20. 06. 18 r. Warszawa.
W ostatnich dniach ciepło się zrobiło, śpimy więc przy otwartych oknach, a to z kolei spowodowało, że uliczny hałas nie dał nam spać. Oboje jesteśmy wymęczeni. Siedzimy na kawie i kompletnie nic nam się nie chce.
- Ojcze, jestem już naprawdę zmęczony. Dałbyś jakąś rentę i miałbym spokój.
- A ile chcesz ?
- 5 tys. złotych ?
- To za mało dla nich wszystkich.
- ……. – roześmiałam się. Ojciec rzeczywiście zna się na ekonomii. Przy utrzymaniu dwóch domów to zdecydowanie za mało.
- To 10 ? I będę ich wszystkich lubił.
- …….. – znowu się śmieję. Ojciec wyrzuca często Piotrowi, że unika ludzi jakby ich nie lubił.
- Nie chcę, abyś ich wszystkich lubił.
- Hmm…
- Ojciec mówi, że ten mój wczorajszy ból serca to wynik dwóch kaw.
- Jedna wystarczy.
- Zmęczony jestem, to dlatego.
- Tylko sąd nam został Mały, a potem wszystko już poleci.
- …….. – kiedy tylko o tym słyszę ciarki mnie przechodzą.
- Ojciec cię pyta…
- Ręka przestała boleć ?
- Taaak ! – … jestem zdziwiona i jednocześnie wniebowzięta.
Zgodnie z nakazem Ojca zaczęłam notować o co się modlę. Podczas pisania o apokalipsie prawa ręka odmówiła mi posłuszeństwa. Dostałam tak mocnego skurczu, że nie mogłam pisać na komputerze. Pomyślałam… A co mi szkodzi pomodlić się o rękę … Opowiedziałam o tym Piotrowi, by wyjaśnić o co chodzi.
- A widzisz ! To znaczy, że dobrze słyszę.
- Lubię te kawy. Słucham waszych rozmów, sam czasem siedzę koło was.
- Mały słyszy, ale nie wie co słyszy. Dobrze, że ty notujesz.
- ……. – śmiech.
To zadziwiające… Zdarza się, że Piotr powtarza jak karabin maszynowy co słyszy, a kiedy proszę, by potworzył to pyta co ? Mówiłem coś ?… Do szału mnie tym doprowadza, bo często mam zapisane co drugie zdanie. Po protu nie nadążam z notowaniem…
- Szantażuję swoich ludzi, żeby się lepiej zachowywali.
- Tak ? A ty możesz mówić o szantażu ? – jestem pełna wątpliwości. „Prorok” i szantaż ?
- On może.
- Pobłażasz mu Ojcze – żartuję.
- Dużo znosi.
- Hmm… To prawda… – i natychmiast spoważniałam.
Zakończyłam pracować na apokalipsą i jestem pod wrażeniem.
- Gdyby nie Ojciec nie dałabym absolutnie rady – rozkładam szeroko ręce, człowiek sam nic nie jest w stanie zrobić.
- Dobrze czytasz te kody.
- Jesteś jednym z lepszych deszyfratorów tego tekstu.
- Inna sprawa, że masz dobrą pomoc w postaci….
- … Zobaczyłem twój komputer.
- Zgadza się, nowa technologia mi pomaga, ale to dzięki tobie Ojcze wszystko jest jasne. W ogóle… – przyszło mi teraz coś do głowy…
- … Mam wrażenie Ojcze, że tak to zaplanowałeś. Tajemnice tego świata ujrzą światło dzienne dzięki technice. Gdyby nie internet, nie miałabym do niczego dostępu.
- A gdzie miejsce dla człowieka ?
- A gdzie miejsce dla Mnie ?
- Ta technologia oddala nas od siebie, bo tak zamierza ten z dołu.
- ……. – zamyśliłam się.
- Ale technologia jest też dobra – włącza się Piotr.
- Jest dobra dla tych co krzyczą.
- Sam mówiłeś, że zło jest łatwe.
- W internecie pełno jest zła, ale jest też trochę dobra – próbuję coś wywalczyć.
- I cała w tym nadzieja.
Wieczorem. Jutro jedziemy do Szczecina i dostałam od Ojca pouczenie.
- Daj się cieszyć jej radością, bo się cieszy – wzdycham. Chodzi oczywiście o Krysię, ciągle tkwi we mnie jakaś mała zadra.
- Daj siebie.
- Pamiętaj co powiedziała Maryja do Piotra.
- Pamiętam.
Potem nachyliła się nade mną i spojrzała prosto w moje oczy. Zwróciłem uwagę, że miała niesamowite oczy, niebieskie, lazurowe wręcz, okrągłe i wielkie. - Nie wiedziałam, że jesteś tak skąpy. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/09/19/mowisz-wszechobecny-wszechpotezny-wszechmadry-to-staram-sie/
- Ciesz się jej radością, naprawisz wiele rzeczy, bo on tam też będzie.
- Pilnuje ją biedaka.
- Dlaczego biedaka ?
- Bo wybrał to co zepsuł, a mógł iść dalej.
- ?! Edziu miał iść dalej ? – próbuję zrozumieć.
- To przywilej móc zostać. Za czystość serca.
- Duch może widzieć ?
- Jeśli ma taki dopust.
- Masz być miła dla Krysi ! – Piotr strofuje mnie mocno, co mnie natychmiast rozśmiesza.
- Wiesz jaka jest różnica miedzy tobą mały, a Mną ? Że Mnie wysłucha.
- Oczywiście !
- Edziu jest na niej sfokusowany. Mam nadzieję, że zrozumiesz.
- Rozumiem… – pomyślałam. Sama używam tego słowa dość często.
- Co dalej Ojcze ? – Piotr.
- Cieszę się, że się spotkacie.
- Bardzo zależy Mi, żebyście ją zbudowali.
- Wyobraź sobie, że wychodzisz z zadymionego pokoju i dostajesz morskiego powietrza…
Wzięłam sobie to do serca. Siedzieliśmy przez godzinę w ciszy, ale moje myśli krążyły wokół apokalipsy.
- Ojciec cię teraz pyta…
- Jak chcesz zakończyć swoje dzieło ?
- I jak myślisz, czego będzie dotyczyć ?
- …….. – wstrzymałam oddech i zaczęłam intensywnie myśleć.
- Przydałby się jakiś mocny dowód – … kończąc zdanie zdałam sobie sprawę, że głupoty gadam, bo czyż może być coś mocniejszego niż cała ta historia ze zdjęciem Jezusa włącznie ?
- Co myślisz o tym co Piotr usłyszał ?
- ????!!!! – nie wiedziałam o co chodzi.
- Dzisiaj w kościele ksiądz opowiedział historię Eliasza i… człowieka, który chwycił jego płaszcz – wyjaśnił mi Piotr.
Wtedy rzekł Eliasz do niego: «Zostańże tutaj, bo Pan posłał mnie aż do Jordanu». Elizeusz zaś odpowiedział: «Na życie Pana i na twoje życie: nie opuszczę cię!» I szli dalej razem. 7 A pięćdziesiąt osób z uczniów proroków poszło i stanęło z przeciwka, z dala, podczas gdy oni obydwaj przystanęli nad Jordanem. 8 Wtedy Eliasz zdjął swój płaszcz, zwinął go i uderzył wody, tak iż się rozdzieliły w obydwie strony. A oni we dwóch przeszli po suchym łożysku. 9 Kiedy zaś przeszli, rzekł Eliasz do Elizeusza: «Żądaj, co mam ci uczynić, zanim wzięty będę od ciebie». Elizeusz zaś powiedział: «Niechby – proszę – dwie części twego ducha przeszły na mnie!» 10 On zaś odrzekł: «Trudnej rzeczy zażądałeś. Jeżeli mnie ujrzysz, jak wzięty będę od ciebie, spełni się twoje życzenie; jeśli zaś nie [ujrzysz], nie spełni się». 11 Podczas gdy oni szli i rozmawiali, oto [zjawił się] wóz ognisty wraz z rumakami ognistymi i rozdzielił obydwóch: a Eliasz wśród wichru wstąpił do niebios.12 Elizeusz zaś patrzał i wołał: «Ojcze mój! Ojcze mój! Rydwanie Izraela i jego jeźdźcze». I już go więcej nie ujrzał. Ująwszy następnie szaty swoje, Elizeusz rozdarł je na dwie części 13 i podniósł płaszcz Eliasza, który spadł z góry od niego. Wrócił i stanął nad brzegiem Jordanu.
- Wow… Czy mam rozumieć, że mam przejąć pałeczkę po tobie ? Kontynuować, opisać jak odejdziesz ?
- … Ojciec się uśmiechnął i wyszedł z pokoju …
- A był ? – byłam zdziwiona.
- Wysoka postać w białej szacie na bosaka.
- …….. – westchnęłam z żalem, że nigdy nic nie widzę.
- O tym płaszczu miałaś się dowiedzieć – Piotr tłumaczy mi na spokojnie.
- Nooo przepraszam bardzo… Sfilmuję jak odchodzisz i dam na YouTube ? – zakpiłam lekko ciągle rozżalona. Rozżalona też dlatego, że Piotr wszystko widzi i wszystko traktuje tak normalnie, że nawet z kanapy się nie podniósł, tylko leżał rozłożony.
- Nie doceniasz słowa pisanego.
Już się nie odzywałam, przetrawiałam w sobie co usłyszałam. Piotr za to przypomniał sobie jak chciał Ojca „wykiwać”.
- W wizji chciałem po cichu wracać do Szczecina, ale żeby się Bóg nie zorientował, to kupiłem bilet na Zieloną Górę. Wszystko to dzieje się w wizji. Wsiadłem do pociągu na Szczecin, ale udawałem, że jadę do Zielonej Góry. Jadę, cieszę się, że w końcu w Szczecinie będę, ale nagle na torach pojawia się wielka biała ręka, która zastopowała pociąg i wtedy słyszę…
- A dokąd to ?
- …. Zrozumiałem, że do końca życia będę w Warszawie. Nie ucieknę przed Ojcem.
- Ojca się nie da oszukać, wszystko widzi… Ale musi mieć ze mnie kabaret !… – wzdycha.
- Jesteś jak Stańczyk.
- Ale to był mądry błazen.
- A kto mówi, że jesteś idiotą ?
- … Próbowałeś Mnie oszukać.
- Aaaa… To taki żarcik był.
- Ja wiem, że chcesz Mnie rozbawić, ale czasami chcę, żebyś był poważny.
Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/