Burza bracie, burza nadchodzi.

21. 11. 16 r. Warszawa.

Syn z narzeczoną przyjechał do Warszawy. Chcemy ich ugościć jak się tylko da, więc pieniędzy nie oszczędzamy. Homiel wyraźnie studzi tą naszą hojność.

  • Za dużo wydajesz, kiedyś może zaboleć.
  • Zabraknie ? Kiedy ?
  • Tak jak tej kobiecie, której nie wieziecie, a jest pewna, że będzie miała.

Spojrzeliśmy się na siebie. Jechaliśmy akurat do „naszego krzyża” i byliśmy pewni, że znowu spotkamy tam żebrzącą kobietę.

  • W takim razie nie jechać do Ustronia ? – pytam.

Dr Cisowski uprzedził nas, że  4 dni po operacji Piotr zostanie przetransportowany do sanatorium w Ustroniu, gdzie klinika ma swój oddział. Tam będzie przez kolejne trzy tygodnie pod ścisłą kontrolą lekarzy dochodził do siebie. Ta informacja nas całkowicie zaskoczyła. W sumie cztery tygodnie w rozłące ? Nie ma mowy. Dlatego zaczęłam już kombinować jak się również „załapać” do tego sanatorium. Okazuje się, że jest kilka pokoi komercyjnych, dostępnych dla każdego, ale na 7 i 9 piętrze. Dla mnie jazda windą jest wykluczona ze względu na klaustrofobię, a kilka razy dziennie wdrapywać się na 9 piętro … ? Miałam wielki problem jak to rozwiązać.

  • Obserwuj bieg zdarzeń.
  • Pamiętaj, przezorny zawsze ubezpieczony – … żartobliwie zacytował słowa z reklamy PZU.
  • Homiel ! Jesteś niezawodny, radzisz mi.
  • Taki komplement to święto w Niebie.

Dojechawszy do kościoła okazało się, że kobiety … nie ma.

  • Skoro nie masz pieniędzy, nie ma sensu, by była.

Mieliśmy faktycznie tylko 2 złote, które znaleźliśmy pod poduszką. Nie wiedziałam co z tym zrobić, oprawić w ramkę i powiesić ?… Czy dać biednym ? Postanowiłam, że tak jak przyszło z Nieba, tak ma wrócić do Nieba … i wrzuciłam do kościelnej skrzynki. 


Piotr narzeka, że rany go bolą, serce go boli i generalnie … wszystko boli.

  • Musi boleć.
  • Wszystko chcesz za darmo ? Pomyliłeś ekipę.

Rany… Homiel jest tak brutalnie szczery, że aż wstrzymuję oddech. Diabeł daje wszystko za darmo, na początku. Jeśli ktoś chce zmienić ekipę, to proszę bardzo, bank otwarty, a w sejfie czeka piekło.


Ponieważ Piotr wybiera się do sanatorium, musimy kupić walizkę. Właściwie nakazał mu to Homiel. Patrząc jak Piotr kręci się po sklepie zaczęłam się zastanawiać, dlaczego nakazał ją kupić ?

  • Nie jest to dziwne ? Duża torba by ci nie wystarczyła ?
  • Homiel, co planujecie ? Będę podróżował ? – pyta Piotr.
  • I to jak !
  • ??? … – zamurowało nas.
  • Ciekawe … Dokąd będziesz latać z tą walizką …
  • A jeśli zostanie zaproszony do Watykanu ?
  • ??? … Watykan ? To nierealne.
  • Małysz na początku też nie skakał.
  • ??? … Homiel, nie wiesz co mówisz – jesteśmy coraz bardziej zdziwieni.
  • Nie chciałbyś zobaczyć Rzymu, taką starą cywilizację ? – pytam już żartobliwie.
  • Obrzydliwa, tak uległa diabłu. 
  • ???!!!! – … a to ci dopiero. 

Obrzydliwa, tak uległa diabłupoza wielkim osiągnięciami cywilizacji rzymskiej nie wolno zapomnieć, że niewątpliwie miała ona swoją drugą, obrzydliwą twarz.

Życie w tamtych czasach było dla niektórych udręką oraz próbą przetrwania, dla innych rozrywką, spokojem i bogactwem. Z reguły świat rzymski ukazywany był jako świat pełen dobra i dostatku, gdzie ludzie byli szczęśliwi i pewni, że nic im nie grozi, gdyż są mocarstwem o potężnym wojsku i ogromnej gospodarce przynoszącej spore dochody. Jednak pod spodem krył się świat o zupełnie odmiennym obliczu: cierpienie, głód oraz brak poszanowania godności osobistej. Prostytucja w antycznym Rzymie była kwestią powszechną. Zapotrzebowanie na tego typu usługi w Imperium było ogromne, więc i rozwój prostytucji nie powinien dziwić. W starożytnym Rzymie, jak i w innych miejscach regionu, gdzie istniało zjawisko niewolnictwa, można było używać niewolników wedle upodobania, stanowili oni bowiem własność prywatną. Niewolnica znajdowała się poza sferą praw dotyczących zdrady małżeńskiej: jej partner nie mógł przedstawić jej tego rodzaju zarzutów, i to niezależnie od tego, czy jej kochankiem był jej właściciel, czy też ktoś inny. Zasadniczo, jak u Greków, tak i u Rzymian było normalne, że dorośli mężczyźni korzystali z prostytutek obu płci. http://www.imperiumromanum.edu.pl/artykul/chrzescijanie-wobec-cesarstwa-rzymskiego-iv/#more-17699

Mozaika przedstawiająca brutalne zwyczaje podczas rzymskich widowisk
Mozaika przedstawiająca brutalne zwyczaje podczas rzymskich widowisk

Szybko wróciliśmy do domu. 

  • Od rana męczy mnie słowo konsekwencje i konsekwencjepowiedział sapiąc.
  • O co chodzi Homiel ?
  • Spij spokojnie.
  • Homiel, nie możesz normalnie ? – Piotr nie ma ochoty na rebusy.
  • Ja Go rozumiem !
  • Jesteś lizusek – Piotr do mnie.
  • Homiel, wolisz lizuska ? – śmieję się.
  • Kocham lizuska i gburka – … i też się śmieje.

Kilka godzin później oglądaliśmy film „Jumper” i tam pada zdanie … 

  • Konsekwencje, konsekwencje, za wszystko trzeba ponosić konsekwencje.
  • Masz właśnie odpowiedź – i już się śmieję, ale szybko gasnę, bo nie wiem jakie to konsekwencje ma Homiel na myśli.

Po filmie w TV usłyszałam zdanie; http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/papiez-zamknal-drzwi-swiete-koniec-roku-milosierdzia,693377.html

  • Kończy się rok miłosierdzia.
  • Hmm … Skończył się rok miłosierdzia,  zaczął sprawiedliwości – powiedziałam w zadumie jakbym nie ja to mówiła.
  • No co ty ? – Piotr się przejął.
  • Gdyby tak każdy się mylił, mielibyśmy samych jasnowidzów.
  • …… ???
  • Czy intronizacja Chrystusa coś daje ? Przecież Jezus i tak jest królem świata – spytałam.
  • Oddali się świadomie – … ludzie świadomie wybrali i świadomie powierzyli swoje życie Chrystusowi.
  • Czy znasz taki naród, który miałby takie oddanie ?
  • Nie …
  • Kiedy się modlisz, twoja energia jest niebotyczna.
  • Taaaak ? – Piotr z niedowierzaniem  i w tej chwili miał wizję.
  • Zobaczyłem ziemię, z której wyciągałem jak odkurzacz czarną energię. 
  • Nie tędy droga, oni muszą wybrać.
  • Jak to zrobić ?
  • Otwieraj im głowy, póki trwają sekundy.
  • Czy Kościół upadnie ?
  • Nie, jeśli nie wyzwoli się ze swoich ograniczeń, uwolni się ze swoich przywilejów.
  • Chrystus przewidział, że człowiek będzie silny, kiedy upadnie.
  • Póki ma ciepło, wtedy rozważa.
  • Przywróć ustalony porządek to jak wyrok.
  • A intronizacja Jezusa ?
  • To parasol na tym narodem …., a zbliża się …
  • Co się zbliża ?
  • Burza bracie, burza nadchodzi.
  • Ludzie będą cierpieć.
  • Ofiarowanie się Chrystusowi to tratwa ratunkowa. 



Dopisane 06. 08. 2017 r.

Skończył się rok miłosierdzia… zaczął sprawiedliwości – Kar używam, kiedy mnie sami zmuszają do tego; ręka moja niechętnie bierze za miecz sprawiedliwości; przed dniem sprawiedliwości posyłam dzień miłosierdzia. Św. Faustyna.


Intronizacja Chrystusa. To parasol na tym narodem…. a zbliża się… Burza bracie, burza nadchodzi.

INTRONIZACJA – ŻĄDANIEM JEZUSA I DROGĄ RATUNKU…

Żądanie Pana Boga wobec ludzkości, by uznała Go swoim Królem poprzez wyrażony oficjalnie i zewnętrznie Akt Intronizacyjny, pojawiło się na początku XX wieku, a powróciło w naszych czasach z podwójną siłą za sprawą Rozalii Celakówny. W dniu 5 XI 1996 r. doszło do otwarcia procesu kanonizacyjnego S.B. Rozalii Celakówny, a wkrótce potem do ujawnienia jej misji związanej z Intronizacją. Te dwa wydarzenia wstrząsnęły i z coraz to większą mocą wstrząsają elitami duchowymi i politycznymi naszego kraju, zmuszając je do wyraźnego opowiedzenia się za lub przeciw Jezusowi Królowi Polski. W misji Rozalii jest bowiem wezwanie do dokonania Intronizacji (uznania Jezusa Królem Polski), skierowane zarówno do władz kościelnych, jak i świeckich: Jest ratunek dla Polski, jeśli Mnie uzna za swego Króla i Boga w zupełności przez Intronizację, nie tylko w poszczególnych częściach kraju, ale w całym państwie z rządem na czele… (Rozalia Celakówna, Wyzniania, s. 263n.).

To żądanie Pana Jezusa, by Aktu Intronizacji w imieniu naszego Narodu dokonały razem i jednomyślnie władze kościelne (episkopat) i władze świeckie (prezydent z parlamentem i rządem), stanowi istotę posłannictwa Rozalii i w dziejach chrześcijaństwa jest absolutną nowością. Szczególnie zaskakuje fakt konieczności udziału w Intronizacji władz świeckich. Niezwykłość i rangę tego żądania wyraża ostrzeżenie Boga, skierowane do nas za pośrednictwem Rozalii, że na świat nadchodzi kara o wiele cięższa od kary potopu, a także zapewnienie, że Polska nie zginie, o ile uzna w wyżej opisany sposób Jezusa swym Królem. W ślady Polski, jak zostało to zapowiedziane Rozalii, pójdzie wiele innych narodów, które także uznają w Jezusie swego jedynego Króla i Boga; tylko one ocaleją z powszechnej zagłady. Widzimy więc, że w tych postanowieniach Bożych Polska odgrywa doniosłą i bardzo odpowiedzialną rolę wobec całej ludzkości. http://www.intronizacja.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=52:intronizacjaocochodzi&catid=34:stale&Itemid=137

Patrząc na to zdjęcie uświadamiam sobie, że właśnie realizuje się kolejna niebiańska koronka. Gdyby nie rząd PIS-u, do intronizacji Chrystusa by nie doszło. Ośmioletnie, spokojne w miarę rządy PO i ich nagły, totalny upadek. Typowe dla niebiańskiego planowania, które trwa długo, a realizuje się szybko. Homiel powtarza, że mało czasu już zostało, stąd to przyspieszenie.

To ciało należy do tego świata.

16. 11. 16 r. Warszawa. 

Po powrocie z Bielska byliśmy długo oboje mocno zmęczeni. Nawet Homiel się nie odzywał. Dzisiaj musiałam sprowokować rozmowę …

  • Homiel, co tam nowego w Niebie ?
  • Po staremu.
  • Bóg Ojciec rozważa, a Młodszy z dziećmi.
  • ???

Myślałam, że padnę z wrażenia. Odpowiedział tak prosto, jakby mówił o wujku z Siemianowic. Po chwili tknęło mnie, że o Jezusie powiedział Młodszy. Jezus często odwiedza dzieciniec i Piotr też to widział.


Piotr ostatnio ma nasilenie ataków, ugryzienia są niemal codziennie. Przestałam je nawet dokumentować …

  • Ale mnie nienawidzą …
  • A ilu tlen dajesz ?
  • Czy musisz wszystko widzieć i wiedzieć ?
  • Tak już mam.

Mimo, że Piotr ma 3 stenty, czasami kłuje go w okolicach serca, zwłaszcza w momentach, gdy się zdenerwuje lub jest bardzo zmęczony. Od razu włosy stają mi dęba ze strachu i jestem w pogotowiu do działania. 

  • Walcząc o ciebie, walczy o siebie.
  • Ale jesteś Homiel… – rzuciłam, bo był niesprawiedliwy. 
  • Walczysz o siebie, bo jesteście monolitemwyklarował, że chodziło Mu o coś innego. Razem stanowimy jedność jak dwie połówki brzoskwini.
  • Ale jest jeszcze syn …
  • Nie zastąpisz oryginału substytutem.

Syn przyjechał wczoraj do domu. Nareszcie.



19. 11. 16 r.  Warszawa.                                                                                              

Piotr miał ciekawą wizję.

  • Widziałem jak leżałem na płasko. Zobaczyłem rękę wiszącą nade mną równolegle do mojego ciała, była tak wielka jak moje całe ciało. Wyciągnęła mojego ducha, moje drugie „ja” leżało pod ręką równolegle. Po chwili ręka wtłoczyła mnie z powrotem do ciała.

Oby nie było to, o czym myślę … Wyjście z ciała podczas operacji i powrót.

  • Kiedy będą cię szukać, to cię nie odnajdą.
  • Kiedy cię przestaną szukać, to wrócisz.
  • Nic nie rozumiem… – Piotr zmęczonym głosem. 
  • Jak długo będzie to trwało ? – a mnie to zaciekawiło.
  • To nie ma znaczenia.
  • Nie wróci, kiedy człowiek będzie walczyć o niego, lecz kiedy Ojciec mu pozwoli.
  • Zaczniesz nowe życie, już nie na morzu, a na lądzie.

Właśnie zdaję sobie sprawę, że Homiel odnosi się do tej wizji.

Pływałem kraulem po oceanie i szukałem skarbów. Nagle, zupełnie niespodziewanie pojawiła się jedna fala i sztorm, fala była bardzo wysoka i wyniosła mnie wysoko. Fala opadła, popływałem trochę, ale zaraz zauważyłem, że nadchodzi druga sztormowa fala. Była ogrooomna! Porwała mnie i płynąłem na niej tak, jak serwer, wyniosła mnie jeszcze wyżej. Czułem się na niej tak, jak się prowadzi konia. Unosiłem się na jej szczycie, a ona mnie wyrzuciła w powietrze i chyba straciłem wtedy świadomość. Ocknąłem się jak klęczałem na brzegu. Wylądowałem tam na kolanach. Pod kolanami poczułem kamienie i nie było to wygodne. Byłem zdziwiony, że jestem na brzegu, w oddali zobaczyłem dwie kobiety, jedna wyższa, druga niższa, które rozmawiały ze sobą, w ogóle nie zwracały na mnie uwagi.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/04/30/odloz-wszystko-we-mnie-jak-ja-odlozylem-w-tobie/

Czyżby te dwie fale miały znaczyć dwa zabiegi ? Jeden prosty, drugi poważniejszy ? 

  • Dla pewności… To nowe życie będzie tu, ze mną ? – pytam. 
  • Czy tam …, z Wami ?
  • To ciało należy do tego świata.
  • Czyli chodzi o życie tutaj …

Ja również miałam dzisiaj dziwny sen. Mieszkałam na przystanku … To znaczy mieszkać to za dużo powiedziane, żyłam na przystanku w jakiś szmatach, kartonach, podręcznych bagażach itd. Nagle pojawiła się nie wiadomo skąd plaga czarnych much, które obległy mnie całkowicie, niemal każdy skrawek mnie. Ktoś wyciągnął miotacz ognia i zaczął to spalać. Krzyknęłam, żeby uważał, bo i mnie spali. Jak to się skończyło ?… Nie wiem. Obudziłam się gwałtownie, zmęczona już z rana.

Przystanek to świetne określenie symboliczne mojego życia, ciągle jestem w drodze, nigdzie nic stałego, Warszawa i Szczecin to wieczne przysłowiowe przystanki. A muchy ? Mój odwieczny wróg się odezwał … Myślałam o tym śnie i gadać mi się nie chciało …

  • Nie martw się przyszłością.
  • Nawet jak upadniesz, nie widzę betonu, lecz puch  – Homiel przerwał moje rozmyślania.
  •  Pokazał mi puch uformowany z drzew jako materac.

miękkie lądowanie

  • Czy nie lepiej nic nie wiedzieć o przyszłości ?
  • To nie ma znaczenia.

Hmm … Nie ma żadnego. Czy będę, czy nie będę wiedzieć … Oni i tak zrobią po swojemu.



20. 11. 16 r. Warszawa. 

Ciekawa sytuacja z rana. Piotr znalazł pod poduszką 2 zł. Skąd się tam wzięło ? Dwie poduszki, jedna na drugiej i dodatkowo jasiek …, a tu 2 złote centralnie po środku położone pod spodem. Żeby tam trafić, trzeba tam położyć.

  • Skąd się tam wzięło ? – pyta mnie Piotr myśląc, że to moja wina.
  • Zwracamy ci 2 zł, gdyż twój syn ci nie zwrócił.
  • ???!!!
  • Homiel, od czego ja tyję, bo już nie wiem jak jeść – pytam. Choćbym same suchary wchłaniała, to i tak waga do góry.
  • Od wieku.
  • A nie lepiej powiedzieć od powietrza ?
  • Jak chcesz.
  • ………. – śmiech. 

Ledwo weszliśmy do domu, a Piotr znowu się chwycił za bok i zaczął jęczeć, że szczypie.

  • Dlaczego jestem tak gryziony ?
  • Jesteś tak gryziony, jak ty ich gryziesz.




Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/

Spójrz na niebo… To jest pewne.

15. 11. 16 r. Bielsko-Biała

Nowe miejsce i dosyć ciężka noc, choć nic się na szczęście nie działo. Rano Piotr pokazał mi ślad. Trzeci już dzień i jeszcze nie zniknął. Mało tego, wydaje się jeszcze ciemniejszy.

  • Czy to, co widziałem wczoraj … Czy to widziałem naprawdę ? – Piotr ciągle był pod wrażeniem.
  • To, co było wczoraj …, było.

Pojechaliśmy na umówioną wizytę do Kliniki. Już wchodząc natknęliśmy się na Cisowskiego, który ucieszył się, że byliśmy wcześniej. Zaprosił nas do swojego gabinetu i poświęcił nam w sumie 45 minut, choć czekano na niego niecierpliwie już w sali operacyjnej. Piotr przekazał mu płytkę CD, którą musieliśmy zdobyć na nowo. Ale by ją zdobyć, Piotr musiał znowu pojawić się w Szpitalu Wolskim u swojego lekarza prowadzącego. Gdy tam poszedł, prawie się ze sobą w drzwiach zderzyli.

  • To nie ty go szukałeś, to on ci wyszedł naprzeciw – powiedział wtedy Homiel.

Cisowski przyglądał się nagraniu uważnie, a potem uważnie przyglądał się Piotrowi. Na szczęście, zgodnie z zaleceniami Homiela, Piotr ubrany był „jak ta lala”, a może lepiej, jak super prezes. Najlepsza koszula, najlepszy garnitur, zdecydowanie wzbudzał szacunek.

Komputer lekarza lekko był obrócony w moją stronę i mogłam również oglądać to, co i on ogląda. Rzeczywiście, jedna tętnica i to ta jedna z najważniejszych (przednia zstępująca), w pewnym momencie stawała się cienka jak nitka. Cisowski był bardzo spokojny, kompletnie bez emocji, w skupieniu wyciągnął formularz i zaczął wypełniać dane. By przerwać to milczenie powiedziałam …

  • Urokliwe jest to miasto.
  • Ale Bóg o nas zapomniał, taki tutaj czasami smog.

Chciałam mu krzyknąć do ucha, że nie zapomniał, bo jesteśmy tu wyłącznie dzięki Niemu, że to sam Bóg go wybrał…, ale nie miało to w tej chwili żadnego sensu. Data operacji została wyznaczona na koniec lutego z zaznaczeniem, że może zostać przesunięta ze względu na brak funduszy, który zwykle dopada klinikę na początku roku.


Wracaliśmy do Warszawy około 9 rano. Zaczęłam wszystko w myślach analizować …

  • Wszystko ścielą ci pod nogi, dosłownie.
  • Wszystko po to, byś żył, żebyś zrobił, co masz zrobić.
  • A co mam zrobić ?
  • Dowiesz się w odpowiednim czasie.
  • O zawale nie wiedziałeś.
  • Gdybyś wiedział, to byś uciekł, tak kochasz swoje codzienności.
  • To prawda … Gdy wzięli mnie na stół, ja myślałem kiedy pójdę na kawę. To daje stabilność i pewność, te nasze codzienności.
  • Spójrz na niebo … To jest pewne.

Homiel znowu mnie poraził swoją mądrością. Nic na ziemi nie jest pewne. Pewne jest Niebo, które jest wieczne.

  • Co to było wczoraj, ten gacek ?
  • Pomyśl sobie, że tak jak oni cię gryzą, tak im większą krzywdę robisz.
  • Przypalacie się nawzajem.
  • Ostatnio im mocno dokuczyłeś.
  • A co z sądem będzie, mam operację … ?
  • Będzie, kiedy ma być. Ona (sędzina) jest rozważna.
  • Coś się stanie podczas operacji ?
  • Szkoda, że nie żyjesz w Grecji, dramaty byś pisał.
  • Wiedziałeś, że tak będzie Homiel ?
  • Jestem reżyserem tego przedstawienia.
  • ???? – … coś mnie w tej chwili tknęło, że to chyba z Ojcem rozmawiamy.
  • A nie da się tabletką to załatwić ? – Piotr pyta dalej kompletnie nieświadomy.
  • Już za późno.
  • Czy ty wiesz, że rozmawiasz z Ojcem teraz ? Reżyserem może być tylko Ojciec – mówię przytomnie do Piotra.
  • Taaaak ? Z kim teraz rozmawiam ?
  • … Ze Mną.
  • … To Ty Ojcze ?
  • Na to wychodzi … 
  • ………. – Piotr się baaardzo wzruszył.
  • Nie płacz, bo nie masz powodu.
  • No nie mogę stracić swojej najlepszej figury na polu szachowym.
  • Jeśli stracę hetmana, co My poradzimy ?
  • … Ojcze, jesteś najlepszym reżyserem świata – wykrztusiłam, bo sytuacja była niesamowita.
  • Wszechświata – poprawił mnie Piotr. 
  • Choć niewiele wiesz o świecie …, dziękuję.

I oboje  w rozmowie się zacięliśmy. Nie mieliśmy odwagi dalej kontynuować. Wjechaliśmy do Częstochowy i skręciliśmy prosto do klasztoru. Byłam do tej pory tam dwukrotnie. Zawsze pełno ludzi, niewiele więc zobaczyłam. Dzisiaj, być może z powodu pogody przyjechało znacznie mniej zwiedzających. Odwiedziliśmy kaplicę Matki Bożej Maryi, w środku tłoczno, niewiele wolnego miejsca, sporo kalekich ludzi. Wycofaliśmy się po chwili i wiedzeni instynktem poszliśmy na I piętro, gdzie jak się okazało znajdowała się kaplica Świętego Sakramentu i wielki obraz „Jezusa” wg św. Faustyny. Byliśmy prawie sami. Ledwo usiedliśmy w tylnej ławce, Piotr usłyszał …

  • Witam cię w Domu Ojca Mego.
  • Wykorzystuj ten okres na przygotowania.
  • Chodzi o zabieg ?
  • To też czas przygotowawczy.
  • Muszą pójść za tobą.
  • Musisz przyjąć ten kielich. 
  • Kiedy wszystko będzie stracone, wtedy narodzisz się na nowo.
  • Przygotuj się.

Piotr się rozpłakał, a ja czekałam cierpliwie.

  • Rozpłakałem się, bo mnie dotknął – wytłumaczył mi już w samochodzie.
  • Rozpocznie się seria cudów.
  • Ale mam sprawę sądową – Piotr znowu powtarza jakby o tym zapomnieli.
  • … Zobaczyłem Jego dłoń, jak dmuchnął pyłek z dłoni … Czyli to nic nie znaczy.
  • Nie mów już o nich, bo oni od dawna już nie żyją, tylko o tym nie wiedzą.
  • ……
  • Ten klasztor jest niesamowity. Cały ołtarz oddycha, ma taką energię, że się unosi i opada, jak żyjące serce – opowiadał swoje wrażenia.


Wróciliśmy do wizyty u Cisowskiego.

  • Ta rozmowa była inna niż poprzednio – mówię.
  • W jakim sensie inna ?
  • W takim, że ładnie wyglądałeś.
  • Ktoś, kto ma takie biurko i komputer, docenia wygląd.
  • Jest dobry, ale patrzy oczami.
  • … No tak. To normalne …
  • Rozmawiał jak z partnerem, byłeś bardziej czysty od niego.
  • Po trzecie cię nie zapomni.
  • A gdybyśmy tak uciekli i pojechali na Kanary, a nie na zabieg ?
  • Bilety znikną jak ta płytka.
  • Czyli nie ma sensu uciekać ?
  • Wiesz kto cię skierował do tej kliniki ?
  • Motylki, więc motylki będą przy tobie.
  • ………. – przypomniałam sobie Kowalewskiego w fartuchu pełnego motyli. To on nas skierował prosto do Cisowskiego.

Nam skóra cierpła ze strachu, a Homiel śpiewał sobie cały uradowany.

  • Róbmy swoje – Piotr wyraźnie słyszał jak śpiewał tę piosenkę.
  • Homiel, ty znasz każdy repertuar ? – pytam.
  • Wszystkich epok.
  • Którą muzykę lubisz najbardziej ?
  • Tę, którą ty.
  • ……. – zaczęłam się zastanawiać co lubię.
  •  Słyszę słowo Abba, ty też lubisz Abbę ! – Piotr prawie krzyknął odkrywczo.
  • …… – byłam pod ogromnym wrażeniem, gdyż rzeczywiście lubię ABBĘ, ale …!
  • Coś ty, to nie o to chodzi. ABBA to po hebrajsku Ojcze.
  • Aaaaa … Dlatego ? – Piotr pokiwał głową, bo na to by nie wpadł.
  • Nie inaczej.
  • Piotr niedouczony, ale przyjdzie dzień, kiedy będzie nas zawstydzał.
  • Jeśli rozumiem, dostaniesz taką wiedzę, że książkę nową spiszę ?
  • Wpadniesz do Domu, napijemy się kawy, posiedzimy przy stole …
  • …  Jak to wpadniesz ?! – znowu ciary mi przeszły po plecach. Nie wiedziałam co Homiel ma dokładnie na myśli.
  • Długo tak ?
  • W życiu długo, ale to chwila.
  • A gdybym nie zrobił tej operacji ?
  • Byłoby … pa pa.
  • ……. – i pokiwał dłonią na pożegnanie. Jednym słowem, jeśli Piotr nie podda się operacji na sercu, to umrze.

Wieczorem Piotr był bardzo zmęczony całym dzisiejszym dniem, za dużo wrażeń naraz. Leżał na kanapie i tylko wzdychał.

  • Mój ty Boże … Mój ty Boże …
  • Co tak Mały wzdychasz ?

Piotr nie odpowiedział, bo nie wiedział co ma powiedzieć.

  • Ojcze, on się martwi.
  • Nie martw się.
  • Wszystkie linki Ja trzymam.



Dopisane 02. 08. 2017 r.

  • Musisz przyjąć ten kielich.

Rzeczywiście, ten kielich wypijecie – powiedział. – Ale nie ja decyduję, kto zasiądzie obok Mnie. Mój Ojciec już dla kogoś przeznaczył te miejsca.

Oddalił się nieco, padł na twarz i modlił się: – Ojcze mój, jeśli to możliwe, oddal ode Mnie ten kielich. Ale niech będzie tak, jak Ty pragniesz – nie jak Ja. 


– Wpadniesz do Domu, napijemy się kawy, posiedzimy przy stole… – to się jeszcze nie wydarzyło.

  • Czyli najważniejsze przed nami? – pyta Piotr.
  • Przed tobąi pokazał akrobatę skaczącego z trapezu na trapez. Można to zinterpretować, że wielki skok jeszcze przed nim.

Wszystko musi być okupione.

11. 11. 16 r. Szczecin.

Poszliśmy do kościoła św. Rodziny w Szczecinie. http://www.swrodzina.eparafia.pl Więcej ruchu ! …, tak grzmiał lekarz, więc kiedy jest okazja, to idziemy, a nie jedziemy. Stanęliśmy pod figurą Jezusa. Prawie się nic nie wydarzyło, ale to „prawie” jest też wszystkim.

  • Znowu razem – powiedział do Jezusa Piotr dotykając Jego stopy.
  • Zawsze razem.

Wracaliśmy wolno i nasz spacer po zawale trwał nieco dłużej niż zwykle.

  • Jak leżałem w szpitalu, nikt mi nie dawał moich lat, dawali mi 45.
  • To dobry wynik – kiwam z uznaniem.

Po chwili słyszę sapanie.

  • Nie mam już siły, zmachałem się – Piotr się zatrzymał i oparł o płot.
  • To jesteś młody, czy nie ? Podnieś się ! 

Po spacerze poszedł do łazienki. Gdy wrócił …

  • Spojrzałem w lustro i spytałem … No to kiedy mnie weźmiecie ? Teraz, za miesiąc, za rok ?
  • Umrzesz, „ale jeszcze nie teraz” – zacytował słowa z filmu „Gladiator”.
  • Piotr jest ciągle zamyślony – mówię do Homiela.
  • Czyż nie o to chodziło, by mniej mówił, a więcej myślał ?
  • Głupotami nie pociągniesz ludzi.


13. 11. 16 r. Warszawa.

Wracaliśmy do Warszawy PKP. Ktoś pod Szczecinem rzucił się pod pociąg i przejazd był częściowo zablokowany. Kilka godzin później za Poznaniem historia się powtórzyła. Spowodowało to utrudnienia i opóźnienia niemal na całej linii Szczecin – Warszawa. Jeździmy pociągami kilkanaście lat, ale takiej plagi samobójstw nigdy wcześniej nie było. Byliśmy w fatalnym nastroju i niewiele się odzywaliśmy.

  • Homiel powiedział, żebym uważał, bo …
  • Gacki nie słuchają, ale wsłuchują się.
  • Czyli słuchają ludzi dokładnie ?
  • Tak.
  • Jak rozpoznać, kiedy to oni się odzywają ? – pytam. 
  • Czuj sercem. W końcu po coś masz te migreny.
  • A nie może być tak bez migren ? 
  • Wszystko musi być okupione.
  • To co stracili Adam i Ewa.

Dzisiaj przed wyjazdem i przez sekundy słuchaliśmy przemowy papieża Franciszka. Powiedział, że czasy są ostateczne. Powróciłam teraz do jego słów.

  • To by się zgadzało – powiedziałam mając na uwadze wszystko, co się na świecie ostatnio dzieje.
  • Franciszek jest sygnatariuszem tego upadku.
  • …..???

A ponieważ nie wiedziałam co znaczy dokładnie sygnatariusz, nie pociągnęłam tego wątku dalej.


  • NIP odwoła się, jeśli przegra ?
  • Zapłoną wstydem otoczenia.
  • Ale oni dojdą do siebie z czasem.
  • Popiół nie ma do czego wracać.

Wróciliśmy do Warszawy z prawie dwugodzinnym opóźnieniem. Wchodząc do mieszkania około 22.30 Piotr łapie się za bok swojej klatki. Myślę, że znowu ma zawał i w sekundę zamieram w bezruchu. Piotr zaczyna jęczeć … 

  • Coś mnie uchlastało … 

Rozebrał się, podciągnął koszulę i rzeczywiście … Długa, mocno czerwona pręga.  Zrobiłam zdjęcie. 



14. 11. 16 r. Bielsko – Biała. 

Dzisiaj jedziemy do Bielska-Białej, do kliniki, w której pracuje Marek Cisowski. Piotr ciągle się łudzi, że uniknie operacji, ale ja już jestem pewna, że będzie dokładnie odwrotnie. Homiele nie chowaliby płytki CD tylko po to, byśmy się tam jedynie przejechali.

Gdy Piotr rano wstał, pierwsze co zauważyłam, to ciemny ślad po wczorajszym ataku. Zrobił się siniak. Ponieważ Piotr musi zażywać specjalne leki na rozrzedzenie krwi każda rana, każde zadrapanie, uderzenie pozostawiają po sobie trwalszy, niż zwykle ślad.

  • Ale mnie dorwał …
  • Każde twoje tchnienie, każdy ruch, gest, myśl jest obserwowana.
  • Wyobraź sobie miliony oczu na świecie.
  • Wyobraź sobie, że one wszystkie cię obserwują.
  • Aż tak ? – nie wiem jak Piotr, ale mnie ciarki po plecach przeszły.
  • Wyobraź sobie, że aż tak.
  • Bez przerwy ?
  • Bez przerwy.
  • Te oczu są z dołu, czy Góry ?
  • Zewsząd.
  • To bez sensu Homiel … – Piotr miał na myśli, że jest nikim, by się nim tak zajmowano.
  • Bez sensu jest to, co powiedziałeś teraz.
  • Nie masz wiedzy.


Jechaliśmy do Bielska tym razem autem. Po drodze mijamy Częstochowę i w naszej sytuacji byłoby swoistą „zdradą”, gdybyśmy do Klasztoru nie zajrzeli. Jednak z braku czasu postanowiliśmy zrobić to wracając do Warszawy.

  • Widzisz ? Jedziesz, a twoi pracownicy jednak jakoś dają sobie radę bez ciebie, mogą pracować sami.
  • Gdzie tam ! Gubią się, ciągle czegoś chcą.
  • Jakoś telefonów od nich nie widzę.
  • To nie ma nic wspólnego z tym, co może być.
  • Ci chłopcy są od Boga.
  • Aaa, czyli dlatego ciągle ci Ojciec mówi … prowadź ludzi Moich … – przypomniałam sobie.

Homiel co chwilę coś komentował, był w doskonałym humorze.

  • Czy Chrystus bywa tak bezpośredni jak Ojciec ? – pytam.
  • Brak słów, by Go skomplementować.

Rozmawialiśmy o tuszy Piotra. Co prawda sporo schudł, ale przydało by się jeszcze więcej.

  • Dlaczego post jest taki ważny ?
  • Żyjesz duchem, a nie materią.
  • Czy da się żyć bez jedzenia ?
  • Nie jesteś gotowy na taką przemianę, światło prowadzi i karmi.
  • Wyobrażasz sobie, że mógłbyś lewitować ?
  • Co trzeba zrobić żeby lewitować ?
  • Musisz zapomnieć, że masz ciało.
  • A nie może by tak Piotruś polewitować trochę ? To byłaby zabawa – zażartowałam.
  • Po co ? Najgorsze jest robić sztukę dla sztuki.
  • Jaki jest tego cel ?
  • A cel jest ważny.

I w ten sposób Homiel szybko sprowadził mnie na ziemię.


Wjeżdżając do Bielska-Białej byłam zaskoczona urodą tego miasta. Urokliwe kamienice i góry posypane siwizną, pierwszym śniegiem, robiły bardzo pozytywne wrażenie. Spojrzałam dookoła …

  • Tu jest dobra kardiologia, można żyć.
  • Wolę długopalcą się świecę.

I znowu od razu przywrócił mnie do porządku. Na co komu świetna kardiologia, gdy świeczka i tak ma zgasnąć ? Można żyć w najlepszym miejscu na świecie, ale kiedy twoja świeca ma zgasnąć, to zgaśnie. Taka jest Boska wszechmoc.


Po obiedzie w hotelowej restauracji poszliśmy do pokoju, położyliśmy się na łóżkach i oglądaliśmy TV. Byliśmy zmęczeni. W pewnej chwili słyszę bardzo głośny dźwięk, dźwięk przypominający trzeszczenie suchego drewna. Jakby bardzo suche drzewo ktoś na siłę rozciągał, albo odwrotnie …, mocno ściskał. Mało brakowało, a posypałyby się iskry. To było tak głośne, że ktoś za drzwiami idący hotelowym korytarzem mógłby z powodzeniem to usłyszeć. Zaczęłam się rozglądać, bo co prawda było dookoła trochę drewnianych mebli, ale ten zdumiewający dźwięk, był jakby w powietrzu i dokładnie pośrodku pokoju. Dziwne, pomyślałam. Kiedy ja się rozglądałam szukając źródła tego dźwięku, Piotr zrobił się prawie biały.

  • Wiesz co się teraz stało ? Zza przesłony przede mną wyłoniła się gęba gacka. Był czarno-zielony, miał czarne oczy, trochę trójkątna gęba, czarne plamy na gębie. Powiedział do mnie …
  • Nienawidzę cię ty skurwysynu !
  • … ???!!!

Oboje nas zmroziło. Piotr przez dłuższą chwilę nie był w stanie się poruszyć.

  • Nawet tutaj nas dorwali…

I to zaskoczyło mnie najbardziej.




Dopisane 31. 07. 2017 r.

  • Wolę długopalcą się świecę – przypadek Jana Kulczyka jest doskonałym przykładem na prawdziwość tych słów.

  • Franciszek jest sygnatariuszem tego upadku.

Sygnatariusz. 1. państwo zawierające międzynarodowe porozumienie lub traktat; 2. osoba upoważniona do podpisania umowy międzynarodowej lub osoba podpisująca umowę, oświadczenie lub memoriał

Internet aż tonie w informacjach, iż Franciszek to ostatni papież i antychryst.

On nie jest ani ostatnim, ani antychrystem, ale kolejnym znakiem, sygnatariuszem (od łac. signator – ‚podpisujący’ od signum‚ znak’) czasów apokaliptycznych, których jesteśmy właśnie świadkami.


  • Wszystko musi być okupione. To co stracili Adam i Ewa.

Z opisów biblijnych wynika, że pierwsi ludzie po stworzeniu byli święci. Ich ciała miały nie podlegać cierpieniom ani śmierci. Ich rozum był światły, a wola skłonna do dobrego. Byli szczęśliwi. Ich stan, jak też miejsce przebywania, Biblia nazywa „ogrodem”. Aby jednak te wszystkie dary nie były bez żadnej zasługi ze strony człowieka, Pan Bóg wystawił go na bliżej nam nieznaną próbę, którą Biblia w sposób obrazowy przedstawia jako zakaz spożywania owocu z drzewa zakazanego. Pierwsi rodzice, za namową szatana, nie wypełnili polecenia Bożego, dlatego utracili wszystkie przywileje otrzymane w raju. Pan Bóg w swoim miłosierdziu zapowiedział jednak Zbawiciela świata, który wyjdzie z rodzaju ludzkiego i pokona szatana: przywróci zakłócony przez grzech pierworodny ład – ludziom da zbawienie, a Panu Bogu pełne wynagrodzenie.

http://www.fronda.pl/a/swieci-adam-i-ewa-pierwsi-rodzice,45480.html


  • Wyobraź sobie, że one wszystkie cię obserwują.

Mój Syn to Ja, Ja to On.

10. 11. 16 r. Część 2. 

Kiedy Piotr „dogorywał”, zwróciłam uwagę na jego buty, które z tyłu były wykończone kawałkiem skóry imitującej czarnego węża.

  • Ale masz buty !
  • A ja ci powiadam, że tak noszą się zwycięzcy – zażartował Homiel.
  • …… – pokiwałam głową, bo na wszystko ma ripostę. Wąż to symbol diabła.
  • Homiel to niesamowity wojownik – mówię do Piotra.
  • Czy to sprawia Ci przyjemność ? Ta walka ? – pytam.
  • To nie ma znaczenia, do tego jestem stworzony.
  • Przyjemność znajduję gdzie indziej.
  • Ta rozmowa to poezja, która czasami się przeradza w dramat.

Uśmiechnęłam się, ponieważ nawiązuje do naszych kłótni, które od czasu do czasu nam się zdarzają. Potrafimy się pokłócić nawet wtedy, gdy rozmawiamy z Homielem.  Zazwyczaj zawsze o to samo, że Piotr nie ma siły rozmawiać ….  i w ten sposób poezja zamienia się w dramat.

  • Co robisz w wolnych chwilach ?
  • Gram na waltorni.

  • Co z naszym synem ?
  • Tuż, tuż przed progiem domu.
  • …. Już wiem co oznacza w wizji, że temida urosła tak wysoko, że widziałem ją na poziomie jej kolan – Piotr zupełnie zmienił temat. 
- Zobaczyłem tę kobietę ze starą ręką, siedzącą z boku przy innym stole. Nie wiem jak to się stało, ale ja i królowa siedzieliśmy przed nią na krzesłach. Kobieta wstała i stała się niebotycznie wielka, sięgałem jej do kolan i powiedziała; 
- Jestem taka stara. 
Ja dalej siedzę, ona podchodzi do mnie i patrzy się na mnie, odwraca się tyłem i zasłania mnie przed królową. Wyciąga broń, strzela do niej i ją zabija. Ja aż podskoczyłem i krzyczę; 
- Coś ty zrobiła, ja tak nie chciałem! Odwróciła się do mnie ponownie i położyła mi na stole kanapkę z serem, a po przekątnej drugą. I odeszła. Byłem w szoku w jaki sposób to zrobiła.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/10/12/odrobina-mgly-tajemnicy-zostala-zdjeta-ale-nie-mysl-ze-wiesz-wszystko/ 
  • Będzie wielka władzą, jaką ma.
  • Tak ? Bardzo jestem ciekawy jak się to wszystko potoczy.
  • Tak jak zobaczyłeś.
  • Kiedy ?
  • W wizji, ni mniej, ni więcej.
  • Ciekawe jak oni to zniosą ? – zaczynam się zastanawiać.
  • Dziadygi tego nie przeżyją. Niedosłownie, ambicjonalnie.
  • Odchorują ?
  • Odchorować to wrócić do zdrowia. Nie, nie przeżyją tego.
  • No nie wiem … Co Wy kombinujecie ?
  • Więc bądź zdumiony.
  • Choć znasz jej finał, to przebieg cię jeszcze zaskoczy.
  • Ale oni mnie nienawidzą. ..Piotr w zadumie …
  • Zostaw ich.
  •  Zobaczyłem jak szatkują, kroją i solą … To chcieliby ze mną zrobić.
  • ………
  • Zabraliście mi kawę … – Piotr z żalem, bo już się nie spotykamy tak często jak kiedyś.
  • Dobra trucizna.
  • Ja też nie powinnam pić ? – spytałam.
  • Powoli odchodzi.

To prawda. Costa Coffee do zawału była naszym stałym punktem spotkań, ale od kilku miesięcy dzieje się coś dziwnego. Coraz trudniej mi pić kawę z Costy, dosłownie ledwo ją przełykam i mam odruch wymiotny. Może organizm sam ją odrzuca ?  Jeszcze tej zagadki nie rozwiązałam.

  • Homiel, nie wiem co zrobić z moją firmą – właściwie nie pytam, a stwierdzam fakt. 
  • I ona zaliczyła złote dni.
  • A Ola ? Co ma robić.
  • Ola to przyszłość i złotymi głoskami będzie świecić.
  • ??? … Będę prowadzić biznes ? – byłam zaskoczona, ponieważ już mi się nie chce, swoje zrobiłam.
  • Twoje szczęście w czymś innym upatruję, ciesz się papciami – czyli kapciami. Maniana na całego. 

Pociąg w pewnej chwili zaczął  bardzo się trząść. Czuliśmy silne drgania, nasze ciała też drgały.

  • Czujesz to ?! Tak się trzęsło moje ciało, kiedy otwierały się wrota – natychmiast sobie to przypomniałam.
  • Wrota się już otworzyły.
  • … ???!!!
  • Znowu słyszę gacki, kryczą  ….
  • Zaczyna rosnąć !!!! 
  • … ???
  • Czy nie masz wrażenia, że jedni i drudzy obserwują cię jak się rozwijasz ? – szybko analizuję.
  • Co Homiel na to ?
  • A co Ja mogę na to, kiedy Mały nie robi się mały ?
  • Więc nie bądź przeciwko niemu.
  • …… – zaczęłam się śmiać, bo ciągle Homiel nawiązuje do naszych kłótni.
  • Już cię nic nie powstrzyma.
  • Przed czym ? – Piotr.
  • Ty już wiesz …
  • Niby co ?
  • Jak masz iść.
  • ………. – a ma iść drogą prostą.

  • Mam do ciebie pytanie techniczne. Jak ty rozpoznajesz, że mówią akurat gacki ? – pytam Piotra.
  • Nie wiem, czuję to, słyszę jakby z dołu …
  • Długo ten stan nie potrwa.

Piotr wrócił do wczorajszej rozmowy z Chrystusem. Znowu mi zaczął opowiadać ze wzruszeniem…

  • Patrz Mi w oczy … Tak powiedział…
  • Chciałbym, żebyś nazywał Mnie tak, jak Ja cię nazwałem.
  • …….. – i Piotr się znowu wzruszył.
  • To plan samego Ojca … Poczułem, że chciał…, byśmy się zbliżyli do siebie.
  • Pamiętaj … Mój Syn to Ja, Ja to On.
  • Rozmawiając z Nim to tak, jakbyś rozmawiał ze Mną. 

Zrozumiałam w tej chwili dlaczego Piotr słyszy często jednocześnie i Ojca i Syna, a od dłuższego czasu nurtowało mnie to pytanie. Zamilkliśmy do końca podróży … 


Wieczorem.

  • Ojcze, jestem taki grzeszny.
  • Jesteś grzeszny.
  • Jeśli to mówisz, to jestem zbudowany.



Dopisane 29. 07. 2017 r.

  • A co Ja mogę na to, kiedy Mały nie robi się mały? Więc nie bądź przeciwko niemu.
  • . – zaczęłam się śmiać, bo ciągle nawiązuje do naszych kłótni.

Wtedy nie zdawałam sobie sprawy, że rozmawiamy z Ojcem i dlatego pozwalaliśmy sobie na większy luz.

Patrz Mi w oczy, bo jesteś Moim przyjacielem.

10. 11. 16 r.  Część 1. Warszawa. 

Dzisiaj wracamy do Szczecina, więc pobudka z budzikiem o 5.30. Ja się ledwo zwlekłam z łóżka, a Piotr wstał jak rześki poranek i od razu zaczął opowiadać …

  • Modliłem się wczoraj i miałem przepiękną rozmowę z Chrystusem. Patrzyłem na obraz Chrystusa i spuściłem oczy. Od razu usłyszałem …
  • Piotr, patrz Mi w oczy.
  • Dlaczego nie patrzysz Mi w oczy ?
  • Nie mogę, jesteś Synem Boga, a czuję się taki brudny …
  • Patrz Mi w oczy, bo jesteś Moim przyjacielem, a przyjaciele patrzą sobie w oczy i się cieszą.
  • …. Bardzo się wzruszyłem i podniosłem głowę.
  • …. Jesteś bardzo dobrym człowiekiem … i pokazał mi jak dałem pieniądze tej kobiecie w kościele…
  • Wkrótce wyboje się skończą …

Opowiada mi w łazience, myłam zęby akurat i tak myjąc poczułam jak kap, kap… łzy lecą. To było głęboko wzruszające.

  • Ten obraz żyje ! Rozumiesz ?
  • Jak każdy inny – podsumował Homiel.

Wkrótce wyboje się skończą  czyli, jak się domyślam, przed nami prosta już droga ?


W pociągu, mimo wielu ludzi, którzy tak jak i my wracali na święta do domu, rozmawialiśmy dalej. Nie było sensu przejmować się nimi, kiedy i Homiel się nie przejmował.

  • Wczoraj Ojciec pokazał mi kulę ziemską i wiszące nad nią tablice z przykazaniami, było ich z 30. Wirowały w powietrzu, były po dwie w połowie otwarte, a ja palcem kierowałem tablice do każdego państwa, do każdego zakątku ziemi.

  • Tam, gdzie jest buddyzm też ? – pytam.
  • Nie chodzi o religie, tam kieruje się energia z prawdą.
  • To czyni twoja modlitwa.
  • Były ogromne … Biła z nich energia prawości …
  • ……..
  • Mówię teraz do Ojca … Ojcze, przywróć ustalony porządek …
  • Więc go przywróć.
  • Masz wszelką władzę, załatw sprawę na Ziemi i wracaj.
  • …? Przecież nie da się tego zrobić … – jestem skołowana. 
  • Zrobisz to bez problemu.
  • Walczyliśmy o ciebie, abyś ty walczył o ludzi.
  • Cieszę się, że odzyskujesz świadomość.
  • …? Czy sobie poradzę ?
  • Ty sobie nie poradzisz ?
  • Rób co do ciebie należy.

Piotr się zaciął, więc łokciem ponaglam go, by rozmawiał dalej, gdyż cały czas wszystko zapisywałam.

  • Współczuję ci, Mały.
  • No właśnie … Jestem taki mały, co ja mogę ?
  • Najlepsi niczym się nie wyróżniają.
  • A co z moim sercem ?
  • Bije dla Mnie.
  • Czy moi rodzice będą żyć dłużej niż ja ?
  • Gdzie ?
  • …??? – Piotr zapomniał sprecyzować, czy na ziemi, czy w Niebie, a może jeszcze gdzie indziej …?
  • Nikt nie będzie żyć dłużej od ciebie, bo życie czeka cię wieczne.
  • ??? A zasługuję na to ?
  • Nie zadawaj Mi nudnych pytań.
  • … Ojciec pokazał mi scenę. Jestem w rzeczach, moje ciało się zdematerializowało i te rzeczy opadły na ziemię jak szmaty …

Zapatrzył się w dal …

  • Widzę, że Ich skrzydła chowają się automatycznie … Kiedy chcą, to są. Kiedy nie, to się chowają … Wiesz, że tak naprawdę to Ojciec nie ma brody ? To ludziom pokazuje się z brodą …

Słuchałam zahipnotyzowana …

  • Czuję teraz diabła … Słyszę Lucyfer … Stoi w ciemności … To jeden z moich przeciwników … On czuje pogardę do Metatrona, bo był człowiekiem. Słyszę jak krzyczy …
  • Ten pomiot chce coś nam dać ? A jest nikim !!!

Piotr był jak w transie … Mówił bardzo szybko i ledwo nadążałam spisywać. 

Ten pomiot chce coś nam dać ? Zdziwiłam się w pierwszym odruchu, bo co może Metatron im dać ? Przypomniałam sobie zdanie, które niedawno gdzieś mignęło mi w internecie. Ponoć Metatron schodził do piekła, by obiecać im, że jak się nawrócą, to wrócą do Nieba. Czyste sience fiction …, a może i nie ? 

  • Diabły gardzą ludźmi.
  • Wiesz co jest w nich najgorsze ? – przypomniałam sobie mojego „kudłatego” siedzącej na łóżku.
Dzisiaj miałam niesamowitą nocną wizytę. Obudziłam się w środku nocy wydawałoby się bez powodu. Podnosząc lekko głowę zobaczyłam wlepione w siebie całkowicie czarne gałki oczu. Twarz człowieka (?) była porośnięta czarnymi włosami jak u małpy, szybkim rzutek oka cały wydawał się we włosach. Człowiek z zezwierzęconą twarzą siedział w nogach mojego łóżka i się… gapił. Co mnie uderzyło... to jego twarz, która nie wyrażała absolutnie żadnych emocji, a oczy były absolutnie zimne. Nie wiem, czy to coś cokolwiek czuło.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/wp-admin/post.php?post=1768&action=edit
  • Oni patrzą na człowieka całkowicie z zimną obojętnością … Nie wiadomo co myślą, czego się można spodziewać … Lepsza już ta nienawiść, niż to „nic”… Bo nienawiść to już coś … 

Piotr padł jak kawka, prawie zasnął, tyle kosztowało go to energii. Musiałam poczekać.




Dopisane 27. 07. 2017 r.

  • Nie zadawaj mi nudnych pytań – Rozmowy z Ojcem rozwinęły się znacznie i muszę powiedzieć, że właśnie z pytaniami mam największy problem. Każde wydaje się banalne, a tych niebanalnych boję się zadać.

  • Patrz Mi w oczy, bo jesteś Moim przyjacielem, a przyjaciele patrzą sobie w oczy i się cieszą.

Te słowa tak głęboko zapadły mi w sercu i głowie, że nigdy o nich nie zapominam modląc się przed obrazem Jezusa.

Dzienniczek św. Faustyny; Mów do mnie po prostu, jak przyjaciel z przyjacielem.

Trump jak Nabuchodonozor?

07. 11. 16 rWarszawa.

Na porannej kawie Piotr dał kelnerce duży napiwek.

  • Rozrzutny jesteś.
  • Też mi to zabierasz ?
  • Raczej ci dodam, przecież muszę ci wyrównać.

Przypomniałam sobie 50 zł dane żebrzącej kobiecie i pół godziny później 50 zł znalezione pod nogami na parkingu. A więc nie był to przypadek i to co wydał, tyle w jakiś sposób zostanie mu zwrócone.

Podjechałem do kościoła, ale podbiegł do mnie człowiek z prośbą, bym zaparkował gdzie indziej, bo zaraz przyjedzie ciężarówka z ekwipunkiem do budowy stajenki. Powiedziałem, że staję tylko na chwilę i zaraz wracam. Wpadłem więc do kościoła i zobaczyłem staruszkę klęczącą i żebrzącą. Tak była zatopiona w swojej modlitwie, że mnie nie zauważyła. Ukląkłem pod krzyżem i od razu usłyszałem Jezusa. 
- Nakarm ją tak, jak Ja ciebie karmię… idź już.
Wstałem więc i dałem jej 50 zł, ona krzyknęła na cały głos;
- O mój Boże!
Kiedy zacząłem odpalać swoje auto nadjechała ciężarówka, wymieniliśmy się miejscami, było jak w zegarku. Ja wyjeżdżam, ona wjeżdża, dlatego powiedział mi idź już. Skąd wiedział? Podjechałem do Ikei, zaparkowałem z daleka, było pusto dookoła, otwieram drzwi, wysiadam… a pod moimi stopami zobaczyłem 50 zł !!! Zwrócili mi je… Zrobiło mi się strasznie głupio, bo wahałem się, czy jej tyle dać. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/11/29/nakarm-ja-tak-jak-ja-ciebie-karmie/ 
  • Nie trzeba,  Homielku kochany.
  • Kochany ? Okłamujesz sam siebie – Piotr myślał, że Homiel się nie połapie, że w tej chwili próbuje się właśnie cwanie podlizać.
  • Warto cię było ratować dla tej miny w kościele.
  • ……… – zdecydowanie warto, znowu zaczęłam się śmiać przypominając sobie. 
  • Słodycze przeminęły z wiatrem … – westchnął Piotr zrozumiawszy, że żeby przeżyć, musi przestać objadać się cukrem.
  • Przeminęły z zawałem.

Do naszego pracownika zwrócił się z propozycją współpracy przedstawiciel pewnej państwowej firmy. Uzgadniając szczegóły dostawy powiedział coś takiego, co nas natychmiast zelektryzowało.

  • Chcemy współpracować, ale nie podacie nas do sądu ? 
  • O kurcze ! Skąd oni wiedzą ? – Piotr nawet się z tego ucieszył, że  „się gada o tym na mieście”.
  • Taaa … Przynajmniej nas szanują – skwitowałam. 

Mając takie sygnały Piotr coraz bardziej jest pewny, że zrobił słusznie podając NIP do sądu.

  • Szacunek to jedna z odnóg koronki – Homiel dodał.

W niedzielę Piotr otrzymał wiadomość od naszego prawnika.

NIP odniósł się oficjalnym pismem do opinii rzeczoznawcy. Rzeczoznawca sądowy to wieloletni kapitan pożarnictwa, który napisał opinię na 27 stron. Była ona nie tylko bardzo fachowa, ale i bardzo dla nas korzystna. NIP musiał dostać białej gorączki ją analizując. Nie wiem, czy to jest normalne, ale wystosował do sądu oficjalne pismo podważając wiedzę i kompetencje sądowego rzeczoznawcy!!! Noooo … Tego się nie spodziewaliśmy.

  • Oni nie walczą o pieniądze, oni walczą o swoje imię.
  • Wątrobę im przewróciło.
  • Gdyby mogli, zapłaciliby cztery razy i przepędzili cię na cztery wiatry.
  • Spać przez to nie mogą. Nie bój się.
  • Czy to coś zmieni ? To pismo ?
  • Nic się nie zmieni.


08. 21. 16 r.  Warszawa.

Gorączka przedwyborcza w USA i mi się udzieliła. Próbuję się dowiedzieć kto wygra, ale Homiel milczy jak zaklęty. Wieczorem ….

  • Cały czas słyszę Nabuchodonozor …
  • Znowu ? – pytam zdziwiona.
  • Homiel mówi, że to dla ciebie.
  • Rany … Znowu ? – już to przecież przerabiałam. 
Sen Nabuchodonozora o posągu – Daniel opowiada Nabuchodonozorowi jego sen, w którym posąg zbudowany z różnych materiałów zostaje roztrzaskany przez kamień oderwany od góry. Podaje też wytłumaczenie: różne, coraz gorsze, materiały, z których zbudowany jest posąg, oznaczają kolejne królestwa. Kamień, roztrzaskujący na końcu posąg, to wieczne królestwo Boga, które nadejdzie na końcu czasów. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/10/30/tajemnica-tory/ 
Sen Nabuchodonozora
Sen Nabuchodonozora


09. 11. 16 r. Warszawa.

Wygrał Donald Trump. Przypomniały mi się słowa Homiela sprzed wielu tygodni …

  • Wbrew pozorom to społeczeństwo nie jest tak zepsute.

Oglądam powyborcze relacje i komentarze w TV i słyszę z ust dziennikarki TVN …

  • Trump jak Nabuchodonozor!

???!!! Zelektryzowało mnie to natychmiast, ponieważ przypomniałam sobie wczorajszą rozmowę. Komentatorka nie rozszerzyła myśli, w takim razie zaczęłam szukać w internecie.

Nabuchodonozor II był królem i twórca potęgi Babilonii. Biblia przybliża tę postać, prezentując jego sen o kolosie na glinianych nogach. Król we śnie ujrzał posąg. Tajemniczy kamień, który stoczył się z góry, uderzył w podstawę i rozbił monumentalna figurę. Ten dramatyczny obrazek symbolizować miał upadek wielkich mocarstw. Dziś ten koszmar śni się także amerykańskim panom świata.

Twórca WikiLeaks Julian Assange udowodnił, że polityka globalna Stanów Zjednoczonych znajduje swoich kontestatorów nie tylko w krajach trzeciego świata, w Rosji, Korei Północnej czy Iranie – wrogowie czają się także wśród najbliższych towarzyszy. Do tej pory byli to niezbyt poważni alterglobaliści apelujący, by „ratować wieloryby przed dominacją konfederatów” albo skandujący „nie karmcie nas swoimi hamburgerami”. Dziś okazało się, że Ameryka ma swojego poważnego wewnętrznego kontestatora. Po raz kolejny okazało się, że nie tylko masy, ale także (a może przede wszystkim) jednostki tworzą ład polityczny. Król Babilonii śnił o rozpadającym się posągu. Jego rozpad symbolizować miał upadek wielkich mocarstw: Babilonu, Persji, Grecji, Rzymu. Czy politycy amerykańscy zaczęli już śnić ten sam sen? https://www.wprost.pl/220542/Amerykanski-sen-Nabuchodonozora 




Dopisane 25. 07. 2017 r.

Wtedy nie rozumiałam jak ten kraj mógł się dorobić takich kandydatów, naprawdę nie było lepszych?… tak sobie wtedy myślałam… Muszę jednak pochylić głowę w pokorze, bo w swojej naiwności i przede wszystkim niewiedzy osądzam, a nie powinnam. Jeśli to on wygrał, to tak miało być. Bóg Ojciec wie co robi!

Jest jeszcze jedna osoba, która powiązała D. Trumpa z Nabuchodonozorem. https://wobroniewiaryitradycji.wordpress.com/ks-adam-skwarczynski/ks-adam-skwarczynski-nabuchodonozor/ Ile w tym tekście (tutaj fragment) jest prawdy, czas pokaże. Jednakże, jeśli Homiel również łączy Nabuchodonozora z Trumpem warto to zapamiętać.

Fryderyk z Meksyku; to młody człowiek, od lat obdarzony nocnymi wizjami – na wzór opisywanych przez św. Jana Bosko. W liście do ks. Adama Skwarczyńskiego pisze:

Czuję w ustach słodycz połączoną z goryczą. Zwycięstwo Trumpa wiąże się dla mnie z częściowym wypełnieniem się wizji otrzymanej we śnie, dotyczącej „upadku” Stanów Zjednoczonych. Gorycz dlatego, że stoimy u wrót Końca Czasów, słodycz – gdyż jak Jonasz kontempluję karę ognia, spadającą na „Niniwę”.

  1. Trump nie będzie mógł niczego dokonać. Dobrze to określiłeś: zabraknie mu czasu. Trump nie jest masonem. To idealista. Jest „artystą”, komediantem raczej niż człowiekiem podstępnym lub dwulicowym. Można go uznać za nieobliczalnego szaleńca. Ma w sobie coś z biblijnego króla Nabuchodonozora, jednak zabraknie mu czasu, żeby odegrać swoją sztukę, tragedię. Stanie się dla naszego pokolenia drugim Franciszkiem Ferdynandem – zarzewiem wojny. Padnie zabity, a gdyby nie padł, sam zacząłby wojnę.

Oto dlaczego – w oparciu o wizję symboliczną – osobę Trumpa kojarzę sobie z Nabuchodonozorem:
– tamten był „niszczycielem narodów”, ten stanie się przyczyną i zarzewiem wojny światowej;
– pod rządami Nabuchodonozora zniszczona została świątynia jerozolimska, zaś pod rządami Trumpa posypie się syjonizm masoński;
– sen Nabuchodonozora zawierał wizję posągu ze złota i innych metali i stopami z gliny, a w chwilę później jego kompletną ruinę, zaś Trump jest „królem końca czasów”, kiedy to nastąpi upadek wszystkich ziemskich imperiów;
– tamten kazał wrzucić trzech młodzieńców do rozpalonego pieca, a pod rządami Trumpa dojdzie (pośrednio lub bezpośrednio) do prześladowania Kościoła. Trump, jak król z Księgi Daniela, stanie się obrońcą Kościoła, a tym samym wielkim nieprzyjacielem satanistów;
– Nabuchodonozor był identyfikowany z „Gwiadą Zaranną” (imię własne Lucyfera!), zaś rządy Trumpa będą się wiązały z ostatecznym upadkiem demona-„zwodziciela narodów”;
– wreszcie siedmioletnie pomieszanie zmysłów u króla implikuje straszny los Stanów Zjednoczonych: władca wielu narodów upodobnił się do zwierzęcia jedzącego trawę…

 

 

Wygrałeś ze sobą bitwę, ale nie wygrałeś ze sobą wojny.

06. 11. 16 r. Warszawa.

Pojechaliśmy do Ikei po parę drobiazgów, a przy okazji zjedliśmy też skromne śniadanie.

  • Dobrze trafiłaś mówiąc, że od wiosny przyszłego roku się zacznieHomiel do mnie.
  • Nie bardzo rozumiem … Tak mówiłam ? – może rzeczywiście w ubiegłym roku tak mówiłam, ale zdążyłam już zapomnieć.
  • Według Homiela przeanalizowałaś sprawę i powiedziałaś, że nasze zmiany zaczną się na wiosnę, a dzisiaj miałem wizję. Zobaczyłem oś czasu, na niej zaznaczony luty i maj. Chyba sprawa sądowa się skończy w lutym i maju.

  • Za dużo mówię – Homiel na to.
  • Akurat ! – już „wierzę”, że powiedział coś przez przypadek. 
  • Ok. Pierwsza zmiana to na pewno twój zawał – zaczynam analizować.
  • Powiedziałem, że zabiorę wam tę codzienność.
  • No i Ci się udało. To co nam jeszcze zabierzesz ?
  • Co wam dam !
  • ? To co nam dasz ?
  • Radość, ty to pierwsza odczujesz.
  • Jaaa ?… Córka pozna w końcu kogoś ? – dużą radość by mi to sprawiło.
  • I ta latorośl znajdzie ziemię, na której będzie się rozwijać.
  • A syn ?
  • Czy nie widzisz, że jego autostrada prosta ? Pruje, a nie jedzie.
  • To fakt. A Piotruś ?
  • Dom się o niego upomni.
  • ????!!!!
  • Chcecie go zabrać ? – niemal wycedziłam te słowa. 
  • To jest nieuchronne.
  • Czy ty wiesz ilu płacze za nim ?
  • Ale to bez sensu ! Jeśli chcecie go zabrać w przyszłym roku, to po co go ratowaliście ?
  • A kto mówi o przyszłym roku ?
  • ………. – wzięłam głęboki oddech, bo zapomniałam, że trzeba z Homielem rozmawiać precyzyjnie.
  • Czy w przyszłym roku będzie z nami na święta ? – spytałam z innej strony.
  • Chcesz go zawłaszczyć tylko dla siebie ? – … noż kurde…! Odechciało mi się pytać.
  • ………..
  • Ciekawe do którego Domu trafię – Piotr.
  • Wiadomo przecież.
  • Dla mnie to oczywiste, na pewno nie na dół – wyjaśniłam szybko Piotrowi.
  • Masz wiele wspólnego z Tomaszem.
  • Dobry człowiek, ale zawsze musiał pomacać.
  • …….?
  • Długo będę w Warszawie ?
  • I ten wątek będzie przeorganizowany.

W Ikei kupiłam mały, sztuczny kwiatek, który chciałam postawić pod krzyżem. Trzymając go w ręku stwierdziłam, że generalnie nie lubię sztucznych kwiatów, ale cóż, jeśli nie zniknie, to przynajmniej będzie stał co najmniej długo. Piotr szepnął mi do ucha …

  • Jezus teraz do ciebie mówi …
  • Zaprawdę powiadam ci, że wszystko zostanie uświęcone, nikt tego nie ruszy.
  • ……… – wybałuszyłam oczy ze zdziwienia, bo nie spodziewałam się, że odezwie się akurat teraz.

Domyślam się jednak dlaczego Jezus zrobił to właśnie w tej chwili. Nikt tego nie ruszy ... Kupiliśmy taki sam kwiatek pod krzyż, który znajduje się w Szczecinie i zniknął niestety na drugi dzień. Wszystko zostanie uświęcone Nie ma większego znaczenia, czy prawdziwy, czy sztuczny, liczy się intencja. Choć, jeśli mamy wybór, lepiej ofiarować prawdziwy. 


Pojechaliśmy do katedry, do „naszego krzyża”. Ponieważ dzisiaj niedziela oczywiście przywitała nas żebrząca, ta sama co zwykle, kobieta. Już nie zwracając na nią uwagi uklękliśmy pod krzyżem. Słyszę po chwili, że Piotr zaczyna się cicho śmiać. Miał przy tym tak komiczną minę, że i mi się udzieliło. Mrugam do niego pytając o co chodzi ?… Nie chciał powiedzieć. Wstaliśmy i mijając kobietę poszliśmy do głównej bramy. Piotr się zatrzymał i zaczął się wiercić nerwowo w miejscu. Wyjął z portfela 100 zł i obracał banknotem w palcach wyraźnie nie chcąc się z nim rozstawać. Przypomniał mi w tym momencie pewną scenę z filmu „Uwierz w ducha”.

To skojarzenie spowodowało, że strasznie mi się śmiać zachciało, więc wolałam wyjść po prostu z kościoła. Piotr podszedł w końcu do żebrzącej kobiety i wcisnął jej banknot do ręki. Dopiero w aucie opowiedział …

  • Kiedy się modliłem usłyszałem …
  • Piotr, ty to ty.
  • Ona to Ja, więc co uczynisz ?
  • ???
  • Dałem jej 100 zł, najwięcej ile miałem.
  • A ile jeszcze miałeś ?
  • 50 zł.
  • To nie dałeś jej wszystkiego – już zaczęłam się śmiać.
  • Ale dałem więcej !
  • Dzisiaj wygrałeś sam ze sobą, pokonałeś siebie.
  • Ty tego nie odczujesz, a na nią niebo zstąpiło, ale walka była piękna.
  • Walka ? To kabaret raczej … – pomyślałam.
  • I Ja za kwiatek ci dziękuję.
  • ………. – i głupio mi się zrobiło natychmiast za moje myśli, bo nie sądziłam, że to sam Jezus teraz mówi.
  • A ja ci dziękuję za życie – Piotr.

Nieco później …

  • Dałeś 100 …
  • Nie jest źle
  • A nie możesz powiedzieć, że jest dobrze ? – spytałam, bo jak na Piotra sto to jak milion.
  • A czy oddał siebie całego ?
  • …. Uczyniłeś dobrze, ale nie najlepiej. 
  • Wygrałeś ze sobą bitwę, ale nie wygrałeś ze sobą wojny.
  • Znaczy…, przegrałem ?
  • Nie przegrałeś, ale fanfarów nie słyszę.
  • …. Nikt w to wszystko nie uwierzy, jeśli komuś o tym powiem – mówi po chwili. 

  • Bo tylko ty słyszysz.
  • Niewiele istot ogląda oblicze Ojca, więc nie rozważaj, czy wierzy, czy nie.
  • Masz swoje zdanie, znasz ostateczną prawdę … Ty znasz.
  • Nikt nie uwierzy.
  • Bo mają wybór, dlatego tak niewielu przejdzie.
  • Co się dzieje z tym, co nie przejdą ? – pytam natychmiast.
  • ………. 
  • Myślisz, że dałeś jej pieniądze ?
  • Dałeś jej szczęście.



Dopisane 23. 07. 2017 r.

Zobaczyłem oś czasu, na niej zaznaczony luty i maj – wizja okazała się trafna, tylko interpretacja mylna.


  • Masz wiele wspólnego z Tomaszem. Dobry człowiek, ale zawsze musiał pomacać.

zawsze musiał pomacać… – Pamiętam, że bardzo rozbawiło mnie to stwierdzenie. Jest nie tylko zabawne, ale i konkretne. Co my właściwie wiemy o Tomaszu poza tym, co możemy przeczytać w Wikipedii?

O świętym Tomaszu Apostole mówi się czasem „niewierny Tomasz”. Oczywiście nie oznacza to, jakoby był niewierny Jezusowi. Był jednym z dwunastu Jego najważniejszych uczniów, zawsze przykładnie dochowującym Mu wierności. W naszej pamięci pozostał jednak jako ten, który nie uwierzył w Zmartwychwstanie. Miał pecha.
Kiedy zmartwychwstały Jezus ukazał się po raz pierwszy apostołom, Tomasza przy tym nie było. Trudno się dziwić, że kiedy mu o tym opowiadali, miał zwykłe ludzkie wątpliwości. Dopiero kiedy ujrzał rany Zbawiciela, wypowiedział z pokorą znamienne zdanie, przytoczone w Ewangelii według św. Jana: „Pan mój i Bóg mój” (J 20, 28).

Rubens przedstawił Tomasza jako człowieka sędziwego, mającego za sobą doświadczenia całego życia. W jego ręce włożył księgę, którą święty wnikliwie studiuje. W ten sposób pokazał Tomasza nie jako patrona wątpiących, lecz jako patrona dociekliwych, tych, którzy chcą wszystko poznać i zrozumieć. Artysta sugeruje, że ciekawość świata nie opuściła Tomasza przez całe życie i nie stała się żadną przeszkodą w jego drodze do świętości. http://kosciol.wiara.pl/doc/489401.Wierny-i-dociekliwy


Bo mają wybór, dlatego tak niewielu przejdzie – jeśli ktoś czyta uważnie opisane tutaj nasze rozmowy zauważy, że nawet z najzabawniejszych scen naszego życia wychodzą piękne lekcje i nauki. W tym przypadku pojawiła się też konkretna informacja, którą uzupełnię o słowa z książki „Słowo Pouczenia”.

Koniec jest początkiem nowego.

05. 11. 16 r. Warszawa.

Sobota, więc pojechaliśmy do katedry. Zwróciłam uwagę, że krzyż Chrystusa wręcz świecił. Być może to efekt wiszących wyżej świateł, w każdym razie wyglądał dzisiaj wyjątkowo pięknie. Klęcząc słyszeliśmy z oddali grupę kobiet odprawiających głośno różaniec. To wszystko razem sprawiło, że było wręcz magicznie. W takich chwilach nauczyłam się cierpliwie czekać i milczeć. Kilka zaledwie minut później …

  • I Ja do was przychodzę tak, jak wy do Mnie przychodzicie.

Szepnął do mnie Piotr cytując słowa Jezusa. Od razu się wzruszyłam. Piotr wstał z kolan, więc i ja wstałam.

  • Idziesz już ? – spytałam zdziwiona.
  •  Nie – powiedział, ale dopiero po chwili.

Postaliśmy się jeszcze z 5 minut. Wychodząc …

  • Faktycznie chciałem wyjść, ale powstrzymał mnie Jezus. Powiedział … 
  • Piotrze, nie odchodź jeszcze …, i wtedy …

I wtedy Piotr się rozpłakał. Musiałam poczekać chwilę, aż się uspokoi.

  • Podszedł do mnie. Zobaczyłem świetlistą postać, która schodzi z krzyża. Poczułem, jak przykłada swoją dłoń do mojego serca, jakby chciał go naprawić.


Jechaliśmy na kawę w całkowitej ciszy. W kawiarni wyjęłam notes, długopis i  spytałam wprost …

  • No i co Homiel mogę dzisiaj zapisać w dzienniku ?
  • Nadchodzą zmiany.
  • Jakie ?
  • Globalne.
  • Dla nas, czy dla świata ?
  • Mówimy o was, prawda o świecie została wam dawno ujawniona – miał na myśli wizję z wypalonym ziarnem.
  • O nas ?
  • Wielkie zdziwienie was czeka, niedowierzanie.
  • Wszystko się skończy ?
  • Raczej zacznie, koniec jest początkiem nowego.
  • Powiedz coś jeszcze …
  • Zaufaj losowi.
  • Nadchodzą dni, kiedy dzień stanie się nocą, a noc stanie się dniem.
  • Nadchodzi apokalipsa ?
  • Ona już trwa, to już się dzieje.
  • ??? Urzeknij mnie swoją wiedzą …. – Piotr spytał nieco uszczypliwie zniecierpliwiony brakiem konkretów.
  • Globalność zmian polega na ich nieodwracalności. 
  • Będziecie zaskoczeni.
  • Poczujesz zapach świeżego powietrza, wiele problemów ci zabierzemy.
  • ???
  • Dobra zmiana nadeszłana razie jedyna zmiana to inna dieta.
  • Tak źle jadłem ?
  • Sama trucizna.
  • A teraz ?
  • Teraz mniej.

Siedzieliśmy i czekaliśmy na kelnerkę, by zamówić to, co zwykle. Pomyślałam nagle, nie wiedzieć czemu, że bez zamówienia przyniesie nam gorącą kawę i desery … Ledwo skończyłam swoje myśli, pojawia się kelnerka niosąca dwie kawy i lody, postawiła nam je pod nosem.

Nie mogłam się wyjść ze zdumienia. Chodzimy do tej cukierni od kilku lat w miarę regularnie i zamawiamy to samo, ale po raz pierwszy kelnerka nie pytając co chcemy, sama przyniosła, co chcemy. Byłam naprawdę pod wrażeniem.

  • Za tą intuicję płacisz migrenami.
  • Dar okupiony bólem. 

To prawda, wczoraj cały dzień leżałam w łóżku, nawet tabletki do tej pory niezawodne, tym razem zawiodły.

  • A nie może być inaczej ? Nie mogę mieć intuicji bez migreny ?
  • Nie. Śmiało czuj, a będziesz wiedzieć.
  • Otwórz wreszcie tę książkę, zacznij czytać …

Pięknie powiedziane … Otworzyć książkę to w tym przypadku zaufać totalnie swojej intuicji.

  • Ale jak to zrobić ? Jak uczyć się czytać z książki, jak wyćwiczyć intuicję, by czytać z książki ?
  • Zapłacone – sprzedane, nie bój się widzieć…

Zapłacone – sprzedane, to znaczy jeśli cierpię migreny, żeby mieć intuicję to powinnam z tego daru czerpać garściami.

  • Ale jak to zrobić ? Mam zadawać sobie pytania i sobie odpowiadać ? To jest szalenie trudne …
  • Nigdy nie jest łatwo iść przez ciernie.
  • Możliwości twoje wielkie, ale płacisz za to. Ćwicz.
  • Ćwicz, ćwicz … – mruknęłam pod nosem zastanawiając się jak.
  • Co będzie na obiedzie ? – spytał.
  • ???

Gdy zadał mi to pytanie, wiedziałam od razu, że nie chodzi Mu o potrawę, ale o jakieś wydarzenie. Mignęła mi w głowie krótka scenka; zobaczyłam wysoki kielich i sytuację, że ktoś coś wylewa. Zamyśliłam się głęboko …

  • Kto wygra wybory w USA Homiel ?
  • Ten, kto ma wygrać.
  • No powiedz, nie powiem nikomu.
  • ………. – cisza. 
  • … Wiesz co teraz zobaczyłem ? Ktoś odgarnia chmury i mówi z góry …
  • Przestań męczyć Mojego pracownika !
  • … ??? – zrobiłam wielkie oczy i zaczęłam się śmiać. Faktycznie, zachowuję się jak na przesłuchaniu. 
  • Ojciec nam się przysłuchuje … – Piotr się ucieszył, a ja już mniej. Świadomość Jego tak bliskiej obecności  paraliżuje mnie ze wstydu.

Godzinę wcześniej Homiel „rzucił”, że nie każdy człowiek ma aktywnego anioła i to mnie zdziwiło, bo jest to wbrew ogólnie przyjętej opinii. Pociągnęłam ten temat dalej …

  • Są ci, co mają z Góry.
  • Są ci, co muszą prosić, by mieć i są ci, co nie mają i nie będą mieli. Marginesy.
  • To są ci, na których inni się uczą.
  • To był ich wybór, by być narzędziem dla nauk innych.
  • To duża sztuka.
  • Na przykład taki degenerat, który ciągle pije ?
  • To był jego wybór, na nim uczy się 300, to są wybory duszy.

Jedliśmy lody w zadumie, ktoś z boku patrząc na nas mógłby pomyśleć, że jesteśmy myślami bardzo daleko.

  • Lubię morza, oceany … – Piotr.
  • Homiel, macie tam u Siebie morza ? – od razu pytam.
  • Wystarczy te tutaj.
  • A macie wodę ? – pyta Piotr.
  • Przecież widziałeś.

Piotr niemalże zadławił się swoją kawą z wrażenia. Przyciśnięty do muru opowiedział mi o wizji, którą miał niedawno.

  • Szedłem z Ojcem. Sięgałem mu do ramion, a był sporo wyższy. Szliśmy w milczeniu, ale bardzo dobrze się ze sobą czuliśmy. Usiedliśmy nad brzegiem strumyka. Zauważyłem, że moje nogi nie sięgały strumyka, a Ojciec miał stopy zanurzone w wodzie. Zobaczyłem małe rybki, które podpłynęły do Jego stop, zaczęły po prostu szaleć z radości, że są tak blisko Niego. Ciągle krążyły szczęśliwe wokół Jego stóp. Zachwycił mnie ten widok i chciałem sięgnąć też nogami do wody, ale nie dałem rady.
  •  Że ja tak mogę…? Że ja to widzę…? – spytał zdziwiony.


Pokręciliśmy się po galerii parę godzin i poszliśmy na obiad. Widzę, że kelnerka przyniosła komuś siedzącemu obok deser w wielkim kielichu. Nie od razu przypomniałam sobie, że oczami wyobraźni właśnie taką scenę widziałam kilka godzin wcześniej. Skojarzyłam dopiero, gdy Piotr wylał na stół herbatę. Czyli tak to ma wyglądać ? Tak mam ćwiczyć intuicję ? 


Piotr był zmęczony, więc pojechaliśmy do domu. O 15.00 poszliśmy się pomodlić, osobno. Kilkanaście minut później …

  • Wiesz co usłyszałem ?
  • Czy wiesz, że dzisiaj Mój Syn cię dotknął ?

dotknął w kościele.




Dopisane 21. 07. 17 r.

  • Są ci, co mają z Góry. Są ci, co muszą prosić, by mieć i są ci, co nie mają i nie będą mieli. Marginesy. To są ci, na których inni się uczą. To był ich wybór, by być narzędziem dla nauk innych. To duża sztuka.

To zdanie zmieniło mój stosunek do ludzi biednych, kalekich, upośledzonych i z tzw. marginesu społecznego. Jeśli wybrali taki los jeszcze na etapie bycia duszą, to chwała im za to, bo faktycznie, trzeba mieć wielką odwagę i pokorę zarazem, by być jedynie narzędziem dla nauk innych. Może dlatego też Jezus szczególnie umiłował tych odtrąconych i sponiewieranych?

A. Lenczewska - Świadectwo
A. Lenczewska – Świadectwo

  • Apokalipsa już trwa, to już się dzieje – do kwestii apokalipsy wrócę w późniejszych wpisach, ale tutaj chciałabym tylko zdradzić, że błędem jest przeświadczenie, że apokalipsa to jedno, mocne zdarzenie. Tak, jak w przypadku Fatimy, która jak zjawisko tak naprawdę trwała około 2 lat (do tego powrócę), tak i apokalipsa to dłuższy proces, ciąg wydarzeń zmierzających do konkretnego celu.

Poddaj się temu co będzie się działo.

02. 11. 16 r. Katowice. 

Odkąd wróciliśmy ze szpitala, myślałam o Marku Cisowskim, kardiologu z Katowic, o którym wspomniał Kowalewski ubrany w motylki. Mimo, że Piotr był ciągle słaby, wierciłam mu dziurę w brzuchu, by do niego pojechać. Jak się okazuje, nie jest to takie proste. Owszem, przyjmuje w Katowicach, ale tylko w środy i to co drugi tydzień. Z tego względu trudno było się do niego dostać. Udało mi się umówić wizytę dopiero na dzisiaj.

Kowalewski wskazując na Cisowskiego powiedział wyraźnie, że bez CD z nagranym podczas koronografii badaniem żył, ich przepustowością i układem jechać do niego nie ma sensu. On to musi zobaczyć. Wychodząc ze szpitala Piotr został więc wyposażony w pełną dokumentację i oczywiście CD. Wszystko trzymał w specjalnych kopertach w specjalnej teczce, by się nie zgubiło.

Obawiałam się tego wyjazdu podwójnie. Nie byłam pewna, czy nie za wcześnie dla Piotra na takie wojaże, a po drugie oboje byliśmy zdenerwowani, bo też nie wiedzieliśmy co powie nam o stanie zdrowia Piotra sam Cisowski ”czytając” CD.  Przed wyjazdem usiedliśmy, by się uspokoić.

  • Masz wszystko ?  – pytam.
  • ……….. – Piotr sprawdza teczkę.
  • Wszystko jest.
  • Masz CD ? – pytam dla pewności.
  • . Nie ma !
  • Jak to nie ma !

Godzina do odjazdu, a my nie możemy tej płytki znaleźć ! Nie mogłam w to uwierzyć, ale na „spokojnie”, metodycznie, szafka po szafce szukaliśmy jej jak szaleni. Piotr się bardzo zdenerwował i od razu dostał kłucie w sercu, co mnie natychmiast otrzeźwiło. Już chciałam go opieprzyć, że gdzieś CD podział, ale się powstrzymałam w ostatniej chwili.

  • Trudno, jedziemy bez płytki – zdecydowałam.
  • Najwyżej się przejedziemy – a w środku mną telepało z nerwów, choć starałam się tego po sobie nie pokazywać.

W pociągu do Katowic było pełno ludzi. Nie odzywaliśmy się do siebie i nie wiem o czym myślał Piotr, ale ja cały czas głowiłam się nad tym gdzie ta cholerna płytka CD mogła się podziać. Naprawdę z wisielczym nastawieniem poszliśmy do przychodni, a ponieważ byliśmy 2 godziny za wcześnie, poszliśmy do restauracji. Mieliśmy wizytę o 16, ale lekarz spóźnił się kolejną godzinę, więc w sumie czekaliśmy trzy godziny. Cisowski wysłuchał Piotra, ale szybko stwierdził, że bez płytki nie jest w stanie niczego zdiagnozować, więc nasz przyjazd jest bezcelowy. Myślałam, że na miejscu szlag mnie trafi. Wzięłam głęboki oddech … I wtedy powiedział zdanie, które mnie zastanowiło …

  • Proszę przyjechać do mnie bezpośrednio do kliniki w Bielsku – Białej. To jest mój numer telefonu.

I to mnie „tknęło”. A może właśnie tak miało być … ? 

Pociągiem mieliśmy wracać ok. 18, ale spóźnił się prawie godzinę. Byłam już naprawdę zmęczona, a tym bardziej Piotr, przecież jest po zawale. W przedziale byliśmy na szczęście sami i wtedy nerwy mi puściły. Posprzeczaliśmy się całkowicie bez sensu. Tę mroźną atmosferę przerwał telefon od naszego pracownika, który zrelacjonował krótko, że w firmie wszystko w porządku.

  • Chłopcy sobie radzą jakoś w pracy – Piotr już na spokojnie.
  • Bez ducha twego nie istnieją – odezwał się w końcu „Homiel”, a cały dzień siedział cicho.
  • Naprawdę ?
  • Me słowo mylić nie może.
  • Ola dałaby sobie radę ?
  • Ola to My.
  • A ja ?
  • Ty to ty.
  • Co z tą płytką ? – pytam ostro, za ostro.
  • Akcja pióro.
  •  No nieee …  – nie wierzę własnym uszom !
  • Ale dlaczego ???!!! – nie rozumiem dlaczego ją zabrali …
  • Może tam zrobią głębsze badania ? Ubierz się dobrze.
  • ….. Pokazał mi garnitur … Pierwszy raz coś takiego mi pokazał, kazał mi się dobrze ubrać … – Piotr był totalnie zdziwiony. 
  • Kazał ci się ubrać w garnitur ? – spytałam dla pewności jeszcze raz, gdyż to nietypowe polecenie bardzo mnie zastanowiło.
  • Czyli …. Chce, by potraktowali cię poważnie ? – zaczęłam analizować.

Spojrzałam na Piotra, który był ubrany na sportowo i nie mógł na nikim zrobić większego wrażenia. Ale czy zrobienie wrażenia jest tutaj takie ważne ? 

  • To znaczy,  że twoja sytuacja nie jest za ciekawa – zaczynam analizować dalej.
  • … Jeśli Oni chcą, byś jechał bezpośrednio do kliniki … – zdałam sobie sprawę z powagi całej sytuacji.
  • Jedzenie to twój grzech, ale są rzeczy, które się dzieją – genetyka, na którą nie ma wpływu.
  • … Gdzie płytka ?
  • Schowana.
  • A dlaczego ta wizyta tam jest taka ważna ?
  • Zobaczy to, co Kowalewski nie zobaczył.
  • Nic nie dzieje się bez powodu.
  • Szykujecie go do wielkich rzeczy, dlaczego nie daliście mu już na początku dobrego serca ? – pytam z pretensją.
  • Jesteś zbyt matematyczna, nie zrozumiesz ducha.

Faktycznie, ciągle tego nie rozumiałam.

  • Kiedy wszystko będzie wydawało się źle, we śnie skontaktujemy się z tobą.
  • Damy ci coś i pokażemy.
  • ????
  • A nie możecie mi normalnie przekazać ? – Piotr się przestraszył.
  • Ten drobny zabieg zmienił ci psychikę …
  • Sam sen to za mało.
  • …… ?
  • A nie da się inaczej ?
  • Nie da się, tak są te światy zbudowane.
  • Wrócisz do swojego ciała w odmienionym duchu, jesteś gotowy na tę wizytę.
  • Coś się ze mną stanie ? – Piotr przestraszył się jeszcze bardziej. Homiel mówił takimi kosmicznymi zagadkami, że trudno było cokolwiek zrozumieć. Jedyne co do mnie dotarło to fakt, że Oni chcą go gdzieś wziąć !!!??? 
  • A Ola ?!
  • Oli nikt nie tknie.
  • Czy znasz przypowieść o synu marnotrawnym ?
  • Ale wróci do żywych … Prawda ? – dopytuję i ciarki przechodzą mi po plecach, bo wiem jak nieograniczoną wyobraźnię i pomysły mają Homiele.
  • Na pewno, ale do których … ?
  • Proście, a będzie wam dane …
  • Tam, po drugiej stronie też proszą.
  • Po drugiej ? – komu tak zależy, by Piotr wrócił do Domu ?
  • Nie kłóćcie się. Czyni się to, co ma się dziać.
  • Po to piórem uczyniłem, żebyś zrozumiał.
  • ……….. – głowa zaczęła mnie boleć z napięcia i zmęczenia.
  • Na razie spędź te święta z rodziną.
  • A sąd ?
  • To danie jest gotowe.
  •  ……
  • Poddaj się temu, co będzie się działo.
  • ……
  • Trzeba dobrze znaki odczytywać – mówię do Piotra.
  • Nie zawsze 1+1 jest dwa.
  • Czasami jeden i jeden jest jeden.
  • … Pokazał jak jeden zlewa się z jeden, nadal jest jeden …

Homiel chciał chyba powiedzieć, że nie zawsze moja logika i matematyka daje dobre efekty.

  • Mamy cieszyć się życiem ?… Bo nie wiadomo co będzie ? – pyta Piotr.
  • Kiedy poznasz nowe, za starym nostalgii nie będzie.



Dopisane 19. 07. 2017 r.

  • Sam sen to za mało – podczas snów i wizji Piotr przenosi się do Ich świata. Każda taka wizyta, każde doznanie stopniowo zmienia jego psychikę. 

  • Poddaj się temu, co będzie się działo.

Doskonale pamiętam ten dzień i tę rozmowę. Dopiero to doświadczenie uzmysłowiło mi całkowicie jak bezradni jesteśmy wobec potęgi i mądrości Boga Ojca.

A. Lemczewska; Słowo pouczenia.
A. Lemczewska; Słowo pouczenia.

To w tym pociągu, w tym przedziale zrozumieliśmy jeszcze raz jakim pyłkiem jesteśmy wobec wszechmocy Nieba. Pamiętam, że spuściłam wtedy głowę i zrozumiałam, że musimy absolutnie poddać się woli Ojca i Mu bezgranicznie zaufać, co w naszym przypadku było… dość trudne. Oboje z natury lubimy mieć wszystko pod kontrolą, planować i przewidywać, a tutaj poruszaliśmy się jak ślepi w labiryncie 100 metrów pod ziemią. Wtedy byłam pewna, że rozmawiamy z Homielem, dzisiaj wiem, że rozmawialiśmy z samym Ojcem. Gdybym wiedziała to wtedy, prawdopodobnie nasza rozmowa wyglądałaby zupełnie inaczej. 

Nasze dalsze doświadczenie pokażą jak warto zaufać Niebu. Właściwie chciałabym powiedzieć coś ważnego.

Choćby wam świat się walił na głowę… bezgranicznie zaufajcie Ojcu.