07. 07. 19 r. Warszawa.
Wracamy do stolicy. Moje myśli krążą wokół Boga …
- Wyobrażasz sobie Ojca mówiącego po chińsku ? Kiedy sobie o tym pomyślę, to mi się śmiać chce – zachichotałam.
- Bóg zawsze mówi w tym samym języku.
- W głowie mamy tłumaczenie.
- Aaa … Ciekawe jaki to język ? – spoważniałam.
- Zrozumiały dla wszystkich z wieży Babel.
- Dlaczego Babel ? – Piotr się dziwi – Przecież wieża została zburzona …
- To symbol wielonarodowości.
- Wielojęzykowości.
- Hmm… Czyli istnieje jakiś jeden, uniwersalny język wszechświata ?
- Nie język. Komunikacja.
- Komunikacja dla wszystkich istot wszechświata.
- Język to słowo, ale jest też inna forma komunikacji.
- Wow … – nie przyszło by mi to do głowy.
- Ojcze, Piotra nazwałeś podróżnikiem w czasie, a czy są tacy typowi, którzy przemieszczają się w czasie w różne miejsca ?
- Fantastyka, nie wolno zakłócać systemu.
No i proszę. Wyjaśniła się zagadka, która krąży po internecie. https://www.crazynauka.pl/fizycy-poszukiwali-w-internecie-sladow-podroznikow-w-czasie/
- Ciekawe co to będzie – wzdycham.
- Ciebie czeka maniana, sielanka.
- Ja nie wiem… Jak ty masz tak dobrze teraz, masz sielankę, to co to będzie później ? – dziwi się Piotr.
- Będziesz miała Ojca bez pośredników.
- ???!!! … – wzruszyłam się.
- Ojciec ma swój specyficzny język i ważne jest, aby notować wszystko słowo w słowo, ty nie przywiązujesz do tego takiej wagi – pocieszam Piotra, który wyraźnie się zdenerwował.
- Zauważyłaś ?
- Tak.
- Nie mogłaś nie zauważyć.
- To dlatego ja cię nie interesowałem ! – przypomina wizję ze śmieciami.
- Gdyby słyszała już teraz, ten brak zainteresowania dawno już miało by miejsce.
- Taaaak ?!!! – pyta mnie już wściekły.
- …….. – wolałam milczeć.
- Jak się rozejdziecie, zastąpię was Mną. - …….. – spojrzałam na Piotra, miał smutne oczy. - Ojciec mówi o twojej wizji w aucie. Sam mówiłeś, że siedziałam z tyłu przeszczęśliwa i w ogóle nie zwracałam na ciebie uwagi, a kierowca był w niebieskiej koszuli. Ja odjechałam z kierowcą, a ty odszedłeś z chłopcem. Tu i tu był Ojciec. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/01/26/jak-sie-rozejdziecie-zastapie-was-mna/
- Ojcze, czy to wszystko, te kilka tysięcy lat jest po to, aby była apokalipsa ? Nowe Jeruzalem ?
- Mało ?
- ?!
Każdy człowiek odbywa swoją własną podróż w czasie, żyje raz i raz i raz i jeszcze raz. Trudna to nauka i czasami potrzebny jest upadek, aby narodził się odnowiony. I tak na przestrzeni setek, może tysięcy lat jego dusza się uczy, rozwija, aby ostatecznie być blisko Ojca. A teraz pomnóżmy to przez miliony. Ludzkość przez lata uczy się, rozwija, a czasami musi też upaść, aby być blisko Ojca.
08. 07. 19 r. Warszawa.
Na blogu dochodzę do momentu „niebiańskiego ślubu”. Mam problem, ponieważ nie jestem pewna, czy mam o tym w ogóle pisać. Jeśli już mam, to nie wiem jak. Dla mnie samej to było dość surrealistyczne, w takim razie jak to przekazać innym ? http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/07/25/kocham-ten-swiat-kocham-tych-ludzi/
- Ojcze, a może nie pisać ?
- Nieuchronne stanie się uchronne.
- Co to znaczy ?
- ……. – milczenie.
- Hmm… No to nadal nie wiem – jestem do bólu szczera.
- Spadnie kurtyna.
Wieczorem.
Siedzimy przed TV, leci muzyka…
- Ciekawe, czy Ojciec też tańczy …
- Wycinam chałupce.
- ………. – … Piotr zaczął pokazywać co zobaczył, co z kolei doprowadziło mnie ze śmiechu do łez.
- Ale z większą gracją.
10. 07. 19 r. Warszawa.
- Wiesz co dzisiaj usłyszałem ?
- Kończy się dla ciebie ten świat ...
- Moim zdaniem na święta mnie nie będzie – Piotr powiedział pewnie.
- Jak to ?!
- Widziałem scenę przy stole. Byliście wszyscy, ale mnie nie było. Rozmawialiście o mnie, wszyscy nie mogli uwierzyć co się stało. Atmosfera głębokiego zamyślenia była.
- A jak ja się zachowywałam ?
- Byłaś spokojna.
- Ojcze, czy to prawda ? – wolałam się upewnić, ponieważ pamiętam słowa; będzie i nie będzie.
- Czy za dwa lata święta będziemy spędzać z Piotrem ? – próbuję „wymacać” przyszłość… - Nie zadawaj tego pytania. - Dlaczego ? - Bo odpowiem pokrętnie. - Chciałabym usłyszeć… – powiedziałam to bardziej do siebie niż oczekując odpowiedzi. - Które ? - Boże Narodzenie. - I tak, i nie. - Chcesz powiedzieć Ojcze, że będzie tak jak z Edziem ? Jest i nie jest ? - Piotr to nie Edziu. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/07/07/caly-jestes-ze-mnie/
- Pytasz Mnie, czy to prawda ?
- Jak możesz pytać Mnie, skoro ci to mówię ?
- …….. – zbaraniałam. Czyżby przemiana Piotra się dokonuje ? Strasznie głupio mi się zrobiło. I smutno.
- A ty nie bądź smutna.
- Co myślisz o tym, że miast twego męża będziesz ze Mną rozmawiać ?
- Ja nie powiem ci; jestem zmęczony.
- ……. – uśmiechnęłam się niepewnie.
- Będę się wstydziła.
- Wcale się nie dziwię.
- Ty wiesz jak jest, ale nie zdajesz sobie sprawy.
- ……. Nie wiem, co to będzie … Na święta mnie nie będzie, to gdzie będę ?
- Może do zakonu ?… Ale to niemożliwe, bo w twojej wizji razem byliśmy w wieżowcu. A poza tym nie wiadomo o które święta chodzi.
- Trudna łamigłówka, co ?
- Co zrobić jak się ma te 5 % rozumu czynnego, reszta to imitacja – … Ojciec żartuje.
- ….. Wracam do pamiętnika i czytałam o twojej wizji z habitem na wzgórzu.
- Ciągle pamiętam wizję, która powtarzała się niemal codziennie... Stoję na wzgórzu, poniżej tysiące ludzi, stałem w brązowym habicie, kaptur przysłaniał mi połowę twarzy. Wyciągnąłem ręce ponad ludźmi i zza mnie wypływały kule, dwa razy po 3 kule, sześć kul, ja nimi sterowałem, a one mnie słuchały... takie rzeczy widziałem. Miałem habit opuszczony na oczy, nie chciałem być rozpoznany, a kiedy kule popłynęły nad ludźmi to pękły, posypały się z nich konfetti jak manna. To była jakaś energia, jak to się sypało ja odszedłem... i ja w tym momencie… to znaczy ciało zniknęło, a habit spadł na ziemię. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/05/04/gdyby-wszyscy-mieli-miod-i-mleko-to-wpadliby-w-obojetnosc-i-nicosc/
- Miałem to ze 100 razy.
- Czym są te kule, które wysyłałeś do ludzi ?
- Nadzieją, szczęściem, radością.
- Nie kojarzy ci się to z ukazaniem Eliasza na koniec czasów ?
- Zrobię swoje i odejdę ? – Piotr jakby teraz to odkrył.
- Kto wie, czy do sedesów, czy do szatni – Ojciec żartuję znowu.
Piotr często powtarza, że nawet kibelki może w Niebie myć, oby tylko być na Górze.
- Ojcze, wczoraj myślałem, że nie dam rady.
- Ty nie dasz ? To kogo mam posłać ?
- Pracuj to może ci pozwolę myć te sedesy na Górze, a nawet podłogi ci pozwolę myć.
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2019/12/24/nie-porownuj-ich-zdania-z-moim-slowem/
- To jest koniec ?
- Dla ciebie koniec, dla Mnie początek nowego.
- Mam rację, że to na koniec ukazuje się Eliasz ? – dopytuję.
- Coś w tym jest.
- „Przywróć imię moje”, to ci przywracam.
- …….
- Podoba ci się imię Izrael ?
- …….. – podnoszę głowę gwałtownie, bo skąd to pytanie ?
- Podoba mi się, zawsze mi się podobało – przyznaję szczerze.
Dopisane 19. 03. 2020 r.
Otrzymałam mail.