Będziecie razem walczyć przeciwko występnym.

27. 11. 16 r. Szczecin. 

Piotr przed wyjazdem zjadł ostatnie, normalne śniadanie. Piszę ostatnie, bo podejrzewam, że w sanatorium dla świeżych zawałowców normalnie to raczej nie będzie.

  • Podróżny w drodze je to, co mu wpadnie w ręce.

Homiel chce powiedzieć, że Piotr jako wieczny wędrowiec niech się cieszy, że ma cokolwiek do jedzenia.

  • Ta wasza codzienność odchodzi w niepamięć.
  • Już nam zabrałeś przecież trochę … 

Zaczęliśmy się natychmiast zastanawiać, co w takim razie stracimy jeszcze.

  • Czy chcesz tam się zestarzeć ?
  • Tam ? – nie zrozumieliśmy, co ma na myśli.
  • Pokazał mi warszawskie mieszkanie, jak ściany się kurczą …
  • Niech ten łabądź też ma.

Uśmiechnęłam się, bo od razu wiedziałam co Homiel miał na myśli. Ostatnim czasy coraz częściej mawiam do Piotra, że w tym mieszkaniu zaczynam się dusić. I kurczące się ściany były tego symbolem.

  • Dlaczego mówi łabądź, a nie łabędź ? – pyta mnie Piotr.

Wzruszyłam ramionami, pomyślałam, że Piotr po prostu źle usłyszał. Nie było to ważne w tej chwili.

  • Przecież ona to jest jastrząb … Tak pokazaliście Olę w mojej wizji …
  • Dla kogo jastrząb to jastrząb, dla mnie łabądź powtórzył.
  • A ja się nie liczę ? – Piotr spytał, że coś mi szykują, a jego pomijają.
  • Nie rozśmieszaj mnie acan.
  • W takim razie kiedy kolejna przeprowadzka ? – Piotr spytał.
  • Już nie wkrótce, a szybko.
  • … Mam grać na loterii ? – zażartowałam, bo nijak nie mogłam sobie tego wyobrazić.
  • Loteria sama przyjdzie do ciebie.
  • Ale sam mówiłeś, że trzeba mieć nic, by być blisko Chrystusa …
  • Zaufaj Nauczycielowi.
  • ……. – czyli zaufaj Bogu.
  • Poznajecie świat dla wielu zakazany.
  • Wiedza bezcenna.
  • Cóż ci dadzą te domy …
  •  A tam życie wieczne …

Gdy Piotr wyjechał, zaczęłam oczywiście sprawdzać, dlaczego „łąbądź” a nie „łabędź” i co znaczy acan.

Wygląda na to, że pierwotnie mieliśmy łabędzia z „ą” w mianowniku i „ę” w przypadkach zależnych. Jako że jednak rozwój języka postępuje w kierunku eliminacji oboczności, w literackiej polszczyźnie „wygrał” łabędź, a forma łabądź będzie gwarowa, regionalna, archaiczna (niepotrzebne, skreślić – jak mawiał Tomasz Baranowski), a do tego zwalczana przez wąskich purystów. Nazwa gatunkowa to łabędź, łabądź jest ryzykowny w wypracowaniu domowym, ale nie widzę powodu, by zwalczać go w mowie potocznej. Kiedyś i tak zniknie, zostanie tylko w starej literaturze. http://sjp.pl/łabądź

http://www.sxvii.pl/index.php?strona=haslo&id_hasla=3778&forma=ŁABĄDŹ#3778

Przed paroma dniami pewien bardzo znany dziennikarz wyraźnie upajał się w swym telewizyjnym reportażu mianownikowym brzmieniem „łabądź”. Powtarzał je z wyraźnym upodobaniem kilka razy. Niestety, nie był w zgodzie z obowiązującym dziś kształtem tego rzeczownika, a jest nim łabędź.
Czytaj więcej: http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/704181,jan-miodek-krolowa-labedz-i-zoladz,id,t.html

Współczesne słowniki jednoznacznie określają formę łabądź jako błędną. Pod tym linkiem (http://sxvii.pl/index.php?strona=haslo&id_hasla=3778) znajdzie Pani słownik z XVII wieku. Używano wówczas formy łabęć, drugorzędnie łabędź, a łabądź był wariantem fonetycznym. Być może taka forma funkcjonowała lub funkcjonuje w dialektach. W każdym razie trzeba powiedzieć, że kierunek ewolucji wyrazu był inny: łabęć → łabędź.

Acan; dawniej: staropolski zwrot grzecznościowy tytuł grzecznościowy, skrót od wyrażenia „waszmość pan”, zwykle jako zwrot kierowany wprost do rozmówcy, odpowiadający dzisiejszemu „pan”, „wy” (zwykle z odcieniem lekceważenia); aćpan, acpan, aspan, waćpan, waćpan, waspan, acan.

Homiel dzisiaj pobawił się staropolszczyzną, o której nikt już nie pamięta.



29. 11. 16 r.  Szczecin. 

Piotr zadzwonił z sanatorium i zaczął opowiadać. W pokoju jest sam, łóżko obok jest wolne. Na razie wśród kuracjuszy jest najmłodszy. Gdy zaczął relacjonować, że musi ćwiczyć ze staruszkami trzymając się za ręce,  ryknęłam śmiechem. On wielki prezes …  Niewątpliwie będzie to dla niego spora lekcja pokory. Na koniec spytałam …

  • A co słychać u Homiela ?
  • Leżę na drugim łóżku – … i znowu ryknęłam śmiechem.


03. 12. 16 r.  Szczecin. 

Homiel obiecał Piotrowi, że w pokoju będzie mieszkać sami i tak było, ale przez jeden dzień. Dokooptowali mu mężczyznę, który strasznie chrapał. Piotr po drugiej nieprzespanej nocy wkurzył się i poprosił o przeniesienie …, i znowu jest sam. Trafił do nowo wyremontowanego budynku i dostał nieużywany jeszcze apartament. Zadzwonił rano …

  • Byłem tak zmęczony, że zasnąłem wczoraj już o 20.00. Obudziłem się o drugiej w nocy i przypomniałem sobie … Boże ! Nie pomodliłem się !
  • … Jeszcze będę cię słuchał … Usłyszałem natychmiast.
  • Więc pomodliłem się krótko i powiedziałem na koniec … Dziękuję ci Ojcze, że żyję, a wtedy przypomniał mi Chrystusa jak w kościele dotknął mojego serca … Chrystus to mój przyjaciel, powiedziałem … Jest dla mnie największym przyjacielem i mówiłem to absolutnie szczerze i wtedy usłyszałem bicie dzwonów, ogromnych dzwonów. Widziałem jak biły … I wtedy Ojciec powiedział do mnie. ..
  • Teraz jesteś gotowy, będziecie razem walczyć przeciwko występnym.


06. 12. 16 r.  Szczecin. 

Kiedy nie ma Piotra, mam czas na zgłębianie lektury, między innymi czytam „Dzienniczek Faustyny”. Jestem pewna, że przeżyła spotkania dokładnie tak, jak to opisała. Wiele widzę wspólnych cech z naszymi rozmowami i przeżyciami. Widzenie diabła, wizje, no i rozmowy. Bardzo zainteresował mnie fragment z dzienniczka

Pisz o mojej dobroci, co ci przyjdzie na myśl. — Odpowiedziałam: Jak to, Panie, a jak napiszę za wiele? — I odpowiedział mi Pan: Córko moja, chociażbyś mówiła naraz wszystkimi językami ludzkimi i anielskimi, to i tak nie wypowiedziałabyś za wiele, ale owszem, dopiero byś w cząstce wysławiła dobroć moją — moje niezgłębione miłosierdzie. O mój Jezu, wkładaj sam słowa w usta moje, abym mogła Cię godnie uwielbiać. Córko moja, bądź spokojna, czyń, co ci każę. Myśl twoja jest złączona z myślą moją, więc pisz, co ci na myśl przyjdzie. Jesteś sekretarką mojego miłosierdzia, wybrałem cię na ten urząd w tym i przyszłym życiu. Tak chcę, pomimo wszystkich przeciwności, jakie ci stawiać będą; wiedz, że upodobanie moje nie zmieni się.

Uderzyły mnie słowa przyszłym życiu… O jakim / którym życiu mówi Jezus ? 

Wysłałam to pytanie do Zakonu św. Faustyny z prośbą o interpretacje i po dwóch dniach otrzymałam odpowiedź; Pan Bóg wybrał s. Faustynę i dał jej szczególną misję głoszenia całemu światu orędzia o Jego miłosierdziu. Święta już za życia robiła wszystko, aby każdy człowiek uwierzył w Boże miłosierdzie i Mu zaufał, ale i teraz, po śmierci, cały czas to robi.

Jezus wyraźnie mówi, że ma być sekretarką, ma spisywać Jego słowa i przekazać je ludziom. Mówiąc o przyszłym życiu (w „Dzienniczku” określenie „w przyszłym życiu” występuje 7 razy) bierze się pod uwagę tylko dwie możliwości; życie po śmierci w Niebie lub kolejne życie na ziemi. Czytając tą odpowiedź natychmiast nasuwa mi się kolejne pytanie;

  • Jaki sens miałoby spisywanie słów Jezusa po śmierci w Niebie ? Dla kogo ? Dla ludzi w Niebie ?… Przecież to bezsensu … 

Akurat zadzwonił Piotr z sanatorium i przy okazji pytam o to Homiela …

  • Jej droga na Ziemi się nie kończy.
  • … ???!!! … 

O kurcze ! A więc Jezus mówiąc o przyszłym życiu Faustyny …, mówił dosłownie ! Opowiadam Piotrowi przez telefon o Faustynie, o której właściwie nic nie wie.

  • Faustyna widziała Jezusa w pełnej okazałości, rozmawiała z nim oko w oko !
  • Hmm …
  • Też byś tak chciała ?
  • A nie ?
  • To tak będzie.

  • Gdy się modliłem dzisiaj, usłyszałem Ojca …
  • Poniszczą ci to ciało trochę, ale Duch jest silny.
  • Będą cię kaleczyć, ale to tylko chwila.



Dopisane 16. 08. 2017 r.

Teraz jesteś gotowy, będziecie razem walczyć przeciwko występnym – Ks. Daniela (23); A przy końcu ich panowania, gdy występni dopełnią swej miary, powstanie król o okrutnym obliczu, zdolny rozumieć rzeczy tajemne.

Jeśli chcesz żyć, chodź ze Mną.

26. 11. 16 r. Szczecin.

Nie myślałam, że dzisiaj sobie porozmawiamy z Homielem. To dzień rodzinny, z rana pojechaliśmy po wielkie zakupy. Dzieciaki odkryły nowe hobby, uwielbiają kupować zdrapki. Mam takie wrażenie, że to nie potencjalna wygrana daje im radość, a same zdrapywanie. Czasami coś wygrywają, a wtedy znowu kupują zdrapki. Homiel się uśmiechnął …

  • Sport dla naiwnych. Złoto głupców.
  • Ale to jest też dobre, daje nadzieję.
  • W tym doszukujesz się nadziei ? A gdzie wiara ?

Wychodząc z galerii  niemal zderzyliśmy się w drzwiach z naszym prawnikiem. Byliśmy oboje tak zamyśleni, że go nawet nie zauważyliśmy, a on krzyknął w radości. Od razu nas poinformował, że dostał pismo z sądu, ale jeszcze go nie czytał. Pewnie to NIP odnosi się do ekspertyzy rzeczoznawcy. 

Idąc do auta stojącego na parkingu …

  • Gdy prawnik mi o tym mówił, zobaczyłem sowę, która siedziała i się rozglądała. W pewnym momencie zobaczyła pod nogami pełzającego węża, dziobem zrobiła szybki ruch, wbiła mu się w kark i zabiła. Po czym powoli zaczęła go zjadać, kawałek po kawałku.
  • Jeśli sowa to sędzina, to według tego jej decyzja powinna być jednoznaczna –  po tej wizji byłam tego pewna.

Reszta rodziny gdzieś nam się zapodziała, więc czekaliśmy na nią cierpliwie w samochodzie. Nie spodziewałam się, że Homiel wykorzysta i tą chwilę.

  • Ruszasz w drogę bracie.
  •  Zobaczyłem znowu przesłonę z kryształu i byłem do niej już w połowie drogi.
- Zobaczyłem drogę polną, a na niej ścianę z kryształów poukładanych jak mozaika… – opisuje Piotr w zamyśleniu 
– Wyszedłem zza zakrętu i zobaczyłem ścianę z kryształów… Świeci na biało, ale poświatę ma niebieską. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/05/24/ja-nie-jestem-twoim-celem-jestem-twoja-droga/

Po raz pierwszy ścianę kryształową widział we wrześniu. Dzisiaj odległość do niej znacznie się skróciła.  Nadal nie wiem co to oznacza, ale musi być ważne. Pamiętam, że Homiel był bardzo smutny ostatnim razem.

  • Dlaczego byłeś smutny, kiedy widziałeś kryształową ścianę ?
  • Bo Moja droga razem się kończy, tam wejść nie mogę.
  • ???
  • A co tam jest ?
  • ………. – nie odpowiedział.

Znowu zrobiło się nam bardzo smutno …, bardzo.


Wieczorem.

Po zawale i pobycie w szpitalu Piotr otrzymał skierowanie do sanatorium w Konstancinie. To jest tak blisko, jakby w ogóle nie wyjeżdżał. Bierze ze sobą komputer, dokumenty i biuro będzie prowadził w sanatorium, a ja zostaję w Szczecinie. Tak mocno byliśmy razem ostatnio, że trudno nam się rozstać. Piotr ciągle kombinuje jak się z tego wymigać.

  • Homiel, pomóż.
  • Co ty chcesz, a czego nie chcesz …, jakie to ma znaczenie ?
  • Jeśli chcesz żyć, chodź ze Mną.
  • A jeśli będę mało jeść ?
  • To za mało.
  • Stenty nie wystarczą ?
  • To jedna strona medalu.
  • A druga strona medalu ?
  • To luty.
  • Operacja wystarczy na parę lat ?
  • Parę lat ?! Do spełnienia misji.
  • Nie możesz odejść – mówię do Piotra, jestem przerażona, gdyby coś się stało.
  • Może, ale w odpowiednim czasie.
  • Muszą być spełnione warunki.
  • Warunki ? – pytam
  • Ty do nich należysz. Du ! powiedział po niemiecku, żebym wiedziała, że to mówi Homiel. Du znaczy ty.
  • Jaaaa ?! – zaczęłam się zastanawiać o jaki warunek ze mną związany Homielowi chodzi.
  • Trzy tygodnie przerwy bez pisania to marnotrawstwo – ciągnę dalej. 
  • Może ktoś cię nawiedzi ? Nie orzekaj. 

Siedzieliśmy oboje w zamyśleniu.

  • Zastanów się, dlaczego chcą cię podreperować ? spytał nagle Homiel.
  • Co znaczy podreperować ? – mówi się podreperować zdrowie, czyli wzmocnić.
  • Widzę miecz, jak ktoś go ostrzy na osełce …

  • Żebyś był miecz, musisz mieć moc.
  • Fizyczną ?
  • Gdyby fizyczną, zgłosilibyśmy się do restlera … – … a nie do ciebie chciałby pewnie powiedzieć. 

Piotr przypomniał teraz sobie wizję, która go męczy od kilku dni.

  • Gdy odmawiam modlitwę Ojcze przywróć ustalony porządek i na koniec wołam Archaniele Michale stań na czele swego wojska …, widzę archanioła Michała. Stoi nad diabłem i nogą przytrzymuje jego ciało … To wszystko jest podobne do tego znanego obrazu …

  • Widzę jak nogą dociska go do ziemi, a miecz przystawia mu do karku … Ale jego miecz na końcu nagle się rozdziela na trzy części, końcówka miecza wygląda jak trójjząb … – ciągle mi tłumaczy z przejęciem.
  • Środkowy szpikulec wbija mu się w kark, ale dwa boczne ostrza blokują mu po bokach głowę, żeby się nie ruszał, zablokował go ! – ciągle opisywał z przejęciem.
  • To specjalny miecz … Oni muszą mieć tam też jakąś technologię … Zrobić taki miecz ?! – zakończył podekscytowany.
  • Rozgadałeś się dzisiaj …
  • Masz Dusia na koniec.

Na koniec przed rozłąką Homiel mnie rozbawił i rozczulił jednocześnie. Piotr wyjeżdża jutro o 8.00 rano i nie będę go widzieć prawie miesiąc. 

  • Jesteś kochany Homiel, tego będzie mi brakować … Właśnie tej Dusi …
  • ………. – pomyślałam, że z nowym nauczycielem tak wesoło to już nie będzie.
  • Sposób się do narodzenia Chrystusa, świętuj to radosne wydarzenie.

Święta Bożego Narodzenia już niedługo.

 

Ludzie muszą wybrać, a nie mieć od razu.

25. 11. 16 r. Szczecin.

Jechaliśmy pociągiem. Wciąż pamiętając o wczorajszych słowach liczyłam na ciekawą rozmowę, zwłaszcza teraz, kiedy Homiel zapowiedział swoje odejście. Piotra męczyła wizja z dwiema falami, ciągle się zastanawia, co może to oznaczać. Po doświadczeniach z NIP wiemy, że jego wizje to zaszyfrowane wiadomości dotyczące zdarzeń w przyszłości i z tego względu musimy traktować je z największą uwagą. Każdy szczegół wydaje się ważny, a wiele z nich są dla nas niezrozumiałe. 

  • Dlaczego ja dopływam do brzegu ?
  • Człowiek nie ryba, przeznaczony jest do chodzenia, a ty ciągle pływasz.

Wow… Homiel jak zwykle niezawodny. Piotr wielokrotnie opowiadając o biznesie, o swoim życiu używa powiedzenia; żeby móc połączyć wszystko i jakoś żyć, muszę ciągle „pływać”. Mówiąc „pływać” ma na myśli kombinować, działać wielotorowo, nie mając jednocześnie żadnej stabilizacji. Stały grunt daje pewność, w jego życiu tego stałego lądu po prostu nie ma. Dopłynięcie do brzegu może oznaczać koniec takiej walki i osiągnięcie jakiejś stałości.

  • W przyszłym roku nie będziesz tym samym Piotrem – dodał Homiel.
  • ???

Piotr przypomniał sobie film „Adwokat diabła”. Donald Trump jest tym, na którego wszyscy czekają na bankiecie u Szatana, ale się nie zjawia. p. s. Apartament Donalda Trumpa w Trump Tower, był użyty w filmie jako dom postaci Alexa Cullena. Jego punkt orientacyjny stanowi złoty wystrój i klasyczny widok na Central Park.

  • Scenarzysta uznał go za diabła ? – zaciekawiło mnie to. 
  • Jakie to ma znacznie ?
  • Przed płomieniem nikt się nie ukryje, a nadchodzi ten płomień.
  • To jest nieuniknione ?
  • Nieuniknione. Wszystko o czym mówimy, przechodzi w fazę realizacji.
  • Nawet nie wiesz jak amfiteatr jest pełny, loża honorowa też.
  • To horror będzie …
  • Kryminał.

Homiel uwielbia zagadki, ale o „końcowym rozstrzygnięciu” mówi ostatnio tak często, że zaczęłam już w to wierzyć.


  • Będę miał kiedyś nowe auto ?
  • Nie będzie ci potrzebne.
  • A mi ? – spytałam.
  • Tobie zawsze jest potrzebne – zażartował.
  • Dlaczego nie będzie potrzebne ?
  • Zrozumiesz …, nie będziesz chciał.
  • Przygotuj się na rozstajne drogi.
  • … Co to znaczy ? Spytaj ! – ponaglam Piotra, a Piotr zmęczony …
  • Chcecie mnie oboje wykończyć ?
  • Ja nie, to Dusia ! – Homiel pokazał jak rękoma łapię Piotra za szyję i duszę, duszę pytaniami.

Bardzo mnie tym rozbawił. Dusia !?…  Tylko On mógł to wymyślić. Tak więc od dzisiaj mam nowe imię. 

  • Porozmawiajmy – nalegałam – Sam mówiłeś, że odchodzisz …
  • To, co ma nadejść, nie nadeszło, a jak nadejdzie, nie będziesz miała czasu na to.
  • ??? W tym roku się zacznie ?
  • Ten rok to cisza.
  • Przyszły ?
  • Burza w eterze.
  • Wszystko się zmieni ?
  • Wszystko zacznie się zmieniać.
  • Ja się zmienię ? A Dusia ?
  • Będzie twoja asystentką.
  • Wolę jak siedzi i gotuje – Piotr to typowy facet.
  • Ale ona nie woli.
  • Będę asystentką, bo będę spisywała !
  • Nie tylko to, będziesz asystować. 
  • ???!!! – skojarzyło mi się to z wyjazdami.
  • Hmmm … Z mieszkania w Szczecinie zrezygnujemy ?
  • Ten wątek niedługo się skończy.
  • Jak to ?
  • Sami zrezygnujecie.
  • ????!!!!!– zaskoczyła mnie ta informacja, ale jestem pełna wątpliwości, czy Homiel nie przesadza. Nic w tej chwili nie wskazuje na to, że będziemy się przeprowadzać.
  • To, że jedziemy akurat do Cisowskiego, to naprawdę nie przypadek ?
  • Zrobi jedno, naprawi drugie.
  • A co zrobi ?
  • Dla niego rutyna, dla innego nowość.
  • A Wy nie możecie załatwić tego ?
  • Cudów ci się zachciało ?
  • Nie ma pozwolenia. Masz swoje przejść.
  • Ile będziecie mnie jeszcze trzymać przy życiu ?
  • Tyle, ile trzeba i nie przy życiu, lecz tutaj.
  • A jak będzie z biznesem ?
  • W przyszłym roku będzie bardzo ciężki.
  • To nic nowego … A to co się zdarzy, ułatwi nam życie ?
  • Zapobierzy katastrofie.
  • Nadchodzi katastrofa ?
  • Dla bardzo wielu.
  • A miało być tak dobrze z PIS … 
  • Aby było dobrze, trzeba to robactwo wyplewić.
  • Czy możemy się jakoś do tego przygotować ? Na te czasy ?
  • Nie będzie wam dane. Oczekuj informacji.
  • Choć jesteś człowiekiem, będzie go w tobie coraz mniej.
  • Nawet nie poczujesz, że to się w ciebie wlewa.
  • Uwierzą nieliczni. A nieliczni to dużo.
  • Nawet Oli trudno będzie pojąć.
  • Jak się zmienisz, to może ty się ode mnie odsuniesz ? – pytam Piotra.
  • Nie da się. Dwie połówki zassane sokiem.
  • Nawet jak oderwiesz na siłę, to wyschną.

Homiel przypomniał nam ten obraz.

  • …… – nie wiedziałam o co dalej pytać. Ale przypomniałam sobie coś, co mnie męczyło do dawna.
  • Czy Enoch, Eliasz, Melchizedek to jedna dusza ?
  • To jeden prorok.
  • Aaa …. – znowu mnie zaskoczył. Co miał na myśli ? 
  • … Homiel powiedział teraz, że nie zdajemy sobie sprawy, jak często Bóg Ojciec schodzi do ludzi.
  • Pan Bóg lubi przebywać wśród ludzi, lubi jak się cieszą.
  • A teraz ktoś siedzi z nami teraz ? – pyta Piotr.
  • No kto ? Ja tu siedzę, Gruby siedzi, a dach otwarty – … i wszyscy nas słuchają.
  • Jak to jest, że masz tyle włosów ? To niesprawiedliwe ! Ponoć mądrej głowie włos się nie trzyma … – Piotr sobie lekko kpi.
  • A wiesz, że Bóg Ojciec ma dużo włosów ?
  • Aaaa … To ja się wycofuję ! – Piotr nie chciał rozmawiać o Ojcu.
  • Oblicze Boga oglądają nieliczni.
  • A ja ? – spytałam. 
  • Jakie masz znamię ?

Wzruszyłam się. Moja blizna … Nigdy nie o niej nie pamiętam, to AIDA po raz pierwszy mi powiedziała, że pochodzi od Ojca.

  • Masz odpowiedź …
  • Podlewa swoje kwiaty w ogrodzie codziennie.

Siedzieliśmy chwilę w milczeniu … Piotr się wyprostował ..

  • Gdybym chciał, to bym się ukazał i Oli i wszystkim, którym mówisz o Mnie.
  • Chciałbym, żeby nie widzieli, ale żeby byli dobrzy sami z siebie.
  • Ucz sam, ale beze Mnie.
  • Ludzie muszą wybrać, a nie mieć od razu.
  • Te słowa usłyszał Melchizedek.
  • Czcij Mnie i kochaj Mnie, jak czcisz i kochasz Mojego Syna.
  • Jesteśmy przyjaciółmi, ale ludzie muszą wybierać.

Spisywałam te słowa i ręka mi drżała. To jeszcze jedna odpowiedź samego Boga Ojca na kolejne fundamentalne pytanie, które od zawsze stawiają sobie ludzie. Dlaczego się nie ukazuje … 

  • Wiesz co teraz słyszę …? Z dołu …
  • Dla tych śmierdzieli ?! Tyle ?!!!

   




Dopisane 12. 08. 2017 r. 

  • Wszystko o czym mówimy przechodzi w fazę realizacji – muszę to potwierdzić… i w takim razie jest to dość porażające. Jeśli realizują się Jego słowa, które dotyczą naszego życia (np. przeprowadzka, której się nie spodziewaliśmy), to będą się realizować słowa, które dotyczą i całego świata, a to może być, na podstawie mojej wiedzy na dzień dzisiejszy, naprawdę dla wielu nie tyle porażające, co przerażające. Temu poświecę odrębny wpis, bo wymaga to głębokiej analizy.

  • Aby było dobrze, trzeba to robactwo wyplewić – te słowa odnoszą się do obecnej sytuacji gospodarczej i politycznej w Polsce. Kiedy nastało PIS Homiel wyraził swoją opinię mówiąc, że to najlepsza na dzisiaj opcja dla Polski. Czy ma rację? Wielu moich znajomych przyznaje dzisiaj, że żyli w błędzie stojąc przeciwko obecnemu rządowi, który faktycznie wyplewia robactwo. Tak więc na obecną sytuację  w Polsce spoglądam spokojnie, bo wiem, że tak musi być. 

  • Pan Bóg lubi przebywać wśród ludzi, lubi jak się cieszą.

Znam wasze potrzeby, pragnienia i to wszystko, co jest w was, ale jak bardzo byłbym szczęśliwy i wdzięczny, gdybym zobaczył, że przychodzicie do Mnie i powierzacie Mi swoje potrzeby, jak to czyni pełne ufności dziecko wobec swego ojca. Jakże mógłbym odmówić wam jakiejkolwiek rzeczy – o małym czy dużym znaczeniu – gdy Mnie o nią prosicie?

Chociaż Mnie nie widzicie, czy nie czujecie, że jestem bardzo blisko was w wydarzeniach dziejących się w was i wokół was? Jakże zasługujący na nagrodę będzie dla was dzień, w którym uwierzycie we Mnie nie widząc Mnie! http://www.voxdomini.com.pl/ojciec/o_02.htm


  • Te słowa usłyszał Melchizedek – czy da się to sprawdzić w jakikolwiek sposób? Wątpię. Melchizedek uosabiał postać wyznającą monoteizm w czasach jeszcze przed Abrahamem, albo wręcz, jak Henoch, poza narodowością żydowską. Był stawiany na równi z Eliaszem, Mesjaszem synem Józefa (tzn. Jezusem) oraz Mesjaszem synem Dawida (por. Psalmu 104,2). https://pl.wikipedia.org/wiki/Melchizedek

To ciało należy do tego świata.

16. 11. 16 r. Warszawa. 

Po powrocie z Bielska byliśmy długo oboje mocno zmęczeni. Nawet Homiel się nie odzywał. Dzisiaj musiałam sprowokować rozmowę …

  • Homiel, co tam nowego w Niebie ?
  • Po staremu.
  • Bóg Ojciec rozważa, a Młodszy z dziećmi.
  • ???

Myślałam, że padnę z wrażenia. Odpowiedział tak prosto, jakby mówił o wujku z Siemianowic. Po chwili tknęło mnie, że o Jezusie powiedział Młodszy. Jezus często odwiedza dzieciniec i Piotr też to widział.


Piotr ostatnio ma nasilenie ataków, ugryzienia są niemal codziennie. Przestałam je nawet dokumentować …

  • Ale mnie nienawidzą …
  • A ilu tlen dajesz ?
  • Czy musisz wszystko widzieć i wiedzieć ?
  • Tak już mam.

Mimo, że Piotr ma 3 stenty, czasami kłuje go w okolicach serca, zwłaszcza w momentach, gdy się zdenerwuje lub jest bardzo zmęczony. Od razu włosy stają mi dęba ze strachu i jestem w pogotowiu do działania. 

  • Walcząc o ciebie, walczy o siebie.
  • Ale jesteś Homiel… – rzuciłam, bo był niesprawiedliwy. 
  • Walczysz o siebie, bo jesteście monolitemwyklarował, że chodziło Mu o coś innego. Razem stanowimy jedność jak dwie połówki brzoskwini.
  • Ale jest jeszcze syn …
  • Nie zastąpisz oryginału substytutem.

Syn przyjechał wczoraj do domu. Nareszcie.



19. 11. 16 r.  Warszawa.                                                                                              

Piotr miał ciekawą wizję.

  • Widziałem jak leżałem na płasko. Zobaczyłem rękę wiszącą nade mną równolegle do mojego ciała, była tak wielka jak moje całe ciało. Wyciągnęła mojego ducha, moje drugie „ja” leżało pod ręką równolegle. Po chwili ręka wtłoczyła mnie z powrotem do ciała.

Oby nie było to, o czym myślę … Wyjście z ciała podczas operacji i powrót.

  • Kiedy będą cię szukać, to cię nie odnajdą.
  • Kiedy cię przestaną szukać, to wrócisz.
  • Nic nie rozumiem… – Piotr zmęczonym głosem. 
  • Jak długo będzie to trwało ? – a mnie to zaciekawiło.
  • To nie ma znaczenia.
  • Nie wróci, kiedy człowiek będzie walczyć o niego, lecz kiedy Ojciec mu pozwoli.
  • Zaczniesz nowe życie, już nie na morzu, a na lądzie.

Właśnie zdaję sobie sprawę, że Homiel odnosi się do tej wizji.

Pływałem kraulem po oceanie i szukałem skarbów. Nagle, zupełnie niespodziewanie pojawiła się jedna fala i sztorm, fala była bardzo wysoka i wyniosła mnie wysoko. Fala opadła, popływałem trochę, ale zaraz zauważyłem, że nadchodzi druga sztormowa fala. Była ogrooomna! Porwała mnie i płynąłem na niej tak, jak serwer, wyniosła mnie jeszcze wyżej. Czułem się na niej tak, jak się prowadzi konia. Unosiłem się na jej szczycie, a ona mnie wyrzuciła w powietrze i chyba straciłem wtedy świadomość. Ocknąłem się jak klęczałem na brzegu. Wylądowałem tam na kolanach. Pod kolanami poczułem kamienie i nie było to wygodne. Byłem zdziwiony, że jestem na brzegu, w oddali zobaczyłem dwie kobiety, jedna wyższa, druga niższa, które rozmawiały ze sobą, w ogóle nie zwracały na mnie uwagi.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/04/30/odloz-wszystko-we-mnie-jak-ja-odlozylem-w-tobie/

Czyżby te dwie fale miały znaczyć dwa zabiegi ? Jeden prosty, drugi poważniejszy ? 

  • Dla pewności… To nowe życie będzie tu, ze mną ? – pytam. 
  • Czy tam …, z Wami ?
  • To ciało należy do tego świata.
  • Czyli chodzi o życie tutaj …

Ja również miałam dzisiaj dziwny sen. Mieszkałam na przystanku … To znaczy mieszkać to za dużo powiedziane, żyłam na przystanku w jakiś szmatach, kartonach, podręcznych bagażach itd. Nagle pojawiła się nie wiadomo skąd plaga czarnych much, które obległy mnie całkowicie, niemal każdy skrawek mnie. Ktoś wyciągnął miotacz ognia i zaczął to spalać. Krzyknęłam, żeby uważał, bo i mnie spali. Jak to się skończyło ?… Nie wiem. Obudziłam się gwałtownie, zmęczona już z rana.

Przystanek to świetne określenie symboliczne mojego życia, ciągle jestem w drodze, nigdzie nic stałego, Warszawa i Szczecin to wieczne przysłowiowe przystanki. A muchy ? Mój odwieczny wróg się odezwał … Myślałam o tym śnie i gadać mi się nie chciało …

  • Nie martw się przyszłością.
  • Nawet jak upadniesz, nie widzę betonu, lecz puch  – Homiel przerwał moje rozmyślania.
  •  Pokazał mi puch uformowany z drzew jako materac.

miękkie lądowanie

  • Czy nie lepiej nic nie wiedzieć o przyszłości ?
  • To nie ma znaczenia.

Hmm … Nie ma żadnego. Czy będę, czy nie będę wiedzieć … Oni i tak zrobią po swojemu.



20. 11. 16 r. Warszawa. 

Ciekawa sytuacja z rana. Piotr znalazł pod poduszką 2 zł. Skąd się tam wzięło ? Dwie poduszki, jedna na drugiej i dodatkowo jasiek …, a tu 2 złote centralnie po środku położone pod spodem. Żeby tam trafić, trzeba tam położyć.

  • Skąd się tam wzięło ? – pyta mnie Piotr myśląc, że to moja wina.
  • Zwracamy ci 2 zł, gdyż twój syn ci nie zwrócił.
  • ???!!!
  • Homiel, od czego ja tyję, bo już nie wiem jak jeść – pytam. Choćbym same suchary wchłaniała, to i tak waga do góry.
  • Od wieku.
  • A nie lepiej powiedzieć od powietrza ?
  • Jak chcesz.
  • ………. – śmiech. 

Ledwo weszliśmy do domu, a Piotr znowu się chwycił za bok i zaczął jęczeć, że szczypie.

  • Dlaczego jestem tak gryziony ?
  • Jesteś tak gryziony, jak ty ich gryziesz.




Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/

Mój Syn to Ja, Ja to On.

10. 11. 16 r. Część 2. 

Kiedy Piotr „dogorywał”, zwróciłam uwagę na jego buty, które z tyłu były wykończone kawałkiem skóry imitującej czarnego węża.

  • Ale masz buty !
  • A ja ci powiadam, że tak noszą się zwycięzcy – zażartował Homiel.
  • …… – pokiwałam głową, bo na wszystko ma ripostę. Wąż to symbol diabła.
  • Homiel to niesamowity wojownik – mówię do Piotra.
  • Czy to sprawia Ci przyjemność ? Ta walka ? – pytam.
  • To nie ma znaczenia, do tego jestem stworzony.
  • Przyjemność znajduję gdzie indziej.
  • Ta rozmowa to poezja, która czasami się przeradza w dramat.

Uśmiechnęłam się, ponieważ nawiązuje do naszych kłótni, które od czasu do czasu nam się zdarzają. Potrafimy się pokłócić nawet wtedy, gdy rozmawiamy z Homielem.  Zazwyczaj zawsze o to samo, że Piotr nie ma siły rozmawiać ….  i w ten sposób poezja zamienia się w dramat.

  • Co robisz w wolnych chwilach ?
  • Gram na waltorni.

  • Co z naszym synem ?
  • Tuż, tuż przed progiem domu.
  • …. Już wiem co oznacza w wizji, że temida urosła tak wysoko, że widziałem ją na poziomie jej kolan – Piotr zupełnie zmienił temat. 
- Zobaczyłem tę kobietę ze starą ręką, siedzącą z boku przy innym stole. Nie wiem jak to się stało, ale ja i królowa siedzieliśmy przed nią na krzesłach. Kobieta wstała i stała się niebotycznie wielka, sięgałem jej do kolan i powiedziała; 
- Jestem taka stara. 
Ja dalej siedzę, ona podchodzi do mnie i patrzy się na mnie, odwraca się tyłem i zasłania mnie przed królową. Wyciąga broń, strzela do niej i ją zabija. Ja aż podskoczyłem i krzyczę; 
- Coś ty zrobiła, ja tak nie chciałem! Odwróciła się do mnie ponownie i położyła mi na stole kanapkę z serem, a po przekątnej drugą. I odeszła. Byłem w szoku w jaki sposób to zrobiła.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/10/12/odrobina-mgly-tajemnicy-zostala-zdjeta-ale-nie-mysl-ze-wiesz-wszystko/ 
  • Będzie wielka władzą, jaką ma.
  • Tak ? Bardzo jestem ciekawy jak się to wszystko potoczy.
  • Tak jak zobaczyłeś.
  • Kiedy ?
  • W wizji, ni mniej, ni więcej.
  • Ciekawe jak oni to zniosą ? – zaczynam się zastanawiać.
  • Dziadygi tego nie przeżyją. Niedosłownie, ambicjonalnie.
  • Odchorują ?
  • Odchorować to wrócić do zdrowia. Nie, nie przeżyją tego.
  • No nie wiem … Co Wy kombinujecie ?
  • Więc bądź zdumiony.
  • Choć znasz jej finał, to przebieg cię jeszcze zaskoczy.
  • Ale oni mnie nienawidzą. ..Piotr w zadumie …
  • Zostaw ich.
  •  Zobaczyłem jak szatkują, kroją i solą … To chcieliby ze mną zrobić.
  • ………
  • Zabraliście mi kawę … – Piotr z żalem, bo już się nie spotykamy tak często jak kiedyś.
  • Dobra trucizna.
  • Ja też nie powinnam pić ? – spytałam.
  • Powoli odchodzi.

To prawda. Costa Coffee do zawału była naszym stałym punktem spotkań, ale od kilku miesięcy dzieje się coś dziwnego. Coraz trudniej mi pić kawę z Costy, dosłownie ledwo ją przełykam i mam odruch wymiotny. Może organizm sam ją odrzuca ?  Jeszcze tej zagadki nie rozwiązałam.

  • Homiel, nie wiem co zrobić z moją firmą – właściwie nie pytam, a stwierdzam fakt. 
  • I ona zaliczyła złote dni.
  • A Ola ? Co ma robić.
  • Ola to przyszłość i złotymi głoskami będzie świecić.
  • ??? … Będę prowadzić biznes ? – byłam zaskoczona, ponieważ już mi się nie chce, swoje zrobiłam.
  • Twoje szczęście w czymś innym upatruję, ciesz się papciami – czyli kapciami. Maniana na całego. 

Pociąg w pewnej chwili zaczął  bardzo się trząść. Czuliśmy silne drgania, nasze ciała też drgały.

  • Czujesz to ?! Tak się trzęsło moje ciało, kiedy otwierały się wrota – natychmiast sobie to przypomniałam.
  • Wrota się już otworzyły.
  • … ???!!!
  • Znowu słyszę gacki, kryczą  ….
  • Zaczyna rosnąć !!!! 
  • … ???
  • Czy nie masz wrażenia, że jedni i drudzy obserwują cię jak się rozwijasz ? – szybko analizuję.
  • Co Homiel na to ?
  • A co Ja mogę na to, kiedy Mały nie robi się mały ?
  • Więc nie bądź przeciwko niemu.
  • …… – zaczęłam się śmiać, bo ciągle Homiel nawiązuje do naszych kłótni.
  • Już cię nic nie powstrzyma.
  • Przed czym ? – Piotr.
  • Ty już wiesz …
  • Niby co ?
  • Jak masz iść.
  • ………. – a ma iść drogą prostą.

  • Mam do ciebie pytanie techniczne. Jak ty rozpoznajesz, że mówią akurat gacki ? – pytam Piotra.
  • Nie wiem, czuję to, słyszę jakby z dołu …
  • Długo ten stan nie potrwa.

Piotr wrócił do wczorajszej rozmowy z Chrystusem. Znowu mi zaczął opowiadać ze wzruszeniem…

  • Patrz Mi w oczy … Tak powiedział…
  • Chciałbym, żebyś nazywał Mnie tak, jak Ja cię nazwałem.
  • …….. – i Piotr się znowu wzruszył.
  • To plan samego Ojca … Poczułem, że chciał…, byśmy się zbliżyli do siebie.
  • Pamiętaj … Mój Syn to Ja, Ja to On.
  • Rozmawiając z Nim to tak, jakbyś rozmawiał ze Mną. 

Zrozumiałam w tej chwili dlaczego Piotr słyszy często jednocześnie i Ojca i Syna, a od dłuższego czasu nurtowało mnie to pytanie. Zamilkliśmy do końca podróży … 


Wieczorem.

  • Ojcze, jestem taki grzeszny.
  • Jesteś grzeszny.
  • Jeśli to mówisz, to jestem zbudowany.



Dopisane 29. 07. 2017 r.

  • A co Ja mogę na to, kiedy Mały nie robi się mały? Więc nie bądź przeciwko niemu.
  • . – zaczęłam się śmiać, bo ciągle nawiązuje do naszych kłótni.

Wtedy nie zdawałam sobie sprawy, że rozmawiamy z Ojcem i dlatego pozwalaliśmy sobie na większy luz.

Trump jak Nabuchodonozor?

07. 11. 16 rWarszawa.

Na porannej kawie Piotr dał kelnerce duży napiwek.

  • Rozrzutny jesteś.
  • Też mi to zabierasz ?
  • Raczej ci dodam, przecież muszę ci wyrównać.

Przypomniałam sobie 50 zł dane żebrzącej kobiecie i pół godziny później 50 zł znalezione pod nogami na parkingu. A więc nie był to przypadek i to co wydał, tyle w jakiś sposób zostanie mu zwrócone.

Podjechałem do kościoła, ale podbiegł do mnie człowiek z prośbą, bym zaparkował gdzie indziej, bo zaraz przyjedzie ciężarówka z ekwipunkiem do budowy stajenki. Powiedziałem, że staję tylko na chwilę i zaraz wracam. Wpadłem więc do kościoła i zobaczyłem staruszkę klęczącą i żebrzącą. Tak była zatopiona w swojej modlitwie, że mnie nie zauważyła. Ukląkłem pod krzyżem i od razu usłyszałem Jezusa. 
- Nakarm ją tak, jak Ja ciebie karmię… idź już.
Wstałem więc i dałem jej 50 zł, ona krzyknęła na cały głos;
- O mój Boże!
Kiedy zacząłem odpalać swoje auto nadjechała ciężarówka, wymieniliśmy się miejscami, było jak w zegarku. Ja wyjeżdżam, ona wjeżdża, dlatego powiedział mi idź już. Skąd wiedział? Podjechałem do Ikei, zaparkowałem z daleka, było pusto dookoła, otwieram drzwi, wysiadam… a pod moimi stopami zobaczyłem 50 zł !!! Zwrócili mi je… Zrobiło mi się strasznie głupio, bo wahałem się, czy jej tyle dać. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/11/29/nakarm-ja-tak-jak-ja-ciebie-karmie/ 
  • Nie trzeba,  Homielku kochany.
  • Kochany ? Okłamujesz sam siebie – Piotr myślał, że Homiel się nie połapie, że w tej chwili próbuje się właśnie cwanie podlizać.
  • Warto cię było ratować dla tej miny w kościele.
  • ……… – zdecydowanie warto, znowu zaczęłam się śmiać przypominając sobie. 
  • Słodycze przeminęły z wiatrem … – westchnął Piotr zrozumiawszy, że żeby przeżyć, musi przestać objadać się cukrem.
  • Przeminęły z zawałem.

Do naszego pracownika zwrócił się z propozycją współpracy przedstawiciel pewnej państwowej firmy. Uzgadniając szczegóły dostawy powiedział coś takiego, co nas natychmiast zelektryzowało.

  • Chcemy współpracować, ale nie podacie nas do sądu ? 
  • O kurcze ! Skąd oni wiedzą ? – Piotr nawet się z tego ucieszył, że  „się gada o tym na mieście”.
  • Taaa … Przynajmniej nas szanują – skwitowałam. 

Mając takie sygnały Piotr coraz bardziej jest pewny, że zrobił słusznie podając NIP do sądu.

  • Szacunek to jedna z odnóg koronki – Homiel dodał.

W niedzielę Piotr otrzymał wiadomość od naszego prawnika.

NIP odniósł się oficjalnym pismem do opinii rzeczoznawcy. Rzeczoznawca sądowy to wieloletni kapitan pożarnictwa, który napisał opinię na 27 stron. Była ona nie tylko bardzo fachowa, ale i bardzo dla nas korzystna. NIP musiał dostać białej gorączki ją analizując. Nie wiem, czy to jest normalne, ale wystosował do sądu oficjalne pismo podważając wiedzę i kompetencje sądowego rzeczoznawcy!!! Noooo … Tego się nie spodziewaliśmy.

  • Oni nie walczą o pieniądze, oni walczą o swoje imię.
  • Wątrobę im przewróciło.
  • Gdyby mogli, zapłaciliby cztery razy i przepędzili cię na cztery wiatry.
  • Spać przez to nie mogą. Nie bój się.
  • Czy to coś zmieni ? To pismo ?
  • Nic się nie zmieni.


08. 21. 16 r.  Warszawa.

Gorączka przedwyborcza w USA i mi się udzieliła. Próbuję się dowiedzieć kto wygra, ale Homiel milczy jak zaklęty. Wieczorem ….

  • Cały czas słyszę Nabuchodonozor …
  • Znowu ? – pytam zdziwiona.
  • Homiel mówi, że to dla ciebie.
  • Rany … Znowu ? – już to przecież przerabiałam. 
Sen Nabuchodonozora o posągu – Daniel opowiada Nabuchodonozorowi jego sen, w którym posąg zbudowany z różnych materiałów zostaje roztrzaskany przez kamień oderwany od góry. Podaje też wytłumaczenie: różne, coraz gorsze, materiały, z których zbudowany jest posąg, oznaczają kolejne królestwa. Kamień, roztrzaskujący na końcu posąg, to wieczne królestwo Boga, które nadejdzie na końcu czasów. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/10/30/tajemnica-tory/ 
Sen Nabuchodonozora
Sen Nabuchodonozora


09. 11. 16 r. Warszawa.

Wygrał Donald Trump. Przypomniały mi się słowa Homiela sprzed wielu tygodni …

  • Wbrew pozorom to społeczeństwo nie jest tak zepsute.

Oglądam powyborcze relacje i komentarze w TV i słyszę z ust dziennikarki TVN …

  • Trump jak Nabuchodonozor!

???!!! Zelektryzowało mnie to natychmiast, ponieważ przypomniałam sobie wczorajszą rozmowę. Komentatorka nie rozszerzyła myśli, w takim razie zaczęłam szukać w internecie.

Nabuchodonozor II był królem i twórca potęgi Babilonii. Biblia przybliża tę postać, prezentując jego sen o kolosie na glinianych nogach. Król we śnie ujrzał posąg. Tajemniczy kamień, który stoczył się z góry, uderzył w podstawę i rozbił monumentalna figurę. Ten dramatyczny obrazek symbolizować miał upadek wielkich mocarstw. Dziś ten koszmar śni się także amerykańskim panom świata.

Twórca WikiLeaks Julian Assange udowodnił, że polityka globalna Stanów Zjednoczonych znajduje swoich kontestatorów nie tylko w krajach trzeciego świata, w Rosji, Korei Północnej czy Iranie – wrogowie czają się także wśród najbliższych towarzyszy. Do tej pory byli to niezbyt poważni alterglobaliści apelujący, by „ratować wieloryby przed dominacją konfederatów” albo skandujący „nie karmcie nas swoimi hamburgerami”. Dziś okazało się, że Ameryka ma swojego poważnego wewnętrznego kontestatora. Po raz kolejny okazało się, że nie tylko masy, ale także (a może przede wszystkim) jednostki tworzą ład polityczny. Król Babilonii śnił o rozpadającym się posągu. Jego rozpad symbolizować miał upadek wielkich mocarstw: Babilonu, Persji, Grecji, Rzymu. Czy politycy amerykańscy zaczęli już śnić ten sam sen? https://www.wprost.pl/220542/Amerykanski-sen-Nabuchodonozora 




Dopisane 25. 07. 2017 r.

Wtedy nie rozumiałam jak ten kraj mógł się dorobić takich kandydatów, naprawdę nie było lepszych?… tak sobie wtedy myślałam… Muszę jednak pochylić głowę w pokorze, bo w swojej naiwności i przede wszystkim niewiedzy osądzam, a nie powinnam. Jeśli to on wygrał, to tak miało być. Bóg Ojciec wie co robi!

Jest jeszcze jedna osoba, która powiązała D. Trumpa z Nabuchodonozorem. https://wobroniewiaryitradycji.wordpress.com/ks-adam-skwarczynski/ks-adam-skwarczynski-nabuchodonozor/ Ile w tym tekście (tutaj fragment) jest prawdy, czas pokaże. Jednakże, jeśli Homiel również łączy Nabuchodonozora z Trumpem warto to zapamiętać.

Fryderyk z Meksyku; to młody człowiek, od lat obdarzony nocnymi wizjami – na wzór opisywanych przez św. Jana Bosko. W liście do ks. Adama Skwarczyńskiego pisze:

Czuję w ustach słodycz połączoną z goryczą. Zwycięstwo Trumpa wiąże się dla mnie z częściowym wypełnieniem się wizji otrzymanej we śnie, dotyczącej „upadku” Stanów Zjednoczonych. Gorycz dlatego, że stoimy u wrót Końca Czasów, słodycz – gdyż jak Jonasz kontempluję karę ognia, spadającą na „Niniwę”.

  1. Trump nie będzie mógł niczego dokonać. Dobrze to określiłeś: zabraknie mu czasu. Trump nie jest masonem. To idealista. Jest „artystą”, komediantem raczej niż człowiekiem podstępnym lub dwulicowym. Można go uznać za nieobliczalnego szaleńca. Ma w sobie coś z biblijnego króla Nabuchodonozora, jednak zabraknie mu czasu, żeby odegrać swoją sztukę, tragedię. Stanie się dla naszego pokolenia drugim Franciszkiem Ferdynandem – zarzewiem wojny. Padnie zabity, a gdyby nie padł, sam zacząłby wojnę.

Oto dlaczego – w oparciu o wizję symboliczną – osobę Trumpa kojarzę sobie z Nabuchodonozorem:
– tamten był „niszczycielem narodów”, ten stanie się przyczyną i zarzewiem wojny światowej;
– pod rządami Nabuchodonozora zniszczona została świątynia jerozolimska, zaś pod rządami Trumpa posypie się syjonizm masoński;
– sen Nabuchodonozora zawierał wizję posągu ze złota i innych metali i stopami z gliny, a w chwilę później jego kompletną ruinę, zaś Trump jest „królem końca czasów”, kiedy to nastąpi upadek wszystkich ziemskich imperiów;
– tamten kazał wrzucić trzech młodzieńców do rozpalonego pieca, a pod rządami Trumpa dojdzie (pośrednio lub bezpośrednio) do prześladowania Kościoła. Trump, jak król z Księgi Daniela, stanie się obrońcą Kościoła, a tym samym wielkim nieprzyjacielem satanistów;
– Nabuchodonozor był identyfikowany z „Gwiadą Zaranną” (imię własne Lucyfera!), zaś rządy Trumpa będą się wiązały z ostatecznym upadkiem demona-„zwodziciela narodów”;
– wreszcie siedmioletnie pomieszanie zmysłów u króla implikuje straszny los Stanów Zjednoczonych: władca wielu narodów upodobnił się do zwierzęcia jedzącego trawę…

 

 

Większa wiedza to większa odpowiedzialność.

26. 10. 16 r. Warszawa.

Wieczorem.

- Homiel… jakie słowo lubisz najbardziej ? 
- Kiedy miałeś 3 lata i nadałeś Mi imię, pokochałem go najbardziej.
  • Aleś wczoraj powiedział z tym słowem, które kochasz najbardziej – Piotr z uznaniem pokiwał głową …
  • Spotkamy się w trójkę i będziemy się widzieć.
  • Po śmierci ?
  • Po jakiej śmierci ? Przed tobą widzę życie na zawsze.
  • Gdyby takie osoby jak ty umierały, wszechświat nie miałby sensu.

Dwie godziny później …

  • Czy odkryłaś coś dzisiaj ? – spytał mnie Homiel.

Zastrzelił” mnie tym pytaniem, bo rzeczywiście odkryłam coś związanego z Metatronem.

Metatron jest jednym z najważniejszych aniołów w niebiańskiej hierarchii. Jest członkiem specjalnej grupy, której pozwolono patrzeć na oblicze Boga, takiego zaszczytu większość aniołów nie posiada. W literaturze Metatron jest często określany jako „Książę oblicza”…. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/10/27/bog-moze-wszystko-wzial-enocha-i-zrobil-metatronem/

  • Czy oczekujesz nagrody w zamian ?
  • A mogę ? Nie robię tego dla nagrody.
  • Czy oczekujesz nagrody ? powtórzył.
  • … To jakiś sprawdzian ? – poczułam się niepewnie. 
  • ……… – nie odpowiedział, a ja się zastanawiałam co mogę oczekiwać. Od dawna myślę o jednym, chciałabym usłyszeć Jezusa.
  • I zobaczysz Boże Narodzenie.
  • … ???!!!
  • Pamiętaj, większa wiedza to większa odpowiedzialność.

Bolała mnie głowa i Piotr postanowił mi pomóc. Z chwilą gdy „umocował” we mnie białe światło, tak osłabł, że sam padł na podłogę. Nie jest jeszcze gotowy na takie akty miłosierdzia.

  • Gdzieś mi głowa uciekła, nie wiem, gdzie byłem … – powiedział, gdy się ocknął.
  • Już nic nie będzie tak, jak było.
  • … Ty jesteś dla niego dla Piotra.
  • A on jest dla Nas.
  • … Zanim popłyniesz, musisz się lekko przeobrazić – Homiel odniósł się do wizji z wielką falą.
  • Czego Wy ode mnie chcecie ?! – Piotr był wyraźnie zmęczony ciągłymi zagadkami.
  • Spójrz na sufit …
  • …….. – Piotr spojrzał w górę … Sufit jak sufit.
  • Widzisz sufit, a będziesz widzieć gwiazdy.



27. 11. 16 r. Warszawa.

Ze względu na niedawny zawał, dość często zaczynamy mówić o śmierci.

  • Ja mogę odejść, ale ty musisz być – mówi do mnie Piotr.
  • Jak ty odejdziesz, to po co ma być ?
  • ???!!! Jak to ?! – … pomyślałam.
  • Przecież ma córkę i syna !
  • O nich się nie martw, wiara w tobie nikła …
  • Bo wiara to nie tylko wiara, ale też zaufanie – mówię.
  • …. Miałem wizję. Biję mieczem diabły, macham nim dookoła, pocę się, ale nagle przypominam sobie nauki Jezusa. Chowam więc miecz i czuję narastającą wiarę w Chrystusa, a wtedy słyszę krzyk gacków … 
  • On już wie !!!
  • …. Widzisz ? Taki głupi nie jesteś … 
  • Panie, wybacz, że tak do ciebie mówię, ale chciałem, żeby było wesoło.

… No i było. Piotr ciągle twierdzi, że jest za głupi na to, co musi się przydarzyło. Ostatnim razem powiedział to dokładnie godzinę temu …




Dopisane 13. 07. 2017 r

  • I zobaczysz Boże Narodzenie – nie wiem do dzisiaj co miał na myśli, ale oczywiście nie chodzi o święta Bożego Narodzenia. Homiel wspomina w naszych rozmowach o ponownym nadejściu Chrystusa i to jest prawdopodobnie, choć mogę się mylić, to właściwe Boże Narodzenie.

Zaprowadzę cię do twojego źródła, do początku.

18. 10. 16 r. Warszawa.

Siedzieliśmy znowu na szpitalnym korytarzu, tym razem czekając na wypis. Piotr zmusił lekarkę do szybszego zwolnienia ze względu na rozprawę sądową. Lekarka nie była zbyt zadowolona tłumacząc, że Piotr musi jak właśnie teraz unikać stresu. Łatwo powiedzieć … Siedzieliśmy więc i czekaliśmy cierpliwie.

  • Odbyła się narodowa pokuta na Jasnej Górze. Był spory tłum – opowiadam Piotrowi.
  • Taka pokuta coś daje ?pyta Piotr.
  • Wszystko daje, ale psy zostały spuszczone.

Po usłyszeniu otwieranych drzwi kilka dni temu wiedziałam, że coś się zaczyna dziać albo zacznie i wcale Homiela odpowiedź mnie nie zdziwiła. Byłabym zdziwiona raczej, gdyby było inaczej. Miałam wrażenie, że te wrota są otwierane bardzo rzadko, ale jak już otwarte, to na rozcież.

  • Dziwne … Zobaczyłem wielkiego jakby ducha przyklejonego do białej ziemi … Nie wiem co to było, jakaś istota ? Podnosił powoli głowę w powolnym tempie jak mumia. Widziałem tylko głowę. Jak podniósł, miał martwe oczy. Jakby był zbudowany z mgły, ale materialny … Dziwne … – Piotr opowiadał co zobaczył. 

  • … Anioł śmierci … ? – pomyślałam. 

Naszą rozmowę przerwał telefon. Zadzwonił prawnik.

  • Panie Piotrze, nie wiem jak to powiedzieć, ale rozprawa się nie odbędzie. Dostałem maila z sądu, że sędzina się rozchorowała i sprawa została zdjęta z wokandy.
  • Aha … – tylko tyle Piotr powiedział, bo z wrażenia „zgłupiał”. Tego się nie spodziewał.

Spojrzeliśmy się na siebie i oboje kręcimy z niedowierzania głową.

  • Jakie to szczęście ! Nie mam siły siedzieć na sali i być wypytywany.
  • Człowiecze ! Wszystko jest ustawione pod ciebie.
  • Uczysz się, a ty cały świat.

Wypis otrzymaliśmy około 13.00 i zaraz po wyjściu ze szpitala, pierwsze kroki skierował Piotr do firmy oczywiście. Wszyscy czekali na niego z niecierpliwością, a niektórzy szczególnie, ponieważ Piotr miał do podpisania kilka zaległych dokumentów. Leżały na jego biurku, a obok dokumentów jak zwykle jego ulubione i jedyne pióro, które kiedyś dostał w prezencie. Piotr usiadł, przeczytał jeden dokument, potem drugi. Wziął do ręki pióro, nakrętkę położył tuż obok, podpisał, co miał podpisać i chciał zamknąć pióro, ale nakrętka zniknęła ze stołu !!! Dosłownie, bo zawieruszyć się nie mogła. Biurko Piotra jest prawie ascetyczne.

Wszędzie jej szukaliśmy, na biurku, obok, na kolanach pod biurkiem. Bałam się, że Piotr się zdenerwuje i będziemy musieli wracać do szpitala. Kiedy staliśmy tak bezradnie zastanawiając się co się z nakrętką stało …, ona spadła na blat biurka z wysokości około 10 cm. Dosłownie wypadła z powietrza, jakby jakaś niewidzialna ręka wpuściła ją zza „przesłony” do naszego świata.

  • Widziałaś to ?!… Cholera co to ? – Piotr zdezorientowany – Może to gacek ?
  • Chwila … – zaczęłam myśleć, bo Piotr już wszędzie gacka widzi.
  • Tym piórem podpisujesz wszystkie umowy … Ktoś cię powitał w ten sposób, jakby chciał powiedzieć welcome home… Pióro to znaczy, że wszystko wraca do normy – zaśmiałam się, bo to był świetny pomysł na przywitanie.
  • Jak Wy to robicie ?!!! – Piotr nie mógł się nadziwić.
  • Nie zdradzam Mojej techniki.
  • Cieszą się, że wróciłeś – miałam na myśli wszystkich Homieli w Niebie.
  • Myślisz ?
  • Musisz żyć.
  • A gdyby się nie udało ?
  • …. Pokazał mi domek z kart jak ktoś zdmuchnął …
  • Czyli wszystko by runęło, trzeba byłoby zaczynać od początku – wiedziałam to na pewno.
  • Dlaczego to zrobiliście ?
  • Żebyś wiedział, że jesteśmy.
  • Czym sobie zasłużyłem ?
  • Dbamy o reprezentację kraju – zażartował Homiel odnosząc się do meczu, który ma się dzisiaj rozegrać, a o którym pół godziny wcześniej rozmawialiśmy.
  • A w jakiej dyscyplinie ta reprezentacja ?
  • Dyscyplinie obrony.


19. 10. 16 r. Warszawa.

Pracownicy firmy byli wczoraj tak przerażeni stanem zdrowia Piotra (był bardzo blady i gwałtownie wychudł), że nakazali mu pozostać w domu. Miał z tego powodu dużo czasu na przemyślenia.

  • Panie Boży dziękuję za życie.
  • Nie ma sprawy, Mały.
  • Ty wiesz teraz.
  • Ja wiedziałem wcześniej, ale wszystko w swoim czasie.

Wieczorem.

  • Podziękowałem Ojcu, że żyję.
  • Jeszcze niejedną radość otrzymasz.

Przypomniałam sobie słowa; zabiorę wam tę codzienność… i zdałam sobie sprawę, że właśnie się sprawdziły, bo teraz będziemy musieli całkowicie przemeblować nasze życie. Lekarz zasugerował, że nasze codzienne, słodkie kawy mocno przyczyniły się do miażdżycy.

  • Te kawki będą mi też szkodzić ? – spytałam.
  • To on jest pomazańcem.
  • … ??? …

Piotr słuchał Modlitwy Jezusowej na YT. W pewnej chwili przestał, bo się wzruszył.

  • Powiedział do mnie …
  • Zaprowadzę cię do twojego źródła, do początku.



Dopisane 04. 07. 2017 r.

  • Nie zdradzam Mojej techniki – nazwaliśmy to wydarzenie „efektem pióra”. Ponieważ zdarzyło nam się to jeszcze kilkukrotnie, używając tego określenia naznaczyliśmy sytuację, kiedy coś było, a zniknęło lub odwrotnie… czegoś nie było, a jest.

  • Wszystko daje, ale psy zostały spuszczone – machina ruszyła, można by rzec.  

  • Nie ma sprawy Mały – często zadziwia mnie bezpośredniość Ojca i wprost uwielbiam takie rozmowy. 
A. Lenczewska; Świadectwo
A. Lenczewska; Świadectwo

  • To on jest pomazańcem – jest kilka znaczeń „pomazańca”, ale ten fragment jest wobec Piotra najbardziej właściwy; W Nowym Testamencie słowo „namaszczenie” to chrio, które oznacza „smarować czy nacierać olejem”, a odnosi się do „poświęcenia na urząd czy służbę”; aleipho, które oznacza „namaścić.” W czasach biblijnych, ludzie byli namaszczeni olejem, aby wskazać na Boże błogosławieństwo lub powołanie tej osoby.

https://www.gotquestions.org/Polski/namaszczony.html

Jednym słowem; powołany / naznaczony do służby.



Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/

Nie ostrość, a sprawiedliwość czyni Mi prawdę.

15. 10. 16 r.  Warszawa.

Piotra nie chcą ze szpitala wypuścić, a 20.X. mamy kolejną rozprawę sądową z NIP. Nie mam bladego pojęcia jak to się wszystko rozegra, bo Piotr ledwo siedzi na łóżku. Wyciągam go na korytarz, gdzie możemy porozmawiać i widzę ile to wysiłku od niego wymaga.

  • Pamiętasz słowa Ja cię położyłem, Ja cię zabiorę ? Musisz czekać – przypominam Piotrowi.
  • Nooo … Ostry jesteś Homiel – Piotr już zdążył zapomnieć, że to nie były akurat słowa Homiela.
  • Nie ostrość, a sprawiedliwość czyni Mi prawdę.
  • … To nie ma sensu – powiedział Piotr po namyśle nie rozumiejąc logiki tych słów.
  • A czy ma sens, że boli kręgosłup, a żyły zapchane ?

Piotr był święcie przekonany, że ból i pieczenie w klatce to od zmiażdżonego kręgu i chodził z zawałem przez ostatnie 2 tygodnie. Masakra … Jak sobie przypominam naszą jazdę do Warszawy z prędkością 170 km / h … Zgroza … 

  • Miałaś jeszcze coś oprócz tych otwieranych drzwi ?
  • Nie.
  • Hmm …. Wiesz co słyszę teraz ?
  • To przywołanie do 10 przykazań.
  • Jak często są otwierane ? Kiedy było tak ostatnio ? – już zaczynam drążyć temat.
  • Nie przypominam sobie.
  • Zobacz na jak długo zadziałała wojna światowa?
  • Na 30 lat może … ?
  • 1 na 10 zostanie.
  • ??? Co zrobicie ?
  • Jak żyjesz w prawdzie, nic ci nie grozi córko.
  • ???!!!

Zmroziło mnie słysząc córko. Kto mówi córko ? Dopiero teraz zorientowałam się z Kim rozmawiam. Gdybym wiedziała wcześniej, nawet bym się nie odezwała.

  • Czy ty zdajesz sobie sprawę, że rozmawiasz teraz z Ojcem ? – szepczę do Piotra.
  • A Homiel to myślisz kto ?
  • ??? Naprawdę … ??? – chciałam powiedzieć naprawdę to Ty Ojcze ?…, ale się nie odważyłam. To było takie … dziwne. 
  • Wiesz, co zobaczyłem ? Pamiętasz te scenę, gdy Stuhr wita Bruce Willisa i mówi…. Is this really you ?
  • Oczywiście, że pamiętam, uśmiałam się wtedy do łez.

http://film.interia.pl/wiadomosci/news-stuhr-poznal-willisa-osobiscie,nId,1792201

  • Is this really you Father ? – Piotr sobie zażartował, bo ciągle był przekonany, że to jednak nasz dobry, „stary” Homiel. 
  • …. Yes, I am. My son.
  • ……. –  Piotr zrobił taką minę, jakby kolejny zawał miał. 
  • Słyszysz tyle, ile chcę żebyś słyszała.
  • To są drzwi na wielkie zmiany.
  • Ale dlaczego akurat ja to usłyszałam ? – ciągle byłam zdziwiona.
  • Usłyszałaś prawdę.
  • Otwierają się bardzo rzadko.
  • To informacja dla ciebie, bo na tą informację zasługujesz.
  • Pospadają głowy królów i oszustów.


17. 10. 16 r.  Warszawa.

Od dwóch dni Piotr leży na sali z 6 innymi pacjentami. Kiedy więc go odwiedzam, wychodzimy na korytarz i siadamy przy jedynym stoliku, który tam stoi. Nie rozmawiamy zbyt długo, bo Piotr ciągle za słaby.

  • Miałem dzisiaj fajną wizję. Siedziałem na wzgórzu pod zielonym drzewem. Widziałem dookoła piękną zieleń. Gdzieś w oddali zobaczyłem mężczyznę w białej szacie, który się do mnie zbliżał. Na początku go nie rozpoznałem, dopiero jak się naprawdę zbliżył, zobaczyłem, że to Jezus. Do Niego dołączył starszy mężczyzna z brodą. Od razu wiedziałem, kto to jest. Padłem na twarz przed Nimi, ale Ojciec kazał mi wstać.
  • Już Mi się nie kłaniaj. Stań koło Mnie.
  • Zeszliśmy razem po trawie w stronę pięknego domu ze Złotymi kolumnami. Pod trawą było widać cały wszechświat. Inne światy, a jeden ma odcień zielonego.

Piotr opowiadał i bardzo to przeżywał, wzruszył się. Łezki mu popłynęły, a przechodzących obok ludzi na pewno to nie zdziwiło. Pewnie pomyśleli, że jeszcze jeden tu płacze dziękując za nowe życie.


Na końcu korytarza znajduje się oddział zabiegowy. W pewnym momencie z impetem otworzyły się drzwi i wyszło coś wielkiego. To znaczy mężczyzna w kolorowym, operacyjnym fartuchu i w kolorowej czapce. Z daleka wyglądał jak duży, kolorowy bałwanek. Patrzyliśmy oboje na to zjawisko uśmiechając się. Mężczyzna chciał wyjść z korytarza na schody, ale się cofnął i szedł prosto w naszym kierunku. Dopiero będąc dwa metry od nas zorientowaliśmy się, że to Kowalewski.

  • Myślałem o panu – podszedł do stolika.
  • Dokładnie przyjrzałem się pana sprawie i odkryłem, że jest jeszcze jedna żyła, którą trzeba naprawić. Ten zabieg może zrobić tylko jeden człowiek w Polsce, bo jest najlepszy. To zabieg wysokiego ryzyka i trzeba mieć najlepszy sprzęt.

Przysłuchiwaliśmy się temu z uwagą, a jeszcze z większą … po chwili. Nasz wzrok obsunął się z jego twarzy na jego fartuch. Okazało się, że cały był w kolorowe motylki, symbol Boga. Spojrzeliśmy na siebie w milczeniu i już wiedzieliśmy.

  • Musi pan zgłosić się do najlepszego specjalisty w Polsce, w Katowicach jest Marek Cisowski i on postanowi co dalej z panem robić. Czy robić operację, czy nie.

Spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo, bo wszystko stało się dla nas jasne. Bezwzględnie musieliśmy do tego Cisowskiego pojechać.




Dopisane 03. 07. 2017 r. 

Po dłuższym namyśle postanowiłam przedstawić nazwiska lekarzy, którzy nam pomogli. W hołdzie dla ich wiedzy i by pomogli ewentualnie też innym będącym w podobnej sytuacji, którzy będą to czytać.


  • 1 na 10 zostanie – i nie będzie to w wyniku ogólnoświatowej wojny.

Wiążemy z tobą wielkie plany.

10. 10. 16 r. Warszawa.

Wstałam rano i widzę u Piotra zapalone światło. Wchodzę do pokoju, a on siedzi na łóżku.

  • Całą noc tak siedzę, bardzo boli mnie wszystko w płucach, w przełyku.

Byłam przerażona i wkurzona, naprawdę wkurzona i nie zamierzałam dalej słuchać już Piotra. Chwytam za telefon, by zadzwonić na pogotowie.

  • Daj spokój, zaraz przejdzie, muszę iść do firmy.
  • To zbyt poważne, trzeba zadzwonić.
  • Wiem lepiej.

Wstał, spakował się, ubrał i wyszedł. Zaraz po jego wyjściu zaczęłam szukać w przychodni na Ordynackiej odpowiedniego lekarza. 10 lat temu badano mu serce i stwierdzono, że jest ono zdrowe, ale uszkodzony jest jeden krąg na wysokości mostka, który uciska i to on powoduje wrażenie zawału. Pamiętając o tej diagnozie zadzwoniłam na Ordynacką, aby umówić się na zrobienie zdjęcia RTG. Okazało się, że trzeba mieć skierowanie. W takim razie przejrzałam stronę internetową przychodni i natrafiłam na profesora neurochirurga Tadeusza Styczyńskiego, specjalistę od kręgosłupa. Pomyślałam, że jeśli profesor, to musi znać się na rzeczy.

Zadzwoniłam do Piotra oznajmiając, że ma wizytę równo o 15.00 i odłożyłam słuchawkę, by nie słuchać kolejnej jego wymówki. 15.00 ? Pomyślałam, że to dobry znak. Do przychodni przyszłam znacznie wcześniej i czekałam siedząc naprzeciwko wejścia. Kiedy pojawił się Piotr od razu zauważyłam, że ledwo wchodził po schodach. Jeden stopień i stoi. Drugi stopień i stoi. Przeraziłam się znowu.

Do gabinetu Piotr wszedł sam. Wyszedł po 10 minutach. Zauważyłam, że profesor zamykając za nim drzwi czujnie mu się przygląda.

  • No i?
  • Eeee tam. Powiedziałem, że mnie krąg boli, a on spojrzał mi w oczy, pomacał palce, kręgi i stwierdził, że to nie mostek. Straciłem 220 zł.

Pokazuje mi receptę, a tam napisane… Pilne!!!... podkreślone grubymi kreskami… Ostra niewydolność wieńcowa!!!… Patrzę na to i nie wierzę własnym oczom. Dociera do mnie powaga całej sytuacji, choć nadal nie wiem do końca co to znaczy.

3 miesiące temu jeden ze znajomych zadzwonił do Piotra, że chce się z nim spotkać, a przy okazji przyprowadził swojego kolegę, specjalistę od kardiologii. Jak stwierdził wówczas …

  • I właściwie nie wiem dlaczego to zrobiłem.

Te słowa mnie zastanowiły. To znak, pomyślałam. Kazałam Piotrowi na wszelki wypadek zachować w komórce jego nr telefonu. Kardiolog wyjechał za granicę, ale dokładnie trzy dni temu odezwał się telefonicznie ponownie. (?!) Podczas rozmowy powiedział coś, co mnie znowu zastanowiło … 

  • Dzwonię do pana, ale właściwie nie wiem dlaczego. Coś mnie zmusiło.

Znowu znak ? Piotr nie przywiązuje do tego wagi, ale takie informacje w mojej głowie zapadają na bardzo długo. Dlatego widząc receptę od razu przypomniałam sobie o tym kardiologu. Piotr był jak w amoku, więc ja przejęłam stery i kazałam mu natychmiast do niego zadzwonić. Nie jutro, nie za godzinę, ale teraz, na korytarzu przychodni.

Na szczęście odebrał i chciał nas przyjąć w środę, ale uparłam się, że przyjedziemy jeszcze dzisiaj. Pojechaliśmy do Szpitala Wolskiego, bo tam akurat miał dyżur. Piotr ledwo wdrapał się na drugie piętro. Ja usiadłam na korytarzu, a Piotr wszedł do gabinetu. Ponieważ drzwi były nieszczelne mogłam słyszeć o czym rozmawiali. A rozmawiali o pracy, życiu, Piotr opisał jak się czuje … Rozmawiali jak dobrzy znajomi. W pewnej chwili drzwi się otwierają i wychodzi kardiolog na korytarz. Mija mnie nie zwracając uwagi i zatrzymuje się metr dalej. Dzwoni.

  • Szykujcie miejsce u siebie, bo ja nie mam. Mam tu człowieka, który w każdej chwili może zejść.

Słabo mi się zrobiło, bo mówił o Piotrze !  Nie zdawałam sobie sprawy, że jest tak źle. Kardiolog wraca do gabinetu bardzo spokojnie i zaczyna kontynuować rozmowę.

  • A może pan zostanie tu dzisiaj, zrobimy badania, zobaczymy co się dzieje – mówi prawie łagodnie. 
  • Nie ma takiej potrzeby – Piotr na to.

Słysząc to wpadam do gabinetu.

  • Zostajesz i już ! – kardiolog na mnie oczy, a ja się przedstawiam.
  • Słyszałam co pan mówił przez telefon.

Zrozumieliśmy się w sekundę. Kardiolog dzwoni na izbę przyjęć i uprzedza, że przyjdziemy. Schodzimy dwa piętra niżej i wychodzimy z budynku, ponieważ izba przyjęć jest w innym miejscu. Zaczyna padać deszcz, a Piotr idzie bardzo wolno. W izbie przyjęć siedzi w kolejce około 30 ludzi. Kobieta od pierwszego kontaktu mierzy mu ciśnienie, spisuje dane i każe czekać. Siedzimy z całą resztą pół godziny. Wywołują Piotra i znika mi za drzwiami. Zostaję i czekam kolejną godzinę. Otwierają się drzwi i ktoś wywołuje moje nazwisko. Wchodzę na oddział ratunkowy i widzę lezącego Piotra na szpitalnym wózku i dwóch sanitariuszy. Wychodzimy z budynku i kierujemy się na kardiologię, bo …

  • Pani mąż ma zawał – słyszę.
  • Tak, Oluś mam zawał – Piotr ledwo mówi i robi tak zaskoczoną minę, że mi się śmiać chce. Ale tym razem to z nerwów raczej.

Patrzę na niego i ciągle nie wierzę. Sanitariusze się spieszą, bo już czekają na oddziale zabiegowym. Zostaję sama z Piotra torbą, płaszczem, dokumentami, a deszcz pada. Jak w tanim, łzawym filmie, pomyślałam. Wracam do domu. Sama.



11. 10. 16 r. Warszawa.

Dzisiaj prawie nie spałam, a jednak czułam wielki spokój, bo gdzieś tam głęboko wiedziałam, że wszystko skończy się dobrze. Przypomniałam sobie słowa Jezusa z 30 lipca …

  • Jesteś atakowany większa grupą … Jesteście atakowani. Musisz być uważny.

I stało się ! Nie mogę uwierzyć !

Pojechałam do szpitala już przed siódmą rano. Znalazłam go na OIOM-ie. Wyglądał wyjątkowo dobrze, jak na ciężko chorego, choć widać było w nim wielkie zmęczenie.

  • Wiesz co się stało ? Zrobili mi koronografię i włożyli trzy stenty. Kardiolog, który mi to robił był trochę zdziwiony. Gdy mi czyścił żyły, patrzył na monitor i …
  • . Wie pan ? Pan nie powinien żyć … Nie rozumiem tego … Patrzę na monitor i widzę pana żyły, ma pan przepustowość tylko 1 %… Tyle tego robię, a widzę coś takiego po raz pierwszy. Pan nie ma prawa żyć … Krew utworzyła boczną drogę … Oderwała się płytka, ale na na szczęście utworzyła się nie wiadomo czemu boczna żyłka, które pozwoliła tej płytce płynąć dalej. Ale ma pan szczęście!!! Jakim cudem pan żyje ???!!!
  • Szczęście ??? !!!… – myślę w duchu. Homiele bardzo się postarały.
  • Wiesz co jeszcze ? Jak pokazałem receptę, zobaczyli nazwisko tego profesora i okazało się, że znowu mam ogromne szczęście, że trafiłem na najlepszego fachowca. Prawie cały oddział się u niego uczył !
  • …….. – słuchałam tego w milczeniu i już wiedziałam, że tak właśnie miało być.
  • Nie mogłeś odejść teraz, bo wiążemy z tobą wielkie plany.

Wieczorem, spisując dzisiejszy dzień zrozumiałam, że Niebo może absolutnie wszystko. Dać życie i odebrać życie. 



12. 10. 16 r.  Warszawa.

Pojechałam do szpitala i dowiaduję się tym razem od pielęgniarki, że właściwie Piotr powinien już nie żyć, że miał ogromne szczęście, że to prawie cud … Według kardiologa robiącego mu koronografię, świetnego fachowca (Marek Kowaleski) 98 % ludzi z objawami Piotra umiera. Piotr coraz silniejszy, ale ciągle leży na OIOM-ie. Homiel odezwał się tylko raz.

  • Moc wrażeń przed tobą.
  • Ale kolejnego zawału nie będziesz miał. Obiecuję.
  • To był najlepszy sposób na ujście tej energii.