08. 09.18 r. Ustroń.
Fatalna pogoda dzisiaj, więc zamiast w góry to jedziemy do Wadowic. Jedziemy prawie w ciszy, ale wkrótce tę ciszę przerywa Ojciec …
- Jak film wczorajszy ?
- Ciężki – mówię otwarcie. Ciągle o nim myślę i być może dlatego padło to pytanie.
- Czy kochając Chrystusa nie powinna kochać drugiego człowieka ?
- Właśnie !
A właśnie myślałam o tym jak to możliwe, że zakonnica, przełożona wszystkich zakonnic była tak okrutna i czyniła okrutnie w imię miłości do Kościoła i do Boga ? Im bardziej była surowa, tym bardziej wydawało się jej, że jest bliżej Nieba. Choć to tylko film i niby fikcja, to jednak ten błąd powtarza także w realnym życiu.
- Ojcze, wytłumacz proszę… W tym filmie zakonnice brały normalny ślub z Jezusem. O co chodzi z tymi ślubami? Czy one muszą ? To nie jest dla mnie… normalne – na końcu się zająknęłam.
- Czy jesteś oddana Chrystusowi ?
- Tak.
- Czy jesteś oddana Piotrowi ?
- No wiadomo…
- Czy trzeba być zaślubionym, żeby być oddanym ?
- Nie.
Oczy mi się otworzyły z zachwytu. Zadając pytania Ojciec zmusza mnie do myślenia, a kiedy sama myślę, to i sama wyciągam wnioski.
W Wadowicach zdecydowaliśmy się na godzinny obchód w muzeum Karola Wojtyły. Krótka recenzja; wspaniale urządzone i zorganizowane miejsce. Obejrzeliśmy tam między innymi dokładną replikę księgi, która zamknęła się podczas pogrzebu. Patrząc na nią zastanawiałam się jak to możliwe, że tak ciężka księga mogła się sama zamknąć.
- Dlaczego Jezus na zdjęciu ma oczy zamknięte? - Pokazał mi, że kiedy umierają ludzie, to zamyka im się oczy, a potem zobaczyłem księgę, którą zamknęła się podczas pogrzebu Jan Pawła II… Zamknięcie oczu to jak zamknięcie pewnej drogi… http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/03/26/u-was-szczescie-u-nas-wszystko-zaplanowane/
09. 09. 18 r. Warszawa.
Wracamy do Warszawy. I nawet się z tego cieszę.
- To muzeum mnie dobiło. Strasznie się tam zmęczyłem, wyeksploatowałem emocjonalnie. Papież jest taki doskonały, najlepszy uczeń i w ogóle, a ja taka miernota… Bóg chyba się pomylił… – Piotr zaczyna.
- To co zrobisz, aby się zmienić ?
- Smakowały ci te naleśniczki ?
- Wiesz co znaczy umiar ?
- ……. – uśmiałam się teraz.
Piotr na śniadaniu w hotelu napasł się za miesiąc, bo zawsze ma ekonomiczne wytłumaczenie; zapłacone to trzeba korzystać. Teraz się ledwo rusza.
- Dziękuję ci Ojcze za ten wyjazd, był świetny.
- A ja dziękuję ci Homiel, że nie musiałem w Oświęcimiu płacić 100 złotych.
- Nie można płacić za swoje miejsce pracy.
- ???!!! – Piotrowi mina zrzedła.
- Dziękuję ci za to.
- Za co jeszcze ?
- Za wszystko.
- …… – bał się już odezwać.
- Co w tym muzeum jest takiego, że ja autentycznie poczułam się duchowo najedzona dosłownie „po pachy” ?
- Mówiłaś, że Pan Bóg ma swoje biuro w Częstochowie…
- … To tam ma swój oddział.
Roześmiałam się, ponieważ będąc w klasztorze w Częstochowie faktycznie powiedziałam do Piotra, że energia Boga jest tu wszechobecna i bardzo mocna. To tak jakby miał tutaj swoją centralę, swoje główne biuro w Polsce, w którym przesiaduje, pracuje, zawiaduje, kontroluje. Powiedziałam obrazowo, aby do biznesowej głowy Piotra łatwiej to dotarło.
- Czy ta książka mogła się tak sama zamknąć ?
- Oczywiście, że mogła. To zależy od siły wiatru.
- Ale nie w tym momencie i nie w tym miejscu.
- Jego droga się skończyła.
- Pan Bóg ją zamknął.
- Czułaś powiew w Kazimierzu ?
- Taaaak – pytanie mnie zaskoczyło.
W kaplicy, za każdym razem kiedy tylko jesteśmy w Kazimierskim klasztorze, przy ołtarzu czujemy bardzo silny powiew wiatru. Wbrew temu co mówił Piotr, który zawsze był pewny, że to znak od Ojca, ja sobie tłumaczyłam, że to tylko przeciąg.
- Przecież trzeba ci dać jakoś znak, że jesteśmy.
- ……. – wzruszyłam się.