27. 05. 18 r. Warszawa.
Dzień w dzień wstaję o 6.00 i dzisiaj w niedzielę chciałam to sobie odespać, ale oczywiście się nie udało, bo Piotr wparował z samiutkiego rana do pokoju szukając sennika.
- Miałem sen ! Zobaczyłem odpływ w morzu. Fala cofnęła się daleko w głąb morza i zobaczyłem piękny piasek, muszle… Ciągnąłem cię za rękę, żeby zobaczyć jak daleko cofnęła się ta fala, a ty szłaś jak kłoda! Pokazywałem ci… Zobacz ja tu pięknie, a ty w dupie to miałaś prawie ! – był oburzony.
- Ponieważ poszliśmy za daleko cofnąłem się z powrotem. Co to może znaczyć ?
- Na moje oko różnie – śmieję się. Piotr wszystko bierze na poważnie i jeszcze mi wleje, że byłam jak kłoda !
- Może cofnięcie fali przed wielkim tsunami ? Albo może faktycznie tylko cofnięcie się fali i zobaczenie pięknego piasku… Nie wiem – wzruszam ramionami, nie chciało mi się myśleć tak z rana.
- No to ja też nie wiem.
- Jeśli chcesz zrozumieć wszystko, musisz zrozumieć siebie.
- Wiosną tego roku dowiesz się znacznie więcej.
- A ty będziesz tylko pisać i pisać.
- Pan Bóg odsłoni ci pewne tajemnice.
- Aaaa… Teraz rozumiesz ?! – … że ja na to nie wpadłam !
- Teraz rozumiesz? Faktycznie morze zakrywa, a kiedy jest odpływ to odkrywa. Czyli odkryjesz jakieś tajemnice ! – byłam pod wrażeniem prostoty tej wizji.
- Ale dlaczego byłaś tak obojętna ? Jakbyś nie rozumiała ?
- Bo za duża nas przepaść dzieli. Ty widzisz, słyszysz i ty zobaczysz te tajemnice, nie ja.
- Mały musi swoje korzenie poodtykać. On to zrozumie w mig.
- A ja ? – pomyślałam i żal mi się zrobiło.
- Musisz zrozumieć, że tylko widzisz wierzchołek góry, a reszta skryta jest pod wodą.
- …….
- Piotr, kiedy zobaczysz będziesz pewny kim jesteś ?
- Tak.
- I będziesz wiedział co robić ?
- ……. – Piotr spojrzał na mnie szukając pomocy…
- Wiosna już jest i trwa do 21 czerwca, a już mamy zaraz czerwiec – Piotr zwraca uwagę.
- Ja już się nie wdaję w te wyliczanki. Właśnie piszę na blogu o październiku i widzę, że wiele miało być w październiku, a było w miarę spokojnie, więc już taka pewna nie jestem niczego.
- ………. – zamyśliłam się jak trudno wbić się prawidłowo w datowanie.
Mam wrażenie, że to zabawa kotka w myszkę, kiedy my jesteśmy czegoś pewni, to nic się nie dzieje. A kiedy tylko przestajemy liczyć, dzieje się mnóstwo. Jakby ktoś chciał pokazać kto tu rządzi naprawdę…
- Dlaczego październik nie wypalił ?
- Może dla ciebie…
- Ktoś przesunął. Znasz powiedzenie co się odwlecze, to nie uciecze ?
- Hmm…. – dlaczego mam nieodparte wrażenie, że była to dla mnie zrobione specjalnie jako nauka, a właściwie nauczka…
- To nauczka ?
- Sama już wiesz.
- Niczego nie możemy być pewni, a przede wszystkim dat. Więc nie nastawiaj się na wiosnę, będzie co będzie. Wolę być zaskoczona niż rozczarowana – mówię do Piotra.
- Racja, racja… Dziękuję za pióro, tak przy okazji.
- Nie wysilaj się.
- ……… – buchnęliśmy śmiechem.
Poszliśmy na film „Han Solo”. Wyszliśmy w połowie, a może wcześniej, bo nie wiem ile on w sumie trwał.
- Nie wiedziałem, że tak można mózg wypalić – odezwał się Homiel.
- Tak dobrze aktorom płacą, dlaczego nie grali ?
- ……. – zaczęłam się śmiać, bo faktycznie, beznadziejna gra aktorska, wszystko było beznadziejne.
- Nie mogłeś nas uprzedzić ? 70 zł poszło w dym !
- Dobrze, że poszliście. Piotr miał kontakt.
- Taaaak ?
- Wyłączyłem się z tego filmu. Zobaczyłem jak Ojciec wyciąga mnie do innego świata, porozmawialiśmy sobie… – zawstydził się.
- A o czym ?
- A nie powiem.
- To niesprawiedliwe. A bez tego filmu nie dałoby rady ?
- Co by było, gdyby było w październiku ?
- …….. – uśmiecham się. Co by było, czyli „gdybanie” nie jest naszą mocną stroną. „Nie znasz dnia ani godziny”… to czysta prawda.
Mt 25, 13: „Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny.”
Wieczorem. Podano w TVP informacje, że zaczęły się powroty z Wielkiej Brytanii. Nastawiłam uszy…
- Częścią podnoszenia Polski jest czyszczenie jej. - Burzą się ci najbardziej, którzy mają najwięcej za pazurami. - I tak musi być i tak będzie. - Czy PIS odpuści ? - Nie odpuści, bo Ja nie odpuszczę. - To ma być czysty kraj i będzie taką oazą na tej pustyni. - Powroty to się dopiero zaczną do tego kraju. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/10/22/dla-chwaly-ojca-zapanuje-swiatlosc-na-swiecie/
- Czy to jest to o czym Ojcze mówiłeś ?
- Tak naprawdę powroty się jeszcze nie zaczęły. Zaczną.
- Hmm… – ciekawe dlaczego…
Piotr poszedł „na” egzorcyzmy. Po powrocie opowiada…
- Modliłem się; módl się za nami, którzy się do ciebie uciekamy… i słyszę głos Maryi ! – … robi zdziwione oczy.
- Nieustająco się modlę… powiedziała.
- Miałeś rację, dlatego Mnie nie ma.
- ???!!! Rozumiesz coś z tego ?
- ……. – szukam w głowie… ! Pytałam dlaczego Sigmund w Niebie nie widział Maryi !
- Dlaczego Richard Sigmund, kiedy był w Niebie to nie widział Maryi ? - A widział Mnie ? … Ojciec pokazał mi, że Maryja nieustająco modli się w swojej świątyni, dlatego nie widział jej. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/11/13/stanie-sie-swiatlo/
- Pan Bóg powiedział, że muszę zrobić następny krok, że muszę odprawiać różaniec… A wiesz ile to będzie trwało ?!!!!
- …….. – zaczęłam się śmiać, bo miał taką minę, jakby szedł na rwanie zęba bez znieczulenia.
Dopisane 10. 02. 2019 r.
Pisząc na blogu dzisiaj, nie wiem o czy będę pisać jutro. Po prostu co dwa dni przewracam kolejną kartkę w swoim dzienniku i dopiero wtedy wiem, o czym będzie. Dlatego jestem dzisiaj bardzo zaskoczona.
- Pan Bóg odsłoni ci pewne tajemnice – wizja z morzem, które odsłania tajemnice mocno mną potrząsnęła. Wczoraj, czyli zanim o niej przeczytałam, dostałam wiadomość od znajomego;
Wygląda na to, że nie przypadkowo otrzymałam tą wiadomość akurat wczoraj, więc oczywiście pytam co to znaczy …
- To co było ukryte, wypłynęło.
- Przed II wojną światową też pokazał się krzyż, na niebie…
Tyle na dzisiaj mogę powiedzieć, ale wrócę do tego w odpowiednim czasie.
Dzisiaj ewidentnie wiem co miały znaczyć słowa…
-Twój dziennik to ostatnie zadanie tutaj. -Musisz pisać, ale nie spiesz się. -Pisząc ten dziennik mam wrażenie, że on już się skończył, że nie ma już nic ciekawego - ja na to. -Mylisz się, dopiero się zacznie. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/07/08/353/
Musisz pisać, ale nie spiesz się – zwłoka w pisaniu na tym blogu wynosi na dzień dzisiejszy około 7 miesięcy. Widać jednak, że tak miało właśnie być. Myślę, że to też dowód dla nas, że to wszystko dzieje się naprawdę. Wiele informacji podanych wcześniej sprawdza się na naszych oczach i wiele sytuacji jest kompatybilnych z tym, co przeżywają czytający ten blog. Na przykład dzisiejszy mail…
Ojciec jest naprawdę… niesamowity. Brakuje słów…