02. 03. 17 r. Warszawa.
Operacja coraz bliżej i oboje boimy się coraz bardziej.
- Boję się, ale jestem zdesperowana, żeby to załatwić – chyba bardziej tego chcę, niż sam Piotr.
- Tak My jesteśmy zdesperowani.
- Załatwimy to, co ma nadejść.
Siedzieliśmy na kawie już może ostatni raz w tym miesiącu. Niedługo moje urodziny.
- Mówicie, że szykujecie coś na urodziny, ale ja chcę tylko jednego, byś załatwił mi zdjęcie w biurze kryminalnym, żeby było go lepiej widać. Daj mi taki prezent, pleeeese …
- Prezentem będzie jego życie.
- To zdjęcie jest dla ciebie.
- ……… – ... nie powinnam prosić o więcej…
- Ale niech inni też widzą – nie wytrzymałam.
Wpadłam wczoraj na pomysł, by przekazać Chrystusa oryginalne zdjęcie z mojego telefonu do laboratorium kryminalnego, gdzie posiadają znacznie lepsze urządzenia i możliwości. Chciałam, żeby to zdjęcie był bardziej wyraziste, żeby spróbowali wyciągnąć z niego wszystko, co jest możliwe. Czy im się uda ? Nie wiem.
Po wczorajszym telefonie od prawnika oczywiście rozmawialiśmy o NIP. W pewnej chwili Piotr otworzył szerzej oczy …
- Zobaczyłem coś kapitalnego teraz …. Koła zębate w starym zegarze wolno przeskakują ząbek za ząbkiem, aż doszło do momentu, gdy wielkie wahadło zaczęło się kołysać i głośno dzwoni bim, bam, bim, bam … Stare mosiężne wahadło …
- Przyszła pora ? – pytam.
- Poczułem wielką moc i dziejową sprawiedliwość z tego zegara – Piotr ciągle opisywał co widzi.
- Dzwonił tak w Norymberdze, ogłasza sprawiedliwość.
- Dużo zębów zostało ? – Piotr spytał w ten sposób ile jeszcze czasu może upłynąć do końca sprawy z NIP.
- Już.
- … ???
- Widzę stary zegar, wielki stare drewno, wahadło mosiężne …. Słyszę …
- … Dziejowa sprawiedliwość.
- … Dziejowa sprawiedliwość ?… A może to nie o NIP chodzi ? Przecież trudno mówić, że oni to dziejowa sprawiedliwość, to musi znaczyć coś więcej – zastanawiałam się głośno.
- Widzę go ciągle… Ale mam ciarki – i podsunął mi rękę pod nos.
- To zegar sprawiedliwości.
- ……. – widzę, że Piotr się mocno wzruszył, widocznie coś usłyszał.
- No mów ! – ponagliłam go trzymając w pogotowiu długopis.
- Musimy panie pokończyć te sprawy.
- Pan Bóg obdarzył cię przyjaźnią.
- W ostatnich chwilach swojego życia pokażesz prawdziwe swoje oblicze.
- …… – przełknęłam ze zdenerwowana ślinę.
- Ale to spotkanie w trójkę przy stoliku jest aktualne.
- … Jakie spotkanie ? – spytałam niepewnie, bo nie pamiętałam.
- Usiądziemy, pomilczymy, wymienimy się spojrzeniami.
- …… – i wtedy olśnienie, przypomniałam sobie.
- Spotkamy się w trójkę i będziemy się widzieć. - Po śmierci ? - Po jakiej śmierci ? - Przed tobą widzę życie na zawsze. - Gdyby takie osoby jak ty umierały, wszechświat nie miałby sensu. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/07/13/wieksza-wiedza-to-wieksza-odpowiedzialnosc/
- Wiesz z Kim teraz rozmawiasz ? – doszło właśnie to do mnie.
- Wiem.
Ale to spotkanie w trójkę przy stoliku jest aktualne ... Czytając dzienniczek Faustyny z całości wzruszyła mnie najbardziej tylko jedna scena. Opowiadałam o niej Piotrowi wielokrotnie za każdym razem się wzruszając.
Dziś, gdy wyszłam do ogrodu, rzekł do mnie Pan: Wróć się do swej separatki, bo tam na ciebie czekać będę. Gdy wróciłam, natychmiast ujrzałam Pana Jezusa, który siedział przy stole i czekał na mnie. Z łaskawym spojrzeniem rzekł do mnie: Córko moja, pragnę, abyś pisała teraz, bo spacer ten nie byłby zgodny z wolą moją. Pozostałam sama i wzięłam się zaraz do pisania.
Zobaczyłam to w swojej wyobraźni… jak siedzi przy stole i czeka… I może wydaje się to śmieszne, ale ten właśnie gest był tak ludzki, tak normalny, że mając na uwadze, iż to sam Chrystus… cała ta sytuacja była dla mnie bardzo wzruszająca. Niebo schyliło się do człowieka.
03. 03. 17 r. Warszawa.
Umówiliśmy się na kawę, choć wczoraj miało być to ostatni raz. Ja miałam ochotę i Piotr miał ochotę i może też sam Homiel miał ochotę…? Wyjątkowo dobrze przy kawie nam się rozmawia. Piotr trochę się spóźnił, ale obserwując go z daleka wiedziałam, że się coś stało.
- Alicja zmarła … Wczoraj.
- A jednak … – pomyślałam …
Piotr odprawiał nowennę, choć nieregularnie, to jednak … Nie wiem, czy zrobił to wczoraj, bo był zmęczony…
- Dlaczego odeszła ? Za krótko się modliłeś ?
- Za mali jesteśmy, by to zrozumieć. Możemy tylko prosić … Ojciec wie, co robi. Może … Byłem zbyt pewny siebie, że mogę… ? – … wiedziałam co mu chodzi po głowie. Piotr był wyraźnie poruszony.
- …….. – a Homiel się nie odzywał.
- Czeka mnie ciężki okres – Piotr westchnął, bo operacja tuż, tuż.
- Dostąpisz olśnienia, na to czekamy.
- Będziesz mądry chłopak.
- To ja będę teraz za głupia na ciebie – szybko się połapałam, co chce przekazać Homiel.
- Ty masz notować.
- Wróci coś.
- … ??? …
- Będziesz rozumiał i widział wszystko, widzę kolejki do ciebie.
- A co z Alicją ? – dręczyło go to ciągle.
- Daj jej spokój, ma tak dobrze.
- Dlaczego nie została uzdrowiona ?
- Za jakiś czas wróci, ma coś zrobić.
- … Pan Bóg widział twoje rozrzewnienie.
Nie wiedziałam o co chodzi i Piotr zaczął mi wyjaśniać …
- Moja księgowa bardzo płakała i zacząłem jej tłumaczyć, że Alicja już jest w Domu … Powiedziałem jej, że moim marzeniem największym jest powrót do Domu i wtedy mi łzy poleciały …
- Aaaa …, rozumiem … To dlatego powiedział z rozrzewnieniem … – pokiwałam głową.
- A kiedy zobaczyła, że płaczę, to sama przestała płakać.
- Podniosłeś ją na duchu.
- Zapomniała o niej na chwilę i zaczęła się cieszyć – Piotr kontynuował.
- Nie zapomniała, zrozumiała.
- Hmm … – zamyśliłam się.
- Widzisz jak prowadzisz ludzi ? Zaczynają rozumieć i widzieć ten świat inaczej.
- Ojciec pokazał, że nie doliczysz się 10 dni, a ona odejdzie – przypomniałam sobie.
- … Homiel mówi teraz, że Bóg często schodzi do ludzi, przybiera ich postać, lubi robić takie kawały …
- …….. – uśmiechnęłam się od ucha do ucha, bo właśnie sobie to wyobraziłam.
- A wiesz co teraz słyszę …?
- Osobiście zabiorę cię z kurhanu.
- … ??? …
Dopisane 25. 10. 2017 r.
- Nie doliczysz palców, a ona odejdzie… więc będziesz siedział dalej? – Ojciec przekazał, że nie doliczymy się 10 dni, a ona odejdzie. Dzisiaj sprawdziłam dokładnie ile minęło dni od 21. 02. 17 r.
Myślałam, że odeszła 10 dnia, a dzisiaj widzę, że 9 dnia. Zapomniałam, że luty jest krótszy. Bóg Ojciec jest bardzo precyzyjny; nie doliczysz się 10. Ta precyzyjność okaże się znamienna w innym wydarzeniu, które zaskoczyło nas totalnie. Wiem dzisiaj jedno… Ojciec dotrzymuje Swoich obietnic.
- Osobiście zabiorę cię z kurhanu.
Kurhan, in. tumulus – rodzaj mogiły, w kształcie kopca, o kształcie stożkowatym lub zbliżonym do półkolistego, z elementami drewnianymi, drewniano-kamiennymi lub kamiennymi, w którym znajduje się komora grobowa z pochówkiem szkieletowym lub ciałopalnym. Pomieszczenia grobowe, nieraz bardzo rozbudowane, mają zwykle konstrukcję kamienną bądź drewnianą, czasem są kute w litej skale. https://pl.wikipedia.org/wiki/Kurhan
Zdziwiło mnie, że Bóg Ojciec użył słowa „kurhan” jako mogiły, która występuje głównie na obszarach Europy, Azji, i Ameryki w epoce neolitu i żelaza. Rzadziej kurhan spotykany był także w kulturach okresu rzymskiego i wczesnośredniowiecznego. Jak się okazuje w pobliżu zachodnich granic współczesnej Jerozolimy udokumentowano 19 kurhanów. Pierwszy formalnie udokumentowany kurhan to Tumulus # 2 z 1923 roku (przez Williama Foxwell Albright), a najnowszy (Tumulus # 4) został odkryty przez Gabriela Barkay w roku 1983. Kurhany przypisuje się 21 królom, którzy panowali w Jerozolimie w czasie od Dawida do Sedecjasza – ostatniego władcy Judy. Podejrzewa się, że kopce służyły do ceremonii pogrzebowej (lamentowanie, opłakiwanie) zanim królowie trafili do docelowych grobów królewskich. Gabriel Barkay spopularyzował tę teorię po studiowaniu tumulusów pobliżu Salaminy na Cyprze. http://www.newworldencyclopedia.org/entry/Tumulus http://generationword.com/notes/first_kings/Tumuli.pdf
Uwaga, ponieważ wpisy edytują się w kolejności od najnowszych do najstarszych i będą coraz trudniejsze, by w pełni zrozumieć pisany tekst, proszę cofnąć się do samego początku. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/03/