24. 09. 20 r. Warszawa.
- Miałem wizję. Jechaliśmy pociągiem wzdłuż morza. Patrzę przez okno i widzę, że zbliża się wielka fala. Przeskoczyła falochron i uderzyła tylko w nasz wagon. Fala spowodowała, że pociąg wyskoczył z szyn i nie mogliśmy dalej już jechać.
- Czyli zdarzenia, które będą tylko nas dotyczyć, ale wykoleił jednak cały pociąg … Ciekawe. Podobny sen miałeś odnośnie 2012 roku … – przypominam sobie.
Kiedy świat oszalał na punkcie 2012 roku oczywiście poprosiłam Piotra, aby to po swojemu sprawdził.
- Też jechałeś pociągiem wzdłuż morza.
- Taaaaa … I wtedy zobaczyłem, że morze jest spokojne, a ludzie się opalają. Wiedziałem, że nic nie będzie. A teraz wywróci się wagon, czyli coś będzie się działo.
- Tak, ale ta fala znaczy zupełnie coś innego przecież … Fala to Ojciec … – zamyśliłam się.
- Czy te dwa słońca będą naprawdę ? – wracam do wizji pani Ani.
- Najbardziej zaangażowana, więc można na nią przerzucić część informacji.
- Dostaje wskazówki bezpośrednio od Ojca.
- Nie lekceważ jej.
- …….. – pomyślałam, że się ucieszy, gdy to przeczyta.
- Homiel mi mówi …
- Pochowałem twoje grzechy przed Ojcem. ale oczekuję rewanżu.
- A co ?
- Egzorcyzmy.
26. 09. 20 r. Warszawa.
W Etiopskiej Księdze Henocha natrafiam na taki fragment.
Apokalipsa Noego 106. 1 Po [paru] dniach syn mój Matuzalem wziął dla swojego syna Lamecha żonę, która zaszła od niego w ciążę i urodziła syna. 2 Ciało jego było białe jak śnieg i czerwone jak kwiat róży, a włosy na jego głowie [były] białe jak wełna(…) miał piękne oczy. Kiedy otworzył swe oczy, napełnił cały dom jasnością jak słońce, tak że cały dom był nad wyraz jasny.
Kiedy urodził się Piotr, również był cały biały jak śnieg. Tak bardzo był „paskudny”, że ludzie odwracali się od niego nie wiedząc co powiedzieć i dziwiąc się skąd u kobiety o czarnych jak heban włosach takie dziecko. Ciągle słyszę o tej historii przy rodzinnych spotkaniach, więc kiedy to przeczytałam, to aż mnie cofnęło.
- To zadziwiające, że na to natrafiłam i to u Henocha.
- To szczegół, który urozmaici ci twoją koronkę.
Słysząc, że Piotr słyszy, wyjmuję zeszyt, aby to zapisać.
- Ojcze, zabieram się do pisania.
- Że też nie zauważyłem.
- ……… – roześmiałam się.
Siedzimy na kawie, a jeszcze przed chwilą byliśmy w kościele. Wybraliśmy opcję opłatka do ust, mimo pandemii.
- Co Ojcze wolisz. Hostię na rękę, czy do ust ?
- …….. – cisza.
- Podczas ostatniej wieczerzy Chrystus podawał do ręki.
- Nie myl chleba powszedniego od Chleba.
Rozmowa zeszła na możliwości Piotra co do uzdrawiania.
- Ja takiego daru nie mam.
- Jedyne co chcę, żeby Mnie prosić.
- Lubię, kiedy Mnie prosisz, a ty umiesz prosić.
- Chciałabyś zakończyć swoją ziemską wędrówkę ?
- …….. – Ojciec zaskoczył mnie.
- … Chyba już dosyć – mówię cicho.
- Swoje przeżyłaś.
Dzisiaj czułam się dziwnie rozbita. Siedząc przy kawie prosiłam w duchu o dobre słowo.
- Powiedz jej, że spełnia Moje oczekiwania.
- Powiedz jej, że kiedy zaśnie, ktoś będzie przy niej.
- Więc nie płacz, bo nie ma powodu.
- …. Zobaczyłem jak ktoś przykłada swoją dłoń do twojej dłoni. Kładzie na twojej …
Patrzę na Piotra uważnie …
- Minął rok, ale jakoś nie widzę, abyś się przemienił – uśmiecham się, ale mówię tak celowo. Mała prowokacja.
- Zagadka twojego męża „co dalej” wkrótce się rozwiąże.
- Ciekawa jaka to zagadka … – Piotr zaciekawiony.
- Zagadka kim jesteś, a nie kim chciałbyś być. Rozwiąże się.
- … Zobaczyłem jak wchodzę w mgłę, a jak wracam mgła się rozchodzi … Boję się co z tobą będzie jak odejdę. Ten świat cię zje, nie dasz rady.
- A Ja się nie liczę ?! Czy co ?!
Kupiłam dwa piękne swetry, bo były niedrogie. Jeden rozmiaru L i jeden M na poprawienie humoru.
- Masz je ode Mnie.
- L jest ode Mnie, bo znam twoje troski – … moje gabaryty, nad którymi nie mogę zapanować.
- A M od Mojego Syna.
- ………. – wzruszyłam się bardzo.
- Ojciec mnie rozumie. Też jest chyba kobietą – zażartowałam.
- Nie jest kobietą.
- Tatuś jest Istotą.
- Im bardziej myślą, że Mnie nie ma, tym bardziej jestem.
- Jestem ponad wszystko i wszystkich.
Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/
„Podczas ostatniej wieczerzy Chrystus podawał do ręki.
Nie myl chleba powszedniego od Chleba.”
Oczywiście, ostatnia wieczerza dla apostołów była tylko posiłkiem, tylko Jezus zdawał sobię sprawę z doniosłości chwili i symboliki.
„Co Ojcze wolisz. Hostię na rękę, czy do ust ?
…….. – cisza.
Podczas ostatniej wieczerzy Chrystus podawał do ręki.
Nie myl chleba powszedniego od Chleba.”
We wcześniejszym którymś wpisie Ojciec powiedział, że nie ważne jak, ale ważne, że przyjmuje – tak to bynajmniej zrozumiałem.
Dlatego dla mnie też Ostatnia Wieczerza była odniesieniem, że tam podawano chleb do ręki, a przecież była to chwila Pierwszego Przeistoczenia, czyli nie całkiem chleb powszedni.
Teraz już nie rozumiem nic …
To nie tak, idealnie jest do ust, ale nie mamy idealnych warunków obecnie. Jest pandemia.
Tu jest pytanie „co wolałby” …
Zarówno do ust, jak i do ręki jest ważne, ponieważ ważne jest samo przyjmowanie.
Teraz rozumiem 🙂
Jeszcze dopiszę cosik. U jednego z youtubowych „proroków” usłyszałam, że kiedy weźmiemy do ręki, to jesteśmy przeklęci i trafimy do piekła. Napisze wprost; większego idiotyzmu nie słyszałam. A może słyszałam … Drugim jest, że nie ma wirusa. (: