12. 04. 18 r. Szczecin.
Jedziemy samochodem do Szczecina. Wracamy do Warszawy już w sobotę. Jeszcze nie dojechałam, a już się czuję zmęczona. Myślałam, że sobie pogadamy w trakcie jazdy, ale idzie kiepsko.
- Powiedziałem Ojcu wczoraj, że zmęczony jestem.
- I co ?
- Powiedział….
- Nie narzekaj.
- Mam teraz same problemy, ludzie mi nawalają jeden po drugim.
- Kończy ci się ta epika.
- Epika ?
- Epika, liryka, epika to opowieść – tłumaczę.
- Aaa… teraz rozumiem.
Włączyliśmy radio i słuchaliśmy wiadomości. http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,23256119,trump-odpowiada-putinowi-po-ataku-chemicznym-w-syrii-badz.html
- Czy będzie wojna ?
- Nie przejmowałbym się tym.
- Ok…. – uspokoiłam się. Pamiętam doskonale jak spytałam o to samo, gdy zaczął się konflikt na Ukrainie. Wszyscy poruszeni wieszczyli III wojnę światową, a tu nic… na szczęście.
- Widziałeś światła ?
- Taaaak – Piotr się zdziwił. Ja tez, ponieważ nie wiedziałam o jakie światła chodzi.
- Jak się ułożyły ?
- W sześcian.
- To twoja bryła.
- Opisz – poprosiłam.
- Zobaczyłem światełka, które w powietrzu się ułożyły w sześcian. Nie pojmuję o co ci chodzi Homiel.
- Zmęczony jestem Mały.
- To nie Homiel – pomyślałam.
Przypomniałam sobie o telefonie od mojego znajomego. Próbowałam mu opowiedzieć o Bogu i za każdym razem, gdy próbowałam to się zacinałam. Nie z braku odwagi, ale z braku odpowiednich słów. Kiedy chciałam coś powiedzieć nie potrafiłam tego wyrazić, nie potrafiłam opisać mądrości, niesamowitości Ojca słowami. Każde wydawało mi się za małe, za miałkie, za słabe, a może po prostu za głupia jestem.
- Ojcze, nie jestem w stanie opisać twojej wielkości i wspaniałości.
- Dam ci siłę pisać.
- A tym Mały nie załamuj Mnie.
- Bądź Moją kopią.
- ……. – patrzę na Piotra i oczekuję wyjaśnień.
- Aaaa… Wczoraj nie miałem siły się modlić. Leżałem w ubraniu, ale Ojciec mówi, że mam się pomodlić. Powiedziałem, że później i zasnąłem do rana.
Wieczorem.
Strasznie się pokłóciliśmy, prawdopodobnie ze zmęczenia. Wystarczyła mała iskierka i wybuchła wielka awantura. Trzasnęłam drzwiami i poszłam spać.
W środku nocy obudził mnie mój własny krzyk. Płynęłam w głębokiej wodzie, kraulem i szło mi całkiem dobrze. Najlepsze było to, że ja faktycznie płynęłam. To było tak realne, każde muśnięcie wody o skórę, że było to dla mnie oczywiste, że płynę. Nie lubię pływać na głębokiej wodzie nie czując pod stopami dna. Postanowiłam sprawdzić na jakiej głębokości już jestem i wymacać pod stopami ziemię, ale kiedy jej nie dosięgłam wpadłam w panikę. I w tym momencie absolutnie poczułam, że się topię. Poczułam w ustach wodę, duszenie, opadałam na dno. Wyciągnęłam rękę ku powierzchni, aby się wydostać i to był mój ostatni głęboki wdech powietrza i krzyknęłam głośno. To mnie obudziło. Mój krzyk przywołał też Piotra.
13. 04. 18 r. Szczecin.
Od rana nie gadamy ze sobą, ale życie szybko zweryfikowało nasze zachowanie. Dostałam takiej migreny, że w środku dnia położyłam się na kilka godzin do łóżka. Piotr się zlitował i mi pomógł. Siedzieliśmy kilka godzin później na kawie i rozmawialiśmy już na spokojnie obserwując co dzieje się dookoła. Akurat przechodziła młoda dziewczyna w białej sukience. Miała doskonałą figurę i wyglądała doskonale.
- Ale płaska ! – Piotr zaczął.
- Zostaw ją. Krytykujesz Moje dzieło ?
- Nieeee – Piotr się zestrachał.
- A ona mi się baaaardzo podoba – ze śmiechem zaczynam ją podziwiać – Ja chciałabym być taka jak ona.
- Nie przeginaj, jestem na to wyczulony – … wyczulony na podlizywanie. Mamy być sobą.
- …….. – mina mi zrzedła.
- Nie porównuj dzieła do dzieła.
- ……. – zamilkliśmy na chwilę.
- W nocy dziwnie kaszlałaś.
- To nie kaszel, topiłam się – przypomniałam sobie moje przeżycie. Opowiedziałam, bo nie zrozumiał.
- Ojciec powiedział mi teraz.
- Pilnuj jej.
- ?! Dlaczego ? Dlaczego Piotr ma mnie pilnować ? – zaskoczyły mnie te słowa.
- Bo Ja mu karzę.
- Bo robisz wiele rzeczy po cichu, ale Ja widzę.
- Bo jesteś w Mojej koronce.
- I w końcu, bo jest to Moja wola.
- Koniec z tą furią ! – to o naszej kłótni.
- Czy kwestionujesz to co mówię ? – zwraca się do Piotra.
- Wiesz dlaczego się topiłaś ?
- Żebyś zdała sobie sprawę, że to wszystko dzieje się naprawdę.
- Kiedy jesteście razem, wtedy jesteście silni.
- ???!!! Łapałam tlen, tlen to ty – zrozumiałam.
- Wiesz co daje Ola ? Spójrz na stopy.
- …….
- Zobaczyłem swoje stopy jak grzęzną w błocie i się zanurzają. Tracę grunt po nogami.
- Wasza zgoda buduje, wasza niezgoda rujnuje Moje wszystkie plany.
- Ty na gacki, ona na dobrą sprawczą nowinę.
- Masz rację Ojcze, ale czasami są emocje – Piotr się tłumaczy.
- Po to wam to mówię, bo korzysta tylko Zły.
- ……. – siedzieliśmy cicho porażeni stanowczością Ojca.
- Czy szybko ci się poprawiło jak przyszedł twój mąż ? – … migrena mi przeszła.
- Więc już wiesz, że nigdy nie będziesz wdową. Wdowieństwo dla anioła to śmierć.
- ???!!!
- Nie raz byłam wdową – pomyślałam o wszystkich wcześniejszych życiach.
- Zaufaj Mi, wiem jak to się stanie.
- ……. – Ojciec jest tak niesamowity….
- Jesteś ze mnie zadowolony dzisiaj Ojcze ?
- Poniekąd.
Wieczorem. Siedzimy zmęczeni po całym dniu biegania za niczym.
- Podczas egzorcyzmów wywołuję ich po imieniu i czasami schodzę do jaja – dzisiaj wiem, że to symbolika odradzającego się zła, a nie rzeczywistość.
- Chcesz zabić jajo ? A jak będą się uczyć ?
- Znowu wbiłem miecz w ziemię i znowu znalazłem się piętro niżej. Zobaczyłem ruszające się dziwne macki, poruszały się jak koralowce w wodzie, uciąłem ich tylko kilka, bo szukałem źródła tego dziadostwa. Zrozumiałem, że te „koralowce” żyją na czyjejś głowie. Głowie wielkiego demona zajmującego z 2 piętra. Wbiłem się przez te macki i wlazłem w jego mózg. Chciałem go załatwić i wbiłem miecz głęboko aż dotarłem do serca. Załatwiłem go, spopieliłem mu mózg i jego wnętrzności. Chciałem iść dalej jeszcze głębiej, bo wiedziałem, że prawdziwe zło jest jeszcze niżej. Pod nim zobaczyłem coś wielkiego w kształcie przezroczystego jaja, w środku zielone jakby rośliny, które się lekko ruszały, wiedziałem, że coś tam w środku żyje. Zamachnąłem się mieczem na to jajo i wtedy usłyszałem; http://osaczenie.pl/wp/2016/05/14/czy-zlo-musi-istniec/
- To walka bez końca.
- To nie walka bez końca, to nauka bez końca.
- Tym sposobem wjeżdżacie w nową strefę.
- W jaką ? – spytałam mając cichą nadzieję, że się dowiem czegoś konkretnego.
- Nową.
- Czujesz podświadomie, że to idzie.
- Idzie – przyznał Piotr.
- …….
- Przywołuję ci imiona, budzę w tobie imiona zapomniane przez ciebie.
- I główne twe imię.
- Chrystus poruszał na naradzie twoją osobę.
- ????? – mają narady !
- A często o mnie rozmawiacie?
- Nie powiem, bo urośniesz.
Dopisane 25. 12. 2018 r.
- Nie przejmowałbym się tym – najnowsze informacje z Syrii; Decyzja Donalda Trumpa o wycofaniu wojsk amerykańskich z Syrii zaskoczyła niemal wszystkich, z kierownictwem Pentagonu włącznie, ale dziwić nie powinna. https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/1776376,1,usa-wycofaja-sie-z-syrii-trump-zagral-wszystkim-na-nosie.read
-
Chrystus poruszał na naradzie twoją osobę – tekst dla zaawansowanych pochodzący z przypisów do Hebrajskiej Ksiegi Henocha;
Sąd jest wykonywany przez Niebiańską Radę (por. 1Krl 22: 19, Ps. 82: 1), w radzie sądu mogą uczestniczyć prorocy (por. Jer 23: 18.22). Niewątpliwie udział w Radzie Boga jest istotnym motywem aktywności prorockiej, następnie – apokaliptycznej (mistycznej), na drogach do niebiańskiej Tory. Idea niebiańskiej Tory (44: 9), jako Prawa Boga, realizowanego w różnych świętych pismach, przeniknie różne tradycje religijne. W naszej Księdze aktywność Niebiańskiej Rady jest ciągła i nie ogranicza sie do czasów ostatecznych. W pismach z Qumran mocą niebiańską, która jak Bóg sądzi aniołów, jest MELCHIZEDEK.