20. 10. 17 r. Warszawa. (część II)
Wieczorem byłam zajęta pakowaniem na jutrzejszy wyjazd do Szczecina i nie zwracałam zbytniej uwagi na Piotra.
- Homiel mówi do ciebie …
- Pozdrów swoją księgową.
- ??? Moją ?! – stanęłam jak wryta. Skąd on wie, że mam księgową ?… Taka myśl przebiegła mi przez głowę, co po kolejnej sekundzie wydało mi się wielce idiotyczne.
- Naprawdę tak powiedział ? – nie dowierzałam.
- No tak … – i wzruszył ramionami.
- Dlaczego mam ją pozdrowić ? – zaczęłam się zastanawiać i postanowiłam do niej zadzwonić.
Joanna prowadziła moją firmę, ale ponieważ zamknęłam firmę, nasze drogi się rozeszły już dobrych kilka miesięcy temu.
- Joasia … – nie wiedziałam jak zaczął.
- Czy ty jesteś chora ? – spytałam wprost, ponieważ czułam, że jeśli mam ją pozdrowić, to być może choroba jest tego powodem.
- Mam z krzyżem problemy, ale już wychodzę z tego. A dlaczego pytasz ?
- Aha, a bo wiesz… Ktoś kazał cię pozdrowić – nadal nie byłam pewna, czy w ogóle o Homielu wspominać, tym bardziej, że ona nie miała o niczym pojęcia.
- A kto ?
- Wiem to od kogoś, kto rozmawia … Jest takim medium … – jąkałam się totalnie …
- Masz pozdrowienia od Boga – wypaliłam w końcu i nijak nie wiedziałam jak jej to wyjaśnić.
- A to dobrze, bo jestem podwójnie chora.
- …….. – i w tej chwili zbaraniałam. Dlatego, że jednak była chora i dlatego, że te niezwykłe pozdrowienia przyjęła baaaaaardzo zwyczajnie.
- To znaczy ?
- Odkryto u mnie raka i miałam wycięty kawałek jelita.
- ……. – znowu mnie zatkało. Okazało się, że niedawno odkryto u niej nieinwazyjnego raka i zrobiono szybko zabieg.
- Jeśli masz pozdrowienia, to znaczy, że się tobą opiekują i chcą ci powiedzieć, że wiedzą o tym i ci pomagają.
- Wiem o tym, bo ledwo to odkryto, a już miałam zabieg.
- To dlatego kazano cię pozdrowić ! – krzyknęłam jakbym odkryła sezam pełen skarbów.
- Pokazują, że będzie dobrze.
Przyznałam się po chwili, że to Piotr jest tym niby „medium” i dałam jej namiary na mój blog myśląc, że wiedza tam zawarta pomoże jej bardziej. Znowu przyjęła to baaaaaardzo zwyczajnie, co spowodowało we mnie mieszane uczucia. Wydawało mi się do tej pory, że każdy, kto zetknie się z Bogiem, jest pełen euforii, niedowierzania i szczęśliwości, a tu okazuje się, że ludzie różnie reagują na Boga. Ciągle uczę się drugiego człowieka.
Gdy się spakowaliśmy, siedliśmy oboje na swojej kanapie i omawialiśmy miniony dzień. Oczywiście zrelacjonowałam moją rozmowę z księgową, co wywołało u Piotra szeroki uśmiech.
- A widzisz … Czyli jednak dobrze słyszę.
- No, na pewno. Zdarzyło się to chyba pierwszy raz.
- A mąż mojej księgowej naśladuje mnie w jedzeniu, ponoć mówiła, że je to co ja, bo się boi zawału.
- I Ja mam cię zabrać ?
- …. Ktoś ma do ciebie sprawę.
- … ??? … Słyszę arię, ktoś mi śpiewa do ucha, coś jak arię, pięknie …
- ……… – dziwne, że wydaje mu się to piękne, bo Piotr nie znosi opery.
- Wiesz dlaczego mogą ci śpiewać ? Bo przesłona coraz cieńsza.
- Niewielu miało dostęp, a teraz coraz więcej.
- ……… – Piotr nastawił uszy bardziej …
- O miłości coś śpiewa, śpiewa jakaś kobieta anielica ….
- ……… – prychnęłam ze śmiechu, bo takie określenie mocno mnie rozbawiło.
- Tam nie ma kobiet i mężczyzn.
- Śpiewa w imieniu innych.
- Tobie też śpiewa.
- Ale ty nie usłyszysz, bo dzieli was gruba przesłona.
Szkoda, choć coraz częściej zastanawiam się, czy chciałabym tak naprawdę być na miejscu Piotra. To, co on ma, to już nie zabawa, a ogromna odpowiedzialność.
- Ale z Joanną wyszło … – nie mogłam uwierzyć.
- Dzisiaj dałaś jej dużo energii, brakowało jej.
- Wyjdzie z tego ?
- Ważne co robisz.
- Pan Bóg już sobie ją upatrzył.
- To znaczy, że …. – zająknęłam się…
- … Chce ją wziąć ? A ja ją pocieszałam, że wszystko będzie dobrze …
- I dobrze.
Piotr poszedł do łazienki znowu nalać kwasu do rur mając nadzieję, że może tym razem się uda. Po ostatniej awarii nasze rury są nadal nieudrożnione.
- Już przestań lać ten kwas, nic ci to nie da… Długo tu nie będziesz pomieszkiwać.
- Pomieszkiwać ? – nieustannie zdumiewa mnie precyzja w doborze słów. Mieszkamy trochę w Szczecinie, trochę w Warszawie, rzeczywiście można powiedzieć, że tu i tam tylko pomieszkujemy.
- Przeniesiesz się.
- Dokąd ? – pytam od razu.
- A co byś wybrała ?
- Nie wiem.
- Wiedziałem, że to powiesz.
- …… – tak naprawdę, to już mi obojętne.
- Widzę biały budynek, białe meble w kuchni, mieszkanie na parterze…
- Może to w Niebie ? Wszystko białe… ? – zażartowałam cierpko.
- Jest sens sprawdzić totka ? – kupiłam jednego.
- Powiem ci kiedy masz sprawdzić.
- ….. Ale z tą Aśką wyszło – nadal o niej myślałam.
- Nie lękaj się, jeszcze zaznasz wiele przyjaźni od niej.
- ……. – ucieszyłam się, ponieważ to znaczy, że jeszcze nie odchodzi.
- Dlaczego Pan Bóg tak spełnia twoje życzenia ?
- Musi cię bardzo lubić, musisz Mu dawać wiele radości.
- ?! Faktycznie! Musi cię rzeczywiście bardzo lubić – Piotr zaczyna wyliczać wszystkie znaki, które dotąd od Niego dostałam. Ale największe zawsze wrażenie zrobiło na nim jedno;
-Boże, daj mi jakiś znak, że to jest prawda – poprosiłam w swoich myślach. I wtedy zdarzyło się coś absolutnie niewiarygodnego… Nie skończyłam słowa „prawda” … kiedy rozległ się w domu wielki huk. Trudno nawet opisać co to było. Pod moim łóżkiem na wysokości poduszki, czyli dokładnie pod moją głową usłyszałam jakby stukot setek kopyt wydobywający się prosto z podłogi, nie spod podłogi, ale właśnie z podłogi, ze stropu podłogi. To było tak głośne, aż zatrząsł się cały dom, dwukondygnacyjna niewielka kamienica, w której mieszka może z 20 osób. Zastygłam w swoim łóżku i tylko zastanawiałam się, czy mi się to przewidziało. Po chwili Piotr wparował do pokoju… -Słyszałaś to, słyszałaś to, co to było? – pytał kompletnie zszokowany –Jakby dom się zatrząsł i podniósł… co to było? Trzęsienie ziemi? http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/05/29/bardzo-konkretna-boza-odpowiedz/
- Lubi to słowo niespodziewane.
- Iza powiedziała prawdę.
- Pan Bóg wybrał cię do tego zadania i dlatego masz Jego znamię.
W końcu, gdy położyłam S. spać, Duch Święty mnie oświecił i zaczęłam pisać, a dziś rano pozwolił mi dokończyć. Wczoraj w ciągu dnia, gdy wypowiedziałam słowa: ” Tylko Ty i ja Panie i reszta świata… „, On Odpowiedział: ” ty, Ja i oni”. Chodziło Mu o Panią, Pani Aleksandro i o Pana Piotra. Jak byłam dzisiaj na mszy Świętej, Pan Powiedział: ” pamiętaj, że Ich Bardzo Kocham” i jak wracałam powtórzył te słowa. Do tej pory nie mogę zrozumieć tego wszystkiego co się dzieje…. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/04/11/smrod-diabla-zostawil-swoj-znak/
Nie mogłam powstrzymać łez. Nigdy o tym nie pamiętam, że mam znamię. Może dlatego, że jest mało uciążliwe, bo ukryte przed wzrokiem ludzkim.
- Uspokój swe zmysły na chwilę, dobrze ci to zrobi.
- Dlaczego ? – Piotr.
- Odpocznij przed drogą.
- Co masz na myśli ? – pyta wprost zapominając, że to nie Homiel.
- Niecierpliwość, NIP, uspokój się.
- To wydarzy się wszystko w Szczecinie ? – próbuję się czegoś dowiedzieć.
- Nie, to się wydarzy w Niebie.
- Będę pamiętać tą wizytę ?
- Co do joty. Nie idziesz na kawę, idziesz na rozmowę.
- Ciekawe o czym będziesz rozmawiać – myślę głośno.
- …. Przypomniał mi spotkanie z gackiem, kiedy wyciągnął rękę i spytał, czy pójdę za nim.
Miałem sen, właściwie nie sen, to wizja, była tak realistyczna, że kiedy się zbudziłem, byłem zdziwiony, że leżę w łóżku. Jest duże pomieszczenie wyglądające jak muzeum, ma poziome gabloty, za jedną z gablot stoi facet ubrany jak mój tato i wyglądał jak mój tato, ale jego twarz była cała z wypryskami, pomarszczona, z wybroczynami na gębie, miał kręcone ciemne włosy średniej długości. Powiedział stojąc za gablotą; Chodź ze mną – i w jednym ułamku sekundy stanął przy mnie. Odczep się, czego ty chcesz ode mnie – powiedziałem. Jak to nie wiesz? Nie wiem. Przecież jesteś moim synem, zawsze byłem w tobie– odparł. To nieprawda – zacząłem krzyczeć, ale ten nie słuchał. Zignorował to. Klęknął przede mną i wyciągnął do mnie dłoń. Podaj mi dłoń, będziemy razem rządzić. Nie, to niemożliwe, nigdy!– krzyknąłem. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/09/poczatek-wojny/
- Po co mi to pokazujesz ?
- Żebyś pamiętał.
- … Wczoraj przed snem siedziałem na łóżku i się zamyśliłem.
- Co tak myślisz Mały ? Czekam na modlitwę.
- A tak sobie Ojcze, ogólnie myślę.
- Nie daj się czekać na siebie, przecież czekam na ciebie.
- …. Tak powiedział mi wczoraj Ojciec.
Oboje się zamyśliliśmy. Już nie rozmawiając zaczęliśmy oglądać film „Constantinie”. Gdy pokazano scenę piekła…
https://www.youtube.com/watch?v=AL8Kl-8H9k8
- Tak wygląda piekło ? – pytam.
- Ciekawa wizja, dla duszy gorzej.
- Hmm… Ty byłeś w piekle wiele razy, jak to wygląda ?
- Wielopoziomowe, czerwono – czarne, błoto albo muł, czarna sadza, czerwone i czarne robale, ciemno, różne gacki w różnych formach, paskudne, wycie, smród, strach… Ja tak to widziałem. Może ktoś inny widział to inaczej.
Dopisane 05. 07. 2018 r.
- 112, 113… Ta historia się kończy, papieska – w Polsce mamy być może jednego z najważniejszych znawców Proroctwa Malachiasza; ks. Jana Stachowiaka. Poświęcił 50 lat na zbieranie dokumentacji i jej analizę.
– 29 maja 1954 roku, zgłaszając się do Wyższego Seminarium Duchownego w Poznaniu, wstąpiłem po drodze do księgarni św. Wojciecha i nabyłem książkę, z której po raz pierwszy dowiedziałem się o św. Malachiaszu. Tego dnia w Rzymie wynoszono na ołtarze papieża Piusa X, którego pontyfikat św. Malachiasz określił słowami ,,Ignis ardens’’ (Gorejący płomień świętości). Zdziwiłem się, że w XII wieku przewidział przyszłość papiestwa. To mnie zdopingowało do zdobycia wiedzy dotyczącej całości przepowiedni, bo w książce był tylko fragment – wspomina ks. Jan. Przez kolejne pół wieku, jeżdżąc po świecie, skrzętnie zbierał dokumentację. Nie było to łatwe, bo fragmenty przepowiedni były rozproszone po klasztorach, muzeach i archiwach. Wydanie pracy ciągle odkładano w czasie, z obawy o reakcje odbiorców. Ostatecznie zwyciężyła zachęta do opublikowania, po raz pierwszy w literaturze polskiej, tak pełnego opracowania przepowiedni św. Malachiasza dotyczących wszystkich papieży aż do końca świata. Autor w sposób bardzo przystępny przedstawił autentyczne zapisy pochodzących sprzed 900 lat maksym i podjął próbę ich wyjaśnienia przez pryzmat życiorysów 112 papieży, z akcentem na numizmatykę i heraldykę.
Czy według niego Franciszek to ostatni papież… odpowiedź w wywiadzie;