31. 07. 20 r. Warszawa.
Siedzę jak na szpilkach. Moja mama trafiła do szpitala po raz trzeci w tym roku, a mamy dopiero lipiec. Mieli jej zrobić jedynie biopsję sprawdzając guza na drugiej nerce, a zdecydowali się od razu na operację. Wszystko potoczyło się tak szybko, a niedawno o mało nie zginęła. Czyli … chyba ma żyć. Gdyby Ojciec chciał ją zabrać, to już by zabrał.
- Ojcze, będzie moja mam zdrowa ?
- To jest sprawa miedzy Mną, a twoją mamą.
- Tak jak było między Mną i Edwardem.
- Pan Bóg zaoszczędzi ci łez.
- ……. – czyli powinno być dobrze.
- Ciekawe skąd się to wzięło, te guzy i to na dwóch nerkach naraz … – nie mogę się nadziwić.
- Genetyka.
- Hmm…. – nie przypominam sobie, aby ktokolwiek coś takiego miał, ale też nie znam całej rodziny.
- Słyszę … ciotka. I alergia. I widzę królika.
- Ooooo ! Niemożliwe …
Jestem pod wrażeniem. Piotr w żaden sposób nie mógł tego wiedzieć. Bardzo dawno temu, jeszcze nie byłam chyba mężatką, przez krótki czas moja mama miała małego królika. Był taki milusieńki, słodziuteńki, że tylko się w niego wtulać. A tu proszę, zabójcza broń.
- Królik ?! – nie mogę w to uwierzyć.
- Ojciec powiedział, że stworzył dziwne alergeny. Widzę, że na nerce są takie małe pęcherzyki, jak po oparzeniu. One się rozrastają. W ostatniej chwili ją pocięli.
- Czy ta genetyka przejdzie na mnie ?
- Dziecko, Ja do innych rzeczy cię przeznaczyłem.
- Maniana nie została ci zabrana.
Odetchnęłam z ulgą, choć nadal jestem pod wrażeniem. I tego królika sprzed lat i tego, że Piotr kolejny raz dał mi dowód, że faktycznie słyszy i widzi. Patrzę się na niego z podziwem, a on patrzy się na swoją kawę z dezaprobatą.
- Wszędzie trują. Nie ma dobrej żywności.
- Zapraszam do Siebie.
- Oooo ! … – i tym sposobem przypomnieliśmy sobie ostatnią rozmowę.
- Ta fala będzie czymś niewyobrażalnie wielkim, nie zdajecie sobie sprawy.
- Niebo na to czeka.
- Hmm … Ta pandemia jest już niewyobrażalnie czymś wielkim – kiwam głową w zadumie.
- Od dwóch tygodni słyszę święta, święta i czuję zapach choinki. Nie wiem o co chodzi.
Ojciec mówi o spotkaniu. Właściwie nie powinno mnie to dziwić, przecież w AJ jest o tym wspomniane.
AJ; 11; 12 Posłyszeli oni donośny głos z nieba do nich mówiący: «Wstąpcie tutaj!» I w obłoku wstąpili do nieba, a ich wrogowie ich zobaczyli.
02. 08. 20 r . Warszawa.
- Wygląda na to, że ten rok faktycznie będzie znaczący. 2020, u Hebrajczyków 5780 … Ciekawe który to rok w Niebie …
- Nie uwierzyłabyś …
- Hmm … No tak … Zabrakłoby chyba cyfr – pomyślałam.
Wszędzie panują upały, a w Polsce bardzo przyjemnie.
- Kiedy Piotr odejdzie, to ja będę mogła prosić o pogodę ? – zażartowałam.
- Kiedy Eliasz odjechał w siną dal, to też rzucił płaszcz Elizeuszowi – popisuję się wiedzą. Piotr robi wielkie oczy …
- … Widzę Chrystusa idącego …
- To twoja scheda.
- Czeka cię najpiękniejsza scheda.
- Po tym co piszesz, co robisz.
- Po co ci jego rzeczy ? Ty masz swoje.
- Później ta tarcza nie będzie ci potrzebna.
Wzruszyliśmy się i zamyśliliśmy nad słowem tarcza. Piotr jest dla mnie tarczą. Jest dla mnie ochroną.
- Zdarzenia przyćmią wszystko.
- Ta chwila się zbliża.
Późnym wieczorem dowiaduję się z internetu, że senator Libicki ma wirusa. https://wiadomosci.wp.pl/koronawirus-w-polsce-senator-jan-filip-libicki-w-szpitalu-mowi-o-objawach-6538707924564097a
Zaczynam się denerwować. Cztery dni temu osobiście widziałam go na mszy. Było nas z 10 osób. Zaczynam analizować krok po kroku na ile był blisko, czy zarażenie jest możliwe. Byliśmy w dwóch częściach kościoła, daleko od siebie … Jednak ja przyjęłam hostię i on również. Jeśli zaraził księdza ? Bywam w tym kościele co kilka dni. Głowa mi puchnie analizując co dalej. Z iloma ludźmi ja się spotkałam, co z Piotrem … Czy jechać do Szczecina, czy się nie ruszać z domu … Dziesięć myśli na sekundę. Z jednej strony opanowała mnie lekka panika, która się udzieliła także Piotrowi, a z drugiej jakiś wewnętrzny spokój …
- No spytaj się, czy mamy wirusa ! – ponaglam Piotra co 5 minut.
- Myślisz, że nie pytam ! – warknął w końcu.
Żadnej odpowiedzi. Piotr idzie na egzorcyzmy, wraca po chwili i …
- Maryja mi powiedziała, że nie jesteśmy – … i sobie wyszedł. Tak po prostu … I to się nazywa mieć znajomości …
Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/