27. 11. 18 r. Warszawa.
Ilość informacji jest przytłaczająca.
- Miałem dzisiaj ciężką rozmowę. Usłyszałem o piątej rano…
- Spłodzisz dziecko jeszcze. Twoja żona w ciąży będzie.
- No nie …. – zamurowało mnie. Słabo mi się zrobiło. To nie może być prawda.
- To dziecko ode Mnie i od ciebie – wyjaśnił teraz Ojciec.
- Nie mam pojęcia o czym mówisz ! – Piotr się zdenerwował.
- …….. – a ja byłam autentycznie przestraszona.
- Pan Bóg powiedział mi, że w maju będzie po sprawie i co ? Z tą ciążą też nie wiem ile w tym prawdy – żachnął się.
Siedzimy w ciszy, ale po chwili oboje zaczynamy się śmiać. Zrozumieliśmy, że podważamy słowa Ojca co samo w sobie jest mocno niedorzeczne.
- No bo zobacz Ojcze jak Ci to idzie tutaj, z NIP- em wlecze się wszystko.
- Jak cię tu nie kochać, jesteś taki łobuziak.
- Spytaj się Ojca, czy z tą ciążą to prawda – nie daje mi to spokoju.
- Pytałem z 30 razy, nic nie mówi.
- Co znaczą słowa o ciąży, Ojcze ?
- Narodziny, radość w domu.
- No nie wiem… Może to nie u nas ?
- Musisz to sama rozstrzygnąć.
- ……..
- I chwal dzień, w którym się o tym dowiesz.
- Czemu ta radość ma być smutkiem na twojej twarzy skoro nie wiesz co ci przewidziałem ?
- Czemu się troskasz, a przecież tak dużo studiujesz i jeszcze nie rozumiesz ?
- Wszystko jest dla Mnie, dla Mojej chwały.
- Odbierzesz swój prezent.
- Tylko nie ciąża… – myślę w duchu.
- Nie wiem co ci Pan Bóg da.
- Ja wiem. Złotego Rolls-Royce i pełno pieniędzy.
- ……… – roześmialiśmy się oboje wiedząc, że to tylko żart.
Od kilku dni chodzę jak struta. Beata dzwoni codziennie, rozmawiają godzinami. Jestem więcej niż wkurzona i nie chce mi się z Piotrem rozmawiać, bo mimo wszystko nie rozumiem dlaczego nie wprowadzi jakiś zasad. Pieczęcie czy nie pieczęcie jakieś zasady chyba obowiązywać powinny !… I tak sobie kombinuję w duchu, że jak tego nie zmieni to „zabieram swoje zabawki i wracam do mamusi” …
- Jak ci się żyje obok męża, bo przecież nie z nim ?
- ……. – uśmiecham się po chwili, bo dopiero po chwili zrozumiałam sens tego zdania.
- Co ci powiedziałem ? Gdzie jest twoje miejsce ?
- Ale nie będę się zgadzać na wszystko.
- Czyli mówisz krótko, walczysz o swoje ?
- Walczę.
Zaraz tego pożałowałam. Wiem, że dla Ojca pieczęcie są ważne, a mi trudno ten nowy stan rzeczy zaakceptować. I jeszcze ta ciąża… Poczułam się psychicznie zmęczona, ale tak naprawdę walczę nie o siebie, a o Piotra, który wydaje się fizycznie po prostu wyczerpany. To jak wojna prowadzona na kilku frontach jednocześnie.
Córka miała wizję. Ciekawe, nic o Beacie nie wie, a mimo to jej wizja jest wyjątkowo trafna.
28. 11. 18 r. Warszawa.
Nie byliśmy na kawie, od dwóch dni mam migrenę i ledwo chodzę. Wieczorem trochę się uspakaja. Oglądamy w TV lądowanie na Księżycu, a w tle głęboką czerń kosmosu i miliony świecących gwiazd…
- Zobacz, to wszystko Ojciec zrobił …
- Mówisz, że Ja to to wszystko zrobiłem, a się ze Mną nie zgadzasz.
- ……. – Piotr westchnął pod nosem. Przed chwilą narzekał, że ma pierścień, że ma pieczęć…
- Skomplikowało się nam życie.
- Chcesz wyprostować ?
- Za mały jesteś.
- Los jest przypieczętowany.
- ……. – Piotr spojrzał na mnie jak zbity pies. Ciężki i zmęczony miał wzrok.
- Co mam z nią dalej robić ?
- Kochaj swoją żonę jak zasługuje na to i kochaj Moją Beatę jak ona na to zasługuje, bo karmię twoją rodzinę.
- Będę pamiętał…
- …….
- Wiesz, że kiedy rozmawiam z Beatą, często włącza się do rozmowy Ojciec i rozmawiamy w trójkę ?
- Tak ?! Ale macie dobrze ! Czuję się odrzucona …
- Uwierz Mi, będę wymagał od niego znacznie więcej, rozliczę go za każde słowo i czyn.
- Uwierz Mi, lepiej pisać.
- …….
- Ojciec mówi do ciebie…
- Mój Syn za tobą tęskni.
- ……. – słabo mi się zrobiło ze wzruszenia. Brakuje słów.
- Zauważyłem, że jak się modlę to coraz częściej się kiwam jak Żyd. Musiałem być kiedyś Żydem.
- Powiedz kiedy nie byłeś, oprócz nazisty.
- O! Ale Luter nie był przecież Żydem – zauważam zdziwiona.
- Nie był ? Też niszczył.
- O! …. – zaskoczyła mnie ta uwaga.
Nazista nam Polakom bardzo jasno i prosto kojarzy się z Niemcem. Ale dzisiaj Niemiec a nazista to ogromna różnica. Nie każdy jest Niemcem, ale każdy może być nazistą.
- Boję tego co chcesz zrobić Ojcze – Piotr się zamyślił.
- Jeśli wiesz co chcę zrobić, to robisz to dla Mnie i nie powinieneś się bać.
- Nie takiego cię stworzyłem.
- Czy ja temu podołam, tego się boję.
Aaa, rozumiem, książka.
Gratulacje!
Jesteś jak Sara.
Rdz 18,1-10a
Pan ukazał się Abrahamowi pod dębami Mamre, gdy ten siedział u wejścia do namiotu w najgorętszej porze dnia. Abraham, spojrzawszy, dostrzegł trzy ludzkie postacie naprzeciw siebie. Widząc je u wejścia do namiotu, podążył na ich spotkanie.
A pokłoniwszy się im głęboko, rzekł: ”O Panie, jeśli jestem tego godzien, racz nie omijać swego sługi! Przyniosę trochę wody, wy zaś raczcie obmyć sobie nogi, a potem odpocznijcie pod drzewami. Pozwólcie też, że pójdę wziąć nieco jedzenia, abyście się pokrzepili, zanim pójdziecie dalej, skoro przechodzicie koło sługi waszego”. A oni mu rzekli: ”Uczyń tak, jak powiedziałeś”.
Abraham poszedł więc spiesznie do namiotu Sary i rzekł:
”Prędko zaczyń ciasto z trzech miar najczystszej mąki i zrób podpłomyki”. Potem podążył do trzody i wybrawszy tłuste i piękne cielę, dał je słudze, aby ten szybko je przyrządził. Po czym, wziąwszy twaróg, mleko i przyrządzone cielę, postawił przed nimi, a gdy oni jedli, stał przed nimi pod drzewem.
Zapytali go: ”Gdzież jest żona twoja, Sara?”. Odpowiedział im: ”W tym oto namiocie”. Rzekł mu jeden z nich: ”O tej porze za rok znów wrócę do ciebie, twoja zaś żona Sara, będzie miała wtedy syna”.
🙂 To nie jest tak jak myślisz 🙂 To zupełnie inna „ciąża”. Spłodzić dziecko nie musi znaczyć dosłownie. Pisarz też „płodzi” swoje dzieło. Cierpliwości, kilka miesięcy później otrzymaliśmy informację o co chodzi.