24. 05. 18 r. Warszawa.
Piotr miał dzisiaj ważne spotkanie biznesowe, spotkał się ze swoją konkurencją i to było dobre spotkanie. Wiele sobie wyjaśnili i zrozumieli, że każdy działa nie dla pieniędzy, a na tyle, żeby przetrwać i po prostu żyć.
Na kawie wspominaliśmy czas, gdy jego firma była na skraju bankructwa, więc żeby przetrwała przelałam mu wszystkie zarobione w mojej firmie pieniądze.
- Dzięki Bogu, że tyle zarabiałaś w pewnym momencie, że mogłaś mi pomóc – Piotr całkowicie szczerze.
- Teraz wiem, że to dosłownie dzięki Bogu – kiwam głową.
Rzeczywiście tak było. Miałam krótki okres w swojej działalności, że czego się nie dotknęłam to wszystko wychodziło super, gdzie u innych było bardzo nie super. U mnie telefony się urywały, a u konkurencji milczały. Już wtedy mnie zastanowiło, że dzieje się coś dziwnego, a jeszcze nie rozmawialiśmy z Homielem. Odkładałam zarobione pieniądze „do kupki”, czyli na konto i lubiłam czasami tam zaglądać zdziwiona nie wierząc co widzą moje oczy. Nigdy, przenigdy nie wierzyłam, że będę miała aż tyle.
- Jak ci przelewałam ostatnie pieniądze, to płakałam – przyznałam szczerze.
- Oddam ci w odpowiednim czasie tyle, że nie będziesz mogła uwierzyć.
- ?!
- Za to co uczyniłaś, to samo będzie uczynione.
- Jak przyjdzie czas pozbawię cię świadomości, bo zasłużyłaś sobie na to, więc łez nie będzie w tobie nigdy.
- Będę miała Alzheimera ! – pomyślałam od razu.
Alzheimera dostanę i wszystko zapomnę ! Nawet nie będę wiedzieć, kiedy Piotra zabraknie. Nie będzie łez, nie będzie pamięci… przyszło mi do głowy i wpadłam w panikę.
- Zrozumiałem tego faceta z konkurencji – Piotr zmienia temat.
- Nie może mi pomóc, bo sam będzie miał problemy, a ma więcej ludzi na stanie niż ja.
- ……. – słucham i widzę w nim dzisiaj wielkie zrozumienie i miłosierdzie do drugiego człowieka. Jeszcze niedawno tak łatwo by mu nie przepuścił.
- Dobrym człowiekiem jest Piotruś, prawda Homiel ?
- Udał nam się skubaniec.
- …….. – wybuchnęliśmy śmiechem.
Zamyśliliśmy się po chwili oboje nad niesamowitością Ojca… Faktycznie nic nie dzieje się bez przyczyny…
- Jeśli Ojcze stworzyłeś świat, wszechświat, a byłeś już… to gdzie byłeś ? Gdzie Twój dom ?
- Wkrótce się dowiesz.
- Nie jestem godny.
- Nie ty o tym decydujesz.
- Ola, z Ojcem nie ma żartów, trzeba siedzieć cicho i robić swoje – zwraca się do mnie.
- To pierwsze mądre zdanie, które powiedziałeś.
- …….. – roześmialiśmy się.
- Czy Jezusowi też Ojciec dał kielich jak tobie ? Bo wielu ludzi myśli, że Jego słowa to tylko metafora – próbuję się dowiedzieć o kielichu nieco więcej.
- Nie zagłębiaj się, bo zaczniesz zmieniać historię.
- A zmieniałam do tej pory ? – przestraszyłam się.
- Dlatego cię koryguję.
- Uff…. – ulżyło mi.
- Ojciec mówił wczoraj tak, że tylko mogłem słuchać z rozdziawioną miną – Piotr znowu zrobił rozdziawioną minę na samo wspomnienie.
- Ze zrozumieniem.
- Hmm…. Może Bóg to kosmita jednak ? – ryzykuję.
- Kto według ciebie jest kosmitą ?
- Kto lata w kosmosie ?
- Kto stworzył kosmos ?
- To każdy jest kosmitą.
- ???!!!
- Niebo to przystanek.
- Taaaak ? To znaczy, że opisywane tam miasta, domy, ulice to tylko iluzja ? – drążę dalej.
- To jest przez jakiś czas.
- A potem co ?
- Potem do celu.
- To jaki to cel ?
- …….. – cisza.
- Ponoć ja pracuję w bibliotece….
- W nad-bibliotece.
- ………
- Skomplikowane to wszystko. Może ta fala się zacznie… nie wiadomo kiedy ? Już Jezus mówił, że wróci wkrótce, a mija 2 tys lat – myślę głośno.
- Tak, u Nich czas to pojęcie względne – Piotr kiwa głową.
- Fala to nie jest pojęcie względne.
- Fala jest konkretnie osadzona w czasie.
- Tak jak i twoje serce było osadzone w konkretnym czasie.
- Na drugi dzień już byś nie żył.
- ……. – zmroziło mnie samo przypomnienie.
Znowu znak. Piotr nie przywiązuje do tego wagi, ale takie informacje w mojej głowie zapadają na bardzo długo. Dlatego widząc receptę od razu przypomniałam sobie o tym kardiologu. Piotr był jak w amoku, więc ja przejęłam stery i kazałam mu natychmiast do niego zadzwonić. Nie jutro, nie za godzinę, ale teraz, na korytarzu przychodni. Na szczęście odebrał i chciał nas przyjąć w środę, ale uparłam się, że przyjedziemy jeszcze dzisiaj. Pojechaliśmy do Szpitala Wolskiego, bo tam akurat miał dyżur. Piotr ledwo wdrapał się na drugie piętro. Ja usiadłam na korytarzu, a Piotr wszedł do gabinetu. Ponieważ drzwi były nieszczelne mogłam słyszeć o czym rozmawiali. A rozmawiali o pracy, życiu, Piotr opisał jak się czuje… rozmawiali jak dobrzy znajomi. W pewnej chwili drzwi się otwierają i wychodzi kardiolog na korytarz. Mija mnie nie zwracając uwagi i zatrzymuje się metr dalej. Dzwoni. - Szykujcie miejsce u siebie, bo ja nie mam. Mam tu człowieka, który w każdej chwili może zejść. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/06/29/nie-mogles-odejsc-teraz-bo-wiazemy-z-toba-wielkie-plany/
- To ja się uparłam, aby pójść do szpitala w poniedziałek. Kilka godzin później już byś nie żył !
- Więc wszystko zawdzięczasz Fionie.
- Fiona ? – śmieję się. Żona Shreka ?
- Ojcze, dlaczego tak wszystko działo się na ostatnią chwilę ?
- Pomyśl jakie były emocje i są nadal.
- Chwile dramaturgi mają swój cel.
- Jaki ?
- Nie dajesz 15 kotletów, tylko 14.
- ……. – roześmiałam się. To czysta prawda. Te mocne przeżycia dały mi tak w tyłek, że teraz bardzo pilnuję Piotra pod względem odżywiania.
- Macie swój funclub aniołów. Wielu was słucha i to jest też klub wesołości.
- Uczą się na nas ?
- Patrzą, słuchają, śmieją.
- ……..
- Ciekawe… Czy inni ludzie też tak się modlą jak ja, że wymieniają gacki po imieniu ?
- Nie sądzę, wielu się boi.
- Daj im spokój.
- Po to masz hełm, miecz, stary jeszcze mundur (p. s. zbroję), abyś działał za dwóch.
- Rozumiem…
- ……. – a ja zaczęłam się zastanawiać co znaczy „stary jeszcze mundur”… Dlaczego stary ? I dlaczego jeszcze ?
Dopisane 06. 02. 2019 r.
- Niebo to przystanek – jeśli chodzi o budowę Nieba wiedza chrześcijańska jest bardzo okrojona i skąpa. Według hebrajskich starych ksiąg mamy kilka poziomów Nieba, a dokładnie jest ich siedem. Tak twierdzi sam Henoch, którego Kościół Katolicki (w zależności co jego z nauk pasuje) akceptuje, a czasami nie akceptuje. Jednak w Nowym Testamencie, a dokładnie w 2 liście do Koryntian jest coś zaskakującego;
2 Znam człowieka w Chrystusie, który przed czternastu laty – czy w ciele – nie wiem, czy poza ciałem – też nie wiem, Bóg to wie – został porwany aż do trzeciego nieba (chodzi o apostoła św. Piotra). 3 I wiem, że ten człowiek – czy w ciele, nie wiem, czy poza ciałem, Bóg to wie – 4 został porwany do raju i słyszał tajemne słowa, których się nie godzi człowiekowi powtarzać.
Biblia mówi; wąskie są drzwi, niewielu przez nie przejdzie. Ale pytanie przejdzie… dokąd ? Oglądam sporadycznie film dokumentalny o człowieku rozmawiającym ze zmarłymi; Medium z Manhattanu. https://www.youtube.com/watch?v=CcRa4yN-UOo. Są ludzie obdarzeni autentycznym darem widzenia i rozmawiania ze zmarłymi i tak było od zawsze. Analizując co mówią zastanawiające jak wielu ludzi przechodzi do Nieba, a przecież drzwi są wąskie… Nasz Edziu, dobry człowiek, ale niezbyt wierzący też trafił do Nieba. Jeśli nie było mu trudno trafić do Nieba, to po co mu jeszcze dodatkowo jakieś wąskie drzwi? Przecież jest już w Niebie. Otóż… To jest przez jakiś czas. Pytam się dzisiaj….
- Do którego nieba prowadzą wąskie drzwi ?
- Do właściwego.
- Czy ludzie mogą wejść do siódmego Nieba ?
- Nie.
- A dokąd mogą wejść ?
- To zależy dokąd mają bilety.
Roześmiałam się oczywiście, ponieważ najwidoczniej zdradzić Ojciec tego nie chce. Ważne, że jest więcej niż jeden poziom Nieba. Skąd w ludowych powiedzeniach pojawiło się i takie…. Czuję się jak w siódmym niebie ?
Co naprawdę znaczą „wąskie drzwi” i co znaczy , że to przystanek i przez jakiś czas opiszę za kilka miesięcy. Nie jest to aż tak skomplikowane jakby się wydawało.