07. 12. 17 r. Warszawa.
Końcówka roku jak co roku dla firmy jest napięta do granic możliwości. Dzisiaj dochodzi jeszcze do tego dużo słabsza niż zwykle kondycja Piotra.
- Dzisiaj byłem w kościele i mówię Ojcu … Mam takie problemy, jestem taki zmęczony, mam w dupie te wszystkie sądy z NIP … Ojcze przepraszam, że tak mówię, ale nie mam siły już … Ojcze zajmij się tym proszę … I wiesz co powiedział ?
- Nieważne, czy to będzie za dzień, za miesiąc, za rok, za 10 lat.
- Ważne, że będzie jak Ja chcę.
- Hmm…
- Dodatkowo słyszę gacka. Pojawia się, gdy zaczynam się modlić. Wtedy słyszę w uszach przeciągły gwizd, narastający świst … Oooo, nawet teraz mówi … – Piotr się zawahał …
- Giń! Ty skurwysynu…
- … Ojcze, zajmij się tym, bo nie daję rady…
Ciężko było patrzeć jak bardzo jest zmęczony psychicznie i fizycznie.
Wieczorem nie chcę dręczyć go pytaniami, więc dla oddechu robimy sobie seans filmowy i kończymy oglądać serial „Narcos” o prawdopodobnie największym handlarzu narkotyków wszechczasów.
- Dlaczego mu się udawało tak długo przetrwać ? – pytam sama siebie zdziwiona.
- Co mu się udało ? Żył w piekle.
- Zabić drugiego człowieka to już piekło.
- Ale dlaczego tak długo ?
- Na dobro trzeba czekać.
- Escobar jest na dole ?
- A gdzie może być ?
08. 12. 17 r. Warszawa.
Jakoś tak się ułożył nam dzień, że wyjechaliśmy na kawę zbyt wcześniej, nasza kawiarnia była jeszcze zamknięta.
- Po co się tak spieszysz ? – pyta „chyba Homiel”, bo oczywiście Piotr jechał na czerwonym.
- Gdzieś musisz poczekać.
- ……. – uśmiecham się. Teraz faktycznie musimy gdzieś poczekać zanim otworzą.
Pół godziny później.
- Miałem w kościele super rozmowę z Ojcem, była taka ojcowska.
- Po ojcowsku – poprawił „chyba Homiel”.
- Żaliłem Mu się, że tak ciężko i że Szydło usunęli ze stanowiska, że wszystko … – machnął ręką zrezygnowany.
- Powiedział …
- Pamiętaj, że jestem bliżej ciebie niż myślisz.
- Nie twoja, a Moja wola się dzieje.
- Ty nie widzisz, co się dzieje za drzwiami.
- ……. – opowiada już przy kawie.
- Ciągle widzę tego rogatego, ma rogi jak kozioł.
- Przyzwolenie Ojca.
- Dlaczego ? – pytam.
- Łatwiej do Domu wrócić. Nie, kiedy jest dobrze. Trwaj.
- … Zobaczyłem teraz tego chłopca wyrzuconego do wody … On był zmaltretowany i bity … – Piotr wyraźnie poruszony.
- Więc, co to jest cierpienie ?
- Taaak … Te moje cierpienia są niczym wobec jego cierpienia – przytakuje głową ze zrozumieniem.
I w tej chwili tak sobie myślę, że nie ma chyba lepszego lekarstwa na zmniejszenie własnego cierpienia jak zobaczyć większe cierpienie u innej osoby, zwłaszcza u dziecka.
- Namiestnik ?
- No nie…
- Namiestnik może być różny, to kim jesteś ?
- ……. – pytanie go zaskoczyło.
- Administratorem ?
- Ta fala wszystko zmieni.
- A z czego będziemy żyć ?
- Ty z ducha, Ola z tego, co jej damy.
- … Ciekawe co stanie się z firmą… – pomyślałam.
- Pisałam o wrotach piekła w środę … i w środę Trump otworzył „wrota piekieł w Jerozolimie” – mówię.
- Dziwne … Ma to jakiś związek ? – pytam z ciekawości, bo zwróciłam uwagę na tę zbieżność.
- No pomyśl …
- …….. – przyznam, że nie mam pojęcia.
- W Jerozolimie Chrystusa ukrzyżowano – Piotr przytomnie.
- Stamtąd wszystko wychodzi.
Dopisane 27. 08. 2018 r.
- A gdzie może być?
Sanktuarium Maryjne w Medellin, w którym praktykujący katolik Pablo Escobar i jego ludzie modlili się o udane interesy. To sanktuarium jest nazywane także; La virgen de los sicarios – ‘Our lady of the assassins’, „Nasza Pani od zabójców”. Jeśli się modlił i zarazem był odpowiedzialny za śmierć ok. 4000, a także setki tysięcy porwań i zniknięć nie widzę innego miejsca dla niego jak samo dno samego piekła.
- Łatwiej do Domu wrócić. Nie, kiedy jest dobrze. Trwaj.