Piotr ciągle boryka się z nierozwiązanym problemem dot. rozliczenia z NIP. Szykuje się sprawa sądowa, choć miał nadzieję, że do niej nie dojdzie. Nie ma jednak innego wyjścia. A przy okazji miał ciekawą wizję.
Duża przestrzeń. Piotr idzie drogą, a przed nim w znacznej odległości dwóch ludzi. Po prawej stronie ciągnie się rurociąg. Piotr mija robotników, którzy w szalonym tempie naprawiają wyrwę w tym rurociągu. Patrzy na to ze zdziwieniem, bo właśnie pomyślał, że nigdy by się nie zgodził na jego naprawę.
Długo się zastanawialiśmy jak to zrozumieć. Ci dwaj to znani już nam ludzie, przez których mamy problemy. Rurociąg kojarzy nam się z ropą naftową i stałymi zyskami i … Putinem, a dyrektor NIP zachowuje się dokładnie jak „car”… Władczy i nie do ruszenia. Wyrwa w rurociągu to problemy z dostawą i straty. Robotnicy naprawiają straty, ale to nie są robotnicy Piotra.
Odnoszę wrażenie, że ta sprawa jest dla nich niewygodna, jeśli pójdziesz do sądu, to możesz wygrać.
No nie wiem, wiesz jak to z naszymi sądami jest – był pełen wątpliwości. Nigdy dotąd się nie sądziliśmy.
… A wtedy usłyszał…
Masz do końca wierzyć i walczyć.
Kiedy przyjdzie zwątpienie, pamiętaj o Mnie, bo Ja w ciebie nigdy nie wątpię.
Wierz we Mnie, jak Ja w ciebie uwierzyłem i wierzę.
Wierzyć i walczyć … Czy człowiek dokonałby czegokolwiek nie wierząc w to co robi i że mu się uda ? Nie znam takich ludzi.
03. 02. 15 r. Warszawa.
Właśnie wszedłeś w ostatni etap swojego życia i wrócisz do Mnie.
Piotr usłyszał to dzisiaj wieczorem. Wiem jedno … Nie był to Homiel.
Mimo, że wiemy, iż Homiel nie lubi mówić o przyszłości, czasami podpytujemy mając nadzieję, że choć raz się ugnie.
Jako żywo nie dane Mi ci powiedzieć.
Jam ci bratem i przyjacielem i prowadzącym w drodze do Ojca, nie lękaj się.
Nie lękaj się… Gdybyż to było takie proste … Homiel pewnie powiedziałby, że dla ludzi wielkiej wiary jest to proste.
07. 02. 15 r. Warszawa.
Na stronie www.nautilus.org.pl pojawił się ciekawy artykuł ze zdjęciami dot. objawień maryjnych. W Holandii mieszka niezwykły człowiek, Robbert van den Broeke. To supersilne medium, który swoją moc udowodnił na tysiąc sposobów tyle razy, że można go uznać za przypadek absolutnie prawdziwy .„Robbert w pewnym momencie został poproszony przez nią o wykonanie kilku zdjęć przy pomocy nie swojego aparatu fotograficznego, ale aparatu Nancy. Kiedy natychmiast po wykonaniu zdjęć Nancy sprawdziła zdjęcia na wyświetlaczu aparatu cyfrowego okazało się, że wśród różnych dziwnych manifestacji dziwnej energii jedno ze zdjęć przedstawia postać Matki Boskiej.”
Oczywiście zmusiłam Piotra do przeczytania artykułu i sprawdzenia zdjęć. Piotr zrobił to niechętnie, a z czasem sam się zainteresował. Wg niego zdjęcia są prawdziwe, a sam Holender bardzo silnym medium.
Patrząc na Maryję zastanowiło mnie dlaczego składa ręce w modlitwie, a Chrystus (na obrazach) je rozkłada, skąd taka różnica ? Wytłumaczył to Homiel …
Maryja modli się do Chrystusa za was, a Chrystus rozkładając ręce obejmuje was wszystkich.
Wieczorem pojawiła się duża biała istota, Piotr zapatrzył się na nią …
Michał to światłość Boga Ojca – powiedziała. Szczerze mówiąc nie wiedzieliśmy co z tą dość nieoczekiwaną informacją mamy zrobić.
Ponieważ oglądaliśmy akurat wiadomości dot. wojny na Ukrainie, spytaliśmy, czy szykuje się w przyszłości większa wojna.
Wojna ostateczna.
Wielu jest już gotowych i wielu przybędzie nowych.
Nie lękaj się, nigdy nie ma złego końca.
Nie jestem pewna, o którą Homielowi wojnę chodzi, czy tą na Górze, czy na dole, a może jedno i drugie ? Bardzo zastanowiły mnie ostatnie słowa… Nigdy nie ma złego końca...
Choćby nam się wydawało, że to nieprawda, chyba jednak trzeba przyznać Mu rację. Nie ma złego końca, bo na końcu wszyscy idziemy do Boga … No prawie wszyscy …
I jeszcze jedno, co miał na myśli mówiąc?
Wielu jest już gotowych i wielu przybędzie nowych – zło rośnie w siłę ?
08. 02. 15 r. Szczecin.
Kiedy spoglądam na nasze byłe mieszkanie, to wiem, że trzeba przenikliwej mądrości, by zrozumieć Boga, ponieważ jest to „Istota”, której umysł jest absolutnie poza naszym zasięgiem pojmowania.
On jest w s z e c h m ą d r y.
Myślę, że w słowniku nie ma stosownego słowa, by Go opisać. Trzeba być przenikliwie mądrym, by tworzyć przekazy, wizje, słowa, które do nas docierają. Nawet nie jesteśmy dość inteligentni, by to wymyślić. Jestem na przykład ciągle pod wrażeniem w jaki sposób „wygoniono” nas z poprzedniego mieszkania. Homiel mówi, że tam stało się zbyt niebezpiecznie. Wierzę Mu.
09. 02. 15 r. Szczecin.
Obejrzałam film „Ivetka a hora” dot. objawień w Litmanowej jeszcze raz na spokojnie. Zwróciłam na pewne rzeczy uwagę, które wcześniej mi umknęły, albo po prostu rok temu nie miałam tej wiedzy co teraz. Słowa głównej bohaterki Ivetki;
„Nie czułam potrzeby proszenia jej o cokolwiek, nie musiałam nic mówić, wystarczyła mi sama świadomość jej obecności.”
Zwróciłam na to uwagę, ponieważ jej odczucie nie jest nam obce. Pierwsze co ogarnia człowieka to … spokój, ukojenie, nawet jeśli człowiek miałby tysiące pytań, nagle wszystko przestaje być istotne. W głowie pustka.
„Sama jej obecność wzbudziła w nas pragnienie bycia lepszym”.
Ivetka świetnie to opisała, my wielokrotnie czuliśmy naszą marność wobec Boskiej energii i chęć poprawy.
„Postać Maryi przedstawiła się jako Niepokalana Czystość. Większość ludzi postrzega czystość przez pryzmat seksualności i spraw cielesności. Ale to nie o to chodzi. Chodzi o czystość serca. Czystość oznacza czynienie czegoś więcej. Maryja chciała żebyśmy przestali żyć tak powierzchownie.”
Znalazłam odpowiedź na pytanie, które dręczyło mnie od kilku miesięcy. Spotkałam się z tym, że Kościół przekonuje, iż Maryja jako Niepokalana Czystość nie miała innych dzieci poza Jezusem. Jednakże Ewangelia św. Marka, którą Angel wskazał jako najbliższą prawdzie wymienia rodzeństwo Jezusa po imieniu. ❗
Czyż nie jest on synem cieśli? Czy Jego Matce nie jest na imię Mariam, a Jego braciom Jakub, Jozef, Szymon i Juda? Także Jego siostry czy nie żyją wszystkie u nas?” (Mt 13,55-56;Mk 6,3). W opinii jednak niektórych badaczy ostatni wers w Ewangelii wg św. Mateusza, relacjonujący dzieje narodzin Jezusa, pozwala przypuszczać, iż po narodzeniu Chrystusa Józef i Maryja mogli mieć dzieci. http://tarnow.gosc.pl/files/13/12/08/526956_Matka20i20bracia20Jezusa.pdf
„Ludzie ciągle mnie pytają, jak mogę być pewna tego, że to co się wydarzyło było prawdziwe. Najlepszym dowodem na to, że mam rację jest fakt, że nadal jestem normalna. Nieustannie czułam jej miłość i akceptację. Tych uczuć nie da się opisać słowami. Albo ma się ich świadomość albo po prostu ich nie ma. Nie można ich przełożyć na język ludzki. Wiem, że ona istnieje.”
Tak właśnie jest, niezwykle trudno opisać obecność Nieba słowami. Pisząc dziennik próbuję to robić, choć jestem świadoma ułomności i naszego języka i moich możliwości. Może powinnam pisać bardziej wzniośle, majestatycznie, mistycznie…? Myślę jednak, że najlepiej pisać jak jest, a nie jak powinno być.
Po ostatniej wpadce z nagrywaniem Piotr sprawdza mój telefon. Już mi nie ufa. Dzisiaj wracaliśmy do Szczecina i oczywiście próbowałam coś tam wydusić od niego, ale Piotr tylko wiercił się niecierpliwie. Wypalił w końcu do mnie …
Homiel mówi …
Masz na Górze tylu fanów, że na ludzkim stadionie by się nie zmieścili.
Twój Nauczyciel i Przyjaciel jest przy tobie.
Wzruszył mnie tym bardzo … Modląc się do Chrystusa nazywam Go Przyjacielem, a Piotr o tym nie wiedział.
Czasami Piotr tak mnie denerwuje, zachowuje się …. jakby to wszystko się nie działo.
Okiełznać naturę, a nie zmienić.
Powiedział Homiel o osobowości Piotra. Okiełznać ? Nie wiem, czy w ogóle jest to możliwe.
Piotr czasami słyszy słowa, które jak podejrzewamy, nie pochodzą od Homiela. Niektóre przekazy różnią się wagą słów, stylem, znaczeniem, ale też barwą głosu. To są różne „osoby”, jeśli tak mogę nazwać istoty, które nas otaczają.
Światło cię przeszywa, bo jesteś jednością z Nim i zatopisz miecz i nastanie brzask poranka.
Zło odejdzie.
To pycha – odpowiedział Piotr.
To nie pycha, to prawda.
Każdy z Nas daje ci część siebie i choć w to nie możesz uwierzyć, taka jest prawda.
Przypomina mi to sytuację w klinice, gdzie leczy się ludzi w śpiączce. Obudzi się jedna osoba i cały personel zbiega się, by z nim porozmawiać. Mam wrażenie, że tak jest właśnie z Piotrem. Jest jak obudzony ze snu i całe Niebo nachyliło się nad nim z zaciekawieniem.
25. 01. 15 r. Szczecin.
Siedzimy jak zwykle wieczorem przed telewizorem, kiedy Piotr zaczyna mnie szturchać w łokieć.
Co to jest kahatel ? Słyszę kahatel i kahatel, nie wiem o co chodzi.
Ja mam niby wiedzieć ?
… Mówi, że jest serafinem.
……… – no to teraz dopiero zrobiłam wielkie oczy jak spodki.
Oczywiście włączyłam zaraz internet… I oczywiście znalazłam i nie mówi się Kahatel, ale Cahet(h)el. Anioł Wcieleniowy: Cahetel. Należy do Chóru: Serafiny. 5 dni (Anioł Wcieleniowy): 26.04 – 30.04 (Byk: 5°- 9°59′). Kwintesencja: Przebudzać się łagodnie. Charakterystyka ogólna Anioła: Błogosławieństwo Boże, Bóg Wspaniały, Pracownik Boży.
Zwróciłam uwagę, że odpowiada za datę urodzenia Piotra – 29 kwietnia?! Coś mnie tknęło…
Ilu was jest aniołów wokół Piotra ?
Nieważne ilu słyszysz aniołów.
Istotą jest Bóg Ojciec i męka Jezusa Chrystusa.
Niewątpliwie ma rację. Nasza ciekawość, przepraszam… Moja ciekawość powoduje, że umyka mi to, co najważniejsze.
26. 01. 15 r. Szczecin.
Siedzę w fotelu w nowym mieszkaniu i rozglądam się ciągle ze zdziwieniem, że tu jestem. Kiedy zacznę analizować wszystkie drogi, które do tego doprowadziły, widzę w tym misterny, bardzo mądry plan.
Opuszczaliśmy poprzednie mieszkanie z żalem, choć w ostatnich miesiącach nasiliło się działanie gacka i zaczęło być naprawdę nieprzyjemnie. Rok temu w marcu właściciel mieszkania, które wynajmowaliśmy zadzwonił i powiedział; – Pani Olu, jutro przyjdą ludzie obejrzeć mieszkanie, bo dałem do sprzedania.
Było to dla nas pełne i niemile zaskoczenie, ponieważ zarzekał się, że nie ma zamiaru tego lokum nigdy sprzedawać i żyje z jego wynajmu.
– Proszę się jednak nie martwić, ma pani umowę do listopada, więc do listopada może pani mieszkać. Oczywiście ma pani prawo pierwokupu.
No i tak mniej więcej co trzy tygodnie ktoś przychodził oglądać mieszkanie. Dziwne było to kupowanie, gdyż ludzie wchodzili i po 5 minutach wychodzili, często go nawet nie oglądając. Czy tak się kupuje mieszkanie? W lipcu zaczęliśmy się poważnie zastanawiać, czy nie wziąć kredytu i to załatwić. Powiadomiliśmy nawet właściciela, że mamy takie zamiary. Jednakże niedługo po tym zaczęły się nasze poważne problemy finansowe i dodatkowo nasiliły się zjawiska w tym mieszkaniu, które zaczęły nas zastanawiać; dzwonienie o 3 w nocy do drzwi (5 – krotnie), kopanie pod moich łóżkiem łącznie z jego podnoszeniem, podduszanie, wołanie po imieniu itd. Po przeanalizowaniu tego wszystkiego powiedziałam nawet do Piotra, że oni nas tutaj nie chcą. Zaczęłam szukać nowego mieszkania.
Powiadomiliśmy właściciela, że jednak rezygnujemy, a ten poprosił, byśmy zostali do lutego, bo i tak od grudnia do lutego to martwy sezon i nie uda mu się tego sprzedać. Nie zgodziliśmy się i od połowy listopada mieszkaliśmy już w nowym wynajętym mieszkaniu… 50 m dalej.
Niemal codziennie przechodziliśmy koło starego lokalu i obserwowaliśmy co się dzieje. Na początku stycznia w piątek pojawiła się wywieszka; sprzedam. Tydzień później w piątek zniknęła, kilka dni później pojawiła się wywieszka; wynajem !!! tydzień później zniknęła i ona. Okazało się, że po naszej przeprowadzce w styczniu właściciel sprzedał mieszkanie komuś, kto od razu dał je na wynajem, ponieważ z tego żyje !!!
Gdybyśmy zostali do stycznia, być może mieszkalibyśmy tam nadal. Jednak Oni zdecydowali inaczej. W tej sprawie w jednym punkcie połączyły się losy czterech rodzin;
1. my (znaleźliśmy lepsze i tańsze mieszkanie)
2. były właściciel, który pilnie potrzebował pieniędzy
3. nowy właściciel, który chciał pieniądze ulokować
4. nowy najemca, który rozwiązał swój problem
——————
= wszyscy zadowoleni
Homiel nazwał to; koronką.Kierowanie losami ludzi, którzy spotykają się w jednym punkcie. Im bardziej skomplikowana koronka, tym więcej wymaga czasu i zaangażowania. Taką koronkę nie „plecie” jeden anioł, ale z rozmów z Homielem wynikało, że stoi za tym jakaś rada mędrców. Piotr kiedy jest wkurzony mawia czasami;
… Siedzą cwaniaki i tylko kombinują …
Najśmieszniejsze jest to, że prawie tak jest. Niekiedy pytam Homiela o rozstrzygnięcie naszych spraw, a wtedy słyszę; – Koronka jeszcze niegotowa.
I wszystko jasne. Wiem, że muszę czekać. Są wielkie i małe koronki dotyczące wielkich i małych spraw ludzkich, pojedynczych ludzi, jak i całych narodów.
Tak sobie siedzę i se myślę …
Chcesz Mnie o coś zapytać ?
Ciągle Cię pytam …
To co się dzieje, nie dzieje się bez powodu.
Twoje lęki i obawy są płonne.
Bądź sobą i rób swoje.
Nic nie dzieje się bez powodu. Ciągle to słyszymy, zwłaszcza ostatnio. „Koronkowa robota” dotyczy każdego z nas, choć trudno to dostrzec. Często ludzie nazywają to zbiegiem okoliczności, czy przypadkiem. Ale dlaczego nas z tego mieszkania po prostu wygnano ?
Zamknął się cykl.
O jaki cykl chodzi ? Dzisiaj już wiem, że nie musimy tego wiedzieć… Ważne, że Oni to wiedzą.
Dopisane 29. 07. 2016 r.
Światło cię przeszywa, bo jesteś jednością z nim i zatopisz miecz i nastanie brzask poranka. Zło odejdzie.
Czytam i czytam te słowa próbując je zrozumieć. Bardzo rzadko w dzisiejszych czasach używa się słowo brzask, występuje za to w Biblii; Jezus natomiast udał się na Górę Oliwną, ale o brzasku zjawił się znów w świątyni. Wyciągnął Mojżesz rękę nad morze, które o brzasku dnia wróciło na swoje miejsce.
Nie wiem dlaczego czytając to zdanie przychodzi mi na myśl moment zwycięstwa dobra nad złem, światłości nad ciemnością. Pewnie nastanie kiedyś taki dzień… ale jeszcze nie dzisiaj, jeszcze nie teraz.
Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/
Piotr zadzwonił do mnie z Warszawy i powiedział, że był u „naszego krzyża”. Od razu poczułam uścisk w sercu. Chyba mu zazdroszczę, że może tam jechać w dowolnej chwili.
Zobaczyłem Chrystusa jako białą poświatę. Podszedł do mnie, pocałował w policzki. Od razu usłyszałem z dołu krzyczące gacki, jeden z nich wrzeszczał …
Oni idą razem, idź i powiedz im !!!!
Kilka lat temu (26. 06. 12 r.) podobne słowa Piotr usłyszał w domu, kiedy się modlił.
… Znowu zaczął ! Powiedz mu, że znowu zaczął !
Obydwa zdania brzmią jak raport do kogoś znacznie ważniejszego. Już 10 lat temu byłam przekonana, że Zło ma swoją hierarchię.
12. 01. 15 r. Warszawa.
Dzisiaj znowu byliśmy u „naszego krzyża.” Patrząc na twarz Chrystusa zobaczyłam jedną łzę pod Jego okiem, która się powiększała i powiększała … Była jak kryształ. Pierwszy raz coś takiego widziałam. Mówię szeptem do Piotra.
Widzisz to ?
On płacze, ale i jego ramiona są we krwi – odpowiedział cicho Piotr.
………
Jestem w was, a wy we Mnie.
Dajecie Moje światło.
13. 01. 15 r. Warszawa.
Chłopak córki zadzwonił właśnie do mnie i opowiedział, że we własnym mieszkaniu zobaczył w powietrzu nisko nad podłogą drzwiczki w kształcie owalu, przez które wybiegło coś czarnego w wysokości 30-40 cm. Nie zdziwiło nas to, ale zaskoczyło. Chłopak ma dopiero 26 lat, my zobaczyliśmy „wejście do gacków”, tak to nazwaliśmy roboczo, dopiero po 20 latach walki z czarnym! Tak się zastanawiam, czy to my przyciągamy specyficznych ludzi, czy tak działa zło, które rzuca sieć na osoby z naszego otoczenia.
Drzwiczki (drewniane) w naszym warszawskim mieszkaniu. Rysunek zrobiony przez Piotra.
Wzięliśmy go więc na „przesłuchanie”. Okazuje się, że jego dziadek był satanistą, został zastrzelony przez Niemców w wieku 33 lat. Wg rodzinnych opowieści wszedł w układ, dzięki któremu dostał pewne możliwości, m. in uzdrawiania. Ta historia akurat potwierdza pewną teorię, że raz wyzwolona siła musi znaleźć swoje ujście i potrafi nękać rodzinę przez wiele pokoleń. Moim zdaniem chłopak nie trafił pod nasze skrzydła przypadkowo, ale być może po to, by dostać wiedzę z naszych doświadczeń i możliwość ostatecznego wyzwolenia. Czy z tego skorzysta, nie wiem … Na razie jest tak zafascynowany ciemną stroną, że nic do niego nie dociera.
Przeprowadziliśmy bardzo niezwykłą rozmowę. Piotr był w świetnej formie. Przez parę minut funkcjonował w dwóch światach jednocześnie.
Homiel mówi do ciebie …
…. Powiedz jej, że przed nią wielka chwała.
Przede mną ? – zdziwiłam się kompletnie.
Mówi, że masz bardzo wysokie notowanie … – Piotr sam był zdziwiony.
Chrystus lubi kiedy przychodzisz do Niego … Uwielbia twoje modlitwy … Co ty tam gadasz ?
……… – zaczynam się śmiać.
… Będą cię zawsze pilnować, żebyś się niczego bała.
To jest wszystko co możemy oddać za to, co zrobiłaś …
Mogliby mi pomóc przebić się przez tą ścianę niewiary ? – chodziło mi o pisanie.
Zaufaj losowi.
… Mówi, że te wizje, które widzę to prawda …
….Zabiłem cię dwa razy – powiedział po dłuższej chwili i zamurowało mnie totalnie.
Poważnie ?!!!
Raz z wkurzenia, raz z zazdrości … Dawno temu …
Jak to zrobiłeś ?
Raz udusiłem, raz poderżnąłem gardło …
Uwierz, to nie byłeś ty – Homiel chyba chciał go usprawiedliwić.
Dlatego się teraz użerasz ze mną – zaśmiałam się groteskowo, chciałam obrócić wszystko w żart.
Jestem w sali. Stoję przed stołem jak uczennica, wokół którego siedzi kilku mężczyzn. Czuję się jak na egzaminie. Mężczyźni wyglądają na żydowskich mędrców, mają długie brody. Kładą na stole karty i kręcą przy tym głowami z niezadowolenia, nad czymś debatują. Czekam w napięciu. W końcu jeden z nich powiedział …
A teraz najważniejsza karta. Od niej wszystko zależy.
Wyciągnął kartę i położył ją na stole, by wszyscy mogli zobaczyć. Karta przedstawiała Chrystusa, który rozpościera szeroko ręce. To był obraz Chrystusa z Rio de Janeiro.
Dopiero teraz zastanowiła mnie jedna rzecz … Czy to wtedy, właśnie 10 lat temu decydowały się nasze dalsze losy ? Ewidentnie w tym śnie czekałam na decyzję, jakby wyrok nawet. W takim razie co zdecydowało, że dali nam szansę ? Spytałam Homiela …
Wasze(dotychczasowe) wybory.
Niedokończony notesik.
Notesik ? Najpierw AIDA, a później Homiel wspominał, że już poprzednim razem (w ostatnim życiu) wszystko spisywałam, tak jak robię to teraz. Niedokończony … Ciekawe dlaczego ? To musi być naprawdę ważne…, a Piotr za nic nie chce się nagrywać …
20. 01. 15 r. Warszawa.
Wczoraj otworzyłam Piotrowi drzwi i widzę, że się ledwo wsuwa do mieszkania. Myślę sobie zawał serca ? Okazuje się, że wracając z garażu Piotr usłyszał bardzo wyraźnie słowa …
Ludzi Mych prowadź, a nagrody nie oczekuj, bo zaprawdę powiadam ci, że ją już otrzymałeś.
Piotrowi słabo się zrobiło. Zrozumiał, że ratując innych, ratuje też siebie. A nagroda ? Czy może być coś ważniejszego i cenniejszego na tym świecie niż stała i namacalna obecność samego Chrystusa… i Ojca ?
Jadąc dzisiaj autem Piotr rozkleił się totalnie opowiadając o Bogu, o tym, że miał cudowne wizje…
Położyłem swoją głowę na Jego ramieniu i rękoma dotykałem Jego brody, płakałem przy tym jak dziecko, to było wzruszające. Moim całym światem jest Bóg, ale w tym kościele poczułem Chrystusa i Jego dobro, nagle stał mi się tak bliski. W końcu się otworzyłem, a potem ta wizja ... Oto Syn Mój … Byłem tak zmieszany … Nie wiedziałem co powiedzieć, a potem na ławeczce siedzieliśmy, a potem w stronę słońca szliśmy w powietrzu … W stronę słońca …
Głupio mi było przerywać…
Nie zapomnę pewnej sceny, nie zapomnę do końca życia, życzę wszystkim ludziom, aby zasłużyli sobie, by zobaczyli Jego oczy. W tych oczach lekko przymrużonych, nie potrafię powiedzieć, co w nich było … Była mądrość, wszystko, a jednocześnie sprawiedliwość … Tak … Zobaczyłem Ojca, potem zobaczyłem Jego głowę. Pokazał mi jak stworzył wszechświat … To była wspaniała wizja. To była najpiękniejsza moja wizja …
Dopisane 28. 07. 2016 r.
Uwierz, to nie byłeś ty – To jest kolejny raz, kiedy Homiel nawiązuje do wielo – żywotności człowieka. Od dziecka łapałam się za gardło bojąc się, że ktoś może mnie skrzywdzić właśnie w ten sposób. Pamiętam z dzieciństwa pewną rozmowę w piaskownicy. Dzieciaki zaczęły rozmawiać między sobą jak nie chciałyby umrzeć. Kiedy przyszła kolej na mnie złapałam się za gardło i powiedziałam; nie chcę, by ktoś poderżnął mi gardło. Poczułam przy tym ogromny lęk i pamiętam to do dziś. Dzisiaj chrześcijaństwo, a zwłaszcza kościół katolicki odrzuca zdecydowanie idee ponownego wcielania się duszy w nowe ciało. Ale nie zawsze tak było.
W tym roku na święta nie chciałam od Piotra żadnego prezentu. Poprosiłam tylko, by sprawdził jak wyglądało narodzenie Chrystusa. Pamiętając Golgotę odważyłam się na sprawdzenie Betlejem. Piotr nie cierpi, kiedy o takie rzeczy proszę, zwłaszcza kiedy dotyczy to Chrystusa. Czuje się tak, jakby przekraczał zakazaną granicę. Kiedy jednak zaczął mówić, zaczęłam szybko zapisywać.
Widzę wzgórze, z daleka kilka chat … Nie mają dachówek, chyba słoma, nie wiem… W tym wzgórzu jest wielka jaskinia …. Ogromne sklepienie w skale. Dziwna, wielostopniowa, ma jakby wykute poziomy, jest tak wielka, że schowały się w niej owce, woły … Widzę kilka osób, dwie starsze kobiety, mężczyźni mają brody…. W środku jest zbity z desek szałas…. Kiedy rodził się Jezus, nad Maryją unosiło się silne światło, drugie światło pojawiło się nad Jego główką … Bóg widzi to wszystko … Słyszę …
Rodzi się jak człowiek, ale w Mojej glorii i chwale.
Cieszy się z Jego narodzin … Stworzył drogę dla Syna, punkt po punkcie, ale zostawił Mu wolną wolę….
… Tutaj Piotr chciał przerwać, ale poprosiłam, by sprawdził jeszcze, czy byli trzej królowie.
… To nie królowie… Jeden z nich ma ciekawe ubranie, w pasy, złoto – czerwone podłużne pasy, dziwną czapkę, też w pasy… Nie jest wcale stary, ma około 45 lat, pokazuje bukłak z oliwą … Drugi ma coś takiego … Dym się z tego unosi, nie wiem co to jest, nie przyjechali na koniach, widzę z daleka wielbłądy… Kaka piękna noc ! Pełno gwiazd, a z tej jaskini wydobywa się tylko światło… Faktycznie widzę kometę…. – zakończył zdziwiony.
Miło było to oglądać. Miał tak szeroko otwarte oczy ze zdziwienia, że nie miałam wątpliwości, iż musiał być przez chwilę w innym świecie. Spytałam na koniec ilu widział „króli”? Piotr tylko się żachnął, że tylko jeden był ubrany wytwornie, inni normalnie… Ale ilu ich było?! Co najmniej 2 osoby. Przyszło mi do głowy, że być może był tylko ktoś jeden ważny, a pozostali to ci, co mu służyli. W przeciwnym razie każdy z nich ubrany byłby wytwornie.
Może kiedyś się jeszcze tego dowiemy, może znajdzie się jeszcze jakaś zagubiona ewangelia ukryta w piaskach pustyni, a tymczasem …
Przede wszystkim bowiem należy spróbować znaleźć to, co wiemy o nim na pewno. Królowie? Nie byli królami. Nie nazywa ich tak ani Biblia, ani najstarsze tradycje. Dopiero późniejsza interpretacja jednego z psalmów pozwalała dostrzegać w nich władców. Św. Mateusz Ewangelista określa przybyszów greckim słowem magoi, które oznaczało kastę uczonych, perskich kapłanów. Orygenes i Tertulian pod tym pojęciem rozumieli astrologów z Babilonu. Arystoteles magoi nazywał uczniów Zaratustry, a Herodot — szczep irański. Z królami, władcami odległych krain, tajemniczy goście małego Jezusa niewiele zatem mieli wspólnego.
Co więcej, być może wcale nie było ich trzech. Św. Mateusz nie podaje przecież ich liczby, mówi jedynie o trzech złożonych darach. Wprawdzie o trzech magach pisał Orygenes, trzech również pojawia się na większości malowideł w katakumbach, ale czasem malowano ich dwóch, czterech, sześciu czy nawet dwunastu. http://www.opoka.org.pl/biblioteka/V/VBN/pk201401_trzejkr.html
W tym samym artykule autor pisze;I jeszcze jedno: kiedy przybyli? Św. Mateusz zapisał, że „weszli do domu i zobaczyli Dziecię”. Jezus z rodziną nie mieszkał już w stajence, lecz w domu. Skoro Herod kazał wymordować wszystkich chłopców do dwóch lat, zatem i Jezus mógł już nie być noworodkiem: równie dobrze mógł mieć kilka miesięcy czy nawet ponad rok.
Według Św. Mateusza;
1 Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda1, oto Mędrcy1ze Wschodu przybyli do Jerozolimy 2 i pytali: «Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę2na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon».
Mędrzec pyta o nowo narodzone dziecię. Dziecię kilkumiesięczne, czy roczne na pewno nie jest nowo narodzone ! Sprawa nie jest tutaj jasna, więc wróciłabym do oryginalnej wersji językowej ewangelii i sprawdziłabym najpierw jej tłumaczenie.
Próbowałam się spytać, czy było to w grudniu, czy w innym czasie, Piotr stwierdził, że było ciepło, ale Homiel …
Nie jest ważne kiedy i jak, ważna jest istota ukrzyżowania.
Przypomniałam sobie w tym momencie Jego odpowiedź …
My nie niszczymy, My budujemy.
Homiel nie powie czegoś, co mogłoby zburzyć to, w co wierzymy. Cały świat obchodzi Boże Narodzenie właśnie w grudniu, po co to podważać, jeśli to nie narodziny Jezusa, a Jego śmierć jest kluczowa ?
Kluczowa dlaczego ? Ano dlatego, że wcale nie musiał zostać ukrzyżowany. Jezus miał wolną wolę i jako człowiek miał możliwość wyboru. Nie wszystko było przesądzone. To widać podczas kuszenia na pustyni, to widać podczas ostatnich godzin w gaju oliwnym, kiedy mówi …
Jednak nie moja wola, lecz Twoja niechsię stanie!
Muszę przyznać, że dotychczas nigdy nie patrzyłam na Jezusa właśnie w ten sposób. Kiedy do mnie dochodzi, że wcale nie musiał, ale dał się ukrzyżować, zaczynam rozumieć w pełni wielkość Jego decyzji. Odkrywam Go na nowo.
Zwróciłam w „opowieści” Piotra uwagę na kilka szczegółów;
1. Do tej pory myślałam, że liczba trzech „króli” jest faktem, w internecie dowiaduję się, że właściwie nie wiadomo ilu ich było naprawdę.
2. Wg tradycji chrześcijańskiej przekazano w darach; mirrę, kadzidło, złoto. Piotr zobaczył „bukłak z oliwą”, co mogło być mirrą http://pl.wikipedia.org/wiki/Mirra , „coś z dymem”, co mogło być kadzidłem, nic na temat złota nie mówił. Zarówno bukłak i mirra występuje w ewangelii.
Nikt też młodego wina nie wlewa do starych bukłaków. W przeciwnym razie wino rozerwie bukłaki; i wino przepadnie, i bukłaki. Lecz młode wino [należy wlewać] do nowych bukłaków”. http://zbawienieiwiara.com/Ewangelia/Marka.html
3. Szata w złoto-czerwone pasy, sprawdzenie jak byli ubrani ludzie w tamtych czasach i w tamtym regionie to właściwie zadanie dla archeologa, ale znalazłam coś ciekawego.
Jest to fragment murala z Beni Hasan w Egipcie ok. 1890 pne. Znajduje się na północnej ścianie grobowca poświęconemu egipskiemu faraonowi Sesosotis II. Pokazuje pasmo wędrownych kupców, którzy podróżowali z Syrii-Kanaanu do Egiptu. Mural znajduje się w dużej sali, której ściany pokryte są obrazami przedstawiającymi różne aspekty życia w starożytnym Egipcie, a ten fragment zapewne przedstawia zespół zagranicznych przedsiębiorców, którzy często podróżowali przez ten obszar. Egipcjanie określali ich jako „Azjatów”. http://www.bible-archaeology.info/abraham.htm
Podsumowując … Czy to możliwe, by ta wizja była prawdziwa ? Jak najbardziej.
28. 12. 14 r. Szczecin.
Dzisiaj rano obudził mnie własny krzyk, była 8.15. Miałam ciężki sen.
Staliśmy na lotnisku, nie takim typowym betonowym, lecz utworzonym z dużej polany. Czekaliśmy na przylot syna. Piotr coś robił przy aucie, a ja obserwowałam niebo. Zauważyłam samolot, nieduży, który wydawało mi się, że leci za szybko. Próbował wylądować, ale po chwili wzniósł się ponownie. Zrobił nad lotniskiem koło, zawrócił i znowu przymierzał się do lądowania, jednak tak się kołysał i chwiał, że nie miał szans wylądować bezpiecznie. Wiedziałam, że spadnie. Kiedy zaczęłam krzyczeć ze strachu, zauważyłam nad nim wysoko inny samolot. Wielki, który majestatycznie leciał spokojnie. Poczułam, że to właśnie tam jest nasze dziecko. Mimo tego byłam tak przestraszona patrząc na spadający niżej samolot, że zaczęłam we śnie krzyczeć i to mnie zbudziło.
Myjąc zęby opowiedziałam sen Piotrowi i skwitowałam na koniec …
Jeszcze tego by brakowało, by jakiś samolot rzeczywiście spadł.
Ten sen nie dawał mi spokoju przez parę godzin. Dlaczego zobaczyłam dwa samoloty, jeden mniejszy, latający na krótsze dystanse i drugi większy ? Jeśli ten mniejszy to rozbity samolot i to zdarzyło się dzisiaj, to znaczy, że syn może wrócić bezpiecznie do domu już niedługo. Może …
29. 12. 14 r. Szczecin.
Odkąd zrobiłam zdjęcie Chrystusa w „naszym kościele”, ciągle na nie patrzę i analizuję. Ciągle zastanawiam się co znaczy ten duży X, czy to przypadek, czy błąd zdjęcia ? Raczej to niemożliwe. Myślę, że w takim akurat zdjęciu wszystko ma swoje odpowiednie znaczenie.
Dzisiaj włączam Discovery Historia i rozpoczyna się film „Tajemnice chrześcijaństwa – Wezuwiusz”. W pewnej chwili słyszę, że pierwsi wyznawcy Jezusa, którzy byli żydami posługiwali się X jako symbolem swojej wiary.
Stanęłam jak wryta. Oznaczało taf, ostatnia literę alfabetu hebrajskiego. Symbolizowała koniec, doskonałość i prawość. Hebrajskie tau przekształciło się w znak krzyża, które znamy dzisiaj, tak sugerują w tym filmie. Znalazłam film na YT i zrobiłam scana z tego ujęcia.
I potem porównałam, prawie identyczne.
p. s. Dzisiaj dowiedziałam się, że syn wraca w przyszły piątek.
Dopisane 25. 07. 2016 r.
Przyjrzałam się literze X ponownie. Nie wiem właściwie dlaczego nie sprawdziłam tego dwa lata wcześniej, ale dopiero dzisiaj zajrzałam do Wikipedii.
W religii chrześcijańskiej krzyż tau τ często łączony jest z osobą Jezusa Chrystusa, bądź też z duchowością Tau. Jej pierwotna forma przypominała X, bądź + i była często używana jako osobisty podpis czy znak pieczętujący dokument lub własność. „Mój podpis” w Hi31,35 dosłownym tłumaczeniu brzmi „moja tau”. https://pl.wikipedia.org/wiki/Tau
Do tej pory myślałam, że X na moim zdjęciu do symbol pierwotnego chrześcijaństwa. Dzisiaj jestem już pewna, że to osobisty podpis samego Chrystusa mówiący jasno; To jam jest.
Myślę też, że nie przypadkowo X znajduje się na dole. Podpis jak pieczęć autoryzująca dokument.
Homiel widział moje zaskoczenie, bo powiedział;
Masz teraz stokroć większą radość, kiedy odkryłaś to sama.
Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/
Przedwczoraj Piotr miał bardzo wyraźny sen, otworzył drzwi i ktoś mu wręczył stary mandat do zapłaty. Wczoraj rano mówi do mnie;
No jeszcze tego brakowało, bym miał coś nieoczekiwanie do zapłacenia.
Po południu dzisiaj kiedy tylko wszedł do domu od razu wiedziałam, że coś się wydarzyło. Pokazał mi pismo, które przyszło godzinę wcześniej z ZUS-u z nakazem zapłaty za składki wraz oczywiście z odsetkami, w sumie ok. 50 tys zł ( za rok 2010r). Piotr był lekko podłamany, bo miał w tym miesiącu możliwość odłożenia trochę pieniędzy… a tu nic z tego. No i siedząc już na kanapie w zamyśleniu spytał Homiela z lekkim przekąsem…
Jakie pomysły tego typu macie jeszcze na ten rok ?
Zajrzyj do trzosu Chrystusa, zobacz ile tam znajdziesz.
To było tak zaskakujące, że od razu zaczęłam sprawdzać w internecie o co chodzi. Co to jest „trzos”? W samej Biblii jest kilka wzmianek na ten temat, ale jeden dość szczególny;
I rozkazał im, aby nic nic brali na drogę, jedno tylko laskę; ani tajstry, ani chleba, ani trzos pieniędzy. Ale żeby obuli się w trzewiki, a nie obłóczyli w dwu sukien.
Rozmawialiśmy o naszych rodzicach, którzy mimo poważnego wieku trzymają się nadwyraz dobrze. Są samodzielni, nie chorują, są sprawni fizycznie i psychicznie. Słysząc opowieści innych ludzi, którzy borykają się z chorobami swoich rodziców, stwierdzamy oboje jednym głosem, że mamy ogromne szczęście. Mamy szczęście z rodzicami, mamy szczęście z naszymi dziećmi, a jednocześnie Piotr stale narzeka na nadmiar innych problemów wynikających z codziennego życia. To jest kwestia jego charakteru. Przejmuje się każdą trudniejszą sprawą, a wynika to z jego ogromnego poczucia odpowiedzialności. Chce, by wszystko było profesjonalnie załatwione co jest właściwie niemożliwe, jeśli prowadzone jest przez osoby trzecie. Jest dostawa, nie ma zapłaty. Ma być dostawa, nawala transport. Zawsze znajdzie się coś nieoczekiwanego, na co nie ma wpływu. I w ten sposób czasami wpada w okres narzekania myśląc pewnie, że może mu to pomoże. Rozumiem go i staram się pocieszać, ale nie zawsze mi to wychodzi. Rozmawialiśmy o tym znowu, kiedy raptem Piotr …
Usłyszałem mocne słowa, które przywołały mnie do pionu – powiedział.
Oszczędziłem twoich rodziców i ciebie.
Zabrałem im to.
Oszczędzając ich, oszczędzam ciebie.
Wytrzymaj dla Mnie te odrobinę kłopotów, które ci daję.
Zamilkliśmy na chwilę z wrażenia.
Jak mnie to zmobilizowało w głowie… poczułem, że Go zdradzam.
To nie jest właściwe słowo – powiedziałam.
Zawodzę. On powinien mieć kogoś, na kim może się opierać, wierzyć w Niego, a ja jestem najsłabszym ogniwem, ciągle narzekam…
Wytrzymaj ten ból, im go bardziej wytrzymujesz tym bardziej jesteś bliżej do Nas.
No właśnie, człowiek tak jest głupi, że nic nie rozumie.
A jeśli ktoś naprawdę cierpi, bo choruje mocno, co ma robić ?
Homiel mówi, że możemy prosić o ulgę w cierpieniu –od razu pomyślałam, że taka ulga może mieć różne oblicza. Znalezienie odpowiedniego lekarstwa, odpowiedniego lekarza, uzdrowienie, a nawet szybsza śmierć, jeśli jest to w ogóle możliwe …
Po co mi są te doświadczenia ?
A po co żyjesz ?
A nie moglibyśmy sobie tak pojeździć na golfa ? – zażartował Piotr.
… Mówi, że chce kończyć tą sesję – chyba się zniecierpliwił dowcipami nie na miejscu.
18. 12. 14 r. Szczecin.
W nocy bolała mnie tak głowa, że musiałam wziąć pigułkę na migrenę, nie spałam więc, ale przewracałam się z boku na bok przez wiele godzin. W pewnym momencie leżąc na wznak i mając jak zwykle zasłoniętą kołdrą połowę twarzy wyraźnie poczułam po obu stronach nacisk na materac, tak jakby ktoś nachylił się nade mną opierając się dwiema rękoma o łóżko. Kołdra napięła się i wyraźnie nacisnęła twarz spłaszczając mi nos. Poczułam niepokój, ale trwało to na szczęście tylko chwilę. Na pewno nie byłam sama w swoim łóżku. Homiel powiedział ostatnio, że jestem szczególnie chroniona, ponieważ mnie nienawidzą, najchętniej cofnęliby czas… Ale w tym jednym momencie Moi chyba zaspali … Albo inaczej … Byli i dzięki temu trwało to tylko chwilę …
26. 12. 14 r. Szczecin.
Syn jest w morzu od 5 miesięcy, mieliśmy wielką nadzieję, że wróci na święta. Piotr spytał nawet o to kilka dni wcześniej …
A czy może nie wrócić ?
Odpowiedź wydawała się nam jasna, ale powinnam pamiętać, że kiedy odpowiada pytaniem na pytanie, to wcale tak nie musi jasna. A czy może nie wrócić ? Może ! W naszej rodzinie organizowano na Boże Narodzenie chrzciny i mój syn miał być ojcem chrzestnym. Zobowiązał się do tego już rok temu. Wszystko przygotowano i czekaliśmy na przyjazd syna. Kilka dni przed dostajemy wiadomość, że będzie opóźnienie, ponieważ w wenezuelskim porcie był strajk, niektóre statki stały już od miesiąca i termin przyjazdu zaplanowano na początek lutego. Co tu robić w takiej sytuacji ? Ksiądz zasugerował, że na papierze będzie nazwisko syna, ale w kościele może być ktoś inny, padło na Piotra.
Byliśmy wszyscy w małym kościele, w którym słychać było prawie każdy jeden oddech wielu ludzi. Ksiądz w pewnej chwili wypowiedział formułkę …
Wyrzekamy się Szatana.
Wyrzekam się – huknął głośno Piotr. W małym kościele było to doskonale słychać.
Poczułam ważność tej chwili. Po mszy podszedł do mnie Piotr i powiedział, że kiedy to mówił usłyszał za uchem.
Dokonało się– zaskoczony Piotr zamilknął.
Teraz już wiesz, dlaczego nie wrócił– dodał po chwili Homiel.
Piotr zrozumiał, że on miał to powiedzieć, właśnie podczas mszy, właśnie w kościele i może właśnie podczas chrztu małego dziecka jak kropka nad „i”. Wieczorem rozmawialiśmy o tym długo, Homiel powiedział …
Waga słów tak wielka.
Wyrzekłeś się definitywnie tego, z którym szedłeś, a wracasz do Tego, z którym zawsze żyłeś.
Zamknęło się koło czasu. Homiel nazywa to cyklem. To, co Piotr kiedyś wybrał, teraz odrzucił właśnie w kościele, przy świętym sakramencie chrztu, który uważany jest za pierwszy egzorcyzm. Nie zdawałam sobie sprawy z wagi pewnych słów, czynów i wyborów, rytuałów… w kościele. Czy wyrzeczenie się gacka poza kościołem miałoby taką samą moc jak w kościele? Długo się nad tym Piotr nie zastanawiał, spytał za to co nas jeszcze czeka w nadchodzącym roku.
Dopełnij kielich wina tego roku, zanim rozpocznie się nowe.
Tłumacząc na „polski”; nie przejmuj się przyszłym rokiem, bo jeszcze ten się nie skończył. Po tych słowach zaczęliśmy wspominać kończący się rok, dla mnie jest on jednym z najważniejszych w moim życiu. To wielka duchowa lekcja, nauka i „powrót do domu” jeszcze za życia. Homiel przypomniał i otrzeźwił szybko…
Jesteś ciągle w podróży.
Myślę, że jest to samo sedno. Życie to droga. Dopóki żyjemy, podróż ciągle trwa.
Homiel już późno w nocy powiedział, że gacki nie są tylko dla ludzi, są też dla aniołów. Oni uczą się tak samo jak ludzie;
Pokusa, która dotyka ludzi, dotyka też aniołów.
Czy anioły boją się gacków ?
Anioł sam w sobie budzi wielki strach na dole, sama ich obecność.
Boją się Michała, lecz większość nie chce mieć z nimi nic wspólnego– odpowiedział.
Niedawno oglądaliśmy film „Miasto Aniołów” i wpadłam na pomysł, że spytam Homiela, czy to jest u Nich możliwe zakochać się w kobiecie, spaść na ziemię i sobie tak żyć jak gdyby nigdy nic.
My też dowiadujemy się oglądając– odpowiedział wyrażając swoje zdziwienie z wyraźną ironią.
Dodał jeszcze, że dziwi się za każdym razem, czyli za każdym razem kiedy to oglądamy. A ja się dziwię, że ogląda z nami TV, co właściwie nie powinno dziwić jeśli ciągle jest przy nas. Dziwny ten świat….
Byliśmy na kawie jak zwykle o 10.00 rano, Piotr zamyślił się nagle;
Homiel mówi …
… Wszystkie zasłony zostaną zdjęte.
Będziesz widzieć to, czego inni nie widzą i nie widzieli, będzie ci to dane.
Twoje serce przebije światło i będziesz przekazywał to innym.
… Będziesz jeszcze więcej widzieć ? – spytałam zdziwiona.
Nie zwariujesz ?
Spytałam jeszcze raz ze zdziwieniem, gdyż już teraz często Piotr zastanawia się, czy jest do końca „normalny”. To, co w tej chwili się dzieje jest już i tak absolutnie niezwykłe, a Oni zapowiadają jeszcze więcej. Jeśli będzie jeszcze więcej to nie wiem, jak to nawet nazwać. Nie mam odpowiedniego słowa.
Nie wiem.
Wracając do Domu, musisz przysłużyć się ludziom, innej drogi nie ma.
Mówi, że nie wolno mi użyć niczego przeciwko ludziom, bo wtedy znowu zbliżę się do dołu, mam to użyć po to, aby ludzi ratować i oświecać, a nie przeciwko nim.
A na czym ma to polegać ? – pytam.
A skąd mam wiedzieć ?
A kto ma wiedzieć ?
Czas pokaże…
Nie wiem czy to wpływ kawy, czy faktycznie usuwają mu wszelkie zasłony, ale przypatrzył mi się dokładnie i powiedział …
Twój Grubasek jest bardzo blisko ciebie, ciągle trzyma ręce na ramionach, ciągle cię pilnuje – potem otworzył szerzej oczy.
Ale ich jest więcej, jesteś otoczona przez Innych, ściśle cię ochraniają.
Taaaa… Dlaczego ?
… Twój mówi …
Czarni cię nienawidzą, nienawidzą to właściwie słowo nie na miejscu…
Przelewasz świadomość i prowadzisz ślepego…
… Ślepego ? To chyba chodzi o mnie ? – zaśmiał się Piotr.
Przypomniała mi się wizja, w której Piotr szedł z przepaską na oczach.
Ta biblioteka na Górze jest przepiękna – kontynuował dalej.
Schody prowadzą do wielkiej sali, po bokach stoją wielkie filary, łuki, wszystko jest jasne, marmur albo alabaster, daj narysuję ci… – Piotr wziął serwetkę i narysował.. coś.
Po kawie pojechaliśmy na drugą stronę Wisły do „naszego” kościoła, o dziwo nie paliło się światło nad krzyżem Jezusa. Kątem oka zobaczyłam uśmiechającego się Piotra, szepnął mi do ucha, że widzi białego gołębia siedzącego na ramionach Chrystusa, a właściwie gołębicę, bo jest gruba. Macha skrzydłami i wydaje swoje dźwięki, czyli chyba… grucha. Spojrzałam na niego z politowaniem, bo oczywiście absolutnie niczego nie widziałam, ale nieoczekiwanie usłyszałam w swojej głowie; zrób zdjęcie. Zdarzyło mi się to pod tym krzyżem po raz pierwszy, więc szybko wyjęłam swojego Iphona i zrobiłam dwa zdjęcia.
Dwa zdjęcia zrobione w odstępie 2 sekund. Zaraza po wyjściu sprawdziłam, czy udało się coś uchwycić, ale na pierwszy rzut oka niczego nie zauważyłam, oprócz jakiejś, powiedzmy, mgły nad głową Chrystusa. Po kilku godzinach dopiero, już w domu i na komputerze zaczęłam sprawdzać je ponownie. Nie zrobiłabym tego w ogóle, gdyby nie usłyszane słowa; zrób zdjęcie. Musiały mieć przecież jakiś sens.
Powiększyłam oba zdjęcia dla porównania i już na pierwszy rzut oka zobaczyłam między nimi sporą różnicę. Skupiłam się na pierwszym zdjęciu powiększając go w programie graficznym Windowsa możliwe jak się da.
Nie mogłam uwierzyć w efekt końcowy. Najpierw zobaczyłam jasnego gołębia z uniesionymi do góry skrzydłami, wyraźny dzióbek, szyja… A potem… A potem Niebo zeszło na ziemię…
Zatkało mnie absolutnie … Siedziałam przed monitorem zapatrzona… Gołąb przy głowie mężczyzny, przymknięte oczy, włosy do ramion, broda, zagadkowy znak dużego X… Chrystus… prawdziwy, autentyczny.
Waliło mi serce z wrażenia i pytam się Homiela …
Czy to na pewno On ? – nawet bałam się powiedzieć na głos Jego imię.
Przypomniałam sobie nakaz Homiela, bym się modliła codziennie Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami, albowiem tylko Tyś jest święty, Tyś jest panem, tyś najwyższy, Jezus Chrystus z Duchem Świętym,chwała Ojcu Amen.
Teraz rozumiem dlaczego.
Dopisane 22. 07. 2016 r.
To być może jedyne tego typu zdjęcie na świecie… Nie wiem tego na pewno oczywiście, ale ono nie może być tylko dla mnie. Przekazuję to innym ludziom, niech się radują i uwierzą.
Kiedy współcześni katolicy mówią o Jezusie, rzadko pamiętają o Duchu Świętym. Podobnie duchowni sporadycznie wspominają o Nim w kazaniach. Taki stan rzeczy jest spowodowany m.in. tym, że chrześcijanie przyzwyczaili się do mówienia i myślenia o Jezusie jak o samotniku lub bohaterze religijnym.
Tymczasem Nowy Testament ukazuje Jezusa, który był wiedziony przez Ducha i posyłał Parakleta. Co więcej, samo słowo „Chrystus” oznacza namaszczonego Duchem Świętym i spełniającego swą misję w mocy Ducha. Nie ma ani jednego odcinka w ziemskim życiu Jezusa, w którym dopuszczalne byłoby zapomnienie o Duchu Świętym. To samo dotyczy tożsamości chrześcijan, którzy mają łączność z Chrystusem i z Bogiem Ojcem w mocy Ducha Świętego. Mamy wiele do naprawienia w zakresie naszej wiary w Ducha Świętego
Herezje
Za niedoskonałym sposobem przedstawiania Chrystusa stoi kilka przyczyn. Najistotniejszymi spośród nich były pojawiające się w IV w. herezje, które zaprzeczały odwiecznej jedności Jezusa i Ojca. I tak adopcjanizm głosił, że Jezus jest zwykłym człowiekiem, tyle że w wyjątkowy sposób obdarzonym Duchem Świętym. Sekta ebonitów, istniejąca już od II w., uważała Jezusa za nowego Mojżesza, a Jego chrzest w Jordanie interpretowała jako moment, w którym człowiek o imieniu Jezus otrzymał namaszczenie Duchem. Jezus miał zatem być tylko człowiekiem namaszczonym przez Ducha, podobnie jak Mojżesz. Ten pogląd był sprzeczny z objawieniem Jezusa jako odwiecznego Słowa, które stało się Ciałem. W sytuacji zagrożenia ze strony herezji bezpieczniej było mówić osobno o Chrystusie i osobno o Duchu Świętym. W ciągu wieków doprowadziło to jednak do zapomnienia, że Chrystus kontynuuje swe dzieło razem z Ojcem przez Ducha. Chrześcijanin na podstawie porządku Objawienia powinien pamiętać, że wszystko, co Bóg czyni w naszym życiu, czyni mocą Ducha Świętego. A Duch Święty, który jest Osobą Trójcy Świętej, nie może być ani pomijany, ani przemilczany bez konsekwencji osłabienia naszej wiary w Boga. Przecież Trójca nie była nigdy „Dwójcą”!
Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/
Byliśmy dzisiaj przy „naszym” krzyżu i z daleka zobaczyliśmy cygankę, która od tygodni tam „zawodowo urzęduje” i zarabia żebrząc. Piotr na jej widok zatrzymał się i nie chciał wejść. Powiedział, że przeszkadza mu jej obecność. Trochę go rozumiałam, ponieważ siedziała na posadzce 2 metry od krzyża, ale też nie wyobrażałam sobie, by tam nie wejść. Właściwie zmusiłam go do wejścia. Piotr pomodlił się szybko, wydawałoby się, że zrobił to machinalnie. Poklęczał trochę i wyszedł. Już po wyjściu…
Ale usłyszałem … !!!
Niech nikt nigdy nas nie rozdziela, tą cyganką mogę być Ja.
Przepraszam Cię …
Nie pozwól na to, jak będziesz widział, że stoją między nami, to nie bój się iść do Mnie.
Ciarki mi przeszły po plecach, a Piotrowi zrobiło się naprawdę głupio, nawet chciał wracać z powrotem.
Każda wizyta to lekcja, zauważyłaś ?
Ogromna. Człowiek się ciągle uczy.
Ile jej dałaś ? – Piotr mnie rozwalił tym pytaniem. Pomyślałam, że jest trzeźwy jak zawsze.
Nieco później wspominaliśmy wcześniejsze doświadczenie spod krzyża.
- Widziałem jak oddycha, Jego klatka piersiowa się unosiła do góry i na dół, żył wisząc na tym krzyżu. Powiedział ...
- Będziemy iść razem. Twój świat się kończy.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/07/08/353/
Na mnie wrażenie zrobiło jak Jego płuca pracowały, jak klatka piersiowa się podnosiła, widziałem jak oddychał.
Oddychał jak człowiek konający na krzyżu, czy normalnie ? – staram się pytać rozsądnie.
Normalnie oddychał, widziałem jak te płuca się podnosiły i schodziły, podnosiły i się schodziły, niewiele brakowało a głowa obróciłaby się w moją stronę, a wtedy zgasło światło.
………- oczywiście pamiętam o tym doskonale.
Widziałaś moje zdezorientowanie ?
Wtedy usłyszałeś twój się świat się kończy, możesz się spytać Homiela o co chodzi ?
To zadanie dla ciebie mówi.
On to powiedział ze smutkiem ? – chciałam wyczuć po tonie co się za słowami kryło.
Nie, to sucha informacja, nie było przy tym żadnego ładunku emocjonalnego.
A to zgaszone światło to znak dla mnie, czy dla ciebie ?
Piotr wszystko widzi, on tego nie potrzebuje.
…. A więc to znak dla mnie – ucieszyłam się w duchu.
…. Ja zawsze byłem przy Bogu, On był dla mnie najważniejszy … – zamyślił się Piotr znowu.
Ty myślisz, że On sobie bez ciebie nie poradzi ? – chyba do końca nie przemyślałam swojego pytania, bo zaraz wybuchnęliśmy śmiechem odkrywczo zrozumiawszy jego absurdalność.
Przeprowadziliśmy się do nowego mieszkania. Przez dwa dni targałam wszystkie graty i schudłam od razu 2 kilo. Jeśli to jedyny sposób na schudnięcie, to proszę bardzo, mogę tak co 3 lata.
Kiedy usiadłam w fotelu zmęczona przypomniałam sobie słowa Homiela; Zbliżasz się do przesłony zdarzeń na osi czasu i wskazówkę, że w listopadzie będzie zmiana (wpis z 25. 10. 14 r). Pokiwałam z niedowierzaniem głową, bo właśnie się tak stało.
Pierwszy dzień Piotra w nowym mieszkaniu rozpoczął się ciekawie. Siedzieliśmy w salonie, który jest połączony z kuchnią, czyli współczesny open space. Poszłam do kuchni, by upchnąć do szafy ostanie talerze, pojemniki itd. Miałam szklany świecznik wielkanocny używany tylko w Wielkanoc z uwagi na jego charakterystyczne symbole, tzn. biały baranek. Włożyłam go do głębokiej miski, by się nie potłukł, a miskę do głębokiej szafy. Byłam zadowolona, bo wiedziałam, że nic się jemu nie stanie, a kiedy przyjdzie czas, to go wyciągnę.
Podeszłam do zlewu, zaczęłam zmywać naczynia, trwało to może 5 minut. Odwracam się i widzę na kaflowej posadzce pod moimi nogami pół wielkanocnego świecznika, którego przed chwilą przecież schowałam. !!!
Zesztywniałam … Zaczęłam w głowie natychmiast analizować sytuację. Kiedy ja to zbiłam ? Skąd się to wzięło ? Dlaczego nie słyszałam rozbijającego się szklanego świecznika o podłogę ? Dlaczego nie słyszał tego Piotr, który siedział 3 metry obok ? Otworzyłam szafkę, wyciągnęłam z głębi miskę, a w niej… druga połowa świecznika !!!??? Piotr podszedł i tak oboje patrzyliśmy na rozbity świecznik nic nie rozumiejąc.
Jak Oni to robią ?! – spytałam nie będąc do końca pewna kto za tym stoi – Spytaj jednak Homiela, czy to Oni są za to odpowiedzialni – poprosiłam Piotra mając mętne przeczucie.
My nie niszczymy, My budujemy.
Ups …. Jak mogłam mieć jeszcze wątpliwości ? Gacek dał znowu znać, że jest i choćby zmienialibyśmy mieszkanie co miesiąc, to tak naprawdę nie ma dokąd uciec.
Dopisane 20. 07. 2016 r.
To pozornie błaha odpowiedź okazała się bardzo znamienna. Wielokrotnie w późniejszym czasie kiedy zdarzały nam się dziwne wydarzenia, których autora nie mogliśmy przyporządkować przypominałam sobie to zdanie. Niebo nie jest tym, co budzi niepokój, skłóca, podważa, sieje zamęt, niszczy. To domena Zła.
Przykładowo; czytając w internecie wypowiedzi ludzi, którzy mają różne wizje, sny pada często pytanie, czy pochodzą od dobrego źródła, czy złego. Według tej prostej zasady i wskazówki łatwo będzie to rozróżnić. Jeśli człowiek po takiej wizji czuje niepokój, to lepiej o niej zapomnieć.
To drobny przykład, ale weźmy coś większego. Konflikty międzyludzkie i wojny nie są dziełem Nieba. Wszystko co prowadzi do zniszczenia człowieka emocjonalnie, duchowo, fizycznie, czy jakkolwiek nie jest dziełem Nieba. Nie obwiniajmy Ojca o Zło, które jest wszechobecne niemal w każdej dziedzinie naszego życia. To jest niesprawiedliwe.
Przeprowadziliśmy setki rozmów i bardzo często byłam pod wrażeniem humoru samego Homiela, jak i Ojca. Szalenie trudno komuś to wytłumaczyć, a jeszcze trudniej udowodnić.
Fragment z książki „Między Niebem a radością” ks. j. Jamesa Martina.
Niech nikt nigdy nas nie rozdziela, tą cyganką mogę być Ja.
Te słowa ciągle słyszę w swoje głowie. Uświadomiły mi, że nigdy nie wiem z kim mam akurat do czynienia. Tak łatwo nam oceniać ludzi zanim się jeszcze odezwą, a przecież nie mamy żadnej o nich wiedzy. Chrystus uczy, że każdemu warto dać szansę, bo nigdy nie wiadomo…
Nie pozwól na to. Jak będziesz widział, że stoją między nami, to nie bój się iść do Mnie.
Wtedy oczywiście sądziłam, że słowa dotyczą ciągle żebrzącej cyganki, ale dzisiaj widzę ich znacznie głębszy sens. Przykładowo; zostałam wychowana w rodzinie katolickiej, która nie wierzy w Boga. Takich rodzin i ludzi jest miliony. Mając bogate doświadczenia próbowałam raz, czy dwa porozmawiać na temat istnienia Boga, ale zostałam ośmieszona. To mnie nie powstrzymało, by wierzyć. Ja nie idę piechotą do Chrystusa, ja do Niego wręcz biegnę. W dzisiejszych czasach „między nami” będzie jeszcze wiele przeszkód, ale człowiek, kiedy wierzy nie może się bać wierzyć.
Ciągle mam w głowie Fatimę. Męczyłam Piotra, by Homiel wyraził swoją opinię na ten temat. Nie odpowiedział, ale pokazał. Kartka papieru zapisana linijkami, jeden werset zasłonięty ręką i liczbę 14. Piotr zrozumiał, że chodzi albo o punkt 14 lub wiersz 14 i on był najważniejszy. Powiedział potem;
Przyjdą dni, kiedy skrucha i pokuta będą codziennie.
Wtedy Chrystus przyjdzie ponownie.
Uderzyło mnie to zdanie, bo pamiętam, że kilka miesięcy temu powiedział ….
Czy może narodzić się ktoś, kto jest pośród was?
Z jednej strony mówi, że nie ma sensu, by rodził się ponowie, a z drugiej strony sugeruje, że jednak się pojawi. Istnieje jedynie jedna możliwość, która to pogodzi – według Biblii Chrystus przyjdzie ponownie w dość szczególny i niezwykły sposób.
Pan Jezus jasno przepowiedział – i to wielokrotnie – swoje przyjście przy końcu świata. Mt 16,27: ,,Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca Swego z Aniołami Swymi i wtedy odda każdemu według uczynków jego”. Mt 24,30: „A wówczas ukaże się na niebiosach znak Syna Człowieczego i wtedy płakać będą wszystkie pokolenia na ziemi i ujrzą Syna Człowieczego przychodzącego w obłokach niebieskich i z mocą wielką i majestatem”. (Por. Mk 13,26; Łk 21,27).
Czy Paruzja jest blisko ? Hmm… Oni mają swoiste poczucie czasu, dla nas wieczność to dla Nich ledwo mgnienie. Najpierw jednak skrucha i pokuta… Jeśli paruzja to w dalekiej przyszłości niestety, gdyż na dzień dzisiejszy raczej tego nie widzę, wprost przeciwnie …
A jeśli się mylę ? Co skłoniłoby człowieka do modlitwy i pokuty ? Hmm… Ogólnoświatowa wojna lub kataklizm, to człowiek szybko zacznie się modlić w myśl sprawdzonej, starej zasady; jak trwoga to do Boga. Kiedy patrzę na nasze życie pomysłów na to, by zmusić ludzi do modlenia się naprawdę Im nie brakuje.
Zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy …
Jestem ciekawy na ile warte są słowa Homiela, że nie spadnie śnieg.
Uważaj, obrażasz Go.
… A może to ja źle usłyszałem ? – zamyślił się Piotr.
Zło wszędzie narasta, wypuszczane są mroczne siły coraz bardziej – odezwał się Homiel nagle.
… Powiedział, że Ich świat istnieje obok nas bardzo blisko.
…….
… Powiedział, że Matka Boża bez przerwy modli się za pokój na świecie… Słyszysz ?
…….. – może nie słyszę, ale rozumiem.
Bez przerwy modli się za pokój na świecie i ludzi – i zamilkł.
11. 11. 14 r. Szczecin.
Naukowcy ze Stanów Zjednoczonych i Australii ogłosili istnienie światów równoległych. Teorię wieloświatu jest podzielana przez naukowców. Najnowsze opracowanie na ten temat przygotowali specjaliści z Griffith University w Australii i University of California z USA. Naukowcy zaproponowali jednak zupełnie nową koncepcję, dzięki której mają nadzieję rozwiązać niektóre z problemów mechaniki kwantowej. W przeciwieństwie do poprzednich wersji, teraz naukowcy dopuszczają możliwość istnienia ograniczonej, ale jednak niewyobrażalnie ogromnej liczby wszechświatów o określonych właściwościach, które istnieją w czasie na stałe bez tzw. rozgałęzienia. Specjaliści wierzą, że każdy ze światów jest prawdziwy w tym samym stopniu, a interakcja między nimi jest źródłem efektów kwantowych. http://innemedium.pl/wiadomosc/naukowcy … wnoleglych
Zwróciłam uwagę na tą informacje, ponieważ wczoraj Piotr miał ciekawe widzenie …
Istnieje specjalne miejsce między wymiarami, dziwnie zbudowane, tak jak jest granica państwa to wygląda jak pas graniczny. On nazwał to studnią czasu. Jest to ciemna przestrzeń bardzo niebezpieczna, jeśli ktoś tam trafi, już nie wraca.
Ciekawe określenie …
Jak powiedział ostatnio ? Przesłona zdarzeń na osi czasu zatrzymała się… – Piotr przypomniał sobie słowa.
Studnia czasu to coś, co ma swój koniec… Prawda ? Studnia się kiedyś kończy, to nie jest coś bez końca – próbowałam to rozszyfrować.
Pamiętam, jak Chrystus powiedział takie zdanie, że świat się skończy.
No właśnie …
Hmm… Pamiętam, że kiedy w ścianie zrobiła się dziura i zobaczyłam tam czarną czeluść, wiedziałam, że za nią coś jest. To było tak pewne jak to, że jeszcze oddycham. Wiem, że świat, który nas otacza jest zamkniętą konstrukcją, a takich konstrukcji może być naprawdę wiele.
Piotr często przy dzieciakach wygłupia się. Ponieważ ma kabaretowe poczucie humoru w domu jest zazwyczaj wesoło. Kiedy jednak jest już sam, powraca do swojej prawdziwej zamyślonej natury.
Prawość w tobie wielka, nieważne, że się śmiejesz z siebie.
Ważne, że dajesz radość innym – skomentował Homiel na koniec dnia.
Dopisane 18. 07. 2016 r.
Nie sprawdziłam wtedy jak wyglądały oryginalne zapiski Łucji dot. III fatimskiej przepowiedni. To są cztery strony ręcznego pisma. Zaznaczyłam 14 werset każdej ze strony jednocześnie je tłumacząc.
Oryginalna treść całości po portugalsku;
Depois das duas partes que já expus, vimos ao lado esquerdo de Nossa Senhora um pouco mais alto um Anjo com uma espada de fôgo em a măo esquerda; ao centilar, despedia chamas que parecia iam encendiar o mundo; mas apagavam-se com o contacto do brilho que da măo direita expedia Nossa Senhora ao seu encontro: O Anjo apontando com a măo direita para a terra, com voz forte disse: Penitęncia, Penitęncia, Penitęncia! E vimos n’uma luz emensa que é Deus: algo semelhante a como se vęem as pessoas n’um espelho quando lhe passam por diante um Bispo vestido de Branco tivemos o pressentimento de que era o Santo Padre. Varios outros Bispos, Sacerdotes, religiosos e religiosas subir uma escabrosa montanha, no cimo da qual estava uma grande Cruz de troncos toscos como se fôra de sobreiro com a casca; o Santo Padre, antes de chegar aí, atravessou uma grande cidade meia em ruínas, e meio trémulo com andar vacilante, acabrunhado de dôr e pena, ia orando pelas almas dos cadáveres que encontrava pelo caminho; chegado ao cimo do monte, prostrado de juelhos aos pés da grande Cruz foi morto por um grupo de soldados que lhe dispararam varios tiros e setas, e assim mesmo foram morrendo uns trás outros os Bispos Sacerdotes, religiosos e religiosas e varias pessoas seculares, cavalheiros e senhoras de varias classes e posiçőes. Sob os dois braços da Cruz estavam dois Anjos cada um com um regador de cristal em a măo, n’ęles recolhiam o sangue dos Martires e com ęle regavam as almas que se aproximavam de Deus.
Zaznaczone wersety;
1. Depois das duas partes que já expus; po dwóch częściach, które już przedstawiłam.
2. vimos n’uma luz emensa que é Deus; i zobaczyliśmy w nieogarnionym świetle, którym jest Bóg:
3. e meio trémulo com andar vacilante – i na poły drżący, chwiejnym krokiem.
Oczywiście zwróciłam uwagę na stronę drugą, dodając jeden werset wcześniej wyłania się całkiem ciekawe zdanie;
Pokuta, Pokuta, Pokuta! I zobaczyliśmy w nieogarnionym świetle, którym jest Bóg…
…..a kiedy porównam je ze słowami Homiela widzę wielkie podobieństwo;
Przyjdą dni, kiedy skrucha i pokuta będą codziennie. Wtedy Chrystus przyjdzie ponownie.
Może istnieją inne zapiski Łucji, które zawierają tajemniczy 14 werset, ale już teraz widzę, że głosi się nam to, co zostało ogłoszone już dawno temu. Coraz bardziej jestem przekonana, że nadchodzą bardzo trudne czasy dla człowieka. Jak powiedział papież Franciszek… Trzecia wojna światowa już się rozpoczęła.
… a według Homiela to nie będzie jedyne nasze zmartwienie.
Jedno z orędzi z Litmanovej; Dlatego, gdy moje dzieci będą czekać na katastrofę czy przyjdzie, wówczas przyjdzie! Ale gdy się oddadzą w ręce Boga i będą wołać << Niech się stanie wola Boża >>, to wtedy katastrofa ich ominie, ponieważ << JA PRZYJDĘ NA CZAS >>.
Cóż nam zostaje… Just live ! i módlmy się.
Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/
Męczyło mnie to parę dni, nie miałam ochoty szukać informacji o Fatimie z prostej przyczyny. Szczerze wątpiłam, że można coś poza oficjalnymi komunikatami znaleźć. W końcu postanowiłam zająć się tym z czystej ciekawości. Utajnione źródła … ? Pierwsze słyszę.
JOSEPH RATZINGER, ówczesny Prefekt Kongregacji Nauki zapewniał, że nie ma powodu do paniki, a ludzie niepotrzebnie robią przysłowiowy szum wokół sprawy objawień w Fatimie; Wiary.http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WR … ma_4.html# http://strefatajemnic.onet.pl/cuda/trze … resc/swc4v
Dochodzimy w ten sposób do ostatniego pytania: co oznacza «tajemnica» fatimska jako całość złożona z trzech części? Co ma nam powiedzieć? Przede wszystkim musimy stwierdzić za kardynałem Sodano, że «wydarzenia, do których odnosi się trzecia część ‚tajemnicy’ fatimskiej, zdają się już należeć do przeszłości». Jeżeli były tu przedstawione konkretne wydarzenia, to należą już one do przeszłości. Kto się spodziewał sensacyjnych przepowiedni apokaliptycznych o końcu świata lub o przyszłych wydarzeniach historycznych, z pewnością dozna zawodu. Fatima nie pozwala nam zaspokoić tego rodzaju ciekawości, podobnie zresztą jak cała wiara chrześcijańska nie chce i nie może być pożywką dla naszej ciekawości. To, co pozostaje, mogliśmy dostrzec od razu na początku naszych rozważań nad zapisem «tajemnicy»: jest to zachęta do modlitwy, ukazanej jako droga do «zbawienia dusz», a zarazem wezwanie do pokuty i nawrócenia.
Czyżby ? Gdyby rzeczywiście tak było, Homiel nie zawracałby mi głowy.
Jeśli mam to połączyć ze Słowacją, to trzeba to zrobić. Na Wielkanoc w 2012 roku kanał Religia emitował absolutnie fenomenalny dokumentalny film dot. objawienia Maryjnego w Litmanovej. Szykowaliśmy się już do wyjścia z domu, kiedy pilotem zaczęłam przelatywać kanały mając zamiar na koniec wyłączyć telewizor.
Zatrzymałam się na tym filmie na sekundę, a sekunda przedłożyła się o godzinę. Oboje siedliśmy na tapczanie gotowi do wyjścia i ze skupieniem oglądaliśmy ten film. Zauroczył mnie. „Nawiedzenie”, (w oryginale Ivetka a hora) został wybrany najlepszym czeskim dokumentem roku 2008.
Podchodzę do historii głównej bohaterki wyjątkowo osobiście, ponieważ ją rozumiem. A kiedy powiedziała; „Największym dowodem na to, że moje widzenia były prawdą, jest to, że jeszcze nie zwariowałam po tym, co przeszłam” – „Na to co mówię, Matka Boska odpowiada mi swoją obecnością. Tyle tylko, że jej teraz nie widzę” przyznaje szczerze Iveta… rozumiem ją całkowicie.
1. Nie zapomnijcie o sensie waszego życia, mój Syn nie chce od was wiele. On od każdego wymaga tylko tyle, ile może dać.
Od razu przypomniałam sobie zdanie; Nie daję ci więcej niż możesz unieść.
2. Moje drogie dzieci! To moje objawienie tutaj jest już ostatnie. (….) Przychodzi epoka, która jest już u progu.
Epoka, która jest u progu. Piotr dwukrotnie usłyszał podobną w treści wypowiedź Homiela;
1. Ten świat ma swój koniec.
2. Życie jest nieskończone, ale ten świat ma czas (p.s. określony czas).
Co to ma znaczyć? Czy kończy sie świat jaki znamy, czy kończy się świat jako taki? Czy Watykan rzeczywiście coś ukrywa.
Znowu wertowałam w internecie i natrafiłam na coś, co mnie naprawdę zdziwiło; 1. Podsumowując trzeba stwierdzić, że dowody na istnienie dwóch dokumentów są bardzo przekonujące. Jeden dokument to czterostronicowy manuskrypt, zawierający 62 linie tekstu, skopiowany z notatnika s. Łucji i nie napisany w formie listu, który opisuje wizję, jaką miała trójka dzieci z Fatimy; nie zawiera on słów Matki Bożej. Tekst ten został napisany przez s. Łucję 3 stycznia 1944 r. i przekazany do Świętego Oficjum 4 kwietnia 1957 r. Papież Jan Paweł II przeczytał go 18 lipca 1981 r. (ale ten dokument nie natchnął go do poświęcenia świata Niepokalanemu Sercu NMP, które miało mieć miejsce 7 czerwca 1981 r.). Tekst był przechowywany w budynku Świętego Oficjum i opublikowany został przez Watykan 26 czerwca 2000 r. Drugi dokument to jednostronicowy list, długości ok. 25 linijek tekstu, zawierający słowa Matki Bożej. Ten tekst został napisany przez s. Łucję 9 stycznia 1944 r. (lub tuż przed tą datą), przekazany do Watykanu 16 kwietnia 1957 r. i przeczytany przez papieża Jana Pawła II w 1978 r. Zainspirował go do poświęcenia świata Niepokalanemu Sercu NMP, planowanego na 7 czerwca 1981 r. Był przechowywany przy łóżku Papieża i do tej pory nie został opublikowany przez Watykan.http://www.piusx.org.pl/zawsze_wierni/artykul/328
W wykładzie postaram się przedstawić dosyć dużo faktów, które udowadniają, że ta rzekomo już ogłoszona III tajemnica fatimska w 2000 roku nie była w całości tą III tajemnicą, ale fikcją. Przychylam się do tego, że to była część III tajemnicy, natomiast istota nie była nam przekazana. (….) Poza tym mamy całą masę takich, powiedziałbym pobocznych wydarzeń, które udowadniają nam, że ta tajemnica leży w gestii najwyższych władz kościelnych i nie została nam ukazana.
Należy też rozróżnić wydarzenia końca świata, którego data wg Pisma świętego jest znana tylko Bogu, od „czasów ostatecznych” lub „czasów apokaliptycznych”. Użycie tych ostatnich słów oznacza tylko, że znajdujemy się w ostatniej wielkiej epoce historii świata (bez możliwości podania, jak długo ona może trwać.
Te kilka zdań zmusiły mnie do głębszej analizy całego pisemnego opracowania księdza Karola,http://gdynia.piusx.org.pl/index.php/tr … -tajemnicy. Można to podsumować w kilku punktach. 1. Kryzys w Kościele. Warto przypomnieć, że wszystkie listy s. Łucji zostały cenzurowane przed publikacją, a o pewnych sprawach nie wolno jej pisać. Jednak dostępne nam fragmenty zgadzają się całkowicie z tym, co już wyżej zostało poruszone w związku z treścią III Tajemnicy. Dla siostry Łucji zło nie tylko istnieje w świecie „pogrążonym w ciemnościach błędu, niemoralności i pychy”; zło istnieje również w Kościele, w którym szatan ma swych „zwolenników” i „partyzantów”, którzy działają z nadludzką energią. Nie chodzi również jedynie o zaniedbania lub letniość duszpasterzy, lecz także o „fałszywe nauki”, o „diabelski zamęt”, o „zaślepienie”. A co najważniejsze, „zamęt” dotyczy tych, „którzy mają wielką odpowiedzialność” w Kościele oraz misję „kierowania duszami”.
2. Apostazja. Jeśli Trzecia Tajemnica zapowiada kryzys w Kościele i utratę wiary całych kontynentów, czy nie odpowiada ona w sposób przejmujący proroctwom Pisma świętego, dotyczącym „apostazji czasów ostatecznych”?
3. Wojna / wojny. O. Alonso obszernie zajmuje się tą najczęściej powtarzaną tezą. Zauważa, że wszystkie zapowiedzi katastrof, wojen i innych kar materialnych są już zawarte w II części Tajemnicy. Męczeństwo dobrych ludzi, ogromne cierpienia Ojca Świętego, zniszczenie kilku narodów – to wszystko przekracza katastrofy spowodowane przez II wojnę światową. Jeśli cały temat ziemskich katastrof już jest omówiony w II Tajemnicy, to można przypuszczać, że w III Tajemnicy kwestia ta już nie powraca.
10 września 1984 r. biskup Fatimy Alberto Cosme do Amaral deklarował wyraźnie w wielkiej auli technicznego uniwersytetu Wiednia: „Tajemnica Fatimska nie mówi o bombach atomowych, ani o głowicach nuklearnych, ani o rakietach Pershing łub SS-20. Jej treść dotyczy tylko i wyłącznie naszej wiary. Identyfikować Tajemnicę z katastroficznymi zapowiedziami albo z nuklearnym holokaustem, to znaczy deformować sens orędzia. Utrata wiary kontynentu jest gorsza niż zniszczenie narodu. Prawdą jest, że wiara w Europie nieustannie się zmniejsza”.
Czyżby nie o III wojnę światową chodziło?
Bp Venancio, ordynariusz Fatimy, wydał 25 lipca 1966 r. „list pasterski”, w którym tak skomentował wypowiedź kardynała Cerejeiry; Fatima jeszcze nie powiedziała swego ostatniego słowa”. „Nie można ograniczać Fatimy do sensacyjnych proroctw o okropnych wojnach. My potwierdzamy, że Fatima jest czymś o wiele ważniejszym…. jeśli III Tajemnica wyraźnie wspomina o możliwym osłabieniu papieży oraz o prześladowaniach, które muszą ponieść z powodu swych błędów. W tym sensie Pan Jezus powiedział do s. Łucji w sierpniu 1931 r.: „Przekaż moim sługom, że ponieważ postępują na wzór króla Francji, odwlekając wykonanie mojej prośby, będą towarzyszyć mu w nieszczęściu.
4. Szatan. 13 kwietnia 1971 r. napisała do innego siostrzeńca, o. Jose Valinhosa, salezjanina: „Widzę w Ojca liście, że Ojciec jest przejęty z powodu zamętu naszych czasów. Rzeczywiście jest to smutne, że tyle osób zostało opanowanych przez falę diabelską, która szaleje na świecie, i że owe osoby są tak zaślepione, że nie potrafią zauważyć błędu! (…) Diabeł jest bardzo podstępny i szuka naszej słabej strony, aby nas atakować, jeśli nie jesteśmy czujni i jeśli nie prosimy Boga o siłę, wtedy upadamy, bo żyjemy w bardzo ciężkich czasach, a my jesteśmy słabi. Tylko Bóg potrafi sprawić, abyśmy wytrzymali”
5. Trzecia Tajemnica realizuje się na naszych oczach.
Dopisane 17. 07. 2016 r.
Dzisiaj przyjrzałam się Fatimie ponownie, ponieważ mam też nieco więcej informacji.
Zapisana wizja Łucji;
Zobaczyliśmy po lewej stronie Naszej Pani nieco wyżej Anioła trzymającego w lewej ręce ognisty miecz; iskrząc się wyrzucał języki ognia, które zdawało się, że podpalą świat; ale gasły one w zetknięciu z blaskiem, jaki promieniował z prawej ręki Naszej Pani w jego kierunku; Anioł wskazując prawą ręką ziemię, powiedział mocnym głosem: Pokuta, Pokuta, Pokuta! I zobaczyliśmy w nieogarnionym świetle, którym jest Bóg: ‚coś podobnego do tego, jak widzi się osoby w zwierciadle, kiedy przechodzą przed nim’ Biskupa odzianego w Biel ‚mieliśmy przeczucie, że to jest Ojciec Święty’. Wielu innych Biskupów, Kapłanów, zakonników i zakonnic wchodzących na stromą górę, na której szczycie znajdował się wielki Krzyż zbity z nieociosanych belek jak gdyby z drzewa korkowego pokrytego korą; Ojciec Święty, zanim tam dotarł, przeszedł przez wielkie miasto w połowie zrujnowane i na poły drżący, chwiejnym krokiem, udręczony bólem i cierpieniem, szedł modląc się za dusze martwych ludzi, których ciała napotykał na swojej drodze; doszedłszy do szczytu góry, klęcząc u stóp wielkiego Krzyża, został zabity przez grupę żołnierzy, którzy kilka razy ugodzili go pociskami z broni palnej i strzałami z łuku i w ten sam sposób zginęli jeden po drugim inni Biskupi, Kapłani, zakonnicy i zakonnice oraz wiele osób świeckich, mężczyzn i kobiet różnych klas i pozycji. Pod dwoma ramionami Krzyża były dwa Anioły, każdy trzymający w ręce konewkę z kryształu, do których zbierali krew Męczenników i nią skrapiali dusze zbliżające się do Boga.
Internet jest wręcz zalany przepowiedniami dot. III wojny światowej objawionej niby w III tajemnicy fatimskiej. Prym wiedzie zwłaszcza jedna przepowiednia opisująca niemal dokładnie wielki konflikt zbrojny między Rosją a Chinami i dalsze konsekwencje z tego wynikające.
Opis wojny zaczerpnięto z książki Stephena Lassare’a „Odkryte sekrety przyszłości” z 1992 r. Jednakże trudno cokolwiek znaleźć na jego temat w przepastnym Google. Takiego autora książki, rodem z UK lub USA jak sugerowałoby nazwisko po prostu nie ma. Jestem na 100% przekonana, że to pseudonim i to kogoś z Polski, ponieważ jeśli istnieje opis przebiegu wojny w języku angielskim, to jest to właśnie tłumaczenie z polskiego. Tak więc kto jest autentycznym autorem wizji III wojny światowej… nadal nie wiem.
Dzięki rozmowom z Homielem nauczyłam się, że Jego słowa są pełne symboliki i tak należałoby traktować także wizje siostry Łucji. To, co zobaczyła może, ale nie musi pokazywać wielkiego światowego konfliktu zbrojnego. Uderzyło mnie bowiem jedno zdanie w jej wizji;
Doszedłszy do szczytu góry, klęcząc u stóp wielkiego Krzyża, został zabity przez grupę żołnierzy, którzy kilka razy ugodzili go pociskami z broni palnej i strzałami z łuku.
Moim zdaniem, jeśli traktować wizję dosłownie, bezsensowne w dzisiejszych czasach jest użycie strzał z łuku. Po co, jeśli broń palna jest i szybsza i skuteczniejsza? W takim razie co znaczy tutaj strzała? Kiedy mam takie zagwozdki w rozmowach z Homielem przede wszystkim sięgam do Biblii.
Chroń mnie przed gromadą złoczyńców i przed zgrają źle postępujących. Oni ostrzą jak miecz swe języki, a gorzkie słowa kierują jak strzały, by ugodzić niewinnego z ukrycia, znienacka strzelają, wcale się nie boją. Umacniają się w złym zamiarze, zamyślają potajemnie zastawić sidła i mówią sobie: «Któż nas zobaczy i zgłębi nasze tajemnice?» Zamach został obmyślony, ale wnętrze człowieka – serce jest niezgłębione. Lecz Bóg strzałami w nich godzi, nagle odnoszą rany, własny język im gotuje upadek: wszyscy, co ich widzą, potrząsają głowami.
Kościół ma wielu wrogów, tych jawnych gotowych strzelać z broni palnej i tych ukrytych, których gorzkie słowa kierują jak strzały, by ugodzić niewinnego z ukrycia. Jest ich cała masa nawet wewnątrz samego Kościoła, a więc Kościół Katolicki, jaki znamy i którego symbolem jest Ojciec Święty może nie przetrwać.
Ojciec Święty, zanim tam dotarł, przeszedł przez wielkie miasto w połowie zrujnowane.
Dlaczego miasto jest zrujnowane w połowie, a nie w całości, 1/3, 3/4… Czy jakkolwiek inaczej ? Jedna połowa ocalała, a druga zrujnowana… Dlaczego ? Być może odpowiedź tkwi w tym komentarzu;
Prorocza wizja trzeciej tajemnicy fatimskiej ostrzega i przypomina, że przyszłość ludzkości oraz Polski uzależniona jest od wolnego wyboru ludzi, od ich opowiedzenia się za Bogiem lub przeciwko Niemu.Ta wielka fatimska przestroga z wezwaniem do pokuty i nawrócenia ma zmobilizować naszą wolę i siły do konsekwentnego kroczenia drogą wiary, do pokuty i wytrwałej modlitwy. Tylko w ten sposób można zapobiec wojnom, przelewowi krwi, degradacji moralnej i biologicznej naszego narodu, nienawiści oraz uchronić siebie i innych od wiecznego potępienia. http://gloria.tv/?media=410582&language=KiaLEJq2fBR
Homiel coraz częściej powtarza nam, że nadszedł czas na określenie się, w którą stronę człowiek chce iść.
Albo jest za Chrystusem, albo przeciwko Niemu. To epoka, która jest u progu.
Dzisiaj Dzień Zmarłych, więc byliśmy jak zwykle na cmentarzu, m.in na grobie babci Piotra. Stojąc nad jej nagrobkiem spytałam dlaczego Piotr nigdy nie wspomina swojego dziadka, którego z powodu różnych zawiłych okoliczności pochowano gdzieś w Polsce, właściwie nie wiadomo gdzie. Kiedy tylko o to spytałam, Piotr się wzruszył, ponieważ nagle go zobaczył. Zaczął nawet opisywać jak wygląda; ma szramę nad okiem i lekko opadającą powiekę. Poprosił o modlitwę.
Opowiedzieliśmy o tym zdarzeniu na rodzinnym obiedzie, teściowa i zarazem córka zmarłego mężczyzny rozpłakała się i potwierdziła, że tak właśnie wyglądał… Przy stole zapanowała lekka konsternacja i wszyscy zadumali się nad sensem życia i życiem po śmiercim …
Czasami kiedy widzę Piotra ziewającego i drapiącego się po gołym brzuchu, to zastanawiam się, czy jemu wolno się tak zachowywać. Przecież Oni wszystko widzą ! W ogóle zastanawiam się jak oboje powinniśmy się zachowywać mając takie, a nie inne doświadczenia. Czy być nadal normalnym, czy być nieskazitelnie „świętym” ?
Widzimy to, co co chcemy widzieć, a nie to, czego nie chcemy.
Przebywamy, żeby was chronić, lecz nie widzimy tego, czego nie chcemy widzieć.
Odpowiedział Homiel kilka godzin później na pytanie, które zadałam w myślach!!!! Na 100% Oni nie tylko widzą co chcą, ale i słyszą co chcą, makabra !!! Jak tu się przed nimi schować ?
Jestem ciekawa jaką minę ma Homiel, kiedy na przykład zdarzy ci się przekląć.
Nie należy to do Moich ulubionych obrazów, a muszę to znosić.
Dlaczego musisz ?
Jestem na dobre i na złe.
Od razu w naszych głowach przeleciały wszystkie nasze fatalne uczynki i ta świadomość, że ktoś o tym wie, podziałało na nas otrzeźwiająco.
Wieczorem Piotr wspomniał o rozmowie z Ojcem.
Panie Boże, będę zawsze Ci służył – powiedziałem.
Nie jesteś Mi sługą, jesteś Mi przyjacielem … usłyszałem.
Piękne słowa, ale… No właśnie „ale” …
Ojciec może mówić do ciebie „Mój przyjacielu”… Ale czy ty odważyłbyś się w takim razie powiedzieć Mu, że jesteście przyjaciółmi ? – spytałam Piotra.
Piotr się zamyślił.
Nigdy, nie ośmieliłbym się.
A czy mógłbyś powiedzieć to samo o Jezusie ?
Już prędzej… Homiel właśnie mówi …
Umiar, teraz wiesz, co znaczy umiar.
Hmm… Są pewne granice, których nie należy przekraczać.
Później rozmawialiśmy o różnych sprawach …
Szkoda, że człowiek musi tyle cierpieć, szkoda …
Cierpienia Chrystusa naucz się.
… Nooo rozumiem – pokiwałam głową.
Pokazał cierpienie, którego nie musiało być, w Dwójkę płakali po to, by ratować wszystkich nas, żeby każdy miał szansę jednym słowem powiedzieć; wybacz nam za grzechy. Dlatego nie myśl o ludziach, pomyśl o Jego cierpieniu. Ojciec oglądał śmierć Swojego Syna zadaną w sposób straszny i nieprawy, który zginął za nic, a jednocześnie za nas wszystkich. Mógł jednym palcem zrobić wszystko, a poświęcił wszystko.
A jego ostatnie słowa, w których pokazał, że zwątpił ? – spytałam.
To dla nas pociecha, gdzie Syn Boga zwątpił w trudnej chwili, to nam pomaga też przeżyć trudne chwile.
…….
Sai Baba… Homiel mówił, że był za wcześnie. Spytaj się, kto tym steruje kto się kiedy pojawia ?
Homiel mówi …
Nie mam takiej wiedzy.
……. – nie odezwałam się, ale i nie uwierzyłam.
Czy to pisanie na forum pomogło komuś ?
Nie tylko pomogło, ale i uzdrowiło.
Nie tylko piszesz, ale twoje słowa zawierają siłę.
… Pomogłaś jakiejś kobiecie Homiel mówi.
Mam wrażenie, że wszystko już zostało napisane.
Pamiętaj, że jesteś odkrywcą.
Jeszcze nie wiesz, co odkryjesz.
……..
Chciałam o coś spytać … Często jest tak, że człowiek umiera i rodzi się znowu niemal natychmiast, a niektórzy późno, więc pytanie, od czego to zależy ?
Nie wiem.
Nie ciebie nie pytam – żachnęłam się.
Ja bym ci nieba przychylił, ale nie wiem.
Raczej nie chce ci powiedzieć – skwitował Piotr.
….. Zobaczyłem wielką złotą dłoń, na której leżałem, wtopiłem się w tę dłoń i stałem się też złoty. Na mojej głowie były 4 czarne plamki i zobaczyłem, jak On dmuchnął na tę dłoń i te plamki zniknęły. To było przepiękne, cztery punkciki zniknęły. Co ty na to ?
Jesteś Jego chyba ulubieńcem.
Ma raczej ubaw ze mnie.
Jesteś Jego ulubieńcem – powtórzyłam będąc coraz bardziej tego pewna.
Nie mów tak – Piotrowi się głupio zrobiło i… słusznie.
Tylko zazdrościć… Jesteś wybrany – nie wiem jak trafniej opisać to, co się wokół niego dzieje.
Chrystus zginął za was wszystkich, nie za Wybranych.
Dlaczego zależy Mu tak na nas, jeśli ma wszystkich ?
Jest miłością.
02. 11. 14 r. Szczecin.
Późno wieczorem Piotr przyszedł do mnie do pokoju i powiedział …
Mam ci coś przekazać. Chodzi o Fatimę, objawienia fatimskie, nie wszystko zostało odkryte, są zapiski utajnione, które mówią o przyszłości ludzi, to ma jakiś związek z tym objawieniem na Słowacji, no tam gdzie chciałaś jechać. Kazali ci, byś znalazła te zapiski i przekazała ludziom, to ważne. Ciągle mówi; źródła niejawne odnajdź je. Mówi, że to co wiemy to połowa prawdy… Pieczęć nie została zerwana… Co to ma znaczyć ?… To co my wiemy to wierzchołek góry, to dotyczy przyszłości… Bez przerwy słyszę to zdanie; tajemnice fatimskie, odkryj do końca, do końca… To przestroga przed wojną, przed grzechem… Rozwiązłością, ludzie się zapominają… – Piotr mówił to wszystko w zamyśleniu.
Zrobiłam wielkie oczy, bo myślałam, że sobie żartuje.
Jak mam to znaleźć ?
Oni cię poprowadzą.
No proszę cię !… – powiedziałam lekko skołowana.
Przecież w internecie znajdę to, co oficjalnie wiadomo, jak mam dotrzeć do utajnionych zapisków, mam jechać do Watykanu ? – lekko zakpiłam z tego pomysłu.
Nie wiem, tak powiedzieli, ma to związek ze Słowacją, sprawdź to po prostu.