12. 01. 19 r. Warszawa.
Piotr zmęczony, zniechęcony, siedzieliśmy w ciszy przy śniadaniu. Przypomniałam sobie pewne zdanie, które przeczytałam w Apokalipsie.
Aj 20; 1 Potem ujrzałem anioła, zstępującego z nieba, który miał klucz od Czeluści i wielki łańcuch w ręce. 2 I pochwycił Smoka, Węża starodawnego, którym jest diabeł i szatan, i związał go na tysiąc lat. 3 I wtrącił go do Czeluści, i zamknął, i pieczęć nad nim położył, by już nie zwodził narodów, aż tysiąc lat się dopełni. A potem ma być na krótki czas uwolniony.
Pomyślałam o „moich wrotach”, które widziałam jak się otwierają.
Obudziło mnie dzisiaj nad ranem coś… absolutnie mrożącego krew w żyłach. Nie wiem jakich słów użyć, by dokładnie to odzwierciedlić… Najpierw zobaczyłam ogromne, ciemne drzwi, a właściwie wrota, które się z trudem otwierały gdzieś głęboko pod ziemią. Wydawały przy tym straszliwy, bardzo głośny dźwięk. To był dźwięk metalowych, grubych, dawno nie otwieranych wrót. Otwierały się wolno, jakby z wysiłkiem. Zgrzyt metalu przypominał mi dźwięk ocierającego się metalu o metal podczas zwalniania pociągu. Słysząc ten dźwięk pomyślałam, że to musiał być bardzo stary metal, nieużywany przez długi czas, bowiem zobaczyłam wyraźne ślady rdzy pozostawione na ziemi. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/07/01/dziwne-rzeczy-beda-sie-dziac-kiedy-wszyscy-beda-spali/
- Rozprawa nad tym światem rozpoczęła się, kiedy otworzyły się wrota. - Ona już trwa. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/01/15/rozprawa-nad-tym-swiatem-rozpoczela-sie-kiedy-otworzyly-sie-wrota/
Piotr widział na nich pękniętą pieczęć. Zanim otworzyłam usta, żeby spytać…
- Zobaczyłem wrota, są otwarte, ale ja swoimi plecami zasłaniam wejście. Pokazał mi Ojciec moje plecy całe we krwi, tak są pocięte. Tak mnie atakują …
Przełykam ślinę, bo uznaję to jeszcze za przypadek …
- Czy chodzi ci o czeluść ?
Kręcę głową z niedowierzaniem… Jeszcze się do tego nie przyzwyczaiłam, że Ojciec odpowiada mi na moje myśli. Czuję się wtedy taka malutka i kompletnie obnażona. Człowiek zaczyna rozumieć, że naprawdę nie ma gdzie się schować i jak niewiele w istocie znaczy.
- Czy te wrota, czeluść, którą widziałam, na pewno jest opisana w Apokalipsie ? – pytam już na głos.
- Jest opisana, słuch cię nie mylił.
- … ???!!! … – ciarki mnie przechodzą. Zdaję sobie sprawę ze znaczenia tej informacji, a Piotr jak gdyby nic, smaruje masłem bułkę.
- Ci dwaj świadkowie tam opisani … ?
- Ty na pewno.
- Jaaaa ????!!!!!!! – moje zdziwienie było przekosmiczne.
- A nie słyszałaś otwieranych wrót ?
- Ewidentnie. A Piotr ?
- Uczestnik.
- Ale ci świadkowie giną przecież.
- Odpoczywają.
- No leżą gdzieś tam … – upieram się.
- Nie wiem jeszcze …. – i się uśmiecha.
Nie wiem, o co jeszcze pytać, na razie mnie zatkało.
p. s. To było pierwsze moje pytanie dotyczące świadków i jak widać Ojciec nie chciał udzielić konkretnej odpowiedzi. Znacznie później dowiedziałam się kim są apokaliptyczni dwaj świadkowie; Mojżesz i Eliasz. W tym przypadku jestem świadkiem o tyle, że zobaczyłam w wizji otwierane wrota, nic ponadto. Miałam to jedynie opisać jako „kronikarz i kałamarz”.
- Jesteś zmęczony ?
- Tak.
- Mój Syn był bardziej zmęczony.
Po tych słowach nie mamy żadnych już pytań. Siedzimy w milczeniu dopijając kawę.
- Co powiesz …
- Teraz siedzi Piotr, ma na głowie ciebie, ma na głowie Beatę …
- A co zrobisz, kiedy będziesz miała dwóch facetów ?
- Dwaj w jednym. A to jest realne … ?
Szczerze mówiąc śmiać mi się zachciało, głównie dlatego, że Ojciec użył słowa „facet”. Ja tak często mówię. A poza tym … Trudno mi sobie to wyobrazić, ale ! Przecież wszystko na razie się sprawdza. Nawet wizyta w Niebie była, więc …
- Zmiana jest nieuchronna, nieunikniona.
- To się stanie ?
- To już się dzieje, żeby udaru nie było i szoku.
- ……… – robię wielkie oczy, bo co to znaczy, żeby udaru nie było …
- Przeskok nastąpi.
Zamyśliliśmy się. Piotr zaczął wodzić oczami wokoło i robił to jak maszyna.
- Dziwnie widzę wszystko na biało, tu nic nie ma ! – a to niemożliwe, bo byliśmy w Ikei.
- Widzę tylko białe światło wszędzie … Czuję czasami, jakby jakiś duch przejmował moje oczy, widzę oczami kogoś … – zaczął przecierać rękoma oczy tak gwałtownie, jakby na siłę chciał zdjąć z nich niewidzialne bielmo.
- Dziwne to wszystko. W tej karocy w Niebie ewidentnie stałem ! Ten pierścień się wtopił we mnie, dzwony biły, byłem tam dosłownie ! Jak coś się ze mną faktycznie stanie, to muszę cię przygotować.
- O nią się nigdy nie martw.
- ….. Wczoraj podczas egzorcyzmów pomagał mi sam Jezus. Był bez brody.
- Really ?! – zdziwiłam się.
- No gładziutki na twarzy.
- To w ogóle możliwe ? Dlaczego Jezus nie miał brody ?
- A ty myślisz, że tam maszynek nie ma ?
- No co Ty Ojcze ? – wyrwało mi się, choć wiem, że to żart.
- Może broda coś znaczy ?
- Myślisz, że broda świadczy o mądrości ?
- Jeśli tak, to połowa hipisów byłaby mądra, a jednak biorą narkotyki.
- Hmm … – to prawda oczywista, a jednak nikt nie wyobraża sobie Jezusa bez brody.
- Ciekawe … – zamyśliłam się. Kiedy rozmawiam o Jezusie zawsze mam przed oczami Jego zdjęcie, na którym ewidentnie brodę ma.
- … Ale ja dziwak jestem …
- Wcale nie jesteś.
- Mając tyle imion trudno powiedzieć kim się jest.
- A może ja łapię schizofrenię ?
- To przebudzenie.
- Zastanawiacie się, o Kim wy mówicie ?!
No właśnie … Mówimy o nim tak normalnie, a to nie jest normalne. Dotykamy jednej z największej tajemnicy świata, a traktujemy to całkowicie normalnie. Może zbyt normalnie, ale czy to źle ?
Wychodzimy na parking, ale Piotr staje nagle i rozgląda się obcym wzrokiem, jakby nie rozpoznawał gdzie jest. Popycham go i lekko szczypię, żeby się „obudził”. Podchodząc do naszego auta zauważamy, że zostało przyblokowane przez inne auto.
- Co za osioł tak postawił ! – warknął w końcu, a ja ucieszyłam się, że doszedł do siebie.
- Prawdopodobnie to Ja.
- Ooook. Ojcze ! Ty to masz dar uczenia człowieka … – Piotr spokorniał w sekundę.
Wracając do domu rozmawiamy o firmie.
- Maciek przyszedł do mnie, że chce więcej pieniędzy. Mówię do niego bardzo spokojnie; ma pan 5-6 tysięcy na rękę, nigdy się nie spóźniałem, ma pan inne dodatki … I tak mu uświadamiam ile firma dla niego robi, a on mi przytakuje …
- Ma pan rację, ma pan rację.
- Na koniec mówię do niego, że jeśli chce więcej, to może znajdzie gdzie indziej więcej. I mówię; powiedziałem, co powiedziałem, a ty usłyszałeś, co usłyszałeś.
- … ??? … Hmm … To ciekawe, bo powiedziałeś mniej więcej tak, jak mówił Jezus na koniec swojej przemowy.
- Tak ? Nie wiedziałem.
- Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!», tak kończył swoje przemowy.
- … Ojciec powiedział mi wtedy…
- Zostaw go, niech on to rozpowie innym.
- I tak się stało, rozpowiedział i zaczęli przychodzić po kolei i zapewniać, że ta firma jest dla nich idealna ….. Jestem zmęczony Beatą … Tatusiu, mam dosyć – Piotr wzdycha.
- Dla ciebie jestem Ojciec, dla niej jestem Tatuś.
- Dlaczego tak oficjalnie ?
- A kto wyłączył telefon ?
- … W poniedziałek miałem zamiar włączyć.
- Widzisz go ?! Słyszysz ?! W poniedziałek miał zamiar włączyć !
- Nie należysz do Mojego Syna !
- Wooow … – ciężko się zrobiło …
Pojechaliśmy do „naszego krzyża”. Wchodząc do kościoła już żałowałam, że nie mam przy sobie zeszytu. Czułam przez skórę, że będzie rozmowa. Uklękliśmy pod krzyżem i zauważam, że bardzo mało jest kwiatów.
- Szkoda, że nie kupiłam – wyrywa mi się.
- Ty przyszłaś. To tak, jakby wszystkie kwiaty przyszły.
- ……. – gwałtownie się zawstydziłam.
- Jezus mówi o Beacie …
- Nie bądź skąpy sobą.
- Ona jest jedną z Nas.
- …. Powiedział coś jeszcze ? – nalegam szeptem.
- Wystarczająco dużo powiedziałem.
- …. Jezusie, włączę ten telefon, ale jeśli nie dzwoniła, to do niej nie dzwonię – Piotr uparty do końca.
- To mamy układ.
Nie wiem, co o tym myśleć. To jest wybitnie nie-normalne ! Nie znam w historii takiego przypadku …
Jedziemy autem. Zatopiona jestem w myślach …
- Ale masz super, że możesz osobiście tak z Nim rozmawiać.
- A ty co byś chciała ?
- Chociaż raz Go zobaczyć.
- Masz Go nad łóżkiem i Go nie widzisz ?
- Więc Go widziałaś.
- Zdumiony jestem.
- Obraz to wizerunek, jaki był ci dany widzieć.
W domu Piotr pierwsze, co robi, to oczywiście włącza telefon. Nic, cisza. Spokojnie siadamy do obiadu …
- Za kilka miesięcy nie będzie cię już Mały.
- Mówię ci to, choć o datach mieliśmy nie mówić.
- Czy ty poznasz swojego męża ?
- …….. – nie mam pojęcia, co to ma znaczyć.
Dzwoni telefon. Dlaczego mnie to nie dziwi ? Układ to układ.
Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/