06. 03. 17 r. Bielsko-Biała.
Jestem w hotelu, nie śpię od 5 rano, znowu. Nowe miejsce i stare nerwy. Rano odpaliłam komputer i pierwsze co widzę, to artykuł „Tajemnice śmierci klinicznej”. Potrząsam głową dla pewności, czy mi się to nie przewidziało. Zamknęłam komputer, ale po 5 minutach znowu go włączam chcąc jednak przeczytać ten artykuł. Nie znalazłam go. Zdenerwowałam się i postanowiłam warować bezpośrednio w szpitalu.
Operacja zaczęła się o 8 rano, czekałam na Cisowskiego do 12.13. W międzyczasie przysiadł się do mnie człowiek, który czekał na swojego lekarza. Pogadaliśmy ze sobą trochę i w trakcie tego „trochę” nasłuchałam się ciekawych opowieści. Stracił brata na zawał, ledwo sam przeżył, ponieważ miał przepustowość żył tylko na 2%, czyli bardzo podobnie jak Piotr i bardzo podobną operację. W pewnej chwili wyostrzyłam uszy, bo …
- Leżałem z facetem po operacji, był w dobrej kondycji … Śmialiśmy się, on się położył na łóżku na chwilę i zobaczyłem, że po chwili przestał oddychać. Zawołałem szybko lekarza i w ciągu 2 minut przywrócili mu życie.
- Hmm … A gdyby nie pan ?
- No nie wiem … Nie był podłączony do żadnej aparatury.
- Czyli uratował mu pan życie ?
- No tak mówią.
- Życie za życie. .. Panu uratowali i pan uratował – uśmiechnęłam się, bo to kolejna Boska „równowaga”, z którą się zetknęłam.
Spotykam ludzi, którzy opowiadają swoje historie i są zdziwieni. A ja jestem zdziwiona, że na każdym kroku widzę rękę samego Ojca. Dlaczego ludzie tego nie dostrzegają ?
Zauważyłam w końcu Cisowskiego. Szedł wolno po schodach i wyglądał na wykończonego. Szybko się mu przypomniałam i poprosiłam o krótką rozmowę. Mimo zmęczenia poświęcił mi parę minut mówiąc na koniec coś ciekawego. Operacja przebiegła dobrze, ale w trakcie odkryli, że na płucach ma zrosty w wyniku jakiejś przebytej wcześniej choroby. I wtedy jakbym w łeb dostała … Przecież Ojciec powiedział, że w trakcie odkryją coś jeszcze !
07. 03. 17 r. Bielsko-Biała.
Z samego rana odwiedziłam Piotra w szpitalu. Leżał na sali pooperacyjnej wraz z kilkoma innymi osobami. Pomachał mi ręką, że wszystko jest w porządku. Serce się ściska widząc go w tym stanie, podpięty do rurek, przewodów i blady jak prześcieradło, którym był okryty. Szepnął tylko do mnie …
- Nic nie pamiętam – i zasnął.
08. 03. 17 r. Bielsko-Biała.
Piotr jest już przytomniejszy i kombinuje co może znaczy ta druga fala z wizji, bo jego dotychczasowa teoria właśnie runęła z hukiem. Przelatuję w głowie nasze rozmowy i trzeba uczciwie powiedzieć, że Homiel nigdy nie potwierdził, że to operacja.
- Wiesz co ?…. Teraz dopiero to widzę w pełni. Pierwsza fala to twoje serce, całość, a więc trzy zabiegi; koronografia pierwsza, druga i operacja. Zauważ, że nie pokazał trzy, a dwie fale. A więc ta druga musi oznaczać zupełnie coś innego.
- Hmm … Racja, masz rację.
- Homiel … Mam rację ? Czy druga fala też będzie dotyczyć zdrowia ? – pytam.
- Niekoniecznie.
- … ???!!! …
- To jeszcze raz … – chciałam uporządkować swoje myśli.
- Pierwsza fala to serce, a druga ?
- Zmiany całkowite.
- Homiel, naprawdę nie dało się jaśniej ? – Piotr już zrezygnowany.
- Ktoś tu zdał przecież uniwersytet.
- …….. – kręcę głową poddając się. Nie mam żadnego pomysłu, co może to znaczyć, a wizja była bardzo wyraźna.
- No i co Homiel ? Kto operował ?
- Żebyś ty wiedziała ! Docent był asystentem.
Cisowskiego nazywają w szpitalu docentem. Nie mówią ordynator, czy doktor, ale docent. I docent powiedział jeszcze coś ciekawego … W organizmie człowieka jest jedna żyła, która nigdy nie zarasta i nie wiadomo dlaczego. W sytuacjach kryzysowych służy jako zapasowa i ją właśnie podczas operacji wykorzystano.
Boże Ojcze … Ty naprawdę znasz się na medycynie … Sam ją przecież stworzyłeś.
09. 03. 17 r. Bielsko-Biała.
Piotr nadal leży w szpitalu, a ponieważ leży sam, to i otwarcie rozmawiamy, czym będzie ta druga fala.
- Homiel powiedz, zapłacę ci – Piotr zażartował.
- Ile ? Komu chcesz zapłacić ?
Patrzę na Piotra i widzę, że w porównaniu do innych pacjentów wyjątkowo szybko wraca do zdrowia.
- Jakby cię pies lizał.
- …….. – Homiel mnie rozśmieszył.
- No powiedz, co to ta fala ? Jeśli zawał ledwo przeżył, to co będzie ta druga fala, która była dużo większa ? – nie odpuszczam.
- Zajrzyj do Biblii. Sprawdź.
- Wiele jest akcentów, tam znajdziesz odpowiedź.
- … ???!!! …
- Zobaczyłem fale, które się rozstępują …
- Dlaczego nie powiesz wprost ?
- Przyjaźń nie polega na dawaniu, tylko na uczeniu.
- Homiel, ty chyba filozofię kończyłeś – Piotr zrezygnowany położył głowę na poduszce.
- W przeciwieństwie do ciebie, mam wszystkie studia ukończone.
Będąc w hotelu sama mam mnóstwo czasu, by sprawdzać słowa Homiela. Jeśli nakazał szukać w Biblii, to też tak uczyniłam.
Rzeczywiście wiele jest akcentów; Jezus ucisza burzę, przejście Mojżesza przez morze, spacer Jezusa po wodzie i jedno niepozorne zdanie, które zwróciło moją szczególną uwagę.
Ale niech prosi z pełną ufnością, bez powątpiewania. Wątpiący bowiem jest podobny do morskiej fali, gnanej i miotanej wiatrem w różne strony. Jk 1,6
Jeśli Piotr dobija w końcu do brzegu, targany wcześniej falami – to jak koniec podróży. Jego wątpliwości się skończą.