Na dobro trzeba czekać.

07. 12. 17 r. Warszawa.

Końcówka roku jak co roku dla firmy jest napięta do granic możliwości. Dzisiaj dochodzi jeszcze do tego dużo słabsza niż zwykle kondycja Piotra.

  • Dzisiaj byłem w kościele i mówię Ojcu … Mam takie problemy, jestem taki zmęczony, mam w dupie te wszystkie sądy z NIP … Ojcze przepraszam, że tak mówię, ale nie mam siły już … Ojcze zajmij się tym proszę … I wiesz co powiedział ?
  • Nieważne, czy to będzie za dzień, za miesiąc, za rok, za 10 lat.
  • Ważne, że będzie jak Ja chcę.
  • Hmm… 
  • Dodatkowo słyszę gacka. Pojawia się, gdy zaczynam się modlić. Wtedy słyszę w uszach przeciągły gwizd, narastający świst …  Oooo, nawet teraz mówi … – Piotr się zawahał …
  • Giń! Ty skurwysynu…
  • Ojcze, zajmij się tym, bo nie daję rady…

Ciężko było patrzeć jak bardzo jest zmęczony psychicznie i fizycznie.


Wieczorem nie chcę dręczyć go pytaniami, więc dla oddechu robimy sobie seans filmowy i kończymy oglądać serial „Narcos” o prawdopodobnie największym handlarzu narkotyków wszechczasów.

  • Dlaczego mu się udawało tak długo przetrwać ? – pytam sama siebie zdziwiona. 
  • Co mu się udało ? Żył w piekle.
  • Zabić drugiego człowieka to już piekło.
  • Ale dlaczego tak długo ?
  • Na dobro trzeba czekać.
  • Escobar jest na dole ?
  • A gdzie może być ?


08. 12. 17 r. Warszawa.

Jakoś tak się ułożył nam dzień, że wyjechaliśmy na kawę zbyt wcześniej, nasza kawiarnia była jeszcze zamknięta.

  • Po co się tak spieszysz ? – pyta „chyba  Homiel”, bo oczywiście Piotr jechał na czerwonym.
  • Gdzieś musisz poczekać.
  • ……. – uśmiecham się. Teraz faktycznie musimy gdzieś poczekać zanim otworzą.

Pół godziny później.

  • Miałem w kościele super rozmowę z Ojcem, była taka ojcowska.
  • Po ojcowsku – poprawił „chyba Homiel”. 
  • Żaliłem Mu się, że tak ciężko i że Szydło usunęli ze stanowiska, że wszystko … – machnął ręką zrezygnowany.
  • Powiedział …
  • Pamiętaj, że jestem bliżej ciebie niż myślisz.
  • Nie twoja, a Moja wola się dzieje.
  • Ty nie widzisz, co się dzieje za drzwiami.
  • ……. – opowiada już przy kawie.
  • Ciągle widzę tego rogatego, ma rogi jak kozioł.
  • Przyzwolenie Ojca.
  • Dlaczego ? – pytam.
  • Łatwiej do Domu wrócić. Nie, kiedy jest dobrze. Trwaj.
  • … Zobaczyłem teraz tego chłopca wyrzuconego do wody … On był zmaltretowany i bity … – Piotr wyraźnie poruszony.
http://www.dziennikzachodni.pl/wiadomosci/bedzin/a/rodzice-chlopczyka-z-cieszyna-skazani-za-zabojstwo-zdjecia,12136424/
  • Więc, co to jest cierpienie ?
  • Taaak … Te moje cierpienia są niczym wobec jego cierpienia – przytakuje głową ze zrozumieniem.

I w tej chwili tak sobie myślę, że nie ma chyba lepszego lekarstwa na zmniejszenie własnego cierpienia jak zobaczyć większe cierpienie u innej osoby, zwłaszcza u dziecka. 

  • Namiestnik ?
  • No nie…
  • Namiestnik może być różny, to kim jesteś ?
  • ……. – pytanie go zaskoczyło.
  • Administratorem ?
  • Ta fala wszystko zmieni.
  • A z czego będziemy żyć ?
  • Ty z ducha, Ola z tego, co jej damy.
  • … Ciekawe co stanie się z firmą… – pomyślałam.
  • Pisałam o wrotach piekła w środę … i w środę Trump otworzył „wrota piekieł w Jerozolimie” – mówię. 

Palestyński Hamas ogłosił po wystąpieniu prezydenta USA, w którym uznał on Jerozolimę za stolicę Izraela, że Donald Trump otworzył „bramy piekieł”. Organizacja Wyzwolenia Palestyny oceniła, że decyzja ta „niszczy” szanse na rozwiązanie konfliktu zmierzające do powstania dwóch państw.

  • Dziwne … Ma to jakiś związek ? – pytam z ciekawości, bo zwróciłam uwagę na tę zbieżność.
  • No pomyśl …
  • …….. – przyznam, że nie mam pojęcia. 
  • W Jerozolimie Chrystusa ukrzyżowano – Piotr przytomnie.
  • Stamtąd wszystko wychodzi.



Dopisane 27. 08. 2018 r.

  • A gdzie może być? 

Sanktuarium Maryjne w Medellin, w którym praktykujący katolik Pablo Escobar i jego ludzie modlili się o udane interesy. To sanktuarium jest nazywane także; La virgen de los sicarios – ‘Our lady of the assassins’, „Nasza Pani od zabójców”. Jeśli się modlił i zarazem był odpowiedzialny za śmierć ok. 4000, a także setki tysięcy porwań i zniknięć nie widzę innego miejsca dla niego jak samo dno samego piekła. 


  • Łatwiej do Domu wrócić. Nie, kiedy jest dobrze. Trwaj.

Nie modlisz się, żeby Mi służyć, ale żeby pomóc.

04. 12. 17 r. Warszawa.

  • Wczoraj wieczorem podczas modlitwy jak zawsze wyrzucałem gacki po imieniu i w pewnej chwili koło ucha zaczęła mi bzyczeć mucha. Nie mam pojęcia skąd się wzięła, bo zimno i wszystkie okna zamknięte. Polatała i zniknęła … Gruba, bzycząca małpa … – Piotr się wzdrygnął.
  • O czym to świadczy ? – pyta.
  • Wszyscy słyszą i słuchają.
  • Twoje zaniechanie dla jednych to radość, dla drugich płacz.
  • …….. – zamyślił się.
  • Staram się jak mogę, a nie zawsze mam siłę. Te twoje otwarte wrota plecami zasłaniam, żeby się gacki nie przedostały … – wzdycha zmęczony.
  • Modlę się Ojcze, żeby Ci służyć.
  • Nie modlisz się, żeby Mi służyć, ale żeby pomóc.
  • Przyjaciele sobie pomagają.
  • To nie jestem sługą ?
  • A czy sługa zna tajemnice ?
  • … Nie zna …. Jestem przyjacielem i nie odpuszczę … Dla Ciebie Ojcze.
  • Diabły już nie przekują twego serca na swoją modłę.
  • …….. – zapisywałam w ciszy wszystko, ale po tych słowach moja ręka zawisła w bezruchu nad zeszytem.
  • Jak to mogło się stać ?… – zamyśliłam się, żeby anioł upadł tak nisko …
  • Jak mogłeś do tego dopuścić ?!… – spytałam z głębokimi pretensjami.
  • Hmm… Już wiem, zaczęło się od Lutra. Chciałeś dobrze, a wyszło jak wyszło. Luter pojechał do Watykanu, napatrzył się i chciał zrobić porządek, ale nie przemyślał tego do końca. Gacek to wykorzystał, a potem już poleciało … – to tak w skrócie … 
  • Zobaczyłem robala w zdrowym jabłku, zło zaczęło drążyć …

      A. Lenczewska; Słowo pouczenia.
  • Tylko tyle usłyszałeś od Jezusa wczoraj ? – dopytuję na wszelki wypadek.
  • Tak … Przepraszam Was, że przerwałem modlitwę …
  • Nie przepraszaj. Sam cię posłałem.

Wieczorem.

Grudzień w naszym biznesie zawsze jest ciężki. Wiele firm chce przed końcem roku zdążyć z wydaniem budżetowych pieniędzy i składają zamówienia tak duże, że Piotr nie jest w stanie tego zrealizować. Musi więc odmawiać, a tym, którym obiecał, nie dostarcza na czas. Wszyscy się spieszą, wszyscy robią błędy i wszyscy są wkurzeni. Piotr jest bardzo zmęczony i narzeka na pieczenie w okolicy serca. Leży na sofie rozwalony jak żaba przed sekcją i ślepo gapi się w TV …

  • Dam ci w tym roku już odpocząć. Masz wolne.
  • Trwaj do końca roku, zobaczymy się później.
  • …. ??? …. – Piotr spojrzał na mnie pytająco …
  • Pan Bóg gdzieś wyjeżdża ? – spytał tak rozbrajająco głupio, że zaczęłam się śmiać. Ale i ja po sekundzie zaczęłam się zastanawiać, co to może oznaczać …
  • Mam wolne do końca roku ?
  • Tylko nie szalej – poprawiam go, bo nie sądzę, aby zostawili go bez kontroli.
  • Rób swoje.
  • Nie będziesz słuchać Ojcze ?
  • Masz Homiela.
  • Aaaa… Ty gdzie będziesz ?
  • Myślisz, że panu Bogu urlop się nie przyda ?
  • …….. – przecież nie dosłownie, ale …
  • To znaczy, że nie będziesz słyszeć Ojca ? – … i straszliwie smutno mi się zrobiło.
  • No wreszcie sami sobie porozmawiamy – … szepnął żartem do ucha Piotra, a Piotr mi powtórzył.
  • Na czym ma polegać, że mam wolne ? Bez Ojca nic nie ma sensu ! – Piotr się naprawdę zafrasował. Usiadł na łóżku i czekał na odpowiedź.
  • Ojcu należy się wolne, nie sądzisz ? Ciebie ciągle pilnować musi bardzo wszystkich męczyć. 
  • Jesteście Moja „wybuchowa para”.

Bóg Ojciec wykorzystał tytuł filmu, który wczoraj oglądaliśmy. https://www.filmweb.pl/Wybuchowa.Para Mimo, że to komedia, naprawdę oboje czuliśmy się jak przed wielkim rozstaniem. Ogarnął nas smutek.

  • Rozumiesz po ludzku, a uczysz ducha. Oczekuję od ciebie więcej.
  • … Co poczułeś, gdy to usłyszałeś ? – szepczę do Piotra.
  • Jakby mi kawałek serca ubyło.
  • Przyjaciele się nie smucą. Też chciałbym pospacerować.
  • Weź nas ze Sobą.
  • Tam gdzie idę, nie mogę was wziąć.
  • ……. – już te słowa gdzieś słyszałam.

21 A oto znowu rzekł do nich: «Ja odchodzę, a wy będziecie Mnie szukać i w grzechu swoim pomrzecie. Tam, gdzie Ja idę, wy pójść nie możecie». 22 Mówili więc Żydzi: «Czyżby miał sam siebie zabić, skoro powiada: Tam, gdzie Ja idę, wy pójść nie możecie?» 23 A On rzekł do nich: «Wy jesteście z niskości, a Ja jestem z wysoka. Wy jesteście z tego świata, Ja nie jestem z tego świata.

  • Nie poddawaj się.
  • Ojcze, będziemy czekać.
  • Informacje dalej Oli przekazuj.
  • Kto będzie źródłem ?
  • Homiel.
  • Kiedy wrócisz ?
  • Na święta.

Spisuję tę rozmowę do komputera pięć minut później i zastanawiam się, czy my jesteśmy jeszcze normalni ???




Dopisane 23. 08. 2018 r.

  • Diabły już nie przekują twego serca na swoją modłę – słowa Jezusa z książki A. Lenczewskiej pokazują sedno działania zła. A obrazowo pokazuje to także fragment z filmu „Wonder Women”. Czasami nawet w filmach wysokobudżetowych pojawia się coś wartościowego.

Szatan nie tylko podsuwa myśli, aby czynić złe, nakłania i podsuwa pomysły, by czynić rzeczy w istocie dobre, ale z taką przesadą i w taki sposób, że rodzą zło i niszczą to, co mogło być na chwałę Bożą.

Warto o tym pamiętać, ponieważ dzieje ludzkości utkane są takimi historiami.

Ja ci daję, to ty Mi też daj.

29. 11. 17 r. Warszawa.

Nie być rano na kawie, to nie mieć lekcji i życie raptem zaczyna być puste. Kiedy więc Piotr wieczorem przychodzi do domu, próbuję go namówić na spytki, ale z powodu zmęczenia broni się przede mną  rękoma i nogami. Siedliśmy więc przed TV i zaczęliśmy oglądać kolejny odcinek „Narcosa” https://www.filmweb.pl/serial/Narcos-2015-680486 . Widząc jak wielki boss narkotykowy musi uciekać i  traci wszystko …

  • Nie ma sensu opierać swojego życia na pieniądzach.
  • A na kim tyś by oparł ? pyta Homiel, co wprawia mnie w cudowny humor, bo w końcu się odezwał !
  • Na Bogu …. Coraz więcej mam przemyśleń.
  • O czym myślisz ? pyta, choć i tak przecież wie. 
  • Że wszystko mija, kończy się listopad, a niedawno był październik.
  • A to coś nowego.
  • …….. – śmieję się głośno, właśnie tego mi brakowało. Tej niebiańskiej ironii.
  • Wolę jak jesteś normalny, za dużo myślisz.
  • Dojście do drugiej fali potrwa z 3 lata – Piotr zaczyna kombinować.
  • Ciekawa teoria, ale nie będzie miała miejsca.
  • A coś się stanie w tym roku ?
  • Spędzisz święta z rodziną, co prawda niepełną, ale jednak.

Moja wesołość prysnęła w sekundę. Mówiąc niepełna przypomniałam sobie słowa sprzed wielu miesięcy. Kiedy powiedział, że święta w 2016 roku będą ostatnie w pełnym składzie to znaczy, że święta w 2017 roku będę już w niepełnym składzie. Nie mylił się…

19. 12. 16 r. 
-Ale na szczęście jeszcze święta przed nami. 
-To będą ostatnie święta w tym składzie. 
-…… – spojrzeliśmy na siebie znowu, tym razem z lekkim strachem w oczach. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/08/22/jestes-wrazliwy-na-lzy-badz-wrazliwy-na-czlowieka-diabel-tez-potrafi-plakac/
  • Nie będzie nastrojów, ale urzędowo.
  • Przyjemne też będą chwile, na szczęście jest twoja córka, synowa, która wciągnęła się do drużyny pierścienia.
  • A kto jest hobbitem ? – zażartował Piotr.
  • Nie ma wyraźnego, ale jest cel.
  • A kto jest celem ?
  • Pycio – … ten, który pyta.
  • …….. – uświadamiam sobie powoli, że to nie Homiel.

Kiedy zaczynamy rozmowę, jakąkolwiek, jestem przeszczęśliwa, że w ogóle rozmawiamy. Możemy rozmawiać o niczym, ale ja i tak będę przeszczęśliwa. W takich chwilach czasami zdarza mi się zapomnieć, że rozmawiamy przecież z samym Niebem. I kiedy padają takie słowa jak te, natychmiast wypełnia mnie powaga, ponieważ zdaję sobie sprawę z wszechmocy, wszechpotęgi i wszechmądrości Ojca. Jak można walczyć, sprzeciwiać się, nawet spierać z Kimś, kto może i wie wszystko ? Naprawdę trzeba być nieskończenie głupim … 


Zamyśleni wróciliśmy do oglądania serialu, ale nie potrwało to długo …

  • Jam jest.
  • …. ??? … Kim jesteś ? – pyta Piotr po chwili. Otwieram oczy ze zdumienia, bo nie wierzę, że pyta.
  • Tym, który jest.
  • Nazwałem cię Moją małą kopią, bo nim jesteś.
  • ??? …. Panie Boże, ale ja jestem taki głupkowaty, żarty sobie robię …
  • A może Ja też taki jestem ?
  • Ale ty jesteś taki poważny, widziałem to przecież.
  • Widziałeś to, co chciałem, byś widział.
  • Zabawimy się jeszcze nie raz Mały za twojego życia.
  • Dasz Mi radość, a Ja tobie.

Zapisywałam szybko wszystko w zeszycie i w pewnym momencie zaczęłam kręcić z niedowierzaniem głową.

  • Co tak kręcisz ?
  • Bo przygotowywałam tekst na blog i się zastanawiałam, czy pisać …
  • Możesz – przerwał mi Ojciec.
  • … Dopisać ?
  • Możesz.
  • … A nad czym się zastanawiałaś ? – dopytuje Piotr z ciekawości.
  • O twoich zabawach z Ojcem, o wycieraniu przez ciebie łez … Wydawało mi się to bardzo intymne.
  • Nooo… – wzruszył się na samo wspomnienie.
W kościele miałem przepiękną wizję. Zmniejszyłem się do wielkości małego chłopca. Spodem dłoni ścierałem łzy z oczu Ojca, z Jego policzka, zacząłem Go całować po oczach, trzymałem Go za szyję. Piotr prawie się rozpłakał w tej kawiarni, a ja to zrozumiałam. Więź między nim, a Ojcem jest ogromna. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/11/30/nie-zrozumiesz-do-konca-praw-bozych/

-Nikt tego nie zrozumie co znaczy być z Ojcem... Pamiętam, jak się wygłupiałem często, łapałem Go za brodę i ciągnąłem, w dwójkę pękaliśmy ze śmiechu... Ja to normalnie widziałem... To jest głębokie i mocne, że ty nie masz pojęcia... Mało tego... niedawno zobaczyłem, jak On mnie uczył jak się w powietrzu zachowywać, ręką pokazywał... - zaczął mi wymachiwać przed nosem. Mogłam sobie to tylko wyobrazić. Niedawno miałem tę wizję znowu… Widziałem jak dobywać miecz, wszystko... - Piotr się bardzo wzruszył. 
-…... Dzisiaj zobaczyłem Ojca bawiącego się z innym człowiekiem, podrzucał go do góry tak, jak mnie podrzucał. Bawili się jak ojciec z synem. Spojrzałem tylko na nich i usiadłem pod drzewem... Czułem się zazdrosny – i znowu się wzruszył. 
Gdy Piotr opowiada o Ojcu nie może przestać płakać.     http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/11/14/kiedy-jest-wam-dobrze-kiedy-jest-wam-zle-zawsze-jestem/


30. 11. 17 r. Warszawa.

Na kawie.

  • Mam pytanie do Homiela …

Piotra o mało szlag nie trafił na miejscu, bo ledwo usiadł przy stoliku, a ja już zaczynam. Musiałam przeczekać pierwszą burzę, aby się uspokoił.

  • Wczoraj miałem takie problemy w firmie, że w końcu dałem za wygraną i powiedziałem Ojcu tak jak ten zakonnik; Ojcze, Ty się tym zajmij … I wiesz co ? Poczułem od razu wielką ulgę – Piotr zaczął się cieszyć.
  • A ty co będziesz robić ?
  • … ?!!! … – Piotra zatkało i wyprostował się jak przywołany do tablicy skarcony uczeń.
  • Dzisiaj nie poszedłem do kościoła, bo byłem bardzo zmęczony – zaczął się tłumaczyć.
  • To nie jest powód, musisz się przełamać.
  • Skoro tobie daję, to Mi też daj.
  • Dajesz ludziom, daj Mi.
  • Przepraszam, byłem bardzo zmęczony …..  Ktoś mi mówi…
  • Najbardziej cenię, kiedy padasz, mdlejesz, a robisz swoje ...
  • I nie „ktoś”, tylko Ja ! powiedział baaardzo stanowczo. 
  • Trzeba było iść, a nie tłumaczyć się przed samym sobą.
  • Ja ci daję, to ty Mi też daj.
  • …….. – Piotr już się nie odzywał.
  • A co do Eliasza …
  • Wystarczy, że będą wiedzieć, że robił.
  • Szczegóły techniczne są dla was, między Mną a Małym.
  • Oni mają wiedzieć, że jest Ziemia, a nie jak powstaje.
  • Dziękuję – kamień spadł mi z serca.
  • Ale mogę te zdania napisać ?
  • Możesz.

Pisałam na blogu o Eliaszu i jego możliwościach wpływania na pogodę. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/11/30/nie-zrozumiesz-do-konca-praw-bozych/

Taaaak... Podczas pewnej rozmowy Bóg Ojciec pokazał jak Eliasz zmieniał pogodę... przyznam. Czy chciałabym się tą wiedzą podzielić? Oczywiście myślałam o tym, ale nie byłam pewna, ponieważ jednak trzeba wiedzieć gdzie kończy się zabawa, a zaczyna odpowiedzialność. Pamiętam doskonale słowa Ojca; 
-Pamiętaj, większa wiedza to większa odpowiedzialność. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/07/13/wieksza-wiedza-to-wieksza-odpowiedzialnosc/

  • Moim zdaniem za 3 lata druga fala ruszy – zaczął Piotr po krótkiej przerwie.
  • Nie sądzę, masz zakład z Ojcem. Trzy lata to za długo.
  • A co do zakładu …
  • Czy ty myślisz, że Ja muszę zawsze wygrać ?
  • A może chcę przegrać ?
  • A może wygram ?
  • A może nie wiem, co zrobię ?
  • A może zrobię wszystko w jeden dzień ?
  • … ???!!! …

Słowa Ojca nas zaskoczyły. Bóg nie wie …? Czy żartuje, że nie wie… ? Siedzimy w ciszy, bo nie wiemy …

  • Ty masz być czujny, bo nie wiesz, co się stanie.
  • Nie masz wyrokować, ty masz prowadzić.
  • Zakładam się z niedowiarkami, a nie z tobą, a czas jest względny.
  • Więc przywołuję, żebyś krawat ubrał zapięty pod szyję –a miał rozpiętą koszulę.
  • Śmiejmy się z innych, a nie z siebie nawzajem ?
  • To masz, powiedz kiedy co będzie.
  • Więc co powiesz ?
  • … ???!!! …
  • Przepraszam Cię Ojcze – wydukał.
  • Jak na przeprosiny nie widziałem uniżenia.
  • Modlisz się do Mnie i mówisz Wszechobecny, Wszechmogący, Wszechmądry, Wszechpotężny …
  • Zastanowiłeś się nad tymi słowami ?
  • To znaczy, że wiem, co robię.
  • W każdej chwili cię słucham i mogę zrobić wszystko w jednej i każdej chwili.
  • …….. – szybko zapisywałam i bałam się odezwać.
  • Zastanawiam się, czy kawy u siebie nie wprowadzić, bo to są pouczające chwile.
  • ……… – dawno się tak nam nie dostało, ale …. kocham to ! 
  • Wiesz, co zobaczyłem ?
  • Gdy ty piszesz do zeszytu, a potem do komputera…. jednocześnie otwiera się księga u Nich i tam w tej księdze twoje słowa tutaj, tam piszą się na złoto … Niesamowite …

  • TDW.
  • Co to znaczy ?
  • Trwały dorobek wiedzy.
  • Większego komplementu nie mogłaś dostać.
  • Dziękuję Ojcze … – szepnęłam, ale w myślach przerażona jestem odpowiedzialnością, która z tego wynika.

 

Temu co ma dużo, będzie dane. Temu co mało, będzie zabrane.

22. 11. 17 r. Warszawa.

Piotr tonie w problemach, nawalają jego ludzie, nawalają dostawcy, nawalają klienci. Chodzi więc wściekły i tylko warczy. Próbuję go uspokoić, ale skutecznie zrobił to dopiero Homiel.

  • Co ? Jesteś przejęty swoją sytuacją ?
  • No jestem !
  • W każdej chwili możesz być wzięty. I co ty na to ?
  • Mam nadzieję, że jesteście mądrzy.
  • ……… – unoszę oczy ku górze wzdychając i mając tylko nadzieję, że to nie z Ojcem tak sobie pozwala.
  • Gdy nadal będziesz tak postępować, odezwie się twoje serce.
  • ……… – i to go uspokoiło. 

Zadzwoniła Krysia, miała kolejną akcję z Edziem. Wychodziła z mieszkania o 8 rano na zakupy, była już ubrana i spakowana. Nagle coś tak mocno walnęło na pierwszym piętrze, że kot się zjeżył, zrobił wielkie oczy i zaraz „pofrunął” do góry. Krysia spieszyła się więc nie dociekając co się stało po prostu wyszła z domu. Gdy wróciła 3 godziny później w drzwiach przywitał ją Mirek, nasz pan od remontu. Mamy do niego na tyle dużo zaufania, że dostał klucze do domu i może przychodzić o dowolnej porze niezależnie, czy ktoś jest w domu, czy też nie.

  • Pani Krysiu – mówi z wyrzutem – Dlaczego zamknęła pani kota w łazience na górze ?
  • Ja ???!!! – prawie krzyknęła  zdziwiona co on do niej mówi.
  • No był zamknięty i miauczał na cały głos…
  • … !? …

Problem w tym, że ze względu na remont łazienka jest cały czas zamknięta. Poza tym ma ciężkie dębowe drzwi. Żeby je otworzyć lub zamknąć, trzeba nacisnął klamkę, ponieważ nigdy same się nie otwierają, ani nie zamykają. Kto mógł otworzyć drzwi, a potem zamknąć kota w łazience, kiedy w domu nikogo nie ma poza… Edziem ?

Nasz F. patrzący z góry schodów.
  • Czy kot mógłby tak gwałtownie pobiec do osoby, której nie zna ? – analizowałam zachowanie Franka. Do tej pory, gdy ktoś obcy wchodził do domu, to chował się pod wielki stół, więc miałam wątpliwości.
  • To na pewno Edziu – Piotr był pewien .
  • Ciekawe…
  • Homiel porównał to zamknięcie w łazience do położenia ręki na jej ramieniu.
-Położył mi rękę na ramieniu?! – nie mogła uwierzyć.
-No pewnie!
-To znaczy, że się ze mną zgadza. 
-Hmm… Chciał cię raczej uspokoić – mówię, ponieważ przypomniałam sobie nagle fragment z filmu „Miasto aniołów”. Podczas napadu rabunkowego anioł kładzie dłoń na ramieniu mężczyzny, aby go uspokoić. To pierwsze skojarzenie, które natychmiast nasunęło mi się do głowy. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/05/07/nie-opieraj-swojej-przyszlosci-na-ludziach-lecz-na-ojcu/ 
  • Aaaa… A dlaczego był najpierw hałas ? – dopytuję.
  • Ma humory.
  •  To po drugiej stronie może mieć też humory ? – zdziwiłam się przeogromnie, bo za życia Edziu miewał swoje humory co najmniej kilka razy w tygodniu.
  • Dlaczego nie ? To ciągle człowiek, ale jako duch.
  • A nie może z nią rozmawiać zamiast dawać takie znaki ?
  • To nie jest dobra droga.
  • …….. – chciałam od razu spytać a dlaczego nie… ale uzmysłowiłam sobie szybko, że w przypadku Krysi nie jest to właściwa droga. Nie każdy się nadaje do takiego rodzaju kontaktu.
  • A ja będę takim duchem ? – Piotr.
  • Nigdy w życiu.
  • Dlaczego ?
  • Przecież wiesz jak się nazywasz.
  • A Ola ?
  • Przecież jest taka jak ty.
  • Ten dyszel w dwójkę ciągniecie …
  • Zobaczyłem teraz dwa konie ciągnące wóz…

  • Dzisiaj żyłeś.
  • ……… – oczami pytam Piotra o co chodzi.
  • Eeee … Mówiłem swoim ludziom o Bogu.
  • Wiele nauk przekazałeś. Uczysz.


23. 11. 17 r. Szczecin.

Jechaliśmy do Szczecina i rozmawialiśmy.

  • No to mamy klasycznego ducha w domu – mówię będąc pod wrażeniem wczorajszego wydarzenia.
  • Edziu to jedyny duch w tym domu ?
  • Nie. To nie są duchy, ale byty. Gdyby mogli, oblepili by was.
  • W jakim sensie ?
  • Przekazywania wiedzy.
  • Rozumiem … Chcieliby się łączyć z ludźmi.
  • Zobaczyłem kogoś białego i kogoś ubranego normalnie.
  • Ale który z nich jest duchem, a bytem ? – pomyślałam.
  • Edziu zajmuje się tylko mamą ?
  • Ty to powinieneś i rozumieć najlepiej.
  • Wy macie swoje życie, ona nie miała z nim.
  • On to teraz widzi, jaką pustynię po sobie zostawił.
  • To niesamowite … – pomyślałam.

Świat i życie po śmierci … Wygląda na to, że ciągle ludzie żyją. Po swojemu, według innych praw i zasad, ale jednak żyją.


Zamilkliśmy na dość długo. Ja myślałam o Niebie, a Piotr o ziemi.

  • Homiel, z tego co czytam, to ludzie są chyba rozczarowani, że 100-lecie Fatimy przeszło bez mocnego akcentu.
  • Podziękuj sobie.
  • ???!!! Dlaczego sobie ?
  • Że nie miało mocnego akcentu. O to się modlicie.
  • Siła modlitwy jest ogromna.
  • ……… –  modliliśmy się, żeby nie było wojny. 
  • Prosiłem Ojca o pomoc w firmie, powiedział teraz …
  • I co ? Będziesz Mi wdzięczny ?
  • No będę…
  • Aha…
  • …….. – zaczęłam się śmiać, gdyż uwielbiam słuchać ich rozmowy, a dokładnie sposób w jaki rozmawiają. Piotr ciągle myśli, że to Homiel… 
  • Jak sobie przypominam październik i moje liczenie każdego dnia … – … i kręcę głową z niesmakiem.
  • I co teraz widzisz ?
  • ……… – nie wiedziałam co powiedzieć. Miałam nagłe kłębowisko myśli.
  • Że twoje myślenie nie musi być zgodne z Naszym, przynajmniej co do czasu.
  • I co cię to nauczyło ?
  • ……… – znowu nie wiedziałam co powiedzieć, ale tym razem ze strachu.
  • Że nic nie jest pewne.
  • Na swoją obronę mogę powiedzieć, że wyraźnie mówiliście o październiku.
  • My nigdy nie kłamiemy, tylko ludzie źle to odczytują.
  • …….. – zgadzam się, po tylu doświadczeniach zgadzam się w 100 procentach.
  • Dzisiaj miałem wizję. Widziałem energię przedmiotów i mogłem ją z łatwością przemieszczać. Waga, wielkość nie miała żadnego znaczenia. Jak się widzi ich energię, takie ich ciało astralne, to można wszystko z tym zrobić.
  • Nie przesadzaj, to tylko wizja.
  • No nie wiem…
  • Może będziesz mógł to robić ? – pytam żartem.
  • Czy będzie mi dane to robić ? – a Piotr pyta na poważnie.
  • Temu, co ma dużo, będzie dane.
  • Temu, co mało, będzie zabrane.

29 Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. 30 A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz – w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”. http://www.biblijni.pl/Mt,25,14-30

  • Komu zabiera się wszystko ? – Piotr pyta.
  • Niegodziwcom.
  • Trzymają swoją przyszłość w świecie materialnym, a nie wierzą w Nas.
  • Po co mi taki dar przenoszenia rzeczy ?
  • To tylko wizja, ale bierz, co ci dają – wtrącam się ze śmiechem.
  • …. Jak Jezus pomnożył ryby ? – pytam, kiedy się chwilę nad tym wszystkim zastanowiłam. Czy czasami takiego daru nie miał właśnie Chrystus ?
  • ……… – Piotr się zapatrzył, więc cierpliwie czekałam, ale nie odpowiedział. 

Piotrowi dopisywał humor, a ja nadal intensywnie myślałam o Chrystusie. Homiel skory był do rozmów, więc chciałam Mu zadać jedno konkretne pytanie …

  • Czy Jezus był szczęśliwy z Marią Magdaleną ?
  • A skąd mam wiedzieć !? – Piotr prawie krzyknął, widocznie przestraszył się chyba tego pytania.
  • Nie ciebie przecież pytam !
  • Powiedz jej, że był.
  • Tak samo jest szczęśliwy, kiedy piszesz.
  • Opiera głowę na rękach i patrzy.
  • W tym pisaniu jesteś Jego szermierzem.
  • ……. – wzruszyłam się totalnie.
  • Czuję, że Maria Magdalena nie żyła długo po odejściu Chrystusa.
  • Nie żyła, ale żyje teraz i pięknie wygląda.  



Dopisane 11. 08. 2018 r.

  • Temu co ma dużo, będzie dane. Temu co mało, będzie zabraneta przypowieść dla wielu nie jest do końca zrozumiana. Myślę, że ten tekst poniżej wiele wyjaśnia. https://biblia.klp.pl/a-7258-2.html 

Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma”.  Rozkazał też trzeciego sługę, jako nieużytecznego, wyrzucić na zewnątrz, w ciemności, gdzie będzie „płacz i zgrzytanie zębów”.

Jednoznacznym tematem przypowieści jest problem pomnażania Bożych darów. Właściciel symbolizuje Boga, a trzej słudzy – trzy postawy ludzkie, związane z przyjmowaniem i gospodarowaniem tym, co od Boga otrzymaliśmy.  Każdy ze sług otrzymał od właściciela inną liczbę talentów. Od razu nasuwa się przypuszczenie o niesprawiedliwość – dlaczego pierwszy z nich dostał pięć, a inny tylko jeden? Podobnie jest w naszym życiu – niektórzy są bogatsi, inni biedni, jedni mądrzejsi, inni mniej inteligentni, i często nie zależy to od ich osobistego wysiłku. Przypowieść o talentach wyjaśnia tę pozorną Bożą niesprawiedliwość. Jeden talent to około 34 kilogramów złota – jest to więc niewyobrażalne bogactwo. Trzeci sługa nie został więc pokrzywdzony, została mu ofiarowana przeogromna suma. Pierwsze przesłanie przypowieści związane jest więc z naszym obowiązkiem wdzięczności Bogu za wszystko, czym nas obdarza – bo każdy dar od Boga jest drogocenny.
Drugim aspektem przypowieści jest gospodarowanie talentami. Jezus pochwala postawę sług, którzy „puścili w obrót” swoje talenty, a gani tego, który zakopał go w ziemi. Dary od Boga trzeba bowiem nie tylko przyjmować, ale także je wykorzystywać. Trzeci sługa nie zrobił tego, ponieważ bał się swego pana, uważał go za człowieka surowego. Może obawiał się, że nie odbierze swojego talentu z zyskiem? Właściciel zachował się wobec niego adekwatnie do jego przekonania – potraktował go surowo.We współczesnym język polskim słowo „talent” oznacza zdolności nie wypracowane, ale dane poszczególnym ludziom przez los. Przypowieść zobowiązuje nas do wykorzystywania tych talentów w wąskim sensie, jako zdolności. Talentem może być jednak nie tylko umiejętność, ale każdy dar – cecha charakteru, a także wydarzenie, drugi człowiek. Przypowieść o talentach zachęca nas do niepozostania obojętnymi wobec tego daru.

Cel uświęca środki.

17. 11. 17 r. Warszawa.

  • Wczoraj w nocy miałem dalszą część wizji z balonem.
  • Stoimy razem z dyrektorem NIP, on obok mnie. Temida sięga mieczem mojej szyi, myślę sobie… już po mnie. Ale jej miecz, kiedy dotyka mojej szyi, to się dematerializuje i przechodzi przez nią jak przez hologram. Jakbym to ja był hologramem. Przechodzi przez moją szyję i sięga szyi dyrektora. Kiedy ostrze dochodzi do jego szyi, to materializuje się ponownie i przecina mu głowę, a głowa opada … Wyobrażasz to sobie !? – Piotr był bardzo poruszony.
  • Bez szwanku przechodzi przez moją szyję i ucina głowę dyrektorowi ! Niesamowite ! Klinga trzyma mocno ostrze… – wyciąga pod mój nos swoją rękę pokazując niby miecz, którego i tak nie widzę.
  • Temida to szczupła, wysoka babka…
  • Jej drugie imię to sprawiedliwość, a pierwsze znacie.
  • Ona z nikim nie rozmawia, ciągle waży.
  • Hmm … To dlatego ma zakryte oczy, jest bezstronna – i zaczynam rozważać, czy ktoś taki jak Temida w Niebie istnieje naprawdę.
  • Jak mnie uderzyła w szyję, to zacząłem się macać, czy mam jeszcze szyję, tak było to realne ! – musiało być realne, bo Piotr z wrażenia, aż się lekko spocił.
  • Ten rzeczoznawca, sam wiesz, jest „bogu ducha winny”. Pomylił się, bo miał się pomylić – … już mnie chyba nic w tej kwestii nie zdziwi.
  • Cel uświęca środki.

Milczeliśmy chwilę dłużej. Piotr się cieszy, że rozprawa szybko, a ja wręcz przeciwnie, bo jak rozprawa to i druga fala. A wtedy zmieni się wszystko.


  • Wczoraj pisałam na blogu o Caviezelu…

Caviezel oficjalnie potwierdził, że znowu zagra Jezusa – przypomniałam sobie… – Ciekawe, czy naprawdę czytał moją kartkę. 
-Nie zapomnij o Duchu Świętym. 
-Będzie oglądał, czytał i myślał. 
-Przyjdzie czas, już wkrótce, że będziesz rozmawiała i to nie z sobowtórem. 
-Przy stoliku, w pokoju, jak dwóch przyjaciół, prawdziwych przyjaciół. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/04/15/biedak-zawolal-pan-bog-wysluchal/ 
  • Myślisz, że to przenośnia ? – pytam Piotra niepewnie czytając te słowa ponownie.
  • Myślę, że dosłownie.
  • … ???!!! … Ale za życia, czy po śmierci ? – pytam niepewnie dalej.
  • Doświadczysz tego za życia. 
  • … ???!!! … Wtedy Chyba padnę trupem z wrażenia – pierwsze, co pomyślałam.

Do domu wróciłam jak na skrzydłach. Kilka godzin później zadzwonił do mnie Piotr. Gdy widzę, że dzwoni z pracy, to wiem, że coś się musiało stać. Zaczął szeptać przez telefon, że doszło do niesamowitej sytuacji podczas rozmowy z jednym z pracowników.

  • Powiem ci później – i się wyłączył.

Noż … nie mógł zakończyć rozmowy gorzej ! Mam tak czekać kilka godzin nie wiedząc ?!


Wieczorem. 

  • Rozmawiałem z pracownikiem o zamówieniu krzeseł. Narzekał, że ma z tym trudności, ponieważ zablokowano nam konto, bo ponoć mamy nieuregulowane płatności. Napisałem na samoprzylepnej kartce kwotę, jaką niby zalegamy i przykleiłem ją do biurka. Nagle ta kartka z impetem podniosła się do góry, gwałtownie obracała się kilka razy w powietrzu i z impetem spadła na biurko, jakby ją ktoś rzucił.
  • Co pan robi ?! … Krzyknąłem do niego.
  • Ja nic nie robię !… Był cały przestraszony.

Siedzę chwilę znieruchomiały, a kartka rzucona została na blacie. Pracownik wyszedł i po chwili wraca.

  • Konto jest już odblokowane !… Prawie krzyczy …
  • ……. – uśmiecham się szeroko, bo lubię takie opowieści. 
  • Kartka nie miała prawa podskoczyć, bo była przyklejona. Podniosła, kręciła się i została rzucona.
  • I co na to twój pracownik ?
  • Magia ! Zaczął się nerwowo śmiać, że czegoś takiego jeszcze nie widział. 
  • Hmm… Homiel to zrobił, rzucił tą kartką, jakby śmieciem była, a nie miała prawa się poderwać sama i obrócić w powietrzu, bo przykleiłem ją do blatu biurka – Piotr ciągle przeżywał na nowo.
  • Hmm …. Ciekawe dlaczego to zrobił.
  • Bo u nich błąd, a nie przekroczyłeś limitu.
  • …?! …  Boże! Oni naprawdę znają się na ekonomii … – śmieję się głośno. 
  • To ty Homiel ? Gdybyś mógł tak zawsze …
  • Co ty na to – pyta mnie Piotr ?
  • Wspaniała sprawa.
  • …. Homiel nie zrobił tego dla zabawy, chciał żeby był przy tym świadek – już włączyłam analityczny tok myślenia.
  • Tak myślisz ? Ale dlaczego ?
  • To ciebie uwiarygadnia.
  • Homiel … Dlaczego zrobiłeś z tym papierem ? – pyta Piotr.
  • Żebyś wiedział, żeby wszyscy wiedzieli.
  • Nie mogłeś więcej ?
  • Spokojnie, spokojnie panno Elkeużył fragmentu tekstu z filmu „Stawka większa niż życie”. Często używa go sam Piotr, gdy chce mnie uspokoić.
  • Czyli miałam rację !?
  • Nie mylisz się, poza datami.
  • Ech … – nie musiał mi tego przypominać. 



Dopisane 05. 08. 2018 r.

Jej drugie imię to sprawiedliwość, a pierwsze znaciedzisiaj rozmawialiśmy o pewnej sprawie i padło piękne zdanie;

  • W jednej osobie jestem chirurgiem i Temidą.

Kiedy o Caviezelu mowa, to tym razem wywiad z Melem Gibsonem i jego nowym filmie „Resurrection” z Caviezelem w roli Jezusa ponownie.

 

Trwaj w Bogu, a chleba ci nie zabraknie, ani twojej rodzinie.

10. 11. 17 r. warszawa.

Rano obudziłam się z migreną, prawdopodobnie z powodu szalejącego ciśnienia na zewnątrz.  Na kawę ledwo doszłam i czekając na Piotra trzymałam głowę w rękach. Kiedy przyszedł, nie pytając  skupił się od razu na mojej głowie. Minęły 3 minuty i ból przeszedł.

  • Pomogłeś, prawie natychmiast mi przeszło – byłam zdziwiona, ponieważ nie często tak się zdarza.
  • Dzisiaj było to łatwe, sama musisz się nauczyć.
  • Nie wiem, czy samemu rzeczywiście można się uzdrawiać – mam wątpliwości, bo wielokrotnie próbowałam i nigdy nie wychodziło.
  • Gdy mam zimne stopy, to myślami je rozgrzewam – przyznał Piotr.
  • Hmm….

Rozmowę przerwał telefon od  córki. Po słowach Homiela, że w pokoju ma poison nie mówiąc nikomu zdarła tapety. Na początku niczego nie widziała, ale im dalej, tym było gorzej. Pod grubymi tapetami czaił się grzyb. Gdyby nie Homiel, nie wiedzielibyśmy, że o taką truciznę tu chodzi. Szybko podjęliśmy decyzję, że remontu musi nastąpić ciąg dalszy i należy zrobić kolejny pokój.

  • Uzdrowisz dom, uzdrowisz wszystko, to jest celtwojego życia.
  • Naprawdę ?
  • Uzdrowisz tak, jak główkę swojej żony dzisiaj czyli szybko i skutecznie.
  • Ale co znaczy uzdrowisz wszystko ? – pytam.
  • ……. – odpowiedzi brak.

Kilka dni temu pracownicy Piotra odwiedzając jednego z naszych klientów natknęli się na jego dawną wspólniczkę. Byli zszokowani nie tyle jej widokiem, co stanowiskiem, jakie reprezentowała. Niegdysiejsza wielka prezesowa pracowała w urzędzie jako… portierka. Oczywiście głośno komentowali to później między sobą mając w tym dziką satysfakcję, ale Piotr zgasił ich szybko twierdząc, że Bóg różnie układa ludzkie drogi. Uspakajał ich, ale w duszy sam nie mógł wyjść ze zdumienia.

  • Musiało ją to zaboleć, że was zobaczyła. Kiedyś szefowa, a teraz … Nawet nie klient, tylko … – wczułam się w jej skórę i mocno jej współczułam, choć przecież to gacek w ludzkiej skórze był.
  • To, co spaliła, zniszczyła, nagle wyrosło jak bambus po deszczu.
  • Może to ma jakieś znaczenie dla mnie ? Że ją spotkali ? – Piotr już się zastanawia.
  • Wątpię, nie sądzę, żeby to miało jakiś wpływ na ciebie – uspakajam go.
  • Takie ma znaczenie dla ciebie jak ziewanie mrówki na powstanie styczniowe w 1863 roku.
  • ……. – wyłam ze śmiechu. 

Syn siedzi na statku w okolicach Korei, ale już zadeklarował, że chce koniecznie na jakiś czas przyjechać  do Warszawy. On mało mówi, ale dużo czuje i dało to mi do myślenia.

  • Homiel, dlaczego tak bardzo chce przyjechać ?
  • Chce, bo wie, że musi.
  • Hmm … Przeczuwa coś ? Z Edziem też się nie wychylił, że dostał znak.
  • Twoja rodzina nie jest gotowa na twoją przemianę.
  • Ostatnie trybiki muszą zatrybić, a otworzą się drzwi.
  • A wiesz, co znaczy, że otworzą się drzwi ? Światło wejdzie.
  • Nigdy nie będzie gotowa. Trudno sobie wyobrazić, że będziesz raptem non stop siedział w piwnicy i się modlił – westchnęłam.
  • Będziesz opisywała, co widzisz.
  • ……. – westchnęłam drugi raz.
  • A ty jesteś gotowa ?

Jakby zimny wodospad spadł właśnie na mnie ze stumetrowej wysokości. To pytanie mną wstrząsnęło. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Rozumiem jak ważne jest, by otworzyły się drzwi, wszyscy na to czekają w Niebie… Mało tego, zostało to gdzieś tam zapisane jeszcze przed wszystkimi wiekami w Ich księgach, ale… Czy ja jestem gotowa ? Nie wiem. Gdybym chociaż wiedziała z czym się to wiąże, może byłoby łatwiej. Ale z drugiej strony przecież to nieważne z czym się wiąże, bo gdzie w takim razie moje zaufanie i wiara ?… Czy jestem więc gotowa ?

  • Ojcze … Daj mi miesiąc na odpowiedź – pomyślałam i w tym momencie zrozumiałam, że tego egzaminu nie zdałam.

Wtedy Piotr rzekł: – Ale my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą. – Zapewniam was – rzekł Jezus – że każdy, kto opuści dom, żonę, braci, rodziców lub dzieci dla sprawy królestwa Bożego, otrzyma w zamian o wiele więcej już teraz, a w świecie przyszłym życie wieczne.



11. 11. 17 r. Warszawa.

Dzisiaj święto narodowe, wszystko więc zamknięte, a mimo to szukaliśmy otwartej kawiarni. Znaleźliśmy ją przy pl. Trzech Krzyży. Nie byliśmy jedyni, którzy musieli szukać otwartej kawiarni, bo w środku było już sporo ludzi.  Siedliśmy w kącie i rozmawialiśmy.

  • Chłopaki dobrze dają sobie radę ostatnio, jestem zaskoczony – Piotr jest zadowolony ze swoich pracowników.
  • Są nie bez powodu.
  • Tak ? Ciekawe dlaczego ? – już zaczynam analizować.
  • Miałem problemy księgowe w firmie i poprosiłem Homiela o pomoc. Powiedział…
  • Dam ci za 3 dni odpowiedź.
  • I co ?
  • Po trzech dniach pokazał mi, co mam zrobić z fakturami.
  • Powiedz szczegóły – zaciekawiło mnie to.
  • Nie ma sensu i tak nie zrozumiesz, ale nie wpadłbym na to, co On wymyślił.
  • Hmm …. Słyszałeś o tym księdzu, co pozbywa się porsche
  • To nie ksiądz – Piotr twardo.
  • A ty co byś zrobił ?
  • Ja nie jestem księdzem.
  • … Pokazał mi 100 księży, znak równości i ja.

  • Nie jesteś ?
  • Mniej zrobią niż ty, więc jesteś, czy nie jesteś ?
  • Posługa jest twoim głównym celem, jesteś jednym z Nas.
  • Trwaj w Bogu, a chleba ci nie zabraknie, ani twojej rodzinie.
  • Homiel teraz spojrzał na kawę i mi prosto w oczy, dał mi do zrozumienia, że na kawę mam.
  • Powiedz więc, czego ci brakuje ?
  • Już niczego – pomyślałam szybko.

Dziękowałam jeszcze raz  Ojcu za to, że możemy sobie tak siedzieć w jakiejś kawiarni. Doszło do mnie, że dawne zwyczaje, kiedy to przy stole przed posiłkiem dziękowano Bogu za dary, miały one swój głęboki sens. Dawniej ludzie byli znacznie mądrzejsi.


Odwracam głowę, a za szybą widzę chłopca idącego zdecydowanym krokiem i niosącego spory krzyż. Za nim kilka osób z polską flagą. Kompletnie niecodzienny widok. Ten chłopiec, ten krzyż i ta pewność, z jaką go trzymał ścisnęło moje serce do tego stopnia, że się rozbeczałam. Przy ty wszystkich ludziach. Baaardzo mnie to wzruszyło. Siła hasła dzisiejszego marszu w stolicy; Chcemy Boga uderzyła mnie z podwójną mocą. Nie wiem, czy komukolwiek bardziej zależy na tym, aby ludzie pokochali Boga, jak nam. Widząc więc tego młodego człowieka uwierzyłam, że może jeszcze nic nie jest stracone. Sama nie zdawałam sobie sprawy jak głęboko tkwi we mnie miłość do Ojca, dopóki nie nastała ta właśnie chwila. Chwila, którą udało mi się zatrzymać w kadrze i która właśnie mi to uświadomiła…

Każdy człowiek to Moja świątynia.

08. 11. 17 r. Warszawa.

Siedzimy na kawie w ciszy, jesteśmy obydwoje zamyśleni i jakoś nam się rozmowa nie klei. Widząc w którymś momencie lekko zaszklone oczy Piotra pytam…

  • O co chodzi ?
  • Eeee … Nic.
  • Jeśli nic, to dlaczego prawie płaczesz ?
  • Edzia widzę …
  • Aaaa…. – a tego się nie spodziewałam.
  • Edziu pilnuje mamy … Ciekawe dlaczego został…? – zaczął myśleć głośno.
  • Bo tak wybrałem, Piotr.
  • A dlaczego ?
  • Bo jestem jej to winny. Mogłem pójść dalej, ale zostałem, do końca będę z nią.
  • Pilnuję jej bez przerwy. Piwnice robisz Piotr, bo chcesz.
  • Zgadza się.
  • Dobrze, że piec zrobiłeś.
  • Zrobiłem. 
  • Dobrze, że zrobiłeś – powtórzył.
  • …….. – a mnie z lekka zamurowało, bo i to widzi ?
  • Jak ci tam Edziu ? – pytam z wahaniem. 
  • ……… – uśmiecha się.
  • Można być w życiu bogaczem, można być nędzarzem, ale pamiętaj… Zawsze w życiu trzeba być przyzwoitym.
  • ……..
  • Rozłączam się, idę tam.
  • … ???!!! …
  • Rozłącza się ? – pytam zdezorientowana.
  • Bo go przywołałem.

Bo jestem jej to winny – nie musiałam pytać, aby zrozumieć. Mieszkałam z teściami kilkanaście lat. Krysia często mawiała w przypływie goryczy, że jej małżeństwo to samotność we dwoje. Edziu choć dobry człowiek, nie rozumiał, że druga jego połówka potrzebowała także i jego uwagi.

Różne są przyczyny, z powodu których dusza człowieka pozostaje nadal wśród żywych. Pragnienie naprawienia swoich błędów niewątpliwie jest jedną z nich.



09. 11. 17 r. Warszawa.

Piotr czekał na mnie pod fryzjerem dwadzieścia minut. Rozmawiał z Homielem, rozmawiał z firmą i tak na przemian, nie mając żadnych problemów z przeskakiwania z jednego do drugiego świata. Jak on to robi ? 

  • Miałem ci coś powiedzieć …. – zaczął szukać w myślach.
  • A ! Chodzi o tą kobietę starszą, której dawałaś pieniądze i zakupy. Homiel powiedział …
  • Ten egzamin zdałaś.

Jakiś czasu temu spotkałam na ulicy starszą kobietę, której potem pomagałam finansowo i w zakupach. Nie trwało to w sumie długo, bo ktoś mnie uprzedził, że ona po prostu naciąga ludzi. Przedstawiała siebie jako osobą samotną i bez grosza, a okazało się, że ma i rodzinę i stałe wsparcie. Nie trafił mnie szlag, ale dopadło rozczarowanie. Teraz mówiąc o egzaminie tak mnie zaskoczył tym stwierdzeniem, całkowicie niespodziewanym, że w pierwszej chwili nie wiedziałam o co chodzi.

  • Powiedział ...
  • Ta łza cię ucieszy.

Gdy Piotr przekazał, że była to próba i ją zdałam, to  oczy mi się „spociły”. Minęło kilka miesięcy, a ja biłam się myślami, czy dobrze zrobiłam tak szybko wierząc administratorce budynku, która powiedziała, że staruszka wykorzystuje ludzi. Tydzień później poszłam jeszcze raz, zapukałam do jej drzwi, ale nikt nie otworzył. Powiesiłam zakupy na klamce i wyszłam. Uznałam, że ta historia się zakończyła. Jednak, no właśnie jednak przechodząc niemal codziennie koło jej domu zastanawiałam się, co się z nią stało. I jestem wdzięczna Homielowi dzisiaj, że dał mi odpowiedź.

  • Ta kobieta była zwieńczeniem testu.
  • Rozumiem – i kiwam głową.

Administratorka wyrosła jakby spod ziemi, dosłownie ! W ogóle nie słyszałam jej kroków, wyrosła spod ziemi albo raczej spadła z nieba i powiedziała, co powiedziała. Góra uznała, że czas zakończyć ten sprawdzian i podesłali odpowiednią osobę w odpowiedniej chwili. Już wtedy nad tym się zastanawiałam, czy to przypadek. 

  • Ale największy test miałam z datami w październiku, byłam przekonana, że dobrze kombinuję, taka mądra i cwana jestem.
  • Za mało danych miałaś, żeby to ocenić.
  • Te dane dane zostały ci celowo, abyś się uczyła.
  • Rozumiem i dziękuję – … i naprawdę dziękuję.

To mnie nauczyło, aby nie planować, nie czekać, nie mówić, że coś jest na pewno, a zawierzyć wszystko Ojcu. On po prostu wie lepiej. Jezu, Ty się tym zajmij…. ma swój sens.


Piliśmy dalej swoje kawusie i zagłębiliśmy się w swoich myślach.

  • Co za gacek ! Wierzyć się nie chce ! – przerywa nagle milczenie.
  • O kim tym mówisz teraz ?
  • O Underwoodzie ! – Piotr przeżywa Francisa Underwooda (film House of Cards), jakby on faktycznie żył.
  • Hmm… Ciekawe… Dużo jest takich Francisów w rzeczywistości ? – pytam.
  • Bardzo dużo, ale na mniejszą skalę.
  • W biurach, uczelniach, domu… Robią dzieci, żeby je maltretować…
  • … !!! ??? … – właśnie podsumował w kilku słowach ostatnie drastyczne informacje, które pojawiły się w internecie…
  • Ty to rozumiesz, bo nie jesteś z tego świata.
  • ….. Znowu zobaczyłem scenę, jak Bóg pyta, kto pójdzie do tego świata …
  • Ale … – zająknęłam się.
  • Ale w sumie dlaczego akurat to on musiał zejść ? Mógł każdy iść tak naprawdę … – pytam Homiela. 
  • Już to odkryłaś.
  • …?!…. – ramiona mi opadły, zaczęłam szukać szybko w myślach co odkryłam.
  • Ma to zrobić człowiek, natura twojego męża ma być dwoista.
  • …….. – Piotr przekazał słowa i pyta mnie oczami, o co chodzi ….
  • Homiel pokazał mi teraz szklankę wody. Wsadza ją do zamrażarki i jest lodem, wyciąga i jest woda.

  • Aaaaa rozumiem, materia w dwóch postaciach, woda i lód, człowiek i anioł …. Niesamowite… – byłam pod wrażeniem.
  • Wszystkie anioły są wielkie, ale on jest mały.
  • Ale, czy mały znaczy słaby ?
  • Ponoć jednak tamten anioł jest potężny – mówię ze zdziwieniem.
  • Ale był człowiekiem. 
  • To jest nasz posłaniec, człowiek do specjalnych poruczeń.
  • …….. – Piotr zrobił taką minę, jakby nie zrozumiał.
  • Albo inny film ci przytoczę…. „Na kłopoty Bednarski”.
  • ……. – zaczęliśmy się śmiać, jednak po chwili znowu zapadliśmy w głęboko zadumę. To jest tak wszystko niesamowite….
  • Wiesz, co teraz słyszę ?
  • Obiecałem ci, że pierwszy odejdziesz.
  • I słowa dotrzymałem.
  • …….. – zmroziło mnie w sekundę.
  • Uważaj, z Ojcem teraz rozmawiasz – ale nie to było teraz istotne. Te słowa ???!!! 
  • Tak naprawdę umarłeś, ale wróciłeś.
  • Słowa dotrzymałem.
  • Umarłeś tam na stole.
  • Nie było cię, a na dowód tego zobacz co się stało z twoją rodziną dwa wypadki o tej samej godzinie.
  • ……. – rozdziawiłam szeroko buzię, bo coś sobie przypomniałam.
-Zanim mnie obudzono po operacji, wcześniej widziałem siebie z góry. Wisiałem pod sufitem i oglądałem siebie będąc lekko z boku. Obserwowałem jak cztery kobiety wzięły mnie pod pachy i pod kolana i przeniosły ze stołu operacyjnego na łóżko, byłem cały umazany na brązowo, jakieś środki dezynfekujące. .. – zaczęłam patrzeć na Piotra z zaciekawieniem zastanawiając się, czy zdaje sobie sprawę z wagi tego wydarzenia. 
-Zacząłem przyglądać się sobie i pytać dlaczego jestem taki brązowy? Ale wiesz co? Patrzyłem na to moje ciało kompletnie bez emocji, jakby to był worek skóry – opowiada Piotr powoli widocznie znowu to przeżywał. 
-Po co masz się emocjonować! Ileż tych ciał już było… sir, her… http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/11/26/u-nas-nie-ma-czarow-u-nas-jest-powazna-praca/
  • Mówiłeś, że widziałeś siebie z góry, jak cię nieśli… Twoja dusza uleciała wtedy na chwilę ! – właśnie zdałam sobie z tego sprawę.
  • … ?! … Może faktycznie wtedy umarłem ? – Piotr zdziwiony. 
  • Kiedy to się zdarzyło, przed operacją, czy po ? – pytam przytomnie, bo dziwne, że lekarze tego nie zauważyli, aparatura powinna to wykazać.
  • Po, przenosili mnie z łóżka operacyjnego na inne.
  • … Czyli byłeś już rozłączony.
  • Umarłeś i wróciłeś.
  • Dlatego umarłeś pierwszy.
  • Piotr… z Panem Bogiem nie wygrasz.
  • I nie chcę.
  • Ojcze … Naprawdę umarł ? – ciągle byłam w szoku.
  • To jest już nieważne, to już było.
  • Ważne co teraz. Teraz masz problemy, z którymi sobie poradzisz.
  • A co po problemach ?
  • Nauczysz się fruwać.
  • …. Co się miało stać, to się stało.
  • Każdy człowiek to Moja świątynia.
  • Kto chce zniszczyć Moją świątynię, tego Ja zniszczę.

Czy nie wiecie, że świątynią Bożą jesteście i że Duch Boży mieszka w was? Jeśli ktoś niszczy świątynię Bożą, tego zniszczy Bóg, albowiem świątynia Boża jest święta, a wy nią jesteście” (I Kor. 3, 16-17).




Dopisane 26. 07. 2018 r.

 

Bóg zapłać za nowy dzień.

03. 11. 17 r. Szczecin.

Wchodząc rano do pokoju Piotra zauważyłam, że był bardzo milczący i zamyślony. Na moje  „co się stało”, odprawiał mnie z kwitkiem, że nic. Dopiero parę godzin później powiedział …

  • Gacek zakopał mnie pod ziemią w trumnie. Wieko trumny zaczęło pękać i zaczął na mnie sypać się piasek. Na nogi, do gardła … Czułem jak się duszę … I co teraz powiesz ?
  • … ?! … 
  • Zacząłem się modlić; niech będzie chwała Ojcu i Synowi, było mi łatwiej umierać… I kiedy już umierałem, wizja się skończyła.
  • …. ?! …. – po czymś takim to i ja bym milczała, nie godzinę, a cały dzień.
  • Muszę kupić totka, duża wygrana się szykuje – zmieniam temat, żeby już o tym nie myślał.
  • Twoje bezpieczeństwo to nie twoja gestia, to Nasza gestia.
  • I stanął nasz Piotr w jurcie dnia, oczyścił swe myśli i znowu było jak dawniej.
  • … ?! … Co jeszcze Homiel powiesz ? – spytałam idiotycznie, bo właściwie to nie wiedziałam, o co Mu teraz chodzi.
  • Bóg zapłać za nowy dzień.

Dostałam ciekawy mail;

Wczoraj byłem na ciekawym wykładzie, który dał mi do myślenia. Mieliśmy w instytucie wizytę profesora z Arabii Saudyjskiej. Poszedłem z ciekawości na jego wykład. Byłem w szoku. Był z instytutu badawczego w Arabii Saudyjskiej. To mi dało do myślenia. Pokazywał co tam studiują. W Polsce nigdzie tego nie robią. Nie wiem, czy gdziekolwiek w Europie ktokolwiek to robi. Pracują nad elastycznymi tranzystorami. Pokazywał eksperymenty z elastycznymi układami scalonymi. Elektronika w tej chwili to sztywne metale i półprzewodniki. On pokazał układy scalone jak guma. Używają elastycznych materiałów, które pozwalają na rozciąganie, ściskanie, skręcanie itp…To znaczy, że będą mogli implantować elektronikę w oczach, zębach i nie musieć się tym martwić, gdy organizm rośnie, kurczy się, starzeje. Elektronika dostosowuje swój kształt do otoczenia.

Ten profesor powiedział też, że pracował nad urządzeniem typu fit bit z papieru, które jest używane przez muzułmanów przybywających do Mekki każdego roku. Podobno każdy pielgrzym musi mieć takie coś na ciele, gdy wjeżdża do ich kraju.

Czytam tekst na głos Piotrowi…

  • I co Homiel na to.?
  • Nic.
  • Szkoda … – pomyślałam.
  • W jednej myśli jest wiele układów scalonych, do których oni nigdy nie dojdą.
  • Nikt nigdy jej nie ogranicza i nie ograniczało.
  • Tylko zastanów się jak ją zmaterializować, a wszystko jest możliwe.
  • Nooo, ale jak to zrobić ?
  • …….. – Homiel się śmieje do rozpuku.
  • Wyobrażasz sobie, żeby człowiek miał taką możliwość ?
  • Tej Ziemi dawno by nie było.

Ma rację ? Oczywiście !



04. 11. 17 r. Szczecin.

Piotr ciągle chodzi zamyślony.

  • Dzisiaj nad ranem budząc się poczułem dziwną energię. Dopadło mnie takie uczucie, że cały materializm, wszystkie te samochody, domy, ciuchy są mi całkowicie obojętne. Mówię na głos …
  • Nie chcę tego wszystkiego…
  • A co chcesz ?
  • … Spytał mnie wtedy Ojciec.
  • Ciebie Ojcze, z Tobą być chcę, nic więcej.
  • Poczułem, że wyciąga do mnie niewidzialną dłoń, więc też wyciągnąłem, podałem Mu rękę na zgodę.
  • Oooook…. – słucham uważnie.
  • Wstałem i poszedłem do łazienki.
  • Myślisz, że żaden by nie poszedł ?
  • I wtedy zrozumiałem, że anioły, które stały przed nim,  nie chciały iść celowo. To wyglądało jak jakiś spisek. Mówiłem na nich wcześniej, że to cioty, że nie chcą, a teraz się wstydzę … – Piotr rzeczywiście nawet lekko zrobił się czerwony.
  • Jakoś przeżyją, nauka najważniejsza.
  • Ale Ojciec powiedział, że wstyd tym, którzy nie chcieli – przypominam. 
  • To oficjalna wersja. Prawdziwa wersja to taka, że oni celowo nie chcieli, abym to ja się zgodził.
  • Ooook … A nie wystarczyło po prostu poprosić cię, abyś to zrobił ?
  • Nie, chodziło o to, żebym to zrobił sam z siebie.
  • ……… – zamyśliłam się nad tymi słowami analizując, czy to ma sens. Może tak, a może nie. To naprawdę wyższa matematyka.
  • A Homiel ci mówi coś teraz ?
  • Ta ceglana podłoga może być, ale nie uważasz, że to zbyt szokujące ?
  • …… – zbaraniałam w tej chwili. Wczoraj mówiłam Piotrowi, że chciałabym mieć kuchnię jak z „House of card”, ale z ceglaną podłogą.
  • Mówi, że to byłaby zbyt duża różnica.
  • Homiel pokazał mi teraz, że kuchnia powinna mieć beżową podłogę na całej długości mieszkania.
  • Oczywiście oprócz pokoi – wtrącił się.
  • Jasny gwint… – myślę… Anioł wtrąca mi się do wystroju wnętrza, a myślimy o zrobieniu jeszcze remontu kuchni.
  • To kiedy mam załatwiać ? – Piotr pyta Homiela, jeśli już tak meble nam ustawia.
  • Żadna.
  • Co żadna ? – pytam, bo to dziwna odpowiedź.
  • Odpowiedź żadna od Niego, nic nie mówi.
  • No to nic nie gadaj po prostu, jak nie słyszysz.
  • Ten najwięcej gada, a najmniej może. Prawdziwy rzecznik.
  • …….. – roześmiałam się na głos. Rzeczywiście Piotr znowu planuje, a tak naprawdę to może sobie tylko pogadać.



Dopisane 20. 07. 2018 r.

  • I stanął nasz Piotr w jurcie dnia, oczyścił swe myśli i znowu było jak dawniej – według Wiki jurta to namiot przenośny używany przez ludy tureckie i mongolskie w środkowej Azji, Turcji. Jaki ma to związek z Biblią? Jedynie jako rodzaj namiotu, który również był używany w czasach biblijnych. Polski internet staje się pomału niewystarczający, więc szukam u źródła, czyli u Hebrajczyków i znalazłam coś naprawdę interesującego.

Fragment z https://www.breakingisraelnews.com/74409/new-revelations-tabernacle-challenge-every-known-idea-holy-desert-structure/

Biblijne Tabernakulum, czyli Namiot Spotkania (Przybytek), mogło nie być skromnym prostopadłościennym namiotem, jak wierzyli uczeni od stuleci, ale ogromną okrągłą konstrukcją mającą sześć pięter wysokości, proponuje inżynier z Wisconsin, który spędził lata badając zawiłości biblijnych tekstów opisujących konstrukcję na pustyni. Andrew Hoy, wyszkolony inżynier mechanik z Milwaukee przebywający obecnie w Izraelu w celu zbadania swojej teorii, opracował koncepcję, która kwestionuje wszelkie znane przekonania na temat przenośnej centralnej struktury, którą Izrael służył Bogu przez 400 lat, aż do zbudowania Pierwszej Świątyni. http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=76

Hoy ma głowę do liczb i pasję do Biblii. Wychowany w Kościele luterańskim (!), jego osobista podróż doprowadziła go do opuszczenia tego kościoła. Studiował w jesziwie (seminarium religijnym) w Jerozolimie przez pewien czas, koncentrując się na nauce hebrajskiego, aby studiować Biblię w jej oryginalnej formie. Kiedy Hoy przeczytał fragmenty z Księgi Wyjścia dotyczące budowy Przybytku, szczegółowo opisując użyte materiały, postawił wiele pytań. Znał pełnowymiarowe modele Tabernakulum w Timna Park i Ariel w Izraelu i zdał sobie sprawę, że istnieje wiele rozbieżności między tymi przekładami, a tekstem biblijnym.

„Kto tworzy namiot z czterech piętr na pustyni, ze ścianami wykonanymi z belek grubości dwóch stóp?” Zapytał retorycznie Hoy. „Prostokątna wersja wykorzystuje wiele materiałów, których po prostu nie mają odzwierciedlenia w Biblii” – wyjaśnił Breaking Israel News. Był także zakłopotany metodami większości prac naukowych opisywanych przy budowie ścian na dziedzińcu, opisujących ściany z litego drewna połączone prętami.

„Jest to niewygodne i zużywa o wiele więcej drewna niż wymienione w Biblii. Największym problemem jest wykorzystanie srebra jako podstawy dla drewna „- zauważył Hoy. „Pozwolono im uzyskać 100 talentów srebra o wadze czterech ton. Wytwarzanie baz ze srebra wymagałoby znacznie więcej ton srebra, których nie uwzględniono w Biblii. Jako inżynier, rozumiałem srebro i mosiądz jako używane do rozpórek, jako część struktury kopuły.

Hoy wyobraził sobie krąg pościeli i wełnianych prześcieradeł nakryty ogromnym skórzanym ogrodzeniem. Wykorzystując swoje umiejętności inżynierskie i przestrzegając dokładnych ilości drewna i srebra określonych w Biblii, zaprojektował namiot podobny do tradycyjnych jurt używanych w Mongolii (!). Wersja Hoya, oparta na technicznych instrukcjach biblijnych, ma zdumiewające sześć pięter.

Hoy stworzył kompletny plan dla okrągłego Tabernakulum na oprogramowaniu projektowym, aż do najmniejszego sprzętu, w nadziei stworzenia modelu skalowego opartego na jego okrągłej koncepcji. Spędził setki godzin sprawdzając swoją teorię z perspektywy inżynierskiej, a także dla przestrzegania tekstu Biblijnego.

Namiot Zgromadzeń towarzyszył Żydom wędrującym po pustyni, ale stał w Szilo przez ponad 300 lat. Jako teoretycznie przenośna konstrukcja zdemontowana została 3000 lat temu.

Dlaczego Homiel (podejrzewam, że to Ojciec jednak) użył słowa Jurta? Dlaczego nie użył po prostu słowa namiot? Wiedząc, że nigdy nie używa słów ot tak sobie postanowiłam się dzisiaj dowiedzieć czegoś więcej. Co ma wspólnego Piotr z Przybytkiem Mojżeszowym? https://pl.wikipedia.org/wiki/Przybytek_Mojżeszowy

Siedzimy na kawie, Piotr się rozkręca, więc wykorzystuję moment, by zadać pytanie. (fragment dzisiejszej rozmowy).

  • Czy Piotr ma jakiś związek z tą jurtą?
  • Coś wynika z czegoś.
  • Zobaczyłem obrazek, jak ręka go przekreśla. 
  • Aha …. – czyli wiedziałam, że namiot w kształcie prostokąta nie jest prawdziwy. Pan Hoy się nie myli. 

Jedna góra się skończy, będzie druga.

23. 10. 17 r. Warszawa.

Piotr wstał rano już zmęczony.

  • Szedłem pod górę i walczyłem z czarnymi żołnierzami. Strzelali do mnie, góra była bardzo stroma, tak bardzo, że musiałem się wspinać jak himalaiści. Cały czas chcieli mnie zabić, a ja tylko się uchylałem przed strzałami. Jestem tak zmęczony, że nie mam ochoty na nic.
  • Nie jesteś Kowalski, żeby tu się mazać.
  • Nie po to cię tu wysłałem.
  • …….. – Piotr zesztywniał, wyprostował się i w sekundę wszystko mu minęło.
  • To wszystko są próby i będą do samego końca.
  • Jedna góra się skończy, będzie druga.
  • …….. – Piotr się zamyślił.
  • Pan Bóg jest niesamowity, wie wszystko, a mimo to pyta co wybieram, co myślę…
  • Idąc twoim myśleniem … Taki już jestem.
  • Jest rewelacyjny ! – wyrwało mi się.
  • Nie mówmy o Mnie, walczymy o ciebie.
  • To nie Ja się zmieniam, to ty się zmieniasz.
  • Od początku było wiadomo, że będzie trudno.
  • Ty nie jesteś herbata. Ty jesteś esencją herbaty.
  • Im wszystkim się wydaje, że mogą być bez herbaty.
  • Ale bez esencji nie ma herbaty.
  • Nie jesteś tu po ty, by pławić się w luksusie.
  • Znoś mężnie trudy.
  • Dzisiaj 23. Coś się wydarzy ?
  • A co obstawiasz ?
  • ……. – Piotr się zawahał, już taki odważny nie był.
  • A Ty ?
  • …….. – lekko słabo mi się zrobiło. 
  • Ja jestem krupierem. Ja nie gram, Ja przyjmuję zakłady.
  • Iza miała dostać też wiadomość o naszym październiku – przypomniałam sobie.
  • Pamiętaj, co powiedziałem wczoraj…
  • …….. – Piotr spojrzał na mnie, bo oczywiście już nie pamiętał.
  • O stworzeniu świata… Przez 8 dni można wszechświat stworzyć przypominam.
  • …….. – machnął ręką zniechęcony. Wstał gwałtownie, zachwiał się i prawie upadł.
  • Czuję jak słabe mam serce, muszę uważać.

Wieczorem.

Pisałam dzisiaj na blogu tekst Nie możesz nie lubić ludzi, bo w każdym z nich jestem Ja.I dostałam odpowiedź. Cieszę, się, że słowa tu przekazywane i spisywane działają też na innych;

Kolejna historia, dzisiaj jedna z moich Podopiecznych rozszalała się na dobre, doszło także z jej strony do rękoczynów. Jakoś ją uspokoiłam, choć łatwo nie było ale przez dłuższy czas chodziłam z myślą o niej, że jej zwyczajnie nie lubię. Po kolacji otwieram Pani bloga a tam dzisiejszy tytuł „nie możesz nie lubić ludzi, bo w każdym z nich jestem ja” ….. opadła mi szczęka, znowu…


Doczytałam do końca miesięcznik „Egzorcysta” poświęcony Marcinowi Luter. Na koniec przeczytałam zdanie, które mocno mnie zastanowiło.

Tam zdradził, tam zostało mu wszystko odebrane.

Jeśli 31 zdradził…., to może 31 wróci ? Bóg Ojciec lubi być precyzyjny. 

  • Homiel, czy mam rację z tym 31 października ? – ciekawość mnie zżera, a wiem, że to się Ojcu nie podoba.
  • Kojarzę cię z górnikiem.
  • Dlaczego ?
  • Kopie i kopie ? – Piotr ze śmiechem.
  • Drążysz i drążysz.
  • A nie możesz dać odpowiedzi ? – nie odpuszczam, ale i sama się już śmieję.
  • Jedna odpowiedź rodzi 3 pytania, czekaj.
  • …….. – westchnęłam.
  • Fala już była ? – pyta Piotr.
  • A czułeś ją ?
  • Nie.
  • No to koniec rozmowy – myślę sobie oglądając kolejny odcinek „House of Cards”.
  • … Chciałabyś mieszkać jak ten Underwood w Białym domu ? – pyta Piotr.
  • Coś ty !
  • To jest buda dla psa.
  • Dlaczego ?
  • Służy jak pies.
  • Kom u?
  • Jak to komu ? – i pokazał palcem na „dół”.
  • Czy informacje z 31 zobaczyłam przypadkowo ? – nie odpuszczam dalej.
  • W twoim życiu i twojego męża nic nie jest przypadkowe.
  • Czyli mogę mieć rację ? – i się cieszę.
  • Nie wiem dlaczego tak się cieszysz. Tak zależało ci na kawce.
  • …….. – mina mi zrzedła natychmiast.

Już zapomniałam, że kiedy zacznie się fala, mogę wszystko utracić. Nasze poranne kawy, rozmowy … Życie, jakie znam …



24. 10. 17 r. Warszawa.

Dzisiaj rano w kościele.

  • Przed przyjęciem Eucharystii dostałem niesamowitą wizję. Zobaczyłem siebie w mundurze SS. Miałem wokół szyi białe coś, jakby pod spodem koszulę, biały kołnierzyk, białą stójkę, czułem to wyraźnie, bo mnie uwierała, a po lewej stronie 4 wypustki. Nagle mój kołnierzyk zaczął się spalać, pojawił się z boku czerwony wiatr, który jakby działał pod silnym ciśnieniem. Zaczął tak ssać ze mnie wszystko, że rozrywał kawałek po kawałku cały mundur. Kiedy zerwał wszystko, zostałem nago, a wtedy ten wiatr się wycofał, schował do dziury i zamknęła się klapa. Patrzę, a widzę na sobie długą szatę, nie białą, ale lekko szarą. To było niesamowite… Cały mundur zaczął ze mnie odpadać w kawałkach, ta ssawka wysysała go ze mnie…

  • Te cztery wypustki to kto ? – pytam.
  • Takie mundury mieli łobuzy …
  • Łobuz ? To nowe określenie mordercy ?
  • … ???!!!! … 
  • Gdy przyjąłem Eucharystię, zobaczyłem oczy kogoś bardzo mądrego, które powoli się otwierały… Poczułem wielki respekt, były bardzo podobne do oczu Ojca.
  • ……… – słuchałam uważnie.
  • Kto to Homiel ? Czyje to oczy ?
  • Podpisuje się… – Piotr zrobił znak X. 
  • …….. – łzy mi napłynęły do oczy, bo przecież to Chrystus !
  • Kiedy to się skończyło, usłyszałem słowa księdza …
  • Ten, kto ma wiedzę, ma ogromną odpowiedzialność.

Zamilkliśmy, to było przepiękne. Spalony, pochłonięty mundur SS…. Spalone, zerwane więzy z przeszłością… i za tym wszystkim stoi Chrystus. Jego siła przebaczenia jest ogromna. To jest właśnie miłosierdzie i wielka miłość Ojca i Syna do człowieka. Jako do syna marnotrawnego powracającego do Domu. 




Dopisane 10. 07. 2018 r.

  • Od początku było wiadomo, że będzie trudno.
A.Lenczewska.

Przypieczętowałeś swój los.

16. 10. 17 r. Warszawa.

Dzisiaj bez kawy. Siedzimy wieczorem przed TV i luźno rozmawiamy.

  • Ludzie umierają i się rodzą w kółko. Wkrótce twoje ćwiczenia się skończączyli droga się skończy. 
  • To wszyscy się uczą ?
  • Wszyscy są dla nielicznych.
  • … ???!!! …
  • To dość niesprawiedliwe – przyznaję po chwilowym przemyśleniu.
  • Ale w tym życiu i każdym następnym.
  • Aha … W takim razie to dość sprawiedliwe – czyli jedni teraz są dla innych, a potem inni dla tych jednych.

Oglądamy kolejny odcinek „House of Cards”. Zwróciłam uwagę na piękny wystrój kuchni w apartamencie.

  • Nas nawet na taką komodę nie stać – Piotr.
  • I masz szczęście.
  • Małe zepsucie prowadzi do dużego zepsucia. 

Przełączyliśmy na „Milionerów”. Padło ciekawe pytanie; Co według Leszka Kołakowskiego jest sklepieniem domu, w którym duch ludzki mieszka? Wśród możliwych odpowiedzi znalazły się kolejno A: rozum, B: Bóg, C: miłość, D: czas. http://www.rmf.fm/magazyn/news,11766,pytanie-za-milion-w-milionerach-zawodnik-nie-odpowiedzial-a-ty-znalbys-odpowiedz.html

  • Jeśli Kołakowski to filozof, to na pewno nie powiedział, że Bóg. Oni wszyscy filozofie kombinują tylko, oby nie powiedzieć Bóg, mam rację Homiel ? – mówię całkowicie zgryźliwie.
  • Prawda.
  • A może jednak ?
  • Nigdy za nim byś nie trafił Piotr. Szalony był to człowiek, ale i tacy są potrzebni.
  • …….. – pomyślałam, że muszę to sprawdzić.
  • Daj sobie spokój z szukaniem, szkoda czasu.

Korciło mnie, żeby jednak sprawdzić, ale zaufałam Homielowi, który znowu czyta moje myśli. Wyłączyliśmy telewizor i siedzieliśmy w ciszy. Opowiadałam Piotrowi, że dostałam fajnego maila z podziękowaniem za blog.

  • Do dziennika zostanie włożony wielki pierwiastek.
  • Zdjęcia ?
  • Nie mów o zdjęciach.
  • Dasz dowody Mego istnienia.
  • ??? … Rany … – dotarło do mnie, że od początku z Ojcem rozmawiamy.
  • Ojcze, dlaczego się nie objawisz ? To wszystko załatwi – Piotr.
  • Wtedy nic nie miałoby sensu.
  • Jakiż byłby rozwój tego człowieka ?
  • Jestem dla niewielu, żeby inni wierzyli.

W pewnym momencie Piotr zaczął tak szybko mówić, że nie nadążałam z pisaniem, więc niezauważalnie włączyłam nagrywanie.

  • Ale ja widziałem i jestem człowiekiem.
  • I chcesz być dalej człowiekiem ?
  • …….. – pytanie zaskoczyło Piotra i spojrzał na mnie nie wiedząc co powiedzieć.
  • Chcę być tym, kim Ty chcesz, żebym był – odpowiedział sprytnie.
  • To nie jest odpowiedź. Musisz sam wybrać.
  • Mając wiedzę i będziesz wiedział wszystko, masz wybrać.
  • Czy chcesz być człowiekiem i tu żyć z ludźmi, czy chcesz wrócić ?
  • Nie pytaj, czy byłoby dobrze jak Ja chcę, lecz jak ty masz wybrać.
  • Masz wybrać.
  • Masz wybrać ? No więc co wybierasz ? – pytam rozszerzając z ciekawości oczy do granic możliwości. Czułam, że szykuje się ważna rozprawa.
  • …. Wszyscy słuchają .. – a Piotr nie wie co ze sobą zrobić.
  • ….. Mogę wybrać za ciebie – podsuwam mu pomysł, bo on się ciągle waha.
  • Zawsze wybiorę Boga … Tylko chodziło mi o to, że On nie chce może tego … Może On chce, żeby tu być, tych ludzi prowadzić, ale Boga wybiorę zawsze, zawsze.
  • Chcesz wrócić do Domu, powiedzmy sobie szczerze …
  • ……. – Piotr się rozkleił.
  • Już Mi dałeś odpowiedź.
  • Nie ustami, a łzami i to jest prawdziwa odpowiedź.
  • Hmm … Jeśli nic nie zrobię, co się stanie z nimi ?
  • …. Zobaczyłem scenę, zobaczyłem swojego pracownika w domu jak mówi do mamy; gdyby nie Pan Piotr, to nie wiem, co byśmy zrobili.
  • Kogo wybierasz ?
  • Zawsze pójdę za Tobą.
  • To weźmy te wszystkie rodziny razem i twoją rodzinę, twoją córkę i żonę w rozpaczy …
  • Kogo wybierasz ?
  • Zawsze pójdę za Tobą.
  • Chciałbyś, żeby wilk był syty i owca cała, co Piotr ?
  • Ale sam mówisz, a słucham jak to mówisz, że w życiu trzeba wybrać.
  • Nie da się i mieć świecę i ogarek. Zostawisz ich wszystkich z problemami ?
  • Dla ciebie zostawię.
  • Przypieczętowałeś swój los.
  • ….. No co mam powiedzieć ? Mam kłamać ? Powiedziałem prawdę – zaczął mi się tłumaczyć.
  • Powiedziałeś prawdę ? ….. Chrystus powiedział zostaw wszystko i idź za mną – pocieszyłam Piotra, bo wiedziałam, że jest w wewnętrznej głębokiej rozterce.
  • Wierzę Ojcu, że zadba o wszystkich.
  • Cwaniak jesteś.
  • Czemu ? Nieszczery jestem ? Dlaczego cwaniak ? No powiedz dlaczego cwaniak ?!
  • Bo ty chcesz …. Zostawiasz Ojcu załatwienie sprawy z nami.
  • Pilnuję ludzi jak mogę. Tych, których mi powierzył. Dał mi tych wszystkich ludzi i ja ich pilnuję. To, co mogę, to robię jak najlepiej, pilnuję ich mówiąc krótko … Ale ja nie jestem stąd ..! – rozżalił się na całego, bo już zwątpił, czy dobrze wybrał.
  • Ja cię rozumiem.
  • Gdybym miał sekundę zastanowić się, a wybór Ojca… Powiedzieć ci ? Wybieram Ojca, od razu ci to mówię bez zająknięcia.
  • Czy Ojciec jest zadowolony z twojego wyboru ?
  • Podejrzewam, że nie. Pewnie mówi … Do końca cwaniaczek.
  • Myślę, że nie …. – zamyśliłam się.
  • Jak to mówi ? … Przypieczętowałeś swój los …, to nie jest dobre słowo.
  • Uważaj, to słowo Ojca.
  • … Dziwnie brzmi …. Dobra! Przestaję rozważać, trzeba wziąć się za robotę.
  • To ważna rozmowa była … Bardzo … Nie zdajesz sobie sprawy nawet. Kiedyś prosiłeś o przedłużenie życia, a teraz ?
  • Ja nie proszę o zabieranie życia, dostałem pytanie kogo wybieram, ale mam tych ludzi to i trzymam.
  • …??? ….
  • Co tak dziwnie patrzysz ? – Piotr.
  • Zastanawiam się …
  • No czułaś jak to mówiłem, coś taka zakłamana … ?
  • Nie jestem, tylko się zastanawiam …
  • Nad czym ?
  • Czy dobrze wybrałeś.
  • Powiedziałem, co czuję.
  • Tak samo powiedziałabym.
  • Miałem cię o to zapytać. I dałaś mi odpowiedź.
  • Gdyby mi Ojciec zadał takie pytanie …
  • Co byś odpowiedziała ?
  • To samo.
  • Bóg jest ponad wszystkim, my tego dotykamy, On nam to daje. Tym bardziej, że coś z moją głową się stanie.
  • Mnie pytasz ?
  • No ciebie, no bo ty dostałaś znaki.
  • No taaak, ewidentnie – przypomniałam sobie, że usłyszałam słowo „głowa”.
  • To był twój głos, zza ściany, nie gdzieś tu … – przypominam sobie bardziej.
  • Nie mogłaś mnie słyszeć zza ściany.
  • Myślałam od kiedy głowa cię boli ? Najpierw się ucieszyłam, że jesteś, że żyjesz, a potem zaczęłam myśleć od kiedy to cię głowa boli … I wtedy bum, uderzenie w szafę ….. To było dobre… Jak Oni to robią ? Chciałabym podziękować Ojcu za te znaki.
  • Pan Bóg daje ci znaki, masz trochę tych sytuacji. A ja ciągle słyszę od wczoraj Ehue ana




Dopisane 28. 06. 2018 r.

  • Nigdy za nim byś nie trafił Piotr. Szalony był to człowiek, ale i tacy są potrzebni w tym zdaniu i w tym kontekście „szalony” nie znaczy medyczne szalony. Są ludzie o wielu teoriach, wielkiej wyobraźni, myślący nietuzinkowo, tacy, za którymi nigdy by się nie trafiło i taki był Kołakowski.

Nieznane oblicze Leszka Kołakowskiego. Ujawniono niepublikowane teksty Leszek Kołakowski, w do tej pory niepublikowanych i mniej znanych tekstach, chwali snobizm i niepunktualność, irytuje się na wieczność, a nawet relacjonuje nam swoje życie – ze szczególnym uwzględnieniem szalonego wręcz powodzenia u kobiet.

Niezwykłe poczucie humoru, językowa wirtuozeria i zabawa słowem przenikają tę twórczość, która choć uznawana przez samego autora za zabawny dodatek do dzieł poważniejszych, pokazuje nieznane oblicze twórcy ”Moich słusznych poglądów na wszystko”.

https://ksiazki.wp.pl/nieznane-oblicze-leszka-kolakowskiego-ujawniono-niepublikowane-teksty-6179836056344193a