06. 09. 18 r. Ustroń
Postanowiliśmy pojechać do Oświęcimia. Byłam tam jako dzieciak i uznałam, że po latach muszę pojechać jeszcze raz. Inne doświadczenie i inna świadomość. Na miejscu dowiedzieliśmy się, że do 10.00 można wejść indywidualnie i za darmo, a potem tylko w grupach i bilety po 50 zł od osoby. Trafiliśmy do kasy biletowej 5 minut po 10.00. Piotr do kasjerki…
- Skierował mnie tutaj profesor historii Seroczyński i mówił, że mogę wejść za darmo… – wymyślił na poczekaniu.
Był tak przekonywający, że i ja bym uwierzyła. Kasjerka nie miała pojęcia co za Seroczyński, ja nie miałam pojęcia, ani tym bardziej Piotr, bo wziął to nazwisko kompletnie „z sufitu”. Kasjerka nie będąc pewna z kim ma do czynienia wydała Piotrowi ostatnie darmowe wejściówki.
- To Homiel mi podrzucił to nazwisko i mnie nakręcił do gadania. Nie wiem skąd mi to przyszło do głowy ! – był cały uradowany.
- 100 złotych za bilety ? Pióro mi zwiędło z wrażenia.
- Zarabiać na śmierci jest gorsze niż zarabiać w synagodze.
Wow ! A myślałam, że będzie wielkie Jego zniesmaczenie. Homiel przypomniał nam chwilę, kiedy to my byliśmy bardzo zniesmaczeni. Długo przed „erą Homiela” będąc w Krakowie zwiedzaliśmy stary Kazimierz. Chodząc tak od domu do domu natrafiliśmy na synagogę. Ponieważ nigdy w synagodze nie byliśmy, postanowiliśmy ją dogłębnie obejrzeć. Wchodzimy do środka, a na dzień dobry wita nas żydowski kapłan, czy administrator… nie wiem, zażądał za wejście odpowiedniej opłaty. Stanęliśmy jak wryci nie rozumiejąc co on do nas w ogóle mówi, choć mówił płynnie po polsku. Po prostu trudno nam było zrozumieć, że za wejście do świątyni ktoś mógłby zażądać pieniędzy. Spojrzeliśmy na siebie, spojrzeliśmy na tego człowieka i wyszliśmy nie oglądając nic. No i proszę, Homiel o tym wiedział i pamiętał.
Nasze wejściówki pozwoliły nam na swobodne zwiedzanie Ausschwitz, a potem Birkenau. Blok za blokiem, metr za metrem.
Mnóstwo ludzi z całego świata, dookoła wiele różnych języków, świetni tłumacze, świetna organizacja i wszechobecna kontrola. Duże wrażenie robiły grupy Żydów starych i młodych modlących się na każdym kroku. Jednak największe wrażenie zrobiła na mnie jedna Żydówka w średnim wieku, którą mijałam w korytarzu jednego z bloku. Była wstrząśnięta tak bardzo, że chodziła głośno szlochając. Nie mogła się powstrzymać i to jej ta rozpacz poruszyła mnie bardzo i uzmysłowiła ogrom cierpienia, jakim przesiąknięte jest to miejsce. Oczywiście widząc ją we łzach i ja się popłakałam. Beznadzieja…
Natrafiliśmy na blok, w którym było bardzo mało ludzi i w którym pokazywano w kilku językach archiwalne, pełne egzaltacji przemówienia Goebbelsa, Hitlera, Goeringa o potrzebie likwidowania narodu żydowskiego.
- No i co ty na to Homiel ? – Piotr pyta szeptem.
- Też się tak udzielałeś. Może nie tu… panie doktorze.
- Uszanuj tych, do których się przyczyniłeś.
- Jak ?
- Szkoliłeś.
- ?! – rany ! Przypomniał Deisenhofera ! Był doktorem ekonomii!
Widząc co się dzieje wyjęłam szybko swój zeszyt, aby notować.
- Odpowiedz Mi szczerze…
- Kto był ci bliższy ?
- Czy ten co krzyczał po niemiecku, czy ten, który z bólu ? Powiedz szczerze.
- …… – Piotra zamurowało.
- No…. niestety… – zaczął się jąkać.
- ……. – patrzę na niego i nie wierzę.
- Poczułem przywiązanie jak usłyszałem niemiecki. Ja to podświadomie pamiętam, słuchałem tych przemówień na własne oczy – rozkłada ręce bezradnie i ze wstydem.
- Jest bardzo dobre to, że jesteś szczery.
- Łatwiej ci będzie zwalczyć, kiedy wiesz.
Kilka godzin później przepisując ten tekst do komputera zauważyłam, że Ojciec (a nie Homiel) używa jakby skrótów myślowych.
- Uszanuj tych, do których się przyczyniłeś. Szkoliłeś – czyli uszanuj tych, którzy zginęli przez tych, których szkolił do zabijania. Jest też w tym zdaniu coś głębszego. Kto jest bardziej winny… Ten, który zabija, czy ten który uczy zabijać ? 11 Jezus odpowiedział: «Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej nie dano z góry. Dlatego większy grzech ma ten, który Mnie wydał tobie».
07. 09. 18 r. Ustroń.
Odwiedziliśmy ten sam co ostatnio urokliwy kościołek. Byliśmy kompletnie sami, więc Piotr mógł się nazwiedzać do syta. Skupił się na figurze Jezusa w złotej szacie, który stał za ołtarzem. Patrzy się i patrzy…
- Rany, kto Mu robił te ręce ! Przecież są za duże ! – powiedział dokładnie to co pomyślałam 3 sekundy wcześniej.
- Nie mówmy jak wyglądam.
- Pomyślmy, że Jestem.
Przestaliśmy oceniać cokolwiek w tym kościele, usiedliśmy tylko w ławce i się pomodliliśmy.
Poszliśmy na kawę i rozmawialiśmy o wczorajszym dniu, który zrobił na nas tak mocne wrażenie.
- Miałem dzisiaj sen. Byłem jednym z więźniów i to ja zabijałem esesmanów. Nie mogłem się powstrzymać.
- Musisz zdać sobie sprawę, że w każdej sekundzie jesteście słyszeni i oceniani.
- A dlaczego tak ? – pytam.
- Bo tak.
- Każdy włos, który wypadł Łysemu też był liczony.
p. s. Wieczorem studiując ewangelie natrafiłam na słowa, które mnie zaskoczyły. Liczony wypadający każdy włos uznałam za żart, a to słowa Jezusa;
28 Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle. 29 Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asa? A przecież żaden z nich bez woli Ojca waszego nie spadnie na ziemię. 30 U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. 31 Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli.
Rozmawiamy dalej.
- Gdy kolejka liniowa stanęła w miejscu.. – a stanęła jadąc dzisiaj na górę Czantorię – … Pierwsze co powiedziałam to Ojcze ratuj ! Mam już to chyba w podświadomości – przyznałam.
- Ojciec cieszy się, kiedy człowiek Go prosi. Bardzo to lubi, kiedy może pomóc. To wiara – tłumaczy Piotr.
- I tu się nie mylisz ani w słowie w każdym zdaniu. To prawda.
- …… – ucieszyłam się, że Ojciec jest teraz z nami i się odezwał.
- W tej wizji ze śmieciami zostawiłaś mnie, zabrałaś wszystko i sobie pojechałaś ! – miał do mnie wyrzuty, a przecież to wizja ! Tego nawet jeszcze nie było !
- Szliśmy razem z małym chłopcem, blondynkiem, po ubitej drodze, ja trzymałem go za rękę z jednej strony, a ty z drugiej strony. W prawym ręku trzymam wiaderko, a w nim cały swój dobytek i dokumenty. Przed nami widzę stojącą wywrotkę, pełną śmieci, wielka góra śmieci na wozie była po tysiąc więcej warta niż to, co mam w wiaderku. Podeszliśmy do auta, które było włączone, przerzuciłem z wiaderka wszystko na pakę, wrzuciłem też tam ciebie, potem chciałem rzucić też chłopca, ale nie mogłem. Nie mogłem oderwać go od ziemi, a ponieważ do auta wsiadał właśnie kierowca (w niebieskiej koszuli)… to go zostawiłem. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/03/09/ojciec-silny-przybiera-rozne-postacie/
- Musiałem się zająć chłopcem, bo on płakał !
- Czyżbyś bał się zostać ze Mną ?
- Nie bój się tego, co nieuchronne.
- Co nieuchronne to ,Ja.
Wieczorem.
Obejrzeliśmy film „Nowicjat”. Film poruszał baaaardzo ciężki temat. Im dłużej oglądałam, tym bardziej nie mogłam się zgodzić z obrazem zakonu, jaki jest tam przedstawiany. A już słowa filmowej przełożonej zakonu; musisz okazać, czy warta jesteś miłości Chrystusa... wkurzyły mnie na maksa. Co pięć minut pytałam Homiela czy tak powinno to wyglądać. Umartwianie się, biczowanie, czy to wszystko jest naprawdę potrzebne, aby być bliżej Boga, ale On milczał…
- Wyobrażasz sobie, żebym był księdzem ? – pyta mnie Piotr w pewnym momencie.
- W Niebie też sobie tego nie wyobrażają.
Pod koniec filmu siostra przełożona czyta najważniejsze postanowienia soboru, między innymi i to, które uzmysłowiło mi istotę rzeczy; W oczach zarówno kościoła jak i w oczach Boga status wszystkich zakonnic będzie równy statusowi każdego praktykującego katolika.
To zdanie sprawiło, że przyjrzałam się postanowieniom II Soboru bliżej. http://archwwa.pl/wiadomosci/co-sobor-watykanski-ii-wniosl-w-zycie-kosciola/ Kiedy przeanalizuje się je głębiej aż trudno sobie wyobrazić, że Kościół Katolicki był kiedyś tak odseparowany od zwykłego człowieka i uważał się za coś nietykalnego.
- Hmm… Teraz rozumiem… – mówię do Piotra.
- I teraz masz już odpowiedź.
- Teraz rozumiem.
- Nie taki zakon Nam się podoba.