Wielokrotnie Ojciec dawał nam w Swoich słowach znak lub zapowiedź, że Piotr zawita do Nieba. Dla nas, ludzi na wskroś trzeźwych na umyśle było to jak science fiction pomnożone przez tysiąc. Owszem, przyjmowaliśmy słowa Ojca do wiadomości, ale tak naprawdę żadne z nas w duchu w to nie wierzyło.
- Pamiętasz, jak Ojciec powiedział, że wpadniesz do Nich na kawę ? - Na kawę z ciastem. - Tak Stwórca to stworzył i nie ma zamiaru zmieniać. - ….. - ale co to ma znaczyć ? Dosłownie ? - Przecież to... niemożliwe... http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/09/19/mowisz-wszechobecny-wszechpotezny-wszechmadry-to-staram-sie/
- Kiedyś ci Ojciec powiedział, że wpadniesz do Niego na kawę – przypominam sobie te słowa. - Jeśli tak będzie, to będę leżał tam pod dywanem. - A Ja ci mówię, że nie będziesz leżał. - ... Wiesz co teraz słyszę? Piosenkę... Tomaszów... Demarczyk. Natychmiast włączyliśmy internet i puściliśmy piosenkę. A może byśmy tak, najmilszy, wpadli na dzień do Tomaszowa? Może tam jeszcze zmierzchem złotym ta sama cisza trwa wrześniowa... W tym białym domu, w tym pokoju, gdzie cudze meble postawiono, Musimy skończyć naszą dawną rozmowę, smutnie nie skończoną. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/03/20/ilu-pamieta-o-mnie/
- Lubię to... - A Ja lubię do Tomaszowa. - ....... - i w ten sposób przypomnieliśmy sobie wczorajszą rozmowę i piosenkę, którą Piotr ciągle słyszał w głowie - Fajnie było w Ustroniu. - Jak to wspominasz ? - Fajnie. - To wpadniesz do Tomaszowa. …..... - kręcę z niedowierzaniem głową. „Tomaszów” symbolizuje spotkanie, ale jak, gdzie, kiedy?! - Pan Bóg jest niesamowity. Przekonałem się po tym Tomaszowie – Piotr się zamyślił. - Dopiero !? - Czy długo będę u Was „na kawie„ ? - Zastanów się, kawa to nie obiad. - ….... - już zaczynam się śmiać, bo logika Homiela jest nieziemska. - A w czasie ziemskim ? - Nie pytaj o technikę, to nie ma znaczenia. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/03/22/jesli-nie-zatrzymasz-tej-burzy-to-zamiecie-wszystko/
- Noooo wrzesień się kończy, niedługo się zacznie październik... - Staniesz się jednym z Nas. Wpadniesz na chwilę do Domu. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/05/29/chrystus-patrzy-na-was-zawsze-obserwuje-ten-z-dolu/
- Skoro jesteś Moim przyjacielem to wpadniesz do Mnie na kawę ? - Oczywiście, tylko powiedz kiedy, Ojcze. Muszę się przygotować. - Tu już jesteś gotowy, to Ja ci przygotuję drogę. - A co ja mam robić ? - pytam. - Wrażenia ty opiszesz i się nie kryj. - Pisz wszystko jak przyjdzie pora. - Dostaniesz wolną drogę. - Nie wiem, czy będę miała na tyle odwagi, by pisać wszystko. To jest... - zabrakło mi słów, bo im dalej, tym dziwniej. - Będziesz wiedzieć co masz robić. - Słuchając siebie, słuchasz Nas. - Zawierz swojej intuicji. Nie słuchaj doradców. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/06/24/jestes-przyjacielem-ojca/
17. 11. 18 r. Warszawa.
Piotr obudził mnie nad ranem. Wszedł wolnym krokiem do pokoju, siadł ociężale na skrawku łóżka i spojrzał mi głęboko w oczy. Miał coś takiego wypisanego na twarzy, że mnie lekko zmroziło. Zawał… myślę sobie. Wyglądał na mocno wyczerpanego.
- Rozmawiałem z Ojcem z godzinę, wziął mnie do Nieba – powiedział spokojnie i może ten jego specyficzny spokój spowodował, że otrzeźwiałam w sekundę.
Zapadła cisza. Widzę, że Piotr wahał się, czy kontynuować, nadal to przeżywał.
- Ojciec wziął mnie do Siebie. Leżałem sobie w swoim łóżku, a raptem znalazłem się w Niebie. Stanąłem w jakieś przestrzeni i zobaczyłem światy jak w kadrach, przesuwałem ręką jeden kadr po drugim. Najpierw był nasz świat, potem czarne niebo, a potem prawdziwe Niebo.
- Pierwsza przesłona dzieląca nasz świat od czarnego nieba jest bardzo cienka, jest tak cienka jak topniejący lód, kolor kryształowo–lekko-zielony. Niebo z gwiazdami mocno oddziela od Nieba Ojca. I ta przesłona, która dzieli jest dużo grubsza. Kiedy ją minąłem znalazłem się w tym właściwym Niebie. Tam gdzie są ludzie, anioły i takie tam… – wziął głęboki oddech.
- I wtedy nagle widzę wielką, białą postać, która mnie zaczyna prowadzić w jakieś miejsce. Widzę, że lecę nad tym Niebem. Widzę pod nogami ludzi, anioły… no to Niebo. Lecę po skosie coraz wyżej, a ta postać ciągle mnie prowadzi. W pewnym momencie widzę pod nogami coś jak wielki mechanizm… – robi do mnie komicznie zdziwioną minę co powoduje, że zaczynam się cicho śmiać.
- …….. – Piotr nie zwracał na mnie uwagi.
- Przelatywałem nad wielkim mechanizmem, który obracał całe to… Niebo, nieboskłony… To było coś niesamowitego !!! To była cała wielka maszyneria, ona trzymała wszystko razem ! To był wielki mechanizm z jakimiś przekładniami ! – nie mógł przestać się dziwić.
- …….. – a ja miałam od razu skojarzenie z Henochem i jego podróżą w Niebie. Opisywał co widział, a ponieważ wiele z tego nie rozumiał wyszło jak wyszło. Dla większości czyste sience fiction.
- Lecąc nad Niebem widziałem jeszcze drzwi, one były pilnowane przez aniołów, niewielu mogło tam wejść. One prowadziły jeszcze do innego świata…
- ……… – i to mnie zastanowiło.
Czyżby to słynne wąskie drzwi, przez które przejdą nieliczni ? To miałoby sens. Ojciec już mówił o tworzeniu innych światów i może o te inne światy tak naprawdę chodzi ? Do Nieba idzie tak wielu, ale przez wąskie drzwi zaledwie garstka. To dokąd idzie ta garstka wybrańców ? Od dawna mnie to nurtuje, dokąd prowadzą drzwi wspomniane w Biblii ?
- Ale Ojciec stworzył Ziemię! Zobacz, coś pięknego! – Piotr zachwycony. - To jeszcze nic co jeszcze stworzył pięknego w innych światach. - ?! A gdzie jest najpiękniej ? – pytam mając nadzieję, że dowiem się czegoś ciekawego o innych światach. - U Ojca. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/08/29/wkrotce-przybede-na-bialym-koniu/
- Ciągle leciałem ku górze po skosie, prowadziła mnie wielka świetlista postać, aż dotarliśmy do białego jakby holu. On się zatrzymał, nie wolno mu było tam wejść, a ja wszedłem. Hol prowadził do pokoju… I tam zobaczyłem Ojca.
- ……… – Piotr się baaardzo wzruszył. Żyły wyszły mu na czole.
Kilka lat temu Piotr miał pewną wizję;
08. 12. 14 r. Warszawa. Dzisiaj Piotr został obudzony z nakazem pójścia do kościoła, tam dostał wizję; - Zobaczyłem ziemię jako małą kropkę we wszechświecie, wszystko to mieściło się w przestrzeni o kształcie kuli, ponad tą kulą znajdowała się inna kula, inny wszechświat. Oba połączone były tunelem w formie wirującego spiralnego leju. Dziwnie… tam jest i zielony i niebieski kolor. A jeśli budowa hologramu wygląda właśnie w ten sposób, że istnieją wszechświaty w kształcie kuli, które są połączone wirującym spiralnym tunelem? Z tego co wiem, pełno jest zjawisk we wszechświecie właśnie w formie wiru… http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/07/21/ty-mnie-szukasz-a-ja-zawsze-jestem-z-toba-ciagle-jestem-przy-tobie/
Zbieżność zaskakująca. Świat nad światem i jeszcze ten hol, który równie dobrze mógłby być też tunelem.
- Ta istota, która mnie prowadziła była ogromna ! Kiedy doszedłem do Ojca mówię…
- Jestem taki mały.
- Żeby oni wiedzieli kim ty jesteś. Zobacz…
- Pokazał mi postać potężną, stojącą jakby była zastygła albo spała. Ta postać miała z kilka kilometrów wysokości ! Właściwie to chyba jakby była podwieszona w powietrzu. Miała białą długą szatę i była gotowa, aby ją spuścić na dół.
- Hmm…. – słucham uważnie.
- Widziałem głowę Boga… On miał coś przed oczami, jakby osłonę, która Go zasłaniała. Kiedy wszedłem do pokoju ta przesłona się rozstąpiła. Dotknąłem Jego twarzy i zwróciłem uwagę, że miał bardzo suchą skórę. To mnie zdziwiło, pomyślałem sobie, że przydałby Mu się jakiś krem.
- …….. – to mnie rozbawiło. Piotr nieustająco jest bardzo pragmatyczny.
- Rozmawiał ze mną, ale jednocześnie cały czas tworzył światy, kontrolował, myślał, działał, wiedział wszystko co się dzieje wszędzie. To było nieeeesamowite … !!!
- Ten, który cię przyprowadził do Mnie został na zewnątrz.
- Ty widziałeś Moje oblicze, Chrystus widział.
- Niewielu widziało.
- ………
- A potem znowu stałem na otwartej karocy. Ona była trochę dziwna, bo była bardzo długa, nienaturalnie długa. Biało – złota. Widziałem dwa białe konie, pełno ludzi wiwatujących, wszyscy byli ubrani podobnie, w długie szaty, rzucali w powietrze konfetti, czy coś… Bardzo się cieszyli… I te dwa wielkie dzwony… Były przeogromne ! Stałem na tej karocy jak słup soli, jakbym był otumaniony… Miałem wyciągniętą do przodu rękę. Zobaczyłem wąskie pasmo złotego światła, które spłynęło z Góry, okrążyło moją rękę, a potem otoczyło mój palec w prawej dłoni i obwiązało jakby mi zrobiło świetlistą obrączkę. Widziałem tą obrączką ze światła, ona powoli się wtapiała mi w skórę. Obok stał ktoś jeszcze, ale nie widziałem dokładnie kto. Razem mieliśmy te obrączki…
- Co to znaczy Ojcze ? – pytam.
- Kocham ten świat, kocham tych ludzi.
- Dałem im się przybić.
- Musisz zrozumieć.
- ???!!! – … ale nie rozumiem.
- Zobaczyłem ludzi, dzwony, ten pasek światła, kazali mi palec wyciągnąć i ten pasek światła zrobił obrączki niewidzialne na palcach i zniknął. I już wiedziałem, że jestem połączony. Miałem ci powtórzyć, żebyś ty też wiedziała.
- ……. – zaniemówiłam.
- To połączenie ma się stać po to, żeby to co ma się stać, się stało.
- Od samego początku jesteś ze Mną, jeszcze zanim czas powstał.
- Wszystko jest już prawie przygotowane.
- Ale na ziemi mam jeszcze wiele spraw nie pozałatwianych.
- Szybko się zaczną, a jeszcze szybciej skończą.
- ……. – siedzimy w ciszy.
- Przejmujesz się ? – Piotr do mnie.
- Trudno powiedzieć, jestem oszołomiona.
- Teraz kiedy ci pokazałem, przyjmiesz Beatę ?
- Zastanów się zanim odpowiesz, choć nie masz wyjścia.
- Wszystko zostaje w rodzinie.
- Czy Stwórca naprawdę potrzebowałby rodziny ? – Piotr łatwo wszystko akceptuje, a mi trudno uwierzyć.
- Czy wiesz co to znaczy samotność ?
- …….. – słabo mi się zrobiło.
- Kocham te wasze kłótnie, rozważania. Ja to kocham.
- …….
- Czy to jest cała prawda?
- To jest prawda, a pytałaś czy to jest cała prawda.
- Rozumiem…
Byliśmy na kawie, rozmawialiśmy tyko o tym, byliśmy w sklepie też rozmawialiśmy tylko o tym. Piotr mocno wszystko przeżywa. I nie dziwię mu się.
- Przejmujesz się ? – znowu mnie pyta.
- ……. – wzruszam ramionami nie wiedząc co powiedzieć.
- Czy to akceptujesz ?
- A mam wyjście ?
- Masz, ale gdybyś nie akceptowała byłbym zdziwiony.
- Nie chcę byś był zdziwiony. Nie chcę Cię zawieść – ale w głębi ducha miałam kolosalne wątpliwości. Przyszło mi nawet na myśl, czy nie jesteśmy poddawani kolejnej próbie.
- Dlaczego mamy być połączeni pieczęciami ? – pyta Piotr.
- Bo macie być pewni co przekazuję.
Wieczorem.
- Ciekawe rzeczy dzisiaj zobaczyłem… – Piotr głęboko zamyślony.
- W Biblii nic o tym nie ma chyba…
- Biblia jest w ogóle wybrakowana, córko – p. s. wybrakowana w sensie wiele brakuje.
- Tora jest niezłym uzupełnieniem, ale to ciągle nie wszystko, bo ludzie nie mogą wszystkiego wiedzieć.
- …….
- A ile jest o Mnie ?
- Nawet Mojego dnia nie ma…
- O ! Faktycznie nie ma Dnia Boga – Piotr się zreflektował.
- A szabat ? – przypominam sobie.
- Mówimy o świecie, o ludziach.
- Kto Mój głos słyszy jest święty.
- Słyszysz Mnie Piotr ? Więc jesteś święty.
- ……. – oczywiście pomyślałam, że w takim razie ja święta nie będę, bo nie słyszę. No i dobrze.
- Ja nie chcę być święty, nie zasługuję na to.
- Nie ty o tym decydujesz.
- Mam jakieś w ogóle prawa ?
- Masz prawo. Możesz narzekać.
- Czy ten „ślub ” to fala? – pytam jeszcze raz.
- Niewątpliwie to zwiastun.
- Obrączka jest ode Mnie na tą falę.
- Ty się tak nie przejmuj – mówię do Piotra, żeby go uspokoić – Stałeś w karocy, a nie przed ołtarzem. To zaślubiny na zadanie.
- Karoca, dzwony i Ja byłem przed nimi.
- Fali się przeraziłeś i związku się przeraziłeś.
- Noooo tak – Piotr przyznał zrezygnowany. Niby wziął ślub, ale nie wie z kim.
Niby też wszystko rozumie, ale to wszystko jest tak szokujące, że dopada i mnie. Przechodzę burzę mózgu. Choć z tym walczę, zaczynam czuć się niepewnie. Łza mi się zakręciła i zastanawiam się czy to naprawdę było konieczne…
- Ta jedna łza to o jedną za dużo.
- Zaufaj Mi na przepadłe.
- Głupi jestem, przepraszam cię Ojcze.
- Głupi nie musi przepraszać.
- Ale Ojciec jest mądry…
- Masz teraz pewność, że Mnie słyszysz.
- ……. – uśmiecham się. Cały czas zastanawiam się, czy to na pewno z Ojcem rozmawiamy.
Dopisane 25. 07. 2019 r.
- Ty widziałeś Moje oblicze, Chrystus widział. Niewielu widziało.
To wydarzenie, czyli wzięcie do Nieba, które było przecież zapowiadane, raz jeszcze kompletnie zmieniło nasz sposób myślenia. Uświadomiło nam w końcu i udowodniło, że słowa Ojca nie padają ot tak sobie. Że to co powiedziane, będzie realizowane. Może nie dzisiaj, może nie jutro, ale taki dzień i taki moment na pewno nadejdzie.
-
Ta jedna łza to o jedną za dużo. Zaufaj Mi na przepadłe.
- To połączenie ma się stać po to, żeby to co ma się stać, się stało.
Taaaak, to była wielka lekcja zaufania. Z kim Piotr wziął „ślub” … A w tym wszystkich chodzi o Apokalipsę.