03. 07. 18 r. Warszawa.
Dzisiaj kawa, cieszę się z umiarem. A może znowu czegoś się dowiem… ?
- Ojciec powiedział wczoraj, że da mi więcej możliwości.
- Nooo… – trudno mi sobie to wyobrazić, ponieważ znam jego możliwości obecne, więc… strach się bać.
- Ale ja jestem nieodpowiedzialny !
- Przynajmniej jesteś szczery – śmieję się.
- Ucz się.
- Nawet cuda powinny być mądre.
- Hmm…. To prawda – kiwam głową.
Zadzwonił z firmy telefon. Piotr szybko przeskoczył na tryb biznesowy i już tak został przez kolejne 10 minut. Rozmawialiśmy o sprawach firmowych i Marcinie oczywiście, gdy w pewnym momencie Piotr się zatrzymał i lekko żachnął…
- Ale… Homiel !
- …….. – widocznie Homiel po cichu wtrącił się do naszej rozmowy.
- Jeśli to Homiel.
- Przyszedł ten, któremu buty nie jestem godzien wiązać.
- ?! – teraz nie wiedziałam, czy w ogóle się odzywać.
- ………
- … Jeśli będziesz miał taaakie możliwości to zrób coś, żeby się od Polski odczepili – żartuję.
- Czy mogę zrobić ? – Piotr pyta Ojca.
- Twoja wola.
- ?!
- Powiedzmy przez chwilę, że jest wieczór i poszedłem spać, a ty wziąłeś szkatułkę czary mary.
- … ale Ojciec powiedział ! – Piotr zdumiony – Twoja wola !?
- Nie bądź naiwny… – mówię.
- Zrobisz jedynie tyle, na co ci Ojciec pozwoli. Ciebie to trzeba trzymać pod kontrolą szczególnie.
- Nie dość, że wpływowa to i mądra.
- Wywołuje u Mnie poczucie dużej radości.
- Jeżeli byśmy przyporządkowali do zaprzęgu konnego to woźnicą nie jesteś ty, ale twoja żona.
Wieczorem. Siedzimy i rozmawiamy o porannej rozmowie.
- Już wiesz co znaczy, przyjdzie po Mnie lepszy nauczyciel ?
- Ktoś inny cię przejmuje. Prawdziwy nauczyciel – pokazał obrazek stojący na parapecie. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/08/10/pamietaj-ze-na-tym-swiecie-nic-nie-trwa-wiecznie/
- Zobaczę cię kiedyś ?
- Już widziałeś.
- Piękny byłeś. Jak pomnik.
- Nie mów tak, bo wpadnę w samozachwyt.
- A wpadniesz ?
- Wpadnę.
- ………
- Ten świat, który znasz powoli będzie odchodził dla ciebie.
- Nie będę się wygłupiać ?
- Możesz, ale nie będziesz chciał.
- Nie będziesz, bo zrozumiesz.
Siedzimy w zamyśleniu.
- Nie jesteśmy sami, dwaj wielcy aniołowie tam są – palcem wskazuje na prawy kąt w pokoju.
- Mogą dać znać, że są ?
- Ja ich widzę – Piotr się cieszy.
- Ale ja nie widzę – jestem rozżalona.
- Jakoś to przeżyjemy.
- Ale ci przygadali – Piotr się śmieje.
- A po co są ? – pytam.
- Będziemy do końca.
- Hmm… A może to ci co mają pomóc przejść przez tunel ?
- Może… – … Piotr się zamyślił.
- Potrzebujesz ochrony ? – pytam.
- Nie o ochronę chodzi.
- Mogę spytać po co jesteście ?
- Ty wiesz.
- A wiesz ? – pytam Piotra, bo nic mi nie mówił.
- Czekają. Stoją jak wartownicy ze spuszczonymi głowami.
05. 07. 18 r. Szczecin.
Mieliśmy jechać do Szczecina pociągiem. Mieliśmy wykupione bilety, zamówioną taksówkę.
- Homiel mi mówi, że mamy jechać autem.
- Really ? – ucieszyłam się. Jeśli On tak mówi to znaczy, że z pociągiem coś będzie nie tak – p.s. później sprawdziliśmy, że pociąg miał awarię klimatyzacji.
Przepakowaliśmy się szybko i wyruszyliśmy samochodem. Cieszyliśmy się jak dzieci. Jeszcze z miasta nie wyjechaliśmy, kiedy Piotr…
- Czuję mojego tatę, chyba jest teraz obok.
- Twój tata dostąpił olbrzymiej łaski.
- Gdyby wrócił do domu, dom pachniałby wszechobecnym rozkładającym się ciałem.
- Wielkie cierpienie. Spodziewałbyś się nie jednego pogrzebu, a dwóch.
- Wow… Pan Bóg jest niesamowity… Pewnie moja mama odeszłaby po nim…
Stan zdrowia Edzia przed jego śmiercią wskazywał jednoznacznie, że faktycznie miał raka żołądka. Większość życia narzekał na żołądek.
- A ja ?
- Nie jesteś z tego świata, więc funeral nie będzie.
- Jak to nie będzie pogrzebu ?
- Nie możesz.
- To co napiszą w dokumentach ? – Piotr pragmatycznie.
- A jak ten Szwab odszedł ?
- ?! – … ale nas zaskoczył Ojciec, aż śmiać się zaczęliśmy. Pan Deisenhofer spłonął, wyparował i ma napisane jako zaginiony.
Pod koniec stycznia 1945 roku natomiast wydano mu rozkaz udania się do Arnswalde (Choszczno) na Pomorzu Zachodnim w celu przejęcia dowodzenia nad złożoną z ochotników łotewskich, 15 Dywizją Grenadierów SS (1-wsza łotewska). W drogę na Pomorze wyruszył samochodem, ale w trakcie podróży jego wóz został zaatakowany przez sowiecki samolot szturmowy. W ataku zginęli wszyscy pasażerowie. Oprócz samego Deisenhofera zginął również jego kierowca i adiutant. Ponieważ do dnia dzisiejszego nie ma „namacalnych” dowodów jego śmierci, a jego szczątki nie zostały odnalezione jest on klasyfikowany jako zaginiony w akcji 26 stycznia 1945 roku, a nie poległy w walce.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/07/12/kosciol-jest-dla-wszystkich/
- Nikt nie zrozumie.
- To mi nie wypłacą z ubezpieczenia – teraz ja myślę pragmatycznie.
- Nie będziesz tym zainteresowana.
- ………
- Czyż wasze życie nie jest szokowe ?
- Ja jestem prowodyrem tej jazdy.
- Chcesz nam coś przekazać ? – …. bo zapisuję non stop każde słowo.
- A co bez przerwy robisz ?
- Ojcze, Unia atakuje ciągle Polskę. Nie damy rady się przed tym uchronić.
- Ty naprawdę nie masz pojęcia kto prowadzi to auto.
Zastanowiło mnie to zdanie. Nie jestem pewna, czy chodzi o to, że Ojciec prowadzi, czy że Piotr prowadzi i nie zna swoich możliwości.
- Pan Bóg chce chyba, żebym to ja się tym zajął.
- Jak to dobrze, że znasz Moje myśli.
- Więcej czujesz, niż rozumiesz.
- Ale…. – chciałam się wtrącić, że Piotr niewiele może. Może się tylko modlić…
- Chodzi o to, żeby on uwierzył.
- Kiedy uwierzy będziemy mieli eksplozję.
- To ty nie wierzysz ?! – byłam ciężko zdziwiona.
- Ostatnio zajęty jestem.
- Chyba swoją urodą.
- …….. – wybuchnęliśmy śmiechem.
Mija trochę czasu. Przypomniałam sobie mój dzisiejszy sen.
- Śnił mi się dom moich rodziców. Rozpadał się na części, to znaczy wielkie płyty tego domu się odchylały jak w domku dla lalek. Złączenia domu były klamrami i one zaczęły pękać. Dziwne…. Ma nadzieję, że tam się nic nie stanie…
- Kiedy twój tata spalił obrazki umarł chrześcijańsko.
- To jest ten moment. I na ten moment nic nie zmienisz.
- Wow….
- Wyobraź sobie wasze rodzinne spotkania i tego, któremu imię przywróciłem naprawdę. - Wyobrażasz sobie jak je kotleta ? - Wyobrażasz sobie, że rozmawia z twoim tatą, który obrazki świętych palił, bo to tylko papier ? - Który nic nie rozumie ? Szczęka mi opadła. Bóg naprawdę widzi wszystko ! Może rok temu, może dwa, nie pamiętam dokładnie, mój tata chwalił się, że robił porządki w ogródku. Powiedział zdanie, które nas zmroziło. Spalił obrazki świętych, bo były mu niepotrzebne. Oboje z Piotrem krzyknęliśmy wtedy… www.rozmowyzniebem.pl/wp/2019/01/16/nie-boj-sie-prawdy/
Mam wrażenie, że musiało to Ojca zaboleć… Nie chodzi o spalenie obrazków jako takich, ale deklarację, która za tym się kryje. Jeśli wierzysz naprawdę, nigdy byś tego nie zrobił.
Piotr znowu zaczyna rozmyślać o Marcinie.
- Kompletnie nie przejmuj się firmą.
- Ale Marcin atakuje.
- Kim jest Marcin ?
- Stać go płacić zaliczki, wadia, wydzwania do klientów i nas oczernia…
- Stać go i nie stać.
- Gdyby on wiedział u kogo pracował, nigdy by tego nie zrobił.
- ……..
- Wczoraj się nie modliłem.
- Twoje ostatnie modlitwy są takie, że powinieneś się nazywać Inżynier Zawodny – p.s. z filmu „Czterdziestolatek”.
- Weź swój pastorał.
Włączyłam radio, a tam piosenka „Planety szaleją”. Od razu przypomniałam sobie…
- Wiesz co mówi mi teraz Homiel? - Szał niebieskich ciał.… nuci mi tę piosenkę. Wzruszyłam ramionami nie rozumiejąc związku. Co chcesz przez to powiedzieć Homiel? - Przyszłość. ? Posłuchaj refrenu piosenki. Nie było innego wyjścia jak tylko znaleźć tekst piosenki w; A planety szaleją, szaleją, szaleją i śmieją się, śmieją się, śmieją. A planety szaleją, szaleją, szaleją i śmieją się, śmieją się, śmieją. Www.rozmowyzniebem.pl/wp/2017/08/24/jestem-aniolem-prowadzenia-a-nie-aniolem-zwiastowania/
- Dlaczego tak wszystko komplikujecie ? Zamiast powiedzieć konkretnie, a nie symbolami, metaforycznie – pytam Homiela.
- Nie ty ustalasz warunki gry.
- Nie będziesz ustalać Nam nowy plan zagospodarowania.
- ……… – śmiech.
- Ojcze, to jest trudne do uwierzenia, że jestem tym…. – Piotr się zaciął. Nie był w stanie wypowiedzieć swojego prawdziwego imienia.
- Mi też trudno w to uwierzyć.
- Nooo… Naprawdę ?
- No i jesteś.
- Mam ci to napisać ?
- Gdyby nie On, byłoby źle w Polsce.
- Nie daję mu czynienia sprawiedliwości, bo byłaby okrutna.
- Nie widzę tu grama litości na tymi, co czynią źle.
- Więc zostaw Marcina.
- Zachłysnął się i to zachłyśnięcie może być śmiertelne.