14. 01. 17 r. Warszawa.
Byliśmy w katedrze. Zauważyliśmy, że centralnie pod „naszym krzyżem” stoją dwa kwiaty, które kupiliśmy jakiś czas temu w Ikei.
- Wciąż stoją – dziwi się Piotr, że jeszcze ich nie ukradziono.
- A jakże mogłoby być inaczej ?
- Twój jest ładniejszy – Piotr do mnie.
- Są równe.
- ………… – uśmiechnęłam się.
Przed wejściem, zaledwie 3 metry od nas, siedziały dwie rozgadane cyganki. Rozmawiały ze sobą szeptem, by nam nie przeszkadzać. Przynajmniej nie udawały, że się modlą, więc żeby nie było wątpliwości, zaczęłam szukać po kieszeniach pieniędzy. Już nie chcę się zastanawiać, czy dawać, czy nie dawać, ile dawać, a ile nie dawać. Nie chciałam się też spierać z Piotrem, który ma ciągle z tym problemy. Z kieszeni wyjęłam 10 zł dla jednej cyganki i jeszcze jedne 10 zł wcisnęłam do ręki Piotrowi, żeby dał drugiej cygance. Biorąc pieniądze zastygł …
- Karm każdego, kto potrzebuje, bez przywołania.
- … ??? …
- Jeśli wytrzymasz, co wytrzymasz druhu Mój, przyjacielu, kwiaty będą przed tobą sypać.
- Wooow … – …. co to ma być takiego, że ma to wytrzymać ?
Jadąc autem.
- No i daliśmy im pieniądze, jesteśmy ok – Piotr był z siebie bardzo zadowolony.
- To nie ty dałeś.
- Ale wyglądały na szczęśliwe ! – rzeczywiście cyganki były uśmiechnięte, daleko im było do nieszczęścia i może dlatego Piotr uznał, że jego pieniądze nie są im potrzebne.
- Będą teraz bardziej szczęśliwe.
- Masz dawać i tyle, nie dyskutuj z Niebem – zaczęłam się śmiać.
Trzy godziny później spacerując ul. Nowy Świat wstąpiliśmy do kościoła Serca Jezusowego, by chwilę odpocząć. Nie wiedzieliśmy, że trwa akurat msza. Pełno ludzi, więc stanęliśmy tuż przy drzwiach. Ledwo weszliśmy, a ksiądz zaczął chodzić z tacą i o dziwo jak zahipnotyzowany skierował się prosto w stronę Piotra. Przeszedł całą długość kościoła patrząc mu prosto w oczy. Oho ! Co się dzieje, pomyślałam. Piotr tylko westchnął i wyciągnął z kieszeni 20 zł.
- Skąd miałeś pieniądze ? – pytam po wyjściu.
- Miałem schowane w kieszeni na wszelki wypadek, ale jak mi dałaś 10 zł, to już nie musiałem cygance dawać swoich 20 zł – …. i zaczął się śmiać.
- … Nie wierzę !!! … – … i tak oto, co miał dać …, w końcu i tak oddał. Przed przeznaczeniem nie ucieknie.
Wieczorem zauważyłam na plecach Piotra zadrapanie. Machnął tylko ręką …
- Aaa … Nie chciałem ci o tym mówić.
- Masz mówić ! Znowu cię atakują ?
- Jesteś pilnowany 24 godziny bez przerwy – Homiel pociesza.
- A gdyby nie to ? – pytam.
- Nie chcę myśleć.
15. 01. 17 r. Warszawa.
Dzisiaj również pojechaliśmy do katedry. Tym razem nie było nikogo, komu można byłoby dać pieniądze, więc Piotr szybko skupił się na modlitwie. Nauczyłam się nie przeszkadzać mu w takich chwilach, zwłaszcza pod tym niesamowitym krzyżem, ale szybko zauważyłam, że musi coś widzieć, bo miał bardzo dziwny wyraz twarzy. Dopiero po dłuższej chwili nachylił się do mnie …
- Zobaczyłem nad krzyżem ręce rozpostarte jak ręce Jezusa, ręka przy ręku. To były ręce Ojca, były też przebite … – powiedział ze wzruszeniem i zdziwieniem.
- Pamiętaj …
- Ja to On, On to Ja.
Wieczorem.
Po dzisiejszym doświadczeniu w kościele Piotr cały dzień był w nastroju głębokiego ducha, a nie materii.
- Zajrzałbym do Was Homiel, wpadłbym na zupę.
- To u was wszystko się dzieje, u Nas wszystko poukładane, zanudziłbyś się.
- Mój świat to świat myśli, byłbyś bardzo zdziwiony.
- Myślami wędruję tam, gdzie chcę.
- Twoje pięć procent nie jest w stanie tego zrozumieć.
- A co Ojciec robi ?
- Nie mam takiej władzy, żeby ci powiedzieć.
- Hmm …
- A co Mały chciałbyś tu zobaczyć ?
- ………. – zamurowało nas.
- A co do zupy, dam ci coś lepszego.
- Kiedy ?
- Kiedy przyjdzie pora.
- ………. – Piotr zobaczył znowu pstryknięcie palcami, czyli „szybko”.
- Filar musi być niezawodny.
Piotr przypomniał sobie starą wizję sprzed kilku lat.
Znowu widziałem wielki tron lub fotel, na którym siedział starszy mężczyzna, miał białe włosy, brodę, długą jasną szatę. Przed nim stało siedem wielkich filarów w biało pastelowym kolorze, wiedziałem, że w każdym z nich była istota, jakby wartownik, wszyscy czekali wyprostowani. Bóg wziął do ręki ostatni filar stojący z jego prawej strony, w którym byłem ja, przyglądał się mi uważnie przez chwilę, a ja wyciągałem ręce do przodu i czyniłem pokłony. http://osaczenie.pl/wp/2016/05/08/nie-tego-od-ciebie-oczekuje/
- Rób wszystko co masz robić, a Ja ci rzucę pod nogi tych, którzy czynią nieprawość.
- Czego oczekujesz ode mnie Ojcze ?
- Chcę, żebyś był.
- Tylko nie zawiedź Mnie.
Dopisane 09. 09. 2017 r.
- Twoje pięć procent nie jest w stanie tego zrozumieć – Homiel zażartował sobie z naszych przysłowiowych 5 procent możliwości mózgu, ale powiedział też prawdę. Nie jesteśmy w stanie ogarnąć rozumem Nieba.
Ja to On, On to Ja.
Dopiero te słowa i przebite ręce Ojca uświadomiły mi w pełni, co Bóg uczynił dla człowieka. Nie tylko poświęcił Syna, poświęcił też Siebie. W moim postrzeganiu Nieba to zmienia wszystko.