22. 07. 17 r. Warszawa.
Postanowiliśmy pojechać do Kazimierza mimo, że całe niebo było zasłonięte chmurami. Jadąc ciągle zerkałam w górę doszukując się światła.
- Chyba wracamy … – mówię, a w myślach proszę Homiela o słońce.
- Miej więcej wiary.
Zaczęliśmy rozmawiać i jednocześnie notowałam każde niemal słowo.
- Za rok chcę zmienić jedno auto w firmie, bo się ciągle psuje.
- Tak planujesz ?
- Tak planuję.
- Lubię te twoje plany.
- ……… – i już wiedziałam, że szykuje się ciekawa rozmowa.
Jadąc dostałam SMS od córki.
Ale miałam sen! Dawno nie widziałam czegoś tak realnego. Śnił mi się tata. Siedział na ławce i czekał przed jakąś fabryką, laboratorium. Ja nie wiem co to było, ale jak z filmu sciencie fiction. Obserwowałam go z boku i widziałam, że miał zęby spiłowane na takie kikuty jak się szykuje pod implanty. Dopiero po czasie pokazali, że zrobili dla niego nakładki na zęby, takie tytanowe. Świeciły się jak diamenty i te postacie powiedziały ( nie widziałam ich!), powiedziały tacie, że te nakładki są robione dla niego i teraz będzie już on nie do zniszczenia. Tata w szoku spojrzał, wielkie oczy zrobił i tylko powiedział „o ja pierdzielę!”… hahaha, a ja się obudziłam. Zęby przygotowywał mu mężczyzna w białej szacie do ziemi, miał białą maskę na twarzy i siwe włosy.
Może nie zwróciłabym uwagi na ten sen, gdyby nie ostatnie zdanie. Mężczyzna o siwych włosach to na pewno Ojciec, ale co znaczy ten sen ?
- Ciekawe, dlaczego ten sen dali akurat jej ?
- A dlaczego Oli pokazali podziękowania anioła ?
Gdzieś w górach, w jakimś dużym pustym pomieszczeniu, przypominającym góralską gospodę, stała pośrodku góralska ława. Siedział przy niej mężczyzna z czarnymi lekko kręconymi i lekko długimi włosami, miał niebieską koszulę. Czekał na nas. Kiedy weszliśmy do tego pomieszczenia ten mężczyzna się podniósł i wyraźnie uradowany podszedł do Piotra. Przywitał go jak dawno niewidzianego przyjaciela. Objął Piotra ramionami i przytulił się do niego. Mężczyzna był tak radosny i szczęśliwy, że ciągle nie przestawał się uśmiechać, wciąż szczerzył swoje piękne białe zęby. Miałam wrażenie, że chciał Piotrowi za coś podziękować i jest mu po prostu wdzięczny. Piotr był jednak mniej wylewny, bo stał nieruchomo chyba zaskoczony tą sytuacją, albo nie wiedział do końca kto to jest. Choć wszystko odbywało się bez słów wiedziałam, że On chce powiedzieć udało się. Tylko tyle i aż tyle. http://osaczenie.pl/wp/2016/04/26/aniol-w-niebieskiej-koszuli/
- No właśnie, dlaczego ? – przypomniałam sobie te wizję.
- Bo byś to zlekceważył.
- Może i tak. On miał piękne włosy, a ja nie lubię takich – Piotr zaczął się śmiać.
- Hmm … Czyli ten sen z zębami ma znaczenie ? – a ja potraktowałam to poważnie.
- A nie ?
- Ciekawe, dlaczego laboratorium ? – Piotr dopiero teraz zaczął się zastanawiać.
- W laboratorium przeprowadza się udoskonalenia, ulepszenia, bada się … – analizuję głośno…
- To laboratorium to Niebo ?
- Każdy ba tak chciał.
- Maryja dała ci hełm, teraz te zęby wzmocnione … Szykują cię chyba na wojnę …
- Poetą nigdy nie byłeś.
- Czy gacki wiedzą, kim jest Piotr ?
- Wiedzą tyle, ile powinni wiedzieć.
- Gdy otrzymasz ornat to będziesz jeszcze bardziej skuteczny.
- Będziesz nie do zatrzymania. Ty ich nie odrzucasz, lecz palisz.
- Dlatego laboratorium. Wzmacniają cię – teraz dopiero rozumiem tę symbolikę.
- … Ciekawe ilu jest takich jak ja ? – Piotr się zamyślił.
- Nie pytaj, bo to już pytanie o pychę.
- Kiedy ciebie proszą o wcześniejszą zapłatę, płacisz ?
- Płacę.
- Kiedy ty prosisz o wcześniejszą zapłatę, płacą ?
- Nie.
- To wiesz ilu was jest.
Piotr ma kontrahentów, którzy ciągle proszą o przedpłaty lub wcześniejsze zapłaty. Przeważnie się na to zgadza, ponieważ chce pomóc. Kiedy jednak Piotr prosi o wcześniejsze uregulowanie należności, zawsze mu odmawiają. Bywa więc tak, że wszyscy dookoła są syci, a Piotruś biduje.
- Czy Ojciec wybiera kobiety do takich zadań, jakie ma Piotr ?
- A ty nie jesteś taka ? – zdziwił się Piotr.
- Ola nie jest kobietą.
- No co ty Homiel ?!!! – zgłupieliśmy oboje.
- Kwiatem.
- ……… – wielokrotnie Niebo używało sformułowania; kwiat z ogrodu Ojca.
- Jak sobie zasłużyć by być kwiatem w ogrodzie Ojca ? Modlitwami, czy tak jest od początku ? – pytam.
- To nie są pytania do Mnie.
Zamilkliśmy na dłuższą chwilę. Przypomniałam sobie wczorajsze protesty pod sejmem przeciwko PIS, które nas wykańczają dosłownie fizycznie.
- Jest jakieś rozwiązanie ?
- Czekanie. To się wypali.
- Mam nadzieję … Kolejna noc nieprzespana.
- …. Homiel, kiedy słońce wzejdzie 2 razy…, to tak dosłownie ?
- Przenośnia, tylko nie pytaj Mnie co znaczy ta przenośnia.
- ……. – no i w ten sposób zablokował moje kolejne pytanie.
- Ciekawe … Co Oni planują ? – Piotr znowu o przyszłości.
- Kuloodporny.
- Co mam potem zrobić ?
- Alleluja i do przodu.
- Ale co ?
- Pamiętaj po wszystkim, że to Ja byłem najbliższym twoim kolegą.
- …….. – zaczęliśmy się śmiać.
- Homiel …. Jak ja mogłem cię tak ochrzcić ? – p.s. Homiel to imię, które anioł wybrał na potrzeby pisania tego blogu. W rzeczywistości Piotr jako mały dzieciak nazwał swojego Przyjaciela dość nietypowo, ale i swojsko.
- Widocznie mogłeś.
- Miałem 3 lata.
- Miałeś 4 lata.
- Zawsze jesteś koło mnie ?
- Zawsze.
- Nigdy mnie nie zostawiłeś ?
- Ani na krok.
- To Ci dziękuję.
- Cała przyjemność po Mojej stronie.
- Cichutko, ale forever. Ty Mi dziękujesz i Ja ci dziękuję.
- Za co ?
- Za egzorcyzmy, za pamięć, za modlitwę.
- Wczoraj nie dałem rady.
- Nauczysz się.
- Kto pilnuje Nieba, kiedy tu jesteś ? – pytam
- Zastępy, całe zastępy. Mysz się nie prześliźnie. Oczywiście ta zła mysz.
- Homiel, zawsze Piotr był taki fajny ?
- Wolę nie mówić, raczej nie.
Dojechaliśmy do Kazimierza. Piotr nie mając saszetki, ani kieszeni jak zwykle wszystkie dokumenty i pieniądze zaciekle trzymał w ręku. Spojrzałam na to z dezaprobatą…
- A jak kiedyś to zgubisz, bo na przykład stracisz świadomość ?
- Widzę, że Oli przyda się otrzeźwienie.
- Aaaa rozumiem …
- Świadomość to My. Kiedy straci świadomość, straci wszystko.
- Rozumiem. Przy Was niczego nie zgubi – i już byłam spokojna.
Zadzwonił syn i poprosił mnie, bym się zapisała do jakiegoś ubezpieczyciela, a on będzie płacić składki. W ten sposób chciał mi zapewnić w przyszłości większą emeryturę. Do emerytury tak daleko, że w ogóle o tym nie myślę, ale może faktycznie, czas o tym pomyśleć ?
- Homiel co ty na to ?
- Serce u niego wielkie, ale Bóg Ojciec przygotował dla ciebie drogę, inną Hestię.
- …….. – wybuchnęliśmy śmiechem, kiedy wymienił nazwę ubezpieczyciela. Musiał o nim słyszeć !!!
- Maniana do końca.
- A ja ? – Piotr.
- Do boju rodacy.
Siedząc i czekając na zamówiony obiad w restauracyjnym ogrodzie spojrzałam na niebo, a tu słońce.
- Dobrze, że jednak przyjechaliśmy.
- Nie wracaj już z obranej drogi.
- Jak już idziesz, to idź jak jesteś pewny.
- Jeśli nie jesteś pewny, zdaj się na Nas.
- Lekcja na życie …. – pomyślałam.
- Moja wyliczona emerytura według ZUS to 700 zł – schodzę brutalnie na ziemię.
- Nic się nie bój. Obyś ogarnęła wzrokiem, co będziesz miała.
- Ale jakim cudem ?! – pytam, bo oczywiście nie wierzę.
- Właśnie cudem. Tak, czy siak, jest do przodu.
- Zielona trawka obowiązuje jeszcze ?
- A jakże ! I te gołe stopy. I ten pies szczęśliwy – w wizji Piotra chodziłam boso po zielonej trawie, a obok dreptał biały pies.
- A może to w niebie ? – pytam.
- W tym świecie.
- Akurat … – pomyślałam, bo ciągle nie wierzę.
Po obiedzie poszliśmy oczywiście do klasztoru Franciszkanów i skierowaliśmy się do kaplicy, w której ostatnio od Maryi „otrzymaliśmy” krzyż. Weszliśmy do kościoła wyjątkowo innym wejściem i zabłądziliśmy. Ale tym samym w jednym z korytarzy, gdzieś na szarym końcu, natrafiliśmy na figurę Jezusa, która nas „powaliła” swoim widokiem. Wiszący Chrystus był wielkości człowieka, a może nawet nieco większy. Jednak nie to było zadziwiające. Twarz Chrystusa była tak dokładna, tak prawdziwa, wyrażała tak autentyczny ból, że patrząc na nią staliśmy jak zahipnotyzowani. Wydawało się, że była to twarz cierpiącego człowieka tuż przed śmiercią. W pewnym momencie Piotr podszedł do Jezusa i chciał mu unieść głowę, jakby to był żywy człowiek. Nie widział drewnianej figury, ale widział człowieka. Wzruszające.
Po krótkim czasie odnaleźliśmy naszą kaplicę. Nie było tym razem ani kwiatów, ani niczego na parapecie, co mogłoby należeć do nas. Pomodliliśmy się i wyszliśmy. Wychodząc Piotr podniósł gwałtownie głowę do góry i zobaczył pod sufitem figurę utożsamiającą Boga. Piotr zachował się jak dziecko i pomachał do Niego ręką na pożegnanie.
- A teraz wracaj spokojnie – natychmiast dostał odpowiedź.
Spokojnie ? Wracając Piotr jechał przez pewien odcinek drogi jak pirat drogowy.
- Miałeś zawał i chcesz, żebym Ja miał zawał ?
- Dzięki Bogu, że to auto ma dobre hamulce.
- Audi S8 ma lepsze.
- Ale jesteś … – Piotr do Homiela, choć zaczęłam się domyślać, że to już nie Homiel.
- Chcesz powiedzieć, że dajesz mi loda przez szybę ?
- Tak chcę powiedzieć.
- Co ty na to, że Ja ci dam to auto, a ty go nie weźmiesz sam z siebie ?
- Co ty na to ?
- Uważaj … Z Ojcem teraz rozmawiasz – szepczę do Piotra, bo tylko Ojciec może coś dać i zabrać na dobre.
- Noooo, nie wezmę.
- To do miłego zobaczenia.
- … To zaczyna być horror – Piotr ma już dosyć ciągłych sprawdzianów, egzaminów i prób …
- Ty nie znasz definicji horroru.
- …. Co ty na to …
- Dam ci wszystko, co najlepsze, a ty nie weźmiesz ?
Piotr zamilkł i stanął, by przepuścić inny samochód, za kółkiem którego siedział starszy mężczyzna.
- Dlaczego stanąłeś ? – pytam, bo właściwie nie musiał.
- Usłyszałem …
- Puść tego, to Mój znajomy.
- …. Twoje nerwy będą wystawione na próbę – Piotr zobaczył naciągnięte struny, co ma pewnie odzwierciadlać powiedzenie; nerwy naciągnięte jak struny.
- … A ty powiesz „nie”, bo powiesz, że Pan Bóg na bosaka chodzi.
- Bo to prawda !
- A ty jako Jego uczeń też będziesz na bosaka chodzić.
- Więc co powiesz ? Jesteś Jego uczniem ?
- Jestem.
- Do egzaminu przystąp.
- …….. – spojrzeliśmy na siebie. Zdawanie ciągłych egzaminów jest dość wyczerpujące, a tu końca nie ma.
- Możesz przyjąć wszystko albo szatę zgrzebną.
- Ja ci to dam i zobaczę co z tym zrobisz.
- Bóg jest drogą i celem – Piotr wydukał.
- Słuchaj, ja ci pomogę – powiedziałam, ponieważ zaczęłam się bać, że Piotr nie da rady i przegra. Moja pomoc polega na stałym przypominaniu i uświadamianiu jakie wybory musi dokonywać Piotr.
- Ty nie możesz mu pomagać, to jego walka.
- Ty jesteś kronikarzem.
Byłam pod wielkim wrażeniem siły rażenia słów Ojca. Rzeczowe, stanowcze, logiczne, klarowne słowa … Bóg Ojciec jest niesamowity …
Długo jechaliśmy w ciszy.
- Chcesz zostać teraz w Szczecinie ? – pyta mnie Piotr.
- Nie chcę, szkoda mi każdej chwili bez ciebie – mówiąc „bez ciebie” tak naprawdę miałam na myśli „bez Nich”.
- Mam wrażenie, że …
- Myślisz o rozdzieleniu ?
- Tak – przyznałam.
- Czas skończyć tę zabawę, Mój Synu.
- …….. – Piotr przełknął ślinę albo łzy…, nie byłam pewna.
- Ojciec mi podziękował …
- Za co ?
- Że dotknąłem tam Chrystusa.
- Wrażliwie współczujesz.
- …. A teraz do rzeczy … Najbliższy czas bardzo cię zaskoczy, ale nic nie rób.
- Bierz wszystko, bo wszystko jest ode Mnie.
- Ta chwila musi nadejść i właśnie nadchodzi.
- Ale jest jeszcze NIP… ?
- To też przejdzie.
- No nie wiem …
- …….. – mimo całej powagi sytuacji wybuchłam śmiechem. Piotr gorszy niż Tomasz, ciągle wątpiący.
- Ciekawy ten sen z zębami … Tytanowe to zdrowe – przypomniał sobie sen córki.
- Chcesz powiedzieć, że tytanowe zęby to oznaka zdrowia ?
- To zbroja ! Będą cię atakować, a będziesz się śmiał, nic ci nie zrobią.
- Wszystkich doprowadziłbym do porządku.
- Jak zaglądam w twoją duszę, to widzę w niej życzliwość.
Dopisane 14. 03. 2018 r.
- Najbliższy czas bardzo cię zaskoczy, ale nic nie rób. Bierz wszystko, bo wszystko jest ode Mnie. Ta chwila musi nadejść i właśnie nadchodzi – i się sprawdziło. Minął tydzień i się sprawdziło.
-
Wiedzą tyle, ile powinni wiedzieć – jest pewna scena w filmie „Pasja”, która zawsze mnie zastanawiała. Kiedy Jezus rozmawia z Ojcem diabeł pyta Go w pewnym momencie ” Kim jest twój Ojciec, kim ty jesteś?”. Zawsze mnie to dziwiło, że diabeł tego nie wie. Wygląda na to, że rzeczywiście wie tyle, ile powinien wiedzieć.