31. 03. 18 r. Szczecin.
Jesteśmy u Krysi przygotowując się na święta. Ja siedzę w kuchni, Piotr siedzi w salonie i rozbawia towarzystwo, które na chwilę nawiedziło ten dom. W pewnym momencie przychodzi do kuchni…
- Zobacz co mam. Ptak uderzył w szybę i teraz ledwo żyje. Nie ruszał się. Wziąłem go do ręki, pochuchałem i żyje – podstawia mi pod nos złączone dłonie, w których ledwo, ledwo widać łepek małego ptaszka.
Myślałam, że wróble są małe, ale ten nie tylko był mniejszy od wróbla, ale i z kolorową główką. Nigdy takiego wcześniej nie widziałam. Wyglądał prześlicznie. W pierwszym odruchu już sięgałam po telefon, aby zrobić zdjęcie, ale spojrzałam na swoje ręce upaprane mąką i zrezygnowałam. Później bardzo tego żałowałam.
Piotr trzymał przez dłuższą chwilę ptaszka w swoich dłoniach, ciągle chuchał i dmuchał, aż uznał, że ptak może już żyć samodzielnie. Otworzył drzwi do ogrodu i go wypuścił. Ptak usiadł na ogrodzeniu metr dalej i nie chciał odlecieć. Siedział i siedział, patrzyli sobie długo w oczy, aż w końcu odleciał.
Wieczorem.
Piotr przeczytał w Kurierze Szczecińskim nekrolog, który go postawił na nogi.
- O Boże! To on powiedział, że nie może mi dwói wlepić, bo chroni mnie Bóg.
- Nie zdałem egzaminu. Profesor (mechanika okrętowa) kazał mi przyjść na poprawkę ustną, ale znowu się nie nauczyłem. Profesor wziął do ręki pióro i chciał mi wpisać do indeksu dwóję…. i tak wisiał nad tym indeksem z piórem w ręku, co przystawia do kartki pióro, to od razu cofa i tak kilka razy. W końcu odłożył pióro i powiedział; Ma pan szczęście, Bóg pana chroni. Pomyślałem, że zgłupiał. Kazał mi przyjść jeszcze raz, a kiedy przyszedłem nawet mnie nie odpytał, tylko wpisał 3. Do tej pory nie wiem dlaczego tak zrobił. http://osaczenie.pl/wp/2016/04/15/ma-pan-szczescie-bog-pana-chroni/
- Po co ja to widzę ?
- Tylko po to, żebyś się z nim pożegnał.
- A ten ptak ?
- To prezent dla ciebie.
- Ptak ? – spytał zdziwiony i rozczarowany. Nie wiem… może spodziewał się garnca złota…
Ponieważ zdecydowanie nie był to wróbel i nie wiedzieliśmy co to za ptak zaczęliśmy sprawdzać w internecie. W końcu znaleźliśmy odpowiedź…. szczygieł.
Dlaczego Ojciec przysłał szczygła? Czytając informacje w Wikipedii Piotr krzyknął nagle…
- Ja pier…. !!! W chrześcijaństwie szczygieł bywa przedstawiany w związku z męką Jezusa. Wiąże się to z jego preferencjami pokarmowymi w kierunku ostów, których kolce są z w symbolice kolei związane z koroną cierniową… – https://pl.wikipedia.org/wiki/Szczygieł
- ???!!!
- Dzisiaj Wielkanoc… to dlatego szczygieł, a nie wróbel uderzył w okno – nie mogłam uwierzyć, że Ojciec wpadł na tak niezwykły pomysł.
- ……. – Piotr milczał zszokowany.
Ptak ten, według świętego Izydora z Sewilli ma bowiem symbolizować mękę i śmierć Chrystusową. Ale także dobrą nowinę – jego późniejsze zmartwychwstanie. Dlaczego szczygieł? Dawniej wierzono bowiem, iż ptaki te żywią się cierniami ostów, do złudzenia przypominającymi ciernistą koronę, która spoczęła na głowię Jezusa. Co więcej, wg średniowiecznych legend ptak ten, miał wyjmować z głowy konającego Chrystusa ciernie, a kontakt z jego krwią sprawił, iż jego dziób na stale zabarwił się na czerwono.
- Dziękuję ci Ojcze za to – wykrztusiłam i bardzo, bardzo żałowałam, że nie zrobiłam zdjęcia.
- Wiesz ile musiałem się namęczyć, żebyś to przeczytał ?
- Dostałeś prezent.
- Panie Boże dziękuję ci – Piotr się ocknął.
- To Ja ci dziękuję za piękne słowa jakie powiedziałeś do Mojego Syna.
- A co powiedziałeś ? – pytam, bo najwidoczniej czegoś nie wiem.
- W kościele podczas święcenia jedzenia powiedziałem…
- Wracaj do ludzi, wszyscy cię potrzebują. Odpowiedział mi…
- Jesteś Mi bratem.
- Aaaa… Ciebie to nie można nawet na minutę puścić, bo zawsze coś się dzieje… – czuję się zazdrosna.
- Z tym ptakiem było niesamowite. Uderzył w szybę, ale tylko ja to zauważyłem. Nikt nie zwrócił uwagi. On tak grzecznie siedział mi w ręku, poprawiłem mu nóżki, skrzydła, siedział i się patrzył, długo nie chciał odlatywać… Natychmiast go schowałem w dłoniach, aby kot go nie zjadł. Był na początku nieprzytomny, nie ruszał się.
- I uzdrowiłeś go.
- To prezent dla mnie.
- Dla was. Stanowicie jedność.
- Tak uderzył w szybę, że powiedziałem do Ojca zabierz mi życie za niego.
- Zgłupiał ! – pomyślałam. Jego życzenia się sprawdzają, musi uważać o co prosi…
- Przekuję twoją deklarację, lecz nie przyjmuję twojego życia. Będzie potrzebne innym.
- Ale jak mam to zrobić?
- Uzbroję cię w Siebie.
- …….
- Piękny prezent Ojcze, jeszcze raz dziękuję ci.
- Te znaki co się dzieją, dzieją się naprawdę.
- Przyjmij je wszystkie spokojnie.
- Ojciec mówi przyjmij, ale to jest do nas – Piotr tłumaczy.
- Jesteś bardzo potrzebna – do mnie.
- Żebyś prowadziła tego, któremu w głowie będzie się kręcić.
- ……… – zamyśliłam się…
Kręcić w głowie… Jak przypuszczam ma to odniesienie do „beczki śmiechu”, którą nam zapowiadają. Będzie się tak dużo działo, że nie będzie wiedział co się dzieje. Kręcić się w głowie może od nadmiaru wrażeń… jest takie powiedzenie…
- Pan Bóg dał ci odpowiedź, skąd ludzie wiedzą o imionach aniołów, czy demonów. Pokazał mi jak wybiera z każdego pokolenia kilku ludzi i przekazuje wiedzę. Stąd się to wzięło.
- ……. – rozdziawiłam buzię. Rzeczywiście pytałam o to wcześniej skąd ludzie znają imiona, pełno ich w różnych źródłach, głównie hebrajskich.
- To Ja ci nadałem imię, które masz.
- To jest twoje ostatnie zadanie.
- I nie bój się tego autoryzować.
- ……. – zaczęłam się lekko nerwowo śmiać. Wczoraj, czy przedwczoraj leżąc już w łóżku myślałam sobie, że kiedy wydam książkę nigdy, przenigdy nie podam swoich prawdziwych danych. Pół nocy kombinowałam co zrobię i jak zrobię, żeby się nie ujawnić.
- Każdy z tych, który pisał, a pisał prawdę z imienia pisał. Nikt z tym się nie krył.
- Gdy przyjdzie pora powiesz kim, kto jest i nie bój się tego.
- ……. – słabo mi się zrobiło. Kiedy miała wyjść książka, planowałam zakopać się głęboko na Antarktydzie…
- Ojcze, szczygieł był przepiękny.
- To najładniejszy okaz, jaki udało mi się ściągnąć.
Widząc, że tak chętnie Ojciec rozmawia z nami teraz i że dzisiaj święta, odważyłam się spytać…
- Dlaczego Ojcze Magdaleny nie było na ostatniej wieczerzy ?
- Nie zaproszono jej.
- ????!!! Dlaczego ?
- Nie mogła być.
- ……. – znowu chciałam spytać dlaczego, ale zestrachałam się, że zaraz dostanę po uszach.
- Nie dlatego, że nie chciała.
- Dlatego, że Chrystus jej nie pozwolił.
- Dlaczego? – pomyślałam.
- Maryi też nie było. Była z Maryją – czyli z Marią Magdaleną.
- A mogę spytać o coś jeszcze ?
- Przecież przetrwał.
- ??? – … chodziło mi jeszcze raz o krzyż, na którym umarł Jezus, czy przetrwał, czy nie. Ojciec czyta w moich myślach i nawet tego nie kryje. Nie nadążam pytać, a już odpowiada.
- Patrz na symbol, nie na drzewiec.
- Czy twój krzyż jest nieprawdziwy ?
- Nie zastanawiaj się nad historią, bo zgubisz istotę.
- Ojcze, niesamowity jesteś.
- Już to mówiłeś. Myślisz, że mnie kupisz tym?
- ……. – roześmieliśmy się.
- Czy to zdanie…
-Ta śmierć i zmartwychwstanie teraz da początek czemuś wielkiemu. -Skoro ci to mówię, więc wiesz co to oznacza. -Oznacza ni mniej, ni więcej, że zaczynamy. -Wszystko się wypełniło, wszystko zostało ustawione, by się zaczęło... http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/11/21/patrzcie-na-znaki/
- … to jest ten szczygieł ?
- Bingo.
- Ojciec mówi jak człowiek ! – Piotr się śmieje.
Siedzimy w zupełnej ciszy, już późna godzina, delektujemy się rozmową i całym dniem…
- Widzę tutaj z 30 aniołów, stoją wzdłuż ściany – i pokazuje mi ręką w stronę okna, a sam się nieco skulił chyba przestraszony.
- Wiesz co mówią ?…
- Czy jesteś gotowy na Nas? Bo My gotowi jesteśmy.
- Kim jesteście ?
- Aniołami światła. Chcesz Nas zobaczyć ?
- ……. – Piotr kiwnął tylko głową.
- Co będziemy robić ?
- Będziemy oświetlać, a ty będziesz mówić gdzie. Oczekuj znaków.
- Zrobić zdjęcie ? To coś da ? – pytam.
- Jeszcze nie.
- ?! – czyli może kiedyś…
- Ciekawe co to się zacznie – Piotr był zamyślony.
- Teraz to wszystkiego można się spodziewać – mówię analizując dzisiejszy dzień.
- Czy jesteś w stanie Mi zaufać ?
- Tak.
- Jeśli tak, to dlaczego trwożysz się córko ?
- Boimy się nieznanego – wtrąca się Piotr.
- Ty się boisz ?! Ty, który wypędzasz sfory diabłów, ty się boisz ?!
- Po to masz Mnie.
- …….
- Co ty na to ? – Piotr pyta mnie przestraszony jeszcze bardziej.
- Na co ?
- Na słowa Ojca.
- Ale które ?
- Wszystkie.
- Przyjdzie pora, że nie będzie czasu na analizę słów.
- Ojcze, ale powiedziałeś sąd, a potem płyń. Nie rozumiem tego.
- Nie musisz. Ty graj w piłkę, Ja gwiżdżę – czyli Piotr to zawodnik, a Ojciec to sędzia.
- Ojcze, a co z tą chorą dziewczyną ? Są szanse ? – pytam.
- Zadajesz Mi niewłaściwe pytania. Po tylu latach wymagam więcej.
- ……
- Ojcze, ale mi dałeś prezent – Piotr nie może jeszcze dojść do siebie.
- Prezentów dla was mam bez liku. A ty mała tylko Mi pisz.
- Długo będziesz to przeżywał ?
- Trochę.
- To chodź już.
Była już 23.30, czas na egzorcyzmy.
Dopisane 13. 12. 2018 r.
- Maryi też nie było. Była z Maryją – odpowiedź „dlaczego?” w końcu otrzymałam, choć łatwo uzyskać jej nie było. Wszelkie teorie znane z książki „Kod da Vinci” Dona Browna są nieprawdziwe. Jeszcze jedno… Maria Magdalena to tak naprawdę Maria z Magdali, a mówiąc ściślej… Mariham z Magdali.