02. 03. 18 r. Warszawa.
Zdarza się, że w nocy natura woła mnie do toalety. Myślę… przetrwam jakoś do rana i wystarczy, a kiedy tak sobie myślę, wtedy słyszę koło mojej głowy w ścianę lub w podłogę stuknięcie. Dzisiaj też miałam takie stuknięcie i drugie już bezpośrednio w łazience. Mocne uderzenie koło stopy, a ponieważ było ciemno, środek nocy, więc wydawało się to dosyć głośne.
- Po co to robicie ? – pytam rano.
- Nie trzymaj, to szkodzi.
- Jasny gwint… – … widzą wszystko…
Na moim stoliku przy łóżku stoi tubka kremu, zawsze tam stoi. Wieczorem zniknęła i zaczęłam szukać jej wszędzie. Pod… za… przed… nad… łóżkiem, wszędzie tam gdzie mogła się poturlać. Nie znalazłam, więc siadłam zastanawiając się gdzie u licha jest. Moja głowa odwróciła się sama w stronę stolika jeszcze raz i co ? Stoi ! Czy mi się przewidziało, czy co !? Nie byłam pewna.
Dzisiaj córka wysłała mi wiadomość;
Patrzę na to i się śmieję.
- Mój krem to też Wy ?
- Spisek.
- To już drugi raz.
03. 03. 18 r. Warszawa.
Znowu sobota.
- Zobacz, dzień po dniu leci, ciągle to samo… – zebrało mi się na rozważania.
- Ten rok cię jeszcze zaskoczy.
- ……. – zaczęłam notować.
- Po co to piszesz ? Przecież to uzgodniliśmy na kawie.
- ? – nie wiedziałam o czym mówi.
- Marzec przeleci.
- Homiel ciągle siedzi z nami i się gapi.
- Patrzy. To poprawna forma.
- A co w ogóle słychać u Ciebie ?
- Śpiący jestem – zażartował, bo też byliśmy śpiący.
- A Wy w ogóle śpicie ?
- Przy was się nie da.
- A co robi Ojciec teraz ?
- A co ma robić ?
- Może pije kawę, je ciepłego rogalika, czyta gazetę o Niebie … – Piotr żartuje, ale w tych żartach jest wiele miłości.
- Tak myślisz ?
- Zaprosiłbym Go na kawę, wypiłby z nami ?
- Z tobą na pewno.
- Może by Chrystus się dołączył ?
- I jesteśmy w komplecie.
- Ta rozmowa wczorajsza była kapitalna – http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/03/02/ja-wiem-co-sprawiedliwe/
- Bo Bóg jest niesamowity, jest super – Piotr rozpływa się.
- Zanim coś powiesz pomyśl, że jestem wszechobecny.
- O! – to nie Homiel.
- … Pan Bóg chce mi dać siłę uzdrawiania.
- Skąd wiesz ?
- Zobaczyłem chorego, wyciągnąłem do niego rękę i powiedziałem; wierzysz w Boga? Już jesteś zdrowy… Mam ludzi uzdrawiać ? – Piotr zdziwiony.
- Czyja to droga ?… Panie stolarzu ?
- … – otwieram szeroko oczy. Piotr działa także w biznesie stolarskim.
- Idziesz drogą… Jezusa ? – nie wiedziałam jak te słowa zinterpretować – A wiesz jak to się skończyło…
Jechaliśmy autem i zauważyliśmy kobietę na przystanku, którą spisywał człowiek odpowiedzialny za sprawdzanie biletów. Widocznie złapał ją jadącą na gapę i teraz ponosi tego konsekwencje. Kobieta płakała, była młoda, a facet urzędowo nieczuły.
- Zapłaciłbym za nią ten mandat.
- Jak za tą rudą ?
Spojrzeliśmy na siebie gwałtownie. Mieliśmy pewne wydarzenie w naszym życiu. Jadąc pociągiem w przedziale mieliśmy młodą dziewczynę, która jechała bez biletu. Piotr zdecydował się za nią zapłacić, choć jak się okazało na samym końcu nawet nie podziękowała. Dość pouczające było to doświadczenie, jednak szybko o nim zapomnieliśmy.
- Zostaw ją. Pomagasz jej modląc się.
- Mogę to zapisać ?
- Też jej pomagasz pisząc. Uczysz innych, inni uczą się na niej.
- Ale łzy miała – Piotr bierze ją w obronę.
- Diabeł też płacze.
- !!!???
- Może tu chodzi o to, że jak jest przepis, że ma mieć bilet to ma mieć? Na zasadzie; oddaj cesarzowi to cesarskie… ? – próbuję zrozumieć.
- W ten sposób to i za moją firmę się zabiorą, zawsze można znaleźć coś nie tak – Piotr się zmartwił.
- Twoja firma żyje w innym świecie.
Wieczorem. Przygotowywałam nowy tekst na blog i przeczytałam Piotrowi rozmowę;
- Szykuję ci nowe szaty… zgrzebne. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/03/04/sludze-sie-nie-pokazuje-prawd-przyjacielowi-pokazuje-sie-wszystko/
- A ja sobie fury oglądam.
- Oglądać możesz.
Piotr poszedł się pomodlić, gdy wrócił;
- Gdy kończyłem modlitwę Michale Archaniele stań na czele swojego niebiańskiego wojska… Ojciec powiedział mi…
- Ja cię słuchałem, ale Michał cię wysłuchał.
- Hmm… – uśmiechnęłam się.
04. 03. 18 r. Warszawa.
Pojechaliśmy do „naszego krzyża”. Piotr mnie szturcha…
- Jezus powiedział…
- Będziesz mówił ludziom kim jesteś, ale nie uwierzą.
- Pójdą nieliczni, a tych, którzy nie uwierzą zostaw.
- Hmm… – padnę trupem, kiedy to się wydarzy.
- Teraz ktoś mówi… – ciągle szepcze…
- Wiara nie jest dla wszystkich i każdy ma wybór, ale nie każdy wybierze.
- …….
- Zobaczyłem starszego faceta, który siedział w pierwszej ławce jak na audytorium, wychyli się i zaczął na mnie krzyczeć, że się nie zgadza.
- Powiadam ci, że pokazuje drogę, którą powinieneś iść. Co zrobisz ?
- Wiara to nie obowiązek. Wiara to przywilej.
- Niebo nie jest dla wszystkich.
Wychodząc z kościoła cały czas myślałam o tych słowach zdając sobie jednocześnie sprawę jak wielu ludzi, nawet kapłanów myli się twierdząc, że Niebo szeroko otwarte jest dla wszystkich i kto chce, to proszę bardzo… Niebo to nie jest zbieranina wszystkich. Ojciec zapewne pragnąłby przygarnąć wszystkich, ale to się nie uda i nie dlatego, że nie chce, a dlatego, że my tak wybierzemy.
Jedziemy w ciszy…
- Zobacz, ale piękny samochód jedzie ! – Piotr zwrócił uwagę na mijające nas Audi A8.
- Marzy ci się Wersal ?
- Noooo !
- Szaty zgrzebne to nie Wersal.
- ……. – uśmiecham się pod nosem.
- Nasze rozmowy z Ojcem są niesamowite.
- Ojciec jest super, dlaczego mnie wybrał ? Takiego durnia ?
- Nie mów tak, bo mówiąc, że wybrał durnia obrażasz Go.
- Racja, racja – przestraszył się.
- ……. – Piotr z piskiem opon przejechał skrzyżowanie na czerwonym świetle.
- Nie zawiodłeś Mnie – … i to nie była pochwała.
- Stary, jesteś najlepszym numerem jaki udało Mi się stworzyć.
- …. – wybuchłam śmiechem.
Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/ …………