A skąd wiesz jaki jestem ?

29. 03. 18 r. Szczecin.

Wracaliśmy pociągiem. Pełno ludzi w przedziale, więc rozmawialiśmy szeptem.

  • W Niebie to mają dobrze, nie płacą podatków, czynszu, nie myją kibli… Ojciec daje im wszystko – Piotr zmęczony niewyspaniem, ale i problemami w firmie.
  • Tak jak i tobie daję.
  • Aaaa… – tyle powiedział zaskoczony, że Ojciec tak szybko się odezwał.

Piotr zaczął szukać po kieszeniach chusteczki, w pewnym momencie zastygł…

  • Niemożliwe… – i wyciągnął z  wewnętrznej kiszeni marynarki swój krzyż.
  • Przecież go nie wziąłem! – patrzył z szeroko otwartymi oczami nie wierząc co widzi.
  • Na dworcu sobie przypomniałem, że nie wziąłem krzyża ! Wcisnęli mi ten krzyż do kieszeni ! Ale jak ?! 
  • Z tego wynika, że masz robić to co najważniejsze – patrzę na to rozbawiona, nic już mnie nie zdziwi.
  • Nie jest łatwo godzić pracę i modlić się, w ogóle nie jest to łatwe.
  • Dlatego nikt nie chciał iść, nikt nie był na tyle głupi.
  • ……. – zaczęłam się śmiać. Ojciec ma dzisiaj humor. 
  • To Piotruś był głupi ?!
  • Wszystko ustawione.

Dostałam SMS od znajomego, który prosił o pomoc w sprawie chorej córki.

  • Wszyscy coś chcą ode mnie, meczą mnie… – Piotr westchnął zrezygnowany.

Przeczytałam mu maila na głos, Piotr oparł głowę i się zapatrzył…

  • Widzę w niej wszędzie mini krwotoki, widzę wszystko na czerwono, te krwotoki zderzają się ze sobą… Mogę jej pomóc ?
  • Jak ci dam moc uzdrawiania to nikogo w Niebie nie będzie.
  • Jak jedna zostanie uzdrowiona to będzie następna, potem piąta. To nigdy się nie skończy.
  • To będzie jak z Olą i jej słynne ”ostatnie pytanie”.
  • ……. – Piotr zamknął oczy. 
  • Przepołowiłem ją na pół i zacząłem spalać te krwotoki… Głupią wizję teraz dostałem. Przyszedł ten twój Caviezel… pytam go…
  • Co ty robisz tutaj ?
  • Przyglądam ci się.
  • Potem Caviezel zamienił się w Chrystusa, urosły mu włosy i stał się Jezusem. Chrystus przytulił tą dziewczynę mocno.
  • Chcesz sam to zrobić, czy chcesz Mnie poprosić ?
  • Niedługo złączysz się ze Mną na dłużej, ale nie bój się.
  • Nie będę cię męczył.
  • …….
  • Co ty sobie myślisz, że jak masz taki dar to znaczy, że masz siedzieć w piwnicy i ludzi unikać ?! – zirytował mnie. On nie może iść na zmarnowanie.
  • No jaki dar, no jaki?! Każdy może mieć takie możliwości.
  • Jasne ! – zirytował mnie jeszcze bardziej.
  • …….
  • Za tydzień idziemy w sobotę do Ikei, a w niedzielę na lody.
  • A Mnie nie pytasz ?
  • A może coś się zmienić ?
  • A może. Nie wiem, czy będziemy mieli wspólne plany.
  • Planujesz tydzień na przód Mały? Lekko szalony jesteś.
  • Ojcze, chciałbym być podobny do Ciebie.
  • A skąd wiesz jaki jestem ?
  • No nie wiem… Wszystkim zawiadujesz, planujesz…
  • Ja zawiaduję, planuję, a ty się podlizujesz.
  • ……. – Piotr zamilkł, a chciałam, żeby rozmawialiśmy dalej.
  • Ola chce, żebyśmy nadal rozmawiali.
  • Jak to Dusia.
  • A co z tą dziewczyną ?
  • To nie jest temat na tą rozmowę. To jest rozmowa na ty i Ja.
  • To co mam robić ?
  • Kombinuj, wiecznie cię wołać nie będęto à propos wczorajszego dnia. „Miło Mi się z tobą ogląda ten film, ale lepiej zrobisz to co masz zrobić”
  • ……. – spojrzał na mnie ciężko i zaczął szeptać.
  • Pamiętaj, że chciałem Alicję uzdrowić i Ojciec spytał wtedy kogo wybieram… Lepiej nie podskakiwać.
  • Ale próbować możesz.
- Dlaczego mam ją zostawić? Nawet jej nie znasz...? 
- Jeśli jej nie zabiorę, zabiorę kogoś, kogo nie znasz. Rachunek musi się zgadzać. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/09/13/dlaczego-mam-ja-zostawic-nawet-jej-nie-znasz/
  • Dostanę od kogoś w głowę za karę i będzie.
  • Masz na myśli Mnie ?
  • Nieeee… skądże – włączyłam się do rozmowy.
  • A ty cicho bądź.
  • ……. – wybuchnęliśmy śmiechem.
  • Czytam o Twoim świecie Ojcze – Piotr ma na myśli „Byłem w Niebie” Richarda Sigmunda.
  • Jak to o Moim świecie ?
  • A ten czyj jest ?
  • ???!!!! – rzeczywiście, Stwórca ziemi i nieba.
  • Widzisz, to jedna setna tego co opisuje, a co tam naprawdę jest.
  • Prawie nigdzie go nie wpuszczono.
  • O! Faktycznie ! Richard pisze, że tam go nie wpuszczono, gdzie indziej też nie, wiele miejsc było przed nim zakrytych – Piotr odkrywczo. Ciekawe, że nie zwróciłam na to wcześniej uwagi.
Fragmenty z książki; Byłem w Niebie.
  • Moim zdaniem tam są domy, które są też przejściem do innego świata.
  • Mały, nie zdradzaj tajników.
  • ……. – Piotr się nachyla do mnie i rusza ustami jak niemowa…
  • Czytaj mi z ust, żeby Ojciec nie usłyszał – … ledwo zaczął…
  • Jestem nie tylko Wszechsłyszący, ale i czytający z ust.
  • ……. – śmieję się.
  • Jesteś tubą dobrego słowa – zwraca się do mnie.
  • Nie mylić ze szczekaczką.

Musiałam sprawdzić co znaczy szczekaczka; 1. pot. «głośnik ścienny lub radio» 2. «w czasie II wojny światowej: megafon uliczny, przez który okupanci hitlerowscy podawali wiadomości dla ludności polskiej» 3. pogard. «o kobiecie gadatliwej, krzykliwej i skłonnej do kłótni»


30. 03. 18 r. Szczecin.

Trwają gorące przygotowania do świąt, zdecydowanie mniej rozmawiamy z Niebem. Dopiero późnym wieczorem…

  • Pan Bóg powiedział mi dzisiaj…
  • Trzymasz wartę tutaj na ziemi.
  • Przepraszam, że ja tutaj się tak wygłupiam, zupełnie niepotrzebnie tak robię.
  • A skąd wiesz jak Ja bym się zachował ?
  • ……..
  • Dam ci prezent.
  • ?!

 Pewnie często by się śmiał…  Kościół ma tendencję do pokazywania Jezusa, można by rzec… śmiertelnie poważnie. Jednak w Jego życiu pojawiały się przekomiczne sytuacje. Nie wiem jak inni, ale kiedy czytam ten fragment …

M 6; 45 Zaraz też przynaglił swych uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzali Go na drugi brzeg, do Betsaidy, zanim odprawi tłum. 46 Gdy rozstał się z nimi, odszedł na górę, aby się modlić. 47 Wieczór zapadł, łódź była na środku jeziora, a On sam jeden na lądzie. 48 Widząc, jak się trudzili przy wiosłowaniu, bo wiatr był im przeciwny, około czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze, i chciał ich minąć. 49 Oni zaś, gdy Go ujrzeli kroczącego po jeziorze, myśleli, że to zjawa, i zaczęli krzyczeć. 50 Widzieli Go bowiem wszyscy i zatrwożyli się. Lecz On zaraz przemówił do nich: «Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się!». 51 I wszedł do nich do łodzi, a wiatr się uciszył. 52 Oni tym bardziej byli zdumieni w duszy, że nie zrozumieli sprawy z chlebami, gdyż umysł ich był otępiały.

MT 14; 22 Zaraz też przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. 23 Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał. 24 Łódź zaś była już sporo stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny.25 Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. 26 Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli. 27 Jezus zaraz przemówił do nich: «Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się!»

J 6; 16 O zmierzchu uczniowie Jego zeszli nad jezioro 17 i wsiadłszy do łodzi przeprawili się przez nie do Kafarnaum. Nastały już ciemności, a Jezus jeszcze do nich nie przyszedł; 18 jezioro burzyło się od silnego wichru. 19 Gdy upłynęli około dwudziestu pięciu lub trzydziestu stadiów, ujrzeli Jezusa kroczącego po jeziorze i zbliżającego się do łodzi. I przestraszyli się. 20 On zaś rzekł do nich: «To Ja jestem, nie bójcie się!»

ogarnia mnie śmiech. Mam to w wyobraźni… Jezus modląc się nie liczy czasu, orientuje się, że na brzegu został sam, a łódź jest daleko. Pomyślał… ok, pójdę sobie do nich, co mi tam, zrobię im niespodziankę. I wszedł do jeziora… Uczniowie próbują zapanować na łodzią, bo wiatr silny i ledwo wiosłują. Pewnie nie myślą w tym momencie o Jezusie, ale jak bezpiecznie dotrzeć na drugi brzeg. Wiosłują i wiosłują, ale widzą z daleka postać, która kroczy pewnym krokiem i się zbliża. Zamierają… Nie przychodzi im do głowy, że to Jezus, ale duch jakiś, bo przecież niemożliwe, żeby ktoś mógł chodzić po wodzie… Trzech ewangelistów zwraca uwagę, że dorośli mężczyźni zaczynają krzyczeć wniebogłosy przestraszeni, być może w pierwszym odruchu uciekliby, gdyby mieli dokąd… Rozbawiło to samego Jezusa, który ich w końcu uspakaja. Ich miny… to musiał być niezły widok… Oczywiście to przepiękna scena…



Dopisane 11. 12. 2018 r.

Mam chyba dziwne poczucie humoru, ale jest jeszcze jeden fragment, który widząc oczami wyobraźni spowodował, że roześmiałam się do łez. Choć bezsprzecznie okoliczności tego wydarzenia były przytłaczające, to jednak ten mały incydent bardzo mnie rozbawił. 

MK; 50 Wtedy opuścili Go wszyscy i uciekli. 51 A pewien młodzieniec szedł za Nim, odziany prześcieradłem na gołym ciele. Chcieli go chwycić, 52 lecz on zostawił prześcieradło i nago uciekł od nich.


  • Ale próbować możeszpisząc teraz uzmysłowiłam sobie, że ta rozmowa może być opacznie zrozumiana. Chodzi w niej o to, że za każdym razem zanim Piotr zajmie się uzdrawianiem, ma prosić Ojca lub Chrystusa o zgodę i pomoc. Bez Nich nic nie będzie skuteczne.

Nie możecie służyć Bogu i Mamonie.

25. 03. 18 r. Warszawa.

Po dobrym hotelowym śniadaniu wracaliśmy do Warszawy.

  • Dziękujemy za świetny wyjazd.
  • Chciałem, żebyście pojechali.
  • Dlaczego ? – od razu mnie zaciekawiło.
  • Bo jestem miły.
  • …….. – śmiech.
  • Ale to nie jest tak, że jesteś miły ot tak sobie, wszystko ma swój cel według Ciebie – nie daję za wygraną.
  • Chciałem, żebyście pojechali.
  • Korzystajmy póki czas. Spójrz w lewo…
  • …….. – spojrzeliśmy, a tam biegnie młoda zakonnica ubrana całkowicie na czarno.
  • Co to znaczy ?
  • Tobie mam tłumaczyć ?
  • Hmm…. – teraz mamy czas radości, ale przyjdzie czas… zakonu ? 

Wyjeżdżaliśmy z Sopotu na drogę wiodącą ku autostradzie, było kompletnie pusto, więc Piotr nie zwracał uwagi na zakazy, nakazy i jechał po swojemu. Wyjeżdżamy z zakrętu i widzimy… policjanta. Trzyma wysoko swój lizak i nas zatrzymuje. Policjant, mężczyzna w sile wieku,  podszedł do samochodu i kazał otworzyć okno.

  • Za szybko pan jechał.
  • Możliwe, zamyśliłem się…
  • Proszę o dokumenty.

Policjant otwiera saszetkę, a tam obrazek Jezusa, drugi obrazek Jezusa, obrazek Maryi, obrazek Józefa… Policjant zapatrzył się na to wszystko, spojrzał na nas w milczeniu, potem znowu na to wszystko…

  • Proszę jechać.
  • …….. – Piotr się wzruszył, ja się wzruszyłam, bo coś magicznego wydarzyło się w tym momencie,  wszystko działo się jakby w zwolnionym tempie. Działo zupełnie bez słów, ale w trójkę wszyscy  doskonale się rozumieliśmy. Jakieś kosmiczne połączenie, które trwało kilka minut.
  • To na pewno sprawka Homiela – odzywam się dopiero po jakimś czasie.
  • Musimy się wspierać.
  • Ty o Nas walczysz to i My o ciebie.
  • Dziękuję.
  • Stawiasz piwo.
  • Stawiam.
  • To dobrze, bo oboje nie pijemy.
  • Widzisz… Pokażesz Nas i wystarczy.
  • Pamiętaj, nie ma przypadków.
  • ……..
  • To co będzie, będzie od Ojcate słowa skierował nie wiem dlaczego prosto do mnie. Rozumiem, że kiedy zacznie się coś dziać mocnego muszę wierzyć, że tak właśnie ma być.
  • Zobaczyłem wzbierającą się falę, zaraz wybuchnie do góry… – Piotr prowadzi, ale jednocześnie czemuś się przygląda. Nie wiem jak to robi, że może pogodzić jedno z drugim.
  • ……. – byliśmy pod wrażeniem tej sytuacji.
  • Byłem pewny, że zapłacimy. Jechałem 140, a było ograniczenie do 70.
  • Przez chwilę włożyłem Swoje słowa w twoje usta.
  • W Swej naiwności wierzę, że Pan Bóg tego nie widział.
  • Policjant zobaczył Maryję w twoim samochodzie i sobie odpuścił.

  • Wiesz ilu złodziei to widziało ?
  • ???!!! – … i też sobie odpuściło.

Jedziemy w milczeniu jakiś czas. Po chwili mistyki Piotr już myśli bardzo przyziemnie…

  • Przegrałem duży przetarg… Nie dasz mi zarobić ?
  • Ta kwota była niebezpieczna.
  • Dlaczego ?
  • Wyobrażasz sobie, że te usta chcą połknąć rybę, która waży 10 kg ?
  • Pamiętaj, dinozaury były wielkie i wyginęły.
  • Ale Ola by chciała.
  • Już nie ! – poprawiam go szybko – Ty mnie w swoje gierki nie wciągaj.
  • Już przywykła.
  • A ty nie miej do niego pretensji, robi co ma robić.
  • Przyjdzie bez słowa, odejdzie bez słowa.
  • Nie możecie służyć Bogu i Mamonie.
  • No i tyle na ten temat… – kwituję bez żalu.

LK 16; 13 Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi.». Nie możecie służyć Bogu i Mamonie.


Mijaliśmy reklamę filmu „Św. Paweł, apostoł Chrystusa”, w którym drugoplanową rolę gra Jim Caviezel.

  • Czy Wasza książka trafi do Caviezela? Dowiedziałby się co nieco o sobie.
  • Ty rób swoje, My wiemy pod jaką ma trafić strzechę, puniu.
  • Puniu? On gada do ciebie jak ja – śmieje się Piotr.
  • Hmm… – wcale niezabawne, myślę o tej książce jak bardzo musi Im na niej zależeć.
  • Fala, to nie znaczy tylko, że zostaniesz wzięty.
  • Wejdzie w ciebie też nowy duch.
  • Załatwiliśmy kredyt, teraz herbatę, a potem święta, a potem sąd.
  • A co potem ?
  • A potem fruuuu, zapinamy pasy i wchodzimy do beczki.
  • Sądu jak nie ma tak nie ma. Zmęczony jestem naszym prawnikiem, on nic nie wie.
  • Nie rozważaj, że inny mógł być, bo nie mógł.
  • Inni wzięliby za cel pieniądze, a to nie pieniądze są celem.
  • Nie są ?
  • Otoczyłbyś się luksusem.
  • Czego zabrakło sędzinie, że zdecydowała się na kolejne przeprowadzenie badania ?
  • Niczego jej nie zabrakło.
  • Ona nie chce apelacji. Ona wie gdzie jest sprawiedliwość.
  • Czyli zna tą sprawę od podwórka ?
  • Bardzo dobrze.
  • A jeśli badania będą korzystne dla NIP ?
  • Widocznie wie co robi.
  • ……. – Piotr kręci głową dając do zrozumienia, że jest już tą sprawą bardzo zmęczony. Same zagadki…

Jedziemy w ciszy kilkanaście minut…

  • Rozmawiałem z Joe. On chciałby znowu ściągać herbatę do Polski, ale ja mu zdecydowanie odmówiłem. Ma jeszcze wiele innych pomysłów na biznes.
  • To może zrobicie coś razem ? – podchwytuję pomysł.
  • Jedno słowo ci na to powiem… Mrzonki.
  • Skoro nie możesz mieć, to nic ci nie wyjdzie.
  • To nigdy się nie spotkacie już ?
  • Ta ścieżka zamknięta.
  • Dlaczego ?
  • Po to, żeby zamknąć cykl.
  • Po to, żeby pomócprzywieźć herbatę.
  • Pamiętaj święty, święty, Pan Bóg zastępów, pełne są niebiosa i ziemi obcowanie.
  • ?!
  • Niedługo zaczniesz nowy etap życia.
  • No nie wiem, jestem w kiepskiej formie.
  • Bo się obżarłeś grubasie. Jedz mniej.
  • ……. – wybuchłam śmiechem. Piotr ma takie powiedzenie; zapłacone to trzeba jeść, więc w hotelu zmiata ze stołu szwedzkiego co najmniej połowę podanego śniadania. Wszystkiego musi popróbować.
  • Joe dał mi prawdziwy kolagen, produkują to teraz w jego firmie.
  • Dobry ten kolagen ?
  • Pij królewno i nie oddawaj nikomu.
  • Bo nie jestem zdrowa do końca? Boli mnie kolano na przykład ? Czego mi brakuje ? – przestraszyłam się, że czegoś nie wiem, a coś się dzieje.
  • Kolagenu, poczujesz.
  • …  ??!!
  • Pamiętasz tego biegacza z maratonu? – przypomniałam sobie niedawną sytuację, której oboje byliśmy świadkiem. Szliśmy na spacer, ale naszą uwagę zwrócił przeraźliwy wrzask. Uczestnik maratonu leżał na drodze i wył, nad nimi stali już ratownicy. Mężczyzna miał zawał.
  • Czy ten biegacz z zawałem żyje ?
  • Pytasz, czy jest już szczęśliwy ?
  • Tak –  i uśmiechnęłam się, ponieważ pierwotnie chciałam spytać, czy nie żyje.
  • Jeszcze się męczy.
  • Hmm… Czyli żyje.

Zamilkliśmy. Mija z 30 minut…

  • Dlaczego się nie odzywasz? – pytam Homiela.
  • Tym razem to Ja notuję.
  • Niczego mądrego się od nas raczej nie dowiesz – śmieję się.
  • To byś się zdziwiła.
  • …….
  • Słyszę od jakiegoś czasu suria, suria, suria… Co to znaczy ?
  • Nie wiem… – przyznaję, ale włączam internet.
  • Piszą, że anioł śmierci… – robię zdziwioną minę.
  • Gdybyś wiedział wszystko, nie byłbyś w stanie uwierzyć.
  • Eeee tam, ja to traktuję normalnie.
  • Wiedzieć, że wiesz, a wiedzieć świadomie, że wiesz, to dwie różne rzeczy.
  • …….. – zapisałam szybko słowa i przeanalizowałam je jeszcze raz.
  • To musi być ważne, ta Suria…
  • Każdy kto słucha Mojego słowa, słucha prawdy.
  • ? ! Dlaczego usłyszałem Suria ?
  • Powiedziałeś miłosierdzie jest ważniejsze od sprawiedliwości.
  • ?! – rzeczywiście, tak powiedział wczoraj. Nawet tego nie zanotowałam myśląc, że to mało ważne. Piotr uznał, że miłosierdzie jest ważniejsze od wymierzania sprawiedliwości, co w jego przypadku stanowi milowy krok w rozwoju duchowym.
  • Wczoraj w kościele czułem, że się unoszę jako anioł. Czułem, że fiuta nie mam, byłem przerażony, zacząłem się macać, czy wszystko jest na miejscu – Piotr miał przerażoną minę, a ja nie mogłam przestać wyć ze śmiechu. 
  • Właśnie rozbawiłeś całe niebo.



Dopisane 07. 12. 2018 r.

  • Właśnie rozbawiłeś całe niebomuszę przyznać, że mam czasami wielkie wątpliwości, czy pisać na blogu dokładnie tak jak wyglądają nasze rozmowy. Jak widać  bywają one dosyć soczyste, ale uspokoił mnie Ojciec mówiąc, że ludzie potrzebują też „soli i pieprzu”. Wartością naszej historii jest w głównej mierze to, że my nie udajemy kogoś kim nie jesteśmy. Wielu naukowców dziwi się dlaczego Jezus wybrał Piotra, najbardziej zawodnego z wszystkich. Ojciec powiedział, bo był prawdziwy. Czyli ulepiony z wad i zalet, z wszystkich słabości, które ma każdy człowiek. Tacy i my jesteśmy. 

  • Nie możecie służyć Bogu i Mamonie – Mamon to też imię diabła, dlatego zdanie ma podwójne znaczenie. Mammon (aram. ma`mon – zysk, bogactwo) – w Biblii to aramejskie słowo oznaczało bożka pieniędzy.

Jeszcze chwilkę potrwa ta chwila, a potem będzie wieczność.

20. 03. 18 r. Warszawa.

Byliśmy na kawie.

  • Dzisiaj w kościele usłyszałem...
  • Nie jesteś stąd. I czy chcesz, czy nie chcesz musisz wrócić do Domu.
  • ……. –  … wzruszyliśmy, bo może to oznacza, że jednak nie trafi na dół.
  • Wczoraj po tej jeździe ze Szczecina nie miałem w ogóle siły się modlić.
  • Przez to, że zrobiłeś zestaw obowiązkowy wylazły już z garnka.
  • Teraz musisz ich łapać.

  • Szczecin ci nie służy do pracy duszpasterskiej.
  • ……. – to prawda, nie mamy czasu na rozmowy, na modlitwę, na przemyślenia. Życie codziennością wsysa nas całkowicie.
  • Dziękuję ci za życzenia Homielku.
  • Życzenia przed tobą, miodna pszczółko.
  • Żebyś ty wiedziała ile miodu przynosisz !
  • Ty też bierzesz w tym udział do Piotra, bez niego nic bym nie napisała.
  • Jestem najlepszym uczniem Ojca – mówię ze śmiechem.
  • Pisząc na blogu i analizując co piszę, uczę się podwójnie.
  • Dzisiaj nie zaprzeczę.

Wieczorem.

Do Warszawy dojechał dzisiaj także nasz syn. Nie chciał mieszkać z nami, więc wynajął sobie hotel. Wpadł do nas kolację, ale po godzinie i on był bardzo zmęczony. Obserwowaliśmy go z okna jak wychodził do taksówki. W tym momencie oboje pomyśleliśmy o tym samym. Jak i kiedy się stało, że tak wyrósł ?! Spoglądając na niego z góry czułam się tak, jakbym się z nim żegnała. Łzy mi poleciały po polikach.

  • Pan Bóg mówi do ciebie , że…
  • Nigdy nie doświadczę cię uczuciem straty, a poczułaś to patrząc.
  • ……. – wzruszyłam się jeszcze bardziej, gdyż odpowiedział na moje myśli.
  • On ma opiekę, a ty masz słowo, że nigdy cię tak nie doświadczę.
  • Gdyby ktoś miał odejść to Piotr.
  • Miał tyle razy odejść, więcej niż (przysłowiowy) kot.
  • To prawda… – Piotr się zamyślił.
  • Ale i tak czujesz powoli odchodzenie.
  • Czuję …

Piotr wyszedł do swojego pokoju się pomodlić, wrócił jednak bardzo szybko.

  • Szykowałem się do modlitwy, wziąłem swój krzyż i słyszę Jezusa…
  • Spójrz na Mnie.
  • Spojrzałem na obraz z Jego wizerunkiem, który wisiał na ścianie…
  • Jesteśmy zadowoleni z waszej pracy, spełniacie pokładane w was nadzieje.
  • … Tak mi powiedział, a teraz mówi…
  • Przekaż Oli…
  • Składam ci najserdeczniejsze i najcieplejsze życzenia z okazji urodzin.
  • Wiedz, że bardzo cię kocham.
  • ……. – rozbeczałam się na całego.
  • Powiedz Mu, że ja też…. – choć zabrzmiało to dość głupio, to nie mogłam wymyślić na teraz nic mądrzejszego.
  • Wiem.
  • Teraz masz życzenia od Pana Ojca…
  • Powiedz Mojej malej, że jest dla Mnie ważna nie tylko dlatego, że pisze.
  • Przekaż jej to, bo ma urodziny.
  • A dlaczego jeszcze ? – spytał Piotr.
  • Jak ona się zagłębi w siebie, będzie wiedzieć.
  • Już tu nie wróci.
  • To jest twoja ostatnia rodzina.

23. 03. 18 r. Warszawa.

Siedzimy na kawie zmęczeni, niedospani.

  • Wczoraj nie miałem siły się modlić. Wiesz co usłyszałem ? Rozmowy gacków między sobą…
  • To jest twój walczący ?!
  • Śmiali się ze mnie…
  • ……. – kiwam ze zrozumieniem głową. Robienie codziennie egzorcyzmów wymaga naprawdę wielkiej samodyscypliny, a czasami nie ma się na nic ochoty. Trudna sprawa…
  • Czytam książkę tego Richarda, którą mi dałaś. On często pisze, że tam są tłumy ludzi w Niebie. Czytając jakbym się tam przeniósł i zobaczyłem to na własne oczy. W pewnym momencie zobaczyłem wśród tych ludzi samego siebie, ale nie chciałem być z nimi. Poszedłem nad rzekę, usiadłem i owinąłem się skrzydłami. Gdy tak siedziałem zobaczyłem dwóch mężczyzn, którzy idą w moim kierunku.
  • Wiesz dlaczego nie chcesz być z nimi ?
  • Bo nie jesteś z tego świata. W wolnej chwili chcesz być sam.
  • Tam są miliony ludzi ! – Piotr zdziwiony.
  • No właśnie… A Niebo ciągle mówi o „wąskich drzwiach”. Stale mówi, że przechodzi niewielu…  Jak to jest w końcu ? –  dla mnie to prawdziwa zagadka. Jak to rozumieć ?
  • …….. – Piotr wzrusza ramionami.
  • Ten Richard nie mógł wchodzić do wielu miejsc, miał zakazane – Piotr kontynuuje swoje rozważania.
  • Mówiłam ci, te drzwi są do czegoś jeszcze… Jakby Nieba w Niebie… To jakieś szczególne miejsce – … a ja swoje.
  • …….. – zamyśliliśmy się.
  • Dokąd prowadzą te „wąskie drzwi” ? Ale tak naprawdę ? – pytam w końcu.
  • Kiedyś się dowiesz, teraz za wcześnie.
  • Czyli mam rację ! Te drzwi są dokądś jeszcze ?
  • To miejsce dla nielicznych – Piotr.
  • Interesuje cię co jest za tymi drzwiami ?
  • Tak.
  • Twój świat.
  • Czyli jaki ?
  • Otwierają się te drzwi ze wszechświatów.
  • Pomyśl, a będziesz tam. Przypomnij sobie.
  • To niesprawiedliwe, że Piotr może, a ja nie – żartuję.
  • Ty ! Z Biblioteki ! Wiesz gdzie jest główna biblioteka ?
  • ???!!! Za drzwiami ? – wydukałam.

Właśnie zrozumiałam, że te szczątkowe informacje ujawniły jak zbudowane jest Niebo. No… mniej więcej…

  • Wiesz, że Ojciec stworzył czas ?
  • Będziecie bardzo mądrzy, uzbroicie się w wielką wiedzę.
  • Twoja książka będzie czytana jednym tchnieniem, kiedy dołożysz parę rzeczy.
  • Lecz wszystko ma swoje miejsce i swój czas.
  • …….
  • Wiesz, że w realnym świecie jestem wielki jak ziemia ?
  • ……. – śmiać mi się chciało, bo dla niego realny świat to już Niebo, nie ziemia.
  • Im większy, tym większa odpowiedzialność.
  • Masz nie czerpać korzyści, a służyć.
  • No właśnie… służyć. Wczoraj spotkałem takiego faceta, który było widać, że lewak na 1000 procent. Chciałem mu opowiedzieć o Bogu, ale zanim się odezwałem odezwał się Homiel. Kazał mi go zostawić, powiedział…
  • On nawet nie jest gotowy, żeby słuchać.
  • Hmm… Czysta prawda.
  • Ojciec musi mnie mieć dosyć, bo jestem kompletnie niesubordynowany.
  • No pewnie, ty zawsze wiesz lepiej – śmieję się.
  • Jak odejdziesz będą tęsknić za tobą.
  • A odejdę ?
  • Dom wzywa.
  • Ty też poczujesz tęsknotę za Domem.
  • Ja ? – zdziwiłam się i odkryłam, że w duchu faktycznie nie czuję takiej tęsknoty jak Piotr.
  • Widzę cię w puchu.
  • Jaki kolor chcesz tego puchu, biały, różowy niebieski ?
  • ……. – żeby nie podpaść zaczęłam szybko analizować, a jaki byłby dla Ojca najlepszy ?
  • Jaki Ojciec da – … nie miałam pojęcia.
  • W takim razie da najlepszy.
  • Dzisiaj Jezus w kościele mi powiedział…
  • Jeszcze chwilkę potrwa ta chwila, a potem będzie wieczność.
  • Hmm… – zamyśliłam się nad stylem tego zdania.

Wiem kiedy mówi Ojciec, a kiedy mówi Jezus. Istnieje wyraźnie wyczuwalna, aczkolwiek minimalna różnica, nie potrafię tylko jeszcze zdefiniować na czym ona polega.

  • Co tam Ojciec wymyślił z tą falą… ? – Piotr.
  • ……. – robię oczy w słup.
  • Ktoś się śmieje …
  • Wymyślił !!!???

Piotr przypomniał sobie o wizji, w której oprowadzał Ojca po swojej firmie.

Wczoraj miałem fajną wizję. Oprowadzałem Ojca po mojej firmie. Przy każdym stoliku, przy każdym pracowniku się zatrzymywał i coś mu mówił do ucha, chyba przekazywał informację. Do mojej księgowej powiedział… 
- Widziałem jak modliłaś się żarliwie za Alicję, ale ona już była u Mnie. www.rozmowyzniebem.pl/wp/2018/08/03/bog-co-zamierzal-raz-nigdy-nie-zmienia/   
  • Jak wyglądał ?
  • Białe włosy do ramion, siwa bródka, wysoki, biała szata do stóp…
  • To taka starsza kopia… Jezusa ?
  • Tak, ale oceniam Go na 55-56 lat.
  • Chcesz powiedzieć, że byłem w twoim wieku ?

I w tej chwili zrozumiałam, że być może Bóg Ojciec pokazuje się w taki sposób, jaki oczekuje tego dany człowiek. 

Nie jestem na potem, jestem na teraz.

15. 03. 18 r. Warszawa.

Jechaliśmy pociągiem do Szczecina. Piotr miał dobry humor, ale tym razem ze mną było kiepsko. Miałam od rana migrenę i żałowałam, że niewiele da się porozmawiać. Wzięłam tabletkę i jakoś po godzinie trochę mi przeszło.

  • Ta fala była ogromna ! – Piotr w pewnym momencie sobie przypomniał.
  • Zaprawdę powiadam ci… Nieważne, że wielka.
  • Ważne, żebyś tą drogę przeszedł.
  • Ale co to ma być ?
  • ……. – … cisza.
  • Z Ojcem to krótka piłka, lepiej nie podskakiwać.
  • To dlaczego podskakujesz ?
  • Już taki jesteś niepoukładany, ale z drugiej strony dawno się tak dobrze nie bawiłem.
  • Na ten moment gdy wracasz z pracy wiele osób czeka. Wielu cię ogląda…
  • Ojca nie da się oszukać, jest wszechobecny.
  • I jest wszechsłyszący, pamiętaj.

To wystarczyło, żeby Piotr się zamknął na godzinę. W Poznaniu do wagonu klasy 1 wszedł elegancko ubrany mężczyzna z plecakiem. Twierdził, że został okradziony i nie ma pieniędzy na bilet do Szczecina. Od początku wiedziałam, że to oszust. Pech dla niego chciał, że zauważyłam go stojącego na peronie już wcześniej, zanim wszedł do pociągu. Kompletnie nie interesował go przedział klasy II, a tylko klasy I. Poza tym „ten numer” widziałam w swoim życiu już po raz czwarty. Siedziałam więc bez ruchu i bez mrugnięcia oka przyglądałam się jak sobie dalej poradzi. Tylko jedna z kilkudziesięciu osób siedzących w open space dała mu parę groszy. Pytam się Homiela…

  • Oszust ?
  • Jemu chce się tak jechać do Szczecina jak Mi kopać doły.
  • …….. – zaczęłam się śmiać, uwielbiam te Jego komentarze.

Kolejna godzina później. Zaczęliśmy rozmawiać o życiu w Niebie…

  • W Niebie będę cię szukać i się wślizgiwać do twojego pokoju – zażartował sobie Piotr.
  • A skąd wiesz dokąd trafisz ? A może trafisz na dół ?
  • ……. – mina mu zrzedła w sekundę.
  • Czy to będzie okrutne skoro Ja cię tam wysyłam ?
  • A może tak będzie ?
  • Będą cię okładać, a wtedy odejdą od ludzi ?
  • U może to jest Mój plan ?
  • Czy ty podołasz, że cię poślę na żer, żeby uwolnić tych wszystkich biedaczków ?
  • Tak jak uwolniłeś tą kobietę ?
  • ……. – pytam oczami szybko Piotra co to za kobieta…
  • Radości nie będzie końca wśród ludzi.
  • Czy dasz radę to wziąć ?
  • Te szpony, zęby by tylko na ciebie czekały.
  • Uwierz Mi, że każdy by ci dołożył.
  • Będę walczył – Piotr blady jak ściana, nie tego się spodziewał.
  • Próbować możesz.
  • I to jest twój krzyż – …. właśnie wjeżdżaliśmy na stację „Krzyż”.
  • Więc nie wiesz gdzie pójdziesz.
  • Wiesz tyle, co dam ci wiedzieć.
  • ……. – siedzieliśmy struchlali.
  • Co to za kobieta ? – nie wytrzymałam.
  • A… kiedyś do pociągu weszła kobieta, która bardzo źle się czuła. Zamknąłem oczy i wpuściłem do niej swoją energię. Po jakimś czasie poczuła się jak skowronek, a ja jak zdechły śledź. To niesamowite, że Ojciec wszystko to pamięta….
  • …….
  • Wrócę na dół… – wymamrotał z wielkim żalem.
  • Nie po to dano ci zbroję, hełm i zęby tytanowe.
  • Nie jestem na potem, jestem na teraz.

Wieczorem. Siedzimy zmęczeni przed TV. Piotr kompletnie bez humoru.

  • A pamiętasz jak razem się bawiliśmy ?zagadnął Homiel, co mnie zdziwiło, gdyż zrozumiałam, że wie co piszę aktualnie na blogu. Wczoraj pisałam, że Homiel pojawił się w życiu Piotra gdy miał 4 lata.
  • Cieszyłeś się na tą drogę Homiel ? – pytam.
  • Zawsze.
  • Cieszyłem się, że takiego podopiecznego dostałem, że Pan Mi zaufał.
  • …….. – Piotr się wzruszył i prawie rozpłakał.
  • Nie płacz, teraz będzie tylko z górki.
  • Z górki ?
  • To już nie będzie taka bitwa.
  • A Mój Grubasek się cieszył ?
  • To zaszczyt. Nigdy cię nie opuszczę pani.
  • …. – zamurowało mnie i poczułam się nieswojo.
  • No przestań… – przestraszyłam się lekko.
  • No proszę ! Twój się odezwał ! Święto ! – Piotr zadrwił.
  • Czy była potrzebna śmierć Edzia, żeby „przywrócić imię twoje” ? To dla mnie zagadka – szybko zmieniam temat.
  • To nie jest zagadka, odpowiedź przyjdzie w odpowiednim czasie.

Szukając ostatnio w „Pasji” słowa „el shalak” na coś jeszcze przy okazji zwróciłam uwagę. W ogrodzie oliwnym Jezus mówi; ano ho – Ja jestem. Ale podczas sądu w Sanhedrynie, kiedy pytają Go czy jest Mesjaszem mówi już inaczej; ehyeh ana (ehue ana) – Ja jestem.

  • Bóg w Biblii o Swoim imieniu mówi: Jestem, który Jestem / Ehyeh asher ehyeh.

  • Jezus, gdy Go pytają powiedział podobnie jak Bóg, czy celowo ?
  • Koronka wszędzie obowiązuje.
  • Wszystko ma swój cel.
  • Kiedy usłyszysz taką odpowiedź, to już wiesz z kim masz do czynienia.

19. 03. 2018 r. Warszawa.

Wstawanie o 3.00 w nocy, żeby zdążyć na pociąg o 4.00 zaczyna mnie wykańczać. Gorączka przedpodróźna powoduje, że nie mogę zasnąć, a w pociągu jest jeszcze gorzej, bo też nie mogę zasnąć. Z tego zmęczenia prawie w ogóle się do siebie nie odzywaliśmy.

  • Wszyscy się ze mnie śmieją – podczas rodzinnych zjazdów Piotr robi z siebie klauna, rozbawia całe towarzystwo.
  • To znaczy, że cię dobrze ukryłem.
  • Hmm…. – rzeczywiście, nikt nie zdaje sobie sprawy kim jest i z czym do czynienia.
  • Czuję, że ktoś mnie obgaduje…
  • Ja cię obgaduję, mamy naradę ze starszyzną.
  • ……. – początkowo myślałam, że to żart, ale przypomniałam sobie słowa Sigmunda.
słowa Jezusa – Richard Sigmund; Byłem w Niebie.
  • Podczas wczorajszych egzorcyzmów zgasło nagle światło i zaraz się zapaliło.
  • Nie modliłeś się do pustej ściany, modlisz się do Nas.
  • Byłem tak zmęczony, że myślałem, że nie dam rady, ale usłyszałem od razu Ojca. Przypomniał mi, że sam się tu zgłosiłem i po to tu jestem.
  • Nie jesteś tu dla swojej wygody, ale dla innych.
  • Nadzieja umiera ostatnia, dla wszystkich ludzi.
  • Ty nie musisz mieć nadziei, ty masz wiedzę.
  • A ja ? – pytam.
  • Ty też nie musisz mieć, bo masz Piotra.
  • Twoja mama też nie potrzebuje, bo ona nie wie co to nadzieja.
  • Nadziei potrzebuje ten, kto nie ma wiedzy. 
  • Czy długo będziemy tutaj żyć ?
  • Nigdy ci na to nie odpowiem. To wielka tajemnica.

Wieczorem. Jest dopiero 20.00, a my ledwo, ledwo…

  • Ale jestem zmęczona…
  • Musimy to zweryfikować.
  • Też jestem zmęczony nim znalazłem swoje skrzydła...
  • Widziałeś moje zęby ? Wiesz jaką szczotą muszę je myć ?
  • …….. – roześmieliśmy się resztką sił.

- Każdy z nich ma swój znak rozpoznawczy (mają po kilka). Są bardzo stanowczy, ale często się śmieją pokazując w pełnej krasie swoje piękne, duże zęby. Razem tworzą orkiestrę. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/06/20/anioly-nawet-nie-zdajesz-sobie-sprawy-jak-blisko-sa-natury-ludzkiej/
  • Zmieńcie godzinę.
  • Co o tym wszystkim myślisz Homielu ?
  • Szable w dłoń i nie narzekajcie.

 



Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/

Nigdy nie przedkładaj cokolwiek, kogokolwiek ponad Nas.

11. 03. 18 r. Warszawa.

Wczoraj wieczorem znowu obejrzeliśmy film „Red lights” i scenę finałową, gdzie padają słowa; nie można wiecznie zaprzeczać faktom.

Oglądaliśmy film „Red lights.” http://www.filmweb.pl/film/Red+Lights-2012-601997. Ten film jest dla nas o tyle interesujący, że dotyczy walki między nauką a metafizyką. Nauką, a tym co niewytłumaczalne, wybiegające poza rozum i logikę. Oglądając zastanawiałam się, czy jakikolwiek naukowiec uwierzyłby w to, co piszę. Moje rozmyślania przerwał Homiel. 
- Ostatnie zdanie jest dla ciebie powiedział do Piotra. 
Ledwo to powiedział, a padły słowa kończące cały. 
Nie da się wiecznie zaprzeczać faktom. Nie można negować kim się jest, nie można bez końca negować kim się jest. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/10/19/kochaj-ludzi-kochaj-ten-swiat-walcz-o-niego/ 
  • Dzisiaj znowu to słyszałem, cały czas ktoś mi wkładał te słowa do głowy.
  • Zaprzeczasz ?
  • Nie zaprzeczam.
  • To wiesz kim jesteś ?
  • Wiem kim jesteś na Górze i wiem kim jestem na dole.
  • Jeśli wiesz kim jesteś na Górze, to wiesz od Kogo jesteś.

Siedzieliśmy rano w jedynej czynnej kawiarni w Złotych Tarasach. Cisza dookoła, ludzi na palcach liczyć, trzeba się do niehandlowej niedzieli przyzwyczaić. Rozmawialiśmy nie spiesząc się nigdzie.

  • Dzisiaj rano poczułem, że ciało dla nas jest jak skafander, opakowanie. Dusza czuje to wszystko co się w tym opakowaniu dzieje. Czuje serce, kręgosłup… To taka osłona dla niej. Musi coś mieć, żeby tu żyć – Piotr się zadumał, a ja sobie pomyślałam, że nikt dotąd tak trafnie tego nie ujął.
  • Taaaak… Mówię ci, z Panem Bogiem się nie dyskutuje, tylko wykonuje.
  • Od kiedy to ?
  • ……. – oczywiście zaśmiałam się soczyście. Cały czas z Nim dyskutuje, zapomniał już ? 
  • Pan Jezus ciebie bardzo kocha – Piotr do mnie.
  • Trudno Mnie to zrozumieć, ale ciebie też.
  • ……. – nie mogłam przestać się śmiać. Było w tym tyle ironii…
  • Nie zdajesz sobie sprawy ze swoich możliwości.
  • Hmm… Ojciec dał mi wiele, ale i wiele ode mnie wymaga.
  • Eureka !!!

Poszliśmy na długi spacer, do kościoła na mszę i wróciliśmy do domu. O 14.00 zaczynały się skoki narciarskie w Oslo, które Piotr bardzo chciał obejrzeć. Pierwsza tura była dla Kamila Stocha świetna. Czekaliśmy na drugą turę, ale zbliżała się piętnasta. Poszłam się pomodlić na 10 minut, ale Piotr został. Wybrał Stocha. Poszedł się pomodlić dopiero kilkanaście minut później. Zrobił to nie tylko po czasie, nie tylko bardzo krótko, ale i byle jak. Wrócił szybko, by oglądać dalej, jednak niepotrzebnie się tak spieszył, ponieważ II tura dla Polaków była fatalna, straciliśmy wszystkie atuty.

Raw Air 2018 w Oslo: wietrzna loteria zabrała triumf Stochowi! Polak poza podium! Po 1. serii niedzielnego konkursu Pucharu Świata w skokach w Oslo Kamil Stoch był o krok od zwycięstwa. W finale nie poradził sobie jednak z trudnymi warunkami. Ostatecznie był szósty, ale pozostał liderem Raw Air 2018. https://sportowefakty.wp.pl/skoki-narciarskie/742607/raw-air-2018-w-oslo-wietrzna-loteria-zabrala-triumf-stochowi-polak-poza-podium

Piotr się bardzo tym faktem rozczarował i usiadł do komputera. Odwraca się do mnie po chwili…

  • Wiesz co powiedział mi Homiel ?
  • No ?
  • Wiesz dlaczego oni przegrali ? Bo wybrałeś ich, a nie Nas.
  • ???!!!  – oparłam się z wrażenia o krzesło.
  • Nigdy nie przedkładaj cokolwiek, kogokolwiek ponad Nas.
  • ….   – Piotr siedział oszołomiony i czuł się potwornie winny. Dosłownie skurczył się w sobie.
  • Co czujesz ?
  • To doświadczenie.
  • Dlaczego doświadczasz, żeby doświadczali inni ?

Zwróciłam uwagę na formę tego zdania i bogactwo treści wyrażonej zaledwie w kilku słowach. Dlaczego inni muszą cierpieć, żebyś ty miał lekcje życia ? Tak powiedziałabym ja, ale Niebo mówi w sposób doskonały.

  • Ale to ty zrobiłeś Homiel, nie ja – Piotr chciał zrzucić winę z siebie.
  • A gdybym tego nie zrobił ? Zrozumiałbyś ?
  • Nie.
  • To dlatego ci sportowcy mieli wygrać ? – przypomniałam sobie o sztafecie i rekordzie świata mistrzostw halowych.
  • Nie chodziło o nich, a o niedowiarka  … czyli znowu o Piotra.  

Piotr już się nie odezwał, a ja zaczęłam oglądać film „Kod Jezusa; Łazarz”.

  • Dlaczego Jezus wskrzesił Łazarza? Dlatego, że lubił tą rodzinę? – tak sugerowali w filmie naukowcy, ale miałam przeczucie, że tkwiło w tym coś znacznie więcej.
  • Żeby Piotr nie oglądał skoków, a o 15.00 się modlił. To współczesna odpowiedź.
  • Już nigdy nie będziesz rozważał co jest ważniejsze.
  • Twoja droga jako typowego człowieka się kończy.
  • Czas czyścić pióra.
  • ???!!! 
  • Na tym się skup przyjacielu.
  • Będziemy dawać się coraz więcej, abyś był coraz bliżej Nas.

Siedzieliśmy dosłownie struchlali… Niesamowite to wszystko… Włączyliśmy „Teleexpres” i słyszę wypowiedź Stocha, która spowodowała, że szczęka opadła mi do podłogi. Spojrzeliśmy na siebie i jednocześnie …

  • To nie–mo-żli–we …

Kamil Stoch zajął dopiero szóste miejsce w czasie PŚ w Oslo. Niestety, nasz skoczek nie był w stanie wygrać zawodów, mimo że prowadził po pierwszej serii. Na przeszkodzie stanęły jednak warunki atmosferyczne, które uniemożliwiły Stochowi walkę o zwycięstwo.

Nawet nie wiem, jak się mam czuć, bo do końca nie wiem co się stało. Wszystko wyglądało do 30 metra. Potem jakby ktoś złapał mnie za narty i pociągnął w dół. Zupełnie nie wiem. Skok nie był idealny, ale nie był taki, żebym skoczył 119 metrów – dziwił się Stoch w rozmowie z reporterem TVP. http://www.sport.pl/zimowe/7,64996,23129569,kamil-stoch-skomentowal-zajecie-szostego-miejsca-w-oslo-jakby.html

  • Zrobili to ! – nie mogłam wprost uwierzyć.
  • Nikt w to nie uwierzy – Piotr cicho przerażony.
  • To nie oni mają uwierzyć, to ty masz wiedzieć gdzie My jesteśmy.
  • My się nie dzielimy.
  • My zabieramy wszystko.
  • Jesteś dla Nas, to jesteś dla Nas.
  • Oddaj Nam wszystko, a My ci też oddamy wszystko.
  • Bądź tylko dla Nas, a My też będziemy tylko dla ciebie.
  • Naprawdę nie zdajesz sobie sprawy o co prosiłeś w ubiegłym roku.
  • Nie zdajesz sobie sprawy Kto nadchodzi.
  • Nie zdajesz sobie sprawy Kto w tym ciele mieszka.
  • No nie rób tak więcej… stary.
  • Czy tak wiele chcemy od ciebie?
  • Zobacz jak żyjesz.
  • To wszystko jest trzymane na niciach.
  • ………..
  • Zobaczyłem siatkę, która jest nad przepaścią… Cały świat wisiał na tej siatce.

  • Na razie ten kraj się rozwija. Czy chcesz, żeby upadł niżej niż najbiedniejszy ?
  • Nie chcę.
  • Więc walcz.
  • Nie zapominaj o Nas nigdy.
  • Kiedy słońce wzejdzie 2 razy, na 3 dzień po tym zdarzeniu Nas odwiedzisz.
  • ???!!!!
  • Nabroiłem Homielu.
  • To nie Homiel! – poprawiam go mocno zirytowana.
  • Nabroiłem Homielu – … a ten znowu swoje.
  • Masz rację, nikt nie będzie cię uczył !
  • Uuu…. – zabrzmiało groźnie, bo Piotr wie oczywiście lepiej z Kim rozmawia.
  • Co to jest po aramejsku el szalak…?
  • Jak ?
  • El szalak… Mówi to Kajfasz.
  • Skąd wiesz… ?
  • Bo kurna widzę i słyszę ! – Piotr nie wytrzymał, że ciągle pytam.

Rozumiem jego zdenerwowanie, ja też jestem zdenerwowana. Szybko włączamy „Pasję”…

Pytam cię teraz – ken an elshalak –  https://youtu.be/fpGvT6Iznww?t=3m52s

Przypomniałam sobie podobną sytuacją z szedaja; 

- Homiel, co znaczy szedaja?........ - nie odpowiedział. Po chwili dopiero...
- Obejrzyj dokładnie... 
- .... Zobaczyłem przed oczami tego aktora grającego Jezusa w „Pasji” - Piotr zdziwiony...
 http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/01/16/czy-wierzysz-ze-jeden-czlowiek-moze-uniesc-brzemie-grzechu-calego-swiata/
  • Niewątpliwie coś się zaczyna dziać – Piotr jest bardzo zamyślony.
  • Już się zaczęło. Pamiętaj, że wszystko jest słuchane i robione.
  • Jaki plan ma Ojciec ?
  • Ocalić jak najwięcej.
  • Nauczę cię nowych rzeczy.

Siedzimy w milczeniu… Zdajemy sobie sprawę, że nie da się uciec przed planem Ojca.

  • Wiesz, że Ojciec stworzył cały wszechświat? Jest genialny.
  • Podlizujesz się za dzisiaj ?
  • Mówię prawdę.
  • Hmm… na pewno jest Wszechmogący – kończę rozmowę pamiętając o Stochu. Ciekawe, czy się kiedyś dowie dlaczego przegrał… 


Dopisane 28. 11. 2018 r. 

Zaufaj Mi, jak Ja ci zaufałem.

09. 03. 18 r. Warszawa.

Nie pamiętam już dnia bez wizji. Piotr ma je codziennie, czasami klika w ciągu dnia. 

  • Miałem wizję. Naprawiałem światła, bo wiedziałem, że wyjeżdżamy. Mieliśmy wielkie, stare kufry pełne naszych rzeczy, chciałem jeszcze na koniec pojechać nad morze.
  • Hmm…. Wyjazd, czy przeprowadzka ?
  • Nie wiem, ale mieliśmy wszystkie nasze rzeczy kufrach. W tej wizji wiedziałem, że mam jeszcze godzinę.
  • Albo zmiana miejsca zamieszkania albo koniec i zarazem początek jakiegoś etapu – analizuję głośno.
  • Ale za jakiś czas… Homiel co to znaczy ?
  • A czy macie swój dom ?
  • … O co chodzi ? – pyta mnie Piotr po chwili zastanowienia.
  • Przekonamy się „za godzinę” – wzruszam ramionami. Przełożenie niebiańskiego czasu na ziemski jest nie do przełożenia.
  • ……..
  • Moje modlitwy coś robią ? – pyta kilka minut później.
  • Czy robią ?!
  • Wojna by była. 
  • Twojej Polski by nie było, tak by ją zjedli.
  • Wszyscy by się na nią rzucili, rozkradli, zniszczyli…
  • ???!!! 
  • No dobrze… – mówię z wahaniem, bo to takie… irracjonalne nawet jak dla mnie.
  • A co będzie jeśli odejdziesz ? – pytam.
  • Ty jesteś.
  • Oli daj spokój, ona jest niewinna. Zostaw pisarza Boga.
  • Wiesz gdzie się nauczyłaś pisać ?
  • Wyobraź sobie pokój. Siedziałaś, a Pan Bóg ci dyktował.
  • Całą bibliotekę zapisaliście.
  • Przeczytaj mi to gołąbeczko Moja… tak mówił do ciebie – Piotr powtarza co słyszy, a ja prawie już płaczę.
  • Nie gołąbeczko. Gołębicopoprawił Ojciec.
  • ……. – siedzimy i pijemy nasze kawy, Piotr na sucho, ja ze łzami w oczach.
  • Wyobrażasz sobie spisywać słowa Ojca ? – jakoś trudno mi sobie to przyswoić w głowie.
  • Nazwał cię tipewriter (maszynistka).
  • A komu powierza się pisanie ? Najbardziej zaufanej osobie.
  • Chciałabyś pracować teraz ? – pyta mnie Piotr.
  • Wolę nie dojadać, a pisać.
  • I tak dojadasz.
  • …  – wybuchłam śmiechem.
  • Słyszę trąby, aż mnie uszy bolą, jest ich z 50… Od tego huku powietrze wiruje… Niesamowite… – chwycił się za uszy i zaczął pocierać.
  • Trąby oznaczają nadejście kogoś, obwieszczenie wieści.
  • Nadchodzi twoje Ja.
  • Moje ja ?! – Piotr zdziwiony – Przecież jestem.
  • Nie ty, nadchodzi imię twoje.
  • Myślałeś, że tak sobie przyjdzie ?
  • Ono wejdzie jakbyś się narodził.
  • Możliwości nieograniczone, wiedza nieograniczona, ale czy będziesz chciał z tego korzystać kiedy będziesz czuć wszystko ?
  • ??!!! – to może dlatego ostatnio Piotr tak się dziwnie  czuje. Jego ciało idzie, ale głowę jakby miał obok.

Siła „Pasji” wynika również z tego, że dialogi są po aramejsku, w ojczystym języku Chrystusa. Ostatnio zaczęłam uczyć się kilku słów po aramejsku i trafiłam na fajny tekst.

Opisując scenę pojmania Jezusa, Mateusz wkłada w Jego usta wypowiedź, której druga część ma zapewne charakter przysłowiowy: „Schowaj miecz swój do pochwy, bo wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną” (Mt 26,52). O przysłowiowym wydźwięku logionu świadczy wykorzystanie go w Jr 15,2 i Ap 13,10. W kontekście rodzimego języka Jezusa wypowiedź nabiera swoistej dwuznaczności, która wzbogaca rozumienie jej treści. W języku aramejskim termin @yys (saiif) oznacza zarówno „miecz”, jak i „koniec”. Jezusowy logion !twmy @yysb @yys bsnd lk (kal d-nsab saiif b-saiif yimuthun) można z powodzeniem przetłumaczyć:

Każdy, kto chwyta za miecz, w końcu zginie”. 

  • Widzisz? Wystarczy powiedzieć mniej więcej saiif ehue ana (jestem mieczem) i już gadasz, co ty na to Homiel ?
  • Ty masz miecz sprawiedliwości.
  • Jako sprawiedliwy nie możesz zginąć.

10. 03. 18 r. Warszawa.

Pojechaliśmy do naszego krzyża. Nie było ani mszy, ani ludzi. Postaliśmy pod krzyżem spokojnie i dłużej. Wychodząc Piotr zaczął cytować Ojca…

  • Czekaj na zdarzenia.
  • One cię zaskoczą.
  • One są Moją wolą.
  • A kiedy ?
  • Nie zdarza się za 5 lat, czy 2, zdarza się teraz.
  • Człowiek prorokiem stającym się. Twoje imię pędzi.

Ciarki przechodzą. Przypominam sobie, że podobne słowa już padły. Kilka tygodni przed śmiercią Edzia.

- Najbliższy czas bardzo cię zaskoczy, ale nic nie rób. 
- Bierz wszystko, bo wszystko jest ode Mnie. 
- Ta chwila musi nadejść i właśnie nadchodzi.  http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/03/14/4255/

Piotr lekko pobladł. Siła tych słów go zatrwożyła. Do domu wróciliśmy w całkowitej ciszy. Odezwał się w końcu po dłuższej chwili…

  • Homiel, słyszałeś słowa Ojca ?
  • Powiedzmy, że to Ja mówiłem.
  • Przyjmij to stary, masz już swoje lata i przyjmij to poważnie.
  • Wiesz przecież jaki jestem Ojcze.
  • Wiem jaki będziesz i nie mów, że jesteś tchórzem, bo pamiętaj, że jestem nieomylny.
  • Wiem Ojcze, ale odbieram siebie obecną chwilą.
  • Ta chwila nie będzie miała przełożenia w przyszłości.
  • Tak ? – zdziwiony.
  • Tak malutki i nie płacz, bo i Ja płaczę.
  • Płaczę nie dlatego, że ty płaczesz, ale bo wiem co będzie.
  • A jak będzie ?
  • Będzie pięknie. Zaufaj Mi, jak Ja ci zaufałem.
  • Co o tym myślisz ? – pyta mnie.
  • Lepiej nie myśl.
  • Co za ulga – myślę, bo nie mam pojęcia co o tym myśleć.
  • … Czy mogę o coś zapytać ?
  • Co chcesz ? – Piotr mnie pyta ze strachem w oczach bojąc się, że mogę mieć kolejne durne pytanie.
  • Ojciec już i tak pewnie wie – … naprawdę było mi głupio, że chcę o to spytać…
  • Ech te kobiety.
  • …  – zaczęłam się śmiać głośno, gdyż właśnie potwierdził, że wie.
  • … Czy Bóg Ojciec ma żonę ?

Piotr zrobił tak wielkie oczy jakby właśnie odkrył, że postradałam wszystkie zmysły. Ale nie wpadłabym na to pytanie, gdybym nie przeczytała go w internecie. To było pytanie jakiegoś dziecka. Czytając pomyślałam… faktycznie, czy ma ?

  • ……. – nie odpowiedział.
  • Jeśli było to złe pytanie, to chciałabym przeprosić.
  • Chciałbym posiedzieć z Ojcem na trawie, pogadać… – Piotr się wtrącił.
  • A może na kawę ?
  • O co chciałbyś Mnie zapytać ?
  • O nic, tylko siedziałbym koło Ciebie.
  • …….
  • Te słowa Ojca dzisiaj były naprawdę ciężkie – Piotr się zamyślił.
  • Nie ciężkie, miały swoją wagę.
  • Musisz dobierać odpowiednio słowa, a będziesz lepiej rozumiany.

Zauważyłam, że im poważniejsze rozmowy toczymy z Niebem, tym bardziej Piotr potrzebuje odreagowania. Siedzi teraz przed TV, ogląda kabarety i śmieje się głośno, choć zna je na pamięć.  

  • Nie śmiej się pełną twarzą i nie smuć się. Daj radość oczami.
  • Ale jak oczami ? – dziwi się.
  • Przecież wiesz.
  • ??? Tak Jezus robi – przypomniałam sobie. Zawsze mnie to zastanawiało, dlaczego tylko się lekko uśmiecha.
  • A może Piotr się odzywać ?
  • Rozmowa jest wskazana.
  • Ale macie u siebie radochę kiedy się śmieje…
  • Wielu ledwo trzyma się przy życiu.
  • Hmm… Może powinieneś być poważny ? – zaczynam już wątpić.
  • Będzie poważny. I na to przyjdzie czas.

Piotr przełączył kanał i zaczęliśmy oglądać „Poszukiwacze zaginionej Arki”… po raz tysięczny.

  • Ciekawe… Czy znajdą kiedyś arkę ?
  • Jeśli zasłużą.
  • ???!!! 

Kończy się film, przeskakujemy z kanału na kanał. Wszędzie ostrzegają, że jutro niedziela niehandlowa. W zależności od kanału ludzie są albo za albo przeciw. Wydaje się, że jedni i drudzy mają rację. 

  • Sądzę, że Pan Bóg nie chce, żeby ludzie pracowali w niedziele – myślę głośno.
  • A z drugiej strony jest wielu, którzy robią w niedziele zakupy – Piotr tłumaczy się, bo sami tak robimy. 
  • A jest druga strona ?
  • Mówisz przywróć ustalony porządek i mówisz druga strona ?
  • Bądź konsekwentny.

Chrystus umarł, Chrystus zmartwychwstał.

07. 03. 18 r. Warszawa.

Na kawie.

  • Coraz częściej słyszę nowe imiona gacków.
  • A jakie ostatnie ?
  • Asmodeus…? – odpowiedział Piotr pytająco widocznie nie będąc pewnym czy dobrze słyszy.
  • Jest taki faktycznie.
  • Wymieniam ich teraz w czasie modlitwy, czy jestem przez to skuteczniejszy ?
  • Odpowiedź jest bardzo prosta.
  • I nie oczekuj nagrody.
  • Robisz to dla ludzi, a gdy robisz dla ludzi robisz to dla Ojca.
  • To jest twoja nagroda.

Uwierało mnie jedno pytania odnośnie Richarda Sigmunda.

  • Dlaczego Ojciec wybrał akurat protestanta, żeby obejrzał Niebo ?
  • Niedowiarka ?
  • ……. – wzruszyła mnie to odpowiedź, jest taka prosta i jednoznaczna.
  • Swoją drogą to ciekawe, że protestanci widzą częściej niż katolicy, takie ma się wrażenie.

Już wcześniej o tym myślałam analizując półki księgarskie z tematyki religijnej. Wiele jest książek o pobycie w Niebie, doświadczeniach wyjścia z ciała i tym podobnym i za każdym niemal razem autorami są protestanci. Pytanie, czy oni doświadczają częściej, czy po prostu mają więcej odwagi, aby o tym pisać ? 

  • Rozmawiałem wczoraj z księgową – Piotr machnął ręką, że takie książki go nie interesują.
  • Wie pan, że mój tata od 6 lat już nie żyje ?
  • A wie pani, że ma mały domek ze złotym dachem i ogródek ? Zasuwa z konewką i podlewa ogórki ?
  •  Rozpłakała się to słysząc.
  • Całe życie marzył o ogródku.
  • …….
  • Jak tylko zaczęła mi o nim mówić ja po prostu zobaczyłem uczesanego do tyłu faceta z konewką w ogrodzie.

I to jest mega ciekawe patrząc od strony technicznej. On najlepsze widzenia ma wtedy, gdy się nie wysila. Maile, które dostaję od osób czytających blog czytam mu na głos, wtedy zazwyczaj od razu widzi odpowiedź. Zdarza się, że jeśli odpowiedzi nie widzi to z doświadczenia już wiem, że  ma to swój głębszy sens. Niebo albo nie chce odpowiedzieć albo czeka na odpowiedni moment.

  • Wiesz co teraz słyszę ?
  • Chrystus umarł, Chrystus zmartwychwstał.
  • Chrystus powróci w chwale, Chrystus powróci w chwale.
  • …….-  szczęka mi opadła. Naprawdę… nigdy nie wiadomo czego można się spodziewać. My sobie tak luźno rozmawiamy, a tu takie informacje…
  • To co się stanie ?
  • Powiem ci coś miłego.
  • Murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść.
  • ……. – Piotr zaczął się śmiać, bo to jego powiedzenie.
  • Jesteś Moim murzynem.
  • Czyli wyrobnikiem… Mogę być.

Aforyzm autora Friedricha von Schiller „Murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść” – ktoś, kogo wykorzystano i odprawiono, gdy stał się niepotrzebny. https://sjp.pwn.pl/slowniki/Murzyn%20zrobił%20swoje%20murzyn%20może%20odejść.html

  • A wiesz, że murzynowi nic nie przysługuje ?
  • Nic nie chcę. Jestem najbogatszy na świecie.
  • Co prawda to prawda.

08. 03. 16 r. Warszawa.

Sytuacja jest taka; NIP zażądało przeprowadzenia jeszcze jednego badania łatwopalności sprzętu. Problem tkwi w tym, że chce to zrobić po niemal czterech latach użytkowania tegoż sprzętu. Piotr się wkurzył i napisał do sądu pismo, że nie wyraża zgody argumentując, iż po tylu latach użytkowania badanie może być już niemiarodajne. Wczoraj chodził cały wkurzony na NIP, na prawnika, na wszystko. Nie tylko sprawa trwa już czwarty rok, to jeszcze ciągle jest przedłużana choć dotychczasowe opinie biegłych są jednoznaczne. Piotr zaczyna posądzać sędzinę, że jest w zmowie. Uspokajam go mówiąc, że gdyby Ojciec chciał, to by dawno sprawa z NIP się skończyła.

Piotr przychodzi wieczorem do domu, siada w płaszczu na kanapie i zaczyna szlochać.

  • W kościele usłyszałem…
  • Haniebnym być wątpić w Ojca…
  • Wiedziałem, że to do mnie… Jestem do dupy, ciągle Mu nie wierzę, zawiodłem Go strasznie …

Dorosły mężczyzna w garniturze, który płacze szczerze, to nie jest widok, do którego przywykły moje oczy. Rozbroił mnie totalnie, więc i ja się rozpłakałam. Doskonale go rozumiem, ale co robić w tej sytuacji ? Pisać do sądu kolejne listy, czy czekać? A może Ojciec chce, żebyśmy właśnie pisali te listy i w ten sposób walczyli? Nie wiem…

  • Nie jesteś jedyny, który zwątpił. Ten na krzyżu też zwątpił.
  •  – słabo mi się zrobiło, tak mocne były te słowa. Jednak, jeśli sam Jezus zwątpił, czy ja też nie mogę zwątpić ?
  • Ojcze, pomyliłeś się co do mnie – Piotr już się nieco uspokoił.
  • Ja się nie mylę.
  • Ja nigdy nie zrywam przymierzy.

Piotr już się nie odezwał. Poszedł się przebrać, zjadł obiad, obejrzał „coś tam” w TV.

  • Daj im to zrobić, a będą zaskoczeni. Wszystkie argumenty im się wybije.
  • Ale pismo muszę wysłać.
  • I wyślesz. Daj tym bestiom co chcą, sami się tym zadławią.
  • To nie jest w porządku, że po tylu latach chcą jeszcze jednego badania – wtrącam się.
  • A skąd wiesz jaki plan ma Ojciec? Nie denerwuj się.
  • Właśnie, nie denerwuj się – mówię do Piotra.
  • ……..
  • Co sądzisz o nowym modelu AUDI ?
  • Fajny.Ojciec śpiewa mi „Zamienię na nowszy model”…
  • Nie widzisz, że cię kupuję ?
  • Nie kupisz mnie.
  • Tak myślisz?
  • Masz we Mnie wiernego przyjaciela.
  • Chcesz porozmawiać o Audi to masz. Leję ci miód na twoje serce.
  • ……. – śmiejemy się oboje, a jeszcze chwil parę temu płakaliśmy. Jak Ojciec to robi…
  • Wczoraj Ojciec siedział na łóżku, gdy się modliłem. Przez chwilę zobaczyłem wielką postać siedzącą i w skupieniu słuchającą co mówię. Może mam przewidzenia ?
  • Nie masz.

Skończyłam w końcu tłumaczyć film o kręceniu „Pasji”. Jestem znowu pod wrażeniem historii powstania tego filmu.

  • Wiesz, że Gibsona prowadził Ojciec ? Jak po sznurku.
  • I prowadził.
  • A ty myślisz, że nie idziesz jak po sznurku ?


Dopisane 23. 11. 2018 r.

  • Chrystus umarł, Chrystus zmartwychwstał.
  • Chrystus powróci w chwale, Chrystus powróci w chwale.
A. Lenczewska „Świadectwo”.

  • I prowadził.

Wiara to nie obowiązek. Wiara to przywilej.

02. 03. 18 r. Warszawa.

Zdarza się, że w nocy natura woła mnie do toalety. Myślę… przetrwam jakoś do rana i wystarczy, a kiedy tak sobie myślę, wtedy słyszę koło mojej głowy w ścianę lub w podłogę stuknięcie. Dzisiaj też miałam takie stuknięcie i drugie już bezpośrednio w łazience. Mocne uderzenie  koło stopy, a ponieważ było ciemno, środek nocy, więc wydawało się to dosyć głośne. 

  • Po co to robicie ? – pytam rano.
  • Nie trzymaj, to szkodzi.
  • Jasny gwint… – … widzą wszystko… 

Na moim stoliku przy łóżku stoi tubka kremu, zawsze tam stoi. Wieczorem zniknęła i zaczęłam szukać jej wszędzie. Pod… za… przed… nad… łóżkiem, wszędzie tam gdzie mogła się poturlać. Nie znalazłam, więc siadłam zastanawiając się gdzie u licha jest. Moja głowa odwróciła się sama w stronę stolika jeszcze raz i co ? Stoi ! Czy mi się przewidziało, czy co !? Nie byłam pewna.

Dzisiaj córka wysłała mi wiadomość;

Patrzę na to i się śmieję.

  • Mój krem to też Wy ?
  • Spisek.
  • To już drugi raz.

03. 03. 18 r. Warszawa.

Znowu sobota.

  • Zobacz, dzień po dniu leci, ciągle to samo… – zebrało mi się na rozważania.
  • Ten rok cię jeszcze zaskoczy.
  • ……. – zaczęłam notować. 
  • Po co to piszesz ? Przecież to uzgodniliśmy na kawie.
  • ? – nie wiedziałam o czym mówi.
  • Marzec przeleci.
  • Homiel ciągle siedzi z nami i się gapi.
  • Patrzy. To poprawna forma.
  • A co w ogóle słychać u Ciebie ?
  • Śpiący jestem – zażartował, bo też byliśmy śpiący.
  • A Wy w ogóle śpicie ?
  • Przy was się nie da.
  • A co robi Ojciec teraz ?
  • A co ma robić ?
  • Może pije kawę, je ciepłego rogalika, czyta gazetę o Niebie … – Piotr żartuje, ale w tych żartach jest wiele miłości.
  • Tak myślisz ?
  • Zaprosiłbym Go na kawę, wypiłby z nami ?
  • Z tobą na pewno.
  • Może by Chrystus się dołączył ?
  • I jesteśmy w komplecie.
  • Ta rozmowa wczorajsza była kapitalna – http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/03/02/ja-wiem-co-sprawiedliwe/
  • Bo Bóg jest niesamowity, jest super – Piotr rozpływa się.
  • Zanim coś powiesz pomyśl, że jestem wszechobecny.
  • O! – to nie Homiel.
  • Pan Bóg chce mi dać siłę uzdrawiania.
  • Skąd wiesz ?
  • Zobaczyłem chorego, wyciągnąłem do niego rękę i powiedziałem; wierzysz w Boga? Już jesteś zdrowy… Mam ludzi uzdrawiać ? – Piotr zdziwiony.
  • Czyja to droga ?… Panie stolarzu ?
  •  – otwieram szeroko oczy. Piotr działa także w biznesie stolarskim.
  • Idziesz drogą… Jezusa ? – nie wiedziałam jak te słowa zinterpretować – A wiesz jak to się skończyło…

Jechaliśmy autem i zauważyliśmy kobietę na przystanku, którą spisywał człowiek odpowiedzialny za sprawdzanie biletów. Widocznie złapał ją jadącą na gapę i teraz ponosi tego konsekwencje. Kobieta płakała, była młoda, a facet urzędowo nieczuły.

  • Zapłaciłbym za nią ten mandat.
  • Jak za tą rudą ?

Spojrzeliśmy na siebie gwałtownie. Mieliśmy pewne wydarzenie w naszym życiu. Jadąc pociągiem w przedziale mieliśmy młodą dziewczynę, która jechała bez biletu. Piotr zdecydował się za nią zapłacić, choć jak się okazało na samym końcu nawet nie podziękowała. Dość pouczające było to doświadczenie, jednak szybko o nim zapomnieliśmy. 

  • Zostaw ją. Pomagasz jej modląc się.
  • Mogę to zapisać ?
  • Też jej pomagasz pisząc. Uczysz innych, inni uczą się na niej.
  • Ale łzy miała – Piotr bierze ją w obronę.
  • Diabeł też płacze.
  • !!!???
  • Może tu chodzi o to, że jak jest przepis, że ma mieć bilet to ma mieć? Na zasadzie; oddaj cesarzowi to cesarskie… ? – próbuję zrozumieć.
  • W ten sposób to i za moją firmę się zabiorą, zawsze można znaleźć coś nie tak – Piotr się zmartwił.
  • Twoja firma żyje w innym świecie.

Wieczorem. Przygotowywałam nowy tekst na blog i przeczytałam Piotrowi rozmowę;

- Szykuję ci nowe szaty… zgrzebne. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/03/04/sludze-sie-nie-pokazuje-prawd-przyjacielowi-pokazuje-sie-wszystko/
  • A ja sobie fury oglądam.
  • Oglądać możesz.

Piotr poszedł się pomodlić, gdy wrócił;

  • Gdy kończyłem modlitwę Michale Archaniele stań na czele swojego niebiańskiego wojska… Ojciec powiedział mi…
  • Ja cię słuchałem, ale Michał cię wysłuchał.
  • Hmm… – uśmiechnęłam się.

04. 03. 18 r. Warszawa.

Pojechaliśmy do „naszego krzyża”. Piotr mnie szturcha…

  • Jezus powiedział…
  • Będziesz mówił ludziom kim jesteś, ale nie uwierzą.
  • Pójdą nieliczni, a tych, którzy nie uwierzą zostaw.
  • Hmm… – padnę trupem, kiedy to się wydarzy.
  • Teraz ktoś mówi… – ciągle szepcze…
  • Wiara nie jest dla wszystkich i każdy ma wybór, ale nie każdy wybierze.
  • …….
  • Zobaczyłem starszego faceta, który siedział w pierwszej ławce jak na audytorium, wychyli się i zaczął na mnie krzyczeć, że się nie zgadza.

  • Powiadam ci, że pokazuje drogę, którą powinieneś iść. Co zrobisz ?
  • Wiara to nie obowiązek. Wiara to przywilej.
  • Niebo nie jest dla wszystkich.

Wychodząc z kościoła cały czas myślałam o tych słowach zdając sobie jednocześnie sprawę jak wielu ludzi, nawet kapłanów myli się twierdząc, że Niebo szeroko otwarte jest dla wszystkich i kto chce, to proszę bardzo… Niebo to nie jest zbieranina wszystkich. Ojciec zapewne pragnąłby przygarnąć wszystkich, ale to się nie uda i nie dlatego, że nie chce, a dlatego, że my tak wybierzemy.  

Jedziemy w ciszy…

  • Zobacz, ale piękny samochód jedzie ! – Piotr zwrócił uwagę na mijające nas Audi A8.
  • Marzy ci się Wersal ?
  • Noooo !
  • Szaty zgrzebne to nie Wersal.
  • ……. – uśmiecham się pod nosem.
  • Nasze rozmowy z Ojcem są niesamowite.
  • Ojciec jest super, dlaczego mnie wybrał ? Takiego durnia ?
  • Nie mów tak, bo mówiąc, że wybrał durnia obrażasz Go.
  • Racja, racja – przestraszył się.
  • ……. – Piotr z piskiem opon przejechał skrzyżowanie na czerwonym świetle.
  • Nie zawiodłeś Mnie – … i to nie była pochwała.
  • Stary, jesteś najlepszym numerem jaki udało Mi się stworzyć.
  • ….  – wybuchłam śmiechem.



Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/ …………

Podziwiaj Moje dzieło, a nie co możesz z tego mieć.

28. 02. 18 r. Warszawa.

Na kawie.

  • Patrz, jutro już marzec. Ale to leci szybko…
  • Marzec też przeleci.
  • A co dalej ?
  • A dalej pendolino.
  • A ci ludzie, którzy przyjdą i będą pytać o Piotra to w tym roku ?
  • Któż to wie…
  • No, na pewno Ty – śmieję się.
  • …….
  • Pendolino…. ale to nazwał – Piotr się dziwi.
  • Nie ma nic szybszego w Polsce co jeździ. No, no…
  • Homiel gada jak ja; no, no…
  • Co ulegnie przyspieszeniu ? – pytam, bo pendolino to przecież symbol szybkości.
  • Wszystko. Beczkę już widzicie, teraz trzeba do niej wejść.
- Zmiany nadchodzą Homiel na to. 
- … Pokazał mi teraz.... Zobaczyłem wielką beczkę jak w parku rozrywki, idzie się w środku, a beczka się okręca i żeby się nie przewrócić trzeba trzymać się ścian. 
- O co Mu chodzi? 
- Będzie działo się tak, że trzeba będzie się trzymać, by nie upaść. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/02/19/nic-co-twoje-nie-jest-mi-obce/
  • Ciekawe co ma na myśli…
  • Pomyśl o swoich znakach zapytania, one wszystkie się ruszą.

Znakami zapytania nazwał te kwestie, które są nie rozwiązane; co z Piotrem, co z mieszkaniem, co z pracą, co z przeprowadzką, co z falą, co z NIP, co z moją książką, jednym słowem … co dalej ?

  • A … – … chciałam spytać o życie.
  • Ola, wszystko to wszystko – przerwał mi.
  • Hmm… Ciekawe, ma tylko nadzieję, że nie będzie „powtórki z rozrywki” jak z Edziem – czyli, że ktoś z nas odejdzie.
  • Na szczęście Krysia jakoś to znosi, likier sobie popija – Piotr się śmieje.
  • …….. – coś mnie tknęło.
  • Czy Chrystus pił wino ? – pytam.
  • I to nie mało.
  • ???!!!! myślałam, że padnę pod stół z wrażenia.
  • To nie znaczy, że był drunk – … czyli pijany.
  • …. – bardzo się wzruszyłam, bo dowiedzieć się czegoś o Jezusie zawsze mnie doprowadza do łez.
  • Powiedz coś jeszcze, czego o Nim nie wiemy.
  • Prał sobie rzeczy …
  • ?! Tak ci powiedział ?
  • Widzę… Lubił patrzeć na słońce jak wschodzi i zachodzi… Rozmyślał wtedy.
  • ……
  • W każdym człowieku szukał dobrych rzeczy. Podawał każdemu rękę.
  • A wielu ją odrzuciło. Niestrudzony wędrowiec. Roznosiciel światła.


01. 03. 18 r. Warszawa.

Na kawie…

  • Ojciec powiedział mi fajną rzecz niedawno.
  • Podziwiaj Moje dzieło, a nie co możesz z tego mieć. Nie próbuj wykorzystywać… tak powiedział o człowieku.
  • Hmm… – a ileż to razy próbuje się kogoś wykorzystywać do swoich celów.

Przechodziła koło nas gruba kobieta. 

  • To też jest Moje dzieło. Różnorodność, nauka.
  • A Hitler, Stalin… Ojcze ? – w końcu odważyłam się zadać pytanie, które zadają sobie chyba wszyscy.
  • Popatrz jak uczą się na Holocauście, ale nikt nie wie o zakulisowych działaniach narodu wybranego.
  •  … Czy to nie jest tak Ojcze, że jeśli „człowiek wybrany” ma trudną drogę, to w skali większej „naród wybrany” też ma trudną drogę? A potem w jeszcze większej skali, wybrana planeta wśród milionów innych też ma trudno ? Sam mówiłeś Ojcze, że tutaj jest poligon – pytam, bo już dużo wcześniej zauważyłam tą prawidłowość.
  • Ciepło – …… zabawa w ciepło / zimno.
Kiedyś Homiel tłumaczył nam, że wizje, które Piotr dostaje tutaj, tam stają się rzeczywistością. Mając to w pamięci i widząc to zaczerwienienie nie miałam wątpliwości, że tak się właśnie dzieje. 
- Widziałeś poligon. Dla jednego jest łatwy, dla drugiego trudny, dla innego nie do przejścia. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/01/30/widziales-poligon-dla-jednego-jest-latwy-dla-drugiego-trudny-dla-innego-nie-do-przejscia/ 
  • A teraz kiedy już wiesz co zrobisz ? – do Piotra.
  • Modlę się.
  • Oczekuję więcej.
  • To co mogę zrobić ?
  • Oczekuj zdarzeń…
  •  Zobaczyłem falę.
  • Czy podołam ?
  • Sam wybrałeś tą drogę, sam się pchałeś.
- Usłyszałem coś niesamowitego… Zobaczyłem scenę. Widzę Ojca i aniołów, którzy stoją wokół Niego. To cała grupa aniołów, są wysocy i mają po 4 metry, ja stoję za Ojcem, jakby w cieniu i jestem najmniejszy. Bóg pyta ich…  
- A któż pójdzie do tego świata?  
- Widzę, że każdy udaje, że ogląda swoje buty, mają schylone głowy i udają, że nie słyszą, po prostu nikt nie chciał iść. Wtedy ja się wychyliłem i powiedziałem…  
- Oto jestem. 
- Ty…? 
- Ojciec był zaskoczony i zdziwiony, że taka miernota się zgłosiła, tak mi się wydawało…   
- Więc idź. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/11/02/kiedy-pozadliwosc-oczu-jest-wielka-wtedy-twoja-wiara-jest-zadna/
  • A mogłem się nie pchać ?
  • Nie mogłeś. Zostańmy przy twojej świadomości – … czyli zostańmy przy tym, że sam się zgłosił.
  • Nie było lepszego kandydata ? – pytam przypominając sobie o Marcinie Lutrze.
  • Zadajesz podchwytliwe pytania.
  • Wszyscy byli lepsi od niego i wszyscy byli gorsi od niego, a więc już wiesz.
  • Był w sam raz.


Dopisane 17. 11. 2018 r.

  • A dalej pendolinoprzedwczorajsza informacja;

„Jesteśmy jak pendolino” Nasze tempo wzrostu PKB jest najszybsze wśród najbardziej zrównoważonych, w ciągu dekady nasze PKB wzrosło o około 40 procent, w strefie euro o 6 procent – powiedział Glapiński. https://tvn24bis.pl/z-kraju,74/adam-glapinski-prezes-nbp-o-wynikach-polskiej-gospodarki,883933.html

i wpis z maja (6 miesięcy wcześniej).

- Zobaczyłem Polskę jako zieloną wyspę, wisiała w powietrzu, to wyspa z zieloną trawą, ona się unosi wysoko do góry, a inne kraje na dole zostają i rzucają linki z haczykami na tą wyspę i chcą ja ściągnąć na ziemię, ale linie zaczynają pękać. Wydaje mi się, że ta wizja dotyczy sytuacji na teraz i na najbliższe lata. Polska jest otoczona energetycznym płotem… Widzę PKB z cyfrą 6… wyjdziemy jeszcze bardziej do góry – wziął mój zeszyt i narysował. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/05/17/czlowiek-jest-na-wzor-i-podobienstwo/

  • Niestrudzony wędrowiec. Roznosiciel światłabardzo ważne jest, że aby w pełni zrozumieć istotę tego co zrobił Chrystus, tego co zrobił dla ludzi Bóg. Trzeba uświadomić sobie, że Jezus był człowiekiem w pełni słowa tego znaczenia i żył jak przeciętny człowiek. Stał się jednym z nas. Po tych wielu rozmowach rozumiem wreszcie, że to wielki dar Ojca dla ludzi. Nie musiał tego robić przecież, ale chciał. Z miłości.

Gdy Piotr widział Jezusa piorącego swoje rzeczy oczywiście się wzruszyłam, ale zaraz gdzieś tam z tyłu głowy padło pytanie, czy rzeczywiście mogło tak być… O praniu ubrań wspomina już nawet Stary Testament, więc jak najbardziej jest to możliwe. Zresztą… Czym dzisiejszy człowiek tak naprawdę się różni od ówczesnego ? Wszyscy pierzemy do dzisiaj i nic się nie zmieniło. Wbrew pozorom takie drobne rzeczy, niuanse przybliżają nas do tamtych ludzi 2000 lat wstecz i łatwiej ich zrozumieć.

Księga kapłańska 6 53 Jeżeli jednak kapłan stwierdzi, że plaga nie rozszerzyła się na ubraniu albo na wątku, albo na osnowie, albo na jakimś przedmiocie skórzanym, 54 w takim razie kapłan każe wyprać przedmiot zarażony plagą i każe go odosobnić jeszcze na siedem dni.

  • Niestrudzony wędrowiec te słowa przypomniały mi wypowiedź Jamesa Newtona, Jezuity, twórcy doskonalej książki „Jezus”. Przeszedł się śladami Jezusa i podsumował to w ciekawy sposób. 

https://youtu.be/-eP3af0ISV8?t=293

Mam wszystko pod kontrolą.

24. 02. 18 r. Szczecin.

Syn powrócił szczęśliwie z morza, więc w domu radocha i obżarstwo. Codziennie uczta. Piotr odchudzony tyje nagle za szybko i to zdecydowanie odbija się na jego zdrowiu.

  • Ostatnio podczas modlitwy czuję Was coraz bardziej – Piotr się przechwala.
  • My też ciebie czujemy, zwłaszcza po tej kiełbasie.
  • ….  – wybucham śmiechem i widzę, że Piotrowi mina zrzedła.
  • Obrażasz się ?
  • Nigdy się nie obrażam.
  • ……. – akurat !!! Jego kolejny „dowcip roku”.
  • Jesteś mądry ?
  • Jestem.
  • Nie mam więcej pytań.
  • Ojcu wierzę bezgranicznie.
  • To dlaczego boisz się o kredyt ?
  • …… – to się nazywa szach mat. Mina Piotra bezcenna.

Nie odzywa się przez pół godziny chyba obrażony jednak.

  • Jak się modlę to czuję Maryję.
  • To kiepsko, powinieneś czuć wszystkich.
  • ……. – kolejny szach mat. Śmieję się przez 5 minut, a Piotr milczy już do końca dnia. Z Ojcem nie wygra…

25. 02. 18 r. Szczecin.

Wczoraj wieczorem ścięło mnie z nóg już o 20.00. Spałam jak dziecko przez 10 godzin, więc rano wstaję świeża ja poranna bryza. Widzę Piotra na chwiejnych nogach.

  • Miałem straszną noc. Prawie całą noc  walczyłem z gackiem. Ledwo wyszłaś wszystko zaczęło wokół mnie stukać, a nach uchem usłyszałem szszszzsz…. Taki szept i już wiedziałem, że nie jestem sam. Poszedłem spać. Około 3.00 coś mnie budzi. Otwieram wolno oczy i widzę przed łóżkiem zmaterializowaną czarną bryłę, wyglądało to jak czarne pudło wielkie jak człowiek. To coś syczało…
  • Azzzazzzzel.… przedłużało zzzz w nieskończoność, aż uszy mnie bolały.
  • Wziąłem swój krzyż do ręki i zacząłem znowuż egzorcyzmy. Skończyłem około 4 nad ranem. Nic się nie liczyło wtedy, ten świat doczesny nie miał znaczenia… Byliśmy tylko ja i on. Krzyczałem…
  • Widzisz krzyż?! Jego rany ?! Nie masz prawa tu być !!! … Wymieniałem ich po imieniu. Ten klocek się rozpływał w powietrzu… Na koniec usłyszałem…
  • Jak Boga kocham… Udało mu się !

Miałam dziwne wrażenie, że celowo mnie uśpiono, by Piotr przeszedł tą bitwę. Ale kto mógłby powiedzieć Jak Boga kocham…. Gacek ? 


27. 02. 18 r. Warszawa.

Jesteśmy już na miejscu, to znaczy na naszej kawie. Cieszę się, bo nie miałam siły wczoraj rozmawiać. Oczy mi się kleiły po nocnym wstawaniu i cieszyłam się nawet, że w pociągu Homiel się nie odzywał.

  • Jadąc do ciebie usłyszałem…
  • W tym się roku zacznie, w przyszłym skończy.
  • Ale co ? – pytam. Wiele rzeczy się może teraz zacząć i skończyć w przyszłym roku.
  • Nie wiem. A co z biznesem ?
  • Ja się tym zajmę.
  • A co z rodziną, żoną, dziećmi ?
  • Też się tym zajmę.
  • Wszystkim się zajmiesz ?
  • Ja się zajmę twoimi sprawami, a ty Moimi.
  • Z Ojcem rozmawiasz… – wzdycham.
  • Nie potrafię ci tego wyjaśnić, ale coraz bardziej mi głowa ucieka w duchowość.
  • To nie wyjaśniaj.
  • Uwierz Mi, wszystkie twoje wizje się sprawdzą.
  • A co z moją dzisiejszą wizją ? – przypomniałam sobie.

Śniło mi się, że się szykuję na ślub, to znaczy ja miałam wyjść za mąż, choć w tym śnie byłam dojrzałą kobietą. Miałam gdzieś jechać i wziąć ślub, tyle wiedziałam. W tym śnie wiedziałam też, że pana młodego nawet nie znam. W wizji kombinowałam więc cały czas jak tu się z tego wymigać. Czułam jednak obecność kogoś, kto mnie pilnował, żebym pojechała. No więc powoli, żeby przeciągać maksymalnie czas, ubierałam się w białą suknię. Powoli wsiadam do auta, ale uparłam się, że sama będę prowadzić. I tak bardzo nie chciałam jechać na swój własny ślub, że ledwo ruszyłam to wjechałam do rowu symulując wypadek. Sen mi się urywa, gdy komuś niewidzialnemu tłumaczę, że nie dojadę, ponieważ mam wypadek.

  • Od rana analizowałam ten sen, ale stwierdziłam, że to jakaś głupota i zostawiłam to za sobą.
  • Poślubisz nowy początek, nowy temat.
  • Ale ja tego nie chciałam w tej wizji.
  • Bo tak lubisz to co się toczy – … czyli nasze kawki, rozmowy, pisanie.
  • Ale w tym śnie nie wyszłam za mąż, czyli nie poślubię nowego początku – upieram się.
  • Jeszcze.
  • ……. – czy to nie „ślub” na siłę? Czy ktoś w takim związku może być szczęśliwy?
  • Ciekawe co Pan Bóg nam szykuje jeszcze, co z nami zrobi… – Piotr się zamyślił.
  • Z wami ? Ze światem !

Spojrzeliśmy na siebie ciężkim wzrokiem. Nie wiem jak Piotr, ale czy to dzieje się naprawdę?… Pytam siebie teraz.

  • Przedwczoraj miałem wizję.
  • Zobaczyłem synagogę na łapach, która idzie do Polski. Zburzyłem ją. Zrobiłbym z tym porządek, ale nie wolno mi.

  • Ciekawa wizja – pomyślałam. Spór z Izraelem odnośnie obciążenia Polski holocaustem się zaostrza. 
  • To już wiesz co ci nie wolno
  • ……. – to już sprawa tej wagi, która należy do Ojca. 
  • Jak może ktoś przyjść i spytać, czy jestem tym…, wiesz… To się w pale nie mieści !  – Piotr wybucha rozkładając bezradnie ręce.  Przyznaję mu rację, sama się dziwię.
  • Ojciec kazał mi spojrzeć na tego faceta – Piotr pokazał ręką na mężczyznę, który prowadził niewidomego chłopaka.
  • Tak Ja przyprowadzę ślepego do ciebie.
  • Niesamowite… – … muszę przyznać.
  • Czy to coś zmieni jak ktoś się dowie ?
  • Mały kamyk uruchomi lawinę i poruszenie całej skały.
  • Sam masz nie mówić z imienia kim jesteś, ale jak cię zapytają z imienia kim jesteś, to powiesz kim jesteś.
  • Ehue ana.
  • …….
  • Może to o ciebie chodzi, nie o mnie ! – Piotr chce przerzucić ten ciężar na mnie.
  • Ooooo, na pewno nie. A jakie imiona miałam na ziemi wcześniej ?
  • Bałem się tego rozwiązania worka.
  • ……. – zaczęłam się śmiać. Rozwiązany worek to znaczy setki moich pytań…

Wieczorem. Piotr odprawił swoje egzorcyzmy w ciągu kilkunastu minut, ale zanim to zrobił…

  • Usiadłem w pokoju i się zamyśliłem. Moi ludzie dali mi tyle problemów dzisiaj, że miałem ich serdecznie dosyć i chciałem być sam. Zapatrzyłem się w okno i wtedy usłyszałem…
  • Mały, mam wszystko pod kontrolą.
  • Cudownie… Z Ojcem nie zginiesz – wzruszyłam się.