28. 11. 19 r. Szczecin.
Trzy dni temu córka poszła do szpitala na zaplanowany zabieg. Piotr wyjechał do Warszawy, ja zostałam. I całe szczęście !
W szpitalu zameldowałyśmy się o 8 rano. Podczas czekania pod gabinetem córka zaczyna narzekać, że ją głowa boli. Pewnie z nerwów, pomyślałam. Wzięła pyralginę, potem drugą, ale ból narastał do tego stopnia, że sześć godzin później zaczęła wymiotować. Leżała na szpitalnym łóżku i zwijała się z bólu. Ciągle się zastanawiałam dlaczego akurat teraz. Czy to znak, aby zabiegu nie robić ? Wydzwaniałam do Piotra pytając Ojca co robić, ale tam zapadła cisza. Dostawałam od niej rozpaczliwe SMS-y, więc wróciłam do szpitala, była 22.00. Na szczęście nikt mnie nie zatrzymywał, nie pytał. Idąc po schodach minęłam dział neurologii, zanotowałam to w swojej pamięci na wszelki wypadek.
Córka leżała półprzytomna. Poprosiłam pielęgniarkę o leki przeciwbólowe. Poprawiło się trochę, więc poszłam do domu. Ale na drugi dzień wszystko zaczyna się od nowa. Koszmarna migrena powróciła. Zabieg się nie odbył, bo ledwo żyła. Nigdy wcześniej nie widziałam jej w takim stanie. Gdyby powiedziała, że umiera, to bym uwierzyła. Wyszeptała tylko, że wszystko to od gacka. Potwierdził to też Piotr.
- Miałem wizję jak mały krokodyl ją atakował, ale go zdusiłem.
Wieczorem ból nasilił się jeszcze bardziej. Znowu pojawiłam się o 22 w nocy. Poprosiłam, aby zawołano neurologa, który urzędował piętro niżej. Zaaplikował jej końską dawkę jakieś mieszaniny i dopiero wtedy wszystko powoli zaczęło ustępować.
Byłam w kropce. Naprawdę nie wiedziałam co się dzieje i dlaczego. Prosiłam Ojca i nic. Prosiłam Jezusa i nic. Żadnej wiadomości dlaczego… I kiedy tak siedziałam w ciszy myśląc co się dzieje doszła do mnie myśl.
Jakie to szczęście, że uderzyli w nią wtedy, gdy była akurat w szpitalu. Takiego ataku nigdy nie miała. Gdyby stało się to w domu, nie dalibyśmy rady jej pomóc. Dopiero szpitalna kroplówka mieszaniny silnych leków przeciwbólowych pomogła. Ojciec musiał wiedzieć, że zostanie zaatakowana i dlatego stało się to teraz, a nie wcześniej, ani później.
Dzwoni zaniepokojony Piotr, tłumaczę mu co się dzieje.
- Ojciec mówi ….
- Na reszcie zrozumieliście.
To na reszcie bardzo mnie uspokoiło. Jeszcze jedno wydarzenie, które znowu wiele mnie nauczyło. Do końca ufaj Ojcu, bo On po prostu wie najlepiej. Nic nie dzieje się bez powodu i przyczyny. Ostatni podobny taki atak miała …
To już drugi lub trzeci raz taki atak. Poszłam do Piotra go obudzić, ale on już też nie spał. Zaczął robić egzorcyzmy, ja zaczęłam się modlić i prosić. Cały czas z małymi przerwami wisieliśmy na telefonie, aż „mała” zasnęła około szóstej nad ranem. Dwie godziny później była już na nogach.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2020/04/30/nie-ma-juz-odwrotu/
Tym razem, gdybyśmy mieli wątpliwości, czy to nie od gacka … Pozostawił na jej ręku swój „podpis”.
Wieczorem.
Już nie jestem rozżalona, że nie mogę być w Warszawie. Rozumiem sens tej tymczasowej rozłąki, choć tęskno mi oczywiście …
- Nic tak nie smakuje jak odzyskiwanie smaku.
Czyli po rozłące będę się cieszyła jeszcze bardziej.
Mam mnóstwo czasu, będąc sama. Przeglądam internet i natrafiam na ten film. Bardzo chcę wierzyć, że nie jest to kolejny fake.
Kiedy więc dzwoni Piotr, pytam Ojca …
- Film jest prawdziwy dla nielicznych.
- Ale dlaczego Jezus się pokazał ? To znak AJ ?
- Pokazał się z tego samego powodu, jak i tobie się ukazał.
- Dla nielicznych, którzy tego potrzebują.
- A jest ich coraz więcej.
01. 12. 19 r. Szczecin.
Dostałam bardzo ciekawego maila;
Kolejny mail, który mocno mnie zaskoczył. Zaczyna do mnie dochodzić dlaczego Ojciec sam wybiera osoby, które czytają ten blog. Może zabrzmi to niefortunnie, ale staliście się narzędziem w Jego rękach, ponieważ poprzez niektóre osoby uwiarygadnia i uwierzytelnia słowa tu pisane. Zostać narzędziem w Ojca rękach, to wielkie wyróżnienie. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/12/02/cykl-zostaje-zamkniety/
P. s . Ten mail miał dwie części. Pierwszą opisałam wcześniej. Poniżej II część maila z uzupełnieniem wizji dotyczącej liczby 11.
Pojawiła się cyfra 11 jako ważna, istotna. Ale nie potrafię powiedzieć dlaczego.
Zamyka się cykl, żeby zacząć nowy etap. Pytam się co znaczy liczba 11 ?
- To liczba mistrzowska, a kto jest mistrzem ?
- Chrystus.
- Połącz to …. – Piotr zobaczył numer naszego mieszkania. Faktyczne to 11.
- Połącz to w całość. Nie rozdzielaj tego.
Zdaje się, że łączymy siły i zaczyna się dziać. Zgodnie z AJ.
- No i co ty na to ? – pytam zaskoczonego Piotra.
- Wczoraj słyszałem głos spod sufitu. Powiedział mi …
- Jeszcze wiele razy cię zaskoczę.
- Mówię do niego …
- Mógłbyś być bardziej konkretny.
- … ???!!! Tak odważnie ?! – wycedziłam powoli.
- Zakładam, że rozmawiam z Homielem – Piotr się broni.
- Zawsze musisz znaleźć wytłumaczenie na swoją niesubordynację.
- Właśnie – ręce mi opadają.
Piotr dzwoni po egzorcyzmach.
- Mam ci przekazać, że …
- Trwaj do sądu i płyń znaczy w pełni zakończenie sprawy.
- Kiedy ci co są dłużni, zapłacą.
- ……. – robię oczy. Nad ranem myślałam; kiedy zacznie się to „trwaj i płyń”. Sprawa się zakończyła i co ? Ojciec czytał moje myśli.
- Wtedy sprawa jest zakończona.
- Przekaż to kronikarzowi.
Dopisane 21. 07. 20 r.
- Nic tak nie smakuje jak odzyskiwanie smaku.
Dzisiaj zdanie to nabiera jeszcze jednego wymiaru. Chorujący na COWID tracą smak i zapach. Odzyskiwanie smaku to jak powrót do życia, uzdrowienie. Niewykluczone, że to był jeszcze jeden znak nadchodzącej epidemii.
Do znaczenia liczby 11 jeszcze powrócę.
Oglądając dzisiaj rano …
Szczyt w Brukseli. Viktor Orban: Każdy chciałby dziś być Polakiem. Na konferencji prasowej głos zabrał również premier Węgier Viktor Orban, który stwierdził, że „każdy w Europie, kto rozumie matematykę, chciałby być dzisiaj Polakiem”.
- Prawda jest taka, że Węgry również odniosły sukces, ale daliśmy radę odnieść ten sukces razem. To dzięki temu, że Mateusz był dowódcą naszego zespołu, mamy ogromne szczęście, że lider Grupy Wyszehradzkiej jest tak doświadczonym ministrem finansów – mówił o Mateuszu Morawieckim.
…. przypomina mi się rozmowa.
Przerzuciliśmy się na inny kanał, a tam znowu „Władca pierścieni”. Ponieważ nie mieliśmy siły myśleć, obejrzeliśmy go więc po raz setny, bo znając każdy centymetr tego filmu już myśleć nie trzeba. Po filmie przemawiał nowy premier, pan Morawiecki. Oboje gorąco do tej pory popieraliśmy Beatę Szydło, więc ta zmiana nie przypadła nam w ogóle do gustu. Byliśmy wręcz przekonani, że zrobiono jej krzywdę. - No i po co to zrobili ! – Piotr był pełen oburzenia. - Skończyła się walka o Helmowy jar, a zaczęła wojna o Śródziemie. - Ten kraj odleci wysoko, ponad inne kraje… Widzę już nie jako na piedestale, ale ze skrzydłami. Wielu będzie tu chciało mieszkać. Pokazał mi Homiel księdza, który przewidział to. Chyba to Klimuszko… też to powiedział – Piotr zauroczony tym co widzi. - I z tej burzy wyjdziemy. - Chociaż ta nacja, w której żyjecie nie jest święta, ale nie może tak być. - Mówiłem ci, że to bitwa o Śródziemie. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/10/18/wszystko-albo-nic/