02. 02. 18 r. Szczecin.
Wieczorem oglądamy TV i konflikt Polska;Izrael ciąg dalszy. W pewnym momencie słuchając tego polityka myślę nawet, że może rzeczywiście Polska idzie za ostro. Prezydent Andrzej Duda powinien zawetować nowelizację ustawy o IPN. Inaczej popsujemy stosunki z najważniejszym partnerem czyli Stanami Zjednoczonymi – w piątek w TVN24 powiedział Bogdan Borusewicz. Wicemarszałek Senatu dodał, że niezrozumiałe dla niego jest, że kierownictwo PiS zdecydowało się „iść na zderzenie”.
- Czy wiesz, że ta ustawa bije w zło na świecie, które chce się oczyścić ?
- ????!!!!
- Czy nie walczyłbyś o prawdę ?
- Czy gdybyś był jak ten (p.s. Borusewicz) sprzeciwiłbyś się NIP ?
- Nigdy ! – Piotr stanowczo, a mi ulżyło, że Polska idzie w dobrym kierunku i za tym stoi Ojciec, a Ojciec nigdy się nie myli.
- …….
- Homiel mi pokazał drogi, które się łączą w pewnym momencie…
- PIS nie może przegrać ?
- Nie PIS. My nie możemy przegrać.
- Hmm….
Jak się tak głębiej zastanowić… To jest coś nieprawdopodobnego. Oczywiste jest dla mnie od dawna, że Niebo wpływa na życie pojedynczego człowieka, a teraz widzę gołym okiem jak wpływa na całe narody.
Piotr miał ciekawą wizję. Był w domu u teściowej, w którym mieszkaliśmy kilkanaście lat i gdzie wszystko się zaczęło. Dom stał na polu. Na tym samym polu zobaczył samolot, do którego ludzie ubrani w skafandry ładowali nowoczesną broń. Piotr wyszedł z domu i chciał się temu przyjrzeć. Ludzie w skafandrach go zauważyli i chcieli pochwycić. Piotr uciekł do domu, a ja podałam mu broń. Jakiś pistolet. Piotr spojrzał na to i zrozumiał, że nie da rady z taką bronią ich pokonać. Rozpostarł więc ręce, uniósł się nad ziemię, wytworzył ogromną energię i uderzył nią w tych ludzi, którzy akurat podjechali pod dom maluchem.
- Ty to masz wizje ! – przewracam oczami, bo oczekuje ode mnie wyjaśnienia, a czuję się na to za głupia.
- Hmm… Wynika z tego, że to ty jesteś bronią i ty masz uwierzyć w swoje możliwości – tyle przychodzi mi do głowy.
- A dlaczego maluchem ?
- Cofniecie się w przeszłość. Nadchodzą starzy wrogowie, gacki.
- Aaaa… – na to bym nie wpadła, a Piotr się zmartwił.
- Ciekawa ta wizja, odrzuciłem broń i sam się stałem bronią.
- Budzi się skowronek.
- Twoim problemem jest wiara w swoje możliwości.
- Pokazał mi jak temu kolosowi, co śpi u Ojca przykładają budzik do ucha.
- Budzisz się.
- Zamiast cieszyć się, że odzyskasz stare to się martwisz ?
- Hmm… Co to będzie… – Piotr się zamyślił.
- Nie wiadomo, ale wiadomo, że chyba musimy przyjechać za 2 tygodnie.
- Spiesz się waść, później nie będziesz miał czasu.
- A potem co ? Koniec ? – pytam.
- Nie patrz na swoją wygodę córko.
- ……. – serce mi zadrgało, bo jednak to z Ojcem cały czas rozmawiamy.
- Macie się oddać, bo potem to Ja was zabiorę.
- Potem się nie dacie.
- Dlaczego nie damy ?
- Będziecie dla Mnie, nie dla ludzi.
- To Ojciec… – Piotr szepcze odkrywczo, a mi ręce opadły, że dopiero teraz to odkrył.
03. 02. 18 r. Szczecin.
W Szczecinie zajęci jesteśmy rodziną, zakupami, gadkami-szmatkami, naprawami, sprawami bieżącymi. Czasami wieczorem udaje nam się co nie co pomyśleć więcej.
- Pan Bóg ma swoje jakieś plany, ale my też mamy swoje plany – Piotr mówi jakby do siebie, a ja patrzą na niego nie wierząc co słyszę. Wystarczy, że zachłyśnie się normalnym życiem, a już wszystko potrafi zapomnieć.
- Myślisz, że nasze plany są podobne do siebie ? – pyta mnie.
- ……. – nie odpowiadam, bo ciągle nie wierzę co słyszę.
- Chyba nie, bo słyszę jak ktoś się śmieje…. Takim niskim głosem…
- Jeśli się nie pokrywają, to cóż ten biedny Ojciec zrobi ?
- …….
- To co uważa.
05. 02. 18 r. Warszawa.
Nasz pociąg odchodzi o 4 w nocy. Piotr nie chce się spóźnić więc na dworcu jesteśmy już 40 minut przed odjazdem. W holu stoimy sami, prawie sami, bo w rogu stoi 50 – letni mężczyzna z tobołkiem. Przygląda nam się uważnie i w końcu podchodzi.
- Czy mogę państwa o coś spytać ?
- ……. – Piotr prawie na niego warknął, żeby się odczepił.
- Proszę – uśmiechnęłam się, by dodać mu odwagi. Poczułam w tym człowieku szczerość i samotność.
- Czy możecie państwo dać mi trochę pieniędzy na jedzenie ? Mam teraz pod górkę…
- Nie mamy ! – warknął Piotr.
- ……. – spojrzałam na niego ciężkim wzrokiem i bezsilnie.
- A może chce pan kanapki ? – spytałam z nadzieją.
- Ooo tak ! – ucieszył się bez cienia udawania.
Wyciągnęłam z torby zwinięte kanapki i mu je wręczyłam. Mężczyzna podziękował, oddalił się i w kącie zjadł je zachłannie. Obserwowałam go ukradkiem…
- On naprawdę jest głodny, dam mu jeszcze…
- Nie dawaj ! Na pewno oszukuje.
- ……. – zawahałam się.
Mężczyzna zjadł, posprzątał okruchy i oddalił się spokojnie w ciemną noc. Żal mi się go zrobiło. Nadjechał nasz pociąg i rozsiedliśmy się wygodnie na naszych miejscach w openspace pierwszej klasy.
- Mylisz się co do niego – zaczynam.
- Może i tak.
- Może faktycznie ma teraz gorzej? Ty masz co jeść, a sam wiesz jak łatwo stracić wszystko, zajmą ci konta, wyrzucą z domu i leżysz na ulicy.
- … Nie mogę uwierzyć jak ten system działa – Piotr przyznał mi rację po chwili.
- Dlatego przegrywasz.
I już wiedzieliśmy, że była to kolejna lekcja. Kompletnie niespodziewana. Na dworcu, o 3.30 nad ranem, w pustym holu. Piotrowi słabo się zrobiło.
- Bo był za dobrze ubrany, dlatego nie dałem mu pieniędzy – zaczyna się tłumaczyć.
- Ty jesteś bardzo dobrze ubrany, a nie masz nic.
- Zrobisz krok do tyłu, a będziesz głodny.
- Wow… – zaniemówiliśmy.
- Noż kurna mać ! Tydzień zacząłem fatalnie i to o 3 w nocy ! – Piotr nie wytrzymał wściekły sam na siebie.
- Mam pełno czekolad, mogłem mu dać.
- Nie martw się, tych prób będzie sporo.
- Na tyle Nam zależy, że będziemy ci podsyłać jeszcze.
- Nie dawaj tym, którzy mają.
- Dawaj tym, których nawet nie stać pomyśleć – kupił 10 czekolad marabu i rozdał kilka w rodzinie, a każdego z osobna stać na czekoladę.
- Naprawdę jestem dupkiem.
- Gdybyś dał mu tę czekoladę, to by była najlepsza czekolada w jego życiu.
- Zaraz strzelę sobie w łeb, dupek jestem.
- Lekcja skończona.
Gdybyśmy nie byli już w pociągu, to pewnie Piotr zacząłby tego człowieka szukać, a tak było już za późno.
- Dbasz o rodzinę i chwała ci za to.
- Dbaj o innych, a będziesz miał większą chwałę.
Piotr nie odzywał się całą drogę. Lekcja życia? Raczej kolejna.