaczyłem. Budowlana, metalowa chwytarka chciała mnie złapać, pochwycić.

  • Hmm… Czym jest ta chwytarka? Gacki ? Firma ? – pytam.
  • ……..
  • W trakcie wznoszenia na fali ta łapa chce mnie złapać, ale z fali wylewa się woda na nią i ona się chowa.
  • Ciekawe… Pamiętasz ? Nie zdążą cię pochwycić, tak powiedział Ojciec. 
  • Czym jest ta chwytarka? Praca, gacek, życie ? – powtarzam pytanie.
  • Wszystkim.

Zamyśliłam się co znaczy wszystkim. Jeśli Piotr ma się zmienić, a wygląda na to, że zmienić diametralnie, to jedynie co go trzyma z tym życiem doczesnym to rodzina, praca, jego pracownicy, podatki, ZUS itd. Jednym słowem zwykłe życie zwykłego człowieka. To jest ta chwytarka, która go ciągle tu trzyma. Chwytarka metalowa, czyli tak mocna, że człowiek sam nie jest w stanie się z niej uwolnić. Wielka fala, wielkie dzieło Ojca jak pisze Sigmund, ma to zmienić. Ale jak ?

  • Ojciec pokazał mnie jako dyszel, który łączy wszystkie konie przy wozie – Piotr przerywa moje rozważania.
  • Woźnicy nie ma, ale konie biegną. A wiesz co się dzieje kiedy dyszla nie ma? Konie rozbiegają się na różne strony świata.
  • Ciekawe… – przyznaję. Wynika z tego, że to Piotr trzyma wszystko w ryzach.
  • Chyba ktoś chce mnie zniszczyć.
  • Diabły działają na ciebie przez wiele osób.

Piotr zebrał się w sobie i poszedł zrobić egzorcyzmy. Wrócił dość szybko…

  • Ojciec kazał mi ci coś przekazać.
  • Bardzo cenię co robisz.
  • Bardzo cenię cię jako osobę.
  • Mnie… ???!!! – byłam kompletnie zaskoczona, bo jestem pełna błędów.
  • Ale masz fory u Ojca ! – był pod wrażeniem.
  • …….. – bardzo się wzruszyłam.

Piotr bawił się komputerem, przeglądał muzykę na YouTube.

  • Puszczę ci coś i zgadnij z jakiego filmu to jest. Wystarczy, że mi podasz dwa nazwiska aktorów, a dam ci 500 zł.
  • Ooook – ucieszyłam się, a w duchu pomyślałam…
  • Pomóż mi Homiel.

Piotr puszcza muzykę i kompletnie nic mi to nie mówi. Przymknęłam lekko oczy, zagapiłam się przed siebie i po chwili widzę słowo „francuski”, widzę to w swojej głowie.

  • To francuski film – ryzykuję i widzę, że się Piotr lekko spocił, ale ani mrugnął.

Po słowie „francuski” na tej samej zasadzie zobaczyłem twarz aktora Alaina Delona.

  • Alain Delon – ryzykuję dalej. Piotr robi się czerwony, ale dalej nic…

Mija chwila …. i widzę twarz Jeana Gabin…

  • Jean Gabin.
  • …….. – Piotr cały czerwony zamknął z furią komputer, wziął głęboki oddech…
  • Jestem ci winny 500 zł.
  • Really ?!!!!!!! – nie mogłam uwierzyć.
  • Homiel powiedział, że jak nie zapłacę to ma mnie za szmatę.
  • …… – zaczęłam się tak głośno śmiać, że zaraz czkawki dostałam.

https://www.youtube.com/watch?v=5yD7NBTJtLo

Kiedy tylko ochłonęłam przeanalizowałam całą sytuację od początku. To był absolutnie niezwykły eksperyment. Sama zaczęłam się zastanawiać jak to się stało, że widziałam. Jeszcze nigdy w życiu nie udało mi się zarobić tak szybko pieniędzy i to w taki sposób. Wyraźnie zobaczyłam w głowie twarze tych aktorów. Gdyby ktoś mnie spytał co jadłam wczoraj, też miałabym w głowie obraz wczorajszego obiadu. Mózg wykonałby odpowiednią projekcję i tak właśnie było z tymi twarzami. Dostałam projekcję i jestem pewna, że wyłącznie dzięki Mojemu Grubaskowi i Homielowi.

Ten eksperyment pozwolił mi też zrozumieć coś istotnego. Czasami pisze mi się łatwo, a czasami z wielkim trudem. Bywało tak, że nie wiedziałam jakich zdań czy słów użyć, aby przesłanie było trafne. I wtedy właśnie te zdania i słowa widziałam jako projekcje w swojej głowie. Wielokrotnie miałam wrażenie, że to nie ja piszę. Piotr powtarza, że w pisaniu pomaga mi sam Jezus, a czasami sam Ojciec. Teraz mogę powiedzieć, że to musi być prawda… A więc tak to działa…



Dopisane 30. 01. 2019 r.

  • Mojżesz też zabijał, ale on taki mógł być.

Nie znam Biblii, ale ją poznaję. Sprawdzając Mojżesza nie wiedziałam, że ma za sobą taki incydent.

27 I rzekł do nich: «Tak mówi Pan, Bóg Izraela: „Każdy z was niech przypasze miecz do boku. Przejdźcie tam i z powrotem od jednej bramy w obozie do drugiej i zabijajcie: kto swego brata, kto swego przyjaciela, kto swego krewnego”». 8 Synowie Lewiego uczynili według rozkazu Mojżesza, i zabito w tym dniu około trzech tysięcy mężów. 29 Mojżesz powiedział wówczas do nich: «Poświęciliście ręce dla Pana, ponieważ każdy z was był przeciw swojemu synowi, przeciw swemu bratu. Oby Pan użyczył wam dzisiaj błogosławieństwa!»  30 Nazajutrz zaś tak powiedział Mojżesz do ludu: «Popełniliście ciężki grzech; ale teraz wstąpię do Pana, może otrzymam przebaczenie waszego grzechu». 

Spytałam wczoraj…

  • Ojcze, co Ty na to ?
  • To Moja wola …. p.s. dlatego on taki mógł być.
  • Ale… – zawahałam się – Można by pomyśleć, że jesteś okrutny…
  • Nie słyszałaś ? A te czterysta lat nie było okrutne ?
  • Te zwłoki wypełniały mury.
  • ???!!!  – zrobiliśmy wielkie oczy.
  • Gdzie trup za trupem szedł. Użyźniali…

Wow… Zamurowało nas. Ojciec nie tylko podał przyczyny Swojej woli, ale odsłonił też trochę informacji historycznych. Problem w tym, że według wielu badaczy nie ma żadnych dowodów na to, że Izraelici w ogóle byli w Egipcie.

Wśród historyków panuje konsensus, że Biblia nie zawiera poprawnego opisu początków Izraela. Nie ma śladów rzekomej obecności Izraelitów w Starożytnym Egipcie, Synaj pozostawał niezamieszkany przez całe drugie tysiąclecie p.n.e. W Kadesz-Barnea nie znaleziono oznak ludzkiej aktywności starszych niż sama monarchia Izraelitów. Ponad 100 lat badań archeologicznych nie wykazało niczego co mogłoby być powiązane z egipską niewolą, ucieczką i późniejszą wędrówką, a archeologowie generalnie zgadzają się, że Izraelici pochodzą z Kanaanu. Wikipedia.

Komu wierzyć ?

Podczas wykopalisk w roku 1896 w Tebach, odkryto w świątyni grobowej Merenptaha stelę z czarnego granitu o wysokości 2,3 m. Stela opiewa zwycięstwo faraona nad koalicją zawiązaną przez Libijczyków, którzy usiłowali najechać Egipt.

Przy samym końcu inskrypcji M. wymienił kilka państw, miast i obszarów, które rzekomo ujarzmił i zmusił do uległości. Najbardziej interesującą jest wzmianka dotycząca Izraela, jako że jest to jedyny przypadek użycia tej nazwy w starożytnych dokumentach egipskich: Książęta leżą na twarzach mówiąc: „Litości!” Nikt spośród Dziewięciu Łuków nie podnosi swej głowy. Spustoszenie dla Tehenu, Hatti jest uspokojony. Splądrowany jest Kanaan z wszelkim złem, uprowadzony Aszkelon, pochwycone Gezer, Janoam uczynione jak nieistniejące. Izrael jest zrujnowany, nie ma jego nasienia. Hurru stała się wdową dla Egiptu! Wszystkie ziemie razem, są one uspokojone. Każdy kto był niespokojny został związany.

Stela Merenptaha w bardzo ciekawy sposób potwierdza wielowiekowe istnienie predynastycznego Izraela (co najmniej w okresie XIII—XI p.n.e.), gdyż Ysyrial został ukazany w inskrypcji jako naród pozbawiony własnego króla, państwa czy administracji.

Przetoczę fragment bardzo ciekawego artykułu ; https://www.biblicalarchaeology.org/daily/biblical-topics/exodus/exodus-fact-or-fiction/

Artykuł analizuje egipskie teksty, artefakty i stanowiska archeologiczne, które pokazują, że Biblia wspomina dokładne wydarzenia z XIII wieku B.C.E. Na przykład nazwy trzech miejsc, które pojawiają się w biblijnym opisie wyjścia Izraela z Egiptu, odpowiadają egipskim nazwom miejsc z okresu Ramesside (XIII-XI w. B.C.E.). Biblia wspomina, że ​ jako niewolnicy Izraelici byli zmuszeni budować miasta Pithoma i Ramzesa. Po dziesięciu plagach Izraelici opuścili Egipt i przekroczyli Yam Suph (przetłumaczone Morze Czerwone lub Morze Reed), którego wody zostały cudownie rozdzielone. Biblijne imiona Pithom, Ramzes i Yam Suph (Morze Czerwone lub Morze Reed) odpowiadają egipskim nazwom miejsc Pi-Ramesse, Pi-Atum i (Pa-) Tjuf. Te trzy nazwy miejsc pojawiają się razem w tekstach egipskich tylko z okresu Ramesside. Nazwa Pi-Ramesse przestała być używana na początku trzeciego okresu pośredniego w Egipcie, który rozpoczął się około 1085 roku pne, i nie pojawił się ponownie później.

Dom robotników z zachodnich Teb wydaje się również potwierdzać XIII-wieczny Exodus. W latach trzydziestych XX wieku archeolodzy z Uniwersytetu Chicago wykopywali w zachodnich Tebach grobowcową świątynię Aya i Horemheba, ostatnich dwóch faraonów XVIII dynastii Egiptu. Świątynia została zbudowana po raz pierwszy przez Aya w XIV-wiecznym POChP, ale Horemheb uzurpował sobie i rozbudował świątynię, kiedy stał się faraonem. (Rządził od końca XIV wieku do początków XIII w.). Horemheb wyrzeźbił każde miejsce, w którym imię Aya było i zastąpił je swoim własnym. Później – podczas panowania Ramzesa IV (XII w.), Świątynia Aya i Horemheb została zburzona.

Podczas swoich wykopalisk Uniwersytet w Chicago odkrył dom i część innego domu należącego do robotników, którym powierzono zadanie wyburzenia świątyni. Plan całego domu jest taki sam jak w domu czteropokojowym, charakterystycznym dla izraelskich mieszkań w epoce żelaza. Jednak w odróżnieniu od modeli izraelskich, które były zwykle zbudowane z kamienia, dom Thebana był zrobiony z chrustu i kiczu. Znaczące jest, że ten dom został zbudowany w Egipcie w tym samym czasie, w którym Izraelici budowali czteropokojowe domy w Kanaanie. Podobieństwa między tymi dwoma sprawiły, że niektórzy spekulowali, że budowniczowie domu Thebaba byli albo proto-Izraelitami, albo grupą blisko związaną z Izraelitami. (….)

To na pewno ekscytujące, gdy zapis archeologiczny pasuje do biblijnego opisu – tak jak w przypadku opisanych tutaj przykładów. Jednakże, chociaż te dowody z pewnością dodają wagi historycznej dokładności elementów biblijnej relacji, nie można jej użyć, aby „udowodnić”, że każdy szczegół historii Wyjścia z Egiptu jest prawdziwy.

A więc powtórzę… Komu wierzyć ?

Postać wiodąca Wj: Mojżesz – z jednej strony: wybraniec, przewodnik, pośrednik między Bogiem a ludem, a z drugiej strony: człowiek obarczony słabościami (egocentryk, zabójca, gwałtownik), ale pozwalający się Bogu stopniowo przemieniać → Lb 12,3: Mojżesz zaś był człowiekiem bardzo skromnym, najskromniejszym ze wszystkich ludzi, jacy żyli na ziemi. http://www.bratalbert.com.pl/content/mojzesz-lider-dojrzewajacy-przez-kryzysy-cz-1.pdf.

Biblia dzieli życie Mojżesza, trwające 120 lat (Pwt 31,2; 34,7), na trzy równe etapy: a) narodziny oraz dorastanie na dworze faraona w Egipcie – 0-40 lat. b) wygnanie w ziemi Madianitów aż do objawienia się Boga na Horebie i nadania misji (Wj 7,7) – 40-80 lat. c) misja Mojżesza: wyprowadzenie Narodu Wybranego z niewoli egipskiej i droga przez pustynię do śmierci w kraju Moabitów (Pwt 31,2; 34,7) – 80-120 lat.

Przejście między każdym z tych etapów znamionował głęboki kryzys osobisty.

Dlaczego Bóg wybrał kogoś, kto zabijał ? Bo Bóg wiedział. Gdyby nie Mojżesz, nie byłoby Chrystusa. Chrystus jako mesjasz uczynił wszystko na nowo i to było dla Ojca najważniejsze. Człowiek nie zna przyszłości i nigdy nie będzie jej znał. Jeśli powiemy, że Bóg Ojciec jest okrutny to znaczy, że Mu po prostu nie ufamy i w Niego nie wierzymy. Bóg wie co robi. 

 

Jak się rozejdziecie, zastąpię was Mną.

13. 05. 18 r. Warszawa.

Dawno nie byliśmy na lodach, więc kiedy postawili mi je przed oczami nie mogłam przestać się gapić. Bita śmietana wyglądała przepięknie.

  • Bóg mówi coś do ciebie…
  • ? – nie zareagowałam, bo zapatrzyłam się na tą nieszczęsną bitą śmietanę.
  • Jak was rozdzielę na koniec, Bóg da siebie tobie więcej.
  • Co ? – nie rozumiałam o co chodzi, bo ta bita śmietana ciągle do mnie krzyczała…
  • Będziesz chyba słyszała Ojca już sama .
  • ! – dopiero teraz otrzeźwiałam. 
  • Powtórz jeszcze raz co usłyszałeś słowo w słowo – poprosiłam, a Piotr dostał furii, gdyż nie lubi się powtarzać.
  • ……. – musiałam poczekać chwilę, aż się uspokoi.
  • To nie musi znaczyć, że będę rozmawiać. Mogę mieć silniejszą intuicję.
  • Zaskoczę cię. Nawet ty nie będziesz mogła uwierzyć. Naznaczona.
  • ?! – dziwię się.
  • Naznaczona chmurką. Moja chmurka.
  • Twój znak na brzuchu jest w kształcie chmurki – przypomina mi Piotr.
  • No… regularny to nie jest.

Nigdy uważnie się jej nie przyglądałam, aż sobie zdjęcie zrobiłam, aby sprawdzić. Znamię, które mam od urodzenia, Ojciec nazywa swoją pieczęcią.

  • Czasami Ojcze to chmurka burzowa – Piotr się śmieje.
  • A czasem z niej idzie gradobicie, to też Moja chmurka.
  • Jak się rozejdziecie, zastąpię was Mną.
  • …….. – spojrzałam na Piotra, miał smutne oczy.
  • Ojciec mówi o twojej wizji w aucie. Sam mówiłeś, że siedziałam z tyłu przeszczęśliwa i w ogóle nie zwracałam na ciebie uwagi, a kierowca był w niebieskiej koszuli. Ja odjechałam z kierowcą, a ty odszedłeś z chłopcem. Tu i tu był Ojciec.
- Szliśmy razem z małym chłopcem, blondynkiem, po ubitej drodze, ja trzymałem go za rękę z jednej strony, a ty z drugiej strony. W prawym ręku trzymam wiaderko, a w nim cały swój dobytek i dokumenty. Przed nami widzę stojącą wywrotkę, pełną śmieci, wielka góra śmieci na wozie była po tysiąc więcej warta niż to, co mam w wiaderku. Podeszliśmy do auta, które było włączone, przerzuciłem z wiaderka wszystko na pakę, wrzuciłem też tam ciebie, potem chciałem rzucić też chłopca, ale nie mogłem. Nie mogłem oderwać go od ziemi, a ponieważ do auta wsiadał właśnie kierowca (w niebieskiej koszuli)… to go zostawiłem. Wskoczyłem na pakę i usiadłem koło ciebie, nie chciałem zwracać uwagę na tego chłopca, patrzyłem   wszędzie, byle nie na tego chłopca. On zaczął tak płakać, tak płakać, że go zostawiłem… zdecydowałem się zeskoczyć. Kiedy wyskoczyłem auto ruszyło. Darłem się do ciebie, byś zatrzymała kierowcę, a ty nic, patrzyłaś przed siebie zapatrzona. Byłem wkurzony na ciebie maksymalnie, bo na pace były moje dokumenty i pieniądze, darłem się ciągle, a ty nic… Odjechałaś, zostawiłaś mnie… wziąłem chłopca za rękę i powiedziałem; chodź, idziemy. 
- Kim jest ten chłopczyk? 
- Całą drogę idzie ten, który cię stworzył. Wybrałeś Ojca. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/03/09/ojciec-silny-przybiera-rozne-postacie/ 
  • Nie chcę cię martwić, ale spadłeś na drugi plan. Jesteś już historią.
  • I tak wszystko zostaje w rodzinie.
  • Jak długo Piotr będzie tutaj jeszcze ?
  • Znowu daty. Będzie tyle ile ma być i nie jest tak, że nie powiem, bo nie wolno.
  • …….. – roześmiałam się.

Po lodach poszliśmy do kościoła, ale ledwo weszliśmy to wyszliśmy. Piotr źle się poczuł i musieliśmy szybko wrócić do domu. Całą drogę nic nie mówił.

  • Martwię się. Reka mi zdrętwiała jak wtedy przed zawałem – był blady.
  • Drętwienie ręki zaczęło się mniej więcej 2 lata przed zawałem.
  • Nie martw się, do twojego odejścia nie będzie potrzebny kolejny zabieg.

Zmartwiłam się jeszcze bardziej. 


Wieczorem. Piotr siedział przy komputerze, ale nagle oderwał się od stolika…

  • Coś się stało ! – podsunął mi pod nos rękę i pokazał, jak wszystkie włoski stały mu dęba.
  • Usłyszałem głuche uderzenie o ziemię i wielką energię, która rozeszła się na cały świat. Ciarki mam na ciele – macha mi ręką ciągle pod nosem.
  • To przypomniało mi ten medalion z filmu o piratach.

  • Twoje zdrowie przyspiesza pewne zdarzenie.
  • Boże! Zaczynają się spieszyć, bo drugi raz się nie uda ! – myślę w duchu.
  • Czego to dotyczy ?
  • Ciebie.
  • Mnie ? Coś nadchodzi ?
  • Jakbyś usłyszał gong.
  • Jakbyś usłyszał „zaczynamy”.
  • …… – spojrzeliśmy na siebie w milczeniu. 

Piotr poszedł się pomodlić, a ja siadłam do komputera. Zapisuję dzisiejszy dzień i właśnie zdaję sobie sprawę, że faktycznie wczorajsze słowa odrobiliście jałmużnę za jutro i za dzisiaj się sprawdziły. Co prawda byliśmy w kościele, ale wyszliśmy tak szybko spiesząc się do domu, że o jałmużnie po prostu zapomnieliśmy. Te wczorajsze 200 zł było wystarczające i za wczoraj i za dzisiaj.

Ale ! Jeśli wiedzieli, że dzisiaj nie damy, to wiedzieli także, że rozbrzmi gong. Wszystko jest zaplanowane w najmniejszym szczególe … i się realizuje ! 



Dopisane 26. 01. 2019 r.

Jakbyś usłyszał gong. Jakbyś usłyszał „zaczynamy” – pisząc teraz ten tekst na blog zwróciłam uwagę na datę tej rozmowy. 13 maj – 101 rocznica objawień fatimskich. Pytam się dzisiaj…

  • Ojcze, czy ma to jakiś związek ?
  • Chcesz powiedzieć, że jestem chaotyczny ?

Czyli… nic nie dzieje się bez powodu. Niestety wyjaśnienie będę mogła dać dużo później.


  • Naznaczona chmurką. Moja chmurka – dość często Ojciec będzie powoływał się na „swoją pieczęć”, ale trzeba zrozumieć co ona tak naprawdę znaczy.

2 Kor 1 21 Tym zaś, który umacnia nas wespół z wami w Chrystusie, i który nas namaścił, jest Bóg. 22 On też wycisnął na nas pieczęć i zostawił zadatek Ducha w sercach naszych.

Ef 1 13 W Nim także i wy usłyszawszy słowo prawdy, Dobrą Nowinę waszego zbawienia, w Nim również uwierzyliście i zostaliście naznaczeni pieczęcią Ducha Świętego, który był obiecany. 14 On jest zadatkiem naszego dziedzictwa w oczekiwaniu na odkupienie, które nas uczyni własnością Boga, ku chwale Jego majestatu.

W jakimś filmie usłyszałam zdanie, że wierzyć w Boga, to wielki dar. Myślę, że wiele w tym prawdy. Ludzie „opieczętowani” to ci , którzy wierzą, ale i ci, którzy mają służyć do wypełnienia określonej roli i zadania. Stają się niejako własnością Boga i Jego narzędziem. Muszę jednak zaznaczyć, że nie jest regułą posiadanie tak dosłownej pieczęci, jaka jest u mnie. Zdecydowana większość jest naznaczona w sposób duchowy, ale całkowicie niewidoczny i wcale nie umniejsza to ich roli. Może być wręcz przeciwnie. 

Myśląc o pieczęci przychodzi mi do głowy pewna osoba.

  • Czy Michaił Gorbaczow ma Twoją pieczęć, Ojcze ?
  • Zrobił co zrobił.

A co zrobił ?; Jako nowy szef partii podjął politykę przebudowy systemu komunistycznego w ZSRR, doprowadził do jego znacznej demokratyzacji. Główne działania Gorbaczowa koncentrowały się wokół pierestrojki (przebudowy) i głasnosti (jawności), a także wokół liberalizacji życia gospodarczego i politycznego, działania te w konsekwencji doprowadziły do stopniowego osłabienia komunizmu. W polityce zagranicznej Gorbaczow zaakceptował rozpad bloku państw socjalistycznych i zmiany władzy, osłabił napięcia w stosunkach z USA i Chinami, wycofał wojska radzieckie z Afganistanu, nie sprzeciwił się zjednoczeniu Niemiec – http://www.wosna5.pl/michail_gorbaczow

W naszej historii czasami zdarzają się zadziwiające „zbiegi okoliczności”. Spotkanie w jednym czasie trzech przywódców; Papież II, Gorbaczow i Reagan na pewno przypadkiem nie jest. Odpowiedni ludzie, na odpowiednich stanowiskach w odpowiednim czasie. Koronka. 


Chrystus też miał pieczęć Ojca.

J 6;27 Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec.

Myślę, że Jego pieczęć była największa, najmocniejsza i wyryta w samym sercu. 

Najważniejsze są chwile, potem je wspominasz.

10. 05. 18 r. Warszawa.

  • Homiel, co teraz ? – minął kwiecień, nastał maj i czekamy na rozwój wydarzeń.
  • Jeszcze przez chwilę ciągle nic.
  • ……. – Piotr marszczy czoło próbując poskładać wszystko razem.
  • A potem pendolino ?
  • Potem, czyli wkrótce F1.
  • Dlatego mów trwaj chwilo, bo skąd wiesz co jest lepsze ?
  • To prawda… – pomyślałam. A może się będzie tak dziać, że będę żałowała, że zaczęło się dziać ? Kto wie…
  • Dobrze zrobiłam, że nie piszę wszystkiego na blogu ?
  • Robisz co robisz. Ciągle się pytasz.
  • Bo jesteście dla mnie alfą i omegą.
  • I słusznie.
  • ……..
  • Dzisiaj zabolało mnie serce – Piotr się strapił.
  • Nie zdążysz umrzeć przed Naszymi planami.
  • Hmm… Nie uważasz, że Oni mówią dziwnie ? – Piotr zagłębił się w logikę tych słów.
  • Przecież to Homiel, ciesz się, że nie mówi jak w Biblii, to byś nic nie zrozumiał – pocieszam go, a właściwie bardziej siebie.
  • Dlatego łatwiej ci zrozumieć, kto mówi.
  • Ciesz się tą chwilą, że zanotowałaś takie ważne zdanie.
  • ???

Wróciłam do zapisanych słów, żeby zrozumieć je w pełni. Wygląda na to, że Piotr tak szybko nie odejdzie. Musi się spełnić najpierw plan Ojca, a to może trochę potrwać. I to nie z Homielem rozmawiamy… doszło do mnie w końcu. 

  • Najważniejsze są chwile, potem je wspominasz.
  • Hmm…. To prawda…
  • Będę miał spokojne noce ? – Piotr ostatnio po nocach ciągle walczy z gackiem, dlatego też i jego serce jest słabsze.
  • Nie oczekuj ode Mnie odpowiedzi.
  • Pan Bóg dzisiaj w aucie powiedział…
  • Zmiażdżę w proch twoje wrogi.
  • Mam ich wielu ?
  • Nieważne.
  • ……..
  • Pokazał mi ciebie jako gęsiarkę wypasającą gęsi. Gęsi idą za tobą, masz ich bardzo dużo, całe pole zaroiło się od tych gęsi…


Wieczorem.

Piotr po modlitwie przychodzi cały spocony.

  • Jak mówiłem „wodo Chrystusowa obmyj mnie” wylała się na mnie woda, a ze mnie wybuchła para jakbym w saunie był…
  • Ale to tak dosłownie ?
  • Sam już nie wiem, czułem to dosłownie.
  • …….
  • Pamiętasz jak w 2014 roku miałem wizję, że leżę w biurze i anioł mi pokazuje 5 palców i mówi, że jeszcze 5 lat będziecie się nim cieszyć, a potem my go zabierzemy? W przyszłym roku coś się ze mną stanie !
  • Jezu … Jak ja nie cierpię tego gadania – pomyślałam wznosząc oczy ku górze.
- Pracuję przy swoim biurku, przewracam się i upadam na podłogę, mdleję. Schodzą z góry 4 białe postacie, biorą mojego ducha, którego zanoszą przed oblicze Boga i stawiają u Jego nóg. Widziałem palec, który zbliżał się do tego ducha. Widzę, że Bóg wstrzymuje się z dotknięciem mnie palcem. Cofam się i wracam do biura, widzę jak wielki anioł pojawia się w biurze i staje koło ciała, wyciąga rękę w stronę moich pracowników, którzy się zbiegli kiedy upadłem i pokazuje 5 palców. Mówi; 
- Pięć lat będziecie się nim jeszcze cieszyć, potem My będziemy się nim cieszyć. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/06/26/okaleczasz-siebie-okaleczasz-mnie/ 
  • Skąd wiesz, czy ten anioł nie był pijany ?
  • A mógł być ?
  • A ty myślisz, że u Nas chmielu nie ma ?
  • Przestań planować, bo ci resztę włosów wyrwę.
  • …….. – roześmieliśmy się.

11. 05. 18 r. Warszawa.

  • Jestem zmęczony życiem – Piotr zawisł nad kubkiem kawy, dzisiaj był kompletnie bez humoru.
  • Dlatego nikt inny nie chciał iść, a ty się wyrwałeś. Ale robisz to dla Ojca.
  • Tak, robię.
  • Jak się wczoraj czułeś ?
  • Rewelacyjnie ! – na samo wspomnienie od razu się ożywił.

Podczas wczorajszych egzorcyzmów, a dokładnie po tak zwanej saunie Piotr nabrał wielkiej wewnętrznej siły. Spalał wszystkie gacki, które dopadł i robił to z taką werwą, że aż się spocił.

  • To było dobre.
  • Dobre ?… Od rana ciągle siebie widzę jak stoję oparty o drzewo, a drzewo jest na zielonej polanie na małym wzgórzu. Stoję oparty, a moje skrzydła są rozłożone… – Piotr znowu się zamyślił.
  • Powiedz co więcej widzisz.
  • Teraz ?
  • ……..
  • Widzę w oddali jak fatamorgana, obraz drży… Widzę jak idą dwie postacie, jedna potężniejsza od drugiej. Te dwie postacie są bardzo wysokie, postawne. Ten pod drzewem chce odlecieć. Słyszę w głowie..
  • Nie odlatuj, zostań.
  • Chodź Mały... słyszę.
  • A dokąd mam iść ?
  • Pójdziesz z Nami.
  • ……… – obserwuję Piotra uważnie, wydaje się być zupełnie gdzieś, tylko nie tu.
  • Widzę jak Bóg spogląda na drzewo, rozgląda się i wdycha powietrze, zapach, a Jezus stoi obok i się uśmiecha.
  • No to co panowie ? Idziemy… mówi.
  • Już nie mam skrzydeł – relacjonuje co widzi.
  • Co, konfetti nie chcesz ?
  • Nie.
  • A co chcesz ?
  • Ty wiesz.
  • Sam powiedz.
  • Wrócić na swoje miejsce.
  • Przewidziałem dla ciebie coś innego.
  • Wolałbym być przy Tobie.
  • Nie, nie ty będziesz przy Mnie, lecz Ja przy tobie.
  • Tam, gdzie cię poślę.
  • Waleczny jesteś, do bitwy się nadajesz.
  • Ale teraz chcę od ciebie, żebyś sam rozwiązywał problemy. Za Mnie.

Spisywałam wszystko nie przerywając pytaniami, gdyż Piotr zachowywał się jak w transie. Zdawał sobie sprawę, że jestem, ale mnie nie widział.


Wieczorem.

Usłyszeliśmy w TV, że stan prezesa PIS się pogorszył.

  • Kurcze, Kaczyński chory… Mam nadzieję, że PIS jednak wygra – przestraszyłam się lekko.
  • To dla was nie będzie miało znaczenia, ale walczymy.
  • Nie będzie miało znaczenia ? Jak to ? – zdziwiłam się. 
  • Miałem ciekawą wizję dotyczącą Polski. Uniosłem ją na wysięgniku ponad inne kraje, ale z Europy rzucono na nią zielone pnącza, żeby ją obniżyć – Piotr się zapatrzył w telewizor.
  • Ktoś nam szkodzi w Europie i chce zdołować. Uciąłem te pnącza.



Dopisane 21. 01. 2019 r.

Pięć lat będziecie się nim jeszcze cieszyć, potem My będziemy się nim cieszyć – jak na razie wszystko wskazuje na to, że ta wizja się zrealizuje. Mamy dopiero styczeń, ale prawdopodobnie będę musiała jeszcze do tej wizji powrócić.


To dla was nie będzie miało znaczenia, ale walczymy – znany jest wynik ostatnich wyborów,  także stan zdrowia Kaczyńskiego, więc można powiedzieć, że wywalczyli. A jak już jesteśmy przy polityce i sprawach bieżących oczywiście spytałam, czy śmierć prezydenta Adamowicza ma dla przyszłości Polski jakieś znaczenie. Odpowiedź była krótka.

  • Medialne. Będą uważać. 
  • Czy będzie z tego wojna domowa ? 
  • A po co ?

Jest kilka znaczeń słowa medialny, ale w tym kontekście najbardziej pasuje jedno – odnoszący się do mass mediów, wydarzenie, informacja mająca wpływ na opinię publiczną» i rzeczywiście chyba tak jest. Odpowiedź a po co ?” jest jeszcze ciekawsza. Każde wydarzenie ma czemuś służyć, ma czegoś nauczyć. Według Nieba nie ma takiego powodu, aby doszło do eskalacji wewnętrznego konfliktu. Ta śmierć powinna zjednoczyć ludzi, a nie dzielić.

Będą uważać” początkowo sądziłam, że dotyczy zwiększenia ochrony, ale teraz myślę, że chodzi o coś zupełnie innego. Ten rok jest kolejnym rokiem wyborczym. Teraz wszyscy powinni zważać na swoje słowa, na to co mówią, bo od słów zaczyna się nienawiść. 

Czas zbierać ludzi na arkę, uratować ile się da.

06. 05. 18 r. Warszawa.

Dzisiaj niedziela i długo spaliśmy po wczorajszej uciążliwej jeździe pociągiem. Pojechaliśmy do „naszego krzyża”. Spojrzałam na Jezusa ciężkim wzrokiem czując się winna, że tak dawno tu nie byliśmy.

  • Kocham cię – powiedziałam w myślach zupełnie bezwiednie.

Stałam w bezruchu chwilę zaledwie, kiedy mój wzrok przesunął się na posadzkę. Pod moimi stopami leżało białe serce. Serce… i to białe i w odpowiednim momencie i miejscu nie może być przypadkowe.

Piotr się nachyla i szepcze…

  • Powiedział mi…
  • Czas zbierać ludzi na arkę, uratować ile się da.

Wracając autem…

  • Co to znaczy ? – pytam.
  • Przecież nie o budowę arki chodzi. To tylko symbol.
  • Wiadomo, ale chodzi Im o to, że rzeczywiście coś nadchodzi.
  • Gdyby ludzie naprawdę wierzyli, że Ojciec jest to może nic by się nie stało. Ojciec jest super, ale ludzie Go nie rozumieją – wzrusza ramionami.
  • Mały, pamiętaj o liściach – … czyli o tym, że nie każdego da się uratować.
  • Mały, zagarniesz towarzystwo, które masz zagarnąć.
  • Hmm… Zobaczyłem teraz jak zagarniamy ludzi do przedpokoju, z ziemi do przedpokoju. W trakcie ich przechodzenia zmniejsza się światło nad ziemią, jakby gasła żarówka, aż w końcu ciemność zapadła nad ziemią.
  • ……. – kiwam głową, że rozumiem. To okres przedapokaliptyczny.
  • Miałem dzisiaj sen. Znalazłem rulon pieniędzy i szukałem właściciela, ale każdy odmawiał, że to nie jego. To oznacza w senniku wygrana. Muszę zagrać, a jak wygram, to kupię ci nowy samochód… – Piotr się cieszy…
  • Taaa… Ojciec ci wielokrotnie mówił, że bogactwo to Oni. Ta wizja może oznaczać, że to tobie jest dane mieć z Bogiem kontakty, a inni nie są na to gotowi.
  • Tak myślisz ? – poczuł się zawiedziony, bo mogłam mieć rację.
  • Widzę jak Ojciec złapał się za głowę…
  • Dobrze, że dołączyłem do ciebie deszyfratora.
  • To nie wygram ?! – Piotr poczuł się mocno rozczarowany. Śmiać mi się chciało, bo wyglądał jak chłopiec, któremu właśnie sprzed nosa zabrano samochodzik.

Wracaliśmy szybko do domu, Piotr wszystkich wyprzedzał  na czerwonych światłach.

  • Znowu cwaniakujesz.
  • Jestem cwaniakiem ?
  • Jesteś takim cwaniakiem, jakim ci pozwalamy być.

Wieczorem.

  • Poczułem smak czekolady z dzieciństwa, jak to możliwe ?
  • Bo cudaki tak mają, a czasami… Uwaga! Jesteś cudny.
  • ……. – zaczynam się śmiać.
  • Tylko nie jedz dużo, bo staniesz się podobny do Buddy.
  • ……. – teraz śmieję się już na cały głos.
  • Ciekawe jakie plany ma Ojciec…
  • Piotr nic nie wie, ale bezgranicznie zaufał Ojcu.
  • Szkoda, że tak późno.
  • …….
  • Pamiętasz jajo, które zapęczniało ?
  • Nie tylko by wypeczniało, ale byś ich spalił.
  • Nie po to cię tu posłałem, żebyś palił.
  • Nie wiem jak to zniosę.
  • Ta fala wszystko zmieni.

Siedzę zamyślona, bo nie wiem, czy pisać na blogu o pewnych sprawach…

  • Nie bój się pisać, bo jesteś z prawdy, więc piszesz prawdę.
  • A serduszko jest prawdziwe.
  • ……. – i jak tu nie zapłakać …

09. 05. 18 r. Warszawa.

Na kawie siedzimy i obserwujemy ludzi, którzy sporadycznie koło nas przemykają. Przechodzili właśnie bardzo rośli mężczyźni, być może koszykarze.

  • Przy takich facetach to jestem mały.
  • Od kiedy to wzrost jest wyznacznikiem ?
  • …….. – no właśnie.
  • Wczoraj podczas modlitwy zobaczyłem Jezebela w formie węża. Znowu widziałem garnek i on tam się mieścił. Próbowałem go pokrywką w tym garnku zdusić, ale był wielki, spasiony, łeb mu wychodził z garnka, więc nie miałem wyjścia, musiałem mieczem mu łeb uciąć.

  • Skąd miałeś miecz ?
  • Raptem znalazł się w moim ręku.
  • To ciekawe, że spasiony – analizuję.
  • To znaczy, że ten diabeł żywi się na ludziach bez przeszkód, jest nienażarty. Ludzie sami ładują mu się pod pysk.
  • Coraz trudniej mi z nimi walczyć. Wyciągam ich z ziemi jak magnesem, ale one się przeobrażają w glizdy, robale, węże i uciekają na wszystkie strony… Mam wrażenie, że one ciągle się uczą. Za każdym razem muszę zastosować inną technikę.
  • Ale dajesz radę ?
  • Staram się – Piotr się zamyślił, ale wyglądał na zmęczonego.
  • Widziałem w Niebie jakąś paradę… Ludzie się cieszyli, konfetti rzucali w górę. To wyglądało jak w starożytnym Rzymie, białe konie… Wszystko sunęło w stronę tronu Ojca… Jakieś święto mieli, czy co? A ja wolałem iść sobie nad wodę i posiedzieć sam.
  • ……. – Piotr opowiada z taką normalnością, jakby nic nie robiło na nim już wrażenia.
  • Powiedz, co sobie rozmyślałeś ? Że Bóg do ciebie przyjdzie ?
  • Tak właśnie myślałem – Piotr się zawstydził. 
  • Co to za impreza ? – pyta.
  • A co to cię obchodzi, skoro cię to nie interesowało ?
  • …… – a tego się nie spodziewał.

Spojrzał przed siebie. Myślałam, że się obraził, ale on po prostu coś zobaczył.

  • Widzę cię tam w bibliotece, wielkiej bibliotece… Jesteś taka wiotka… Nie to co teraz, kawał baby…
  • …… – miałam ochotę teraz zdzielić go  kubkiem od kawy.
  • Usiedliśmy przy stole i rozmawialiśmy o tych czasach, wspominaliśmy… – ciągle patrzy przed siebie…
  • Widzisz przyszłość ? A to coś nowego !
  • A gdzie Chrystus ? – pomyślałam.
  • I właśnie wchodzi Jezus. Dlaczego On się nie śmieje? Ciągle tylko się uśmiecha… Mówi do mnie…
  • Nowa próba cię czeka.
  • ……. – Piotr zapatrzył się na dobre.
  • Mam pytanko… – przerywam jego milczenie.
  • Czy Eliasz wiedział, że go wezmą do Nieba? Zapowiadali mu to ?

To pytanie nasunęło mi się pisząc na blogu… Henoch, Eliasz, prawdopodobnie i Melchizedek to osoby, które zawitały w Niebie jeszcze za życia. Byłam ciekawa, czy zostali o tym uprzedzeni. 

- Zbliża się ta chwila, gdy zabiorę cię na chwilę. Wtedy naprawdę staniesz się Mój. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/05/09/a-czyz-moj-syn-nie-cierpial-dla-ratowania-swiata/
  • Chodzi ci o to, czy jest szablon ?
  • ……. – zaczęłam się śmiać, bo właśnie o to mi chodzi.
  • To nie jest szablon.
  • Nie wiadomo, gdzie trafi twój mężuś.
  • Piekło jest ciągle otwarte.
  • A może trafi na dół za to co zrobił ? I będzie nadal szarpany ?
  • Tyle dusz skrzywdziłem…
  • Nie chcę, żebyś się obwiniał.

Czysta mistyka.

Słuchając Mego Syna będziesz wiedział co jest prawdą.

05. 05. 18 r. Warszawa.

Po tygodniowym pobycie w Szczecinie wracamy do Warszawy.

  • Głupi jestem i taki umrę przy tym co się dzieje – Piotr zaczyna.
  • Taki nie umrzesz. Taki odejdziesz, taki się rozpłyniesz.
  • Jeszcze lepiej … – Piotr przewraca oczami nie rozumiejąc tych ciągłych zagadek.
  • Zanim to się stanie, muszę dokończyć remont. Tak naprawdę robię te łazienki dla ciebie, może kiedyś będziesz tam mieszkała – … mieszkała z Krysią.
  • To znowu brak zaufania. Mówiłem ci, że tam nie wróci.
  • A jak wróci ? Zrobimy łazienki, to co dalej mamy zrobić ? – pytam. 
  • To Ja za was zrobię.
  • Tak jak nagle przeprowadziłaś Piotra, tak Ja was nahle przeprowadzę.
  • Wiesz, że z Ojcem rozmawiasz ? Kto może cię przeprowadzić jak nie Ojciec ? – uświadamiam szybko Piotra, żeby się nie pogrążał dalej.
  • I kto powie nahle, a nie nagle ?

Sprawdzam w internecie; náhle – po czesku nagle.


Wzięły mnie wspominki nad moją firmą, którą przekazałam synowej. Własną krwawicę dałam jej bez mrugnięcia okiem i nie czułam przy tym żalu, a jedynie spokój.

  • Czy jej się uda ?
  • Ta pszenica będzie rosła.
  • Pan Bóg przygotował drogę, nie musisz martwić się o finanse.
  • A jaką drogę ? – Piotr ciekawski.
  • Chodzi ci, czy mogłaby sobie kupić Q7 ?
  • No może – Piotr się przekomarza. 
  • A mogłaby. Chcesz trochę liznąć ?
  • Zrobiłaś dobry uczynek. Teraz to już nie twój chleb, dostaniesz inny chleb.
  • Trafiło w najlepsze ręce.

Ulżyło mi.


Odwiedziła nas wczoraj siostra Piotra i jej syn. Cała w euforii zaczęła opowiadać o nowym biznesie, który ma zamiar otworzyć. Oboje szybko poczuliśmy się bardzo fizycznie i psychicznie zmęczeni.

  • Z nimi bajka jest tylko finansowatłumaczy nam Ojciec po wszystkim.
  • To jak z nimi rozmawiać ? – pytam.
  • Ich językiem.
  • Z Piotrem jego językiem.
  • W firmie robisz to, co musisz, a nie to, co chcesz.
  • Dlatego jej pomysły cię zmęczyły.
  • Bardziej ci do habitu, niż do walizki pieniędzy, bo czujesz Ojca.
  • Ojciec jest wszystkim – Piotr pokiwał głową.

Kiedy temat biznesu się skończył i kiedy euforia już nieco opadła, siostra przyznała, że od wczoraj fatalnie się czuje.

  • Ledwo Mariola wyszła, bardzo osłabłam i musiałam się położyć. Prawie zawsze tak mam, jak ona przychodzi – powiedziała bezwiednie.

„Prawie zawsze” zwróciło moją uwagę. Mariola to przyjaciółka, która odwiedza ją dość często. Jest mocno schorowana, a jej życie osobiste to pasmo porażek.

  • Uważaj, bo chyba z ciebie ściąga energię – powiedziałam szybko, czego zaraz pożałowałam. Dwie przyjaciółki znające się od wielu lat, a ja takie farmazony tu głoszę.

Jednak siostra głęboko się zamyśliła. Mariolka przychodziła pod byle pretekstem, choćby takim, że chce tylko posiedzieć, więc siedziała godzinami. Jedno takie posiedzenie dla siostry Piotra bardzo źle się skończyło. Dostała zapaści i o mało nie trafiła do szpitala. Czy to jest normalne ?

  • Spokojnie. Nie siejmy paniki. Sprawdź, czy po wizycie u ciebie czuje się teraz lepiej – zaproponowałam dla pewności.

Zadzwoniła i okazało się, że czuła się jak nowo-narodzona.

  • Znowu ta równowaga – powiedziałam teraz wspominając wczorajszą rozmowę – Musi zabrać, żeby ona miała lepiej. 
  • Ona to robi nieświadomie – Piotr zmrużył lekko oczy, jakby ją badał. 
  • Hmm … Ciekawa sytuacja i wcale nie taka rzadka, a rozwiązanie …? Co byś takiej osobie poradził ? – pytam.
  • Iść do stajni.
  • … ???!!! … – zbaraniałam.
  • One nie odczują, a ona się naładuje.
  • Oczywiście trzeba uważać na konie z plecionką na grzbiecie.
  • …. ???!!! ….. – nie wierzę własnym uszom !
  • A kto to robi Homiel ? – Piotr raz mówi Ojcze, raz Homiel. Chyba łatwiej mu pytać mówiąc Homiel.
  • Na pewno nie ksiądz, ani nikt z Nas.

Zamyśliłam się. Słynne historie o koniach z włosami w warkoczyki. Nie wiadomo kto je zaplata, kiedy to robi i jak to robi.

[…] Psy były przerażone. Mój teść twierdził, że jeszcze nigdy nie widział, aby tak się zachowywały. Ale to było jeszcze nic, bo prawdziwa niespodzianka czekała na nas, kiedy weszliśmy do stajni. Nie wiem, jak to mam napisać, aby Państwo nie pomyśleli, że nie zwariowałem lub coś fantazjuję. Mam już swoje lata i gwarantuję, że nie ośmieliłbym się zawracać głowę poważnym ludziom jakimiś wymyślonymi bzdurami. Przed naszymi oczami był widok, którego nie zapomnę do końca życia. Miałem ze sobą zapaloną latarkę i od razu zobaczyłem, że coś jest nie tak z koniem.

To była czteroletnia, młoda klacz, zawsze bardzo łagodna i spokojna, która była używana tylko jako atrakcja w agroturystyce w gospodarstwie ojca. Klacz moich teściów dosłownie cała parowała, była spocona i ze świstem wydmuchiwała powietrze. Widać było, że coś złego stało się w tej stajni. Zwierzę było przerażone, ale to chyba też nie jest najlepsze słowo. Koń wyglądał tak, jakby przed chwilą ktoś się nad mim pastwił, jakby go ktoś męczył, prawie jakby ktoś go zamordował prawie na śmierć. Ale najciekawsze zostawiłem na koniec. Chodzi o to, co ten ktoś zrobił z jej grzywą. Kiedy to zobaczyłem, przecierałem oczy ze zdziwienia! Wszystkie pasma włosia były splecione w setki warkoczyków, podobnie jak ogon. https://www.nautilus.org.pl/artykuly,2624,zjawisko-jest-powszechnie-traktowane-jako-ludowy-zabobon-lecz.html?id=2624&cat_id=51&fromPage=20&i=3

  • Dlaczego to robią ? – podchwyciłam temat.
  • Dlaczego skóra się jeży i włosy stają dęba u Piotra ?
  • ???! – niemal za każdym razem, gdy Piotr opowiada o swojej walce z diabłem, podstawia mi pod nos swoją rękę pokazując jak wszystkie włosy mu dęba stoją. Widocznie nawet mówiąc o gacku, wytwarza się jakaś przy tym energia.
  • U innych się kręcą.
  • Ale konie ? … – zamyśliłam się.
  • ….. To może dlatego Jezus wpędził diabła w świnie ?! Przekierował energię w zwierzę ! Gdyby miał pod ręką konie, to by użył pewnie konia ! – odkryłam.

M 5; 1 Przybyli na drugą stronę jeziora do kraju Gerazeńczyków. 2 Ledwie wysiadł z łodzi, zaraz wybiegł Mu naprzeciw z grobów człowiek opętany przez ducha nieczystego. 3 Mieszkał on stale w grobach i nawet łańcuchem nie mógł go już nikt związać. 4 Często bowiem wiązano go w pęta i łańcuchy; ale łańcuchy kruszył, a pęta rozrywał, i nikt nie zdołał go poskromić. 5 Wciąż dniem i nocą krzyczał, tłukł się kamieniami w grobach i po górach. 6 Skoro z daleka ujrzał Jezusa przybiegł, oddał Mu pokłon 7 i krzyczał wniebogłosy: «Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam Cię na Boga, nie dręcz mnie!». 8 Powiedział mu bowiem: «Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka». 9 I zapytał go: «Jak ci na imię?» Odpowiedział Mu: «Na imię mi „Legion”, bo nas jest wielu». 10 I prosił Go na wszystko, żeby ich nie wyganiał z tej okolicy. 11 A pasła się tam na górze wielka trzoda świń. 12 Prosili Go więc: «Poślij nas w świnie, żebyśmy w nie wejść mogli». 13 I pozwolił im. Tak duchy nieczyste wyszły i weszły w świnie. A trzoda około dwutysięczna ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora. I potonęły w jeziorze. 14 Pasterze zaś uciekli i rozpowiedzieli to w mieście i po zagrodach, a ludzie wyszli zobaczyć, co się stało. 15 Gdy przyszli do Jezusa, ujrzeli opętanego, który miał w sobie „legion”, jak siedział ubrany i przy zdrowych zmysłach. Strach ich ogarnął. 16 A ci, którzy widzieli, opowiedzieli im, co się stało z opętanym, a także o świniach. 17 Wtedy zaczęli Go prosić, żeby odszedł z ich granic.

Przyznam, że nie rozumiałam tej historii ze świniami. Mało tego, nie traktowałam za prawdziwą. Teraz jestem pewna, że to się wydarzyło. Jezus był prawdziwym egzorcystą i kiedy myślę, że Jego samego brali za diabła, to płakać mi się chce. 

  • Przyznaj Ojcze, pomogliśmy jej w takim razie ostrzegając ?
  • Przyznaję.
  • Smutne jest to, że już o tym zapomniała.
  • To brak pokory ?
  • Powiadam ci, że cię oceniam za to, co ty robisz, a innych za to, co oni robią.
  • …. Kierujecie się współczuciem, a nie kalkulacją.
  • A słuchając Mego Syna będziesz wiedziała co jest prawdą, bo On jest prawdą.
  • Wszystko dzięki tobie Ojcze, Ty naprowadziłeś mnie na to.
  • Na wszystko jest czas i miejsce.
  • Nic nie dzieje się bez powodu, a ponoć jest to oklepane. 
  • ……… – zawstydziłam się, bo chyba kiedyś tak chlapnęłam.

Zbliżaliśmy się do Warszawy.

  • Co Mały… Wracamy.
  • No wracamy, nie chce mi się.
  • Nie martw się, jesteśmy na finiszu. Metę widzę.
  • A co za metą ?
  • Puchar albo przegrany.
  • A jak mnie tam widzisz ?
  • Mgła zasłania.
  • Akurat … – uśmiecham się. Ojciec wszystko widzi, tylko nie chce powiedzieć.
  • Musimy coś zjeść.
  • Zabijasz Mi go, widzę jego żyły.
  • …….. – słabo mi się zrobiło, wczoraj zjedliśmy pizzę, a nie powinniśmy.
  • A gdybym sama zrobiła pizzę ?
  • Nie słuchasz Mnie.
  • Gotuj tak, jak gotowałaś, bo go stracisz.
  • ……. – przestraszyłam się.
  • Zobaczyłem siebie przy stole, siedział Ojciec i Jezus. Powiedzieli …
  • Oczekujcie na znaki, nowe zadania …



Dopisane 18. 01. 2019 r.

Dalsza historia Marioli… Siostra Piotra nie chcąc całkowicie zrywać kontaktu drastycznie ograniczyła bezpośrednie spotkania. Pozostały telefony i maile. W ciągu miesiąca od tej rozmowy Mariola zachorowała na raka i rokowania na dzisiaj są dość kiepskie. Co z nią będzie dalej ? Nie wiem.


  • One nie odczują, a ona się naładujeprzeczytałam kilka opracowań dotyczących egzorcyzmów Jezusa i wykorzystania świń. Teolodzy tłumaczą m.in. w ten sposób;

Prośba demonów, by mogły odejść wstępując w świnie i przyzwolenie Jezusa (Mt 8,31-32; Mk 5,12-13; Łk 8,32) pokazuje, że demony mogą czynić jedynie to, na co Bóg pozwoli (w sensie – dopuści). Ważniejsze jest jednak fakt prośby o wejście akurat właśnie w świnie. Zwierzęta te, jako nieczyste rytualnie (zgodnie ze Starym Przymierzem) są symbolem pogan. Wypędzenie demonów w świnie jest znakiem prawdy, że właściwy miejscem działania szatana są ci, którzy nie znają jedynego prawdziwego Boga. Wymowa tego, że świnie zbiegają do jeziora, by się w nim potopić, staje się zrozumiała, w świetle żydowskiego skojarzenia między głębokim zbiornikiem wodnym (zwłaszcza morzem) a czeluścią – miejscem przebywania złych duchów. Koniec tych, którzy nie uwierzą. jest taki sam jak szatana i jego aniołów. W kontekście wspomnianej już wymowy uciszenia burzy, a także militarnego imienia demonów („Legion”), można też widzieć podobieństwo między zatopieniem świń wraz z demonami a zatopieniem wojsk faraona. http://biblista.pl/ukryte/pytania/295-pytania-do-biblii/5431-demony-i-stado-wi.html

Dzisiaj spytałam, czy faktycznie świnie Jezus wybrał świadomie.

  • Przypadkowo.

Jeśli wczytać się w tekst ewangeliczny rzeczywiście można zauważyć, że stado świń było akurat w pobliżu. MT; 29 Zaczęli krzyczeć: «Czego chcesz od nas, <Jezusie>, Synu Boży? Przyszedłeś tu przed czasem dręczyć nas?» 30 A opodal nich pasła się duża trzoda świń. 31 Złe duchy prosiły Go: «Jeżeli nas wyrzucasz, to poślij nas w tę trzodę świń!» 32 Rzekł do nich: «Idźcie!» Wyszły więc i weszły w świnie.

Gdyby Jezus nie skierował „Legionu” w zwierzęta, najprawdopodobniej „Legion” szybko by powrócił do tego samego człowieka lub obrałby sobie nowy cel. W danym momencie nie miało znaczenia, że świnia to symbol pogaństwa. Jezus jako egzorcysta chciał  działać skutecznie, a że akurat świnie były pod ręką… 

Ileż to tajemnic jest. Wiecie tak niewiele.

01. 05. 18 r. Szczecin.

Dzień wolny w Szczecinie, to znaczy dzień kompletnie zajęty. Zajęty na zaległe prace domowe. Piotr wieczorem rozłożył się w fotelu jak długi i nie miał siły się ruszać.

  • Popracowałeś dzisiaj trochę.
  • Nooo … – nie miał siły też gadać.
  • Dobrą robotę zrobiłeś dzisiaj.
  • Też miałem ciężki dzień.
  • A co robiłeś ? – Piotr prosto z mostu myśląc, że to Homiel.
  • Na Górze jesień, grabiłem liście, a pracownikom dałem wolne.
  • …….. – zaczynam się śmiać.
  • A dlaczego ?
  • Bo 1 Maja.
  • To jesień, czy 1 Maja ? – znowu Piotr.
  • A nie może być jedno i drugie ?
  • W sumie … U Was to wszystko jest możliwe …. – Piotr machnął ręką, a ja śmieję się dalej.
  • To się narobiłeś.
  • I to jak !

Ojciec jest cudownie dowcipny … Dlaczego ludzie nie znają Go też z tej strony? Chyba nie chcą Go poznać i wolą wierzyć, że jest surowy. Tak jest łatwiej.



02. 05. 18 r. Szczecin.

Dostałam maila.

Czytam i płakać mi się chce.

  • No widzisz ? – Piotr wyraźnie poruszony.
  • To tylko dzięki tobie … Sorry … – poprawiam się szybko.
  • To wszystko dzięki Wam. Nie możesz się wkurzać, kiedy cię o coś pytam, bo bez ciebie to nic nie napiszę.
  • …… – Piotr się zamyślił. 
  • Ty ! Starszy niż wszystkie pisma …
  • Słyszysz, co mówi twoja żonka ? Nie kryj się.
  • Jesteś najstarszy ze starych.
  • To czemu jestem takim mały wzrostem ? – pyta rozżalony.

W wizji, w której zgłasza się do „Oto jestem” jest wśród wszystkich aniołów najmniejszy i to go, nie wiedzieć czemu, bardzo denerwuje.

  • To ma najmniejsze znaczenie.
  • I wyobraź sobie …
  • Ona napisała w końcu, a ile nie napisało i nie napisze ?
  • To są owoce waszej…. Naszej twórczości, a przecież „po owocach ich poznacie”.
  • Dlatego do samego końca będziecie razem.
  • Ale dzisiaj pisałam ….
- Są różne przedstawienia i różne antrakty. Ciebie powinno interesować, żeby trwał jak najdłużej. 
- Dlaczego? – pytam zaciekawiona. 
- Czas powrotu to czas rozłąki. 
- ……… – musiałam nad tym chwilę się zastanowić. Czas powrotu do Domu… i rozłąka. Czyli nie będziemy wracać razem? Ciarki przeszły mi po plecach. 
- Czas powrotu to czas rozłąki. 
- Ola będzie bez Piotra, a Piotr bez Oli, na sam koniec.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/05/03/modlitwy-nie-ida-na-darmo-maja-ogromna-sile/
  • Tuż przed końcem nie będziecie.
  • …. Ojciec podziękuje ci odpowiednio za to, co robisz. Już ci dziękuje.
  • Nie trzeba – chciałam się gdzieś schować teraz, to jest dla mnie wielka radość móc pisać.
  • Jednak już dziękuję.
  • Jesteś jak ta trąbka w Krakowie (p.s. hejnał), a lubisz Kraków.
  • Taaaa …
  • Na razie tylko w Krakowie.
  • Niewielu na razie wie, ale wielu będzie wiedzieć.
  • Masz nie zrażać się przeszkodami.
  • Twoje teksty mogą być nawet bardziej pikantne.
  • Pikantne ? – Piotr
  • Ludzie tego potrzebują, choćby jak twoje dawanie pieniędzy.
  • Ludzie się cieszą i śmieją, a ty biedaku przechodziłeś gehennę.
  • ……. – na samo wspomnienie sami się śmiejemy, rzeczywiście to była gehenna.
  • Dziękuję ci Ojcze, bo wiem, że to Ty teraz.
  • Rozumiemy się bez słów jak przyjaciel z przyjacielem.
  • ……. – Piotr się zamyślił.
  • Ojciec to Ojciec, krótka piłka – Piotr po swojemu.
  • A coś myślał …

Wieczorem. Nakazano mi przeczytać fragment z Dzienniczka Faustyny.

W tym odosobnieniu Jezus sam jest Mistrzem moim. On sam mnie wychowuje i poucza; czuję to, że jestem pod szczególnym Jego działaniem. Dla swoich niepojętych zamiarów i niezgłębionych wyroków w szczególny sposób jednoczy mnie z sobą i pozwala mi wnikać w tajemnice niepojęte. Jest jedna tajemnica, która mnie łączy z Panem, o której nikt wiedzieć nie może, nawet aniołowie; i chociażbym chciała wypowiedzieć, nie umiem tego wypowiedzieć, a jednak tym żyję i żyć będę na wieki. Ta tajemnica wyróżnia mnie od innych dusz tu na ziemi i w wieczności.

  • Hmm … Ciekawa jaka to tajemnica – mówię do siebie mając nadzieję, że dostanę odpowiedź.
  • Ileż to tajemnic jest. Wiecie tak niewiele.
  • Jak wyglądałoby twoje życie, gdybyś wiedziała ?
  • Twoje życie by się skończyło.
  • Hmm … – oczywiście przyznałam rację. Kiedy wie się wszystko, nic nie ma już sensu, nie ma po co walczyć, rozwijać się, uczyć … Nie ma celu.
  • Wiesz co słyszę ?
  • Kościół katolicki upaść musi. Jest zepsuty.
  • ???!!! Wooow…
  • Widzę znowu Głodzia na posadzce.
Katedra, Warszawa
-Podchodź do księży jak do człowieka, dopiero wtedy stwierdzaj, czy są godni nosić sutannę. 
-Gdyby wiedzieli, że Chrystus poświęcił się ludziom nie stawiali by sobie pomników. 
-Ojciec pragnie, by Jego kapłani pozostali w pokorze do końca. 
-Gdyby ludzie gloryfikowali ubóstwo, nie byłoby na świecie wojen. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/08/01/jesli-cie-ktos-uderzy-w-prawy-policzek-nadstaw-mu-i-drugi/ 
  • Jak on upadnie ? – pytam z ciekawości.
  • W huku. Sam siebie zdruzgocze.
  • A odrodzi się ?
  • Musi, odrodzi się prawdziwy.
  • …….. Szkoda, że nie wiem kiedy Chrystus ma urodziny – mówię do siebie.
  • Chcesz Mu życzenia złożyć ?
  • Taaak, kwiaty bym kupiła … I w ogóle … – Ojciec zaskoczył mnie tym pytaniem.
  • Codziennie składasz Mu życzenia pisząc co piszesz.
  • A jednak szkoda … – myślę już w duchu.
  • Po 20 kwietnia dodał po chwili, co mnie zelektryzowało.
  • Zodiakalny Byk.
  • ???!!! To tak jak Piotruś !


Dopisane 12. 01. 2019 r.

Po pierwsze raz jeszcze dziękujemy wszystkim za maile i za wszystkie maile. One naprawdę wiele dla nas znaczą. I nie chodzi tu tylko o te maile, które są nam przychylne, ale również te, które są pełne wątpliwości. Na nich wszystkich oboje się bardzo uczymy


  • Kościół katolicki upaść musi. Jest zepsutyKiedy po raz pierwszy pisałam o Głódzie właściwie nie miałam żadnej informacji dlaczego akurat on stał się jakby twarzą tego zepsucia. Jednak ku mojemu zaskoczeniu osoba Bp. Głódzia wypłynęła przy okazji zarzutów wobec nieżyjącego Prałata Jankowskiego. Wiele jest artykułów na ten temat ostatnio, ale moją uwagę przykuł jeden z komentarzy;

Dokładnie stało sie tak jak pisałem. Kto miałby szukać prawdy ? Bp. Głódź który ledwo został Biskupe tej diecezji od razu wspierał i chwalił Ks. Jankowskiego ? Biskup Głódź znamy z podobnie wystawnego stylu bycia gdzie alkohol, politykierstwo i bogactwo sa na pierwszym miejscu. On miałby rzetelnie zbadać sprawę ks. Jankowskiego ? Mój Kościół Katolicki, kościół katolicki w Polsce właśnie sie kompromituje. Ostre wymagania moralne względem wiernych, restrykcjyne prawo aborcyjne i brak wszelkich ocen moralnych względem duchownych a szczególnie biskupów. Straszne ale niestety prawdziwe.” https://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,36616,pilne-oswiadczenie-kurii-gdanskiej-ws-publikacji-o-ks-jankowskim.html/feed/


  • Ileż to tajemnic jest. Wiecie tak niewiele – tajemnica to tajemnica, niczego się nie dowiedziałam, ale przy okazji coś o Iskrze. 

https://www.youtube.com/watch?v=2XQHOgriJ4s 


  • Zodiakalny Byk – kiedyś rozmawialiśmy, że to nie przypadek, iż człowiek się rodzi w danym dniu, a nie innym. O ile znam kilku zodiakalnych byków łączy ich pewna cecha. Są rzeczowi i konkretni, bardzo często to „urodzeni przywódcy”. Taki też był (jest) Jezus. Konkretny, rzeczowy, stanowczy i odpowiedzialny. Byk; 20.04 – 22. 05. Jezus urodził się w kwietniu, czyli w rachubę wchodzi tylko 10 dni. A ściślej mówiąc 9 dni ….  Po 20 kwietnia.

 

Mały, budzimy cię.

29. 04. 18 r. Szczecin.

Dzień zaczyna się miło.

  • Miałem wizję, siedziałem na koniu w stroju rycerskim, ale bez hełmu. Podchodzi do mnie inny rycerz w pełnym uzbrojeniu i wręcza mi sztandar. Co to znaczy ?
  • ???!!! Przekazanie władzy ? – nie byłam pewna.
  • Mam dla ciebie prezent. Rozprawa to będzie rzeź.
  • Rzeź dla kogo ?
  • Kierunek jest jeden.

Pojechaliśmy na kawę. My, córka i Krysia. Piotr zapłacił 24 zł , a powinien 36. Wrócił do ekspedientki i powiedział, że się pomyliła.

  • Ponieważ był pan tak uczciwy, nie naliczę panu różnicy.
  •  – taaaaak, dzień zaczął się naprawę miło. Bądź uczciwy, a to się opłaci. 

Wracając autem rozmawialiśmy o proteście niepełnosprawnych w sejmie. https://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/sejm-protest-rodzicow-dzieci-niepelnosprawnych-spisali-postulaty,831084.html

  • Najpierw chcą, żeby rodzili niepełnosprawnych, a potem ich zostawiają na pastwę losu – komentuje Krysia.
  • ……. – słucham i ciśnienie mi rośnie.
  • A ty wiesz, że zanim człowiek się narodzi wybiera życie jakie będzie miał? Niepełnosprawny bierze na siebie grzechy innych ludzi? Dlatego trzeba walczyć o każde życie.
  • ……. – zapadła cisza. Krysia rozdziawiła buzię…
  • Tego nie słyszałam.
  • Zanim urodzimy się, to tam na Górze wybieramy swoich rodziców – mówię dalej.
  • Do was kolejka stała walnął nagle Piotr.

Spojrzałyśmy z córką na siebie, bo już wiedziałyśmy, że to Homiel się wtrącił. Wtrącił się nawet przy teściowej, która i tak nie zorientowała się co się dzieje. Nie wiem nawet, czy Piotr się zorientował co powiedział. Wyglądał jakby zrobił to zupełnie podświadomie.

  • To było mocne – córka popłakała się ze śmiechu.


Godzinę później przygotowując obiad dla najbliższej rodziny, czyli smażenie kotletów dla 10 osób, córka będąc pod wrażeniem tego co się stało wzięła mnie na spytki…

  • Ciekawe jak nazywa się Homiel. Daję głowę, że to sam Michał !
  • Ciekawe, tego nie brałam pod uwagę – mówię na głos, a w duchu myślę…
  • Gdyby ona wiedziała, że często tak naprawdę to sam Ojciec.
  • … to Ojciec ! – córka mówi głośno i pewnie.
  • …….. – spojrzałam na nią zaskoczona baaardzo uważnie.
  • Czytasz w moich myślach?… – zawahałam się – Nieee… To sam Ojciec ci powiedział… – … poczułam wyraźnie.
  • …….. – córka spojrzała na mnie bez słowa i się rozpłakała.
  • Teraz widzisz jak to się dzieje ? Teraz rozumiesz ?
  • …….. – pokiwała głową płacząc dalej.

Przez długi czas nie była w stanie nic z siebie wykrztusić i ja to rozumiem. Obezwładniające uczucie, kiedy dotyka się Nieba. Zatyka gardło, a łzy same lecą. Cieszyłam się, że do tego doszło, będzie mi teraz znacznie łatwiej rozmawiać z nią o Niebie.


Wieczorem.

Piotr poszedł się położyć.

  • Chcesz coś zapisać ? – krzyczy do mnie z pokoju.
  • No pewnie.
  • Ojciec powiedział…
  • Niedługo wezwę cię.
  • Pamiętaj o innych kiedy nadejdzie ta chwila, a ta chwila nadchodzi.
  • ????
  • Jak masz pamiętać ? – pytam się zdezorientowana.
  • Nie będę pytać, dowiem się… Może ja umrę na kilka dni ?
  • Nie dramatyzuj, zrobię to subtelnie.
  • Ojciec polubił naszą rodzinę. Jak myślisz ? – Piotr.
  • Myślę, że bardzo.
  • Zgadłeś, trudno nie było polubić Naszą rodzinę, a ty zgadłeś.
  • Chętnie zaprosiłbym Cię Ojcze na kawę, przyszedłbyś ?
  • A co powiesz, gdy Ja cię zaproszę na kawę i poślę po ciebie ?
  • Zawsze do Ciebie pojadę.
  • …….. – spojrzeliśmy na siebie w zadumie.
  • Coś się chyba stanie… Gdy się modliłem Jezus przyłożył swoje ręce do moich i swoje czoło do mojego czoła…
  • Jak ja mu zazdroszczę… – pomyślałam.
  • Co myślisz nad taką sytuacją, że ludzie będą się przy tobie rozklejać ?
  • No nie wiem… – Piotr się zaczerwienił zawstydzony.

Nadszedł SMS od córki, napisała „pozdrowienia dla Ojca”.

  • Zobacz Ojcze, masz pozdrowienia.
  • Umiem czytać.
  • …….. – roześmiałam się na całego.
  • Od Oli też masz pozdrowienia.
  • Jej myśli też czytam.
  • …….
  • Mały, budzimy cię.
  • Ojcze, ale tu jestem przecież.
  • Technologię zostaw już Mnie.
  • Ale sądu nie było.
  • Budzimy cię powtórzył.
  • A ile to potrwa ? – pytam.
  • Akurat czas w czasie – czyli tyle ile trzeba.
  • Ojciec w ogóle mnie nie słucha – powiedziałam z żalem, bo w myślach zadałam Mu pytanie, ale odpowiedzi nie dostałam.
  • Jak to nie słucham ? Ty Mnie nie słuchasz.
  • …….. – zmalałam w sekundę.
  • Mam dla ciebie wielkie zadanie.
  • Dla mnie ? – zdziwiłam się, bo nie byłam pewna do kogo Ojciec się teraz zwraca.
  • Masz wszystko spisywać…
  • . pokazuje mi też nagrywanie. Pokazał ciebie jako antenę i fragment z filmu „Odyseja kosmiczna” jak nastawia antenę, aby uratować ludzkość… Czyli to co napiszesz, ma uratować ludzi.

  • No to nie mów za szybko i daj się nagrywać ! – zdenerwowałam się, bo zawsze robi mi o to awantury.
  • ……..
  • Michał też składa ci urodzinowe życzenia.
  • Przywołały Mnie twoje dziewczyny.
  • …….. – zbaraniałam. Nasz rozmowa przy kotletach !
  • Słyszałeś ? – pytam zaskoczona.
  • Oczywiście….
  • Dlaczego Bóg tak ciebie lubi ? – pyta mnie Piotr.
  • Bo jest z Prawdy.


Dopisane 10. 01. 2019 r.

  • Niedługo wezwę cię.

To co zostało tu spisane… wydarzyło się. Subtelnie, tak jak zapowiedział to Ojciec.

Jestem wzruszona czytając te słowa, które oczywiście zdążyłam już zapomnieć. Jestem wzruszona choćby z samego faktu, że zaczęły się realizować.


  • Co myślisz nad taką sytuacją, że ludzie będą się przy tobie rozklejać ? i to się dzieje również. Choćby wczoraj.