23. 08. 16 r. Warszawa.
Wczoraj w nocy leżałam już w łóżku i próbowałam zasnąć, gdy wpadł do pokoju Piotr. To znaczy nie wpadł, ale wkroczył powoli jak… mumia. Miał w ręku małą poduszkę, którą kupiłam 2 miesiące temu.
- Modliłem się … Boli mnie kolano, więc podłożyłem sobie pod kolana tę poduszkę. Usłyszałem głos Jezusa …
- Uczysz i chronisz ludzi Moich, a Ja uczę i chronię ciebie.
- Dochodzisz do kresu tej drogi i przyjmij to, co nadejdzie.
- Zaufaj Mi do końca, bo innej drogi dla ciebie nie ma.
- Spójrz na dół.
- Schyliłem głowę i pierwsze co widzę, to oczywiście poduszka. Nie wiedziałem czego mam szukać, po chwili zobaczyłem na niej dwa motyle, czerwonego i niebieskiego.
- A teraz dokończ modlitwę.
Opowiadał mi o tym kurczowo trzymając poduszkę.
Musiałam mu ją prawie wyrwać, bo sama chciałam sprawdzić. Niezwykłe… rzeczywiście, nie zauważałam tych motyli wcześniej, a wybrałam poduszkę z kilkunastu leżących w sklepowym koszu, ponieważ była kolorowa i przeceniona.
- Teraz wiesz, że rozmawiałeś.
Dzisiaj rano oczywiście do tego wróciliśmy.
- Teraz wiesz, że rozmawiałeś ... Dopiero jak je zobaczyłem, to zrozumiałem, że to dzieje się naprawdę.
- … Szykują cię na większe działanie – analizując dotychczasowe wydarzenia i rozmowy jestem tego na 100 procent pewna.
- Zrobiłem gały, jak te motyle zobaczyłem … I to czerwony i niebieski ! Jeszcze rozumiem czerwony i zielony, ale niebieski ?
- A ja ją wybrałam, bo była kolorowa, nie myślałam nad tym zbyt długo.
- Ktoś inny pomyślał.
- Nie wiem o co chodzi … Może książkę będziemy wydawać ? – pytam.
- Nie mam pojęcia … Powiedział teraz Homiel …
- Książki nie ma co wydawać, bo książka jest żywa, po śmierci ją wydasz.
- Czyli książka to ty – zaczęłam się śmiać.
- Ciągle coś się dzieje i końca nie ma.
- Homiel … Mam się bać ? Jestem z natury cykorem.
- Ten, który mówi, że jest cykorem, jest z natury odważny.
- … Długo to trwało ? – pytam.
- Rozmowa ? No chwilę dłuższą … Najpierw Jego oczy na obrazku ożyły … Zobaczyłem, że patrzą na mnie i od razu nabrałem energii do modlitwy. To bardzo dobra energia … Chrystus ma w sobie niesamowitą energię – Piotr nie potrafił wyrazić tego słowami.
- …. Ponoć to, co robisz … Jesteś sterowana … Pokazał mi ktoś teraz, że wszystko co robisz, nie dzieje się bez powodu.
- Sterowana ? No właśnie ta poduszka to przykład.
- Powiedział spójrz na dół... to spojrzałem i zamurowało mnie.
- …… – kiwam głową zazdroszcząc.
- Ale ty masz dobrze …
- Mamy ! Przecież razem to mamy wszystko.
- To musi być cudowne Go słyszeć.
- Ma bardzo łagodny, miękki głos, ciepły.
- Przyjmij to ...
Spisywałam każde słowo z tej rozmowy i próbowałam jednocześnie rozwiązać zagadkę. Dlaczego dwa kolory, czerwony i niebieski ?
Wieczorem znowu oczywiście rozmawialiśmy o wczorajszym zdarzeniu.
- Ciągle główkuję co takiego ma się zdarzyć ? Szykują cię do czegoś i masz to przyjąć.
- To zależy, co będzie.
- ……… – złapałam się prawie za głowę nie wierząc, co słyszę. Piotr chce im stawiać warunki ?!!!
- Przecież sam Jezus ci to mówi, że masz przyjąć !
- … Nooo fakt – Piotr się zreflektował.
- A ty znowu po swojemu … „Przyjmę, jak mi się spodoba” – zaczęłam go przedrzeźniać.
- Z tego, co pamiętam rodzina się odwróci, nie zrozumie … To tak, jak u Jezusa, też nie rozumieli.
- Stracą cię.
- Nooo … Jeszcze lepiej. A teraz mnie mają ?
- Całą gębą. Wszyscy cię mają. Dajesz wszystkim.
- Faktycznie, dajesz wszystkim pieniądze, wspomagasz, jest ciebie wszędzie pełno, modlisz się za wszystkich – analizuję szybko.
- Przestanę dawać ?
- Przestaniesz być.
- Jak to możliwe, ja tego nie widzę.
- Teraz nie widzisz, później zobaczysz.
- A co ze mną będzie ? – spytałam ze strachem.
- Nauczysz się być roztropną.
- Dawać nie tym co płaczą, a co potrzebują.
- ……… – dobrze, że nie widzę Homiela, bo bym potrząsnęła Go za ramiona, by mówił jaśniej.
- Modlisz się za marynarza ?
- Tak, za syna. Ja wiem, że Bóg Ojciec ma nad nim swoją tubę … Ale dwie też mu się przydadzą.
- Uważaj ! Ojciec umiłował ciebie, dał ci się pokazać, ale uważaj !
- To, co na początku było żartem, teraz już nie jest.
- Ciągle nie rozumiesz swojego szczęścia !
- Wooow … – pomyślałam. To zabrzmiało jak ostrzeżenie …
Piotr nad każdym z rodziny mentalnie tworzy tubę ochronną, szklany klosz. Mówiąc przydadzą się dwie zrównuje swoją ochronę do ochrony samego Ojca ! Czy to jest już bluźnierstwo, czy totalna głupota ? Zapomina kim jest i gdzie jest jego miejsce.
- Czekają cię zmiany.
- Duże ?
- Nie rozpoznasz, gdzie jesteś.
- Tak się skończyła ta druga fala z wizji, nie wiedziałem gdzie jestem. Ojciec każe, to zrobię.
- Nie. Bóg Ojciec każe, a ty chcesz to zrobić.
Musieliśmy nieco ochłonąć, więc dla relaksu obejrzeliśmy wiadomości w TVP. Ostatnio sporo mówi się o pewnym mecenasie, który w nieprawy sposób przejmuje lub pomaga przejmować nieruchomości w Warszawie. Piotr sobie przypomniał, że ostatnie mieszkanie, które opuściliśmy zostało przejęte właśnie w ten sposób.
- To przez niego straciliśmy to mieszkanie.
- O jakiej stracie mówisz ?
- To mieszkanie to nie strata, skąd wiesz dlaczego został zatrudniony ?
- …….. – kręcę głową z niedowierzaniem. Zrobił nam przysługę pomagając się wyprowadzić z być może najbardziej nawiedzonego mieszkania w Warszawie.
Oglądaliśmy film „Wojnę światów”. http://www.filmweb.pl/Wojna.Swiatow
- Czy taka wojna światów jest możliwa ? – pytam Homiela.
- Wszystko jest możliwe – wtrąca się Piotr.
- Nie po to Syna poświęcił, by pozwolił innej cywilizacji na zagładę ludzi.
- ???!!!
Oglądaliśmy dalej w ciszy, ale myśli krążyły mi w głowie.
- Mam nadzieję, że pisząc blog nie mylę się w interpretacjach ?
- Jesteś siewcą światła, nie możesz się mylić. Ufaj mężusiowi.
- …… – uśmiechnęłam się, bo słowo „mężuś” to ulubione słowo Piotra. Ciągle mi powtarza żartem, jaka to jestem szczęśliwa dzięki mężusiowi.
- Bez ciebie – zwrócił się do Piotra …
- … Ona tego nie napisze, ale bez niej, nikt tego nie napisze.
- To prawda …
Dopisane 20. 05. 2017 r.
Kolor czerwony i niebieski, co znaczą te kolory? – Kiedy raz spowiednik kazał mi się zapytać Pana Jezusa, co oznaczają te dwa promienie, które są w tym obrazie — odpowiedziałam, że dobrze, zapytam się Pana. W czasie modlitwy usłyszałam te słowa wewnętrznie: Te dwa promienie oznaczają krew i wodę — blady promień oznacza wodę (przedstawiany także jako jasnoniebieski) , która usprawiedliwia dusze; czerwony promień oznacza krew, która jest życiem dusz… Te dwa promienie wyszły z wnętrzności miłosierdzia mojego wówczas, kiedy konające serce moje zostało włócznią otwarte na krzyżu. Te promienie osłaniają dusze przed zagniewaniem Ojca mojego. Szczęśliwy, kto w ich cieniu żyć będzie, bo nie dosięgnie go sprawiedliwa ręka Boga. Pragnę, ażeby pierwsza niedziela po Wielkanocy była świętem Miłosierdzia. (św. Faustyna)
Zestawienie kolorów czerwonego i niebieskiego w przypadku szat Jezusa wskazuje na Jego dwie natury: ludzką (czerwony) i boską (niebieski). http://www.rozmawiamy.jezuici.pl/forum/47/n/1612
W starożytnej Palestynie najbardziej ceniono kolor czerwony i niebieski. Kolor niebieski w Biblii miał szczególne znaczenie. Żydzi nazywają go kolorem wybranym przez Boga, ponieważ – zgodnie z nakazem Tory – każdego Izraelitę miał wyróżniać niebieski sznur u skraju szaty (Liczb 15:38, 39). Również płaszcz arcykapłana i tkanina przykrywająca Arkę Przymierza były koloru niebieskiego. https://archeologiabiblijna.wordpress.com/2014/01/10/zagadka-biblijnego-blekitu-rozwiazana/
- Nie po to Syna poświęcił, by pozwolił innej cywilizacji na zagładę ludzi – ciekawe zdanie. Homiel nie zaprzeczył, że istnieją inne cywilizacje.
- Dawać nie tym co płaczą, a co potrzebują – oczom nie wierzyłam czytając dzisiaj te słowa, bo pasują idealnie do historii, która się wydarzyła kilka dni temu. W listopadzie idąc ulicą zauważyłam starszą kobietę opierającą się o laskę, stała bezradnie na chodniku rozglądając się dookoła ewidentnie poszukując pomocy. Wszyscy przechodzili koło niej obojętnie, bo padał deszcz. Zatrzymałam się i spytałam, czy jej nie pomóc. Ucieszyła się i poprosiła o doprowadzenie do bloku, gdzie mieszkała. Po drodze opowiedziała, że jest sama, bez rodziny, bez pieniędzy, chora, biedna i cała w rozpaczy. Tak mi się jej szkoda zrobiło, że żegnając ją pod blokiem oddałam jej i swoją parasolkę i pieniądze.
Po licznych naukach u „naszego krzyża” zaczęłam się zastanawiać, czy celowo mi jej nie postawiono na drodze, bym się nią w jakiś sposób zaopiekowała. Po jakimś czasie sprawdziłam pod jakim numerem mieszkała i ją odwiedziłam. Ucieszyła się, chociaż mnie nie rozpoznała. Dałam jej trochę pieniędzy. Przychodziłam do niej co jakiś czas i wspierałam finansowo. Im częściej ją spotykałam, tym bardziej rozumiałam, że jest ona całkiem bystra, inteligentna, rezolutna, ale nadal mocno schorowana. Ciągle opierała się o lasce i schylała niemal do ziemi. Coś mi w niej nie pasowało i nawet przyszło mi pewnego razu do głowy, czy czasami nie jestem wykorzystywana. W poniedziałek odwiedziłam ją znowu i rozmawiając staruszka się w pewnym momencie wyprostowała jak struna, a po chwili znowu schyliła. To dało mi do myślenia, czy ona nie udaje. Poprosiła mnie o zakupy, zrobiłam i wróciłam do niej. Zaczęła tym razem narzekać, że nie ma prądu, a wtedy jak spod ziemi pojawiła się kobieta z administracji. Spytała kim jestem, więc wyjaśniłam jej szybko co robię, a ona spojrzała na mnie z politowaniem.
- Ta pani ma rodzinę, ma synów i nie jest pani pierwsza, którą naciąga.
Jakbym dostała obuchem w głowę. To była bardzo dobra lekcja.