29. 01. 19 r. Warszawa.
Od trzech dni Piotr słyszy w głowie piosenkę „Czerwone korale” Brathanków. Zajrzałam w tekst, by sprawdzić sens ewentualnego przesłania, ale była to tylko kupa niezrozumiałych słów, nie mających żadnego nawiązania do naszej sytuacji, więc mówię do Piotra zdecydowanie…
- Zostaw to.
Po powrocie z biura Piotr opowiada…
- Rano w kościele miałem widzenie. Zobaczyłem gacka, obrzydliwego, trzymał w zębach czerwone korale, gdy zorientował się, że zgadłem, że to on mi podsuwa piosenkę to się wycofał z głupim uśmieszkiem.
- Jak wyglądał ? – wykorzystuję sytuacje, aby mi opisał.
- Czarny, paskudny, zarośnięty, obrzydliwy, taki brudny, podobny do czarnego, starego kloszarda, człowiekowaty, miał długie pazury i wypryski na głowie. Zrobił taką minę cwaniaka, którego się przyłapuje na gorącym uczynku, skulił się i wycofał do tyłu.
Idealny przykład, że zawsze trzeba być czujnym.
Wieczorem.
Krysia jest chora, grypa z 38-39 gorączką. Piotr bardzo się denerwuje, bo jest daleko i nic nie może zrobić. Wisi na telefonach od godziny organizując jej opiekę. W przerwie postanowił jednak zrobić egzorcyzmy. Podczas modlitwy znowu dzwoni Krysia. Zawahał się …
- Ty Jezusie jesteś ważniejszy, nią zajmę się później… powiedziałem.
- I wtedy dostałem wizję jak biorę swoje łoże i idę za Jezusem… – Piotr się popłakał.
- To jest z ewangelii, kiedy ten młodzieniec nie był gotowy i nie poszedł. Ja wybrałem Jego, a nie mamę.
M 8;21 Ktoś inny spośród uczniów rzekł do Niego: «Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca!». 22 Lecz Jezus mu odpowiedział: «Pójdź za Mną, a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych!» M 10; 35 Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; 36 i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy .37Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien.
- Jesteś gotów... powiedział. Był zadowolony. Gdy skończyłem modlitwę zająłem się uzdrawianiem mamy. Ojciec powiedział mi…
- Dałem ci już wcześniej wielką władzę i możesz sam ją uzdrowić.
- Pierwszy raz mi się zdarzyło, że otworzyłem ją jak książkę, w palcach wytworzyłem kamień życia i wsadziłem do środka. Maryja trzymała na moim ramieniu swoją dłoń.
30. 01. 19 r. Warszawa.
Piotr wczoraj był tak zmęczony, że dzisiaj zaspał i do kościoła nie poszedł. Poszliśmy więc prosto na kawę.
- Co się stanie, że ze mną nie będzie kontaktu !? – pyta nagle.
- Niedawno miałem wizję, że byliśmy na szczycie wieżowca, na ostatnim piętrze. Ty miałaś wielki gabinet, a ja siedziałem jakby w zamkniętej celi, małym pokoiku. Tylko ty miałaś do mnie dostęp. Robiłaś selekcje kogo wpuścić, a kogo nie… - Co będzie jak się wieść rozejdzie o tym ? - A Oni myślą, że pieniędzmi dotrą do niego. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/08/26/juz-nic-go-nie-powstrzyma/
- A skąd mam wiedzieć ! Do zakonu raczej nie pójdziesz, bo mam być z tobą według wizji. Poświęcona kapturowi, pamiętasz ?
- …….. – Piotr kiwa głową, bo oczywiście pamięta. Trudno coś takiego zapomnieć.
- Wkrótce się skończy twoje życie.
- ……. – aż mnie cofnęło.
- Przejdziesz na drugą stronę zobaczyć światło, które wejdzie w ciebie.
- Wrócisz na krótko i zrobisz co masz zrobić i wrócisz na zawsze.
- ……. – słysząc światło mam skojarzenie ze śmiercią kliniczną i słynnym światłem w tunelu.
- To będzie wiązało się ze śmiercią ?
- Nikt nie mówi o śmierci, są inne sposoby.
- Między w pół do szóstej, a szóstą byłeś u Mnie w pokoju, rozmawialiśmy…
- ……. – rozdziawiłam buzię ze zdumienia. Ojciec przypomniał wizytę Piotra w Niebie nad ranem, gdy ślub brał.
Piotr obudził mnie nad ranem. Wszedł wolnym krokiem do pokoju, siadł ociężale na skrawku łóżka i spojrzał mi głęboko w oczy. Miał coś takiego wypisanego na twarzy, że mnie lekko zmroziło. Zawał… myślę sobie. Wyglądał na mocno wyczerpanego. - Rozmawiałem z Ojcem z godzinę, wziął mnie do Nieba – powiedział spokojnie i może ten jego specyficzny spokój spowodował, że otrzeźwiałam w sekundę. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/07/25/kocham-ten-swiat-kocham-tych-ludzi/
- Będę Ojcze pić jeszcze kawę z żonką ?
- Nie wiem czy ją poznasz, a w zasadzie rozpoznasz.
- Co tak poważnie ? – Piotrowi zachciało się zażartować.
- Bo może żarty się skończyły.
- … Nie zdajesz sobie chyba sprawy, słowa Ojca do tej pory się sprawdziły, a to znaczy, że wszystko się sprawdzi – … ciarki mnie przeszły.
Ciekawe… Podziwiam ludzi wierzących w pisane słowo w Biblii. Mnie dopiero rozmowy z Ojcem, nasze doświadczenia, nasze sprawdzające się wizje przekonały, że Ojciec nie rzuca słów na wiatr. Problemem jedynie pozostaje nieznajomość konkretnego czasu realizacji. Teraz miałam cichą nadzieję, że może jakoś się z tego wywiniemy.
- A gdzie chcesz uciekać ?
- Nie chcesz tego przeżyć ?
- To wielki przywilej. Jest ci to dane.
- Dziękuj, żebyś nie miała jałowego życia.
- Jak Edward. W pracy bardzo dobry, w osobistym życiu przegrał. Dlatego czeka na swoją żonę.
Wow… Słowa Ojca zabrzmiały tak, jakby czekanie przy żyjącym było jakąś formą kary. Czeka, bo tak wybrał, a mógł iść dalej.
- Zegarek sobie kupię – a Piotr jak gdyby nigdy nic.
- Po co ? Twój czas będzie płynąć inaczej.
- Zdajesz sobie sprawę, że ten „kaptur” to prawda ?
- ……. – Piotr wzruszył ramionami, jakby go to mało obchodziło.
- Zdajesz sobie sprawę, że w tym roku możemy mieć ostatnie kawy ? – uzmysławiam mu bardziej praktycznie.
- I tak będzie.
- …….. – i dopiero teraz Piotr zrobił wieeelkie oczy.
Dopisane 11. 10. 2019 r.
Ponieważ cały screen maila byłby tutaj nieczytelny, poniżej skopiowana treść.
Napisała Pani ostatnio na blogu:
Tego samego dnia, zanim jeszcze przeczytałam, co Pani napisała, wstałam rano z myślą, że dziś śniła mi się woda, dużo wody, a to zawsze u mnie oznacza duże zmiany. Błękitne, spokojne morze np śniło mi się za każdym razem przed narodzinami moich dzieci, jak już byłam w ciąży. Ale tymczasem nie spodziewam się żadnych dużych zmian.. więc pomyślałam sobie, czy to nie chodzi o te zmiany, które czekają Pani męża, a potem Polski, więc i mnie i mojej rodziny.
Śniło mi się, że mój mąż zabrał mnie na wycieczkę do Grecji. Siedzieliśmy na tarasie w restauracji z widokiem na morze. To było jakby na górze, a w dole było morze. Zachwycałam się pięknem tego morza. Było takie piękne jak kiedyś ( ok 18 lat temu) , gdy widziałam Lazurowe Wybrzeże w Monako, tak w tym śnie je porównywałam, że jest rzeczywiście lazurowe. Podeszłam bliżej balustrady, żeby być bliżej morza i podziwiać je ale przestraszyłam się, że spadnę, więc się cofnęłam. Morze poniżej było głębokie, ale spokojne.
Spojrzałam dalej i zobaczyłam z prawej strony most, który był zawieszony przez to morze na drugi brzeg. Drugi brzeg, to była ogromna skalista góra i w tej górze była jaskinia, do której ten most prowadził. Ten most widziałam z daleka i było na nim mnóstwo ludzi, którzy szli do tej jaskini.
Potem dostałam zbliżenie na ten most. Okazało się, że to był taki stary most ze sznurów i desek, jak to filmach często pokazują nad przepaściami, gdzie co druga deska wypada. I nie widziałam już tego tłumu ludzi, co z daleka ale niewielką ilość dzieci w wieku przedszkolnym. I bałam się o te dzieci, że wpadną do wody i się potopią ale ktoś im pomagał, jakieś przedszkolanki wyciągały do nich ręce, zachęcały do przejścia i trochę pospieszaly. Nikt nie wpadł do wody.
Potem jak jadłam śniadanie przyszło mi do głowy pewne skojarzenie ( nie myślę, że związane ze snem ) i napisałam o tym do mojej wierzącej przyjaciółki:
„Pomyśl sobie, że jesteś żydówką i żyjesz w ok 30 r.n.e. w Jerozolimie. Wierzysz w Boga Jahwe, coś słyszałaś o proroctwach na temat Mesjasza ale nie bardzo rozumiesz, o co w tym chodzi. I słyszysz, że jakiś Jezus z Nazaretu, zwykły człowiek z jakiejś biednej podrzędnej rodziny, czyni cuda, uzdrawia, prorokuje i ..nazywa się Bogiem, Synem twojego jedynego Boga Jahwe.. Czy przekonują cię Jego cuda? A potem idziesz z tłumem swych braci w wierze, zobaczyć jak zabijają Tego bluźniercę, mimo iż wcześniej uzdrowił kogoś z twoich znajomych. A potem idzie plotka, że On zmartwychwstał..Czy ty w to uwierzysz? Uwierzysz, że Bóg zstąpił z nieba w ciało zwykłego człowieka?
A czy dziś uwierzyłabyś, że w ciało zwykłego człowieka zstąpił anioł albo prorok Eliasz? I że będzie czynił cuda i prorokował, i że spełni się to co zapisane w Piśmie, jak spełniło się i wtedy..”
Ona odpisała, że pierwsza reakcja to, że nie uwierzyłaby.
Potem wracam z pracy, czytam Pani bloga i .. utwierdzam się w przekonaniu, że ten sen to jakiś przekaz..
Przejdą ludzie o sercach dzieci, niewielu..
„Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt 18, 3).
Z Pani blogiem jest trochę podobnie tzn. Pani pisze o jednym swoim kawałku, a ludzie odnajdują tam swoje kawałki i jednocześnie wszystkie kawałki razem się nie wykluczają i stanowią całość zarówno pojedynczo jak i razem, we wspólnocie jest zachowana jednocześnie odrębność i indywidualność każdego z nas.
Tylko Bóg tak potrafi, chwała i cześć Mu za to :)))
Piękna wizja i trafna jej analiza. Przypomnę wizję z wiszącym mostem w roli głównej, którą miał kiedyś też Piotr;
- Mimo, że masz tak wielkie możliwości skupiaj się na modlitwie, zwykłej pomocy innym ludziom. - Czcij Ojca za to, że dał Syna swego, bo drogę zgubisz, nie pozwól się zwodzić. - Sam widziałeś most, wszyscy spadli, ty się spiąłeś. Piotr niedawno miał sen, w którym przechodzi most nad przepaścią. Za nim szło wielu ludzi, ale tylko jemu udało się przejść na drugą stronę. Identyczny sen miałam mniej więcej 10 lat temu. Szłam przez most utworzony z lin, taki typowy często spotykany w górskich regionach na całym świecie. Ledwo doszłam na drugą stronę, gdyż tak wszystko się trzęsło i chwiało, a jednak mi się udało. Kiedy postawiłam nogę na przeciwległym brzegu most z ludźmi się zerwał i opadł w przepaść. Nie rozumiałam tego wcześniej, a dzisiaj dostałam wskazówkę. Nie pozwól się zwodzić... - Módl się do Stwórcy o pokój, módl się za Syna, zszedł On do piekła, zabrał dzieci Adama i Ewy, by od tej pory każdy miał szansę. - Droga do Ojca jest trudna, ale prosta. Modlitwa, czynienie dobra. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/06/28/milosc-jest-wazna-ale-najwazniejsza-jest-rownowaga/
…ten sen to jakiś przekaz… Rzeczywiście tak jest. Kilka dni temu otrzymałam maila od czytelniczki, która napisała, że naszły ją wątpliwości. Ja osobiście nie jestem w stanie wszystkich przekonywać, tłumaczyć i dlatego pozostawiłam ten problem już Ojcu. Powiedział mi wtedy…
- My jej pomagamy i nie martw się.
- Pamiętaj ile z wielu przeszło przez most.