Ja chcę całą wieczność.

30. 10. 18 r. Szczecin.

Piotr otrzymał zaległą płatność, na którą czekał „jak na zbawienie”. Z tej zaległości z kolei pokrył swoje zaległości wobec dostawców i wobec pracowników. I tak w pięć minut został z groszami, ale bez długów. Był szczęśliwy.

  • Jak się czujesz mając tę władzę ?
  • Dobrze.
  • Czy czujesz się zdeprawowany ?
  • ?!
  • Nieeee – Piotr przeciąga, bo nie wiedział o co chodzi.
  • Bo mówią, że władza deprawuje.
  • ……. – uśmiechnęłam się.

Piotr ledwo poczuł się szczęśliwy, zaczął w internecie oglądać najnowsze modele Audi.

  • Podoba ci się ten samochód ?
  • Tak.
  • A twój się psuje ?
  • No nie.
  • Wcale nie byłbyś z niego zadowolony.
  • Dlaczego ?
  • Bo cię znam.
  • Daj się innym wyszaleć, ty rób swoje.

Obejrzałam film na YT o zachodzących zmianach w Szwecji, o homoseksualizmie w kościele protestanckim i w ogóle o zgniliźnie tego świata. Pokazałam Piotrowi, aby też sobie popatrzył, może zmobilizuje go to bardziej do walki.

  • Ciężko na to patrzeć Ojcze.
  • Zrobimy z tym porządek.
  • Po Twojemu ?
  • Po Mojemu, no bo przecież nie po twojemu.
  • Po twojemu nikt by nie został.
  • Idę do Ciebie się pomodlić.
  • A skąd wiesz, że będę słuchał ?
  • No, mam nadzieję.
  • Musisz wiedzieć, że słucham..
  • Na pewno słuchasz ?
  • Zawsze słucham. Pamiętaj.
  • Ojcze, pilnuj naszej córki. Wyjeżdża jutro na Kanary.
  • Ja pilnuje Jej, a ty pilnuj Beaty.
  • !? … Ojcu bardzo zależy na niej – szepcze do mnie.
  • Musi ją bardzo lubić – ja na to.
  • Nie lubić. Ja ją bardzo kocham.

31. 10. 18 r. Szczecin.

Piotr wstaje uśmiechnięty od ucha do ucha.

  • Rano miałem piękną rozmowę z Ojcem. Powiedziałem…
  • Chciałbym być z Tobą na całe życie…
  • Całe życie trwa chwilę.
  • Ja chcę całą wieczność.
  • Wow… – zasłuchałam się w te słowa na długo. Przepiękne…

Wieczorem.

Córka się odezwała, że dojechała do hotelu. Przesłała swoje pierwsze wrażenia.

  • Ojcze, co będzie z takimi dalej ? – pyta zamyślony. 
  • Powiem ci Mały co…
  • Zgrzytanie zębów i strach.
  • Coraz bliżej Mały.
  • ……. – nie wiem dlaczego, ale czułam podskórnie, że Ojciec mówi o apokalipsie.
  • Ojcze, jutro znowu nowy dzień.
  • Jest dzień, jest i noc, aby ten organizm mógł wypocząć.
  • Tak to zrobiłem.

01. 11. 18 r. Szczecin.

Dzisiaj „Wszystkich Świętych”. Przedpołudnie spędziliśmy na cmentarzu, popołudnie przed TV. Piotr nakupił 10 ciastek, o zgrozo!… i wciska mi teraz, że kupił je niby dla mnie.

  • Bóg cię karmi, nie widzisz ? – bo go stać kupić.
  • Ale twoimi rękami.
  • ………. – szukam zeszytu, aby to zapisać.
  • Zostaw ! – Piotr macha ręką, że to nieważne.
  • Coś ty ! To prawdziwy cud ! – … że tak z nami ciągle rozmawia i że mogę Go słyszeć. To miałam na myśli.
  • W tobie prawdziwa wiara, jeśli mówisz, że to cud.
  • A dzisiaj ważki dzień, więc słowa dwa razy ważniejsze.
  • Masz już profesurę, teraz to innych będziesz osądzać, nie potrzebujesz egzaminów.
  • ?! – robię oczy.
  • Ojcze, to kiedy się spotkamy ? – Piotr.
  • To życie jest krótkie, a przed nami cała wieczność.
  • Ty Mały już nic nie rób, tylko czekaj.
  • Niedługo ci się objawię.
  • Troszkę inaczej niż poprzednio.
  • Myślisz, że musimy się napić kawy tylko na Górze ?
  • Jest tyle możliwości.
  • A co ze mną ? – pomyślałam.
  • No musimy wziąć mysię-pysię.
  • Dlaczego mysię-pysię ?
  • No dobrze, pusię-dusię.
  • Boże, jakie to cudowne… – pomyślałam. Pusia – tak nazywa mnie Piotr, Dusia – Ojciec.
  • Ale cię Ojciec nazwał – Piotr się śmieje.
  • To moja lukrecja.
  • ………
  • U Ojca to wszystko jest możliwe – Piotr przyznaje.
  • Chcesz powiedzieć, że jestem artystą ?
  • Rozmawiam z wami, bo poprosiliście o rozmowę.
  • ?! – spojrzeliśmy na siebie zaskoczeni.

Tuż przed tą rozmową włączyliśmy telewizor i trafiliśmy na transmisję mszy, gdzie akurat rozpoczynała się modlitwa „Ojcze nasz”. W geście odruchu zaczęliśmy się modlić razem z telewizorem. To było bardzo naturalne z naszej stronie.


Piotr zaczął przeskakiwać z kanału na kanał, aż zatrzymał się na wspominkach o ludziach, którzy w tym roku odeszli z tego świata…

  • Ojcze, czemu tak jest ? – … że ludzie odchodzą.
  • A czemu nie miałoby tak być ?
  • Oj Ojcze, Ty znasz wszystkie niewiadome.
  • Dlatego ci odpowiadam.