24. 12. 18 r. Szczecin.
Kolejny dzień świąt, zebranie rodzinne jedno za drugim. Wieczorem siedzimy w fotelach lekko otępiali …
- Homiel … Nikt się nie odzywa. Dlaczego milczy ? – niepokoję się.
- Jestem zamyślony.
- Dlaczego ?
- Mam mówić prawdę ?
- Tylko.
- To będę milczał.
- Hmm…
Godzinę później oglądamy emitowaną z Watykanu coroczną pasterkę. Nie spodziewamy się już rozmowy, bo widocznie Wszyscy są zmęczeni, a jednak…
- Wyjdziesz z cienia.
- Nadchodzi twoja godzina.
- Pan Bóg wszystko przygotował, ty nic nie musisz robić.
- Ty tylko płyń i trzymaj się mocno.
Piotr nawet nie skomentował, spojrzał na mnie ciężkim wzrokiem i przeskoczył na inny kanał. A tam wiadomości ze świata i masakra za masakrą. Ludzie się zabijają, odrzucają Kościół, wszechobecne LGBT… Miód na serce szatana, jeśli w ogóle ma jakieś serce.
- My im nic nie zrobimy.
- My im tylko wskażemy drogę.
- Diabeł żniwa ma.
25. 12. 18 r. Szczecin.
Ponieważ za kilka dni Sylwester nie było sensu, abyśmy oboje jechali do Warszawy i zaraz wracali. Piotr sam poleciał samolotem i miał wrócić za trzy dni. Zadzwonił do mnie z lotniska.
- Siedziałem w samolocie na pasie i na fotelu przede mną pojawił się napis; Jedna droga do Jerozolimy. Myślałem, że mi się przewidziało. Ale Ojciec zaraz powiedział…
- To cię czeka.
- Ciekawe… – zamyślam się, choć już nic nie powinno mnie dziwić.
- Ja tam nie zamierzam przecież jechać !
- Pojedziesz z tymi, z którymi cię tam zawiozą.
- Aha…. – konsternacja. Moja wyobraźnia jest za płytka, aby to pojąć.
- To zaczyna być jakieś … dziwne.
- Ojciec mówi, żebyś się nie martwiła. Ktoś się zgłosi i pomoże ci pisać.
- Ktoś !?
- Syn Mój !
- Tak ? A ja wiem ?! A może ktoś inny ? – Piotr brnie dalej.
Popłakałam się ze śmiechu i radości jednocześnie. To byłoby cudowne, ale… sama nie wiem.
29. 12. 18 r. Szczecin.
Mogliśmy w końcu porozmawiać.
- Spytałem Ojca dokąd wrócę.
- Nie możesz wisieć w powietrzu jakbyś chciał.
- Albo idziesz do Mnie, albo na dół, albo cię dezintegruję.
- Hmm… Dezintegruje ? To coś nowego – pomyślałam.
- Po to cię tu wysłałem, abyś wrócił do Mnie.
- Powiedz im, że nie jestem w tobie w części, jestem w tobie w całości.
- Dlaczego Ojciec mówi powiedz im ? – pomyślałam. Im, czyli komu ?
- A co u ciebie ? – Piotr wyrywa mnie z zamyślenia.
Zwróciła się do mnie o pomoc moja znajoma. Zalegała z czynszem i bardzo obawiała się eksmisji. Brakowało jej zaledwie 1000 zł do spłaty długu. Dla mnie to zaledwie, bo prowadząc biznes to nie są duże pieniądze, ale dla kogoś starszego to może „być albo nie być”. Zrozumiałam to dopiero, gdy usłyszałam przez telefon jak się trzęsie ze strachu. Postanowiłam dać jej 1000 zł, a nie pożyczać. Mówię o tym Piotrowi, a on się zaczyna śmiać.
- Wczoraj przelewałem ci pieniądze, a Ojciec mi mówi, żebym dodał 1000 zł. Nie wiedziałem dlaczego.
- …….. – wybuchłam śmiechem. Ojciec jest niesamowity.
- A jak bym ci kazał 10 tysięcy przelać ?
- Dałbym.
- A jak 20 ?
- Dałbym.
- A jak wszystko ?
- Eee… – zawahał się.
- … No dałbym.
- Akurat !!! – pomyślałam, bo jakoś nie wyczułam w jego głosie pewności.
- Mój pisarzu… Będziesz notować dużo.
- ?!…. – Ojciec mnie zaskoczył.
- Ojcze, masz 3 synów ? – pytam znienacka. Przeczytałam to w jakimś zagranicznym opracowaniu naukowym i nurtowało mnie to od jakiegoś czasu.
- A któż ich zliczy… – i się śmieje.
- ……. – zrozumiałam, że nie mam po co drążyć.
- Nadchodzi 2019. Przeżywasz, że nadchodzi ? – Piotr do mnie.
- Ja teraz, a ty później.
- Rób co masz robić, a nagroda cię nie minie i o nic się nie martw.
- Ja ci wszystko przygotowałem.
- Ojciec mi dzisiaj powiedział, że przekaże mi tajemnice.
- To ciekawe, bo właśnie o tym pisałam na blogu.
- Już dorosłeś do tego, bym objawił ci prawdę tego świata. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/12/29/nieuchronne-staje-sie-rzeczywistoscia/
30. 12. 18 r. Szczecin.
Piotr narzeka na serce.
- Ten lot do Warszawy i z powrotem spowodował, że serce mnie boli bardziej.
- Nie chciałeś lecieć, ale musiałeś.
- … Znowu zobaczyłem teraz napis; droga do Jerozolimy – Piotr zdziwiony.
- No to jak ma polecieć aż do Jerozolimy, kiedy to mu szkodzi ? – pytam.
- Zawiozą go.
- …….. – spojrzeliśmy na siebie, nic nie rozumiemy.
- Jutro sylwester.
- To będzie rok pełen ekspresji.
- Co to znaczy ?
- Ekspresja to ekspresja, gdybym chciał powiedzieć wybuchowa, to bym powiedział.
- Ekspresja, to coś na pograniczu wybuchowości i żywiołowości, emocji – analizuję.
- Ale pod kontrolą.
Rozmawiamy teraz wieczorem, ale ledwie 2 godziny temu mieliśmy duży, rodzinny obiad, podczas którego oczywiście poruszaliśmy sprawy zdrowotne. Piotr znowu ze szczegółami opowiadał o swoim zawale i operacji i efektywnej rekonwalescencji.
- Zobacz, wszyscy przechodzą na moje leki !
- Ale nie wiedzą, że to palec Ojca.
- No właśnie. Oni myślą, że to tylko takie doskonałe lekarstwa mam… – Piotr się zamyślił.
- Oko trzyma go przy życiu.
- Od czterdziestego drugiego roku Ojciec trzyma cię przy życiu.
Dzisiaj będąc pod "naszym krzyżem" Piotr najpierw zobaczył złotego gołębia nad głową Jezusa, a potem ukazał się trójkąt z okiem w środku, z trójkąta odchodziły promienie. - Zawsze jesteśmy przy tobie. Dla nas jest to oczywiste, że ciągle jesteśmy obserwowani. Ciekawe, że ktoś kiedyś, przed wieloma wiekami stwierdził dokładnie to samo. Musiał też to zobaczyć. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/10/12/odrobina-mgly-tajemnicy-zostala-zdjeta-ale-nie-mysl-ze-wiesz-wszystko/
Piotr szykuje się do egzorcyzmów. Leżał na tapczanie i zagłębiał się w siebie. Tak się uspokaja. Usiadłam przy nim na chwilę …
- Maryja powiedziała mi, żebym wziął Jej obraz ze sobą.
- …….. – spojrzałam na obrazek namalowany na desce stojący na parapecie, to pamiątka po naszym ślubie.
- Bo ty wiesz, że to nie papier, ani deseczka.
- To Ja.
- ……… – głupio mi się zrobiło. Tak blisko Maryi jeszcze nie byłam. Pomyślałam, że zaraz spytam o Trzecią Tajemnicę Fatimską, ponieważ przygotowywałam ją do blogu.
- A mogę o coś spytać ?
- Myśli twe znam.
- Maryja powiedziała, że zaraz mnie spytasz o Fatimę…
- …….. – wzdycham, bo jestem ciągle na przegranej pozycji. Nie mogę schować swoich myśli, nic nie słyszę, nie widzę… To niesprawiedliwe.
- Pokazała mi teraz kartkę, która powoli się odkrywa, odsłania.
- Czyli Fatima zostanie odsłonięta powoli … ? – upewniam się.
- ……… – brak odpowiedzi.
- Piotr jest nasz. Twój i Mój.
- …….. – zrobił się czerwony.
- Ale mi się głupio zrobiło – … i chyba się spocił z wrażenia.
- I nikogo innego i oczywiście Ojca.
- Twój tutaj, Mój tam.
- Doooobrze Maryjo. Kim jest Piotr dla Ciebie tam ?
- Kimś bardzo bliskim, tak bliskim, że bliżej się nie da.
- Bliżej jest tylko Bóg.
Zawiłe te zależności i koligacje, ale mimo wszystko mozaika się układa. W hebrajskich opracowaniach naukowych dotyczących Biblii kilkukrotnie natrafiałam na określenie; rodzina. Jakoby Niebo stanowiło rodzinę. Przypominam sobie też zdanie z naszych rozmów;
Piotr wieczorem modlił się za cały świat, może przestraszył się wizji dot. końca wszechświata ? Żartuję... Robi to od dawna niezależnie od tego, czy ten koniec będzie, czy też nie. Klęczał przez 40 minut w modlitwie, kiedy poczuł, że klęknęła przy nim Maryja, objęła go za szyję i się przytuliła. - Niedługo wrócisz do rodziny. Niebo to Dom, Oni to Rodzina... Jakie to w sumie proste. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/10/30/tajemnica-tory/
- Ojcze, to ile jest „osób” w Twojej rodzinie ? – pytam licząc na odpowiedź, że 4, może 5…
- … Ojciec się uśmiecha i pogroził ci palcem …
- Miliardy…
Podczas egzorcyzmów odezwał się sam diabeł.
- Wyrzucaj, wyrzucaj nas do piekła i tak to nic nie da !
- Grzech ludzki ściągnie nas z powrotem.
- Jeszcze dzień się nie zacznie, a my już będziemy.
Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/