22. 05. 18 r. Warszawa.
Mam prawdziwy dylemat czy się przeprowadzać do Krysi, czy nie. Remont się kończy i trzeba będzie podjąć decyzję.
- Ojcze, zdecyduj za nas.
- A myślałem, że posłałem wojownika.
- Tak będzie lepiej.
- Jeśli za was zadecyduję, to decyzja będzie stanowcza i dziwna.
- Dziwna ? – pomyślałam ciekawe dlaczego ?
- To niech tak będzie, oby była Twoja – mówię dalej.
- Wyczuwam tu cwaniactwo.
- Spójrz… – miałam spojrzeć na niebo, a tam chmury, które szybko przepływały.
- Nie bój się tego, czego jesteś pewna co w tobie umieściłem.
- A jak masz wątpliwości, spójrz na swój brzuch.
- ……. – czyli na pieczęć – chmurkę.
- Wbrew pozorom masz oczy i uszy, a on jest ślepy, ale ma inne widzenie.
- Wiesz jaka byłaby moja decyzja, ale szkoda mi Piotra.
- A mi go nie szkoda za tego ( ps. Eduard Deisenhofer), skoro to odkryłaś.
- ?! Wow…. – już o tym zapomniałam.
- We śnie ktoś mnie dzisiaj zapytał… – Piotr pociera czoło.
- Czy ty jesteś tym kim jesteś ?
- We śnie! Ale pamiętałem co mam odpowiedzieć i powiedziałem
- Jam jest…. i obudziłem się, przestraszyłem się, że to pycha.
- Ja jestem tylko Piotr.
- Dobre sobie.
- Wiesz czym jest kożuch na mleku ?
- Zakrywa to co w środku.
- Niewielu lubi kożuch, ale mleko prawie wszyscy.
- Co to znaczy ?
- Hmm… Może to co przewidział Ojciec ? Odkryje imię twoje prawdziwe.
Wieczorem.
Piotr chodzi zmęczony z niedospania i z powodu problemów w firmie.
- Idę się pomodlić, bo wczoraj nie dałem rady, choć ktoś za 5 dwunasta pociągnął mnie za stopę, żebym się modlił.
- Nie gniewam się, w końcu jesteś człowiekiem.
- Też masz prawo być zmęczony.
- Jestem człowiekiem ?
- Jesteś człowiekiem.
- Widzisz jak brzmi to dumnie ?
- A gdybym chciał, żebyś został na zawsze ?
- ……. – Piotr się zawahał.
- Zostałbym, tylko zostaw mi tę niewiastę – … to niby do mnie.
- Musiałbym ją spytać.
- Chcesz zostać?
- ……. – no zamurowało mnie. W pierwszej chwili pomyślałam nie chcę, w drugiej, że jak trzeba to zostanę.
- Ja nie wiem… Spełnię twoją wolę Ojcze, a jak Ty chcesz ?
- Zdałeś egzamin.
- ……. – czy ja zdałam ? Nie mam pojęcia, ale wątpię.
23. 05. 18 r. Warszawa.
Na kawie.
- Homiel powiedział, że Edziu będzie w domu dopóki jest mama.
- Film obejrzał i się przeraził.
- Za życia samotna. Miał możliwość naprawy, więc naprawia. Poprosił o to.
- O ! To ciekawe, czyli zmarli oglądają podsumowanie swojego życia, plusy i minusy – pomyślałam.
- Czy u nas też tak będzie? – Piotr.
- To dotyczy ludzi.
- Czyli co ?
- Czyli dałem ci odpowiedź.
- Ale przecież jestem człowiekiem.
- Teraz tak.
- O ! To ciekawe, może nie–ludzie są inaczej oceniani ? – pomyślałam znowu.
Wieczorem.
- Ktoś mnie obgaduje, zobacz jakie mam czerwone uszy ! – Piotr pokazuje i rzeczywiście są czerwone na maksa.
- Ciekawe kto mnie tak obgaduje…
- Dumasz i dumasz, pewnie ty myślisz o sobie…
- …….. – roześmieliśmy się soczyście.
- Homiel, jaką dzisiaj dasz nam lekcję? – spytałam nieoczekiwanie.
- Ty to się umiesz zebrać z pytaniem ! Włosy mi stanęły dęba.
- ……. – śmiech.
- Dobra… Czas na mnie, idę zrobić egzorcyzmy. Idę zrobić swoją robotę – Piotr podniósł się ciężko.
- Robota ?
- A nie ?
- To misja.
- Dla mnie to zadanie, czyli robota.
I poszedł. Wrócił znacznie później niż zwykle.
- Ale miałem dzisiaj !
- Zacząłem się modlić i chyba znalazłem się tam ! – wskazał palcem na niebo.
- Ktoś mi podał kielich, napiłem się trochę i czułem, że przez moje gardło coś przepływa. Czułem Ojca obok, był też Chrystus…
- Ale tak na żywo ? Wyłonił się zza przesłony ? – dopytuję.
- Nie, nie zrozumiesz tego. To było tam ! – i znowu pokazuje palcem w górę.
- Zostawiłeś Mi kielich goryczy.
- Mam nadzieję, że zamienisz go w wino słodkie.
- Będziesz czynił tak jak Ja czynię, bo Ja jestem w tobie.
- Dostaniesz to, o co prosiłeś.
- To co odjąłem ci, to ci zwrócę.
- Powoli musisz pożegnać się ze swoim imieniem.
- ……. – zastygam, bo słowa brzmią bardzo poważnie.
- Ojciec mówił dziwnym językiem, ledwo zapamiętałem, tylko słuchałem. Nie jestem w stanie dokładnie powtórzyć.
- Po polsku ?
- Po polsku, ale dziwnie.
- Jak wyglądał ten kielich ?
- Szkło matowe, białe, złote obwódki na górze i na dole złote.
- Czy to przyjmujesz ? – pyta teraz.
- …….. – pytanie zaskoczyło Piotra.
- Przyjmuję.
Zapadliśmy w zadumę. Nie rozumiejąc do końca co się wydarzyło, zaczęliśmy oglądać TV. Jakaś grubawa babka dziwnie wystrojona zwróciła Piotra uwagę.
- Gruba, ale na pewno dobra.
- Czuj daną osobę, nie kieruj się wyglądem.
- ………
- Ciekawe co ta wizja z kielichem znaczy – podchwytuję możliwość, że odezwał się Ojciec.
- Jeśli twój mąż będzie fruwać nie myśl sobie, że będziesz tak sobie siedziała.
- Przywiązał cię linami i też będziesz fruwać.
- Gdzie ci będzie lepiej ?
- Więc co będę robić ?
- To co umiesz najlepiej i to co robisz teraz – czyli pisać.
- Czym był ten kielich … Ojcze ?
- Pan Bóg wlał Siebie w niego.
- …….. – spojrzeliśmy na siebie, bo czy tak dosłownie ?
- Poczułem jak leci przez gardło. Słodkie to to nie było – Piotr zdziwiony.
- Na słodkie nie zasługujesz.
- To, że walczysz teraz nie znaczy, że zostało ci zapomniane.
- To jak on ma wrócić do Ciebie mając taką przeszłość ? – pytam.
- To nie twój problem „twoja rozczochrana”.
- Ten kielich… Jakie to ma znaczenie na przyszłość ?
- Poczytaj co pisałaś – … wcześniej.
- Hmm….
- Usłyszałem…
- Kielich krwi Mojej.
Dopisane 05. 02. 2019 r.
Nie zastanawiałam się wcześniej nad znaczeniem kielicha. Oczy szerzej otworzyłam przeczytawszy adnotację w Biblii; „Puchar” lub „kielich” wina czy innego napoju upajającego jest obrazem przenośnym gniewu Bożego, często stosowanym u proroków.
Wydaje się, że nie tylko symbolem gniewu.
PSALM 16; 5 Pan częścią dziedzictwa i kielicha mego : To właśnie Ty mój los zabezpieczasz.
MT 20; 22 Odpowiadając Jezus rzekł: «Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?» Odpowiedzieli Mu: «Możemy». 23 On rzekł do nich: «Kielich mój pić będziecie.
ŁK 22; 40 Gdy przyszedł na miejsce, rzekł do nich: «Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie».4 A sam oddalił się od nich na odległość jakby rzutu kamieniem, upadł na kolana i modlił się 4 tymi słowami: «Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!»
J 18; 11 Na to rzekł Jezus do Piotra: «Schowaj miecz do pochwy. Czyż nie mam pić kielicha, który Mi podał Ojciec?»
Kielich to też symbol drogi życia (losu), jaką przygotował Ojciec.
- Zostawiłeś mi kielich goryczy – w którymś momencie odejście od Boga.
- Mam nadzieję, że zamienisz go w wino słodkie – i powrót do Boga.
- Czy to przyjmujesz ?
Nasze życie można często przyrównać do picia z kielicha. Gdy synowie Zebedeusza kłócili się o miejsce po prawicy i lewicy Jezusa, Pan zapytał ich, czy są w stanie żyć podobnie, jak On słowami: „Czy możecie pić z kielicha, z którego i ja piję?”. Moje życie jest tym, co piję. Mój kielich to mój los, udział w nim. Gdy piję gorzki napój – moje życie jest ciężkie, gdy piję słodycz – moje życie przeżywam w lekkości. Możemy żyć na sposób Chrystusa, lecz o naszym wywyższeniu czy poniżeniu decyduje sam Bóg.
Nam również zdarza się pić z Jezusowego kielicha. Przechodzić wraz z Nim i dobre i złe. Błogosławieństwo i posłuszeństwo, poczucie osamotnienia i lęk. I w naszym życiu są momenty, kiedy pijemy pełnymi haustami. Gdy czujemy, ze Pan nas wypełnia aż po brzegi! Wiara przecież ma być radością i przynosić radość jak dobre, wystałe wino! Chodzić z Jezusem do domów grzeszników, celników i nierządnic i przynosić im pociechę i właściwe Słowo. Lecz w pewnej chwili przychodzi kielich załamania. Uświadamiamy sobie, że ktoś za nas zapłacił a cena za to, byśmy żyli wiecznie jest bardzo wysoka. Że w życiu muszą nastąpić również i te chwile niepopularne i niewygodne, momenty, gdy to ja jestem tym, który musi iść dalej. Ktoś to przecież musi zrobić. Nie będzie nikogo innego. Nastanie taki ogród Getsemane, gdy każdy z nas weźmie do ręki kielich goryczy z prośbą, by nie musiał go wypić, „[n]ie moja, lecz Twoja wola niech się stanie”. Krzyż. Żółć zmieszana z winem lub ocet. Wino wzbogacone mirrą. Tyle zostało z uczty Baranka? Nie, nie chcę. To nie jest to upojenie, na które tak bardzo czekałem.
Prawdopodobnie nieczęsto zastanawiamy się nad tym, co to znaczy pić kielich Chrystusa. Że wiara znaczy przeżywanie tych gorzkich i słodkich chwil. Że od Boga nie mamy oczekiwać i przyjmować tylko tego, co dobre. Że przecież ten kielich goryczy podaje bądź odbiera nam właśnie Bóg, nikt inny. Gdy więc będziemy jutro spoglądać na kielich i pić z niego, pamiętajmy o tym. http://reformowani.org.pl/kazania/teksty/1151-kielich-goryczy