11. 06. 15 r. Warszawa.
Pojechaliśmy do „naszego krzyża” na Pragę. Wpadliśmy tam na chwilę, a ponieważ nie było nikogo, ta chwila przedłużyła się do 15 minut. Po wyjściu Piotr zaczął opowiadać …
- W wyobraźni swojej, mentalnie położyłem rękę na Jego ręku, tam gdzie był przybity gwoździem, chciałem Mu odjąć troszkę bólu … I wtedy natychmiast usłyszałem …
- Nie rób tego.
- To jest Moja droga, to nie jest twoja droga.
- … A jaka jest moja droga ?
- Twoja droga to powrót stamtąd, skąd wyszedłeś.
- …. Powiem ci tak, jeśli będziesz miała jakiekolwiek wątpliwości, że cię atakują pamiętaj, że Chrystus jest bez przerwy przy tobie. Mi położył rękę na ramieniu tak bratersko, ale ciebie objął za głowę. Do mnie podszedł i uśmiechnął się, ale ciebie objął – Piotr był oszołomiony.
- Czułem Jego myśli przy tobie, Jego … On … Chrystus jest ciągle przy tobie. Dzisiaj to zobaczyłem po raz kolejny. On ci daje natchnienie do pisania i prowadzi cię. Dzisiaj to zobaczyłem po raz kolejny. Przytulił i objął cię w ramionach, bo wie co robisz, bo wie jak walczysz.
- ……… Ktoś mi teraz powiedział …
- Ani w jednym słowie się nie pomyliłeś.
- Teraz rozumiesz, że razem jak działacie, ty dajesz nadzieję Oli, a Ola daje nadzieję ludziom.
- Ja daję nadzieję tobie, bo ty nie masz kontaktu, a ty dajesz nadzieję, bo ty wiesz – tłumaczy mi, jakby nie rozumiała.
- Dlatego oni się martwią, kiedy się kłócimy, bo wtedy nie działamy – przypomniałam sobie pouczenia Homiela w chwili, kiedy dochodzi między nami do kłótni.
- A ile my tam się kłócimy … – Piotr machnął ręką.
- W każdym razie powiem ci szczerze, Jezus prowadzi cię.
- Prowadzi was – poprawił Homiel.
- …. Byliśmy tam parę minut … A ty tak od razu łapiesz to wszystko ? – pytam, bo się ciągle dziwię.
- Po chwili … Po chwili wyszedł.
Nieustannie próbuję logicznie ogarnąć i zrozumieć jak funkcjonuje Piotr. Gdyby nie doświadczenie z gołębiem, byłoby mi przede wszystkim trudno w cokolwiek uwierzyć, ale mam dowód niezbity, że kiedy Piotr mówi, że widzi, to faktycznie widzi.
Po kawie pojechaliśmy na drugą stronę Wisły do „naszego” kościoła, o dziwo nie paliło się światło nad krzyżem Jezusa. Kątem oka zobaczyłam uśmiechającego się Piotra, szepnął mi do ucha, że widzi białego gołębia siedzącego na ramionach Chrystusa, a właściwie gołębicę, bo jest gruba. Macha skrzydłami i wydaje swoje dźwięki, czyli chyba… grucha. Spojrzałam na niego z politowaniem, bo oczywiście absolutnie niczego nie widziałam, ale nieoczekiwanie usłyszałam w swojej głowie; zrób zdjęcie.
Pojechaliśmy do Arkadii i wchodząc od razu przypomnieliśmy sobie rozmowę o gackach wyłaniających się z podziemia.
- Tu ich widziałem – wskazał mi palcem na koniec ruchomych schodów.
- Gdyby nie modlitwy, zło by szalało.
- A nie szaleje ?
- Jeszcze nie zaczęło.
- Chcesz powiedzieć, że będzie wojna ?
- I nastaną dni bez światła.
- Ile to będzie trwało ?
- Na razie walczmy. Ścigaj to dziadostwo.
- Z jednej strony każą walczyć, z drugiej nie pozwalają zabić jajo – Piotr kompletnie zdezorientowany.
- Wydaje mi się, że została zachwiana równowaga – w duchu przyznaję mu rację, ale szukam też wyjaśnienia.
- …….
- Widzisz, ciebie przytulił, do mnie podszedł – Piotr wspomniał wydarzenie sprzed kilkunastu minut.
- Nie mogę tulić tego, który tuli innych.
- … ???
Po tych słowach oczywiście zamilkliśmy zaskoczeni. Zobaczyłam, że oczy Piotra robią się wilgotne.
- Czym się wzruszyłeś ?
- Zobaczyłem tron i osobę, która się zbliżała. Ukłoniłem się. Jezus powiedział …
- Nie kłaniaj Mi się.
- Jesteś Moim przyjacielem.
Znowu zamilkliśmy, tym razem na dobre …
Wieczorem.
Piotr zaczął rozważać sprawę NIP. Zaczął analizować, czy nie popełniliśmy po drodze jakiegoś błędu.
- Nie lituj się nad złem, bo ono nad tobą litować się nie będzie.
- Wow … Mocne słowa !
- Nie miej litości.
- A wybaczanie ? Czy nie tego uczył Jezus ? Mam im wybaczyć ?
- Oni to nie są oni – Homiel miał na myśli, że walczymy z samym diabłem, nie człowiekiem.
- Trudno rozróżnić kto człowiek, kto gacek.
- Dlatego My pomagamy.
12. 06. 16 r. Warszawa.
Obudził mnie o 7 rano SMS. Wiadomość od znajomego z forum FN. Spytał, czy wiem co się tam dzieje. Nie wiedziałam, więc szybko sprawdziłam. Wczorajsza dyskusja wytworzyła bardzo napiętą sytuację i furia niektórych bardzo mnie zaskoczyła, więc przestałam oglądać to żenujące przedstawienie. Dzisiaj rano zaskoczona byłam jeszcze bardziej, bo znajomy, który bronił Boga i wiary równie wytrwale jak ja, został z forum wyrzucony.
- Im bardziej będziesz zaangażowana, tym bardziej będzie bolało – powiedział mi wczoraj wieczorem Homiel i miał rację … Jak zawsze zresztą.
- Wiesz sam jak atakują.
- Gloria przed tobą.
- Jesteś prawdziwym czcicielem Chrystusa.
- Nie martw się, przejdzie mi … – miałam na myśli moje rozgoryczenie.
- Powiedz siostrze naszej …
- To moja żona.
- Twoja żona, Nasza siostra, że jesteśmy z niej dumni.
Cała ta sytuacja zastanowiła mnie nad działaniem zła, jak łatwo ludzie dają się zmanipulować. Przetoczyłam Piotrowi kilka wpisów osoby, która atakowała najbardziej. Czytając Piotr jednocześnie doznał wizji. Zobaczył chłopaka, którego otoczył wielki wąż. Oplótł go od stóp do głowy i ściskał coraz bardziej. Piotr niewiele myśląc mentalnie wyciągnął miecz i odciął węża, który spadł na ziemię i się wycofał. Jednak po chwili pojawił się ponownie i znowu oplótł go ściśle. Piotr zrozumiał, że ten facet musi sam zacząć walczyć, to jego osobista walka i droga do pokonania.
Francesco Salviati (1510-63)
- Kto jest bardziej niebezpieczny ? Upadły, czy demon ?
- Nie dziel. Nie ma większego, czy mniejszego zła.
- A jednak upadły ma szanse wrócić.
- Czyń to, co podług Chrystusa.
- Tyle podłości jest dookoła, nie zajmuj się tym, a nie Ja to mówię.
- … Czy to moja wina, że został zaatakowany ? – spytałam o znajomego, którego wyrzucono. Poczułam się winna zaistniałej sytuacji.
- Czy uległabyś szantażowi ?
- To jego walka. Rób swoje.
- …. Słyszę ….
- Dziękuję za kwiatka.
- Ale to sztuczny ? – wyrwało mi się.
- Ja tego nie widzę.
I te słowa najnormalniej w świecie mnie „rozwaliły”, bo nagle zdałam sobie sprawę z Kim właśnie teraz rozmawiamy.
Rano byliśmy u „naszego krzyża”. Stoją pod nim w wazonach przeróżne kwiaty, które szybko więdną. Będąc wcześniej w Ikei zauważyłam w sprzedaży sztuczne kwiaty i pomyślałam, że choć nie znoszę sztucznych roślin, to kupię jeden mały kwiatek, bo przynajmniej będzie tam stać prawie wieczność. Zadziałała zwykła pragmatyka. Miałam w pewnym momencie nawet z tego powodu wyrzuty sumienia, ale ostatecznie położyłam go pod krzyżem. Niech będzie coś trwałego ode mnie dla Niego, pomyślałam …
O 15.00 Piotr poszedł się pomodlić. Kilkanaście minut później usiadł przy mnie ociężale jakby ważył tonę. Coś go ewidentnie dręczyło …
- Zobaczyłem pod sufitem złotego ptaka tego samego co w biurze. Krążył przez chwilę … Kiedy zacząłem się modlić, usłyszałem …
- Błogosławię twój dzień za to, co dziś uczyniłeś i to, co uczynisz.
- ???
- Dalej klęczałem koło łóżka, patrzę w bok i widzę siedzącego na łóżku starszego mężczyznę w białej szacie i brodą. Siedział do mnie tyłem, widziałem Jego plecy, miał schyloną głowę i przysłuchiwał się mojej modlitwie. Nie miałem odwagi dalej gapić się na Niego.
- ……
- Może ja mam przewidzenia ? – westchnął ciężko.
- Nie masz przewidzeń, bo masz wiarę.