Nieważne jak się zaczyna. Ważne jak się kończy.

06. 10. 17 r. Warszawa. (część II).

Wieczorem.

  • Ale mnie Ojciec nazwał owczarkiem !
  • Dobry pasterz dba o swojego owczarka, bo wie co mu zawdzięcza.
  • No widzisz ? – zaczęłam się cieszyć.
  • Zobaczyłem jak owczarek wchodzi w przesłonę i zamienia się w człowieka …
  • Dużo ich Masz Ojcze ? – pytam. 
  • Nie jesteś Dusia, a Statystyka.
  • …….. – śmieję się głośno. Dusia, bo duszę pytaniami. Statystyka, bo zaczynam pytać dociekliwie.
  • Wiesz jak trudno wychować dobrego owczarka ?
  • …….. – a więc jest ich niewielu … Gdyby było łatwo, to byłoby wielu.

Naszą rozmowę przerwał telefon od Krysi. Od kilku dni przesiadywała w sanatorium.

  • Byłam na borowinie i teraz boli mnie od tego serce. Leżę na łóżku. Dwie duże butelki wody stały na stole i jedna po drugiej przewróciły się tak same z siebie. A nie mogły tak same ! – mówiła z przejęciem.
  • ……. – Piotr zaczął się śmiać.
  • Widzę Edzia jak siedzi u ciebie przy stole … Chyba przewrócił ci te butelki jako ostrzeżenie.
  • Ja wiem, ale to takie niesamowite ! – i się rozpłakała…

Człowiek, który nie wierzył. Czy naprawdę trzeba stracić kogoś, aby dopiero uwierzyć ? Jakiż to zmarnowany czas pozostawiamy za sobą, zanim uwierzymy …

  • Homiel teraz mówi, że Edziowi pozwolono na to, żeby się zrehabilitował. Podczas życia był jakby obok, a teraz jej pilnuje i siedzi z nią w pokoju – Piotr powiedział, gdy już się rozłączył. 
  • …….. – niesamowite …
  • Wyobrażasz sobie jak wielka koronka musi być na ciebie zrobiona, zanim odejdziesz ?
  • Zbyt wiele cierpienia widzę.
  • Zanim Ola zapłacze, musisz wcześniej odejść.
  • Że co ?! – przestraszyłam się, bo nie rozumiem.



Dopisane 10. 06. 2018 r.

Wracam do Lutra. Z Lutrem jest tak w tej chwili, że w zależności czy pisze o nim katolik, czy protestant prawdy są dwie. Każdy głosi swoją prawdę. Na podstawie tego co pisze każda ze stron, ale przede wszystkim na podstawie naszych rozmów z Ojcem, punktem wyjściowym w ocenie Lutra jest to zdanie;

http://www.piusx.org.pl/zawsze_wierni/artykul/347

Czy Luter miał dzieci, zanim wstąpił do zakonu? Oficjalnie nie ma na to twardych dowodów.

Czy zabił w pojedynku przyjaciela? Oficjalnie nie ma na to twardych dowodów, choć w książce „Marcina Lutra droga do klasztoru” Dietricha Emme (protestant) można przeczytać; Najstarsi protestanccy biografowie Lutra Mathesius, Melanchton i Selnecker są jednak zdania, że ów przyjaciel Lutra został zabity w pojedynku i że prawie w tym samym czasie Lutra przeraziła gwałtowna burza. Jakkolwiek się rzeczy miały, sam Luter w swoich listach (De Wette II, 101) wyjaśnia, że złożył śluby zakonne pod przymusem i pod presją.

Ojciec Lutra, Hans Luter nie pogodził się z kapłaństwem syna. Gdy Marcin podczas uroczystego obiadu zorganizowanego na cześć przeprowadzonej przez niego pierwszej mszy wspomina coś o tej burzy i piorunie, wtedy jego ojciec mówi; aby nie był to diabelski omam”. Prorocze słowa…

F. Kuhn, biograf Lutra pisał: Bracia nic nie rozumieli z tych jego smutków, myśleli, że chciał im imponować swoją oryginalnością albo że był opętany przez szatana. Luter swoim neurotycznym zachowaniem ugruntowywał ich w tym przekonaniu. W czasie czytania Ewangelii o opętanym niemym człowieku, przerażony zakonnik zaczął krzyczeć „Ha! Non sum! Non sum!”, po czym padł na posadzkę „jakby rażony piorunem”. W duszy tego człowieka w istocie toczyła się walka; pokusy nie omijały go, podobnie jak każdego innego zakonnika. http://www.piusx.org.pl/zawsze_wierni/artykul/347

O Lutrze napisano tak wiele rozpraw, tak wiele prac naukowych, łącznie z opiniami psychiatrycznymi sławnego mnicha, że można ocenę wyrobić sobie samemu. Według mnie wyłania się tu obraz człowieka, który chciał po prostu dopasować Kościół do swoich potrzeb i jednocześnie być świętym.

Jak zauważyło szereg poważnych badaczy działalności Marcina Lutra, takich jak o. Denifle OP, ks. H. von Grisar SI, K. Holl czy A. Jundt, poglądy te głosił w kazaniach już w 1515 r. Turmerlebnis (‚przeżycia w wieży‘ – moment olśnienia Lutra, w którym „zrozumiał” zasadę usprawiedliwienia) opierało się na egoizmie, na pragnieniu świętości przy jednoczesnej rezygnacji z walki duchowej, na utożsamieniu swojego przypadku osobistego z powszechną prawdą teologiczną. Rację miał Maritain, cytując za protestanckim badaczem Hollem, że Luter pragnął uczynić z siebie człowieka uniwersalnego, nieświadomie zastąpić Chrystusa swoją osobą jako przykładem do naśladowania. Konsekwencje tego myślenia miały okazać się opłakane w skutkach. (…) można by powiedzieć, że olbrzymia katastrofa, jaką Reformacja protestancka stała się dla ludzkości, jest tylko wynikiem wewnętrznej próby, która przybrała zły obrót w duszy zakonnika nie mającego pokory pisał Maritain w pracy Trzej reformatorzy.

Nie godzę się, aby nauka moja mogła podlegać czyjemukolwiek osądowi, nawet anielskiemu. Kto nie przyjmuje mojej nauki, nie może dojść do zbawienia.”

To zdanie w zmodyfikowanej, laickiej, liberalno-demokratycznej formie panuje w dzisiejszym świecie. I chociaż Luter nie może być odpowiedzialny jednostkowo za całe zło reformacji, spada na niego spora część winy za rozłam religijny XVI w. Pomyśleć, że wszystkie te wydarzenia były skutkiem jeno źle przeprowadzonego toku myślowego w mniszej głowie!…


  • Przeczytaj ich tezy. Znajdziesz tam pełno przyzwoleń obrobionych przez diabła.

Żeby zrozumieć protestantyzm, sięgnęłam bezpośrednio do protestanta. https://proteologia.com/2009/02/27/czym-rozni-sie-kosciol-protestancki-od-katolickiego/ 

  1. Choć wierzymy w tego samego Boga co katolicy (trój-jedynego, wszechmocnego Stwórcę Nieba i Ziemi), różnimy się w spojrzeniu na to, jak należy Mu służyć: Wierzymy, że tylko Pismo Święte, a nie Kościół, który często błądził, jest nieomylne. Dlatego nie uznajemy autorytetu papieży.

Nawet w małym stadzie zawsze jest przywódca. Mieć przywódcę to rzecz naturalna

2. Wierzymy, że tylko Jezus Chrystus, odwieczny Boży Syn, ma być wywyższony jako pośrednik między Ojcem a ludźmi. Dlatego nie czcimy świętych (w tym Marii) i się do nich nie modlimy.

Przeglądając fora protestantów zauważyłam, że nikt objawień maryjnych nie traktuje poważnie, a samą Fatimę uważa się za objawienie szatańskie. Ciekawostką jest też to, że Maryja objawiała się także protestantom co powodowało ich nawrócenie na katolicyzm. Bagatelizowanie roli Maryi jest dalekie od tego, co mówi nam Homiel i Ojciec.

3. Wierzymy, że po śmierci są tylko dwie drogi. Pojednani przez Chrystusa wierzący są czyści Jego zasługami i dlatego od razu idą do Nieba. Ludzie nie oddani Chrystusowi muszą być ukarani za swe grzechy, idą więc na potępienie. Dlatego nie wierzymy w czyściec, a mówienie o nim uważamy za szkodliwe usypianie sumień. Grzesznicy zamiast powierzyć swoje życie Chrystusowi, żyją dalej w niewierze licząc, że „nie są tacy źli” i jakoś im się uda tam dostać.

Dwie drogi to za mało. Kolejne nietrafne założenie protestantyzmu.

4. Wierzymy, że tylko wiara, którą zyskujemy przez nawrócenie do Jezusa łączy z Bogiem. Tylko tacy ludzie są prawdziwie chrześcijanami i nic więcej im nie potrzeba. Dlatego nie przypisujemy zbawiennej mocy sakramentom, ani nie widzimy potrzeby kapłanów. Komunia to Stół Pański, nie ołtarz. Jej znaczenie to bliskie spotkanie z Chrystusem, nie ofiara. 

Czyli wystarczy narobić grzechów, ale i tak zostaniemy zbawieni, bo wierzymy? Siła sakramentów jest ogromna, to pokazuje nam Ojciec, Chrystus podczas mszy. 


Dlaczego ludzie wybierają Kościół protestancki od Kościoła Katolickiego? Jest pewien dialog w serialu kryminalnym produkcji brytyjskiej „Collateral”. Biskup kościoła protestanckiego karci swojego proboszcza (kobietę) za to, że pod jednym dachem żyje ze swoją kochanką.

  • Co na to twoi parafianie ? – pyta. 
  • Ale ty też śpisz z kochankiem w jednym łóżku.
  • Ale ja go nie dotykam.

Szaleństwo…  Protestantyzm pozwala na wiele, bo ich wiara usprawiedliwia wszystko.

Przyjęcie reformacji i oderwanie się od papiestwa było na rękę wielu przywódcom, książętom. Charakterystyczne było umożliwianie rozwodów, a nawet bigamii, jak w przypadku Lutra, który błogosławił podwójne małżeństwo Filipa Heskiego. Niezależność od Kościoła pomagała w umacnianiu poczucia odrębności narodowej, na czym przede wszystkim zależało Anglii. Z kolei prymat władzy państwowej nad kościelną ułatwił zachowania autorytetu przez niemoralnych władców oraz pomagał gromadzić większe zyski. http://www.okiem.pl/bog/religie_pro.htm


Zastanawia mnie jedno. Jeśli protestanci nie liczą się z Maryją to co z egzorcyzmami? Jeśli protestanci mają do czynienia z egzorcyzmami to muszą wiedzieć jak ważną rolę odgrywa Maryja. Wydaje się, że kwestia Maryi w egzorcyzmach w ogóle nie istnieje. Czytam forum protestantów i włos mi się jeży na głowie. Konkluzja ich rozmów jest taka, że jak wierzą, to nie mogą być opętani. Taki przywilej należy się tylko katolikom !!! http://forum.protestanci.info/viewtopic.php?t=1620

Protestanci odrzucają sakramentalia (luteranizm zanegował modlitwę za zmarłych, wiarę w czyściec, śluby zakonne czy praktykę celibatu), a do tej właśnie kategorii zalicza się w chrześcijaństwie egzorcyzmy. Największy jednak problem stanowi mnogość tych wyznań, gdyż w ich obrębie nadal dokonują się coraz to nowe podziały zborów. W efekcie, wobec praktyki wyrzucania złych duchów mamy tyle stanowisk, ile Kościołów reformowanych. Faktem jest niemniej, że egzorcyzmy są często przez nie akceptowane, choć Luter, poddając krytyce rzymskokatolicki obrzęd chrztu dzieci, odrzucił przy okazji egzorcyzm wielki (w Kościele ewangelicko-augsburskim brakuje zarówno instytucji egzorcysty, jak samego formularza rytuału). Kościół katolicki aprobuje jakąkolwiek stosowaną przez braci odłączonych formę modlitwy o uwolnienie, rozumiejąc, iż chodzi o wspólną walkę ze złem. http://www.redakcjapolska.dk/egzorcyzm080306.htm


  • Przy tablicy straciłeś, co miałeś.
  • Za to, co zrobiłeś.

Zastanawiałam się długo nad tymi słowami… za to, co zrobiłeś. Dwie rzeczy mogą być brane pod uwagę; domniemane zabójstwo przyjaciela; Inną wersję powodów wstąpienie Marcina Lutra do klasztoru przedstawia niemiecki prawnik Dietrich Emme w książce „Marcina Lutra droga do klasztoru”. Według jego ustaleń (m.in. na podstawie mów biesiadnych Lutra zapisanych przez współbiesiadników) Luter wstąpił do klasztoru, aby uchronić się przed procesem w związku z pojedynkiem ze swoim przyjacielem, w wyniku którego ten drugi poniósł śmierć. Będąc w zakonie Luter nie mógł być ścigany ponieważ chronił go tzw. azyl kościelny.

… albo domniemane przybicie swoich tez na drzwiach kościoła. Domniemane, ponieważ dzisiaj historycy podważają, że takie zdarzenie miało miejsce.

Wczoraj zadałam kilka kolejnych pytań dot. Lutra. Siedzieliśmy na śniadaniu w Ikei…

  • Luter zabił tego… człowieka ?
  • Nie jednego.
  • ???!!! – nic mi nie wiadomo o kimś jeszcze. Pomyślałam jednak, że Ojciec być może ma na myśli tych, którzy doprowadzili do wojny domowej i zabijali się w imię jego popapranych idei.

Na bazie niezadowolenia społecznego i częściowo pod wpływem błędnie rozumianej nauki Lutra o wolności chrześcijańskiej, w 1525 roku wybuchła w Niemczech wojna chłopska. Początkowo Luter usiłował pośredniczyć i wstawiał się za umiarkowanymi żądaniami chłopów, gdy jednak chłopi dopuszczali się zbrodni, wezwał, aby w sprawę wdała się władza państwowa. Ostateczna bitwa miała miejsce pod Frankenhausen, gdzie doszło do zupełnego pogromu zbuntowanego chłopstwa i pogromu wziętych do niewoli chłopów, pomimo próśb Lutra, aby z tymi, którzy się poddali, obejść się pobłażliwie. Łącznie w czasie wojny chłopskiej zginęło ok. 150 tys. osób.

Luter nawoływał również do zabijania czarownic, likwidowania Żydów. Kto wie… może ktoś go w końcu wysłuchał…?

Zamyśliłam się. Czy zabójstwo człowieka mogło odwrócić Ojca od Lutra? Nawet Eliasz zabijał, św. Paweł zabijał i pewnie wielu innych Wybranych zabijało… co jest dość zaskakujące. Więc to nie mogło być to. Rozmawialiśmy już o innych sprawach…

  • Ojciec jest niesamowity – Piotr w pewnym momencie podsumował.
  • Ale zwróć uwagę, że On cię słucha.
  • Ojcze, dlaczego odwróciłeś od Lutra ? – wykorzystałam moment.
  • Pytanie jest, kto od kogo się odwrócił.
  • Ja, czy on ?
  • Czy Ja, który dałem dekalog, czy on, który go nie chciał ?

Marcin Luter o Dekalogu;

Jedyny cel [Dekalogu] to pokazanie człowiekowi niemożności czynienia przez niego dobra i nauczenie go rozpaczania nad sobą” (źródło: Henri Denifle, Luther et Lutheranisme. Etude Faite d’apres les sources, tłum. J. Paquier, A. Picard, Paris 1912-13, tom. III, s. 364).

Musimy usunąć Dekalog z oczu i z serca” (źródło: De Wette 4, 188).

  • Więc jak mogę słyszeć jak ktoś plecami do Mnie stoi ?
  • Wszystko mogłem wybaczyć, ale jak mogłem wybaczyć człowiekowi, który stoi do Mnie plecami zapatrzony w siebie ?
  • ……. – wzruszyłam się niebotycznie, nie spodziewałam się tak pięknej odpowiedzi.
  • Dlaczego go nie zawróciłeś, żeby go naprawić? – Piotr. 
  • A gdzie wolna wola ?
  • Bóg jest nieeeesamowicie mądry – pomyślałam. 
  • Ale Pan Bóg musiał być tobą zawiedziony – powiedziałam ze smutkiem. 
  • Nieważne jak się zaczyna.
  • Ważne jak się kończy.

Luter – okrzyknięty największym heretykiem chrześcijaństwa. Piotruś …? 


https://www.youtube.com/watch?v=pcKPdllMJG4

Patrz im w oczy, twarz i serce.

06. 10. 17 r. Warszawa. (część I).

Wczoraj zaczęło nam wylewać z rury łazienkowej, więc zamówiliśmy ekipę do przepychania rur. Przyjechali panowie z Grójca, rozwalili prysznic i uciekli. Jakbym uczestniczyła w reality show „Usterka”. Widząc niegdyś białą łazienkę, która stała się raptem czarna nie mogłam przestać się śmiać. Powinnam być wściekła, ale dziękowałam za ten problem Bogu, bo Piotr znalazł w ten sposób ujście na swoje stresy. Musiał zająć się łazienką, a miał nieprzespaną noc z powodu odwiedzin gacka. Próbował go odruchowo kopnąć w tyłek (brzmi to absurdalnie ), ale strącając lampę stojącą obok na stoliku narobił przy tym takiego rabanu, że pewnie obudził wszystkich sąsiadów. W tej głuchej ciszy hałas musiał być niebotyczny. Mnie to nie zaskoczyło, ponieważ obudziłam się znacznie wcześniej czując wyraźnie czyjąś obecność, kogoś bardzo dużego. Do tego usłyszałam dziwne pomruki, szepty. Nastawiłam uszy, aby rozumieć lepiej, ale słowa w dziwnym języku nie dały szansy na ich zrozumienie. Wiedziałam, że ten ktoś w pokoju ewidentnie jest, a kiedy zaczęłam już wątpić hałas u Piotra tylko mnie w tym utwierdził. Mnie się udało zasnąć, ale on już był na baczność do samego rana.

Dzisiaj z racji pojawienia się ekipy fachowców przyszedł do domu znacznie wcześniej i był naprawdę w kiepskim stanie. Wtulił głowę w ramiona i zaczął prawie płakać. Powiedział, że ma naciski na głowę z samobójstwem, że atakuje swoich ludzi, że chodzi wściekły i generalnie nie panuje nad sobą.

Dziękowałam za tą awarię łazienkową, bo głowę skierował na inny problem. Jedna ekipa wyszła, przyszła następna godzinę później. Ci, to chociaż się starali, ale niczego nie naprawili. Jest gorzej niż było. Siedliśmy wieczorem na kanapie i razem zaczęliśmy się śmiać. Wiedziałam, że Piotr powinien tym razem spać jak zabity, ale dla pewności w duchu poprosiłam Ojca, by mu ściągnął z barków chociaż część tego ciężaru.

Dzisiaj rano wstał rześki i radosny, wyszedł do kościoła „jak nowy”. Spotkaliśmy się 2 godziny później na kawie i z przyjemnością obserwowałam go jak idzie uśmiechnięty.

  • Ale się czuję! Jakbym stracił pół tony z tony ciężarów !
  • … ??? … – czyżby Bóg Ojciec wysłuchał mojej prośby? To byłoby zbyt piękne…
  • …….. – Piotr siedział naprzeciwko i zaczął w pewnym momencie pocierać mocno czoło.
  • Jestem nienormalny … Rozmawiam z tobą i widzę twój mózg. Dwie twoje półkule połączone w środku, za dużo widzę naraz ….
  • …….. – ciągle pociera czoło
  • A teraz Homiel pokazał mi ludzi. Uciął ich w połowie, pokazał mi, że mam patrzyć na ludzi od splotu słonecznego wzwyż, reszta jest nieistotna.
  • No jasne ! Ciągle oceniasz ludzi po wyglądzie – śmieję się.

  • Reszta cię nie interesuje.
  • Wszyscy mają to samo po to, żeby żyć.
  • Patrz im w oczy, twarz i serce.
  • Hmm… To ciekawe…. – przyznałam Mu rację.

Nie od razu zrozumiałam intencję Homiela. Fizjologia człowieka jest wszędzie taka sama, różni nas dusza, rozum i serce. W gruncie rzeczy, niezależnie od rasy, koloru, miejsca urodzenia wszyscy na tej planecie jesteśmy tacy sami.

  • Homiel ciągle mnie uczy … Mój nauczyciel – Piotr się zamyślił.
  • Szkoda, że Mój nauczyciel mi nie pokazuje gdzie robię błędy podczas pisania – westchnęłam.
  • Twoja intuicja to My. Twój Nauczyciel cię koryguje.

Znowu musiałam przyznać rację. Podczas pisania, a zdarzyło się to już wielokrotnie, miałam uczucie, że ktoś mi dyktuje co mam pisać. Mało tego, nawet na drugi dzień widzę przed oczami te obszary tekstu, w których zrobiłam błąd. I dlatego nigdy tego nie lekceważę takich znaków.

  • Pan Bóg moim pasterzem – Piotr.
  • A ty Moim owczarkiem, pilnujesz tu owiec.
  • Jasny gwint … To z Ojcem rozmawiamy – pomyślałam. 
  • Zobaczyłem białego psa, który nagania owce na zieloną trawkę …
  • Hmm … Bo tak właśnie jest, naprowadzasz ludzi na Niebo.

Dostałam ciekawy mail o Izy.

Zapytałam syna jaki Jest Pan Bóg, to wtedy rozłożył ręce i z uśmiechem potwierdził, że fajny. Zapytałam jak Pan Bóg wyglądał i powiedział mi że tak jak na Obrazie Jezusa Miłosiernego, który posiadamy; „ale on nie był na Obrazie, ale był prawdziwy”. Tak mu się śniło. Zadałam mu pytanie czy Pan Bóg coś mówił i czy coś robił, ale nie chciał nic więcej powiedzieć. Potem na oknie  stanął na parapecie i chuchnął tak, że mały kawałek szyby zaparował i wtedy zrobił znak X, zupełnie tak jak na zdjęciach, które mi Pani wcześniej wysłała. W pierwszej chwili chciałam go przyprowadzić do porządku, że nie piszemy na oknie, ale jak to zobaczyłam od razu zamilkłam!


Kupiłam dzisiaj „Egzorcystę”, by dokładnie przeczytać o Lutrze. Zwróciłam uwagę na to;

  • Jeśli to ja faktycznie, to wcale mnie to nie dziwi, też tak bym zrobił – Piotr zaczął się śmiać.
  • To wcale nie jest śmieszne. Przypomina to historię Henryka VIII, który dla za przeproszeniem „dupy”, rozwalił kościół katolicki w Anglii. Watykan nie chciał się zgodzić na rozwód, więc stworzył nowy Kościół i mamy teraz co mamy – ściągam Piotra na ziemię, bo cieszył się lekko za bardzo.
  • Homiel, czy protestantyzm….
  • To grzech ... słyszę… Grzech.
  • … Jest zły ? Dlaczego ? – dokończyłam zdanie.
  • Przeczytaj ich tezy. Znajdziesz tam pełno przyzwoleń obrobionych przez diabła.
  • Wow… W protestantyzmie kobieta może prowadzić msze… to złe?
  • Gospodarz jest jeden. Kobieta dana jest do pomocy.
  • No to się babom to nie spodoba …  – robię wielkie oczy i już widzę wrzask tych, co będą kiedyś ewentualnie to czytać.
  • A czy małżeństwo księży jest złe ?
  • Oddać cesarzowi co cesarskie, Bogu co Boskie.
  • Jeżeli te 10% jest Boga, niech będzie Boskie.
  • Nie można być na 100 % Boga – … i być w małżeństwie. Jak się ma rodzinę, to i inne życie.
  • Czy Chrystus miał dzieci ?
  • Nie wierz w to. Będą wszystko mówić, by swoje prawa wprowadzać.
  • Ale miał żonę, ukochaną ?
  • Ukochana, a żona to dwie różne sprawy.
  • Na to wszystko Chrystus umarł, Chrystus zmartwychwstał, Chrystus przychodzi w chwale.



Dopisane 08. 06. 2018 r.

  • Ukochana, a żona to dwie różne sprawysiłą rzeczy powinnam na chwilę wrócić do kwestii Marii Magdaleny. Co do tej pory o Magdalenie Homiel mówił; 
-Oglądając film spytałam Homiela oczywiście o Marię Magdalenę. Kim ona faktycznie była dla Chrystusa? Tyle narosło wokół niej sprzecznych informacji… 
-Najbliższa Mu osoba. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/08/15/maria-magdalena/ 
-Czy to prawda, że Maria Magdalena wyemigrowała po śmierci Jezusa? 
-A to się rozpędzasz. Co robisz w wielkim żalu?…….. – zaskoczył mnie, bo zrozumiałam, że w żalu, czyli po śmierci kogoś bliskiego. Musiałam się głębiej zastanowić. Co zrobiłabym na jej miejscu w tamtym czasie i w tamtych warunkach. Albo pozostaję albo odchodzę… To co ona zrobiła?
-Nie wyjechała, nie została.……. !!!???
-Nie wyjechała, nie została… co to znaczy?
-Odeszła. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/05/19/pan-bog-na-ciebie-juz-czeka/
-Czyż tak wielu jest to znaczy, że mają racje? Tak wielu się myli. 
-Homiel, oglądałam film dokumentalny o zmartwychwstaniu i pokazano, że do grobu przyszli dwaj apostołowie. To w końcu jak było, dwaj apostołowie, czy Magdalena? 
-Pomyśl… Kto idzie za swoim ukochanym?
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/06/23/nie-martwcie-sie-ja-tez-zwatpilem-a-ojciec-jest-przepiekny/ 
Pisałam na blogu Marii Magdalenie, zgłębiłam temat, tak jak kazał wcześniej mi Homiel. Miałam jednak ciągle wielkie wątpliwości. 
-Była żoną Jezusa, czy nie? 
-Była tą, z którą żył. 
-Ale czy była żoną? 
-Poślubiona, ale nie w takim sensie jak rozumiesz. 
-Dlaczego? 
-Był synem człowieczym. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/05/12/jam-jest-ten-ktory-jestem/
-Był człowiekiem, ale przede wszystkim synem Ojca. Chciał być jeszcze bardziej ludzki, nie chciał się niczym wyróżniać od zwykłego człowieka, a z drugiej strony czynił cuda. Chciał być jak wszyscy inni, ale chciał by poszli za Nim. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/08/20/czy-chrystus-byl-celibatariuszem/ 
-A czy uznaje Marię Magdalenę? Ale odpowiedział…. Może Homielowi chodziło o to, że zrobiono z niej nawróconą ladacznicę, którą w istocie nie była? Nie była też apostołem, jak powiedział Homiel, a jednak towarzyszyła Chrystusowi w najważniejszych momentach w życiu. Spytałam dlaczego Jezus miał ją przy sobie; 
-Był synem człowieczym. 
Co sugeruje Homiel? Jako człowiek czyż nie mógł mieć przy sobie kobiety, którą… kochał? Z dalszych rozmów wynikało, że miała Ona duży wpływ na jego decyzję. I wtedy nabrałam pewnych podejrzeń, czy Ona również czasami nie pochodziła z Góry… 
-Była z ogrodu Ojca. 
Oczy mi się otworzyły z wrażenia, bo w pewnym momencie coś zrozumiałam. Bóg Ojciec wysyła Swojego Syna na wielką misję, do zrealizowania wielkiego planu i otacza go wybranymi ludźmi, którzy mają Mu w tym pomóc. Nie zdziwiłabym się, gdyby każdy z apostołów i każdy, kto przyczynił się do chwały Boga (choćby nawet wskrzeszony Łazarz) pochodził z „ogrodu Ojca”. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/08/17/metatron/
-Kim była Maria Magdalena? 
-Jedna ze zbawionych dusz. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/06/20/anioly-nawet-nie-zdajesz-sobie-sprawy-jak-blisko-sa-natury-ludzkiej/ 

Jak widać wielokrotnie pytałam o Maryję Magdalenę. Nigdy nie padło jednoznacznie stwierdzenie, że była żoną Chrystusa w takim sensie, jak rozumiemy to obecnie. Czyli z zawartym małżeństwem przed kapłanem i ewentualnie podpisanym formalnym dokumentem. Była tą, z którą żył. Poślubiona, ale nie w takim sensie jak rozumiesz. Co to więc znaczy? 

Po pierwsze; powiedzmy sobie szczerze, gdyby faktycznie Jezus był żonaty w takim sensie jak to rozumiemy dzisiaj, na pewno apostołowie o tym by wspomnieli. Przecież dla ówczesnego Hebrajczyka nie było to żadne tabu. Zawierano śluby w bardzo młodym wieku i rzadkością byli ci, którzy żonaci nie byli.

Po drugie; za czasów Jezusa i wcześniej zawieranie ślubów było dość skomplikowanie; Zawieranie małżeństwa było rozłożone w czasie i miało dwa etapy: kidduszin oraz nissuin. Kontrakt małżeński, zwany kidduszin, był pierwszym i z pozycji prawa najważniejszym elementem ceremonii małżeńskiej. Obejmował pertraktacje z rodzicami co do moharu (wynagrodzenia czy darów dla rodziny wybranki), oraz piękną ceremonię pod ślubnym baldachimem (tzw. chuppą). Samo wesele trwało nawet do dwóch tygodni. https://depot.ceon.pl/bitstream/handle/123456789/3144/Malzenstwo_i_zaslubiny_w_Biblii_Marcin_Majewski.pdf?sequence=1

Jeśli faktycznie Jezus byłby formalnie żonaty, czy to możliwe, że żaden z apostołów o tym by nie wspomniał? Jezus poznał Magdalenę już jako nauczyciel. Czy naprawdę żaden z apostołów nie wspomniałby o ślubie, weselu, które było sporym wydarzeniem w społeczności hebrajskiej w tamtym rejonie i w tamtym czasie? Jan napisał o weselu w Kanie, a nie wspomniałby o weselu Jezusa? Słowa Ewangelii według świętego Jana; W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów…. Wydaje się to po prostu niemożliwe.

Po trzecie; w relacji z ukrzyżowania Chrystusa padają z ust Jezusa ważne słowa;

Niewiasto, oto twój syn; oto twoja matka; Jezus, zobaczywszy matkę i ucznia, którego miłował, mówi do matki: „Niewiasto, oto twój syn”. Potem mówi uczniowi: „Oto twoja matka”. I od tej chwili uczeń wziął ją do siebie. Jezus powierza swoją matkę w opiekę ucznia, którego miłował (tradycyjnie Jan Ewangelista). Kościół katolicki interpretuje te słowa w znaczeniu, że Jezus był jedynakiem, albowiem gdyby Maria miała dzieci, nie potrzebowałaby opieki od kogoś „z zewnątrz’. Protestanci odrzucają tę interpretację, gdyż uważają, że bracia Jezusa nie wierzyli, że jest on Mesjaszem.

Przy ukrzyżowaniu Jezusa była także i Magdalena. Gdyby faktycznie była Jego formalną żoną dlaczego powierzył opiece tylko Swoją mamę? Tym bardziej, że los wdów w tamtym okresie był godny pożałowania?

Opowiadania ewangelijne dowodzą wrażli­wości Jezusa na ciężki los wdów: przywrócił do życia „jedynego syna” wdowy z Nain (Łk 7,11-17); oznajmił uczniom, że dwa miedziane pieniążki ofiarowane przez ubogą wdowę mają większą wartość niż bogate datki, które bogacze wrzucali do skarbony świątyni; dał w ten sposób do zrozumienia, że część majętności czy bogactwa pochodzi z objadania „do­mów wdów” (Mk 12,38-44). We wczesnym Kościele wdowy były otoczone opieką i podejmowano kroki w celu zapew­nienia równego rozdziału żywności (Dz 6,1-6). Autor 1Tm kładł nacisk na sprawiedliwe i sku­teczne dysponowanie ograniczonymi fundu­szami, tak by można było przyjść z pomocą „tym, które rzeczywiście są wdowami”, czyli znajdującym się w ubóstwie i prawdziwie samotnym (1Tm 5,3-16). Rodziny miały zatem obowiązek troszczenia się o swoich członków, w tym o wdowy (5,3-4.16); określono także zasady wyboru wdów, które mogły być wciągane „do spisu” (5,9-15). Wzmianka o wciąganiu do spisu zakłada, że istniał stan wdów, które poświęcały się modlitwie wstawienniczej i świadczeniu specjalnych posług na rzecz Kościoła. Pisarze z II w., Ignacy Antiocheński (Smyr. 13,1) oraz Polikarp (Phil. 4,3), potwierdzają, że taki stan lub posługa istniały w ich czasach. Ten stan wdów połączył się następnie ze stanem diakonis.(za: EB) https://biblia.wiara.pl/slownik/67ea4.Slownik-biblijny/slowo/WDOWA

Wniosek? Ukochana, a żona to dwie różne sprawy.

 

Nie oglądaj się do tyłu. Zostaw to.

04. 10. 17 r. Warszawa.

Rozmawialiśmy o Izabeli. Jej sytuacja wydaje się tak skomplikowana, że czujemy się bezradni. Piotr poprzez egzorcyzmy próbuje jej pomóc, ale czy faktycznie to jej pomaga ?

  • A może my jej szkodzimy ? – zaczął mieć wątpliwości.
  • Nawet tak nie myśl. Nie po to Pan Bóg przysłał ją do ciebie.
  • Bóg ją wybrał … To jest coś ! – zamyślam się nad planem Ojca.
  • Szkoda, że nie możesz znać wszystkiego.
  • Są kwiaty, o których się nie mówi, a których zapach jest tak mocny.
  • Nieznane dla ludzi, ale znane dla Kogoś innego, ciche.
  • Kiedyś będzie ci to dane wiedzieć, nie będziesz mogła w to uwierzyć i będziesz bardzo mocno płakać i to cię uśpi …
  • …….. – ciarki mnie przeszły. Nie myślę jeszcze o swojej śmierci, ale może czas zacząć ?
  • Zobaczyłem jak ręka cię wyciąga z tego świata …
  • No pięknie … Czyli dowiem się na koniec – poczułam się dość nieswojo.
  • … Ważne, że z nią jest lepiej. Kiedy się modlę tworzę nad nią tubę. Wymieniam wszystkie osoby, które chronię po imieniu. Izę biorę na koniec, a powinienem na początek.
  • Ważne, że to robisz.
  • Kolejność nie ma znaczenia. Ważne, że ją z imienia wymieniasz.

Imię, które jest jak znamię, pieczęć, wizytówka i w Niebie znaczy coś więcej, ponieważ określa zakres uprawnień, obowiązków, odpowiedzialności. Z doświadczeń egzorcystów wynika jasno, że tylko poznanie imienia demona / diabła, czyli poznanie przeciwnika sprawia, że dane egzorcyzmy są udane, czy też nie. To tak jakby opadła kurtyna i wszystko stało się jasne. Wróg już nie jest nieznany, ale staje się konkretny. Już nie walczymy na oślep, ale uderzamy bardzo celnie. Ta sama zasada dotyczy także ludzi, których chcemy uzdrawiać i ochraniać. Ta sama zasada dotyczy także modlitwy. Dlaczego? Bo wszystko jest energią. Kiedy wysyłamy strumień energii ona musi być skierowana do konkretnego celu, a nie rozproszona gdzieś tam w nicość. Nie ma więc sensu modlić się do „wszystkich świętych” i walczyć z „wszystkimi diabłami”. Daremny trud.

  • To wszystko co się dzieje … jest nienormalne – Piotr rozbrajająco szczerze.
  • I z Ojcem się nie dyskutuje, tylko wykonuje.
  • ……. – spojrzałam na niego z politowaniem, bo nie dyskutuje się tylko z jednym, tym z dołu.
  • Oj, Mały … A On tak lubi z tobą rozmawiać.
  • … ! …  – no właśnie, dawno to zauważyłam. Teraz też przecież rozmawiamy z Ojcem !
  • Niedługo wszystkie twoje wątpliwości, jakie miałeś, zostaną rozwiane.

Wróciłam do domu, włączam komputer… i widzę to…

Oparłam się z wrażenia o krzesło. „Luter i kościół, grzech podziału chrześcijan” i to w miesięczniku „Egzorcysta”, który czytam „zawodowo”. Patrzę i patrzę na to … Przypadek ? Przecież o tym wczoraj rozmawialiśmy ! Czekam niecierpliwie na powrót Piotra i kiedy tylko wchodzi w drzwi domu, zaciągam go na siłę przed komputer.

  • Widzisz to ?!
  • ……. – spojrzał z zaciekawieniem, ale na krótko. Kompletnie nie zrobiło to na nim wrażenia.
  • Homiel, czy to znak z tą okładką ? – pytam więc konkretnie.
  • Wierzę w potęgę twojej intuicji i nie ma przypadków w twoim przypadku.

Piotr zajął się swoimi sprawami, a ja Lutrem. Im dłużej, tym więcej miałam podejrzeń. W mojej głowie świtało pewne pytanie, ale bałam się je po prostu zadać. W końcu nie wytrzymałam …

  • Homiel, czy Piotr może być Lutrem ?
  • Nie może, a był. Zresztą Marcinem …
  • ???!!! Jesus Christi !!!…  – wyrwało mi się.

Oboje dosłownie zamarliśmy. Piotr zaczął się śmiać nerwowo.

  • Co za bzdury !
  • I tak dochodzimy do prawdy.
  • Wszystkie kurtyny są ściągane.

Piotr siedział sztywny, a ponieważ niewiele o Lutrze wiedział, zaczęłam mu czytać na głos  z  https://pl.wikipedia.org/wiki/Marcin_Luter

  • Marcin Luter, niemiecki reformator religijny, teolog i inicjator reformacji, mnich augustiański, doktor teologii, współtwórca luteranizmu.. Zakonnik?! Byłeś zakonnikiem! – i przypomniałam sobie słowa AIDY.
Pani mąż był kiedyś zakonnikiem – p. s. myślę, że lepiej mówić po prostu duchownym. http://osaczenie.pl/wp/2016/04/25/jak-syn-marnotrawny/

W październiku 1510 roku Luter wyjechał do Rzymu, by odwołać się do papieża Juliusza II od decyzji prowincjała saskiej kongregacji Staupitza, nakazującej podniesienie ogólnego poziomu obserwacji. Wrócił zdruzgotany obrazem jaki zastał. Papież, poświęcający wiele czasu wojnom, bezceremonialne zachowanie księży, bluźniercze żonglowanie sakramentami, czy wreszcie to co wywołało jego największy wstrząs i oburzenie – odprawianie w pośpiechu siedmiu mszy świętych przy jednym ołtarzu (pewien ksiądz, widząc, że Luter odprawił dopiero jedną trzecią swojej mszy, poganiał go słowami „Pośpiesz  się! Inni czekają!”. Podróż do Rzymu nie miała większego wpływu na rozwój poglądów teologicznych Lutra, jednak wyniesione z niej doświadczenia wpłynęły na jego późniejszą postawę w walce z papiestwem.

  • To w twoim stylu, chciałeś porządek robić … Nic się nie zmieniłeś – zaczęłam się śmiać.

Wydawały mi się słuszne pomysły Lutra, ale im dalej studiowałam jego historie, tym więcej miałam wątpliwości. Zaczęłam w pewnym momencie coś rozumieć.

Do opuszczenia kryjówki zmusiły go rozruchy, jakie wybuchły w Wittenberdze, a które wywołało radykalne skrzydło reformatorów domagające się natychmiastowego zniesienia mszy, usunięcia wizerunków świętych z kościołów, wprowadzenia komunii pod dwiema postaciami, posuwając się przy tym do czynów obrazoburczych. Drogą codziennych kazań i spotkań udało mu się uśmierzyć tumult i znieść przedwczesne reformy. Przeciwstawiając się średniowiecznemu stosunkowi kościoła do państwa, głosił, że istnienie władzy świeckiej jest zgodne z porządkiem Bożym, dając tym podstawy, na których w XVIII w. oparła się nowoczesna idea państwa. Na bazie niezadowolenia społecznego i częściowo pod wpływem błędnie rozumianej nauki Lutra o wolności chrześcijańskiej, w 1525 roku wybuchła w Niemczech wojna chłopska. W której zginęło ok. 150 tys. osób

  • Hmm…. Luter dobrze zaczął, ale w fatalnym kierunku to się obróciło. Wymknęło się spod kontroli – komentuję na głos, a Piotr ciągle milczał.

Luter nie darzył Żydów sympatią. Pozostał w tym względzie typowym przedstawicielem XVI-wiecznego niemieckiego mieszczaństwa, dla którego Żydzi byli przede wszystkim niepożądaną konkurencją ekonomiczną. W 7-punktowym planie zawartym w traktacie O Żydach i ich kłamstwach (1543) wzywał do ich napiętnowania i dyskryminacji; proponował między innymi, aby palić żydowskie szkoły i synagogi, burzyć ich domy dla chwały Boga czy wprowadzić przymusową pracę dla Żydów. Antysemickie pisma Lutra w XX wieku cytowali narodowosocjalistyczni teolodzy tłumacząc w ten sposób przyczyny prześladowań i zbrodni ludobójstwa holocaustu.

  • …….. – Piotr nadal milczy, ale już pobladł.

Luter wzywał do zabijania czarownic (mówił przy tym wyłącznie o kobietach, nie o czarownikach), tak jak zabija się morderców i rabusiów.

  • Nie mam pojęcia jak AIDA mogła to wiedzieć … Powiedziała, że Piotr był kiedyś zakonnikiem, który sprzeniewierzył się Bogu. Czy tak wyglądało sprzeniewierzenie ? – pomyślałam.
  • No toś … narobił – byłam pod przytłaczającym wrażeniem.
  • Ale byłem kanalią … – Piotr wydukał ze smutkiem.
  • Nie oglądaj się do tyłu. Zostaw to.
  • Nie szukaj tam niczego. Idź do przodu, a nie do tyłu.
  • Hmm … Kiedyś podzieliłeś kościół, teraz może połączysz …? – powiedziałam myśląc o wielkiej fali i planie, który przygotował Ojciec.
  • Jest jeden Bóg.
  • …. Hmm… To ciekawe… – zwróciłam na coś uwagę.
  • Mamy październik, a w październiku tego roku mija 500 lat reformacji – 31 października 2017 roku mija dokładnie 500. rocznica ogłoszenia 95 tez, które według przekazu Marcin Luter przybił do drzwi kościoła zamkowego w Wittenberdze. https://www.luther2017.de/pl/2017/jubileusz-reformacji/
  • Hmm… To musi mieć swoje znaczenie, że się dowiedziałeś akurat teraz – nie miałam wątpliwości. Ojciec jest przecież matematyczny, bardzo matematyczny.

Czytam dalej na głos.

Początkowo Luter był tolerancyjny i pokojowo nastawiony do większości ludzi. Twierdził, że „wiara jest wolnym wyborem, którego nie można narzucać”, zaś palenie heretyków jest sprzeczne z wolą Ducha Świętego. Jednakże z biegiem czasu zaczął przyzwalać nie tylko na banicję innowierców, ale nawet na karę śmierci w przypadku agresywnego odłamu anabapystow.

  • To już diabeł – Piotr.
  • Nooo, jeśli to prawda, to niezłe ziółko byłeś – nie wiedziałam co powiedzieć.
  • Przyjrzyj się tej Pani. Katarzynie.
  • … ???!!! …  – zrobiłam wielkie oczy. Luter był żonaty, jako mnich ?!
Lucas Cranach; Marcin Luter i Katarzyn von Bora. 1529.

13 czerwca 1525 Marcin Luter ożenił się z byłą zakonnicą Katarzyną von Bora. Była ona jedną z 12 sióstr, które pod wpływem nauk Lutra uciekły z klasztoru w Nimbschen. Marcin Luter pomagał byłym zakonnicom znaleźć dach nad głową, jak również szukał dla nich odpowiednich mężów (w przypadku reformatora inicjatywa matrymonialna wyszła nie od niego samego, a od Katarzyny).

Tym razem to ja zaczęłam się nerwowo śmiać, bo coś sobie przypomniałam.

-Pokazał mi teraz jak się dziwisz przed komputerem… 
-Ciekawe kim ja byłam… – zamyśliłam się 
–Ponoć zawsze byłam koło ciebie. 
-Zakonnicą.……– poczułam się, jakby mi teraz ktoś usunął ziemię spod nóg. Przypomniałam sobie pierwsze spotkanie z AIDĄ. Usłyszałam wtedy, że byłam zakonnicą i nasza znajomość z Piotrem była bardzo… zażyła?! Nie napisałam tego na blogu uznając, że się pomyliła. Wielokrotnie o tym rozmawialiśmy między sobą, ciesząc się, że nawet w zakonie było nam ku sobie… 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/02/10/rozaniec-ma-wielka-sile-bron-atomowa-wymieka/
  • Też miałaś w tym udział. Przyjrzyj się jej, może coś znajdziesz.
  • ……. – musiałam mieć nietęgą minę.
  • Dlaczego mamy to wszystko wiedzieć ? – pyta Piotr.
  • Możesz wiedzieć bez problemu, bo to uniesiesz … nie byłam tego taka pewna, bo siedział sztywny z wrażenia jak mumia.
  • Homiel powiedział, że krzyż jest twój, pochodzi z XVIII wieku, a to mniej więcej 200 lat po Lutrze – szybko analizuję sytuację.
  • Powiedział, że też zdradziłeś. Do tego stopnia, że utraciłeś ten krzyż … Kim był wtedy Piotr ?
  • Stopniowanie wiedzy daje pełną wiedzę.
  • Pan Bóg ci wybaczył. Pamiętaj.
  • …. Kiedyś to przynajmniej włosy miałeś – zakończyłam wszystko żartem, bo naprawdę nie wiedziałam co  powiedzieć. Szok.



Dopisane 06. 06. 2018 r.

Długo się zastanawiałam, czy pisać o Lutrze. Nie chcę tu bowiem robić niepotrzebnej sensacji, ale wyciągnąć jedynie z tego kolejną naukę.


  • Też miałaś w tym udziałmusiałam sprawdzić o jaki udział chodzi.

Zauroczony żoną Luter przeżywał jednak czasami chwile buntu. Swoim uczniom zwierzył się kiedyś po cichu: „Gdybym miał jeszcze raz znaleźć żonę, wówczas wykułbym z kamienia kobietę posłuszną.” Był to jeden z niewielu wysoków małżonka. Po każdym z nich „Kasia” zaraz wracała na piedestał. Zachwytom Lutra trudno się dziwić. „Kasia” była jego prawdziwą podporą. Luter, oddany całkowicie kościelnej reformie, nie miał głowy do spraw codziennych. Bez zapobiegliwej małżonki najprawdopodobniej nie miałby nawet, co do garnka włożyć, zarabiał bowiem bardzo niewiele. To Katarzyna von Bora była ministrem finansów swego męża, wydzierżawiając pomieszczenia dawnego klasztoru, w którym mieszkali wraz z czwórką dzieci (dwójka zmarła w dzieciństwie). https://kobieta.wp.pl/wspaniala-katarzyna-von-bora-5982318453478529a

Jednym słowem, Katarzyna stworzyła mu warunki, aby Luter mógł swobodnie zająć się swoją pracą. Zabawne, jak sobie tak pomyślę… to dzisiaj jest dokładnie odwrotnie.


  • Kościół gotycki, przed ołtarzem po lewej stronie jest duża tablica. Przy tablicy straciłeś, co miałeś.

Wittenberga ma dwa kościoły gotyckie, ale to Kościół Najświętszej Marii Panny – dawny katolicki (!) kościół farny jest uważany za kościół Marcina Lutra. Położony nieopodal rynku, wraz z kościołem zamkowym stanowi dominantę w panoramie historycznego miasta. Od XVI wieku kościół luterański, ważne miejsce w początkowych dziejach reformacji w Niemczech. Świątynia gromadzi liczne dzieła sztuki, przede wszystkim pamiątki z okresu reformacji, m.in. liczne dzieła malarstwa związane z artystycznym rodem Cranachów. https://pl.wikipedia.org/wiki/Kościół_Najświętszej_Marii_Panny_w_Wittenberdze

Nie pojechaliśmy tam jeszcze i raczej nie pojedziemy, ale na szczęście jest internet, więc czy są tam tablice, łatwo sprawdzić. Szukając według wskazówek tej właściwej tablicy szybko się zorientowałam, że nie mam jednej istotnej informacji. Przed ołtarzem, po lewej jak i po prawej stronie widnieją tablice. Problem w tym, że w zależności od tego, czy stoję twarzą do ołtarza, czy tyłem… lewa strona może być prawą stroną. Tak więc de facto trzeba byłoby sprawdzić wszystkie tablice. Ważna wskazówka; tablice musiały istnieć przed śmiercią Lutra, czyli co najmniej do roku 1546, a większość wiszących obecnie tam obrazów i tablic jest z okresu późniejszego.

Główny ołtarz z obrazami Cranacha; Ojca i syna powstał jeszcze za życia Lutra. O pozostałych zabytkowych obrazach i tablicach więcej; 

www.eva-leipzig.de/material/leseproben/pdf/zw_9783374030828_digital_LP.pdf

https://books.google.pl/books?id=JULh-rKevCsC&pg=PA43&lpg=PA43&dq=stadtkirche+wittenberg+chorraum&source=bl&ots=AKcXPwZI6C&sig=hoqgvdUj94Bk11WS5OEDeVMwcWg&hl=pl&sa=X&ved=0ahUKEwjp-Oj13ujWAhXDHpoKHU3BAAg4ChDoAQg5MAM#v=onepage&q=stadtkirche%20wittenberg%20chorraum&f=false

Jest jeszcze jeden kościół, w którym Lutra pochowano;

www.schlosskirche-wittenberg.de/index.php/de/

Tam również istnieje kilka tablic, ale są to tablice nagrobne (m.in. www.museum-nuernberger-kunst.de/projects/show/701-grabmal-friedrichs-weisen-wittenberg

Obydwa kościoły można obejrzeć na tych filmach; 

https://www.youtube.com/watch?v=i62aupO-XMM

https://www.youtube.com/watch?v=4ypQWdmVZ2g

https://www.youtube.com/watch?v=2KIWQEiUQNc


Nie udało mi się znaleźć tej jednej tablicy, może już nie istnieje, a może istnieje gdzie indziej, w jakiś archiwach muzealnych. W sumie nie jest to takie istotne. Istotne jest co stało się przy tej tablicy.

  • Przy tablicy straciłeś, co miałeś. Za to, co zrobiłeś.

Wczoraj przygotowując ten tekst (z wielkimi oporami i wahaniami), nasunęły mi się nowe pytania. Poprosiłam Ojca o odpowiedź.

  • Co stało się pod tą tablicą? Co się tam wydarzyło?
  • ……..
  • Zobaczyłem odcinek z „Czterech pancernych” jak zginął Olgierd. Ten odcinek nazywał się „Rozstajne drogi”.
  • Czyli doszło do rozstania… Ok… Ale mi chodziło, co takiego zrobił Luter pod tą tablicą?
  • Kiedy dochodzi do rozstania dróg?
  • Kiedy się umiera?
  • Nie… Nie tu.
  • Kiedy się znajduje nowy cel, nowe kierownictwo?
  • Oooo tak.
  • Jak mogłem Cię zdradzić? – Piotr powiedział to w wielkiej żałości.
  • Nigdy mnie nie zdradziłeś.
  • Ale się jednak rozstaliście – wtrącam się.
  • Zawsze byłem blisko.
  • ………
  • Podstawowe pytanie… co Lutrowi zabrano? – drążę dalej.
  • Wszystko.
  • Wszystko? A może jakiś mały przykład z tego „wszystko”?
  • Co jest dla ciebie najcenniejsze w życiu?
  • Rany…. – pomyślałam. Miałam teraz mętlik w głowie. Spojrzałam na Piotra i może powinnam powiedzieć, że Piotr, bo by się jeszcze obraził, że nie Piotr… ale w końcu powiedziałam prawdę …
  • Bóg.
  • Czy odpowiada ci to wyjaśnienie? Czy zrozumiałaś?
  • Bóg jest wszystkim.
  • ……..
  • Czyli… Luter tracąc Boga stracił opiekę, kontakt….?
  • Jego modlitwy nie były słuchane.
  • Bóg się odwrócił, kiedy się modlił.

I teraz doszła do mnie ta pełna jasność. Człowiek, którego modlitwy nie zostają wysłuchiwane jest zdany tylko na siebie, bez opieki, bez wsparcia, bez… ochrony. Owca rzucona pośród wilki i pustka.

Co zaszło przy tej tablicy? Myślę, że doszło do jakiejś wewnętrznej walki, wyznania, „rozmowy”. Patrząc na Piotra nie sądzę, aby Luter słyszał Ojca, ale Ojciec przecież słyszy wszystko. Nie sądzę, żeby słyszał Ojca, bo gdyby słyszał nigdy by tego nie zrobił, co zrobił. Po dokładnym zbadaniu życiorysu Lutra i patrząc z perspektywy dzisiejszej wiedzy, jaką posiadam widzę, że po prostu… stracił wiarę i chciał uczynić Kościół po swojemu. Z pełną świadomością sprzeniewierzył się Bogu, a konsekwencje będą tragiczne. Co za porażka…


  • I tak dochodzimy do prawdy.

Czyli podsumowując. Piotr odzyska to, co utracił. Jego dusza najpierw coś utraciła ….

  • Przypominam ci. Stare miasto, stary kościół. Tam zdradził, tam zostało mu wszystko odebrane. Przy tablicy straciłeś, co miałeś. Za to, co zrobiłeś.

… a teraz odzyskuje.

  • Zwrócę do ciebie przywileje i obowiązki.

Czasami nie wystarczy jedno życie, aby odzyskać Boga. Czasami trzeba przejść naprawdę długą i trudną drogę. Proszę spojrzeć na tę historię z innej perspektywy. Nawet kiedy człowiek odwraca się od Boga,  Bóg zawsze jest blisko i czeka. Człowiek upada, raz, drugi, trzeci… aż zrozumie. Ojca miłość, miłosierdzie jest niewyczerpane. On ciągle czeka, na każdego. 

  • Pan Bóg ci wybaczył. Pamiętaj.

Do wszystkiego potrzebny jest czas i ten czas nastał.

01. 10. 17 r. Warszawa.

Pojechaliśmy do katedry, do „naszego krzyża”. Do kwiatów stojących pod krzyżem dołączyliśmy jeszcze jeden kupiony w Ikei. Było mnóstwo ludzi, gdyż jak się okazało dzisiaj Dzień Harcerstwa. Widząc ten tłum chcieliśmy się wycofać, ale nam nogi jakby wtopiły się w podłogę. Wszystko poza tym było po staremu. Był i krzyż, była i żebrząca kobieta. Poszliśmy do komunii…

  • Potem ci coś powiem – Piotr nachyla się do ucha.
  • …….
  • Kiedy chcieliśmy wyjść usłyszałem Ojca… – opowiadał już w aucie. 
  • Przyjmiesz Mojego Syna, dasz jałmużnę i czekaj na znaki.
  • Zanurzysz się w kąpieli.
  • … ? … 
  • Teraz już wiem dlaczego musieliśmy wczoraj przyjechać do Warszawy. Gdybyśmy dzisiaj jechali, to nie dalibyśmy rady tu przyjść, w Szczecinie też byśmy nie poszli.
  • W Szczecinie przybierasz cywilne szaty, a tu jesteś w zbroi.
  • ….. Czuję, że jestem po kąpieli i stoję w przedpokoju. Czekam na wejście do pokoju … Nie wiem jak to wyjaśnić.
  • Przecież właśnie to zrobiłeś – rzeczywiście wszystko jest jasne, to odniesienie do pięknej wizji z białym domkiem.


Wieczorem oglądaliśmy Wiadomości i informacje o wprowadzanych zmianach dotyczących funkcjonowania szpitali; https://www.zdrowie.abc.com.pl/zmiany-w-prawie/od-niedzieli-zacznie-funkcjonowac-tzw-siec-szpitali,114709.html

  • Ty długo musiałeś czekać w SOR-e i ledwo przeżyłeś i to dosłownie dzięki Bogu ! – przypominam sobie każdy moment zawału.
  • I co z tą wiedzą zrobisz ? – pyta się Ojciec Piotra.
  • Po Edziu popłakiwali, a po tobie byłaby rozpacz.
  • Mogłeś pociągnąć ludzi za sobą.
  • Musiałabyś trzymać mamę – Piotr do mnie.
  • A kto Olę by trzymał ?
  • Ona jest silna.
  • Jesteś tego pewny ?
  • Każdy zrobił swoje, a teraz ty musisz zrobić swoje.
  • Jesteś Nam to winny.

Piotr ciągle zmęczony po wczorajszej jeździe leżał rozłożony na kanapie i oglądał TV.

  • Zobacz, sytuacja w Polsce jest coraz lepsza – w pewnym momencie w końcu się odezwał.
  • Czekałeś na październik, więc nie może cię nie zaskoczyć.
  • A może nic nie będzie ?
  • Chcesz suchą nogą przejść przez morze ?
  • Niektórym się udało, na przykład Mojżesz – zagadnęłam ze śmiechem.
  • Jeśli idziemy w te tony, to mógłbyś przefrunąć.
  • ….. Nadejdzie chwila, kiedy zapomnisz o tym świecie, a przypomnisz sobie o Naszym świecie.
  • Przecież żyję tutaj.
  • To nie ma znaczenia.
  • Aż tak się zmienię ?
  • Nie do poznania.


03. 10. 17 r. Warszawa.

Idąc do kawiarni zauważyłam, że Piotr już czekał i nie wyglądał zbyt pewnie. Był lekko blady i jakby nieobecny.

  • W kościele na mszy zobaczyłem niesamowitą istotę – powiedział od razu, kiedy tylko usiadłam.
  • Miała zamknięte oczy i była w pozycji leżącej, ale w głowie miała cały wszechświat, jej głowa ciągle pracowała. Usłyszałem...
  • Rozmyślam o tobie.
  • Przeprosiłem tę istotę za wszystko co zrobiłem, za wszystkie przykrości … To na pewno istota nie stąd, była podobna do człowieka, to ktoś bardzo stary, stary jak świat.
  • Stęskniłem się za tobą, Mały.
  • Bez przerwy myślała nad tym, co ma się dziać, słuchała modlitw. Miałem wrażenie, że ta istota reguluje wszystkim, wszystkimi wymiarami, niby jest człowiekiem, a nie człowiekiem.

Opowiadał z przejęciem i ciągle wzruszył bezradnie ramionami, ponieważ nie był w stanie zrozumieć, co widział. Jego techniczny umysł nie mógł tego przetrawić. Kiedy skończył, bardzo osłabł. Zaczęłam się nawet obawiać, czy to nie serce odezwało się tak nagle. Zsunął się lekko w siedzeniu i skulił.

  • Wiesz, co teraz usłyszałem ?
  • I nadszedł ten, co wyssał palec Ojcu i ma na imię Piotr i ocali tych, co mają być ocaleni i wróci.

Zamilkł. Ja też się nie odzywałam. Może to samego Ojca zobaczył ? Któż mógłby zarządzać całym wszechświatem jak nie On ? A może to jakiś niebiański Mędrzec ? 

  • Wiesz dlaczego Iza się nie odzywa ? Widzę ją w tubie świetlnej, gacek się od niej odbija – faktycznie, od jakiegoś czasu nie mamy od niej żadnych wieści. 
  • Żeby tak mogło być, ciebie posłałem.
  • Zawodzę cię czasami Ojcze.
  • Tak naprawdę nigdy mnie nie zawodzisz. To była nauka.
  • Możesz wstać z kanapy i jesteś gotów. Doszedłeś do siebie.
  • Hmm … Na tej kanapie nie mam już zamkniętych oczu, stoję wyprostowany.

Sporo czasu musiało minąć, zanim Piotr zaakceptował siebie, to znaczy … kim jest. Kiedyś bronił się rękoma i nogami, a teraz wstaje i jest gotowy.

  • Do wszystkiego potrzebny jest czas i ten czas nastał.
  • Co by to nie znaczyło, tak się stanie.
  • …. Coś dziwnego dzieje się z moją głową … Spojrzałem na lampę i zobaczyłem przewody, które sięgały do elektrowni i ludzi, którzy tam pracują … To jest nienormalne – pociera czoło.
  • Czuję się dziwnie, jakbym był w dwóch światach naraz … Obco …
  • A mi się wydaje, jakby cię codziennie po trochę szykowali, dodawali nowe możliwości.
  • …….. – Piotr wodził nieobecnym wzrokiem dookoła…
  • Słyszę Winterberg(i)a.
  • … ?! … 
  • A co to ? – pyta już naprawdę zmęczony.
  • Przypominam ci. Stare miasto, stary kościół.
  • Aaaa … Co tam robiłeś ? – niepewnie spytałam Piotra myśląc, że wie.
  • Tam zdradził, tam zostało mu wszystko odebrane.
  • …. ?!!! … 
  • A krzyż ? Ponoć w Krakowie zdradził ? 
Sprawa krzyża tak mnie nurtuje przez ostatnie dni i noce, że postanowiłam wyciągnąć od Homiela informacje nawet na siłę. 
-No proszę cię ładnie, czyj on był? 
-Twój, dawno, dawno temu. Dlatego jest złamany. Sam go złamałeś – zwrócił się do Piotra.
-……. – dosłownie osłupieliśmy. Spojrzeliśmy na siebie kompletnie zaskoczeni i z wrażenia o mało Piotr nie wbił się w tył samochodu, który jechał przed nami.
-Odzyskałeś, co utraciłeś. Ten ksiądz kiedyś zdradził.  
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/02/10/rozaniec-ma-wielka-sile-bron-atomowa-wymieka/ 
  • Sprawdź.
  • W którym wieku ?
  • Kościół gotycki, przed ołtarzem po lewej stronie jest duża tablica.
  • Przy tablicy straciłeś, co miałeś. 
  • Za to, co zrobiłeś.

Myślałam, że z krzesła spadnę z wrażenia i jednocześnie bardzo zaczęła mnie boleć głowa. Widocznie wewnętrzne napięcie spowodowało u mnie wybuch nagłej migreny. Piotr odwiózł mnie szybko do domu i pół godziny później już leżałam w łazience na podłodze z głową w sedesie. Dawno nie miałam takiego ataku, trwał 5 godzin, 4 wymioty, 3 tabletki i nic. Zadzwonił Piotr i tylko rzucił, że wraca szybciej. Nawet nie miałam okazji mu o tym powiedzieć. Gdy przyjechał, z miejsca zajął się moją głową.

  • To Homiel kazał mi przyjechać do domu. Już w aucie wbiłem światło do twojej głowy, ale też i do całego organizmu. Musiałaś brać jakieś tabletki, bo miałaś w środku czarne od czubka głowy do żołądka – … rzeczywiście brałam, ale się nie przyznałam.
  • Zrobiłem tym razem inaczej. Najpierw puściłem ci światło, ale Homiel mi powiedział, żebym przestał. Kazał wytworzyć nad tobą kulę światła. I ta kula sama zaczęła pączkować. Najpierw zrobiła jedną małą, ona zeszła niżej do gardła, potem następną i następną. Miałaś kilka kul w organizmie i one wirowały i rozświetliły cały organizm.
  • Dlaczego akurat to zawsze muszą być kule ? – spytałam półprzytomnie.
  • To twoje symbole.
  • … ??? … – moje, czy Piotra ?
  • Narysuję ci, co zobaczyłem … – wziął mój notes.

Po godzinie wszystko mi przeszło. Uświadomiłam sobie właśnie, że się boję. Boję się, że kiedyś Piotra naprawdę zabraknie i co wtedy ?


Gdy doszłam do siebie, siadłam do komputera i wklepałam w Google „Winterbergia”. Piotr dość często słysząc po aramejsku, czy niemiecku, nawet angielsku robi małe literówki, wiec byłam pewna, że i tym razem nie musi być dokładnie Winterbergia. Pierwsze co się pojawiło to Wittenberga https://pl.wikipedia.org/wiki/Wittenberga … i to było pierwsze zaskoczenie. Stare miasto z dwoma kościołami… gotyckimi. Drugie zaskoczenie. Uwielbiam takie sytuacje, więc drążyłam dalej według wskazówek.

  • Centrum reformacji, znane z działalności Marcina Lutra, stąd jego oficjalna nazwa Lutherstadt Wittenberg. Miasto Lutra Wittenberga… – czytam Piotrowi na głos.
  • To wielka rzadkość, gdy dostajesz tak precyzyjnie wskazówki, więc musi mieć to swoje znaczenie.
  • Hmm… I śmiałabym się, gdybyś miał z tym Lutrem coś wspólnego.
  • Nie znam gościa – Piotr po swojemu, czym mnie niesamowicie rozśmieszył.
  • Homiel mi teraz mówi, że powinniśmy tam pojechać.
  • Że co ?  – mina mi zrzedła. 
  • …… – Piotr wzruszył tylko ramionami, że tylko przekazuje. 



Dopisane 04. 06. 2018 r.

  • I nadszedł ten, co wyssał palec Ojcu i ma na imię Piotr i ocali tych, co mają być ocaleni i wróci – niezrozumiałe jest sformułowaniewyssał palec Ojcu”. Sprawdzając Biblię napotkałam pewne podobieństwo;

19 Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się bawił. 20 U bramy jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami, imieniem Łazarz. 21 Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza; nadto i psy przychodziły i lizały jego wrzody. 22 Umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. 23 Gdy w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. 24 I zawołał: „Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu”. 25 Lecz Abraham odrzekł: „Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. (Ewangelia wg Św. Łukasza).

Na podstawie tego fragmentu mogę słowa Ojca nieco uprościć;

I nadszedł ten, nad którym ulitował się Ojciec i ma na imię Piotr i ocali tych, co mają być ocaleni i wróci. 

Imię to nie nazwa. To zakres obowiązków i wiedzy.

28. 09. 17 r. Szczecin.

Jechaliśmy do Szczecina autem. Prawie 5 godzin jazdy, a Homiel ledwo się odzywa.

  • Dlaczego nic nie mówisz ?
  • Zaspany jestem.
  • …….. – wybuchłam radosnym śmiechem. Przed chwilą to samo powiedział Piotr. Najwyraźniej obaj grają do jednej bramki. 

Ponieważ się nie odzywał, włączyliśmy radio, a tam oczywiście polityka. Wiedząc już jak działa Niebo zauważyłam …

  • Homiele świetnie załatwiły Petru. Elegancko można powiedzieć. Zobacz … Ktoś się pomylił przy kontach i ktoś „przypadkowo” zrobił zdjęcie … I wszystko w jednym krótkim przedziale czasu.
  • ……. – Piotr się zaczyna śmiać.
  • Homiel puścił ci porozumiewawczo oko. 

Wieczorem. Dzisiaj przeczytałam;

Czterech kardynałów napisało list do papieża, w którym domagają się odpowiedzi na wątpliwości dotyczące adhortacji Amoris Laetitia, w której jest mowa o dopuszczeniu do przyjmowania komunii świętej rozwodników, którzy są w kolejnym związku małżeńskim. Pod listem podpisało się czterech kardynałów: Walter Brandmüller, Joachim Meisner, Raymond Burke oraz Carlo Caffarra. Obawy kardynałów wzbudził zapis, który znalazł się w adhortacji Amoris Laetitia napisanej tuż po synodzie na temat rodziny. Dotyczy on przyjmowania komunii świętej przez rozwodników, którzy wstąpili w kolejny związek małżeński. Duchowni wyrazili „głębokie zaniepokojenie” możliwością dopuszczenia takich osób do przyjmowania sakramentu. Kardynałowie zadali w tej sprawie pięć pytań. Kardynałowie chcieli uzyskać odpowiedź na pytania, czy nadal istnieją „absolutne normy moralne, które zakazują czynów wewnętrznie złych, a które są wiążące, bez wyjątków”. Inne pytanie dotyczyło tego, czy „nauczanie świętego Jana Pawła II w encyklice Veritatis Splendor jest nadal ważne”.

https://www.wprost.pl/swiat/10030898/Kardynalowie-pisza-list-do-papieza-w-sprawie-komunii-dla-rozwodnikow-Sprzeciw-konserwatystow.html

Piotr jest pod wrażeniem rewelacji, które głosi Franciszek, ale wrażeniem negatywnym, z czym się ja akurat nie zgadzam. Pytamy się Homiela…

  • Jeśli rozwodnik chce do Jezusa, to co ? Ma zabronione ? Jakaś babka jest maltretowana przez męża i się rozwodzi, bo musi … To już ma przechlapane ? – nie potrafię tego zrozumieć.
  • Żyje wiele razy, by to naprawić.
  • Czyli nie mają szansy ?
  • To bardzo skomplikowane, dlatego to tak długo trwa.
  • Bita kobieta bierze cierpienie na siebie.
  • Ten, co bije, jego dusza też cierpi. To droga.
  • A dogmaty się nie zmieniają.
  • Ale Kościół musi upaść. Zbyt wiele grzechu.
  • Oglądałam o kobiecie, która wzięła ślub kościelny, a okazało się, że facet mam już żonę. Czy to jej wina? I co? Nie może iść do Chrystusa?
  • Dlatego to jest trudne.
  • Czyli wszystko powinno być rozpatrywane indywidualnie?
  • Inaczej nie byłabyś kim jesteś.
  • ……. – znowu mnie zaskoczył.
  • Dowiesz się wszystkiego.
  • Hmm… Chciałabym się upewnić, czy faktycznie byłam blisko Jezusa kiedyś – pomyślałam.
  • Tak bardzo chcesz? odpowiedział najwyraźniej czytając mi w myślach! Przestraszyłam się.
  • Dlaczego?
  • …….. – nie potrafiłam odpowiedzieć.
  • Czujesz niezrozumiałą więź?
  • Taaaak – powiedziałam wolno i ulżyło mi, że ujął to w ten sposób.
  • Narastającą.

Nie miałam siły pytać dalej.



29. 09. 17 r. Szczecin.

Coraz bliżej października. Nasze myśli krążą tylko wokół jednego. Czy się wydarzy, co się wydarzy, jak się wydarzy i kiedy się wydarzy…? Dzisiaj rano zastałam Piotra siedzącego na łóżku, bardzo zamyślonego.

  • Co się stało…?
  • Rano obudziło mnie uczucie, że ktoś na mnie patrzy. Otworzyłem oczy i widzę nad sobą wielkie oczy. Czułem ich energie przychodząca do mnie, więc szybko swoje oczy zamknąłem. To był odruch. Ale nawet jak zamknąłem, to je widziałem i nie wiem jak to jest możliwe. Usłyszałem…
  • Powołuję Swoje imię w tobie.
  • Patrz w oczy Moje. Wchodzę w ciebie, a ty we Mnie.
  • Przywracam ci imię twoje. Powołuję cię do życia.
  • Budzę siebie w tobie. Nie bój się nazywać rzeczy po imieniu.
  • Zwrócę do ciebie przywileje i obowiązki.
  • Imię to nie nazwa. To zakres obowiązków i wiedzy.
  • ……. Nakazał ci Ojciec patrzeć ? – byłam zdziwiona. 
  • Nie odważyłem się. Miałem zamknięte, ale i tak widziałem Ojca … Nie wiem jak ci to opisać. Gdy otworzyłem moje oczy, Jego oczy lekko się rozpływały. Gdy zamykałem, to widziałem Jego oczy wyraźniej. Nie wiem jak ci to wytłumaczyć.
  • Mały…, przebudzam cię … 

Wieczorem.

Mieliśmy wyjeżdżać jutro, a tu nagła zmiana planów. Musieliśmy wyjechać już dzisiaj. Miałam nadzieję, że będziemy rozmawiać, ale słońce już zachodziło i ledwo widziałam co piszę.

  • Homiel mówi, żebyś nie pisała…
  • Dbaj o oczy. Ćwicz głowę, przedłuży młodość.
  • …?! … – ale numer ! I to prawda ! Nie stan skóry, a stan głowy czyni cię młodym.
  • Te nasze układanki, plany są nic niewarte. Mieliśmy jutro, a jedziemy dzisiaj. Wszystko sprawdza się co Oni planują, a nie co my planujemy, a potem się dziwimy – mówię po długim namyśle.
  • Twoja wiara będzie poddana weryfikacji.
  • Moja ? Czy twoja ? – pytam Piotra. Homiel czasami tak przemawia, że nie jestem pewna do kogo kieruje swoje słowa.
  • Nie, chyba twoja ! – Piotr się cieszy, że umknie spod topora, a ja się zastanawiam w jakiż to sposób zostanę zweryfikowana.

Jedziemy dalej…

  • Możesz jechać spokojnie, bo wiele dla ciebie jazd już ci nie przewiduję, że będziesz sam prowadził.
  • Tak ? Dlaczego ? – Piotr się zdenerwował.
  • Po prostu.
  • Homiel nie przewiduje, że będziesz sam prowadzić ? – pytam, ponieważ nie jestem pewna czy dobrze usłyszał. Konstrukcja zdania trochę mnie zdziwiła.
  • Nie będziesz sam w stanie prowadzić ? Tak to mam rozumieć ?
  • Nie wiem…

Kiedy już nie mogłam zapisywać zaczęłam opowiadać o porannym zdarzeniu.

  • Dzisiaj rano byłam u zaprzyjaźnionej fryzjerki. Wiele wie na temat Nieba, bo czyta blog. Opowiedziała, że 3 tygodnie temu zmarł jej teść. W tym samym czasie miała wraz z koleżanką zaplanowany wyjazd do Grecji, z którego siłą rzeczy musiała zrezygnować. Jej koleżanka zdecydowała się jednak pojechać. Przed odlotem miała niesamowity stres, do tego stopnia, że odwiedzała toaletę co kilkanaście minut. Dosłownie cała się trzęsła. Moja znajoma nauczona tym, co czyta na blogu poprosiła zmarłego teścia o pomoc, aby ją uspokoił. I ta koleżanka siedząc na lotnisku w poczekalni doznała ciekawej sytuacji. Zdarzyło się coś, co nią bardzo poruszyło. Poczuła silny ucisk dłoni na swoim ramieniu… jak zrobił to Edziu… I wtedy poczuła, jak ogarnia ją wszechobecny spokój.
  • Kiedy moja fryzjerka mi o tym z takim przejęciem opowiadała, w tym momencie rozlega się nad nami, w sufit, bardzo mocne uderzenie, jakby ktoś walnął młotem. Obydwie jednocześnie spojrzałyśmy w górę, potem spojrzałyśmy na siebie, ale żadna z nas nic nie powiedziała. Dopiero po jakiejś chwili. ..
  • To pewnie u sąsiadów z góry coś upadło na podłogę.
  • Kilkanaście minut minęło i do salonu wchodzi nowa klientka, która jak się okazało mieszka dokładnie nad tym sufitem. Więc jeśli miałoby coś upaść, to właśnie u niej.
  • Upadło ci coś ? … pyta ją moja fryzjerka.
  • Nie … dlaczego ? Spytała zdziwiona. Jajecznicę robiłam ….
  • Na pewno ?
  • … A ona nadal zdziwiona o co nam chodzi – opowiadam Piotrowi. 
  • Homiel, co to było ? – pytam teraz.
  • To sygnał dla ciebie i dla tej pani.
  • Jesteś bardziej cenna niż myślisz.
  • Pokazał osobę, która zapala starodawne lampy uliczne pod domami. Osoba chodzi od domu do domu i zapala lampę… Daje światło. 




Dopisane 02. 06. 2018 r.

  • Bita kobieta bierze cierpienie na siebie. Ten co bije, jego dusza też cierpi, to drogapowiem uczciwie, że naprawdę trzeba wielkiej wiary, aby te zasady przyjąć bez mrugnięcia okiem i iść zgodnie z wolą Ojca. Szalenie trudny dylemat. Dzisiejszy człowiek praw Boga Ojca już nie akceptuje, a stanowisko Nieba jest niezmienne. 
-Czy to złe, kiedy człowiek się rozwodzi? Przecież czasami dopiero w drugim, a nawet w trzecim małżeństwie człowiek znajduje swoją bratnią duszę? 
-Co Bóg złączył, niech człowiek nie rozłącza. 
-Niech przyjdą do Boga, On im wskaże drogę. Muszą chcieć. 
-Ludzie, którzy się kochają… idą do Boga. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/06/03/zakazany-owoc/
Kiedy mu już przeszło zaczęliśmy dyskutować o obecnym synodzie i rozważaliśmy, czy dopuszczać do świętej komunii rozwodników. Osobiście jest to dla mnie niepojęte, że ktoś, kto wierzy i tego pragnie nie może być rozgrzeszany. Homiel jednak….
-Rzecz to indywidualna… jeśli będziemy tak rozważać to zrozumiemy szczęściepokazał dwóch mężczyzn trzymających się za ręce 
–Kochających dzieci… ale kiedy zobaczymy co robią w nocy to byś się odwrócił. 
-… tak niewielu przechodzi przez te drzwi – znowu pokazał wąskie drzwi i tłum ludzi stojących w kolejce, aby przez nie przejść. 
-Czy rozwodnik może iść do komunii? 
-Nie rozważaj, postępuj. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/10/27/bog-moze-wszystko-wzial-enocha-i-zrobil-metatronem/ 
-Ojcze, nawet księża walczą o homoseksualistów, czy homoseksualista może iść do komunii
-Żyje w grzechu. 
-A rozwodnik? 
-Co Bóg złączył, człowiek nie rozłącza. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/01/25/dalem-wszystko-i-dalem-dekalog/