22. 11. 18 r. Warszawa.
Jedziemy do Szczecina. O czym rozmawiamy ? Oczywiście o pieczęciach i „ślubie”.
- Ojciec będzie zły na mnie za to, że ciągle coś kombinuję.
- Nie ma słowa zły, tylko karający.
- Sprawiedliwość należy do Mnie.
- … Jak zaczniemy przeciw woli Ojca działać to pokazał, że podniesie oceany. Zobaczyłem fale tsunami na półtora kilometra. A wczoraj Beata mi powiedziała, że ma koszmary. Widziała wielką falę, która zalewa całą ziemię, więc sama widzisz…. Nie ma wyboru.
- Patrząc na was obiektywnie z boku trzeba przyznać, że to jest niesamowite. Ty dostajesz informacje, a ona dodatkowo je potwierdza – kiwam głową będąc pod wrażeniem.
- Taki układ.
- A jak wiesz na układy nie ma rady. Przyzwyczajaj się.
- A czy ja muszę się na to godzić ? – pytam.
- Gdyby było tak jak chcesz, Chrystus by się nie poświęcił.
- Maryja musiała się zgodzić.
- …….. – te słowa szybko doprowadziły mnie do porządku.
Maryja od początku wiedziała o jaką stawkę chodzi i musiała to zaakceptować. Są ważniejsze sprawy niż własne ego, własna wygoda i w ogóle własne „ja”.
- W tym wypadku jak i ty, jak i on musicie zaprzeć się siebie.
- …….. – wzdycham, bo to naprawdę niezwykła i trudna sytuacja.
- Mija tydzień od pieczęci, co będzie za pół roku ?
- Ciekawe co będzie do końca roku.
- Na ten moment już się mocno związała. Nie walcz z tym – powiedział do mnie.
- Nawet nie ma sensu… – pomyślałam.
- Ojcze, podporządkowuję się tobie. Ja jestem aktorem, a Ty reżyserem.
- Pierwszoplanowym aktorem.
- A ty masz przy nim trwać – Ojciec zwraca się do mnie.
- Wiesz co znaczy trwać ?
- Trwasz przy łóżku kto chory jest, jesteś wbrew wszystkiemu.
- Hmm….
- Ciekawe co znaczy ten ślub… Jeśli ludzie wiwatowali, to chyba wiedzieli co się dzieje.
- Tak, oni wszyscy wiedzieli co się dzieje, tam było ich tysiące ! Cieszyli się, radość w nich była ogromna. Ja stałem, ten ktoś stał z boku jak ja, nic nie wiedział jak i ja, stał jak zahipnotyzowany. Oboje mieliśmy wyciągnięte palce, pojawiło się światło, smuga owinęła te palce, a ludzie ciągle wiwatowali, cieszyli się. Potem mój wzrok utknął na wielkich białych dzwonach, biły na przemian. I to był koniec wizji i znalazłem się w łóżku. Siedzę na łóżku i pytam sam siebie… Co to kurna było ?! Gdzie ja byłem ?! I potem moja głowa zaczęła sobie przypominać, po chwili zacząłem czuć na łopatce pieczęć, że coś tam faktycznie mam i że to nie jest „jakaś lipa” ! – Piotr przeżywał na nowo.
- Przypominam ci, że stałem w karocy białej jak ma królowa Elżbieta. Wszystko było białe i złote…
- Hmm… Spytaj się Ojca, przecież małżeństwo zawarte na siłę nie jest ważne – próbuję obrócić to w żart.
- … Pan Bóg się uśmiechnął i powiedział …
- Ty Mi o prawie mówisz ?
- Ja Jestem prawem.
- A jak można twojego męża inaczej złączyć ? Jak ? Powiedz mi.
- To jest niemożliwe normalnie w jego świadomości, więc zrobiło się to poza jego świadomością.
- Przepraszam, poza jego wolą, lecz w jego świadomości.
- On musi teraz wiedzieć, że ma do noszenia dwa.
- On by na to nigdy nie poszedł sam z własnej woli.
- Gdybym nawet go poprosił powiedziałby, że może w takim razie jutro.
- ……. – roześmiałam się. To prawda. Ale zaraz pomyślałam co znaczy do noszenia dwa ? W sumie ciągle nie wiemy z kim wziął ten ślub…
- Przecież wiesz, że jest niesubordynowanym żołnierzem.
- Przecież kazałem mu czekać, to zaatakował.
- Broniłem jaja, to je przeciął.
- Mówiłem nie zabijaj węża, zabił go.
- To sam pójdzie ?
- …….. – Piotr pobladł, a mi się śmiać chce. Po prostu Piotruś zawsze wie lepiej co ma robić.
Byłem w kościele i dostałem wizję. Jestem znowu na polu, w oddali widzę miasto i strumień idących w jego kierunku czarnych demonów. Wiem, że chcą oni zaatakować ludzi i więc zaczynam ich wybijać swoim mieczem. W jednej chwili zrobiłem się wielki i jednym ciosem przecinając ich w pół położyłem wszystkich, natychmiast zamienili się w popiół. Schodzę piętro niżej pod ziemię, przechodzę poziomy likwidując wszystkich po kolei, likwiduję też tę wielką postać z mackami na głowie. Dochodzę znowu do jaja i patrzę na nie wkurzony. Mam świadomość, że mogę go zniszczyć, ale nie wolno mi. Wtedy z góry z dziury wysuwa się wielki wąż i otwiera paszczę, mieczem ucinam mu głowę. Wracając do jaja zobaczyłem, że tak jak było ono wcześniej żyjące, tak stało się matowe i bez połysku, wiedziałem, że umiera. Zrozumiałem, że zabijając węża źle zrobiłem. Po cichu chciałem prysnąć, że to niby nie moje dzieło. Pojawiła się wielka biała ręka i nasunęła się na to jajo, napełniła go znowu życiem. Wtedy słyszę głos; - Nie wolno ci tego zrobić, stanie się wielkie nieszczęście. Mój miecz, którego miałem z boku chciał sam odlecieć, ledwo go zatrzymałem. Dali mi go, a teraz chcieli mi go zabrać. Chyba nie dojrzałem, żeby mieć miecz. http://osaczenie.pl/wp/2016/05/16/niezwykle-zdjecie/
- A ci ludzie, którzy wiwatowali…
- Byli świadomi.
- A co oni wiedzieli, że wiwatowali ?
- Moją radość.
- Ja się cieszyłem, a oni nie mogli tej radości się wyzbyć.
- Mi też przydałaby się taka nieświadomość – mówię pół serio, pół żartem.
- Mam ci kogoś załatwić ?
- Nie! Nie!… A mógłby się Jeszua odezwać ? – przyszło mi do głowy nagle i nie mam pojęcia dlaczego powiedziałam Jeszua, a nie Jezus.
- Słyszy cię.
- Ten, w którym żyjesz i ten, z którym żyjesz.
- ?! – … to takie … dziwne…
- Ja się pogubię zaraz… Chyba zacznę chlać… – Piotr pociera czoło, a jego słowa sprawiają, że ryknęłam śmiechem na cały głos. Nigdy alkoholu nie miał w ustach.
- Ten związek nie będzie długo trwał.
- Powiedziałeś do końca.
- Nie powiedziałem którego.
- ……. – ciągle się śmiałam. Piotr w swoim nieposłuszeństwie jest czasami taaaaki komiczny. Nie wierzę, aby i w Niebie się nie śmiano.
- Wygląda na to, że cokolwiek będzie się działo między wami, mam siedzieć cicho.
- Teraz pan Bóg mówi do ciebie…
- Pieczęć, którą oni mają i ty masz.
- Do czegoś was wszystkich obliguje.
- Ich do czystości, ciebie do wyrozumiałości.
- To związek bez kuszenia, związek do prowadzenia.
- To jest pomocna dłoń. Pamiętaj o tym.
- Dobrze, spróbuję.
- Moja radość wielka, że nie zostanie Moja Mała sama.
- Że wie w świadomości, że jest Piotr, a ty się nim podzielisz.
- Masz być rozumną istotą, bo cię Stwórca wybrał.
- Hmm…. – spoważniałam.
- Czyli byłeś w Niebie… A nie powinno być tak, że razem wpadamy do Nieba ?
- To Ja dawałem ślub i Ja stanowię prawo.
Zapadła cisza. Trawiliśmy to w sobie kilkanaście minut, aż Piotr znowu zaczął jęczeć…
- Ale po co to wszystko… ! No nie rozumiem…
- A może Ja tęsknię tak bardzo i chcę z tobą być ?
- Może żyć bez ciebie nie mogę ?
- ……. – zaniemówiliśmy. Piotr się rozpłakał za kierownicą, łzy po jego policzkach kap, kap…
- Ale to niemożliwe…!
- Mały, Ja tęsknię za tobą, więc nie porzucaj Mnie.
- … Kocham cię – jęknął cicho.
- ……… – dreszcze mnie przeszły… Niesamowita rozmowa…
Wieczorem.
Piotr pracował przy komputerze. W pewnym momencie wstaje gwałtownie…
- Ojciec kazał mi zadzwonić do Beaty. To niemożliwe, żebym ja tak to wszystko słyszał !
- Powiadam ci… Ci rozumni też by tak chcieli.
- Czuj się wybrany.
- No wiem Ojcze.
- Czujesz się szczęśliwy ?
- Noooo…. , a muszę dzwonić ?
- Potrzebuje Mnie, dlatego potrzebuje ciebie, bo nie wie co słyszy.
I to jest problem. Czasami Beata mówi takie rzeczy, iż od razu wiem z jakiego źródła to pochodzi. Na pewno nie niebiańskiego. Jednak słowa, które przekazała pół godziny później… od Ojca na pewno pochodzą.
- Nie chcę już dłużej czekać.
- Zbyt wiele wieków czekałem i teraz stanie się co ma się stać.
Dopisane 31. 07. 2019 r.
- Zbyt wiele wieków czekałem i teraz stanie się co ma się stać.
Adam A. zobaczył łysiejącego mężczyznę, nad którym unosi się symbol przypominający wszystkowidzące oko Boga (Oko Opatrzności). Jego rola nie jest dokładnie znana, ale w 2019 roku zrobi on coś, co odmieni los wielu Polaków. To nie będzie polityk ani żaden celebryta, tylko zwykły człowiek będący w posiadaniu niezwykłej wiedzy.
O ile wiemy w II połowie tego roku Ojciec ma pokazać, że to nie będą puste słowa.