24. 03. 18 r. Warszawa.
Piotr kupił Księgę Izajasza, która go zainteresowała ze względu na ważne dla niego słowa.
Wydana w formie książeczki trzeba przyznać była mocno specyficzna. Napisana od tyłu do przodu, na jednej stronie po hebrajsku i nad drugiej po polsku. Piotr zaskoczony przewracał kartkę za kartką, czegoś takiego jeszcze nie widział…
- Chcesz studiować Moje księgi ?
- No…Tak.
- Dobrze, będzie nam łatwiej rozmawiać.
Jakiś czas temu Piotr zajmował się sprowadzaniem z Singapuru herbaty na obniżenie poziomu cukru. Biznes się szybko skończył, ale pozostało kilku indywidualnych klientów, którzy do tej pory do firmy w tej sprawie dzwonią. Zwłaszcza jeden tak usilnie ciągle prosi, że ciężko mu odmawiać. Dowiedzieliśmy się niedawno, że przedstawiciel producenta z Azji będzie na targach w Gdańsku i poprosiliśmy go więc, aby trochę tej herbaty ze sobą przywiózł. No i co? No i musimy jechać teraz do Gdańska specjalnie po herbatę, za którą nawet nie weźmiemy pieniędzy. Nie będziemy się targować o 200 zł. Patrzymy na siebie w aucie z niemocą i się śmiejemy, bo tylko takie dwa głąby jak my mogą to zrobić zupełnie z serca. Koszt hotelu jest większy niż ta herbata. Macham w końcu ręką z rezygnacją, przynajmniej się przejedziemy i miasto zwiedzimy.
Podczas jazdy dostaję telefon od znajomego i dowiaduję się, że mój blog nie działa. Jestem wkurzona na maksa, bo to kolejny już raz, ale niewiele mogę zrobić, tylko czekać. Piotr ciągle mnie pociesza i zaczepia, a ja pomyślałam w pewnym momencie, że jeszcze chwila i go zagryzę.
- Ola chce ci powiedzieć, żebyś się odczepił.
- …… – wybuchłam śmiechem, bo faktycznie chciałam mu to powiedzieć, ale obawiałam się awantury.
Homiel sprawił, że denerwowałam się już mniej i cieszyłam się tym wyjazdem. Nie byłam w Gdańsku całe wieki.
- Ja myślę, ty słyszysz, Homiel mówi – mówię ze śmiechem.
- Wiesz ile razem możemy zdziałać, gdybyś nie był taki głupi ?
- A jestem ?
- Głupio uparty ?
- …… – zaczęłam się śmiać znowu, bo znowu ma rację.
- Miałem ciekawą wizję nad ranem.
- Byliśmy obydwoje w kościele, byli ludzie, my siedzieliśmy w pierwszej ławce, za nami inni, a pośród nich facet, który uważał się za proroka. Był do połowy rozebrany, ale w spodniach. Czytał Biblię na głos, a inni go słuchali, nawet ksiądz w którymś momencie oddał mu pierwszeństwo prowadzenia mszy. Po wszystkim ksiądz chciał mu podziękować dając kwiatek, czerwonego tulipana, ale on to odrzucił i rozglądał się co by tu z kościoła wziąć. Chciał coś więcej. Wyglądał na bardzo pewnego siebie. I wtedy usłyszałem…
- To ty jesteś prorokiem, a podaje się za ciebie.
Hmm… Natychmiast spoważniałam i coś mnie tknęło. Czy czasami ta wizja nie jest odpowiedzią na maila, którego dostałam jakiś czas temu od pewnego księdza. Wysłałam mu zdjęcie i namalowany na jego podstawie obraz Jezusa, opisałam też krótko historię powstania tego obrazu. Dostałam taką odpowiedź;
Zrozumiałam, że największym oponentem tego co piszę będzie sam Kościół. Czy fakt, że zdjęcie brata Elia jest dużo wyraźniejsze, de facto wygląda jak obraz, czy to dyskredytuje moją historię? W wizji Piotra nie ten jest prorokiem kto na proroka wygląda…
- Nie widzisz jak my jesteśmy bezwolni w Ich rękach ?
- No skąd… Piotr uważa, że nie… – Homiel z przekąsem.
- Oni jak chcą mogą zrobić z nami wszystko, mogą tak zrobić, że będziemy jak bezwolne lalki, a jednak dają ludziom wolną wolę – … dochodzi do mnie ta prawda absolutna, ale Piotr jakby nie słuchał.
- Ciężko się czuję.
- Za szybko wziąłeś leki.
- Dlaczego ?
- Za dużo pokarmu.
- Pokarm?! To jak do zwierzęcia. Bierzesz mnie za zwierzę ?!
- Tak, za osła… Pokazał mi osła teraz ! – Piotr się obruszył.
- Dlaczego mnie obrażasz ?
- Czy można nazwać osłem kogoś, kto jest osłem ?
- W Niebie dzięki tobie mamy nową nomenklaturę.
- A z drugiej strony przynosisz wiele radości.
- Uważaj, Homiel dzisiaj złośliwy – śmieję się.
Jedziemy w ciszy przez jakąś chwilę.
- A wiesz, że byłem adiutantem Pana Boga ?
- ?! Skąd wiesz ?
- Zobaczyłem teraz wizję. Zobaczyłem dwie osoby, starszego i młodszego za Nim. Ten młodszy wszędzie za Nim chodził.
- Adiutant dotyczy stopni wojskowych.
- Sekretarzem!… Ale innego pojęcia.
- Miałeś wiele imion, bo wiele spraw załatwiałeś.
- Wchodzisz tam gdzie trzeba.
- To co ja tu robię ?
- Tu też było trzeba.
- „Godzina W” przed tobą – p.s. godzina wybuchu powstania.
- To co Mały? Czas się szykować powoli.
- …….
- Homiel śpiewa „Co ja tutaj robię, co ty tutaj robisz…” – … nie chcę wyprowadzać Piotra z błędu, że to już nie Homiel.
- W Kabale też to jest opisane.
- O! To dlaczego nie studiujemy kabały ?
- Po co ci to ?
- Toś się dużo dowiedziałaś – Piotr sobie zakpił, bo ciągle myśli, że to Homiel.
- Mam nadzieje, że to nie koniec.
- Nie ma końca, nie ma początku, jest ciągłość.
Dostałam jeszcze jeden telefon, że mój blog nie działa. Nic nie mogę na to poradzić…
- To twoja pilna praca.
- Dlatego nie bierz się za biznes, bo żaden ci nie wyjdzie.
- Rozumiem, pisanie jest ważniejsze – kiwam głową.
- To pisanie naprawdę zmienia ludzi ?
- Masz jeszcze wątpliwości ?
- Zawsze…. – pomyślałam.
- Często pytam Ojca co mam robić – Piotr na poważnie.
- I co ?
- Odpowiada mi…Bądź.
- Hmm….
- Ty bądź, Ja robię. Jako jedno.
Zamilkliśmy tym razem na dłużej.
- Czy naprawdę Homiel używa takich słów jak ciota, głupiec, dureń ? – nie mogę czasami uwierzyć, że to wychodzi prosto z ust anioła.
- Bóg dał Mi na to zgodę.
- Piotr jest niekonwencjonalny i ty też możesz być.
- Spodobało ci się tak mówić ?
- Nie, lubię czystość.
- Akurat! – bo mam wrażenie, że spodobało mu się, że nie musi być taki „święty”.
- Żartowałem.
- Nie pytaj gracza w scrable jak układać scrable.
- ……….. – uśmiechnęłam się. To tylko gra pozorów, jak w pokerze.
Dopisane 05. 12. 2018 r.
- Chcesz studiować Moje księgi ? – Moje księgi… Kościół często używa zwrotu księgi natchnione, Co oznacza, że księgi Pisma Świętego są natchnione? Najogólniej rzecz biorąc, oznacza to, że ich autorem jest Bóg. Katechizm Kościoła Katolickiego powtarza za Konstytucją o Objawieniu II Soboru Watykańskiego: „Święta Matka Kościół uważa, na podstawie wiary apostolskiej, księgi tak Starego, jak Nowego Testamentu w całości, ze wszystkimi ich częściami za święte i kanoniczne, dlatego że spisane pod natchnieniem Ducha Świętego, Boga mają za autora i jako takie zostały Kościołowi przekazane” (KKK 105).
- W kabale też to jest opisane – … faktycznie jest. Znając prawdziwe imię Piotra nietrudno było to znaleźć. Nie będę jednak teraz tutaj tego przetaczać. Skupię się na samej kabale, która wśród chrześcijan ma bardzo złą sławę i pytanie czy słusznie.
Według wiki; Przyjmuje się, że kabała jest to mistyczno-filozoficzna nauka pochodzenia izraelickiego. Według Kabały świat materialny oraz światy duchowe, które znajdują się nad nim, zostały stworzone przez Stwórcę w celu sprawienia maksymalnej radości i zadowolenia stworzeniom, co w kabale określa się terminem „zamysł stworzenia”. Jednak cel nie może być osiągnięty bez udziału stworzeń (dusz ludzi), które inkarnują się w materialnym świecie, dopóki poprzez odmianę swojej natury nie staną się godne całej tej błogości, którą Stwórca pragnie im dać zgodnie z „zamysłem stworzenia”. Dzięki nauce kabały człowiek poznaje, w jaki sposób został stworzony świat, jakie prawa nim rządzą, kim jest człowiek i w jaki sposób powinien odmienić swoją naturę, aby stać się podobnym do Stwórcy (według powiedzianego „Stworzył człowieka na swoje podobieństwo”) i osiągnąć połączenie z Nim. Stan ten w kabale nazywa się Końcowe naprawienie „Gmar Tikun” (heb.גמר תיקון), a jego osiągnięcie jest celem studiów.
Rzymscy Papieże epoki XVI w. nie upatrywali sprzeczności między Kabałą a chrześcijaństwem. Tak na przykład, pierwsze wydanie księgi Zohar zostało wydrukowane przez chrześcijan według wskazówek papieża Piusa IV w 1559 roku. Chrześcijanie, popierając rozszerzanie kabalistycznej literatury, chcieli przyciągnąć Żydów do chrztu.
Kabała mówi, że Źródłem duszy jest Najwyższy. Dusza jest nieśmiertelna i odradza się w nowych ciałach do tej pory, dopóki nie przejdzie przez wszystkie duchowe stopnie do samego Źródła „światła”, Najwyższego.
Zupełnie pobieżnie przestudiowałam zasady kabały. Jedna rzecz mnie zdziwiła; https://www.katolik.pl/kabala–czyli-tajemny-szyfr-biblii,2265,416,cz.html?s=1
Dlaczego Bóg dopuścił, by w stworzonym przez Niego doskonałym świecie mogło zamieszkać zło? Odpowiedź kabalistów jest zaskakująca. Bóg, stwarzając świat, musiał tak się skurczyć, by nie wypełniać sobą całego wszechświata. Akt ten nazywa się cimcum. W chwili „samoograniczenia się” Boga do świata wśliznęło się zło. Tu zaczyna się zadanie powierzone człowiekowi. Tylko on może przywrócić utraconą harmonię. Może uratować Boga i naprawić świat. Kabaliści mówią nawet Bogu pozostającym na wygnaniu. Szechina, czyli Boża obecność w świecie, kobiecy aspekt Boga, potrzebuje wybawiciela: człowieka. Mistycy podejmowali praktyki pozwalające uczestniczyć w ratowaniu Szechiny.
Najwyraźniej widać, że nawet kabaliści nie wiedzą wszystkiego. Trzeba być naprawdę bardzo naiwnym albo nie znać Boga twierdząc, że cokolwiek mogło wśliznąć się niepostrzeżenie, a tym bardziej zło. Jedno co jest pewne jeśli chodzi o Boga… Nic nie dzieje się bez Jego zgody i ani kontroli. Nic nie dzieje się bez przyczyny i bez powodu.