Widzisz światło? Tam zmierzasz.

22. 04. 17 r. Warszawa.

Dzisiaj sobota, więc pojechaliśmy do „naszego krzyża”. Pod krzyżem leżały kwiaty nasze, kwiaty innych i spore zdjęcie Jana Pawła II. Zapatrzyłam się na to zdjęcie myśląc….

  • Ciekawe … Czy jest tam gdzieś na Górze…?
  • …… – Piotr nachyla się do mnie i zaczyna szeptać.
  • Słyszę papieża, mówi swoim głosem jak był chory …
  • Nie trwóż się, wszystko co złe, jest już za tobą.
  • Widzisz światło ? Tam zmierzasz.
  • ……… – patrzę na Piotra i myślę, że nie mieści się w niczym, co można nazwać „normalne”. On jest poza wszelkimi ramami, które tak łatwo dopasować do każdego człowieka.


Pojechaliśmy do Grycana, choć obiecywaliśmy sobie, że tam nasza noga już nigdy nie stanie, niestety siła przyzwyczajenia jest ogromna, a my bardzo słabi.

  • I to nam zabierzesz ? – pytam Homiela mając na uwadze jego słowa sprzed kilku miesięcy; harmonogram ulegnie całkowitej zmianie.
  • Już wkrótce …
  • Znowu coś się stanie ! – i poczułam wielki ciężar.
  • Nie rozumiem twojego czarnowidztwa.
  • Czy ci źle z nową kawą ?
  • Super, ale o to chodzi, że nowa ?

Większość czasu podczas ostatnich naszych rozmów to rozważania, co Niebo ma na myśli ? Co ma na myśli, że harmonogram zostanie zmieniony ? Co ma na myśli, że wszystko co złe, jest za tobą ? Co ma na myśli, że nadchodzą wielkie zmiany…? Co Oni mają na myśli…? Na końcu zawsze dochodzimy do jednego wniosku, nasze rozważania nie mają żadnego sensu. Nie da się odgadnąć, co Niebo ma na myśli. Oni myślą po prostu inaczej i mają tyle pomysłów, że to, co my myślimy nie musi być tym, co Oni myślą. Prawdziwy labirynt … 

  • …….. – Piotr machnął ręką zrezygnowany.
  • Eliasz naprawdę mógł zmieniać pogodę ? – pyta zaciekawiony.
  • Musiał ludziom pokazać, aby uwierzyli.
  • A ty byś uwierzyła ? pyta mnie Homiel i przypomniał mi wydarzenie;
Kiedy opowiadał cały był w nerwach. Naprawdę, starałam się słuchać go bardzo uważnie, ale co rusz ziewałam, bo wyrwał mnie ze snu. Ciągle myślałam, żeby już skończył. Kładąc się z powrotem spać pomyślałam nawet; 
- A może mu się to przyśniło? 
W każdym razie jego relacja nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Zadzwonił na gorąco, ale to był zły moment, po prostu byłam cholernie śpiąca. Śpię dalej w najlepsze i raptem słyszę wyraźnie słowa w swojej głowie; 
- Jeśli jest to prawda, niech się zapali światło. 
Natychmiast i gwałtownie otwieram oczy i co ?…… Cały pokój jest oświetlony! Nie mogę w to uwierzyć! Kto zapalił światło? Żeby je zgasić musiałam wstać z łóżka i podejść do kontaktu przy drzwiach. To mną wstrząsnęło i nie mogłam zasnąć do rana. Zrozumiałam, że to co przeżył Piotr jest ważne i przede wszystkim prawdziwe. 
http://osaczenie.pl/wp/2016/04/14/kolejna-szybka-przeprowadzka/ 
  • Ty, jego żona nie uwierzyłaś, a był w wielkim napięciu.
  • No co mam powiedzieć … – głupio mi się zrobiło, bo faktycznie nie uwierzyłam.
  • A gdyby Piotr mógł zmieniać pogodę, uwierzyłabyś ?
  • ?! Ale jak to Ty sobie wyobrażasz ? Pójdzie na wzgórze i zacznie burze wywoływać ?
  • Jeszcze nie dzisiaj, ale kto wie, co będzie jutro … ?
  • A będzie dalej taki zgryźliwy ?
  • Nie skomentuję, bo jestem po jego stronie.
  • A kto jest po mojej stronie ?
  • Wszyscy. Piszesz, a czy wierzysz ?
  • Wierzę. Ale z tą pogodą … – nie dawało mi to spokoju – … Jak to wziąć na zdrowy rozum ?
  • Nic tu nie jest na zdrowy rozum …
  • A 2 tygodnie z zawałem to zdrowy rozum ?
  • A Ja ci powiadam, że to nie dwa tygodnie, a dwa miesiące i pokazał kilkunastu aniołów, którzy trzymali maskę tlenową w pogotowiu do ratowania.

Dwa miesiące ?! Zmroził nas tą informacją. Gdy zaczęliśmy się nad tym głębiej zastanawiać, to rzeczywiście, pierwsze niepokojące symptomy Piotr miał znacznie, znacznie wcześniej, ale jak to my, szybko je zbagatelizowaliśmy. 

  • Przestań zadawać pytania, tylko przyjmij, co jest.
  • Ale to jest niewyobrażalne ! – Piotr zdziwiony. 
  • Niewyobrażalne to jest dla człowieka, nie dla ciebie.
  • …??? …
  • Skąd Homiel wiedziałeś o cięciu z boku ? Od 10 lat mi to mówisz … – metoda operacyjna Midcab, którą zastosował Cisowski.
  • Zdziwiony ?
  • Zdziwiony, przyznam.

Wracaliśmy do domu mijając Cmentarz Powązkowski.

  • Chciałbyś mieszkać koło cmentarza ? – pytam Piotra.
  • A jakie to ma znaczenie ? 
  • Kiedy wszystko zrozumiesz, jakie to ma znaczenie ?
  • No i znowu ma rację… – myślę w duchu.
  • … Wiesz co teraz widzę ? Wyjął buta i walnął mnie w głowę ! – Piotr robi oczy. 
  • To za ciastko !

Po Grycanie poszliśmy zrobić zakupy w Carrefourze. Piotr nie mógł się powstrzymać przed kupieniem gorącego pączka szczelnie oblepionego lukrem. Zjadł go de facto będąc jeszcze przy kasie. 

  • Lody ci wybaczyłem, ale przed tym cię przestrzegam !
  • Ciastko robione w domu, a kupione to jakaś różnica ?
  • Olbrzymia. Nie wierz w to, co ci mówią, bo chcą sprzedać.
  • Pewne rzeczy wyeliminuj.
  • Tak, jak ograniczyłeś cukier, ogranicz pieczywo.
  • …… – Piotr zaczął się macać po bokach sprawdzając, czy przytył.
  • Teraz się macasz ? Nie rób tego więcej, powoli się nauczysz.
  • A te jogurty, które kupuję ? – zaczynam dopytywać.
  • Nie polecam. Dużo lepsze jest suche pieczywo od świeżego.
  • To jakaś masakra … Nie wiadomo co jeść – zaczynam jęczeć.

Wieczorem.

Piotr maksymalnie ogranicza słodycze, ale jest ciągle na cukrowym głodzie. Homiel poradził mu jakiś czas wcześniej, by kupił suszone śliwki i suszone morele, nazywa je po swojemu; mirabelki (mają być naturalnie suszone, w kolorze brązowym). Siedzimy na kanapie, oglądamy TV i Piotr bezwiednie sięga ręką do miski w poszukiwaniu kolejnej śliwki.

  • Uważaj, w następnej będzie pestka.
  • ……… – Piotr rozgniata śliwkę i rzeczywiście, wielka pestka.
  • Homiel, jesteś super!
  • Drobnostka.


23. 04. 17 r. Warszawa.

Pojechaliśmy do Ikei, a jakże ! Kolejne trwałe przyzwyczajenie, którego się nie możemy pozbyć.  Przy kawie Piotr sobie przypomniał słowa AIDY; Bóg wybaczył pani mężowi.

  • Powiem ci, że to niesamowite. … Jak ona mogła to wiedzieć ?
  • Musiałbyś widzieć w jaki sposób ona to mówiła ! Jakby to ona nie mówiła… – przypomniałam sobie tę chwilę.
  • Może powinnaś jeszcze raz u niej się pojawić ?
  • Po co ? Ona swoje zrobiła – tego byłam pewna.
  • Jak każdy, ty też.
  • Ja ?  Zrobiłam już swoje ? Już nic nie zrobię ? – poczułam rozczarowanie, jakbym była już niepotrzebna.
  • Na pewnym etapie.
  • …. Falę zobaczę w tym roku, na pewno ! – Piotr zmienił temat.
  • Na pewno to Kopernik nie żyje.
  • Nie ma na pewno.
  • Na pewno było w Ikei, nie jadłeś, a pożarłeśPiotr sobie pofolgował z jedzeniem jak za dawnych lat.
  • Znowu będziesz prima balerina.
  • Balerina ? Aaaa… od baleronu! – i zaczęliśmy się śmiać.
  • Trzymaj to, co ciężko wywalczyłeś i za jaką cenę.
  • To takie ważne, żebym był szczupły ?
  • Bardzo.
  • Dlaczego ?
  • Żebyś nie był gruby.
  • ……… – zaczęłam się śmiać z prostoty tej odpowiedzi.
  • Homiel mi pokazuje, że nie możesz wkładaj palców do buzi.
  • Że co ?! – pytam zdziwiona.
  • Myjcie ręce. Nowy typ zarazków.
  • Usta do rozmowy, ręce trzymać od ust.

Będąc wczoraj w Arkadii i wchodząc po ruchomych schodach trzymaliśmy się poręczy. Homiel nakazał natychmiast schować ręce.

  • Tam są też zarazki ?
  • Wylęgarnia przyznał.

Zadziwiające… Po raz pierwszy otrzymaliśmy tak wyraźne lekcje zdrowego żywienia i higieny. Najwidoczniej Homiel chce nas przed czymś uchronić.


Pojechaliśmy do „naszego” krzyża. Nie było nikogo żebrzącego i nawet tego żałowałam. Nasze kwiaty stały tuż pod stopami Jezusa i zastanawiałam się, czy nie kupić ich więcej…

  • Chrystus powiedział teraz… – zaczął mi szeptać Piotr.
  • Tak, jak przyjąłem wasze kwiatki, tak każdorazowo przyjmuję wasze modlitwy.

Powinnam już wiedzieć, zrozumieć … Niby to banalna rzecz położyć kwiat, zapalić świeczkę, pomodlić się, a jednak za każdym razem mnie to zadziwia, że Chrystus to widzi …


Wychodząc z kościoła zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu jakiegoś człowieka w potrzebie, ale nikogo nie było.

  • Może to przez tą zakonnicę, która ich przegoniła ? Czy dobrze zrobiła ?
  • Sama z siebie tego nie robi – zwróciłam uwagę, że Homiel powiedział robi w czasie teraźniejszym, a nie przeszłym robiła. Prawdopodobnie chce przez to powiedzieć, że zakonnica przegania nadal.
  • Czyli kazano jej to robić ?

Przypomniały mi się słowa Jezusa;

Jan 19:10;  Rzekł więc do niego Piłat: Ze mną nie chcesz rozmawiać? Czy nie wiesz, że mam władzę wypuścić cię i mam władzę ukrzyżować cię? Jan 19:11 Odpowiedział Jezus: Nie miałbyś żadnej władzy nade mną, gdyby ci to nie było dane z góry; dlatego większy grzech ma ten, który mnie tobie wydał. 

Któż więc tak naprawdę jest winny, ta zakonnica, czy ten, który jej nakazuje ?

  • Szkoda, że nie ma tych kobiet. Te lekcje o pieniądzach były rewelacyjne – naprawdę żałuję.
  • Twoja przegrana jest nauką dla innych, ale przegrywając to jest wygrana.

Wieczorem.

Oglądaliśmy wybory prezydenckie we Francji. Spytałam Homiela kto wygra, a On się wkurzył.

  • Dlaczego nie pytasz swojego męża ?!
  • Musisz być mądra, a nie zachłanna.
  • Już wiesz dlaczego nie masz kontaktu z Nami ?
  • ……… – płakać mi się zachciało, bo takiego opieprzu to dawno nie dostałam.
  • Ja się zgadzam z tym całkowicie – Piotr ze śmiechem.
  • Nie musisz się zgadzać, mówię prawdę.
  • Sama uczysz balance, więc szukaj balance.

Odechciało mi się pytać. Jak słowo daję, bałam się już odezwać




Dopisane 02. 12. 2017 r.

  • Nie wierz w to, co ci mówią, bo chcą sprzedać – nigdy wcześniej nie mieliśmy takich lekcji zdrowego żywienia. Później wielokrotnie o tym rozmawialiśmy ze względu na zdrowie Piotra. Według Homiela pogoń za ciągłym zyskiem doprowadziło firmy do szaleństwa, a w tym wypadku szaleństwo jest wynikiem działania diabła. Mimo swoich doświadczeń jeszcze niedawno byłam ostatnią osobą, która by twierdziła, że za wszystkim czai się zło. Ale dzisiaj, obserwując co się dzieje, nie jestem już tego taka pewna. Tak jak mawia Homiel, trzeba być na każdym kroku czujnym. Zawał Piotra oraz nauki Homiela odwróciły nasze nawyki żywieniowe o 180 stopni. 

Piotr rozmawia ze swoim Aniołem codziennie, ma go dyspozycji w każdym momencie. Ja swojego, na „własne uszy” słyszałam 7 razy. Ostatnio dwa lata temu. Wracając do Warszawy zjedliśmy obiad w KFC. Kilka godzin później usłyszałam wyraźne, spokojne, wypowiadane powoli słowa;

  • Czy chcesz mieć raka żołądka?

I w tym momencie poczułam wielki ból brzucha, zlana potem aż zwinęłam się w pół. To nauczyło mnie trzymać się od KFC z daleka.