17. 12. 18 r. Warszawa.
- Miałem sen, że lewitowałem. Byłem nad morzem i chciałem sprawdzić jak zbudowane jest molo. Poszedłem sobie po wodzie, bo pomyślałem, że będzie bliżej. Zobaczyłem i pomyślałem, że wrócę szybciej przemieszczając się w powietrzu. Zorientowałem się, że ludzie nakręcili mnie telefonem, a wtedy się przestraszyłem.
- Hmm…. – ale to tylko na szczęście wizja.
- Prawdziwe przygody przed wami.
- Ojcze, a możesz chociaż jedną powiedzieć ?
- Od czego się obiad zaczyna ? Od przystawki, dzisiaj to przystawka.
- A możesz powiedzieć co na obiad ?
- Którą część obiadu chcesz ? Zupę, czy drugie danie ?
- Deser ! – … bo deser to jak kropka nad „i”. Jest po zupie i drugim daniu.
- Jesteś za cwana.
- No to zupa.
- Już za późno. Za bardzo byłaś cwana, więc straciłaś wszystko.
- …… – ramiona mi opadły. Kolejna nauka, albo raczej nauczka.
- Ciekawe co Ojciec przygotował…
- Mały, to jest nie tylko nieuchronne, ale i nieodwracalne.
- Boję się.
- Ja bym się cieszył.
- Ojciec powiedział wczoraj, że to będzie szok.
- Potwierdzam.
- Ale to będzie szok dla ludzi co czytają, czy tak w ogóle ?
- To będą wydarzenia.
- Jakie to będą wydarzenia ?
- Mówią, że punktualność jest domeną królów, a to cierpliwość.
- A ty byłaś królową, więc ciebie to dotyczy podwójnie.
- ???!!! – … już nie chciałam pytać.
Piotr poszedł „na egzorcyzmy”. Przerywa w połowie…
- Zapisz…
- Usiadł koło mnie Jezus.
- ?!… Ale tak… normalnie ? – pytam, bo w głosie Piotra nie ma żadnych emocji. Mówi tak jakby siedzenie z Jezusem było najnormalniejszą rzeczą na świecie.
- Był jakby przezroczysty, ale miał białą szatę do kostek, usiadł na łóżku w miejscu, gdzie trzymam krzyż. Pyta…
- Wierzysz we Mnie ?
- Tak.
- To wiesz, że siedzę koło ciebie ?
- Tak.
- Wiesz co zrobiłem dla ludzi ?
- Wiem.
- Teraz ty zrobisz dla ludzi, ale inaczej.
- ???!!!
18. 12. 18 r. Warszawa.
Przypominam wczorajszą rozmowę Piotrowi.
- No makabra, nie mam pojęcia co to będzie… – ma minę cierpiętnika. Ale jego mina nagle się zmienia i przypatruje mi się baaaaardzo uważnie i obco. Po chwili potrząsa głową jakby się wzdrygnął…
- Nic nie czułaś ?
- …….. – nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.
- Ktoś był we mnie przed chwilą, ten drugi patrzył na ciebie teraz.
- Jeśli to on patrzył, to nie było w nim miłości – stwierdziłam. Patrzył na mnie bez emocji, a znam to uczucie, bo kiedyś to ja tak na niego patrzyłam.
Kończąc swoje myśli poczułam dziwną rzecz. Kątem oka zauważyłam przezroczystą powłokę, która powoli się na mnie zsuwała, aż w końcu znalazłam się w jej całkowitym wnętrzu. Obserwowałam Piotra jak na kogoś zupełnie obcego będąc za tą przezroczystą przesłoną, jak w kloszu. Zadziwiające odczucie… Poczułam się tak, jak musi się czuć Homiel, kiedy nas obserwuje… Co czułam wtedy?… Czułam się jak odpowiedzialny naukowiec w laboratorium. Oglądałam Piotra jak eksponat za szybą w muzeum. Czy to była już obojętność, czy raczej po prostu brak emocji wynikający z tego, że ja wszystko o tym eksponacie już wiem? Jego przeszłość i jego przyszłość, jego słabe i mocne strony, jego myśli, uczucia, marzenia… wszystko. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/06/07/wielu-puka-i-stuka-wierz-mi-niewielu-sie-dostaje-kto-puka-i-stuka/
- Jeśli on mnie przejmie w całości, to się kompletnie zmienię.
- Jeśli się zmienisz, to ja stracę najwięcej.
- Zacznij go poważnie traktować, najwyższa pora Ola. - Dlaczego ? - Odchodzi Piotr, przychodzi Nowy. Ciało się nie zmieni, osoba się zmieni. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/03/19/ze-zlem-trzeba-walczyc/
- A Oni zyskają.
- To będą ostatnie moje święta ? – Piotr dopytuje.
- Ostatnie, ostatnie w twojej świadomości.
- Ale chodzi o święta Bożego Narodzenia, czy Wielkanoc ? To też święta – próbuję doprecyzować.
- Techniczna do końca i żyjąca w nadziei – … to prawda. Miałam nadzieję, bo Wielkanoc to jeszcze przyszły rok.
- Przygotowałaś się na to co będzie, nie martw się.
- Zanim przyjdzie to co przyjdzie, przygotowałem ci życie w puchu, dla ciebie i dla rodziny.
- Ale to nie to samo…. – pomyślałam.
- Te nasze kawy też się skończą….
- Jesteś zwierciadłem prawdy.
- ……..
- Tak się zastanawiam… Jeśli twoje zejście tutaj jest opisane w Biblii ( A któż pójdzie…), to może i twój „ślub’ jest opisany w Biblii ?
- Połączenie ? Poszukaj.
Wieczorem.
Pieczęcie uwierają Piotra coraz bardziej. Kiedy Beatę boli głowa, Piotra też boli głowa. Kiedy ona ma gacka w nocy, to i on ma go w nocy. Chodzi więc wkurzony i tylko kombinuje jak by z tego układu się uwolnić. Po egzorcyzmach doszło do niezwykle ciekawej rozmowy. Zapisałam ją słowo w słowo, bo coś takiego nie zdarza się często.
- Nie chcesz kochać Beaty ?
- Ty ją kochaj, to twoja dziewczyna !
- ……. – zmroziło mnie. Taki ton i taka bezczelność … ?
- Bądź dla niej miły. Masz trzeźwość ponad miarę.
- A jeśli Ola jest Moja dziewczyna ?
- Nie, no co Ty !
- Jeśli ona jest Moja, to Beata jest twoja, no to jak ? Zamieniamy się ?
- ……. – Piotr zbladł i spojrzał na mnie nie wiedząc co powiedzieć.
- Ale mam przecież ślub z Olą ?
- Ja połączyłem i Ja mogę rozłączyć.
- Zabieram ci Olę, a teraz ty dostaniesz Beatę.
- …….. – Piotr zbaraniał.
- Dalej ci wesoło ?
- Miarkuj swoje słowa !
- Jak ci powiem, że masz mieć dwie dziewczyny albo trzy to będziesz miał.
- Już ci nie do żartów ?
- To co ? Zamianę robimy ?
- Nieeee, proponuję nie.
- Proponujesz nie ?
- A dlaczego nie ?
- Daj mi argument, że nie ?
- Mam ślub i dzieci.
- Dla Mnie to nie jest argument.
- Co łączy cię duchowego z Olą ?
- Wszystko.
- Ty nie jesteś już sobą.
- Mówisz, że z przyzwyczajenia tak ma być ?
- Więc oczekuj zdarzeń.
- Ta rozmowa idzie w złym kierunku – Piotr próbuje się wycofać.
- Tak myślisz ?
- To nie po chrześcijańsku.
- Będziesz Mnie uczył ?
- Dobrze, to będę grzeczny.
- Już za późno.
- Za późno ? Mam przecież pieczęcie.
- To za mało. Przywiążę cię całego.
- Co ? Ty myślałeś, że jesteś jedynym najważniejszym ?
- Noooo … Czy ja dobrze słyszę ? – pyta mnie nagle całkowicie zdezorientowany.
- Jesteś wybrany, a więc słyszysz i widzisz.
Wyłam ze śmiechu. Bardzo skutecznie przywołał Ojciec go do porządku. Przypominało mi to zmaganie Jakuba z aniołem.