Łazarz to najprawdziwsza opowieść.

30. 12. 17 r. Szczecin.

Siedzimy przed TV w zamyśleniu i zastanawiamy się, czy zaraz po Sylwestrze wracać do Warszawy, czy zostać jeszcze tydzień.

  • Chcesz zostać tydzień ?
  • Tak.
  • A kto będzie gasił pożar ?
  • A jest ?
  • Zostawiłeś wiele spraw. Potem weźmiesz wolne.
  • A będzie potem ?
  • Zawsze jest potem.
  • Homiel kończył nie tylko ekonomię, ale i filozofię – podsumowuję ze śmiechem.

Siedzimy dalej. Leci w TV jakiś film.

  • Jakbyś oceniła ten film od 1 do 10 ?
  • Tak na 3 – przyznaję. Widziałem go już po raz setny, a nic ciekawego w TV nie ma. Piotr przełącza na kabaret.
  • A ten jakbyś oceniła ?
  • Na 6.

Choinka się świeci, jest cisza, jest przyjemnie. Siedzimy dalej nie ciesząc się niczym w TV, a może to my się tak zmieniliśmy, że mało co nas cieszy, bo wszystko wydaje się za głupie, za płytkie, za puste ?

  • Homiel, fajne jest to mieszkanie.
  • Jakiej oczekujesz odpowiedzi ?
  • Szczerej.
  • Sama sobie odpowiedziałaś.
  • Wszystko jest do czasu – Piotr.
  • Tym akurat powinieneś się martwić najmniej.
  • Co On ma na myśli? – Piotr mnie pyta.
  • Że Tam masz życie wieczne… tak ?
  • Ten tort tutaj masz okrągły, kiedyś się skończy.
  • Tam nigdy się nie kończy.
  • Łódź czasu płynie, każdy ma swoje miejsce na tej łodzi.
  • Ty na tej łodzi rozgrzewasz innych ludzi, ale kiedyś z niej wyjdziesz.
  • Pięknie mówi – pomyślałam…
  • Ola nigdzie cię nie puści samego a jeszcze kilkanaście minut temu rozmyślałam, czy jechać z Piotrem do Warszawy, czy zostać.
  • A dlaczego ? – spytał przekornie.
  • Bo jesteś dla niej wszystkim.
  • A reszta ? Córka, syn ?
  • To tło.
  • Sama o tym nie wiesz dlaczego.
  • To co ma się stać, nie stanie się tak jak myślisz. Ta koronka dba o każdy szczegół.

Nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić jak Oni to zorganizują. Jak stanie się co ma stać, aby nie zabolało.

  • Ale jestem coraz starszy.
  • Jesteś, ale to My ci zdrowie dajemy.
  • Nie jesteś parowozem, ale elektrycznym. Do końca twoich dni będziesz elektrycznym.
  • A wiesz skąd prąd? W szafie Tatusia.
  • ! Chyba z Ojcem rozmawiasz – reflektuję się za późno.
  • ……
  • Łazarz to najprawdziwsza opowieść.
  • Jeden to spisał, a inni nie uwierzyli.
  • Nie mogli w to uwierzyć, że mógł na trzeci dzień powstać.
  • ……. – szczęka mi opadła. To było tak niespodziewane, że opadła mi szczęka. Nie tylko piękna odpowiedź, ale i odpowiedź od samego Ojca. Teraz to już byłam pewna.

  • W wino wielu zamieniło, ale dodawali oszukując.
  • …… – znowu zaskoczenie. O to też chciałam spytać.
  • Nawet…
  • Nawet.
  • ……. – przerwał. 

Ewangeliści spisali Ewangelie wiele lat po zmartwychwstaniu Jezusa, a zmartwychwstanie to najmocniejszy i najważniejszy dowód na boskie pochodzenie Chrystusa. Jeśli sam Jezus powstał ze zmarłych, to dlaczego nie uwierzyli, że pomógł powstać ze zmarłych drugiemu człowiekowi? I o to chciałam spytać.

  • Nawet jak uwierzyli w zmartwychwstanie Jezusa to nie byli pewni co do Łazarza?
  • Nie chcieli pisać.
  • Kiedyś Ojcze powiedziałeś, że Ewangelia Marka jest najbardziej prawdziwa… – więc powinna zawierać to zdarzenie.
  • Ale nie znaczy, że jest pełna.
  • Hmm…
- Dlaczego Ewangelia św. Marka nie opisuje zmartwychwstania, a inne tak ? 
- Nie zdążył, poza tym czym byłaby twoja wiara, gdybyś potrzebowała to zobaczyć… – przecież wierzę, pytam się tylko. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/06/18/choc-nie-ma-mnie-tu-to-jestem-bo-ojciec-jest-tu/

Byłam pod wielkim wrażeniem. I informacji i samej rozmowy. Rozmawiać z Bogiem o Ewangelii? Dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie, co właściwie się teraz stało. To wielkie wyróżnienie, największe… Tylko Piotr tego chyba nie zrozumiał, bo pyta jak gdyby nigdy nic…

  • Jaki będzie ten rok ?
  • A jak ci powiem, że zaplanował ci to Ojciec, to dalej będziesz pytał ?
  • …….
  • Ojciec czyta twoją książkę i ją koryguje.

Słabo mi się zrobiło. Kiedy ją koryguje, to doskonale wiem jak to się dzieje. Opracowuję i wpisuję tekst na blog, następnie sprawdzam błędy, dopisuję „coś tam” i blog zamykam. Chwilę później widzę w głowie miejsca gdzie są braki, widzę w głowie tekst, który mam dopisać / usunąć lub zdjęcie, które ma dodać. Bywało i tak, że w środku nocy budziłam się z myślą, że mam coś zmienić lub sprawdzić. Tak zdarza się dosyć często i nigdy tego nie lekceważę.


Zamilkliśmy. Zamyśliłam się nad Łazarzem i Ewangelistami. Trudno mi było zrozumieć, że nawet po zmartwychwstaniu mieli nadal wątpliwości.

  • Czy wierzysz Mi ?
  • Wierzę.
  • To dlaczego musiało ci się zapalić światło ?
  • ……. – i teraz ręce mi opadły, bo przypomniał mi coś, czego chciałabym nie pamiętać i czego się wstydzę.
Kiedy opowiadał cały był w nerwach. Naprawdę, starałam się słuchać go bardzo uważnie, ale co rusz ziewałam, bo wyrwał mnie ze snu. Ciągle myślałam, żeby już skończył. Kładąc się z powrotem spać pomyślałam nawet; 
- A może mu się to przyśniło? W każdym razie jego relacja nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Zadzwonił na gorąco, ale to był zły moment, po prostu byłam cholernie śpiąca. Śpię dalej w najlepsze i raptem słyszę wyraźnie słowa w swojej głowie;  -Jeśli jest to prawda, niech się zapali światło.  Natychmiast i gwałtownie otwieram oczy i co ?…… cały pokój jest oświetlony. Nie mogę w to uwierzyć! Kto zapalił światło? Żeby je zgasić musiałam wstać z łóżka i podejść do kontaktu przy drzwiach. To mną wstrząsnęło i nie mogłam zasnąć do rana. Zrozumiałam, że to co przeżył Piotr jest ważne i przede wszystkim prawdziwe.  http://osaczenie.pl/wp/2016/04/14/kolejna-szybka-przeprowadzka/ 
  • To dlaczego chciałaś pominąć ten fakt ?
  • Wolałaś swoje spanie. Tak i on wolał nie pisać.

I powiem szczerze… Dopiero teraz Ewangelistów zrozumiałam całkowicie. Oni spisywali Ewangelie z myślą o tych, którzy będą je czytać i o pewnych rzeczach woleli nie pisać. A dlaczego? Ja też pisząc ten dziennik kilka rzeczy pominęłam, bo wydawało mi się to zbyt dużo jak na ludzkie pojmowanie. Zadziałał w tym przypadku czynnik czysto ludzki, psychologiczny. Zapewne obawiali się, że ludzie tego nie zaakceptują, nie przyjmą, że nie uwierzą, że to zbyt niepojęte. Pisali to, co ludzie mogli „przełknąć”, mówiąc kolokwialnie. Tylko Jan zaryzykował i miał rację, ponieważ to jedna z najpiękniejszych scen z życia Jezusa.

  • Jak pogodzić falę z firmą ? – Piotr zaczyna.
  • Na to pytanie już odpowiedziałem. To Ojciec planuje.
  • Ja nie dam rady prowadzić firmy – zarzekam się na wszelki wypadek.
  • Ty nie do firmy, ty do książki.
  • ……..
  • Dziękuję za Łazarza.
  • Jak wam się tam w ogóle życie na Górze ? – Piotr strzelił „pytanie roku”.
  • Nie narzekamy.
  • Dużo was tam jest aniołów ?
  • Dużo.
  • Czyli co ?
  • Kraina miodem i mlekiem płynąca.
  • A tu jest akcja.
  • A u was się nic nie dzieje ?
  • Chciałbyś, żeby się u Pana Boga coś się działo ?
  • A trzecia wojna w Niebie to kiedy ? – tym razem to ja strzeliłam. 
  • Uuuuuuuuu, zagalopowałaś się.


Dopisane 16. 09. 2018 r.

  • Łazarz to najprawdziwsza opowieść. Jeden to spisał, a inni nie uwierzyli. Nie mogli w to uwierzyć, że mógł na trzeci dzień powstaćto była bardzo magiczna chwila, ta rozmowa. Pamiętam ją do dzisiaj. O Ewangeliach będziemy rozmawiać jeszcze wielokrotnie i ujrzymy zupełnie inne spojrzenie na opisane historie.

Jeśli chodzi o samego św. Jana kilka informacji z ciekawego artykułu;

https://www.biblicalarchaeology.org/daily/biblical-topics/new-testament/gospel-of-john-commentary-who-wrote-the-gospel-of-john-and-how-historical-is-it/

Ewangelie, pierwsze cztery księgi Nowego Testamentu, opowiadają o życiu Jezusa. Jednak tylko jedna – Ewangelia Jana – twierdzi, że jest relacją naocznego świadka, świadectwem nienazwanego „ucznia, którego Jezus miłował” [Jan 21:24]). „Kto napisał Ewangelię św. Jana?” Jest pytaniem, które pozostaje bez odpowiedzi, choć zauważono, że teologowie na przestrzeni wieków utrzymują, że rzeczywiście był to uczeń Jan, który napisał słynną biblijną książkę.

Możemy nigdy się nie dowiedzieć, kto napisał Ewangelię Jana, tak samo jak nie wiemy, kto napisał księgi Mateusza, Marka i Łukasza. Wiemy jednak, że Jan jest odrębnym ewangelistą. Mateusz, Marek i Łukasz są tak podobni w swym opowiadaniu, że ich księgi nazywają się Ewangelie Synoptyczne, co oznacza „widziani razem” . Mateusz i Łukasz śledzą wersję wydarzeń spisane w Ewangelii Marka, która uważana jest przez uczonych za najwcześniejszą i najbardziej historycznie dokładną Ewangelię. Jan nie zawiera jednak tych samych incydentów ani chronologii, które występują w pozostałych trzech Ewangeliach, a fakt, że jest tak inna, wzbudziła debatę na temat tego, czy Ewangelia Jana jest historyczna, czy nie.

Kilka hipotez próbowało wyjaśnić, dlaczego tak wiele z życia Jezusa nie zostało przedstawione w Synoptyce, a jest obecne w Ewangelii Jana i vice versa. Jedna z hipotez mówi, że Jan spisał wiele wydarzeń, które miały miejsce przed aresztowaniem Jana Chrzciciela, podczas gdy wszyscy synoptycy pełnią służbę Jezusa dopiero po aresztowaniu. Inna twierdzi, że Ewangelia Jana została napisana na końcu, przez kogoś, kto wiedział o pozostałych trzech Ewangeliach, kto chciał napisać duchową ewangelię zamiast historyczną. Oznaczałoby to, że osoba, która napisała Ewangelię Jana, nie byłaby współczesną osobą Jezusa, a zatem nie byłaby naocznym świadkiem, jak twierdzi autor. Istnieje również możliwość, że autor Jan nie znał Marka, a zatem nie posiadał tych samych informacji.


Wracamy dzisiaj do Warszawy, Piotr nie w humorze więc żeby go nie denerwować….

  • Chcę zadać tylko jedno pytanie…
  • ……. – żachnął się zniecierpliwiony.
  • Czy to Jan sam napisał bezpośrednio Ewangelię ?
  • słyszę Nie.
  • Jeśli nie pisał sam to dlaczego napisał… Ten właśnie uczeń daje świadectwo o tych sprawach i on je opisał. A wiemy, że świadectwo jego jest prawdziwe.
  • Nie pisał dosłownie sam.
  • Czyli dyktował.
  • Hmm… Ciekawe czy Marek pisał sam… – cwanie spytałam w ten sposób pamiętając, że miało być jedno pytanie.
  • Ciekawe.
  • ……. – wybuchłam śmiechem.

Wkrótce przybędę na białym koniu.

09. 12. 17 r. Warszawa.

Byliśmy u „naszego krzyża” i nic się nie wydarzyło. Powinno mnie to nie dziwić, przecież Jezus powiedział niedawno …

- Jezus mówi….
- To jedno z ostatnich naszych spotkań. 
- Jak to… !!!??? Dlaczego???!!! – pytam prawie z płaczem. 
- W tej formie. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/06/26/4959/

Pijąc kawę o tym rozmawialiśmy  i żałowaliśmy jednocześnie, że zmiany jednak nadchodzą.

  • Święta idą, ciesz się. To już takie ostatnie.
  • Ostatnie !? – zmroziło mnie. 
  • Ale nie chodzi o stan.
  • Aha… – ulżyło mi, ponieważ nie o stan liczebny chodzi. Ten będzie bez zmian.
  • Dlaczego pokazałem ci licznik, szybkościomierz?
  • …….. – spojrzałam na Piotra pytająco, bo o tym mi nie mówił.
  • Zobaczyłem nad ranem szybkościomierz w aucie, który przyspiesza – wyjaśnia.
  • Żebyś się cieszył każdą chwilą.

Auto to symbol życia, losu, wydarzeń… Wynika z tego, że nasze życie nabierze tempa.


Wieczorem.

Byliśmy zbyt zmęczeni, aby rozmawiać, więc włączyłam „pierwszy z brzegu” film. Widząc, że to dokument i to religijny (Teraz i w godzinę śmierci”) chciałam go odłożyć na później, ale powstrzymał mnie Piotr.

Dokument pięknie opowiada o znaczeniu różańca i jego oddziaływaniu na ludzkie życie. https://www.filmweb.pl/film/Teraz+i+w+godzinę+śmierci-2017-783711 Największe na mnie wrażenie zrobiło kilka ostatnich minut filmu. Dowiadując się o trzech polskich zakonnicach modlących się gdzieś daleko w Kazachstanie (w zwiastunie pokazano je na początku) zrozumiałam, że moja wiara jest niczym w porównaniu do ich wiary. Oglądaliśmy ten fragment trzeci raz z rzędu…, gdy Piotr zaczął szeptać…

  • Wiele razy żyjesz, ale teraz wiesz kim jesteś … usłyszałem.
  • …….. – zamilkliśmy na chwilę.
  • 30 sekund temu przyszedł Jezus.
  • …….. – podniosłam się z wrażenia i radości.
  • Ma z 3 metry wzrostu, głowa sięga Mu prawie do sufitu, w białej długiej szacie, spojrzał na mnie …

Opisuje szeptem z głową schyloną… Bał się widocznie patrzeć. Za to ja się rozglądałam dookoła wytężając wzrok do granic możliwości … I nic… Absolutnie nic. Nie zmartwiło mnie to wcale, ponieważ kiedy w „naszym kościele” robiłam zdjęcie  też niczego nie widziałam, a jednak był… Nauczyło mnie to wierzyć bardziej… i w słowa Piotra i we wszystko co się wokół nas dzieje.

  • Wkrótce przybędę na białym koniu.
  • !!!! ????
  • Kiedy to będzie? – Piotr zaczął rozmawiać.
  • Wkrótce.
  • Przybędę na białym koniu.
  • W tym roku? – zapytał. 
  • …….
  • Chciałabym zapytać co znaczy na białym koniu…?
  • ……. – cisza.
Piotr widział dwukrotnie przygotowujące się do biegu konie. One się dopiero szykują w stajni, jeszcze nie biegną, jeszcze ich ludzie nie widzą… Jeśli jeden z koni miałby być Antychrystem, a ponoć Antychryst już jest… tak więc jeździec na białym koniu nie może symbolizować Antychrysta. Nie może symbolizować kogoś, kto ma być, jeśli on już jest. 
- Czy jeździec na białym koniu to może Chrystus? – pytam Ojca. 
- Nie. Nie jest jeźdźcem apokalipsy. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/apokalipsa-sw-jana-losy-tego-swiata-sa-przypieczetowane/ 
  • Myślę, że zrobi porządek z gackami… – szepcze do mnie. 
  • Myślę, że ty Mi pomożesz.
  • Ale mnie już nie będzie przecież.
  • Zanim cię nie będzie, jeszcze będziesz…
  • Musisz robić codziennie modlitwę, żeby wartownie się ostały.
  • Nie dopuść ich do nich, bo światło zgaśnie.

Jezus wyraźnie nawiązywał do tych trzech zakonnic w dalekim Kazachstanie. Takich jak te grupy modlitewne określił wartowniami. Czyli wg słownika; pomieszczenie dla wartowników; strażnica; posterunek wartowniczy.

  • Rozumiem… Ale nie zniszczę zła, jestem za słaby – Piotr.
  • Ale go zatrzymasz.
  • …….. – nie byłam pewna czy Piotr oddycha, w takim był szoku.
  • Pan Bóg stworzył niesamowitą koronkę, teraz to widzę.
  • Posłałem między was Swojego anioła, żeby chwalił, a oni żeby się modlili.
  • Dałem ci wiedzę, nie zmarnuj jej…
  • ……..
  • Jak wyglądał Jezus? – spytałam, gdy doszedł do siebie.
  • W białej poświacie.
  • Uśmiechnął się do ciebie?
  • Był bardzo poważny.

Przepisując rozmowę do komputera przypomniałam sobie niedawne 3-tne uderzenie i słowa. Tak jak zapowiadał przyszedł dzisiaj i…

- Homiel, co to znaczy? – pytam w końcu u źródła, bo po co mam się męczyć myśleniem.
- Słuchajcie, bo idę. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/08/19/choc-kosciol-czlowiek-nosi-w-sobie-to-lubie-widziec-cie-w-tym-kosciele-i-sluchac/ 

… nadejdzie wkrótce.

- Zdarzenia, które nastąpią przyćmią wszystko, co do tej pory było. 
- Te zdarzenia są już u progu. 
- Sposobcie się do tego, co ma nadejść. 
- Sposobcie się, bo Ja nadchodzę. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/02/26/sposobcie-sie-bo-ja-nadchodze/ 


11. 12. 17 r. Warszawa.

Wczorajsza rozmowa wywarła na mnie wielkie wrażenie, do tego stopnia, że właściwie nie spałam całą noc. Jedno pytanie mnie dręczyło do rana…

  • Dlaczego papieże nie ogłosili światu pełnej III Tajemnicy Fatimskiej?
  • Chciałabyś wiedzę od razu?
  • A wtedy będziesz jak papieże, a trzeba ją zdobywać stopniowo.
  • ?

Jechaliśmy do kościoła szybko, za szybko. Piotr przejeżdżał wszystkie skrzyżowania na czerwonym świetle, zakryłam oczy rękoma, żeby tego nie widzieć.

  • Spieszysz się do Mnie?
  • Tak.
  • Zdążysz.

Jeszcze mi się nie zdarzyło, aby biegnąć do komunii. Zdążyliśmy w ostatniej chwili.


Wieczorem.

W TV oglądaliśmy relacje z zamieszek w Izraelu, które wybuchły po słowach Trumpa o usankcjonowaniu Jerozolimy jako stolicy Izraela. Ponownie dziennikarz użył słowa; otworzono wrota piekieł.

  • Ma to jakiś związek z „moimi” wrotami? – pytam jeszcze raz.
  • Dzieje się. Czego nie rozumiesz?
  • Nooo…. – głupio mi było przyznać, że naprawdę nie rozumiem.
  • A musi się dziać?
  • Spróbuj, a zrozumiesz. Zrodzi to setkę kolejnych pytań.
  • Dobra… Czy wojna się szykuje na świecie? – pytam więc wprost.
  • Ciągle wisi na włosku.
  • A gdzie wisi?
  • Tam gdzie diabeł ma łatwy dostęp.
  • ………
  • Zobaczyłem mapę. Pokazał Azję, Koreę i Bliski Wschód… – Piotr zaczął wyliczać.

Chciałam pytać dalej, ale Piotr gestem mnie uciszył, ponieważ mocno zainteresował się kolejną wiadomością w TV. Wspomniano o rocznicy islamskiego zamachu w Berlinie, gdzie zginął polski kierowca TIR-a. https://wiadomosci.wp.pl/zamach-w-berlinie-bild-polski-kierowca-lukasz-u-stoczyl-walke-z-terrorysta-w-kabinie-ciezarowki-6071531813487233a  Piotr zastygł i się wsłuchiwał…

  • To nie Polak skręcił kierownicę gwałtownie.
  • A kto?
  • Anioł chwycił za kierownicę i ją skręcił, chciał ochronić jakąś osobę.
  • ?….
  • Zobaczyłem to.

Zostawiliśmy przygnębiające Wiadomości i zaczęliśmy oglądać „Planet Earth”.

  • Ale Ojciec stworzył Ziemię! Zobacz, coś pięknego! – Piotr zachwycony.
  • To jeszcze nic co jeszcze stworzył pięknego w innych światach.
  • ?! A gdzie jest najpiękniej ? – pytam mając nadzieję, że dowiem się czegoś ciekawego o innych światach.
  • U Ojca.


Dopisane 29. 08. 2018 r.

  • Musisz robić codziennie modlitwę, żeby wartownie się ostałyinaczej już patrzę na tego typu grupy modlitewne. Bardziej z szacunkiem, zrozumieniem, podziwem… Nie każdy byłby w stanie tak żyć. Nawet zakonnice mają swój próg wytrzymałości, a jednak trwają na straży.

Filmowcy odwiedzili Oziornoje ? małą wioskę leżącą w obwodzie północnokazachstańskim, liczącą obecnie ok. 600 mieszkańców. Większość z nich to Polacy wysiedleni z Dołbysza na Ukrainie w czerwcu 1936 roku na rozkaz Stalina. Deportowano ich pociągami, a następnie ciężarówkami wywożono na wielki, bezkresny step. Pozostawieni sami sobie założyli tam niewielką wioskę, gdzie starali się przetrwać w bardzo trudnych warunkach. Na początku zamieszkali w namiotach. Pierwszą zimę (a zimy w Kazachstanie są niezwykle mroźne) przeżyli tylko dzięki temu, że okoliczni mieszkańcy pomogli im zbudować ziemianki. Podczas straszliwej klęski głodu w czasie wojny od śmierci uratowało ich wstawiennictwo Maryi, którą codziennie przyzywali na Różańcu. Jak wierzą, to Ona właśnie wyprosiła im u Boga cud. 25 marca 1941 r., w święto Zwiastowania NMP, nastała nagła, niespodziewana i gwałtowna odwilż, w wyniku której ziemia ? skuta dotąd lodem ? rozmarzła w ciągu trzech dni. Wody z topniejącego śniegu wypełniły dawno zaschnięte jezioro, w którym pojawiło się mnóstwo ryb. Wykarmiły one całą okolicę, aż do Karagandy. Ryb było tak dużo, że transportowano je samolotami i ciężarówkami aż po kilkaset kilometrów! Co ciekawe, jezioro wyschło ponownie w 1955 roku. Wprawdzie później wielokrotnie wypełniało się wodą w trakcie wiosennych roztopów lub obfitych opadów deszczu, ale już nigdy nie pojawiło się w nim takie mnóstwo ryb, jak w czasie wojny. http://www.zdrowaśka.pl/nakrecono-zdjecia-do-filmu-w-oziornoje-miejscu-rozancowego-cudu/


            Ważne.


  • Wkrótce przybędę na białym koniu.

Pracując nad analizą Apokalipsy św. Jana spytałam, czy Chrystus jest jeźdźcem na białym koniu.

- Czy jeździec na białym koniu to może Chrystus? – pytam Ojca. 
- Nie. Nie jest jeźdźcem apokalipsy. 
- Jeśli nie jest to Chrystus i nie jest to Antychryst… W takim razie to jednak Wojna. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/06/20/siedem-pieczeci-apokalipsy/

W Apokalipsie św. Jan opisuje dwóch jeźdźców, który pojawiają się na białym koniu.

Pierwszy; to jeden  z jeźdźców apokalipsy, nie Chrystus jak wielu sądzi !;

Następnie ujrzałem, jak Baranek złamał pierwszą pieczęć. A wtedy usłyszałem jednego z czterech Żyjących, który głosem jakby grzmotu zawołał: „Ruszaj!”. 2. I zobaczyłem jeźdźca na białym koniu. Miał na głowie koronę, a w ręku trzymał łuk. Wyruszył, aby odnieść kolejne zwycięstwo.

Drugi; zdecydowanie opisuje samego Chrystusa.

11. Potem ujrzałem niebo otwarte: a oto – biały koń, a Ten, co na nim siedzi, zwany Wiernym i Prawdziwym, oto sprawiedliwie sądzi i walczy. 12. Oczy Jego jak płomień ognia, a wiele diademów na Jego głowie. Ma wypisane imię, którego nikt nie zna prócz Niego. 13. Odziany jest w szatę we krwi skąpaną, a imię Jego nazwano: Słowo Boga. 14. A wojska, które są w niebie, towarzyszyły Mu na białych koniach – wszyscy odziani w biały, czysty bisior. 15. A z Jego ust wychodzi ostry miecz, by nim uderzyć narody: On paść je będzie rózgą żelazną i On wyciska tłocznię wina zapalczywego gniewu Wszechmogącego Boga. 16. A na szacie i na biodrze swym ma wypisane imię: KRÓL KRÓLÓW I PAN PANÓW.

To są dwie różne postacie i Chrystus na pewno nie jest łucznikiem (jeździec apokalipsy). Ta część wizji kończy się ciekawym zdaniem;

21. A inni zostali zabici mieczem Siedzącego na koniu, mieczem, który wyszedł z ust Jego. Wszystkie zaś ptaki najadły się ciał ich do syta.

Co znaczy miecz wychodzący z ust Chrystusa? Słowa są też mieczem, orężem w walce. Może dlatego ta część wizji nosi tytuł; Pierwsza walka zwycięskiego Słowa? Wolę jednak spytać…

  • Ojcze…. – zabrakło mi trochę odwagi w tej chwili…
  • Po co właściwie na koniu? Chrystus mógłby wrócić tak samo jak odszedł…
  • A jak wraca Zwycięzca?
  • ……. – wzruszyłam się, przełknęłam ślinę i odważyłam się znowu.
  • Co znaczy miecz z ust?
  • Przyjdzie sądzić żywych i umarłych.