Potrzeba czasu, aby było widoczne tutaj.

05. 07. 20 r. Warszawa.

Zgodnie z zaleceniem Ojca jedziemy dzisiaj do Kazimierza. Na nic się nie nastawiam, bo minął 7 tydzień bez widocznych dla nas wydarzeń, więc i ten wyjazd może mieć znaczenie w zupełnie innym wymiarze. Dosłownie i w przenośni.

  • Może źle słyszę ? Może to gacek mi mówi ? Sam już nie wiem … – Piotr jest pełen wątpliwości.
  • Dobrze usłyszałeś, ale to się dzieje w innej przestrzeni.
  • Potrzeba czasu, aby było widoczne tutaj.
  • No właśnie … – przytakuję.
  • Ludzie będą cię szukać myślami.
  • A ci, którzy cię znali, szczególnie.
  • Nie zorientują się jak znikniesz.
  • Tak szybko to się stanie.
  • Jak to możliwe … ? – pytam sama siebie.
  • Pamiętaj „ poświęcona kapturowi”.

Całą drogę rozmawiamy jak to Piotr ma zniknąć i nie zniknąć … Jak to ma wyglądać „poświęcona kapturowi”, czyli być z Piotrem, ale jakby nie z nim … Głowa boli od tego wszystkiego. 

  • Patrząc na sąd, na firmę, na inne sprawy … trzeba przyznać, że słowa czasami mogą cię mylić,  ale wizje są perfekcyjne. To !  trzeba przyznać – kiwam głową w zadumie.
  • Ufaj swoim wizjom, bo one są od Ojca i są jednoznaczne. Tylko trudno je rozwikłać …

Dojechaliśmy do Kazimierza już o 9 rano. Doświadczenie nauczyło mnie, żeby nie szukać na siłę „sensacji”, które zapowiadał Ojciec, ale poddać się fali. Czyli zrobiliśmy to co zwykle. Poszliśmy wpierw na kawę, a potem spokojnym krokiem do klasztoru. Trafiliśmy w połowę mszy. Kościół był pełen. Zauważyłam, że w tym tłumie i mimo wirusa może z 2 dwie osoby miały maseczki. Do tego było bardzo gorąco, panował zaduch, przeróżne ludzi zapachy, przestraszona pociągnęłam Piotra w stronę „naszej” kapliczki. Obawiałam się, że będzie i tam pełno, ale o dziwo nie było nikogo. Spojrzeliśmy na siebie wymownie wiedząc, że to prezent od Ojca. Tak miało być. Wchodząc do kapliczki od razu zauważyłam na klęczniku obrazek.

Piotr ma swój obrazek Maryi, ten miał być dla mnie. Tak to poczułam. To Jan Paweł II oznajmił mi o kapturze, a klęcznik leżał pod obrazem „Jezu ufam tobie”.

Po chwili do środka wszedł z tacą zakonnik. Wszedł w momencie, kiedy Piotr z namaszczeniem dotykał dłoni Maryi  (figura). Mnie to nie dziwi, zawsze tak czyni będąc w tym miejscu. To takie ich wzajemnie powitanie.

Wchodząc zakonnik miał twarz … zakonną. Niby surową, niby zadumioną. Idealna  twarz dla idealnego zakonnika. Widząc, że Piotr dotyka Maryi uśmiechnął się przepięknie. Jego uśmiech był tak nieprawdopodobnie szczery i dobry, że miało się wrażenie jakby do tej kapliczki światło zawitało.  Ujął nas tym bardzo. Nie miałam ze sobą portmonetki i nie miałam co dać, a Piotr miał tylko kartę. Ciężko nam było puścić go z niczym.

Wkrótce msza się skończyła, ale my w tej kapliczce pozostaliśmy jeszcze na długo. W pewnej chwili Piotr wyjmuje 50 zł. Noż kurza stopa … !!!

  • Zapomniałem – tłumaczy się z żalem.

Siedzimy dalej, rozglądamy się dookoła. Przyglądając się otoczeniu uważniej widać znaczny upływ czasu. 

  • Gdybym miała pieniądze, to bym im dała na remont – pomyślałam.

Wychodząc z kaplicy natrafiamy na „naszego” zakonnika. Szturcham Piotra w łokieć, żeby dał mu teraz te 50 zł. 

  • Mam wydać ? – pyta nie wiedząc co zrobić.
  • Do koszyczka – Piotr mówi puszczając mu oko.
  • … Nie wiem dlaczego tak zrobiłem, to chyba Ojciec mu taki zrobił przeze mnie – dziwi się potem.

Będąc w klasztorze nie możemy nie odwiedzić „naszego Jezusa” … i znowu natrafiamy na tego zakonnika. Podszedł do nas i …

  • Idźcie za mną, pokażę wam coś – mówi szeptem jakby zaraz grzech wielki chciał popełnić.

Otwiera nam jakieś bardzo stare drzwi. Wchodzimy do pomieszczenia, które pachnie wiekami. Okazuje się, że to chorał. Miejsce z tyłu ołtarza, w którym zakonnicy od setek lat zbierają się na modły. W jednej minucie poczuliśmy się tak, jakbyśmy cofnęli się w czasie. Wszystko zachowane w takim stanie, w jakim go zbudowano. Zakonnik krótko  opowiada o historii klasztoru, a potem …

  • Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby ktoś tak podchodził do Maryi. Wchodzą, oglądają i wychodzą. To jest Jej sanktuarium. To nie jest przypadek … 

Słysząc, że „to nie przypadek” zapala mi się w głowie czerwona lampka. Zwraca nam uwagę na bardzo starą figurę Chrystusa i szczególną przepaskę (perizonium) na jego biodrach. Mówi, że to wyjątkowa przepaska, prawdziwa rzadkość i prawdopodobnie nigdzie takiej drugiej się nie znajdzie.

Symbol judaizmu na Jego biodrach wcale nie dziwi, niejako podkreśla, że Jezus był przecież Hebrajczykiem, a i w samym Kazimierzu dawniej mieszkało bardzo wielu Hebrajczyków. Może jeden z nich wykonał tą figurę … ?

Rozmawiamy z zakonnikiem dalej. Ubolewał nad stanem tego miejsca, a na pytanie ile pieniędzy wymagałaby renowacja nie był w stanie odpowiedzieć. Widać, że ekonomia to nie jest jego mocna strona i … dobrze. W końcu to zakonnik, jest stworzony do innych rzeczy.

Powoli oboje zdajemy sobie sprawę, że to miejsce, ten zakonnik … to właśnie cel naszej podróży.

  • Teraz już wiesz na co też masz wydać pieniądze ? – pyta mnie Ojciec, gdy wracaliśmy do Warszawy.
  • Nikt im nie pomoże, za daleko są od centrali.
  • Jak to możliwe … – myślę sobie w duchu. Przecież to zabytek. Unikatowe miejsce.
  • Wpierw Głódź musi mieć na nowy samochód.
  • Uuuu… Pan Głódź ma u Ojca przechlapane … – Piotr się śmieje.
  • Spodziewałaś się tego ?
  • Nie – uśmiecham się na samo wspomnienie uśmiechniętego zakonnika. Było w nim samo dobro.
  • … Jak weszliśmy do chorału zobaczyłem mnicha. Taką wizję miałem. To był mnich w takim jakimś czepku skórzanym, albo z materiału. Ściśle przylegał do głowy.
  • Wiązał się pod brodą ?
  • Nie, był nałożony, dziwne …

Pomyślałam oczywiście, że trzeba to sprawdzić.


W Kazimierzu było mnóstwo ludzi i to bez maseczek. Jakby żyli w innym świecie.

  • Ciekawe, czy złapaliśmy wirusa.
  • Nawet dwa.
  • …….. – taki żarcik oczywiście. 




Dopisane 07. 01. 2021 r.

Jak weszliśmy do chorału zobaczyłem mnicha. Taką wizję miałem. To był mnich w takim jakimś czepku skórzanym, albo z materiału. Ściśle przylegał do głowy.”

Zakon należy do Franciszkanów. http://www.kazimierz-dolny.pl/turystyka/zabytki_2/klasztor-oo-reformatow / http://www.wkazimierzudolnym.pl/kosciol-oo-franciszkanow.html

Franciszkanie – habit czarny lub ciemnoszary z kapturem, w pasie sznur o trzech węzłach symbolizujących złożone przez zakonnika śluby zakonne, przy nim często z lewej strony koronka franciszkańska złożona z siedmiu dziesiątków, na głowie piuska (obecnie raczej rzadko spotykana), w okresie zimowym czarna peleryna z kapturem. (wiki)

Muszę przyznać, że dość trudno mi było znaleźć na obrazach, czy zdjęciach nakrycie głowy odpowiadające opisowi. 

Robert Campin; Święty Jan Chrzciciel i franciszkański mistrz Henri de Werl 1438. Olej na desce dębowej.