27. 10. 18 r. Szczecina.
Wstajemy o piątej rano i wyjeżdżamy do Szczecina. Piotr proponuje mi bardzo poranną kawę, gdyż myśl, że to mnie uszczęśliwi.
- Musisz mieć większe zaufanie do mężusia.
- Ja ci tego nie proponuję.
- No co Ty tatko !
- Dla ciebie Panie Ojcze.
Wiedziałam, że to będzie udana podróż. Właściwie jeszcze dobrze nie ruszyliśmy, a już rozmawialiśmy. Przygotowałam sobie zeszyt, dwa długopisy i jedziemy. Rozmawiamy o różnych sprawach…
- Już nie wcinam się do NIP, robię co mi Bóg każe.
- Obyś zawsze robił co ci każę.
- Ojcze, jesteś zły na mnie ?
- Oczekujesz pucharu ?
- Nie, ale potrzebuję na pensje jak na zbawienie.
- Nie porównuj pensji do zbawienia.
- Tak się mówi potocznie.
- Podzwoń po klientach, pytaj. Co to !? Ciągle Ja ?
- Pomóż Ojcze.
- A prosiłeś ?
- Proszę cię Ojcze.
- To słabo prosisz.
- Ty też proś – Piotr mnie szturcha łokciem i ponagla.
- Do końca cwaniak.
- …….. – zapisuję słowo w słowo i wyję ze śmiechu.
Rozmowa się zawiesiła, więc czytam na głos kolejnego maila mając na nadzieję, że dostanę odpowiedź…
- Zostaw Piotra, jest zmęczony.
- To powiedz mi bezpośrednio, mam tu ucho – nastawiam mocno. Ryzykuję tymi słowami i mam cichą nadzieję, że jednak z Homielem rozmawiamy.
- Ta godzina jeszcze nie wybiła.
- A wybije ?
- Wybije.
- ……. – spoważniałam.
- Ojcze, czy ludzie się cieszą jak to czytają ?
- Ja się cieszę.
- Masz wielu cichych zwolenników i szkoda, że tylko tyle. Ale dobre i to.
- ……..
- Ojciec kazał mi wczoraj spakować krzyż.
- I dobrze, w Szczecinie też musisz robić egzorcyzmy.
- Powiedział…
- Weź swoje podparcie.
- … Bo przecież „pastorał” nie pamiętasz – dodał teraz.
- Pan Bóg wszystko pamięta, z Nim się nie wygra – Piotr westchnął.
- I całe szczęście.
- …….
- Pamiętasz tą wizję jak anioł wyciąga 5 palców i mówi teraz my się będziemy nim cieszyć ? To w przyszłym roku wypada.
- Pracuję przy swoim biurku, przewracam się i upadam na podłogę, mdleję. Schodzą z góry 4 białe postacie, biorą mojego ducha, którego zanoszą przed oblicze Boga i stawiają u Jego nóg. Widziałem palec, który zbliżał się do tego ducha. Widzę, że Bóg wstrzymuje się z dotknięciem mnie palcem. Cofam się i wracam do biura, widzę jak wielki anioł pojawia się w biurze i staje koło ciała, wyciąga rękę w stronę moich pracowników, którzy się zbiegli kiedy upadłem i pokazuje 5 palców. Mówi; - Pięć lat będziecie się nim jeszcze cieszyć, potem my będziemy się nim cieszyć. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/06/26/okaleczasz-siebie-okaleczasz-mnie
- Co znaczy, że teraz my będziemy się cieszyć ? – lekko się zdenerwowałam.
- To co powiedziałem.
- Zabieracie go ?
- A była fala ?
- Ooook. To będziecie się cieszyć na fali, czy po fali ?
- Ty ! Detektyw !
- ……. – uśmiecham się.
Pytam tak pokrętnie, bo boję się spytać wprost. Wizja pokazująca Piotra na fali i lądującego na brzegu daje wskazówkę, że będzie ciągle żył. „Będziemy się nim cieszyć” nie musi oznaczać, że umrze.
- Co ja będę pisać, gdy go zabiorą ?… – przychodzi mi na myśl.
- Cieszymy się z twojej twórczości.
Tak jak Ojciec mi nakazał, ślęczę nad ostateczną wersją Zmartwychwstania i brakuje mi kilku istotnych informacji. Pytałam Piotra już tak wiele razy, a on ciągle nie wie i Ojciec też milczy.
- Już nie wiem kogo pytać, czy faryzeusze bali się, że wykradną ciało ?
- Jeśli nie wiesz kogo prosić, to po co pytasz ?
- No racja… Ojcze, to proszę Cię…
- A czy ty byś się nie bała konkurencji ?
- Czyli postawili straż ?
- A jakie ma to znaczenie ?
- No ma… Bo jeśli się bali, to faktycznie mogli postawić straż przed grotą.
- Byli i nie byli.
- Nie byli, kiedy było zmartwychwstanie.
- ????!!!! – prawdziwe objawienie, bo w takim razie Mateusz…
MT 28; 1 Po upływie szabatu, o świcie pierwszego dnia tygodnia przyszła Maria Magdalena i druga Maria obejrzeć grób. 2 A oto powstało wielkie trzęsienie ziemi. Albowiem anioł Pański zstąpił z nieba, podszedł, odsunął kamień i usiadł na nim. 3 Postać jego jaśniała jak błyskawica, a szaty jego były białe jak śnieg. 4 Ze strachu przed nim zadrżeli strażnicy i stali się jakby umarli.
- Dlaczego Mateusz ubarwił historię ?
- Sama mówiłaś, że kiedy pisałaś o cygance ludzie się śmieli.
- Już wiesz dlaczego ubarwił.
- Gdybyś pisała poważnie, czytałoby niewielu.
- Masz coraz większe audytorium.
- Pan Bóg jest nieziemski, niesamowity, że głowie się nie mieści ! – Piotr cały zachwycony.
- Dobrze, że nie w pale.
- ……. – wybuchłam śmiechem, bo ostatnio pisałam o tym na blogu, ale zanim to zrobiłam bardzo długo się zastanawiałam, czy napisać.
- Dlaczego płaczesz ? – pyta Piotr. - Dziękowałam Ojcu, że kocha. - No co ty! Kocha cię tak bardzo, że w pale się nie mieści ! - Ty to masz porównanie ! - ……. – śmiałam się przez łzy. Oby się to nigdy nie skończyło, te nasze rozmowy… http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/10/16/na-koniec-czasow/
- Wziąłeś krzyż ?
- Wziąłem.
- Wiem, że wziąłeś.
- Nie wziąłeś go po to, żebyś miał.
- Rób to, co od ciebie oczekuję.
- ……..
- Pamiętam jak kuli mi miecz – Piotr dawno temu miał cykl wizji i przekazów, w których wykuwano dla niego miecz.
- Przechodzisz kwarantannę, jesteś w izolacji. - Niedługo dobiegnie końca. - Twój miecz został wykuty i nabiera świętości. http://osaczenie.pl/wp/2016/04/22/ziarno-i-miecz/
- A ja dostałam w dwie sekundy – to było tak dawno, a pamiętam jakby było wczoraj.
Raptem w mojej prawej dłoni pojawia się miecz. Unoszę go do góry i widzę, jak wali w niego z góry strumień światła. Przez moją głowę przemyka myśl, że miecz jest wyjątkowo piękny i krystalicznie czysty. Kojarzy mi się z obrazem, gdzie archanioł Michał trzyma taki sam miecz w swojej dłoni. Kiedy miecz zostaje naświetlony nie zastanawiając się odcinam po prostu rękę, która jest już czarna i oblepiona przez robale. Robię to szybko i zdecydowanie. To ją ratuje. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/11/2005-rok/
- Ola jest z tych, co stoją z tyłu w pełnym uzbrojeniu.
- Eee, tak nie jest – zawstydziłam się.
- Co ty możesz wiedzieć córko.
- Twoje sądzenie po migrenie jest słabe.
- ……. – uśmiecham się i faktycznie jeszcze nie doszłam do siebie w pełni.
- Mogę sobie pozwolić na protekcjonizm.
Wyjechaliśmy z autostrady i skręciliśmy na drogę ku Szczecinowi. Trasa prowadzi też prosto nad morze.
- Pojedźmy nad morze, kupimy sobie gofra – Piotr wpadł na genialny pomysł po czterech godzinach jazdy.
- Fajnego masz męża. Chyba nie żałujesz ?
- Nie.
- Sam bym się przebrał w twoje ciuchy.
- Jak Bóg będzie chciał, to mnie weźmie w każdej chwili. Żadna kamizelka kuloodporna nie pomoże.
- Zaraz się rozpłaczę z radości, że się tak przeobrażasz.
- Bo tak jest Ojcze.
- Jeśli tak jest, to po co chcesz odkładać pieniądze ?
- Nie chcę.
- Widzę co masz w głowie.
- … Nie da rady… – szepnął… Pewnie miał na myśli, że nie da rady niczego ukryć.
Jedziemy już piątą godzinę…
- Tyłek mnie już boli – Piotr narzeka.
- To już wiek Piotr.
- Chcesz powiedzieć, że jestem stary ?
- To twoje pośladki, ty nie jesteś.
- Czy nie lepiej byłoby, gdyby ludzie żyli dłużej ? – chwytam okazje na pytanie.
- Wierz Mi, że Stwórcę twoje teorie nie interesują.
- …….. – roześmiałam się.
- To jak Henoch mógł żyć 360 lat ?
- Nie narzekał na pośladki.
Dojechaliśmy do Szczecina, pojechaliśmy na rynek po podstawowe zakupy. Szła dziewczyna w bardzo krótkiej spódniczce i miała dość mocne… grube mówiąc wprost nogi.
- Ma za krótką spódniczkę – Piotr ledwo spojrzał już ocenia.
- To powiedz jej.
- Ale jesteś…
- Bo mówisz bez składu i ładu – czyli nie oceniaj.
Wieczorem.
Piotr telefonicznie rozmawiał z Beatą i chciał w pewnym momencie upewnić się, czy ona faktycznie rozmawia z Ojcem.
- Powiedz, czy byli strażnicy pod grotą ?
- Ojciec mówi…
- Byli, ale nie do końca.
- ???!!!
- A to ci dopiero !!! Rozmawia z Ojcem na pewno ! – opowiada mi tuż po, będąc naprawdę pod wrażeniem.
Tak nie było…
Dopisane 03. 07. 2019 r.
- A prosiłeś ?