02. 03. 19 r. Warszawa.
Piotr siedzi ciągle cały obolały.
- Trzeba to przejść.
- Wiesz po co boli ?
- Żeby inni mogli przejść.
Życie osób mających bezpośredni kontakt z Niebem wbrew pozorom usłany różami nie jest. Pięknie uzasadnił to Chrystus rozmawiając z Alicją Lenczewską.
+ Jeśli daję komuś łaski widoczne dla ludzi i budzące podziw i miłość, aby go chronić, muszę mu dawać także cierpienia.
…Aby go chronić… Obserwując Piotra i nawet siebie zauważam jak niesamowicie cienka jest granica między pokorą a pychą. Miliardy ludzi egzystuje na świecie, a ilu tak naprawdę Niebo słyszy i widzi ? Człowiek wyróżniony przez Boga spośród milionów prędzej czy później musi sobie zdawać sprawę, jeśli na tyle jest rozumny, że został po prostu wybrany. Ale wybrany nie znaczy lepszy. Bycie wybranym baaardzo podnosi własne ego i to jest też baaardzo niebezpieczne. Cierpienie skutecznie przywołuje do porządku i wydaje się niezbędne. Dla zachowania równowagi. Gdyby tak prześledzić życiorysy tych wszystkich, którzy słyszeli… Jak wiele było tam cierpienia.
- Wybrany znaczy doświadczyć wszystkiego, cierpienia i wyniesienia – pokazał sinusoidę. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/09/17/wybrany-znaczy-doswiadczyc-wszystkiego-cierpienia-i-wyniesienia/
Cierpienie ma też inne znaczenie. Żeby inni mogli przejść.
Faustyna; Dz 1468 – Przez dłuższą chwilę odczułam cierpienia w rękach, nogach i boku. Wtem widziałam pewnego grzesznika, który korzystał z moich cierpień i zbliżył się do Pana. Wszystko dla dusz zgłodniałych, aby nie umarły z głodu.
- Ojcze, bolało wczoraj mocno.
- Dałeś sobie radę ?
- Dałem.
- Chciałbyś, żeby ona to niosła sama ?
- No nieeee – powiedział powoli.
- Nie po to ci dałem pieczęcie, żebyś nie chciał.
- Mały, nie jest to takie ciężkie, żebyś nie wytrzymał.
- Będziesz od niej wszystko czuł tak jak ona to czuje.
- Ona dźwiga bardzo dużo.
- Po to są te pieczęcie, żebyś ją zrozumiał.
Wieczorem.
Siedzimy przed TV, a Piotr mówi mi tylko o jednym. Co mam robić, kiedy go nie będzie. Na koniec odkrył…
- Muszę cię jeszcze nauczyć walczyć o siebie.
- Jeśli zdążysz.
- Chwileczkę … – to „jeśli zdążysz” mnie zmroziło.
- Zaczynam się naprawdę martwić. Przecież on wróci !
- A co byś powiedziała na to, że Ja jestem ?
- ……. – nie miałam nic do powiedzenia.
Po egzorcyzmach.
- Podczas modlitwy Jezus pokazał mi dwa obrazy. Pierwszy jak w kościele gładziłem Go po twarzy w Kazimierzu Dolnym i ciebie jak całujesz jego nogę. A całujesz ?
- …….. – zastygłam, bo całuję. Tam gdzie składam kwiaty. Za każdym razem, gdy kładę kwiat zastanawiam się, czy On to widzi.
- Powiedział, że bardzo to lubi …
- Ale kwiaty, czy że całuję … ? – pomyślałam.
- Sama mogłabyś robić egzorcyzmy. Ja nie mam tyle już siły.
- Przestań wrzucać pisarzowi co nie należy do pisarza.
- No ! – ucieszyłam się. Egzorcyzmy to zdecydowanie ponad moje siły zadanie.
Byliśmy sami, więc Piotr nie krył się ze swoimi reakcjami, w pewnej chwili dosłownie się rozpłakał. Powiedziałem, że chciałbym dotknąć Jego stóp… i wiesz co powiedział ? - Czułem twoją dłoń, gdy gładziłeś Mnie po twarzy. Aaaa… to oczywiście zdarzyło się niedawno w Kazimierzu Dolnym. To tam, w klasztorze Piotr nie mógł się powstrzymać, aby nie pogładzić twarzy Chrystusa… www.rozmowyzniebem.pl/wp/2018/04/21/dasz-swiadectwo-mojej-wielkiej-chwaly/
03. 03. 19 r. Warszawa.
Niedziela. Niehandlowa! Idziemy pustą ulicą w stronę kościoła.
- Pytam się Ojca, czy zawsze wybacza. Wiesz co mi powiedział ?
- Gdyby tak było, nie byłoby piekła.
- Wow … – robi wrażenie. Zaprzecza też tym, którzy uparcie twierdzą, że wybacza wszystkim i zawsze.
Wychodzimy z kościoła i zastanawiamy się co ze sobą zrobić.
- Na kawę idziecie ?
- I na lody.
- Jakoś ich nie widzę.
- …….. – Piotr prychnął pod nosem dając zrozumienia, że wie lepiej.
Dochodzimy do naszej lodziarni, a ona zamknięta. Spojrzeliśmy na siebie ciężkim wzrokiem rozumiejąc bez słów. Poszliśmy obok tylko na kawę.
- Miałem niesamowitą sytuację dzisiaj rano. Jestem w łazience i golę się. Nagle czuję patrząc w lustro, że to nie ja jestem. Byłem bardzo zdziwiony widząc siebie … Przez chwilę byłem tym drugim … Ten drugi mówi co to jest ? W co mnie zapakowano ? W czym ja się znajduje, co to za ciało ?… To niesamowite uczucie widzieć siebie przez inne oczy… Byłem przez chwilę tym drugim… – Piotr się głęboko zamyślił.
- Dziwnie się czułeś ?
- Baaaardzo, poczułem się zniesmaczony widząc kim jestem. Mam tak coraz częściej. Ze mną naprawdę coś się stanie…. – Piotr się przestraszył.
- Co to będzie jak mnie nie rozpoznasz pewnego dnia ?
- Wiesz co będzie.
- Ja będę.
- Ale co to znaczy ? – naciskam może zbyt gwałtownie. Wiem, że Ojciec będzie, ale w tych słowach jest wiele symboliki i nie wiadomo jak przełożyć to na codzienne życie.
- On odejdzie na swój ostatni etap.
- Drogę do Ojca.
- Czy to w tym roku coś się stanie ?
- A jakże.
- Nie będziesz żałować co stracisz ? – jeszcze nie skończyłam zdania, a już wiedziałam, że nie będzie. Pamiętam swój klosz i uczucie tęsknoty, który wypełniało ten klosz co do milimetra.
Kończąc swoje myśli poczułam dziwną rzecz. Kątem oka zauważyłam przezroczystą powłokę, która powoli się na mnie zsuwała, aż w końcu znalazłam się w jej całkowitym wnętrzu. Obserwowałam Piotra jak na kogoś zupełnie obcego będąc za tą przezroczystą przesłoną, jak w kloszu. Zadziwiające odczucie… Poczułam się tak, jak musi się czuć Homiel, kiedy nas obserwuje… I w pewnym momencie odczułam wielką ……. rozpacz tej istoty, w której byłam. To była rozpacz i żal za czymś, co straciła. Ta rozpacz, wyczuwalna niemal namacalnie przepełniała mnie w całości, nie było niczego poza tym. - Wiesz co? Poczułam wielką rozpacz, jestem pewna, że poczułam Homiela – powiedziałam w głębokim zamyśleniu – Ale dlaczego anioł czuje rozpacz? Piotr patrzył na mnie i patrzył, jego oczy otwierały się coraz szerzej. - To nie On, to ja. - Nie pojmuję…. Spytaj Homiela dlaczego mi to pokazał. - Żeby było ci łatwiej. Wtedy zrozumiałam w jednej sekundzie. Znając skalę jego rozpaczy będzie mi łatwiej pogodzić się z ewentualnym odejściem Piotra. Nie zdajesz sobie sprawy jak ja za Nim (Bogiem) tęsknię – powiedział Piotr… http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/06/03/zakazany-owoc/
- Tęsknisz, więc nie będziesz żałować – skwitowałam.
- Tak, tęsknię za Ojcem. Pamiętaj, że zawsze byłem bardzo blisko Niego.
- Dalej tęsknisz ?
- No pewnie.
- Jak ty tęsknisz, to i Ja tęsknię.
- …….
- Nie czas ci powoli do Domu ?
- Domu prawdziwego ?
- Tym bardziej, że już tutaj Małego nie spotkasz ?
- ……. – dopiero teraz zorientowałam się, że Ojciec kieruje te słowa do mnie.
- Jeśli dobrze pójdzie ?
- ……. – zamurowało mnie teraz. Musiałam przeanalizować szybko słowa.
- Czyli to jest nasze ostatnie życie tutaj, twoje i moje. Jestem tak długo jak ty jesteś… Ale pod warunkiem, jeśli dobrze pójdzie … A może coś nie pójść dobrze ?
- Na przykład, gdybyś złamał pieczęć.
- Którą pieczęć ?
- No tą z wizji chyba … – przypominam sobie, że spisana umowa była zakończona pieczęcią.
- Najpierw zobaczyłem rękę Ojca jak wyciąga taki dłuugi pergamin. Rozwija go, coś tam pisze, a ostatnie zdanie było czerwono krwiste. Przyłożył do tego swoją pieczęć i taką samą pieczęć odbił na moich plecach na łopatce, a potem Beacie to samo.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/07/19/jak-moge-schodzic-skoro-jestem/
- ……. – Piotr zaczął wodzić oczami wszędzie tylko nie na mnie …
- O co chodzi ?!
- Chrystus jest ciągle przy tobie, siedzi teraz obok i cię obejmuje.
- ……. – wątpię w to oczywiście, bo ja czuję absolutnie nic.
- Uwierz w to.