18. 01. 19 r. Warszawa.
- Ojciec powiedział, że szykuje mnie na rozstanie z tobą, chyba miał na myśli tą przemianę …
- Co to znaczy ?
- Napatrz się.
- Myślisz, że dałem ci go na zawsze ?
- A nie ? – wyrwało mi się.
Trudno mi jeszcze zrozumieć co się dzieje. I chyba trudno mi to jeszcze zaakceptować. Chciałabym, aby plan Ojca się realizował i chciałabym, aby wszystko było po staremu. Nie da się…
Wieczorem..
Jutro syn bierze ślub kościelny, na który normalnie musiałby czekać wiele miesięcy. Wszystko jednak zostało załatwione w ciągu kilku tygodni.
- Mam ci przekazać …
- Patrz uważnie, obserwuj.
- Będę tam osobiście.
- Okres od śmierci twojego taty do ślubu twojego syna to czas przygotowawczy, przejściowy.
- Naprawdę będziesz Ojcze ?
- Nie mogę przegapić takiej okazji.
- Twój syn to jest Mój podopieczny.
- Mam was wszystkich w jednym.
- Mam twoją żonę, która nosi twoje spodnie.
- …….. – roześmiałam się. Zdarza się, że to ja za Piotra podejmuję decyzje.
- Ale powiedz jej, że spodnie wracają do właściciela.
19. 01. 19 r. Warszawa.
Ślub był piękny. Mało ludzi w małym kościele, bardzo kameralnie i przyjemnie. Na koniec dzwony biły i było jeszcze piękniej. Cały czas obserwowałam uważnie, ale nic szczególnego nie zauważyłam. Za to po ślubie zaskoczył mnie mój syn. Żegnając się całkowicie się rozkleił. Zaczął płakać…
- Tak szkoda Maryi mi było, gdy Jezus umierał.
Zdębiałam. Okazało się, że przed ślubem oboje oglądali „Pasję”, co mnie bardzo wzruszyło. Teraz już rozumiem dlaczego oboje mieli podpuchnięte oczy. Kropką nad „i” okazało się jednak pewne zdanie.
- Wiesz dlaczego zdecydowałem się na kościelny ślub ?
- No właśnie… – zaciekawił mnie. Cały czas się przed tym bronił.
- Usłyszałem głos w głowie …
- Zrób to, bo będzie za późno.
Ścięło mi kolana. On nie wiedział, ale ja wiedziałam o co chodzi. Zrozumiałam też natychmiast dlaczego tak wszystko gładko się ułożyło, aby ten ślub się odbył. Nie było początkowo wolnych terminów, znalazł się termin. Wiele zdarzyło się drobnych po drodze incydentów, które dawały do myślenia.
Zdaję relacje Piotrowi. Milczy, tylko się zapatrzył gdzieś w dal…
- Nie wiadomo co będzie, a on wypływa niedługo… Musimy przyjechać za tydzień – Piotr westchnął, dla niego to spory wysiłek fizyczny.
- Dobra decyzja.
- Dlaczego ?
- Warto się przemęczyć dla tych chwil.
- Dlaczego ?
- Oceniam cię za decyzje, a nie po to, żebyś Mnie pytał dlaczego.
Siedzimy zmęczeni i zamyśleni.
- Ojciec mówi…
- Już nic nie stoi na drodze, rozpoczyna się plan Ojca.
- A sąd ?
- A sąd to droga.
- Ojcze, ufam Tobie – mówię.
- Na pewno ?
- Tak.
- A skąd wiesz, że ufasz i komu mówisz ufam ?
- ……. – nie miałam siły nad tym myśleć. Jednak wiem, że to Ojciec. Tylko On jest tak mądry.
Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/