Jeśli chcesz żyć, chodź ze Mną.

26. 11. 16 r. Szczecin.

Nie myślałam, że dzisiaj sobie porozmawiamy z Homielem. To dzień rodzinny, z rana pojechaliśmy po wielkie zakupy. Dzieciaki odkryły nowe hobby, uwielbiają kupować zdrapki. Mam takie wrażenie, że to nie potencjalna wygrana daje im radość, a same zdrapywanie. Czasami coś wygrywają, a wtedy znowu kupują zdrapki. Homiel się uśmiechnął …

  • Sport dla naiwnych. Złoto głupców.
  • Ale to jest też dobre, daje nadzieję.
  • W tym doszukujesz się nadziei ? A gdzie wiara ?

Wychodząc z galerii  niemal zderzyliśmy się w drzwiach z naszym prawnikiem. Byliśmy oboje tak zamyśleni, że go nawet nie zauważyliśmy, a on krzyknął w radości. Od razu nas poinformował, że dostał pismo z sądu, ale jeszcze go nie czytał. Pewnie to NIP odnosi się do ekspertyzy rzeczoznawcy. 

Idąc do auta stojącego na parkingu …

  • Gdy prawnik mi o tym mówił, zobaczyłem sowę, która siedziała i się rozglądała. W pewnym momencie zobaczyła pod nogami pełzającego węża, dziobem zrobiła szybki ruch, wbiła mu się w kark i zabiła. Po czym powoli zaczęła go zjadać, kawałek po kawałku.
  • Jeśli sowa to sędzina, to według tego jej decyzja powinna być jednoznaczna –  po tej wizji byłam tego pewna.

Reszta rodziny gdzieś nam się zapodziała, więc czekaliśmy na nią cierpliwie w samochodzie. Nie spodziewałam się, że Homiel wykorzysta i tą chwilę.

  • Ruszasz w drogę bracie.
  •  Zobaczyłem znowu przesłonę z kryształu i byłem do niej już w połowie drogi.
- Zobaczyłem drogę polną, a na niej ścianę z kryształów poukładanych jak mozaika… – opisuje Piotr w zamyśleniu 
– Wyszedłem zza zakrętu i zobaczyłem ścianę z kryształów… Świeci na biało, ale poświatę ma niebieską. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/05/24/ja-nie-jestem-twoim-celem-jestem-twoja-droga/

Po raz pierwszy ścianę kryształową widział we wrześniu. Dzisiaj odległość do niej znacznie się skróciła.  Nadal nie wiem co to oznacza, ale musi być ważne. Pamiętam, że Homiel był bardzo smutny ostatnim razem.

  • Dlaczego byłeś smutny, kiedy widziałeś kryształową ścianę ?
  • Bo Moja droga razem się kończy, tam wejść nie mogę.
  • ???
  • A co tam jest ?
  • ………. – nie odpowiedział.

Znowu zrobiło się nam bardzo smutno …, bardzo.


Wieczorem.

Po zawale i pobycie w szpitalu Piotr otrzymał skierowanie do sanatorium w Konstancinie. To jest tak blisko, jakby w ogóle nie wyjeżdżał. Bierze ze sobą komputer, dokumenty i biuro będzie prowadził w sanatorium, a ja zostaję w Szczecinie. Tak mocno byliśmy razem ostatnio, że trudno nam się rozstać. Piotr ciągle kombinuje jak się z tego wymigać.

  • Homiel, pomóż.
  • Co ty chcesz, a czego nie chcesz …, jakie to ma znaczenie ?
  • Jeśli chcesz żyć, chodź ze Mną.
  • A jeśli będę mało jeść ?
  • To za mało.
  • Stenty nie wystarczą ?
  • To jedna strona medalu.
  • A druga strona medalu ?
  • To luty.
  • Operacja wystarczy na parę lat ?
  • Parę lat ?! Do spełnienia misji.
  • Nie możesz odejść – mówię do Piotra, jestem przerażona, gdyby coś się stało.
  • Może, ale w odpowiednim czasie.
  • Muszą być spełnione warunki.
  • Warunki ? – pytam
  • Ty do nich należysz. Du ! powiedział po niemiecku, żebym wiedziała, że to mówi Homiel. Du znaczy ty.
  • Jaaaa ?! – zaczęłam się zastanawiać o jaki warunek ze mną związany Homielowi chodzi.
  • Trzy tygodnie przerwy bez pisania to marnotrawstwo – ciągnę dalej. 
  • Może ktoś cię nawiedzi ? Nie orzekaj. 

Siedzieliśmy oboje w zamyśleniu.

  • Zastanów się, dlaczego chcą cię podreperować ? spytał nagle Homiel.
  • Co znaczy podreperować ? – mówi się podreperować zdrowie, czyli wzmocnić.
  • Widzę miecz, jak ktoś go ostrzy na osełce …

  • Żebyś był miecz, musisz mieć moc.
  • Fizyczną ?
  • Gdyby fizyczną, zgłosilibyśmy się do restlera … – … a nie do ciebie chciałby pewnie powiedzieć. 

Piotr przypomniał teraz sobie wizję, która go męczy od kilku dni.

  • Gdy odmawiam modlitwę Ojcze przywróć ustalony porządek i na koniec wołam Archaniele Michale stań na czele swego wojska …, widzę archanioła Michała. Stoi nad diabłem i nogą przytrzymuje jego ciało … To wszystko jest podobne do tego znanego obrazu …

  • Widzę jak nogą dociska go do ziemi, a miecz przystawia mu do karku … Ale jego miecz na końcu nagle się rozdziela na trzy części, końcówka miecza wygląda jak trójjząb … – ciągle mi tłumaczy z przejęciem.
  • Środkowy szpikulec wbija mu się w kark, ale dwa boczne ostrza blokują mu po bokach głowę, żeby się nie ruszał, zablokował go ! – ciągle opisywał z przejęciem.
  • To specjalny miecz … Oni muszą mieć tam też jakąś technologię … Zrobić taki miecz ?! – zakończył podekscytowany.
  • Rozgadałeś się dzisiaj …
  • Masz Dusia na koniec.

Na koniec przed rozłąką Homiel mnie rozbawił i rozczulił jednocześnie. Piotr wyjeżdża jutro o 8.00 rano i nie będę go widzieć prawie miesiąc. 

  • Jesteś kochany Homiel, tego będzie mi brakować … Właśnie tej Dusi …
  • ………. – pomyślałam, że z nowym nauczycielem tak wesoło to już nie będzie.
  • Sposób się do narodzenia Chrystusa, świętuj to radosne wydarzenie.

Święta Bożego Narodzenia już niedługo.

 

Ludzie muszą wybrać, a nie mieć od razu.

25. 11. 16 r. Szczecin.

Jechaliśmy pociągiem. Wciąż pamiętając o wczorajszych słowach liczyłam na ciekawą rozmowę, zwłaszcza teraz, kiedy Homiel zapowiedział swoje odejście. Piotra męczyła wizja z dwiema falami, ciągle się zastanawia, co może to oznaczać. Po doświadczeniach z NIP wiemy, że jego wizje to zaszyfrowane wiadomości dotyczące zdarzeń w przyszłości i z tego względu musimy traktować je z największą uwagą. Każdy szczegół wydaje się ważny, a wiele z nich są dla nas niezrozumiałe. 

  • Dlaczego ja dopływam do brzegu ?
  • Człowiek nie ryba, przeznaczony jest do chodzenia, a ty ciągle pływasz.

Wow… Homiel jak zwykle niezawodny. Piotr wielokrotnie opowiadając o biznesie, o swoim życiu używa powiedzenia; żeby móc połączyć wszystko i jakoś żyć, muszę ciągle „pływać”. Mówiąc „pływać” ma na myśli kombinować, działać wielotorowo, nie mając jednocześnie żadnej stabilizacji. Stały grunt daje pewność, w jego życiu tego stałego lądu po prostu nie ma. Dopłynięcie do brzegu może oznaczać koniec takiej walki i osiągnięcie jakiejś stałości.

  • W przyszłym roku nie będziesz tym samym Piotrem – dodał Homiel.
  • ???

Piotr przypomniał sobie film „Adwokat diabła”. Donald Trump jest tym, na którego wszyscy czekają na bankiecie u Szatana, ale się nie zjawia. p. s. Apartament Donalda Trumpa w Trump Tower, był użyty w filmie jako dom postaci Alexa Cullena. Jego punkt orientacyjny stanowi złoty wystrój i klasyczny widok na Central Park.

  • Scenarzysta uznał go za diabła ? – zaciekawiło mnie to. 
  • Jakie to ma znacznie ?
  • Przed płomieniem nikt się nie ukryje, a nadchodzi ten płomień.
  • To jest nieuniknione ?
  • Nieuniknione. Wszystko o czym mówimy, przechodzi w fazę realizacji.
  • Nawet nie wiesz jak amfiteatr jest pełny, loża honorowa też.
  • To horror będzie …
  • Kryminał.

Homiel uwielbia zagadki, ale o „końcowym rozstrzygnięciu” mówi ostatnio tak często, że zaczęłam już w to wierzyć.


  • Będę miał kiedyś nowe auto ?
  • Nie będzie ci potrzebne.
  • A mi ? – spytałam.
  • Tobie zawsze jest potrzebne – zażartował.
  • Dlaczego nie będzie potrzebne ?
  • Zrozumiesz …, nie będziesz chciał.
  • Przygotuj się na rozstajne drogi.
  • … Co to znaczy ? Spytaj ! – ponaglam Piotra, a Piotr zmęczony …
  • Chcecie mnie oboje wykończyć ?
  • Ja nie, to Dusia ! – Homiel pokazał jak rękoma łapię Piotra za szyję i duszę, duszę pytaniami.

Bardzo mnie tym rozbawił. Dusia !?…  Tylko On mógł to wymyślić. Tak więc od dzisiaj mam nowe imię. 

  • Porozmawiajmy – nalegałam – Sam mówiłeś, że odchodzisz …
  • To, co ma nadejść, nie nadeszło, a jak nadejdzie, nie będziesz miała czasu na to.
  • ??? W tym roku się zacznie ?
  • Ten rok to cisza.
  • Przyszły ?
  • Burza w eterze.
  • Wszystko się zmieni ?
  • Wszystko zacznie się zmieniać.
  • Ja się zmienię ? A Dusia ?
  • Będzie twoja asystentką.
  • Wolę jak siedzi i gotuje – Piotr to typowy facet.
  • Ale ona nie woli.
  • Będę asystentką, bo będę spisywała !
  • Nie tylko to, będziesz asystować. 
  • ???!!! – skojarzyło mi się to z wyjazdami.
  • Hmmm … Z mieszkania w Szczecinie zrezygnujemy ?
  • Ten wątek niedługo się skończy.
  • Jak to ?
  • Sami zrezygnujecie.
  • ????!!!!!– zaskoczyła mnie ta informacja, ale jestem pełna wątpliwości, czy Homiel nie przesadza. Nic w tej chwili nie wskazuje na to, że będziemy się przeprowadzać.
  • To, że jedziemy akurat do Cisowskiego, to naprawdę nie przypadek ?
  • Zrobi jedno, naprawi drugie.
  • A co zrobi ?
  • Dla niego rutyna, dla innego nowość.
  • A Wy nie możecie załatwić tego ?
  • Cudów ci się zachciało ?
  • Nie ma pozwolenia. Masz swoje przejść.
  • Ile będziecie mnie jeszcze trzymać przy życiu ?
  • Tyle, ile trzeba i nie przy życiu, lecz tutaj.
  • A jak będzie z biznesem ?
  • W przyszłym roku będzie bardzo ciężki.
  • To nic nowego … A to co się zdarzy, ułatwi nam życie ?
  • Zapobierzy katastrofie.
  • Nadchodzi katastrofa ?
  • Dla bardzo wielu.
  • A miało być tak dobrze z PIS … 
  • Aby było dobrze, trzeba to robactwo wyplewić.
  • Czy możemy się jakoś do tego przygotować ? Na te czasy ?
  • Nie będzie wam dane. Oczekuj informacji.
  • Choć jesteś człowiekiem, będzie go w tobie coraz mniej.
  • Nawet nie poczujesz, że to się w ciebie wlewa.
  • Uwierzą nieliczni. A nieliczni to dużo.
  • Nawet Oli trudno będzie pojąć.
  • Jak się zmienisz, to może ty się ode mnie odsuniesz ? – pytam Piotra.
  • Nie da się. Dwie połówki zassane sokiem.
  • Nawet jak oderwiesz na siłę, to wyschną.

Homiel przypomniał nam ten obraz.

  • …… – nie wiedziałam o co dalej pytać. Ale przypomniałam sobie coś, co mnie męczyło do dawna.
  • Czy Enoch, Eliasz, Melchizedek to jedna dusza ?
  • To jeden prorok.
  • Aaa …. – znowu mnie zaskoczył. Co miał na myśli ? 
  • … Homiel powiedział teraz, że nie zdajemy sobie sprawy, jak często Bóg Ojciec schodzi do ludzi.
  • Pan Bóg lubi przebywać wśród ludzi, lubi jak się cieszą.
  • A teraz ktoś siedzi z nami teraz ? – pyta Piotr.
  • No kto ? Ja tu siedzę, Gruby siedzi, a dach otwarty – … i wszyscy nas słuchają.
  • Jak to jest, że masz tyle włosów ? To niesprawiedliwe ! Ponoć mądrej głowie włos się nie trzyma … – Piotr sobie lekko kpi.
  • A wiesz, że Bóg Ojciec ma dużo włosów ?
  • Aaaa … To ja się wycofuję ! – Piotr nie chciał rozmawiać o Ojcu.
  • Oblicze Boga oglądają nieliczni.
  • A ja ? – spytałam. 
  • Jakie masz znamię ?

Wzruszyłam się. Moja blizna … Nigdy nie o niej nie pamiętam, to AIDA po raz pierwszy mi powiedziała, że pochodzi od Ojca.

  • Masz odpowiedź …
  • Podlewa swoje kwiaty w ogrodzie codziennie.

Siedzieliśmy chwilę w milczeniu … Piotr się wyprostował ..

  • Gdybym chciał, to bym się ukazał i Oli i wszystkim, którym mówisz o Mnie.
  • Chciałbym, żeby nie widzieli, ale żeby byli dobrzy sami z siebie.
  • Ucz sam, ale beze Mnie.
  • Ludzie muszą wybrać, a nie mieć od razu.
  • Te słowa usłyszał Melchizedek.
  • Czcij Mnie i kochaj Mnie, jak czcisz i kochasz Mojego Syna.
  • Jesteśmy przyjaciółmi, ale ludzie muszą wybierać.

Spisywałam te słowa i ręka mi drżała. To jeszcze jedna odpowiedź samego Boga Ojca na kolejne fundamentalne pytanie, które od zawsze stawiają sobie ludzie. Dlaczego się nie ukazuje … 

  • Wiesz co teraz słyszę …? Z dołu …
  • Dla tych śmierdzieli ?! Tyle ?!!!

   




Dopisane 12. 08. 2017 r. 

  • Wszystko o czym mówimy przechodzi w fazę realizacji – muszę to potwierdzić… i w takim razie jest to dość porażające. Jeśli realizują się Jego słowa, które dotyczą naszego życia (np. przeprowadzka, której się nie spodziewaliśmy), to będą się realizować słowa, które dotyczą i całego świata, a to może być, na podstawie mojej wiedzy na dzień dzisiejszy, naprawdę dla wielu nie tyle porażające, co przerażające. Temu poświecę odrębny wpis, bo wymaga to głębokiej analizy.

  • Aby było dobrze, trzeba to robactwo wyplewić – te słowa odnoszą się do obecnej sytuacji gospodarczej i politycznej w Polsce. Kiedy nastało PIS Homiel wyraził swoją opinię mówiąc, że to najlepsza na dzisiaj opcja dla Polski. Czy ma rację? Wielu moich znajomych przyznaje dzisiaj, że żyli w błędzie stojąc przeciwko obecnemu rządowi, który faktycznie wyplewia robactwo. Tak więc na obecną sytuację  w Polsce spoglądam spokojnie, bo wiem, że tak musi być. 

  • Pan Bóg lubi przebywać wśród ludzi, lubi jak się cieszą.

Znam wasze potrzeby, pragnienia i to wszystko, co jest w was, ale jak bardzo byłbym szczęśliwy i wdzięczny, gdybym zobaczył, że przychodzicie do Mnie i powierzacie Mi swoje potrzeby, jak to czyni pełne ufności dziecko wobec swego ojca. Jakże mógłbym odmówić wam jakiejkolwiek rzeczy – o małym czy dużym znaczeniu – gdy Mnie o nią prosicie?

Chociaż Mnie nie widzicie, czy nie czujecie, że jestem bardzo blisko was w wydarzeniach dziejących się w was i wokół was? Jakże zasługujący na nagrodę będzie dla was dzień, w którym uwierzycie we Mnie nie widząc Mnie! http://www.voxdomini.com.pl/ojciec/o_02.htm


  • Te słowa usłyszał Melchizedek – czy da się to sprawdzić w jakikolwiek sposób? Wątpię. Melchizedek uosabiał postać wyznającą monoteizm w czasach jeszcze przed Abrahamem, albo wręcz, jak Henoch, poza narodowością żydowską. Był stawiany na równi z Eliaszem, Mesjaszem synem Józefa (tzn. Jezusem) oraz Mesjaszem synem Dawida (por. Psalmu 104,2). https://pl.wikipedia.org/wiki/Melchizedek

Pamiętaj, że na tym świecie nic nie trwa wiecznie.

24. 11. 16 r.  Warszawa.

Oglądaliśmy coś w TV, tak mi się przynajmniej wydawało, że oboje oglądamy TV. Piotr siedział tak głęboko zamyślony, że zerkając na niego z boku zwątpiłam w pewnej chwili, by widział przed sobą w ogóle telewizor. Ostatnio cały czas chodzi zamyślony i czasami trudno mi go przywrócić  do rzeczywistości.

  • Ktoś zadał mi właśnie pytanie.
  • Ktoś ? – spojrzałam na Piotra, a on ciągle bardzo poważny. Wzięłam do ręki zeszyt i długopis i czekałam.
  • Spytał mnie …
  • Czy jesteś gotowy na zmiany ?
  • …….. – Piotr siedział oszołomiony. Jeszcze chwilę się wahał, ale spytał …
  • Jakie ?
  • Czy jesteś gotowy na zmiany, one zbliżą cię do Mnie.
  • Oooo my God ! … – pomyślałam.

Poczułam wielki ciężar i wagę tych słów. Piotr zresztą też. Gestem powstrzymał mnie przed pytaniami i nadal słuchał …

  • Mogą być szokujące.
  • …….. – widzę, że Piotr się zawahał.
  • Niech stanie się Twoja wola Ojcze.
  • Niech się więc stanie wedle Mych słów i Mej woli.

Autentycznie siedzieliśmy jak zahipnotyzowani. Zrozumieliśmy oboje, że właśnie wydarzyło się coś ważnego. 

  • Zobaczyłem człowieka w rozkroku. Jedna noga jest w tym świecie, druga w drugim.

na skraju dwóch światów

  • Będziesz czerpał wiedzę z naszego świata garściami i przekazywał tym, którzy będą chcieli słuchać.
  • Każde słowo to słowo prawdy.
  • Nie lękaj się świata, które zamieszka w tobie, gdyż jesteś jego częścią.
  • I tak powoli odzyskamy, co Nasze.

Zapisywałam słowo w słowo bojąc się jedynie, że nie nadążam. To jest tak niesamowite …, ciarki mnie przechodzą. Piotr siedzi spokojnie, ale nie na baczność, co sprawia, że czuję się niepewnie. Może powinien paść na kolana ?

  • Bądź sobą.
  • Skoro wiesz kim jesteś, to czas, żebyś na powrót się nim stał.

Bóg Ojciec jakby odpowiedział na moje myśli. Patrzymy na siebie i nie wiemy co zrobić, jak zareagować, co powiedzieć, spytać …

  • Czekaj na zdarzenia.
  • Sposób się, nadejdą niebawem.
  • … Ale czeka mnie sprawa sądowa ? – Piotr wykrztusił. Wkurzył mnie, że w ogóle o to spytał w takiej chwili !!!
  • Nadejdą zdarzenia, sposób się – powtórzył, jakby tamto nie miało żadnego znaczenia.
  • … Słyszę teraz Homiela, mówi …
  • Odchodzę. Miło było, ale ktoś inny cię przejmuje.
  • Jak to ?!! – wyrwało mi się, bo natychmiast poczułam wielki, wielki żal.
  • No co ty ! Homiel przestań, nie odchodź – Piotr był całkowicie zaskoczony.
  • Przejmuje cię Ten, przy którym Ja milczę.

Poleciała mi łezka, a Piotr nic.

  • Ty tak spokojnie ? Od dziecka przecież Go masz ?!
  • Homiel mówi, że będzie teraz częściej przy tobie i będzie walczyć, żebyś słyszała.
  • ???

Tak strasznie mi żal … Najlepszy przyjaciel odchodzi ? … Myślałam gorączkowo jak to w ogóle jest możliwe … !!!???

  • Ktoś inny cię przejmuje.
  • Prawdziwy nauczyciel – pokazał obrazek stojący na parapecie.

  • Czy kiedyś się spotkamy w cztery oczy ?
  • Jak będziesz chciał.

Do Piotra dopiero teraz chyba doszło co się dzieje.

  • Kurcze … Może mi się to wszystko przesłyszało ? – mówi do mnie niepewnie …
  • Nie drwij ! Bo choć Tego, który to mówił już tutaj nie ma, to drzwi ma otwarte.
  • Czyli słucha – … pomyślałam.

Siedzimy w całkowitej ciszy i nam mózgi parują, myśli krążą, jestem lekko porażona i przerażona tym, co ma nadejść.

  • Podołamy ? Lepszy nauczyciel to i nauka trudniejsza … – pytam.
  • A pojętni uczniowie.
  • Żal mi się Homiel zrobiło.
  • Niepotrzebnie. Nie płacz, bo płaczę bardziej.
  • Nie martw się, nie nadążysz pisać.
  • Pamiętaj, że na tym świecie nic nie trwa wiecznie.

Nie mogłam dzisiaj zasnąć…




Dopisane 10. 08. 2017 r.

  • Mogą być szokujące – czytam dzisiaj te słowa z wielką pokorą wobec wszechmocy, wszechpotęgi i wszechmądrości Boga Ojca. No cóż… mogę jedynie tylko powiedzieć, że to chyba najlepsze określenie tego, co właśnie zaczęło się u nas dziać.

 

 

To co się dzieje i będzie się dziać… miało się dziać.

22. 11. 16 r. Warszawa.

Byliśmy na kawie, to znaczy ja piłam kawę, a Piotr jogurcik. Nieważne, że nie kawę, ważne, że znowu na „randce”.

  • Dzisiaj w kościele poczułem ciężar wszystkiego złego, co zrobiłem w swoim całym życiu … Rzuciłem się do piekła, bo wiedziałem co nabroiłem … Leciałem w przepaść i widziałem czarne łapska, które sięgały już po mnie, ale nagle pojawiła się z góry wielka dłoń, która mnie złowiła i uniosła do góry.

Piotr opowiadał o swojej wizji w głębokim zamyśleniu.

  • Dobrze, że nie jesteś sędzią, bo by ludzi w Niebie nie było – Homiel na to.

I miał rację. Pewnie Piotr tak jak siebie ocenił surowo, tak surowo oceniłby każdego grzesznika i wrzucił od razu do kotła, jeśli takowy w ogóle gdzieś tam w piekle istnieje.

  • Masz też dobre uczynki.
  • Myślisz, że święty nie grzeszy ?
  • Dopuszczone do niego, żeby się uczył.
  • Hm … To ciekawe … To co trzeba w takim razie zrobić, by trafić do piekła ? – pytam.

Homiel nie odpowiada, ale pokazuje fragment z filmu „Pasja”. Jezus umierając na krzyżu odpuszcza złoczyńcy, który w ostatniej chwili uwierzył i prosi o odpuszczenie. Homiel w ten sposób chce powiedzieć; nie pytaj co trzeba zrobić, aby tam trafić, ale co trzeba zrobić, aby tam nie trafić. Naprawdę niewiele…


Siedzimy dalej na tej „kawie”…

  • Zobacz, zabrał nam jednak tą codzienność – kiwam z niedowierzaniem.
  • To Mu się udało … – Piotr przyznaje.
  • Co nam jeszcze zabierzesz ? – pytam.
  • Nie pytaj co zabierzesz, a co dam …
  • A co dasz ?
  • To, do czego jesteście powołani.
  • ? …. A do czego jesteśmy powołani ?
  • Ty już głosisz słowo – do mnie.
  • A ty będziesz czynił.
  • Nie jestem Jezus przecież – obruszył się Piotr.
  • Ale możesz iść Jego drogą.
  • ?????

Powiedział „możesz”, a nie „idziesz” …? Czyli może, ale nie musi.

  • Za życia przeobrazisz się w anioła.
  • Ocalisz tych, co są do ocalenia.
  • ???!!!
  • Nie mówi chyba poważnie – Piotr do mnie zdziwiony. 
  • Co będzie się działo …
  • Siedząc tu nie uwierzysz … 
  • Z tą świadomością jeszcze nie.
  • Będzie „przewrót majowy” ? – Piotr użył przenośni mając na myśli rewolucję w naszym życiu, nagłe zmiany.
  • Będzie.

Zaczynam podejrzewać, że to z Ojcem teraz rozmawiamy. 



23. 11. 16 r. Warszawa.

Rozmawiamy i oglądamy jednocześnie TV.

Podano ciekawą informację. Kilkunastolatka chora na raka została zamrożona. 

  • Niech zamrożą sobie mózgi … !
  • Tak pokochali życie, że jedni straszą w domach, inni będą w tubach.

Choć Homiel był wyraźnie zdegustowany, to nas rozśmieszył. Naszła mnie też szybko refleksja. Homiel tymi słowami potwierdził, że takie zjawisko jak „duch” istnieje. Niektórzy ludzie po śmierci tak pokochali życie, że tu pozostali. Ale dlaczego tuby? Dlaczego ma straszyć akurat w tubach… ? Musiałam to sprawdzić.

http://noizz.pl/spoleczenstwo/hibernacja-ciala-14-latki-chorej-na-raka/p7n308z

Tam gdzie umierasz, tam „straszysz”? Być może … Rozmawiamy dalej …

  • Sąd się nie odzywa, na pewno przegramy – Piotr narzeka w depresyjnym humorze.
  • Ty płomienny ! Tomasz przy tobie siada.
  • Sąd już decyzję powziął.
  • Oni (NIP) już się z górą zderzyli, a teraz czekają.
  • Oni już wody nabierają, ale jeszcze myślą, że wypompują.

Siedzimy w milczeniu ponad godzinę. Piotr ciągle myśli o przyszłości, obawia się jej. Nie dziwi mnie to wcale, bo mieć w perspektywie operację na sercu … 

  • To co się dzieje i będzie się dziać …, miało się dziać.
  • Zostało spisane.
  • …. Ale, czy Wy na właściwego konia postawiliście ? – Piotr pyta nie zdając sobie spawy, że teraz z Ojcem rozmawia.
  • Szkoda, że nie znasz siebie.
  • Dmuchnij w słońce, a zobaczysz co się stanie.
  • Jak to ?
  • Dmuchnij.
  • ………. – dmuchnął oczywiście dwa razy, po swojemu. 
  • Raz powiedziałem.
  • I co ?
  • Zobacz, co będzie się działo.
  • ……….  – słońce zostało zakryte chmurami, nagle…  Eeee to przypadek myślę od razu … 
  • A gdybym tak poprosił o porsche ? 
  • Pan Bóg nie chciałby cię aż tak ukarać.



Dopisane 08. 08. 2017 r.

Autor: Jan Paweł II
Katecheza środowa Jana Pawła II wygłoszona 16 listopada 1988

Złoczyńca prosząc Jezusa, by o nim pamiętał, wyznaje wiarę w Odkupiciela. Umierając nie tylko przyjmuje swą śmierć jako słuszną karę za popełnione zło, ale zwraca się do Jezusa, by wyznać, że w Nim pokłada całą nadzieję.

Takie właśnie jest najbardziej oczywiste wyjaśnienie opisanego przez Łukasza epizodu, w którym element psychologiczny — przemiana uczuć złoczyńcy — jeśli nawet ma swą bezpośrednią przyczynę we wrażeniu, jakie wywołał przykład niewinnego Jezusa, który cierpi i konając przebacza, to swymi korzeniami tkwi w tajemnicy łaski Odkupiciela: to ona „nawraca” tego człowieka i obdarza go Bożym przebaczeniem. Odpowiedź Jezusa jest natychmiastowa. Przyrzeka On „nawróconemu” i skruszonemu złoczyńcy raj, razem ze sobą, jeszcze tego samego dnia. Chodzi tu więc o przebaczenie całkowite: ten, który popełnił zbrodnie i przestępstwa — a więc grzechy — staje się świętym w ostatniej chwili swojego życia.
Można niejako powiedzieć, że ten tekst Łukasza jest dokumentem pierwszej w dziejach kanonizacji. Dokonana przez Jezusa, dotyczy złoczyńcy, który zwraca się doń w tym dramatycznym momencie. Dowodzi to tego, że dzięki krzyżowi Chrystusa człowiek może uzyskać przebaczenie wszystkich win, a także całego złego życia, nawet w ostatniej chwili, jeśli się podda łasce Odkupiciela, który go nawraca i zbawia.

Słowa Jezusa skierowane do skruszonego złoczyńcy zawierają także obietnicę pełni szczęścia: „Dziś ze Mną będziesz w raju”. Odkupieńcza ofiara wyjednuje bowiem ludziom wieczną szczęśliwość. Jest to dar zbawienia niewątpliwie na miarę wartości ofiary, niezależnie od dysproporcji zachodzącej pomiędzy zwykłą prośbą złoczyńcy a wielkością nagrody. Przezwyciężenie owej dysproporcji dokonuje się przez ofiarę Chrystusa, który wysłużył szczęśliwość niebieską za cenę nieskończonej wartości swego życia i śmierci.
Epizod opowiedziany przez Łukasza przypomina nam, że „raj” jest dany całej ludzkości, każdemu człowiekowi, który, jak skruszony złoczyńca, podda się łasce i złoży swoją nadzieję w Chrystusie. Moment autentycznego nawrócenia, ów „moment łaski”, który, jak powiada św. Tomasz, „wart jest więcej niż cały wszechświat”2, może wyrównać rachunki całego życia, może sprawić, że człowiek, każdy człowiek, usłyszy skierowane do siebie zapewnienie Jezusa dane towarzyszowi męki: „Dziś ze Mną będziesz w raju”.

Burza bracie, burza nadchodzi.

21. 11. 16 r. Warszawa.

Syn z narzeczoną przyjechał do Warszawy. Chcemy ich ugościć jak się tylko da, więc pieniędzy nie oszczędzamy. Homiel wyraźnie studzi tą naszą hojność.

  • Za dużo wydajesz, kiedyś może zaboleć.
  • Zabraknie ? Kiedy ?
  • Tak jak tej kobiecie, której nie wieziecie, a jest pewna, że będzie miała.

Spojrzeliśmy się na siebie. Jechaliśmy akurat do „naszego krzyża” i byliśmy pewni, że znowu spotkamy tam żebrzącą kobietę.

  • W takim razie nie jechać do Ustronia ? – pytam.

Dr Cisowski uprzedził nas, że  4 dni po operacji Piotr zostanie przetransportowany do sanatorium w Ustroniu, gdzie klinika ma swój oddział. Tam będzie przez kolejne trzy tygodnie pod ścisłą kontrolą lekarzy dochodził do siebie. Ta informacja nas całkowicie zaskoczyła. W sumie cztery tygodnie w rozłące ? Nie ma mowy. Dlatego zaczęłam już kombinować jak się również „załapać” do tego sanatorium. Okazuje się, że jest kilka pokoi komercyjnych, dostępnych dla każdego, ale na 7 i 9 piętrze. Dla mnie jazda windą jest wykluczona ze względu na klaustrofobię, a kilka razy dziennie wdrapywać się na 9 piętro … ? Miałam wielki problem jak to rozwiązać.

  • Obserwuj bieg zdarzeń.
  • Pamiętaj, przezorny zawsze ubezpieczony – … żartobliwie zacytował słowa z reklamy PZU.
  • Homiel ! Jesteś niezawodny, radzisz mi.
  • Taki komplement to święto w Niebie.

Dojechawszy do kościoła okazało się, że kobiety … nie ma.

  • Skoro nie masz pieniędzy, nie ma sensu, by była.

Mieliśmy faktycznie tylko 2 złote, które znaleźliśmy pod poduszką. Nie wiedziałam co z tym zrobić, oprawić w ramkę i powiesić ?… Czy dać biednym ? Postanowiłam, że tak jak przyszło z Nieba, tak ma wrócić do Nieba … i wrzuciłam do kościelnej skrzynki. 


Piotr narzeka, że rany go bolą, serce go boli i generalnie … wszystko boli.

  • Musi boleć.
  • Wszystko chcesz za darmo ? Pomyliłeś ekipę.

Rany… Homiel jest tak brutalnie szczery, że aż wstrzymuję oddech. Diabeł daje wszystko za darmo, na początku. Jeśli ktoś chce zmienić ekipę, to proszę bardzo, bank otwarty, a w sejfie czeka piekło.


Ponieważ Piotr wybiera się do sanatorium, musimy kupić walizkę. Właściwie nakazał mu to Homiel. Patrząc jak Piotr kręci się po sklepie zaczęłam się zastanawiać, dlaczego nakazał ją kupić ?

  • Nie jest to dziwne ? Duża torba by ci nie wystarczyła ?
  • Homiel, co planujecie ? Będę podróżował ? – pyta Piotr.
  • I to jak !
  • ??? … – zamurowało nas.
  • Ciekawe … Dokąd będziesz latać z tą walizką …
  • A jeśli zostanie zaproszony do Watykanu ?
  • ??? … Watykan ? To nierealne.
  • Małysz na początku też nie skakał.
  • ??? … Homiel, nie wiesz co mówisz – jesteśmy coraz bardziej zdziwieni.
  • Nie chciałbyś zobaczyć Rzymu, taką starą cywilizację ? – pytam już żartobliwie.
  • Obrzydliwa, tak uległa diabłu. 
  • ???!!!! – … a to ci dopiero. 

Obrzydliwa, tak uległa diabłupoza wielkim osiągnięciami cywilizacji rzymskiej nie wolno zapomnieć, że niewątpliwie miała ona swoją drugą, obrzydliwą twarz.

Życie w tamtych czasach było dla niektórych udręką oraz próbą przetrwania, dla innych rozrywką, spokojem i bogactwem. Z reguły świat rzymski ukazywany był jako świat pełen dobra i dostatku, gdzie ludzie byli szczęśliwi i pewni, że nic im nie grozi, gdyż są mocarstwem o potężnym wojsku i ogromnej gospodarce przynoszącej spore dochody. Jednak pod spodem krył się świat o zupełnie odmiennym obliczu: cierpienie, głód oraz brak poszanowania godności osobistej. Prostytucja w antycznym Rzymie była kwestią powszechną. Zapotrzebowanie na tego typu usługi w Imperium było ogromne, więc i rozwój prostytucji nie powinien dziwić. W starożytnym Rzymie, jak i w innych miejscach regionu, gdzie istniało zjawisko niewolnictwa, można było używać niewolników wedle upodobania, stanowili oni bowiem własność prywatną. Niewolnica znajdowała się poza sferą praw dotyczących zdrady małżeńskiej: jej partner nie mógł przedstawić jej tego rodzaju zarzutów, i to niezależnie od tego, czy jej kochankiem był jej właściciel, czy też ktoś inny. Zasadniczo, jak u Greków, tak i u Rzymian było normalne, że dorośli mężczyźni korzystali z prostytutek obu płci. http://www.imperiumromanum.edu.pl/artykul/chrzescijanie-wobec-cesarstwa-rzymskiego-iv/#more-17699

Mozaika przedstawiająca brutalne zwyczaje podczas rzymskich widowisk
Mozaika przedstawiająca brutalne zwyczaje podczas rzymskich widowisk

Szybko wróciliśmy do domu. 

  • Od rana męczy mnie słowo konsekwencje i konsekwencjepowiedział sapiąc.
  • O co chodzi Homiel ?
  • Spij spokojnie.
  • Homiel, nie możesz normalnie ? – Piotr nie ma ochoty na rebusy.
  • Ja Go rozumiem !
  • Jesteś lizusek – Piotr do mnie.
  • Homiel, wolisz lizuska ? – śmieję się.
  • Kocham lizuska i gburka – … i też się śmieje.

Kilka godzin później oglądaliśmy film „Jumper” i tam pada zdanie … 

  • Konsekwencje, konsekwencje, za wszystko trzeba ponosić konsekwencje.
  • Masz właśnie odpowiedź – i już się śmieję, ale szybko gasnę, bo nie wiem jakie to konsekwencje ma Homiel na myśli.

Po filmie w TV usłyszałam zdanie; http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/papiez-zamknal-drzwi-swiete-koniec-roku-milosierdzia,693377.html

  • Kończy się rok miłosierdzia.
  • Hmm … Skończył się rok miłosierdzia,  zaczął sprawiedliwości – powiedziałam w zadumie jakbym nie ja to mówiła.
  • No co ty ? – Piotr się przejął.
  • Gdyby tak każdy się mylił, mielibyśmy samych jasnowidzów.
  • …… ???
  • Czy intronizacja Chrystusa coś daje ? Przecież Jezus i tak jest królem świata – spytałam.
  • Oddali się świadomie – … ludzie świadomie wybrali i świadomie powierzyli swoje życie Chrystusowi.
  • Czy znasz taki naród, który miałby takie oddanie ?
  • Nie …
  • Kiedy się modlisz, twoja energia jest niebotyczna.
  • Taaaak ? – Piotr z niedowierzaniem  i w tej chwili miał wizję.
  • Zobaczyłem ziemię, z której wyciągałem jak odkurzacz czarną energię. 
  • Nie tędy droga, oni muszą wybrać.
  • Jak to zrobić ?
  • Otwieraj im głowy, póki trwają sekundy.
  • Czy Kościół upadnie ?
  • Nie, jeśli nie wyzwoli się ze swoich ograniczeń, uwolni się ze swoich przywilejów.
  • Chrystus przewidział, że człowiek będzie silny, kiedy upadnie.
  • Póki ma ciepło, wtedy rozważa.
  • Przywróć ustalony porządek to jak wyrok.
  • A intronizacja Jezusa ?
  • To parasol na tym narodem …., a zbliża się …
  • Co się zbliża ?
  • Burza bracie, burza nadchodzi.
  • Ludzie będą cierpieć.
  • Ofiarowanie się Chrystusowi to tratwa ratunkowa. 



Dopisane 06. 08. 2017 r.

Skończył się rok miłosierdzia… zaczął sprawiedliwości – Kar używam, kiedy mnie sami zmuszają do tego; ręka moja niechętnie bierze za miecz sprawiedliwości; przed dniem sprawiedliwości posyłam dzień miłosierdzia. Św. Faustyna.


Intronizacja Chrystusa. To parasol na tym narodem…. a zbliża się… Burza bracie, burza nadchodzi.

INTRONIZACJA – ŻĄDANIEM JEZUSA I DROGĄ RATUNKU…

Żądanie Pana Boga wobec ludzkości, by uznała Go swoim Królem poprzez wyrażony oficjalnie i zewnętrznie Akt Intronizacyjny, pojawiło się na początku XX wieku, a powróciło w naszych czasach z podwójną siłą za sprawą Rozalii Celakówny. W dniu 5 XI 1996 r. doszło do otwarcia procesu kanonizacyjnego S.B. Rozalii Celakówny, a wkrótce potem do ujawnienia jej misji związanej z Intronizacją. Te dwa wydarzenia wstrząsnęły i z coraz to większą mocą wstrząsają elitami duchowymi i politycznymi naszego kraju, zmuszając je do wyraźnego opowiedzenia się za lub przeciw Jezusowi Królowi Polski. W misji Rozalii jest bowiem wezwanie do dokonania Intronizacji (uznania Jezusa Królem Polski), skierowane zarówno do władz kościelnych, jak i świeckich: Jest ratunek dla Polski, jeśli Mnie uzna za swego Króla i Boga w zupełności przez Intronizację, nie tylko w poszczególnych częściach kraju, ale w całym państwie z rządem na czele… (Rozalia Celakówna, Wyzniania, s. 263n.).

To żądanie Pana Jezusa, by Aktu Intronizacji w imieniu naszego Narodu dokonały razem i jednomyślnie władze kościelne (episkopat) i władze świeckie (prezydent z parlamentem i rządem), stanowi istotę posłannictwa Rozalii i w dziejach chrześcijaństwa jest absolutną nowością. Szczególnie zaskakuje fakt konieczności udziału w Intronizacji władz świeckich. Niezwykłość i rangę tego żądania wyraża ostrzeżenie Boga, skierowane do nas za pośrednictwem Rozalii, że na świat nadchodzi kara o wiele cięższa od kary potopu, a także zapewnienie, że Polska nie zginie, o ile uzna w wyżej opisany sposób Jezusa swym Królem. W ślady Polski, jak zostało to zapowiedziane Rozalii, pójdzie wiele innych narodów, które także uznają w Jezusie swego jedynego Króla i Boga; tylko one ocaleją z powszechnej zagłady. Widzimy więc, że w tych postanowieniach Bożych Polska odgrywa doniosłą i bardzo odpowiedzialną rolę wobec całej ludzkości. http://www.intronizacja.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=52:intronizacjaocochodzi&catid=34:stale&Itemid=137

Patrząc na to zdjęcie uświadamiam sobie, że właśnie realizuje się kolejna niebiańska koronka. Gdyby nie rząd PIS-u, do intronizacji Chrystusa by nie doszło. Ośmioletnie, spokojne w miarę rządy PO i ich nagły, totalny upadek. Typowe dla niebiańskiego planowania, które trwa długo, a realizuje się szybko. Homiel powtarza, że mało czasu już zostało, stąd to przyspieszenie.

To ciało należy do tego świata.

16. 11. 16 r. Warszawa. 

Po powrocie z Bielska byliśmy długo oboje mocno zmęczeni. Nawet Homiel się nie odzywał. Dzisiaj musiałam sprowokować rozmowę …

  • Homiel, co tam nowego w Niebie ?
  • Po staremu.
  • Bóg Ojciec rozważa, a Młodszy z dziećmi.
  • ???

Myślałam, że padnę z wrażenia. Odpowiedział tak prosto, jakby mówił o wujku z Siemianowic. Po chwili tknęło mnie, że o Jezusie powiedział Młodszy. Jezus często odwiedza dzieciniec i Piotr też to widział.


Piotr ostatnio ma nasilenie ataków, ugryzienia są niemal codziennie. Przestałam je nawet dokumentować …

  • Ale mnie nienawidzą …
  • A ilu tlen dajesz ?
  • Czy musisz wszystko widzieć i wiedzieć ?
  • Tak już mam.

Mimo, że Piotr ma 3 stenty, czasami kłuje go w okolicach serca, zwłaszcza w momentach, gdy się zdenerwuje lub jest bardzo zmęczony. Od razu włosy stają mi dęba ze strachu i jestem w pogotowiu do działania. 

  • Walcząc o ciebie, walczy o siebie.
  • Ale jesteś Homiel… – rzuciłam, bo był niesprawiedliwy. 
  • Walczysz o siebie, bo jesteście monolitemwyklarował, że chodziło Mu o coś innego. Razem stanowimy jedność jak dwie połówki brzoskwini.
  • Ale jest jeszcze syn …
  • Nie zastąpisz oryginału substytutem.

Syn przyjechał wczoraj do domu. Nareszcie.



19. 11. 16 r.  Warszawa.                                                                                              

Piotr miał ciekawą wizję.

  • Widziałem jak leżałem na płasko. Zobaczyłem rękę wiszącą nade mną równolegle do mojego ciała, była tak wielka jak moje całe ciało. Wyciągnęła mojego ducha, moje drugie „ja” leżało pod ręką równolegle. Po chwili ręka wtłoczyła mnie z powrotem do ciała.

Oby nie było to, o czym myślę … Wyjście z ciała podczas operacji i powrót.

  • Kiedy będą cię szukać, to cię nie odnajdą.
  • Kiedy cię przestaną szukać, to wrócisz.
  • Nic nie rozumiem… – Piotr zmęczonym głosem. 
  • Jak długo będzie to trwało ? – a mnie to zaciekawiło.
  • To nie ma znaczenia.
  • Nie wróci, kiedy człowiek będzie walczyć o niego, lecz kiedy Ojciec mu pozwoli.
  • Zaczniesz nowe życie, już nie na morzu, a na lądzie.

Właśnie zdaję sobie sprawę, że Homiel odnosi się do tej wizji.

Pływałem kraulem po oceanie i szukałem skarbów. Nagle, zupełnie niespodziewanie pojawiła się jedna fala i sztorm, fala była bardzo wysoka i wyniosła mnie wysoko. Fala opadła, popływałem trochę, ale zaraz zauważyłem, że nadchodzi druga sztormowa fala. Była ogrooomna! Porwała mnie i płynąłem na niej tak, jak serwer, wyniosła mnie jeszcze wyżej. Czułem się na niej tak, jak się prowadzi konia. Unosiłem się na jej szczycie, a ona mnie wyrzuciła w powietrze i chyba straciłem wtedy świadomość. Ocknąłem się jak klęczałem na brzegu. Wylądowałem tam na kolanach. Pod kolanami poczułem kamienie i nie było to wygodne. Byłem zdziwiony, że jestem na brzegu, w oddali zobaczyłem dwie kobiety, jedna wyższa, druga niższa, które rozmawiały ze sobą, w ogóle nie zwracały na mnie uwagi.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/04/30/odloz-wszystko-we-mnie-jak-ja-odlozylem-w-tobie/

Czyżby te dwie fale miały znaczyć dwa zabiegi ? Jeden prosty, drugi poważniejszy ? 

  • Dla pewności… To nowe życie będzie tu, ze mną ? – pytam. 
  • Czy tam …, z Wami ?
  • To ciało należy do tego świata.
  • Czyli chodzi o życie tutaj …

Ja również miałam dzisiaj dziwny sen. Mieszkałam na przystanku … To znaczy mieszkać to za dużo powiedziane, żyłam na przystanku w jakiś szmatach, kartonach, podręcznych bagażach itd. Nagle pojawiła się nie wiadomo skąd plaga czarnych much, które obległy mnie całkowicie, niemal każdy skrawek mnie. Ktoś wyciągnął miotacz ognia i zaczął to spalać. Krzyknęłam, żeby uważał, bo i mnie spali. Jak to się skończyło ?… Nie wiem. Obudziłam się gwałtownie, zmęczona już z rana.

Przystanek to świetne określenie symboliczne mojego życia, ciągle jestem w drodze, nigdzie nic stałego, Warszawa i Szczecin to wieczne przysłowiowe przystanki. A muchy ? Mój odwieczny wróg się odezwał … Myślałam o tym śnie i gadać mi się nie chciało …

  • Nie martw się przyszłością.
  • Nawet jak upadniesz, nie widzę betonu, lecz puch  – Homiel przerwał moje rozmyślania.
  •  Pokazał mi puch uformowany z drzew jako materac.

miękkie lądowanie

  • Czy nie lepiej nic nie wiedzieć o przyszłości ?
  • To nie ma znaczenia.

Hmm … Nie ma żadnego. Czy będę, czy nie będę wiedzieć … Oni i tak zrobią po swojemu.



20. 11. 16 r. Warszawa. 

Ciekawa sytuacja z rana. Piotr znalazł pod poduszką 2 zł. Skąd się tam wzięło ? Dwie poduszki, jedna na drugiej i dodatkowo jasiek …, a tu 2 złote centralnie po środku położone pod spodem. Żeby tam trafić, trzeba tam położyć.

  • Skąd się tam wzięło ? – pyta mnie Piotr myśląc, że to moja wina.
  • Zwracamy ci 2 zł, gdyż twój syn ci nie zwrócił.
  • ???!!!
  • Homiel, od czego ja tyję, bo już nie wiem jak jeść – pytam. Choćbym same suchary wchłaniała, to i tak waga do góry.
  • Od wieku.
  • A nie lepiej powiedzieć od powietrza ?
  • Jak chcesz.
  • ………. – śmiech. 

Ledwo weszliśmy do domu, a Piotr znowu się chwycił za bok i zaczął jęczeć, że szczypie.

  • Dlaczego jestem tak gryziony ?
  • Jesteś tak gryziony, jak ty ich gryziesz.




Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/

Spójrz na niebo… To jest pewne.

15. 11. 16 r. Bielsko-Biała

Nowe miejsce i dosyć ciężka noc, choć nic się na szczęście nie działo. Rano Piotr pokazał mi ślad. Trzeci już dzień i jeszcze nie zniknął. Mało tego, wydaje się jeszcze ciemniejszy.

  • Czy to, co widziałem wczoraj … Czy to widziałem naprawdę ? – Piotr ciągle był pod wrażeniem.
  • To, co było wczoraj …, było.

Pojechaliśmy na umówioną wizytę do Kliniki. Już wchodząc natknęliśmy się na Cisowskiego, który ucieszył się, że byliśmy wcześniej. Zaprosił nas do swojego gabinetu i poświęcił nam w sumie 45 minut, choć czekano na niego niecierpliwie już w sali operacyjnej. Piotr przekazał mu płytkę CD, którą musieliśmy zdobyć na nowo. Ale by ją zdobyć, Piotr musiał znowu pojawić się w Szpitalu Wolskim u swojego lekarza prowadzącego. Gdy tam poszedł, prawie się ze sobą w drzwiach zderzyli.

  • To nie ty go szukałeś, to on ci wyszedł naprzeciw – powiedział wtedy Homiel.

Cisowski przyglądał się nagraniu uważnie, a potem uważnie przyglądał się Piotrowi. Na szczęście, zgodnie z zaleceniami Homiela, Piotr ubrany był „jak ta lala”, a może lepiej, jak super prezes. Najlepsza koszula, najlepszy garnitur, zdecydowanie wzbudzał szacunek.

Komputer lekarza lekko był obrócony w moją stronę i mogłam również oglądać to, co i on ogląda. Rzeczywiście, jedna tętnica i to ta jedna z najważniejszych (przednia zstępująca), w pewnym momencie stawała się cienka jak nitka. Cisowski był bardzo spokojny, kompletnie bez emocji, w skupieniu wyciągnął formularz i zaczął wypełniać dane. By przerwać to milczenie powiedziałam …

  • Urokliwe jest to miasto.
  • Ale Bóg o nas zapomniał, taki tutaj czasami smog.

Chciałam mu krzyknąć do ucha, że nie zapomniał, bo jesteśmy tu wyłącznie dzięki Niemu, że to sam Bóg go wybrał…, ale nie miało to w tej chwili żadnego sensu. Data operacji została wyznaczona na koniec lutego z zaznaczeniem, że może zostać przesunięta ze względu na brak funduszy, który zwykle dopada klinikę na początku roku.


Wracaliśmy do Warszawy około 9 rano. Zaczęłam wszystko w myślach analizować …

  • Wszystko ścielą ci pod nogi, dosłownie.
  • Wszystko po to, byś żył, żebyś zrobił, co masz zrobić.
  • A co mam zrobić ?
  • Dowiesz się w odpowiednim czasie.
  • O zawale nie wiedziałeś.
  • Gdybyś wiedział, to byś uciekł, tak kochasz swoje codzienności.
  • To prawda … Gdy wzięli mnie na stół, ja myślałem kiedy pójdę na kawę. To daje stabilność i pewność, te nasze codzienności.
  • Spójrz na niebo … To jest pewne.

Homiel znowu mnie poraził swoją mądrością. Nic na ziemi nie jest pewne. Pewne jest Niebo, które jest wieczne.

  • Co to było wczoraj, ten gacek ?
  • Pomyśl sobie, że tak jak oni cię gryzą, tak im większą krzywdę robisz.
  • Przypalacie się nawzajem.
  • Ostatnio im mocno dokuczyłeś.
  • A co z sądem będzie, mam operację … ?
  • Będzie, kiedy ma być. Ona (sędzina) jest rozważna.
  • Coś się stanie podczas operacji ?
  • Szkoda, że nie żyjesz w Grecji, dramaty byś pisał.
  • Wiedziałeś, że tak będzie Homiel ?
  • Jestem reżyserem tego przedstawienia.
  • ???? – … coś mnie w tej chwili tknęło, że to chyba z Ojcem rozmawiamy.
  • A nie da się tabletką to załatwić ? – Piotr pyta dalej kompletnie nieświadomy.
  • Już za późno.
  • Czy ty wiesz, że rozmawiasz z Ojcem teraz ? Reżyserem może być tylko Ojciec – mówię przytomnie do Piotra.
  • Taaaak ? Z kim teraz rozmawiam ?
  • … Ze Mną.
  • … To Ty Ojcze ?
  • Na to wychodzi … 
  • ………. – Piotr się baaardzo wzruszył.
  • Nie płacz, bo nie masz powodu.
  • No nie mogę stracić swojej najlepszej figury na polu szachowym.
  • Jeśli stracę hetmana, co My poradzimy ?
  • … Ojcze, jesteś najlepszym reżyserem świata – wykrztusiłam, bo sytuacja była niesamowita.
  • Wszechświata – poprawił mnie Piotr. 
  • Choć niewiele wiesz o świecie …, dziękuję.

I oboje  w rozmowie się zacięliśmy. Nie mieliśmy odwagi dalej kontynuować. Wjechaliśmy do Częstochowy i skręciliśmy prosto do klasztoru. Byłam do tej pory tam dwukrotnie. Zawsze pełno ludzi, niewiele więc zobaczyłam. Dzisiaj, być może z powodu pogody przyjechało znacznie mniej zwiedzających. Odwiedziliśmy kaplicę Matki Bożej Maryi, w środku tłoczno, niewiele wolnego miejsca, sporo kalekich ludzi. Wycofaliśmy się po chwili i wiedzeni instynktem poszliśmy na I piętro, gdzie jak się okazało znajdowała się kaplica Świętego Sakramentu i wielki obraz „Jezusa” wg św. Faustyny. Byliśmy prawie sami. Ledwo usiedliśmy w tylnej ławce, Piotr usłyszał …

  • Witam cię w Domu Ojca Mego.
  • Wykorzystuj ten okres na przygotowania.
  • Chodzi o zabieg ?
  • To też czas przygotowawczy.
  • Muszą pójść za tobą.
  • Musisz przyjąć ten kielich. 
  • Kiedy wszystko będzie stracone, wtedy narodzisz się na nowo.
  • Przygotuj się.

Piotr się rozpłakał, a ja czekałam cierpliwie.

  • Rozpłakałem się, bo mnie dotknął – wytłumaczył mi już w samochodzie.
  • Rozpocznie się seria cudów.
  • Ale mam sprawę sądową – Piotr znowu powtarza jakby o tym zapomnieli.
  • … Zobaczyłem Jego dłoń, jak dmuchnął pyłek z dłoni … Czyli to nic nie znaczy.
  • Nie mów już o nich, bo oni od dawna już nie żyją, tylko o tym nie wiedzą.
  • ……
  • Ten klasztor jest niesamowity. Cały ołtarz oddycha, ma taką energię, że się unosi i opada, jak żyjące serce – opowiadał swoje wrażenia.


Wróciliśmy do wizyty u Cisowskiego.

  • Ta rozmowa była inna niż poprzednio – mówię.
  • W jakim sensie inna ?
  • W takim, że ładnie wyglądałeś.
  • Ktoś, kto ma takie biurko i komputer, docenia wygląd.
  • Jest dobry, ale patrzy oczami.
  • … No tak. To normalne …
  • Rozmawiał jak z partnerem, byłeś bardziej czysty od niego.
  • Po trzecie cię nie zapomni.
  • A gdybyśmy tak uciekli i pojechali na Kanary, a nie na zabieg ?
  • Bilety znikną jak ta płytka.
  • Czyli nie ma sensu uciekać ?
  • Wiesz kto cię skierował do tej kliniki ?
  • Motylki, więc motylki będą przy tobie.
  • ………. – przypomniałam sobie Kowalewskiego w fartuchu pełnego motyli. To on nas skierował prosto do Cisowskiego.

Nam skóra cierpła ze strachu, a Homiel śpiewał sobie cały uradowany.

  • Róbmy swoje – Piotr wyraźnie słyszał jak śpiewał tę piosenkę.
  • Homiel, ty znasz każdy repertuar ? – pytam.
  • Wszystkich epok.
  • Którą muzykę lubisz najbardziej ?
  • Tę, którą ty.
  • ……. – zaczęłam się zastanawiać co lubię.
  •  Słyszę słowo Abba, ty też lubisz Abbę ! – Piotr prawie krzyknął odkrywczo.
  • …… – byłam pod ogromnym wrażeniem, gdyż rzeczywiście lubię ABBĘ, ale …!
  • Coś ty, to nie o to chodzi. ABBA to po hebrajsku Ojcze.
  • Aaaaa … Dlatego ? – Piotr pokiwał głową, bo na to by nie wpadł.
  • Nie inaczej.
  • Piotr niedouczony, ale przyjdzie dzień, kiedy będzie nas zawstydzał.
  • Jeśli rozumiem, dostaniesz taką wiedzę, że książkę nową spiszę ?
  • Wpadniesz do Domu, napijemy się kawy, posiedzimy przy stole …
  • …  Jak to wpadniesz ?! – znowu ciary mi przeszły po plecach. Nie wiedziałam co Homiel ma dokładnie na myśli.
  • Długo tak ?
  • W życiu długo, ale to chwila.
  • A gdybym nie zrobił tej operacji ?
  • Byłoby … pa pa.
  • ……. – i pokiwał dłonią na pożegnanie. Jednym słowem, jeśli Piotr nie podda się operacji na sercu, to umrze.

Wieczorem Piotr był bardzo zmęczony całym dzisiejszym dniem, za dużo wrażeń naraz. Leżał na kanapie i tylko wzdychał.

  • Mój ty Boże … Mój ty Boże …
  • Co tak Mały wzdychasz ?

Piotr nie odpowiedział, bo nie wiedział co ma powiedzieć.

  • Ojcze, on się martwi.
  • Nie martw się.
  • Wszystkie linki Ja trzymam.



Dopisane 02. 08. 2017 r.

  • Musisz przyjąć ten kielich.

Rzeczywiście, ten kielich wypijecie – powiedział. – Ale nie ja decyduję, kto zasiądzie obok Mnie. Mój Ojciec już dla kogoś przeznaczył te miejsca.

Oddalił się nieco, padł na twarz i modlił się: – Ojcze mój, jeśli to możliwe, oddal ode Mnie ten kielich. Ale niech będzie tak, jak Ty pragniesz – nie jak Ja. 


– Wpadniesz do Domu, napijemy się kawy, posiedzimy przy stole… – to się jeszcze nie wydarzyło.

  • Czyli najważniejsze przed nami? – pyta Piotr.
  • Przed tobąi pokazał akrobatę skaczącego z trapezu na trapez. Można to zinterpretować, że wielki skok jeszcze przed nim.

Wszystko musi być okupione.

11. 11. 16 r. Szczecin.

Poszliśmy do kościoła św. Rodziny w Szczecinie. http://www.swrodzina.eparafia.pl Więcej ruchu ! …, tak grzmiał lekarz, więc kiedy jest okazja, to idziemy, a nie jedziemy. Stanęliśmy pod figurą Jezusa. Prawie się nic nie wydarzyło, ale to „prawie” jest też wszystkim.

  • Znowu razem – powiedział do Jezusa Piotr dotykając Jego stopy.
  • Zawsze razem.

Wracaliśmy wolno i nasz spacer po zawale trwał nieco dłużej niż zwykle.

  • Jak leżałem w szpitalu, nikt mi nie dawał moich lat, dawali mi 45.
  • To dobry wynik – kiwam z uznaniem.

Po chwili słyszę sapanie.

  • Nie mam już siły, zmachałem się – Piotr się zatrzymał i oparł o płot.
  • To jesteś młody, czy nie ? Podnieś się ! 

Po spacerze poszedł do łazienki. Gdy wrócił …

  • Spojrzałem w lustro i spytałem … No to kiedy mnie weźmiecie ? Teraz, za miesiąc, za rok ?
  • Umrzesz, „ale jeszcze nie teraz” – zacytował słowa z filmu „Gladiator”.
  • Piotr jest ciągle zamyślony – mówię do Homiela.
  • Czyż nie o to chodziło, by mniej mówił, a więcej myślał ?
  • Głupotami nie pociągniesz ludzi.


13. 11. 16 r. Warszawa.

Wracaliśmy do Warszawy PKP. Ktoś pod Szczecinem rzucił się pod pociąg i przejazd był częściowo zablokowany. Kilka godzin później za Poznaniem historia się powtórzyła. Spowodowało to utrudnienia i opóźnienia niemal na całej linii Szczecin – Warszawa. Jeździmy pociągami kilkanaście lat, ale takiej plagi samobójstw nigdy wcześniej nie było. Byliśmy w fatalnym nastroju i niewiele się odzywaliśmy.

  • Homiel powiedział, żebym uważał, bo …
  • Gacki nie słuchają, ale wsłuchują się.
  • Czyli słuchają ludzi dokładnie ?
  • Tak.
  • Jak rozpoznać, kiedy to oni się odzywają ? – pytam. 
  • Czuj sercem. W końcu po coś masz te migreny.
  • A nie może być tak bez migren ? 
  • Wszystko musi być okupione.
  • To co stracili Adam i Ewa.

Dzisiaj przed wyjazdem i przez sekundy słuchaliśmy przemowy papieża Franciszka. Powiedział, że czasy są ostateczne. Powróciłam teraz do jego słów.

  • To by się zgadzało – powiedziałam mając na uwadze wszystko, co się na świecie ostatnio dzieje.
  • Franciszek jest sygnatariuszem tego upadku.
  • …..???

A ponieważ nie wiedziałam co znaczy dokładnie sygnatariusz, nie pociągnęłam tego wątku dalej.


  • NIP odwoła się, jeśli przegra ?
  • Zapłoną wstydem otoczenia.
  • Ale oni dojdą do siebie z czasem.
  • Popiół nie ma do czego wracać.

Wróciliśmy do Warszawy z prawie dwugodzinnym opóźnieniem. Wchodząc do mieszkania około 22.30 Piotr łapie się za bok swojej klatki. Myślę, że znowu ma zawał i w sekundę zamieram w bezruchu. Piotr zaczyna jęczeć … 

  • Coś mnie uchlastało … 

Rozebrał się, podciągnął koszulę i rzeczywiście … Długa, mocno czerwona pręga.  Zrobiłam zdjęcie. 



14. 11. 16 r. Bielsko – Biała. 

Dzisiaj jedziemy do Bielska-Białej, do kliniki, w której pracuje Marek Cisowski. Piotr ciągle się łudzi, że uniknie operacji, ale ja już jestem pewna, że będzie dokładnie odwrotnie. Homiele nie chowaliby płytki CD tylko po to, byśmy się tam jedynie przejechali.

Gdy Piotr rano wstał, pierwsze co zauważyłam, to ciemny ślad po wczorajszym ataku. Zrobił się siniak. Ponieważ Piotr musi zażywać specjalne leki na rozrzedzenie krwi każda rana, każde zadrapanie, uderzenie pozostawiają po sobie trwalszy, niż zwykle ślad.

  • Ale mnie dorwał …
  • Każde twoje tchnienie, każdy ruch, gest, myśl jest obserwowana.
  • Wyobraź sobie miliony oczu na świecie.
  • Wyobraź sobie, że one wszystkie cię obserwują.
  • Aż tak ? – nie wiem jak Piotr, ale mnie ciarki po plecach przeszły.
  • Wyobraź sobie, że aż tak.
  • Bez przerwy ?
  • Bez przerwy.
  • Te oczu są z dołu, czy Góry ?
  • Zewsząd.
  • To bez sensu Homiel … – Piotr miał na myśli, że jest nikim, by się nim tak zajmowano.
  • Bez sensu jest to, co powiedziałeś teraz.
  • Nie masz wiedzy.


Jechaliśmy do Bielska tym razem autem. Po drodze mijamy Częstochowę i w naszej sytuacji byłoby swoistą „zdradą”, gdybyśmy do Klasztoru nie zajrzeli. Jednak z braku czasu postanowiliśmy zrobić to wracając do Warszawy.

  • Widzisz ? Jedziesz, a twoi pracownicy jednak jakoś dają sobie radę bez ciebie, mogą pracować sami.
  • Gdzie tam ! Gubią się, ciągle czegoś chcą.
  • Jakoś telefonów od nich nie widzę.
  • To nie ma nic wspólnego z tym, co może być.
  • Ci chłopcy są od Boga.
  • Aaa, czyli dlatego ciągle ci Ojciec mówi … prowadź ludzi Moich … – przypomniałam sobie.

Homiel co chwilę coś komentował, był w doskonałym humorze.

  • Czy Chrystus bywa tak bezpośredni jak Ojciec ? – pytam.
  • Brak słów, by Go skomplementować.

Rozmawialiśmy o tuszy Piotra. Co prawda sporo schudł, ale przydało by się jeszcze więcej.

  • Dlaczego post jest taki ważny ?
  • Żyjesz duchem, a nie materią.
  • Czy da się żyć bez jedzenia ?
  • Nie jesteś gotowy na taką przemianę, światło prowadzi i karmi.
  • Wyobrażasz sobie, że mógłbyś lewitować ?
  • Co trzeba zrobić żeby lewitować ?
  • Musisz zapomnieć, że masz ciało.
  • A nie może by tak Piotruś polewitować trochę ? To byłaby zabawa – zażartowałam.
  • Po co ? Najgorsze jest robić sztukę dla sztuki.
  • Jaki jest tego cel ?
  • A cel jest ważny.

I w ten sposób Homiel szybko sprowadził mnie na ziemię.


Wjeżdżając do Bielska-Białej byłam zaskoczona urodą tego miasta. Urokliwe kamienice i góry posypane siwizną, pierwszym śniegiem, robiły bardzo pozytywne wrażenie. Spojrzałam dookoła …

  • Tu jest dobra kardiologia, można żyć.
  • Wolę długopalcą się świecę.

I znowu od razu przywrócił mnie do porządku. Na co komu świetna kardiologia, gdy świeczka i tak ma zgasnąć ? Można żyć w najlepszym miejscu na świecie, ale kiedy twoja świeca ma zgasnąć, to zgaśnie. Taka jest Boska wszechmoc.


Po obiedzie w hotelowej restauracji poszliśmy do pokoju, położyliśmy się na łóżkach i oglądaliśmy TV. Byliśmy zmęczeni. W pewnej chwili słyszę bardzo głośny dźwięk, dźwięk przypominający trzeszczenie suchego drewna. Jakby bardzo suche drzewo ktoś na siłę rozciągał, albo odwrotnie …, mocno ściskał. Mało brakowało, a posypałyby się iskry. To było tak głośne, że ktoś za drzwiami idący hotelowym korytarzem mógłby z powodzeniem to usłyszeć. Zaczęłam się rozglądać, bo co prawda było dookoła trochę drewnianych mebli, ale ten zdumiewający dźwięk, był jakby w powietrzu i dokładnie pośrodku pokoju. Dziwne, pomyślałam. Kiedy ja się rozglądałam szukając źródła tego dźwięku, Piotr zrobił się prawie biały.

  • Wiesz co się teraz stało ? Zza przesłony przede mną wyłoniła się gęba gacka. Był czarno-zielony, miał czarne oczy, trochę trójkątna gęba, czarne plamy na gębie. Powiedział do mnie …
  • Nienawidzę cię ty skurwysynu !
  • … ???!!!

Oboje nas zmroziło. Piotr przez dłuższą chwilę nie był w stanie się poruszyć.

  • Nawet tutaj nas dorwali…

I to zaskoczyło mnie najbardziej.




Dopisane 31. 07. 2017 r.

  • Wolę długopalcą się świecę – przypadek Jana Kulczyka jest doskonałym przykładem na prawdziwość tych słów.

  • Franciszek jest sygnatariuszem tego upadku.

Sygnatariusz. 1. państwo zawierające międzynarodowe porozumienie lub traktat; 2. osoba upoważniona do podpisania umowy międzynarodowej lub osoba podpisująca umowę, oświadczenie lub memoriał

Internet aż tonie w informacjach, iż Franciszek to ostatni papież i antychryst.

On nie jest ani ostatnim, ani antychrystem, ale kolejnym znakiem, sygnatariuszem (od łac. signator – ‚podpisujący’ od signum‚ znak’) czasów apokaliptycznych, których jesteśmy właśnie świadkami.


  • Wszystko musi być okupione. To co stracili Adam i Ewa.

Z opisów biblijnych wynika, że pierwsi ludzie po stworzeniu byli święci. Ich ciała miały nie podlegać cierpieniom ani śmierci. Ich rozum był światły, a wola skłonna do dobrego. Byli szczęśliwi. Ich stan, jak też miejsce przebywania, Biblia nazywa „ogrodem”. Aby jednak te wszystkie dary nie były bez żadnej zasługi ze strony człowieka, Pan Bóg wystawił go na bliżej nam nieznaną próbę, którą Biblia w sposób obrazowy przedstawia jako zakaz spożywania owocu z drzewa zakazanego. Pierwsi rodzice, za namową szatana, nie wypełnili polecenia Bożego, dlatego utracili wszystkie przywileje otrzymane w raju. Pan Bóg w swoim miłosierdziu zapowiedział jednak Zbawiciela świata, który wyjdzie z rodzaju ludzkiego i pokona szatana: przywróci zakłócony przez grzech pierworodny ład – ludziom da zbawienie, a Panu Bogu pełne wynagrodzenie.

http://www.fronda.pl/a/swieci-adam-i-ewa-pierwsi-rodzice,45480.html


  • Wyobraź sobie, że one wszystkie cię obserwują.

Mój Syn to Ja, Ja to On.

10. 11. 16 r. Część 2. 

Kiedy Piotr „dogorywał”, zwróciłam uwagę na jego buty, które z tyłu były wykończone kawałkiem skóry imitującej czarnego węża.

  • Ale masz buty !
  • A ja ci powiadam, że tak noszą się zwycięzcy – zażartował Homiel.
  • …… – pokiwałam głową, bo na wszystko ma ripostę. Wąż to symbol diabła.
  • Homiel to niesamowity wojownik – mówię do Piotra.
  • Czy to sprawia Ci przyjemność ? Ta walka ? – pytam.
  • To nie ma znaczenia, do tego jestem stworzony.
  • Przyjemność znajduję gdzie indziej.
  • Ta rozmowa to poezja, która czasami się przeradza w dramat.

Uśmiechnęłam się, ponieważ nawiązuje do naszych kłótni, które od czasu do czasu nam się zdarzają. Potrafimy się pokłócić nawet wtedy, gdy rozmawiamy z Homielem.  Zazwyczaj zawsze o to samo, że Piotr nie ma siły rozmawiać ….  i w ten sposób poezja zamienia się w dramat.

  • Co robisz w wolnych chwilach ?
  • Gram na waltorni.

  • Co z naszym synem ?
  • Tuż, tuż przed progiem domu.
  • …. Już wiem co oznacza w wizji, że temida urosła tak wysoko, że widziałem ją na poziomie jej kolan – Piotr zupełnie zmienił temat. 
- Zobaczyłem tę kobietę ze starą ręką, siedzącą z boku przy innym stole. Nie wiem jak to się stało, ale ja i królowa siedzieliśmy przed nią na krzesłach. Kobieta wstała i stała się niebotycznie wielka, sięgałem jej do kolan i powiedziała; 
- Jestem taka stara. 
Ja dalej siedzę, ona podchodzi do mnie i patrzy się na mnie, odwraca się tyłem i zasłania mnie przed królową. Wyciąga broń, strzela do niej i ją zabija. Ja aż podskoczyłem i krzyczę; 
- Coś ty zrobiła, ja tak nie chciałem! Odwróciła się do mnie ponownie i położyła mi na stole kanapkę z serem, a po przekątnej drugą. I odeszła. Byłem w szoku w jaki sposób to zrobiła.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/10/12/odrobina-mgly-tajemnicy-zostala-zdjeta-ale-nie-mysl-ze-wiesz-wszystko/ 
  • Będzie wielka władzą, jaką ma.
  • Tak ? Bardzo jestem ciekawy jak się to wszystko potoczy.
  • Tak jak zobaczyłeś.
  • Kiedy ?
  • W wizji, ni mniej, ni więcej.
  • Ciekawe jak oni to zniosą ? – zaczynam się zastanawiać.
  • Dziadygi tego nie przeżyją. Niedosłownie, ambicjonalnie.
  • Odchorują ?
  • Odchorować to wrócić do zdrowia. Nie, nie przeżyją tego.
  • No nie wiem … Co Wy kombinujecie ?
  • Więc bądź zdumiony.
  • Choć znasz jej finał, to przebieg cię jeszcze zaskoczy.
  • Ale oni mnie nienawidzą. ..Piotr w zadumie …
  • Zostaw ich.
  •  Zobaczyłem jak szatkują, kroją i solą … To chcieliby ze mną zrobić.
  • ………
  • Zabraliście mi kawę … – Piotr z żalem, bo już się nie spotykamy tak często jak kiedyś.
  • Dobra trucizna.
  • Ja też nie powinnam pić ? – spytałam.
  • Powoli odchodzi.

To prawda. Costa Coffee do zawału była naszym stałym punktem spotkań, ale od kilku miesięcy dzieje się coś dziwnego. Coraz trudniej mi pić kawę z Costy, dosłownie ledwo ją przełykam i mam odruch wymiotny. Może organizm sam ją odrzuca ?  Jeszcze tej zagadki nie rozwiązałam.

  • Homiel, nie wiem co zrobić z moją firmą – właściwie nie pytam, a stwierdzam fakt. 
  • I ona zaliczyła złote dni.
  • A Ola ? Co ma robić.
  • Ola to przyszłość i złotymi głoskami będzie świecić.
  • ??? … Będę prowadzić biznes ? – byłam zaskoczona, ponieważ już mi się nie chce, swoje zrobiłam.
  • Twoje szczęście w czymś innym upatruję, ciesz się papciami – czyli kapciami. Maniana na całego. 

Pociąg w pewnej chwili zaczął  bardzo się trząść. Czuliśmy silne drgania, nasze ciała też drgały.

  • Czujesz to ?! Tak się trzęsło moje ciało, kiedy otwierały się wrota – natychmiast sobie to przypomniałam.
  • Wrota się już otworzyły.
  • … ???!!!
  • Znowu słyszę gacki, kryczą  ….
  • Zaczyna rosnąć !!!! 
  • … ???
  • Czy nie masz wrażenia, że jedni i drudzy obserwują cię jak się rozwijasz ? – szybko analizuję.
  • Co Homiel na to ?
  • A co Ja mogę na to, kiedy Mały nie robi się mały ?
  • Więc nie bądź przeciwko niemu.
  • …… – zaczęłam się śmiać, bo ciągle Homiel nawiązuje do naszych kłótni.
  • Już cię nic nie powstrzyma.
  • Przed czym ? – Piotr.
  • Ty już wiesz …
  • Niby co ?
  • Jak masz iść.
  • ………. – a ma iść drogą prostą.

  • Mam do ciebie pytanie techniczne. Jak ty rozpoznajesz, że mówią akurat gacki ? – pytam Piotra.
  • Nie wiem, czuję to, słyszę jakby z dołu …
  • Długo ten stan nie potrwa.

Piotr wrócił do wczorajszej rozmowy z Chrystusem. Znowu mi zaczął opowiadać ze wzruszeniem…

  • Patrz Mi w oczy … Tak powiedział…
  • Chciałbym, żebyś nazywał Mnie tak, jak Ja cię nazwałem.
  • …….. – i Piotr się znowu wzruszył.
  • To plan samego Ojca … Poczułem, że chciał…, byśmy się zbliżyli do siebie.
  • Pamiętaj … Mój Syn to Ja, Ja to On.
  • Rozmawiając z Nim to tak, jakbyś rozmawiał ze Mną. 

Zrozumiałam w tej chwili dlaczego Piotr słyszy często jednocześnie i Ojca i Syna, a od dłuższego czasu nurtowało mnie to pytanie. Zamilkliśmy do końca podróży … 


Wieczorem.

  • Ojcze, jestem taki grzeszny.
  • Jesteś grzeszny.
  • Jeśli to mówisz, to jestem zbudowany.



Dopisane 29. 07. 2017 r.

  • A co Ja mogę na to, kiedy Mały nie robi się mały? Więc nie bądź przeciwko niemu.
  • . – zaczęłam się śmiać, bo ciągle nawiązuje do naszych kłótni.

Wtedy nie zdawałam sobie sprawy, że rozmawiamy z Ojcem i dlatego pozwalaliśmy sobie na większy luz.

Patrz Mi w oczy, bo jesteś Moim przyjacielem.

10. 11. 16 r.  Część 1. Warszawa. 

Dzisiaj wracamy do Szczecina, więc pobudka z budzikiem o 5.30. Ja się ledwo zwlekłam z łóżka, a Piotr wstał jak rześki poranek i od razu zaczął opowiadać …

  • Modliłem się wczoraj i miałem przepiękną rozmowę z Chrystusem. Patrzyłem na obraz Chrystusa i spuściłem oczy. Od razu usłyszałem …
  • Piotr, patrz Mi w oczy.
  • Dlaczego nie patrzysz Mi w oczy ?
  • Nie mogę, jesteś Synem Boga, a czuję się taki brudny …
  • Patrz Mi w oczy, bo jesteś Moim przyjacielem, a przyjaciele patrzą sobie w oczy i się cieszą.
  • …. Bardzo się wzruszyłem i podniosłem głowę.
  • …. Jesteś bardzo dobrym człowiekiem … i pokazał mi jak dałem pieniądze tej kobiecie w kościele…
  • Wkrótce wyboje się skończą …

Opowiada mi w łazience, myłam zęby akurat i tak myjąc poczułam jak kap, kap… łzy lecą. To było głęboko wzruszające.

  • Ten obraz żyje ! Rozumiesz ?
  • Jak każdy inny – podsumował Homiel.

Wkrótce wyboje się skończą  czyli, jak się domyślam, przed nami prosta już droga ?


W pociągu, mimo wielu ludzi, którzy tak jak i my wracali na święta do domu, rozmawialiśmy dalej. Nie było sensu przejmować się nimi, kiedy i Homiel się nie przejmował.

  • Wczoraj Ojciec pokazał mi kulę ziemską i wiszące nad nią tablice z przykazaniami, było ich z 30. Wirowały w powietrzu, były po dwie w połowie otwarte, a ja palcem kierowałem tablice do każdego państwa, do każdego zakątku ziemi.

  • Tam, gdzie jest buddyzm też ? – pytam.
  • Nie chodzi o religie, tam kieruje się energia z prawdą.
  • To czyni twoja modlitwa.
  • Były ogromne … Biła z nich energia prawości …
  • ……..
  • Mówię teraz do Ojca … Ojcze, przywróć ustalony porządek …
  • Więc go przywróć.
  • Masz wszelką władzę, załatw sprawę na Ziemi i wracaj.
  • …? Przecież nie da się tego zrobić … – jestem skołowana. 
  • Zrobisz to bez problemu.
  • Walczyliśmy o ciebie, abyś ty walczył o ludzi.
  • Cieszę się, że odzyskujesz świadomość.
  • …? Czy sobie poradzę ?
  • Ty sobie nie poradzisz ?
  • Rób co do ciebie należy.

Piotr się zaciął, więc łokciem ponaglam go, by rozmawiał dalej, gdyż cały czas wszystko zapisywałam.

  • Współczuję ci, Mały.
  • No właśnie … Jestem taki mały, co ja mogę ?
  • Najlepsi niczym się nie wyróżniają.
  • A co z moim sercem ?
  • Bije dla Mnie.
  • Czy moi rodzice będą żyć dłużej niż ja ?
  • Gdzie ?
  • …??? – Piotr zapomniał sprecyzować, czy na ziemi, czy w Niebie, a może jeszcze gdzie indziej …?
  • Nikt nie będzie żyć dłużej od ciebie, bo życie czeka cię wieczne.
  • ??? A zasługuję na to ?
  • Nie zadawaj Mi nudnych pytań.
  • … Ojciec pokazał mi scenę. Jestem w rzeczach, moje ciało się zdematerializowało i te rzeczy opadły na ziemię jak szmaty …

Zapatrzył się w dal …

  • Widzę, że Ich skrzydła chowają się automatycznie … Kiedy chcą, to są. Kiedy nie, to się chowają … Wiesz, że tak naprawdę to Ojciec nie ma brody ? To ludziom pokazuje się z brodą …

Słuchałam zahipnotyzowana …

  • Czuję teraz diabła … Słyszę Lucyfer … Stoi w ciemności … To jeden z moich przeciwników … On czuje pogardę do Metatrona, bo był człowiekiem. Słyszę jak krzyczy …
  • Ten pomiot chce coś nam dać ? A jest nikim !!!

Piotr był jak w transie … Mówił bardzo szybko i ledwo nadążałam spisywać. 

Ten pomiot chce coś nam dać ? Zdziwiłam się w pierwszym odruchu, bo co może Metatron im dać ? Przypomniałam sobie zdanie, które niedawno gdzieś mignęło mi w internecie. Ponoć Metatron schodził do piekła, by obiecać im, że jak się nawrócą, to wrócą do Nieba. Czyste sience fiction …, a może i nie ? 

  • Diabły gardzą ludźmi.
  • Wiesz co jest w nich najgorsze ? – przypomniałam sobie mojego „kudłatego” siedzącej na łóżku.
Dzisiaj miałam niesamowitą nocną wizytę. Obudziłam się w środku nocy wydawałoby się bez powodu. Podnosząc lekko głowę zobaczyłam wlepione w siebie całkowicie czarne gałki oczu. Twarz człowieka (?) była porośnięta czarnymi włosami jak u małpy, szybkim rzutek oka cały wydawał się we włosach. Człowiek z zezwierzęconą twarzą siedział w nogach mojego łóżka i się… gapił. Co mnie uderzyło... to jego twarz, która nie wyrażała absolutnie żadnych emocji, a oczy były absolutnie zimne. Nie wiem, czy to coś cokolwiek czuło.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/wp-admin/post.php?post=1768&action=edit
  • Oni patrzą na człowieka całkowicie z zimną obojętnością … Nie wiadomo co myślą, czego się można spodziewać … Lepsza już ta nienawiść, niż to „nic”… Bo nienawiść to już coś … 

Piotr padł jak kawka, prawie zasnął, tyle kosztowało go to energii. Musiałam poczekać.




Dopisane 27. 07. 2017 r.

  • Nie zadawaj mi nudnych pytań – Rozmowy z Ojcem rozwinęły się znacznie i muszę powiedzieć, że właśnie z pytaniami mam największy problem. Każde wydaje się banalne, a tych niebanalnych boję się zadać.

  • Patrz Mi w oczy, bo jesteś Moim przyjacielem, a przyjaciele patrzą sobie w oczy i się cieszą.

Te słowa tak głęboko zapadły mi w sercu i głowie, że nigdy o nich nie zapominam modląc się przed obrazem Jezusa.

Dzienniczek św. Faustyny; Mów do mnie po prostu, jak przyjaciel z przyjacielem.