Co nieuchronne to Ja.

06. 09. 18 r. Ustroń

Postanowiliśmy pojechać do Oświęcimia. Byłam tam jako dzieciak i uznałam, że po latach muszę pojechać jeszcze raz. Inne doświadczenie i inna świadomość. Na miejscu dowiedzieliśmy się, że do 10.00 można wejść indywidualnie i za darmo, a potem tylko w grupach i bilety po 50 zł od osoby. Trafiliśmy do kasy biletowej 5 minut po 10.00. Piotr do kasjerki…

  • Skierował mnie tutaj profesor historii Seroczyński i mówił, że mogę wejść za darmo… – wymyślił na poczekaniu.

Był tak przekonywający, że i ja bym uwierzyła. Kasjerka nie miała pojęcia co za Seroczyński, ja nie miałam pojęcia, ani tym bardziej Piotr, bo wziął to nazwisko kompletnie „z sufitu”. Kasjerka nie będąc pewna z kim ma do czynienia wydała Piotrowi ostatnie darmowe wejściówki.

  • To Homiel mi podrzucił to nazwisko i mnie nakręcił do gadania. Nie wiem skąd mi to przyszło do głowy ! – był cały uradowany.
  • 100 złotych za bilety ? Pióro mi zwiędło z wrażenia.
  • Zarabiać na śmierci jest gorsze niż zarabiać w synagodze.

Wow ! A myślałam, że będzie wielkie Jego zniesmaczenie. Homiel przypomniał nam chwilę, kiedy to my byliśmy bardzo zniesmaczeni. Długo przed „erą Homiela” będąc w Krakowie zwiedzaliśmy stary Kazimierz. Chodząc tak od domu do domu natrafiliśmy na synagogę. Ponieważ nigdy w synagodze nie byliśmy, postanowiliśmy ją dogłębnie obejrzeć. Wchodzimy do środka, a na dzień dobry wita nas żydowski kapłan, czy administrator… nie wiem, zażądał za wejście odpowiedniej opłaty. Stanęliśmy jak wryci nie rozumiejąc co on do nas w ogóle mówi, choć mówił płynnie po polsku. Po prostu trudno nam było zrozumieć, że za wejście do świątyni ktoś mógłby zażądać pieniędzy. Spojrzeliśmy na siebie, spojrzeliśmy na tego człowieka i wyszliśmy nie oglądając nic. No i proszę, Homiel o tym wiedział i pamiętał.

Nasze wejściówki pozwoliły nam na swobodne zwiedzanie Ausschwitz, a potem Birkenau. Blok za blokiem, metr za metrem.

Mnóstwo ludzi z całego świata, dookoła wiele różnych języków, świetni tłumacze, świetna organizacja i wszechobecna kontrola. Duże wrażenie robiły grupy Żydów starych i młodych modlących się na każdym kroku. Jednak największe wrażenie zrobiła na mnie jedna Żydówka w średnim wieku, którą mijałam w korytarzu jednego z bloku. Była wstrząśnięta tak bardzo, że chodziła głośno szlochając. Nie mogła się powstrzymać i to jej ta rozpacz poruszyła mnie bardzo i uzmysłowiła ogrom cierpienia, jakim przesiąknięte jest to miejsce. Oczywiście widząc ją we łzach i ja się popłakałam. Beznadzieja…


Natrafiliśmy na blok, w którym było bardzo mało ludzi i w którym pokazywano w kilku językach archiwalne, pełne egzaltacji przemówienia Goebbelsa, Hitlera, Goeringa o potrzebie likwidowania narodu żydowskiego. 

  • No i co ty na to Homiel ? – Piotr pyta szeptem.
  • Też się tak udzielałeś. Może nie tu… panie doktorze.
  • Uszanuj tych, do których się przyczyniłeś.
  • Jak ?
  • Szkoliłeś.
  • ?! – rany ! Przypomniał Deisenhofera ! Był doktorem ekonomii!

Widząc co się dzieje wyjęłam szybko swój zeszyt, aby notować.

  • Odpowiedz Mi szczerze…
  • Kto był ci bliższy ?
  • Czy ten co krzyczał po niemiecku, czy ten, który z bólu ? Powiedz szczerze.
  • …… – Piotra zamurowało.
  • No…. niestety… – zaczął się jąkać.
  • ……. – patrzę na niego i nie wierzę.
  • Poczułem przywiązanie jak usłyszałem niemiecki. Ja to podświadomie pamiętam, słuchałem tych przemówień na własne oczy – rozkłada ręce bezradnie i ze wstydem.
  • Jest bardzo dobre to, że jesteś szczery.
  • Łatwiej ci będzie zwalczyć, kiedy wiesz.

Kilka godzin później przepisując ten tekst do komputera zauważyłam, że Ojciec (a nie Homiel)  używa jakby skrótów myślowych.

  • Uszanuj tych, do których się przyczyniłeś. Szkoliłeśczyli uszanuj tych, którzy zginęli przez tych, których szkolił do zabijania. Jest też w tym zdaniu coś głębszego. Kto jest bardziej winny… Ten, który zabija, czy ten który uczy zabijać ? 11 Jezus odpowiedział: «Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej nie dano z góry. Dlatego większy grzech ma ten, który Mnie wydał tobie». 

07. 09. 18 r. Ustroń.

Odwiedziliśmy ten sam co ostatnio urokliwy kościołek. Byliśmy kompletnie sami, więc Piotr mógł się nazwiedzać do syta. Skupił się na figurze Jezusa w złotej szacie, który stał za ołtarzem. Patrzy się i patrzy…

  • Rany, kto Mu robił te ręce ! Przecież są za duże ! – powiedział dokładnie to co pomyślałam 3 sekundy wcześniej.
  • Nie mówmy jak wyglądam.
  • Pomyślmy, że Jestem.

Przestaliśmy oceniać cokolwiek w tym kościele, usiedliśmy tylko w ławce i się pomodliliśmy.


Poszliśmy na kawę i rozmawialiśmy o wczorajszym dniu, który zrobił na nas tak mocne wrażenie.

  • Miałem dzisiaj sen. Byłem jednym z więźniów i to ja zabijałem esesmanów. Nie mogłem się powstrzymać.
  • Musisz zdać sobie sprawę, że w każdej sekundzie jesteście słyszeni i oceniani.
  • A dlaczego tak ? – pytam.
  • Bo tak.
  • Każdy włos, który wypadł Łysemu też był liczony.

p. s. Wieczorem studiując ewangelie natrafiłam na słowa, które mnie zaskoczyły. Liczony wypadający każdy włos uznałam za żart, a to słowa Jezusa;

28 Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle. 29 Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asa? A przecież żaden z nich bez woli Ojca waszego nie spadnie na ziemię. 30 U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. 31 Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli.


Rozmawiamy dalej.

  • Gdy kolejka liniowa stanęła w miejscu.. – a stanęła jadąc dzisiaj na górę Czantorię – … Pierwsze co powiedziałam to Ojcze ratuj ! Mam już to chyba w podświadomości – przyznałam.
  • Ojciec cieszy się, kiedy człowiek Go prosi. Bardzo to lubi, kiedy może pomóc. To wiara – tłumaczy Piotr.
  • I tu się nie mylisz ani w słowie w każdym zdaniu. To prawda.
  • …… – ucieszyłam się, że Ojciec jest teraz z nami i się odezwał.
  • W tej wizji ze śmieciami zostawiłaś mnie, zabrałaś wszystko i sobie pojechałaś ! – miał do mnie wyrzuty, a przecież to wizja ! Tego nawet jeszcze nie było !
    - Szliśmy razem z małym chłopcem, blondynkiem, po ubitej drodze, ja trzymałem go za rękę z jednej strony, a ty z drugiej strony. W prawym ręku trzymam wiaderko, a w nim cały swój dobytek i dokumenty. Przed nami widzę stojącą wywrotkę, pełną śmieci, wielka góra śmieci na wozie była po tysiąc więcej warta niż to, co mam w wiaderku. Podeszliśmy do auta, które było włączone, przerzuciłem z wiaderka wszystko na pakę, wrzuciłem też tam ciebie, potem chciałem rzucić też chłopca, ale nie mogłem. Nie mogłem oderwać go od ziemi, a ponieważ do auta wsiadał właśnie kierowca (w niebieskiej koszuli)… to go zostawiłem. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/03/09/ojciec-silny-przybiera-rozne-postacie/
  • Musiałem się zająć chłopcem, bo on płakał !
  • Czyżbyś bał się zostać ze Mną ?
  • Nie bój się tego, co nieuchronne.
  • Co nieuchronne to ,Ja.

Wieczorem.

Obejrzeliśmy film „Nowicjat”.  Film poruszał baaaardzo ciężki temat. Im dłużej oglądałam, tym bardziej nie mogłam się zgodzić z obrazem zakonu, jaki jest tam przedstawiany. A już słowa filmowej przełożonej zakonu; musisz okazać, czy warta jesteś miłości Chrystusa... wkurzyły mnie na maksa. Co pięć minut pytałam Homiela czy tak powinno to wyglądać. Umartwianie się, biczowanie, czy to wszystko jest naprawdę potrzebne, aby być bliżej Boga, ale On milczał…

  • Wyobrażasz sobie, żebym był księdzem ? – pyta mnie Piotr w pewnym momencie.
  • W Niebie też sobie tego nie wyobrażają.

Pod koniec filmu siostra przełożona czyta najważniejsze postanowienia soboru, między innymi i to, które uzmysłowiło mi istotę rzeczy; W oczach zarówno kościoła jak i w oczach Boga status wszystkich zakonnic będzie równy statusowi każdego praktykującego katolika.

To zdanie sprawiło, że przyjrzałam się postanowieniom II Soboru bliżej. http://archwwa.pl/wiadomosci/co-sobor-watykanski-ii-wniosl-w-zycie-kosciola/ Kiedy przeanalizuje się je głębiej aż trudno sobie wyobrazić, że Kościół Katolicki  był kiedyś tak odseparowany od zwykłego człowieka i uważał się za coś nietykalnego. 

  • Hmm… Teraz rozumiem… – mówię do Piotra.
  • I teraz masz już odpowiedź.
  • Teraz rozumiem. 
  • Nie taki zakon Nam się podoba.

Co to za gra, kiedy wszystkie karty są odkryte ?

04. 08. 18 r. Warszawa.

Wracamy do Warszawy. Cieszę się. Im dłużej w Szczecinie, tym dalej od Nieba. Wczoraj córka Homielowi zadała ciekawe pytanie.

  • Czy byłeś też kiedyś dzieckiem ?
  • Zawsze byłem duży.
  • Rosłem w twojej głowie.

Czyli każdy anioł „rośnie” wraz ze swoim podopiecznym. Dostosowuje się do jego wieku, świadomości, wiedzy … i słusznie.


Jadąc natrafiamy na spory ruch, więc obawiam się, że nie pogadamy. Stęskniona za rozmowami głowie się jak tu zacząć rozmowę …

  • Minął równy rok od „przywróć mi imię moje” i jakoś nic – pytam zaczepnie.
  • Lubię te twoje czasówki.
  • Chcesz za wszelką cenę nawiązać kontakt ?
  • ……. – śmieję się na głos.
  • No chcę, brakowało mi Was przez ten tydzień – … i raczej nie ma sensu tego ukrywać.
  • Co też Pan Bóg wymyślił… – Piotr zaczął mi wtórować.
  • Z natury nie zdradzam Swoich myśli.
  • Dlaczego ? – pytam ze śmiechem.

Moglibyśmy rozmawiać o byle czym, a i tak odczuwałam wielką radość, że w ogóle Ojciec się odezwał.

  • Jak to ? Mam przyszłość zdradzić ? – wyczuwam żart.
  • No… Co niektórym…? – powiedziałam też żartem, ale po dłuższym przemyśleniu.
  • Ludzie chcą się nią podzielić, zawsze.
  • Ty jesteś najlepszym przykładem, córko.
  • ……. – głupio mi się zrobiło. 
  • Co to za gra, kiedy wszystkie karty są odkryte ? A gra to nauka.
  • Wygrywać zawsze można, ale przecież człowiek uczy się na błędach.
  • Nawet, gdybym komuś opowiedziała o przyszłości, ludzie i tak by nie uwierzyli.
  • Ale ty uwierzysz.
  • Wszystko co ci powiem, uwierzysz.

Dlaczego każda rozmowa z Ojcem musi doprowadzać mnie do łez ? Dlaczego nie umiem się opanować i być … niewzruszona ? Nie da się. 

  • Ale jak to jest, że niektórzy jednak doskonale odgadują przyszłość ?
  • Sama kiedyś powiedziałaś, że to błędy w oprogramowaniu.
  • Zajrzy i cóż z tego ? A ktoś mu uwierzy ?
  • Hmm…. A Nostradamus ?
  • Wciąż się sprzeczają o jego centurie.
  • ???!!!

Zamyśliłam się. Z punktu widzenia nauki to coś naprawdę niezwykłego, że ktoś potrafi odgadnąć przyszłość. Jeśli według sceptyków tylko sam człowiek kształtuje przyszłość i to każdego dnia, w takim razie to nie powinno mieć miejsca. Jeśli nikt nie wie co będzie za 5 minut, to tym bardziej nie wie co będzie za rok, za 10 lat, a 1000. Nikt nie powinien wiedzieć co będzie w przyszłości. A jednak są tacy, którym czasami udaje się ją zobaczyć, więc jak to jest z tą przyszłością? Jest zapisana, czy nie ? 

Kiedy tak o tym dumałam, przypomniałam sobie sytuację z herbatą. 

Dosłownie otworzyłam ze zdumienia oczy. Homiel nawiązał do wydarzeń sprzed wielu lat. Piotr decydując się na sprowadzanie herbaty z Chin działał jak w transie, wszystko wskazywało na to, że jego działania doprowadzą do upadku firmy i prawie się tak stało. Magda, nasza dawna wspólniczka widząc co się dzieje i chcąc ratować swoją skórę zdecydowała się sprzedać udziały w firmie i definitywnie odejść. Kilka miesięcy później Piotr powoli zaczął wychodzić na prostą. Dzięki jego „amokowi”, jak to teraz określa, pozbyliśmy się w ten sposób prawdziwego gacka w skórze człowieka.http://osaczenie.pl/wp/2016/04/02/wizja-o-hangarze/  http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/12/02/bog-jest-istota-zycia-kto-nie-rozumie-jest-ale-nie-zyje/ 

Piotr się uparł, że będzie ją importować, ale ja miałam kolosalne wątpliwości. Moja intuicja krzyczała, że to nie wyjdzie. Wpadłam na pomysł, że dla pewności odwiedzę trzy znane osoby mające dar widzenia, aby się upewnić kto tu ma rację. Wszystkie trzy mówiły to samo; wyjdzie. A nie wyszło !!! Z punktu widzenia ekonomicznego sprowadzanie herbaty z Azji było wielką biznesową klapą. Z drugiej strony, gdyby jednak nie ta klapa Piotr nie pozbyłby się swojej niebezpiecznej wspólniczki. To był ten zysk, które zobaczyły te osoby. Nie rozumiałam wtedy jak wszyscy mogli się tak pomylić, ale dzisiaj z perspektywy czasu stwierdzam, że widzieli po prostu to co mieli widzieć !!!! i…. to było dla mnie wielkie odkrycie. 

  • To Wasza sprawka, że raptem nikt nie zobaczył prawdy ? Co by było, gdyby powiedziały, że się biznes jednak nie uda ?
  • Koronkę trzeba byłoby szyć od nowa.
  • Tu chodziło o inny zysk.

Sprawa z herbatą jest idealnym przykładem tego, że Niebo nad wszystkim trzyma kontrolę. Zwłaszcza nad tymi, którym się wydaje, że widzą. I jestem skłonna powiedzieć otwarcie i zdecydowanie, że każdy jasnowidz widzi tylko tyle, na ile mu Niebo pozwala. I choćby nie wiem jak wiele zrobił kursów i medytacji po drodze, czy czegoś tam jeszcze, taka osoba jest po prostu sterowana.  Po tylu naszych doświadczeniach i przy tej wiedzy jaką mamy nie wierzę, aby Niebo pozwoliło człowiekowi na swobodne widzenie przyszłości. Bo widzenie przyszłości to wielki dar, wielka władza i wynikająca z tego wielka odpowiedzialność. I słusznie Kościół twierdzi, że może być to niebezpieczne. Kiedy Niebo daje człowiekowi taką odpowiedzialność, pierwszy w kolejce staje sam diabeł. Znałam kiedyś człowieka, który mógł naprawdę wiele, tak wiele, że poczuł się jak Bóg. Marnie skończył.

Istnieją ludzie obdarzeni prawdziwym darem widzenia, są nawet wśród kapłanów i zakonników. Myślę dzisiaj, że człowiek sam z siebie nie powinien szukać rady u wróżbitów i jasnowidzów. Kiedy naprawdę zachodzi potrzeba Bóg sam czasami stawia nam na drodze kogoś, kto widzi i widzi za darmo. To znaczy on nie ma prawa od nas wziąć ani grosza, bo ten dar pochodzi od Ojca. I takie spotkania są bardzo szczególne i prawdziwe, a przede wszystkim niespodziewane.


Zapadła cisza. 

  • Edziu jest w Niebie i na ziemi, jak to jest możliwe ? – Piotr przerwał po chwili.
  • Dużo robisz, ale jeszcze niewiele wiesz.

Gdy wspomniał Edzia, przypomniałam sobie mszę. Było nas tam w sumie piętnaście osób, ale tylko my podeszliśmy do komunii.

  • Dlaczego twoja siostra nie mogła iść do komunii ? Powiedziała, że nie może – … zdziwiłam się.
  • Bo nie ma ślubu kościelnego ? – Piotr wzruszył ramionami, bo sam nie wiedział.
  • To przecież nie jej wina, że nie ma. Naprawdę to byłby grzech śmiertelny ? – trudno było mi zrozumieć.
  • Żaden.
  • …….. – ulżyło mi.

Opowiedziałam Piotrowi o wczorajszej sytuacji. Dostałam zwrot z podatku 350 zł i dokładnie tyle zapłaciłam u dentysty.

  • Dziękuję za to Ojcze. Łatwo przyszło, łatwo poszło i nie czuję w ogóle żalu.
  • Po to ta kartka upadła.
  • Aaa…. już wiem. „Jezu ufam Tobie”…
  • A chciałem odłożyć dla ciebie trochę pieniędzy… Dobra, nie będę odkładać. Ojciec może wszystko, przy Ojcu nie zginiesz.
  • ……. – śmieję się, bo oczywiście Piotr mówi to co tydzień i co tydzień odkłada dalej.
  • Pamiętaj, że Ja na slogany reklamowe jestem uczulony.

Jedziemy jakiś czas w ciszy.

  • Myślisz o tym filmie ?
  • Tak.

Piotr nie ogląda „Gry o tron” w ogóle. Kiedy ja go oglądam, on wtedy zajmuje się swoim komputerem lub wychodzi z pokoju „na egzorcyzmy”. Wczoraj grając na komputerze zerknął w pewnej chwili na telewizor i … zamarł.

  • Co byś zrobił ? – pyta teraz Ojciec.
  • Dopieprzyłbym im – … Piotr niewiele myśląc. 
  • Powiem, że jak jesteś skoncentrowany to codziennie im to robisz, że mają tego dosyć.

Piotr bardzo emocjonalnie podchodzi do scen filmowych, w których toczy się walka między dobrem a złem. Po tym wszystkim co nas dotknęło i wciąż dotyka on po prostu już nie potrafi być obojętny. Film, czy nie film… dla niego wielkie Zło zawsze jest bardzo rzeczywiste.



Dopisane 08. 04. 2019 r.

  • Po to ta kartka upadładostałam wczoraj maila.


Jeszcze jedno słowo o wróżbitach. Moja znajoma, która zajmowała się kiedyś tarotem i która pod wpływem naszej historii tarota odrzuciła (wiele lat temu) dzisiaj mocno choruje. Pytam się Ojca…

  • Co mogę jej przekazać ?
  • Takie jest wychodzenie ze złego nawyku.
  • Czyli tak boli wychodzenie od gacka ?
  • Wróżbiarstwo jest szkodliwe.

Nie tacy nosili pasy, a teraz są smętni na dole.

06. 06. 18 r. Warszawa.

Dzisiaj pomyślałam, że chyba staję się „moherowym beretem”. Nie potrafię z ludźmi rozmawiać o Bogu na spokojnie. Chciałabym krzyczeć na głos, że jest i kiedy wśród ludzi słyszę, że Boga nie ma… to dostaję „białej gorączki”. Opowiadam o tym Piotrowi, gdy nagle …

  • Patience … Dziwne … Zobaczyłam teraz w głowie swoją kartkę z komputera …

  • Taaak ? – Piotr zaskoczony.
  • No taaak – byłam zdziwiona. I teraz w sekundę zrozumiałam w jaki sposób Piotr widzi.
  • Wiesz co usłyszałem ?
  • Pan Bóg szykuje cię na rozmowy.
  • Ty Mnie zrozumiesz.
  • Najłatwiejsze zostawiłem Sobie na koniec.
  • …. ????!!!! …


07. 06. 18 r. Warszawa.

Bolała mnie głowa, a byliśmy umówieni. Doszłam na miejsce lekko się kiwając. Ucieszyłam się, że Piotr był w dobrej formie mimo nieprzespanej nocy. Liczyłam, że mi teraz pomoże.

  • Ciekawe… Homiel mi pokazał, że jak wciskam w ciebie energię, to ona tylko przelatuje przez ciebie i ucieka.
  • Zrób kostkę i zostaw. Ona zrobi swoje …, głąbie.
  • Głąbie ?! – Piotr zdziwiony, a ja się śmieję na głos. Nie odważyłabym się na „głąba”, ale aniołowi wolno wszystko.
  • Zrobię taką kostkę z mamą – … choruje ostatnio.
  • To już ciebie nie będę nazywał głąbem.
  • Musisz tą kostkę zakotwiczyć.
  • Ale jak to zrobić ?
  • Nauczysz się.
  • Dużo muszę się jeszcze uczyć ?
  • Jeszcze nic nie umiesz …, głąbie.
  • Uważasz, że niemądry jestem ? Głąbem jestem ? – Piotr jeszcze spokojny.
  • Do filozofów nie należysz.
  • Homiel, bądź bardziej sprawiedliwy – wtrącam się ze śmiechem.

Nadzwyczajne, ale mija 5 minut i ból głowy też mija. To niesamowite. Piotr jest coraz lepszy.

  • Głupiego nie ruszy.
  • Co ja Ci takiego zrobiłem ?! – Piotr już się wkurzył.
  • Za tą odzywkę.
  • ……. – Piotr myślał i myślał..
  • Aaaa ! Pokazał mi faceta z auta. Jak jechałem do ciebie, zajechał mi drogę młody facet. Nazwałem go „ty chu…u” !
  • Nazwałeś go … A może to przyjaciel ?
  • … Teraz mi pokazał, że za tym chłopakiem w aucie siedział jego anioł stróż … Jak krzyknąłem, to zrobił minę ostrą i wysłał raport do Góry o moim zachowaniu …
  • … Potem zobaczyłem oczy Ojca, który spojrzał na mnie z Góry. W Jego oczach było tyle dezaprobaty … Był mną zdegustowany … – Piotr mówił patrząc na mnie, ale jakby mnie nie widział. Widział coś innego … Widział Niebo …

Zapatrzyłam się na ten widok. Już się nie śmiałam, bo widziałam w oczach Piotra to, co on widział … To była piękna chwila …

  • Słuchaj ! Nosisz ten pas, ale w każdej chwili mogę go ci zabrać.
  • Nie po to, by zabrać .
  • Ale, aby ci przyłożyć.
  • … ???!!! …
  • Nie tacy nosili pasy, a teraz są smętni na dole.
  • … ???!!!  …. – … upadłe anioły ? Ojciec im zabrał pasy i strącił do piekła ?
Nie wiedziałam w pierwszej chwili o czym on mówi, a mówił o wizji. Kilka miesięcy temu zobaczył siebie wiszącego w powietrzu z rozpostartymi ramiona, jakby gdzieś w kosmosie, przestrzeni kosmicznej. Miał na sobie jasną szatę i szeroki pas. Biały pas z wytłoczonymi białymi napisami. Po środku widniało napisane wyraźnie jedno imię, na prawo od niego inne, na lewo jeszcze inne. Cały pas miał wytłoczone różne imiona. To centralne było najbardziej wyraźne i sprawiało wrażenie, że było najbardziej ważne. Przypominał mi pas góralski – próbował mi wytłumaczyć wtedy Piotr. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/03/08/4216/

  • No to przepraszam.
  • Kogo przepraszasz ?
  • Tego człowieka.
  • A Ojca ! – wtrącam się szybko.
  • I Ciebie Ojcze.
  • Kogo w pierwszej kolejności przepraszasz ?
  • …….. – zrobił wielkie, zmęczone oczy, w których czaiła się panika, nie chciał zrobić kolejnego błędu. Na wszelki wypadek spuściłam wzrok, bo bałam się, że zaraz wybuchnę śmiechem. Piotr w takich sytuacjach swoim zachowaniem jest bardzo komiczny.
  • Tego człowieka, a potem Ciebie.
  • A nie równolegle ?
  • Ups, a jednak błąd … – pomyślałam.
  • I myślisz, że jesteś taki ważny, bo dużo wczoraj zrobiłeś ? – … wczoraj miał mocne egzorcyzmy.
  • A dzisiaj wszystko to zmazałeś.
  • Przepraszam.
  • Panuj nad swoimi nerwami.
  • Wiśta wio łatwo powiedzieć …, pomyślałem i zobaczyłem oczy Ojca. Znowu był mną zdegustowany. Musiał usłyszeć moje myśli.
  • …….. – nie dałam rady, wybuchłam w końcu śmiechem. 
  • Czy mógłbyś nie słuchać moich myśli ?
  • Niestety słyszę.
  • Ale mam baczenie na ciebie jak niesprawnego na umyśle, bo gdybym cię traktował poważnie, to bym się załamał.
  • Uważam się za żywe srebro – Piotr brnie dalej.
  • Ty to masz mniemanie o sobie… 
  • …. Dajesz tyle emocji, jak cię tu nie kochać – wtrącam się. 
  • Pewnie nie raz Ojcu gula skacze, tak jest na mnie wściekły.
  • Ojcze ? Gula Ci czasem skacze ? – pytam.
  • Jak widzę, co wyczynia ?
  • W twoim zachowaniu widzę Siebie w młodości.
  • ??? …Jak to z młodości ? – to mnie zaintrygowało. Bóg Ojciec był kiedyś … młody ?
  • Przyjmij samo zdanie jako zdanie.
  • Nie roztrząsaj, bo nie jesteś w stanie tego zrozumieć.
  • … W naszym interesie jest, żebyś schudł na żywotność, energiczność, przyjmowanie stresów.
  • Trzymany tu będziesz ile będzie potrzeba i znikniesz stąd.
  • …. Zobaczyłem teraz jak ktoś batem strzela … Czyli … Zniknę tak nagle jak uderzenie batem.
  • Ktoś będzie świadkiem twojego zniknięcia ? – spoważniałam.
  • Tatuś.
  • Tatuś Edward ?
  • Tatuś Edward jest twoim tatusiem fizycznym.
  • Jestem tatusiem duchowym … i nie tylko.
  • Jak to ?
  • Nie martw się. Ty nie będziesz musiała go szukać, bo by ci serce pękło.
  • Dlaczego nie będę musiała ?
  • Magic.
  • Będę miała Alzheimera ?! – bo tylko tak mogę nie pamiętać.
  • Ojciec za bardzo cię kocha, by cię tak doświadczyć.
  • Hmm … Zagadka stulecia. Znikniesz, a ja nie będzie cię szukać….
  • Wyobraź sobie, że tak będzie.
  • A rodzina ?
  • Nikt to nikt.
  • Tylko nie pytaj, czy pani księgowa będzie szukać.
  • Czy ludzie to zrozumieją ?
  • Będą się cieszyć tym, co dostaną.
  • To nie będziesz miał miejsca na cmentarzu ?
  • Nie ma ciała, nie ma grobu.
  • Wypożyczyliśmy go na Ziemię.
  • A ja taki kabareciarz …
  • Nie chodzi o twoje wygłupy, chodzi o twoją obecność.
  • Ale jestem taki mały.
  • Wielkość nie ma znaczenia. Będziesz większy od nich – p. s. wizja z aniołami.
  • … Dzisiaj jesteś podwójnie na plusie.
  • Z głową – … bo mi ją „naprawił”.
  • Rozmową…. O przepraszam…. Z materiałem do opracowania.

Kto by pomyślał, że z tak błahej na początku rozmowy wyjdzie taka nauka.


Wieczorem. Piotr poszedł na egzorcyzmy.

  • Obiecałem Ojcu, że nie będę obrażać więcej ludzi.
  • Jak to zrobisz ? – pyta teraz.
  • Będę bić siebie w szczękę zanim zacznę.
  • Nie pozwolę na to, bo głowę stracisz.
  • Ojciec powiedział, abym wprowadził jeszcze jedną modlitwę…

Czytam swoje zapiski jeszcze raz i wyję ze śmiechu.  Przyjaźń i zażyłość między Ojcem i Piotrem jest cudowna i niepowtarzalna. Tu jest wszystko… ironia, śmiech, emocje, naturalność, miłość, a przy tym niesamowita nauka…

 

Nie bój się prawdy.

04. 05. 18 r. Szczecin.

Uciekliśmy na kawę. Sami! Trochę nareszcie spokoju…

  • Rano pytałem Ojca o parę rad jak rozwiązać moje sprawy i wiesz co powiedział ?
  • Jak przyjdzie Mi ochota to ci może powiem.
  • ………. – zaczęłam się serdecznie śmiać. Cudowne.
  • A i tak zrobisz jak chcesz – powiedział teraz.
  • Ojciec jest niesamowity – Piotr szepcze do mnie.
  • Czyli będziesz się modlił więcej ?
  • Hmm…
  • Mam nadzieję, że Ojciec nigdy nas nie opuści – i w tej chwili na samą myśl oboje łzy mieliśmy w oczach.
  • A dokąd mam pójść ?
  • Przestań beczeć, bo nie jesteś lala, ani na rzeź cię nie wydaję.
  • Napraw „Moje oczko” w głowie.
  • ?! – przed chwilą prosiłam Piotra, aby „naprawił” mi oko, bo szwankuje i coraz gorzej widzę.
  • …….. – zadumaliśmy się.
  • Kiedy Jezus u „naszego krzyża” powiedział, że to „jedno z naszych ostatnich spotkań” zobacz… to się sprawdza. Nawet jak tam jesteśmy to Go już nie słyszysz. Pomyśl… Jeśli to się sprawdza to znaczy, że i wczorajsze zdanieTo jedno z waszych ostatnich wspólnych spotkań… też się sprawdzi – analizuję.
  • Ale co to właściwie znaczy ? Wyjedziesz ? Odejdziesz ? … Co to znaczy ? – pytam dalej. 
  • Wyobraź sobie wasze rodzinne spotkania i tego, któremu imię przywróciłem naprawdę.
  • Wyobrażasz sobie jak je kotleta ?
  • Wyobrażasz sobie, że rozmawia z twoim tatą, który obrazki świętych palił, bo to tylko papier ?
  • Który nic nie rozumie ?

Szczęka mi opadła. Bóg naprawdę widzi wszystko ! Może rok temu, może dwa, nie pamiętam dokładnie, mój tata chwalił się, że robił porządki w ogródku. Powiedział zdanie, które nas zmroziło. Spalił obrazki świętych, bo były mu niepotrzebne. Oboje z Piotrem krzyknęliśmy wtedy…

  • Coś ty zrobił !

Dziwne uczucie, ale nas to po prostu zabolało, a tata był całkowicie zdziwiony naszą reakcją. To tylko jakiś obrazek… tłumaczył się. Nie rozumiał, ale ja w tej sekundzie zrozumiałam jak bardzo się oboje zmieniliśmy. Jeszcze 10 lat temu może też byśmy powiedzieli, to tylko papier…

  • Rozumiem. Liczebnie może się nic nie zmienić, ale ty już będziesz nie ten sam. Już nie będziesz z rodziną… 
  • Ta prawda jest bolesna.
  • Będziesz patrzył na nas jak ja będąc za kloszem – przyszła do mnie myśl.
  • Może dlatego dali mi to poczuć… – zaczęłam się zastanawiać wiedząc, że wszystko ma swój powód.
Kończąc swoje myśli poczułam dziwną rzecz. Kątem oka zauważyłam przezroczystą powłokę, która powoli się na mnie zsuwała, aż w końcu znalazłam się w jej całkowitym wnętrzu. Obserwowałam Piotra jak na kogoś zupełnie obcego będąc za tą przezroczystą przesłoną, jak w kloszu. Zadziwiające odczucie… Poczułam się tak, jak musi się czuć Homiel, kiedy nas obserwuje… http://rozmowyzniebem.pl/wp/2016/06/03/zakazany-owoc/

  • Ojciec podliczy mnie skrupulatnie, tego jestem pewny.
  • Najważniejsza rzecz. Nie przyjąłeś władzy od diabła.
  • O ! – Piotr się zdziwił, że i to pamięta.
- Miałem sen, właściwie nie sen, to wizja, była tak realistyczna, że kiedy się zbudziłem, byłem zdziwiony, że leżę w łóżku. Jest duże pomieszczenie wyglądające jak muzeum, ma poziome gabloty, za jedną z gablot stoi facet ubrany jak mój tato i wyglądał jak mój tato, ale jego twarz była cała z wypryskami, pomarszczona, z wybroczynami na gębie, miał kręcone ciemne włosy średniej długości. Powiedział stojąc za gablotą; 
- Chodź ze mną – i w jednym ułamku sekundy stanął przy mnie. 
- Odczep się, czego ty chcesz ode mnie ?! – powiedziałem. 
- Jak to nie wiesz ? 
- Nie wiem. 
- Przecież jesteś moim synem, zawsze byłem w tobie – odparł. 
- To nieprawda – zacząłem krzyczeć, ale ten nie słuchał. Zignorował to. Klęknął przede mną i wyciągnął do mnie dłoń. 
- Podaj mi dłoń, będziemy razem rządzić. 
- Nie, to niemożliwe, nigdy! – krzyknąłem. Zwiałem od niego. Czułem w nim ogromne zło. Chciałem jak najdalej od niego uciec i zbiegłem piętro niżej. Wszedłem do jakiegoś mieszkania, gdzie było kilka kolejnych pomieszczeń. Usłyszałem wtedy głos jakby spoza tego budynku, kogoś, kto obserwował całą sytuację z góry. 
- Nie możesz wiecznie uciekać, musisz walczyć. 

http://osaczenie.pl/wp/2016/03/09/poczatek-wojny/
  • Hmm… No to faktycznie zawitasz na kawie u Ojca, albo co innego zjesz – zbieram całą układankę.
  • My kaszanki nie jadamy, ciągle jesteśmy syci.
  • Ale ten Sigmund widział u Was uczty …
  • Uczta, a być głodnym to dwie różne rzeczy.
Richard Sigmund; Byłem w Niebie.
  • Ale miałem wizję z tym jajem wczoraj. Myślisz, że ma to jakieś znaczenie ? Ten worek ciągle pęcznieje.
  • A jak pęknie ? Wyobraź sobie taki balon z wodą, który nagle pęka… Nagle zalewa wszystko i nie ma czasu, aby uciec – mówię. Teraz zaczynam rozumieć w pełni sens tej wizji.
  • Przez kilka dni będzie piękna pogoda, a potem tajfun.
  • O to im chodzi, ruszą ze zdwojoną siłą.
  • Widzisz ? Znowu ta równowaga. To równowaga jest najważniejsza.
  • …….. – zamyślam się.
  • Wiesz co ? Ty się lepiej w nic nie wtrącaj, bo nie umiesz utrzymać równowagi – jestem lekko poirytowana.
  • Ojcze trudno ogarnąć to wszystko – Piotr wzdycha.
  • Sam się pchałeś.
  • Chciałem naprawić wszystko.
  • Nie nazywaj tego przegraną, a doświadczeniem.
  • Gdybym ci nie wybaczył, byłaby to przegrana.
  • Czy długo będę żył ?
  • Zapytaj Mnie czy będziesz długo żył w tej świadomości, a Ja ci powiadam, że nie.
  • Po co do cholery naprawiałem ci to serce ?
  • ?!  – no… teraz to zgłupiałam.
  • Mogę napisać „do cholery” ? – pytam niepewnie.
  • Nie bój się prawdy.
  • Chcesz wygładzać ten tekst ? Żeby święta matrona uwierzyła ?
  • Pokazałem ci wczoraj suche liście. Nie wszystkich da się uratować.
  • – robię wieeeelkie oczy.
  • Ojciec ma chyba dzisiaj chandrę – Piotr nachyla się do mnie.
  • A czy w ogóle śpi ? Odpoczywa ?
  • Nie wiem – … bo skąd mam wiedzieć.
  • Odpoczywam po twojej kaszance.
  • ……. – wybuchamy śmiechem. Wczoraj zjedliśmy i się pochorowaliśmy.

Wieczorem.

Piotr się zamyślił, ale ja nie mogłam się powstrzymać od śmiechu. Bardzo personalnie podchodzi do każdego gacka. Jakby każdego znał osobiście… Hmm… A może właśnie tak jest ?  

  • To on Homiel ?
  • A jakie to ma znaczenie, przywalić warto.
  • Masz teraz komplet.
  • I tak otwierasz kolejne wrota.
  • Wrota czego ?
  • Wiedzy – przyszło m do głowy.
  • Wiedzy i walki.
  • Dzisiaj podczas modlitwy miałem wizję, że wyrywam gacki z korzeniami, wyglądały jak drzewa z długimi korzeniami.

  • Ciekawe… Czyli zakorzenione ? Czyli takie, które tkwią na ziemi długo albo są głęboko schowane… Albo jedno i drugie… – myślę głośno.
  • Trudne to Ojcze – Piotr pociera czoło.
  • Chcesz ponarzekać ?
  • Nieeee, nie chcę.


Dopisane 16. 01. 2019 r.

  • O to im chodzi, ruszą ze zdwojoną siłą – nie wgłębiając się w demonologię, ponieważ to bardzo niebezpieczne, krótko zaznaczę, że wodzące postacie piekła to upadłe anioły. Anioły! Czyli istoty obdarzone rozumem i wielką inteligencją. Bezwzględni stratedzy, wojownicy, szachiści. Oni również ciągle się uczą i rozwijają, wykorzystują słabe nasze punkty, macają gdzie mogą uderzyć, to jak szukanie małej dziurki w metalowym ogrodzeniu. Widząc, że Piotr tak chętnie chciałby wszystkich załatwić w jeden moment dali mu złudzenie, że jest tak możliwość. Prowadzenie prosto w pułapkę.

  • Nie bój się prawdy. Chcesz wygładzać ten tekst ? Żeby święta matrona uwierzyła ? – no i to jest ta kwestia, która mnie przez długi czas męczyła. Niewątpliwie nasze rozmowy, a dokładnie styl tych rozmów daleko odbiega od tego, do czego wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni. Piszę często, że Ojciec jest bardzo rzeczowy, stanowczy, konkretny. Gdyby przyjrzeć się słowom Ojca, które padają w Biblii… one też są rzeczowe, stanowcze i konkretne. A więc… Nie bój się prawdy. Prawda obroni się sama.

Musi być wszystko pobłogosławione.

24. 04. 18 r. Warszawa.

Piotr dzisiaj lekko chory, więc pozostał w domu. Leży rozciągnięty jak śledź i wodzi oczami dookoła szukając tematu do rozmów.

  • Dlaczego się Homiel nie odzywasz ?
  • Ja też muszę czasami pomyśleć.

Widząc, że sobie nie pogada zaczyna oglądać TV, a ja internet. Natrafiłam na najnowszy film ks. Glasa i po obejrzeniu byłam mile zaskoczona, że mówił o Caviezelu. Pokazałam Piotrowi…

  • Mówi jak Eliasz – podsumował Caviezela.
  • A skąd wiesz jak mówił Eliasz ?
  • Noooo, ale mówi jak prorok.
  • Dotknął Góry i się zmienił.

Oglądaliśmy na Discovery film „Przedziwna planeta”. Piękne widoki, ale najlepsze były komentarze. Ziemia to historia przedziwnych szczęśliwych destrukcji. Jak było uderzenie w ziemię to w takim miejscu, że spowodowało to najlepsze skutki.

Przedziwne szczęśliwe destrukcje ? Skąd my to znamy… ? 


Obejrzeliśmy jeszcze jeden film; Kod Jezusa – Maria Magdalena. Choć w Ewangeliach nic o wieku MM nie ma, to naukowcy przypuszczają, że była od Jezusa znacznie starsza. Pytam…

  • Czy faktycznie była starsza od Jezusa ?
  • A jakie ma to znaczenie ?
  • Hmm … – długo się zastanawiałam jakie.
  • A widzisz ? Sama nie wiesz.
  • ……. – noooo… nie wiem.
  • Spójrz na ten rok.
  • Zobaczyłem teraz wykres jak kardiogram.

  • Czyli… Wzloty i upadki? Radość i smutek ? – analizuję.
  • Wszystko związane jest z Piotrem, ale dotyczy was wszystkich.
  • Cieszę się, że mnie Ojciec wybrał.
  • Sam wyszedłeś – … przed szereg.
  • Jak będzie dalej ? – Piotr myśli, że się dowie.
  • Zapowiada się ciekawie.
  • Czy nie zdziwiła cię data sądu ?
  • Oczywiście !!! – krzyknęłam – Równe 2 lata.
  • Prawie – poprawia mnie Piotr.
  • Przestań! Zabieg miałeś o godzinie 21, 10 października. Trudno, żeby sąd odbywał się w nocy, dlatego masz parę godzin później o 10 rano.
  • Racja – przyznaje Piotr.
  • Ale to ty przecież znasz się na ekonomii.
  • ……. – zaczynam się śmiać. Ojciec mu tej wpadki nigdy nie zapomni.
  • To kiedy u syna pojawi się dziecko ?
  • A kiedy ślub ?
  • Musi być wszystko pobłogosławione. Zapomniałeś w jakiej rodzinie mieszkasz ?
  • ???!!!
  • Ojcze, Ola się martwi, że tyje – rzeczywiście rośnie mi waga nawet z powietrza i nie mogę nad tym zapanować.
  • Nie zawracaj Mi tym głowy.
  • …….. – wybuchłam śmiechem. 
  • Mam wrażenie, że Ojciec wysłał kogoś za mną do pilnowania – Piotr do mnie szeptem.
  • Mylisz się. Mam dla ochroniarza wysłać innego ochroniarza ?
  • A jestem ?
  • Z zachowania nie wyglądasz na poetę.
  • Ojcze, jesteś tak bardzo mądry. Jak Ty wszystko to ogarniasz? Jesteś niemasowity, wiekuisty… To prawda co mówią o Tobie.
  • A pytałeś czy znam się na chirurgii…
  • No wiem.
  • To w sumie co wiesz ? Ustalmy to raz na zawsze.

Piotr nie odpowiedział, bo nie wiedział. Za to postanowił zmierzyć sobie po raz dziesiąty temperaturę i poszedł po swoje 3 termometry, bo każdemu nie dowierzał.

  • To jesteś cały ty.

Dostałam maila, który mnie nie zmroził, a zmartwił. Mail od kolejnej osoby, która „słyszy”. Musiałam ukryć część tekstu, bo nie nadawał się do pokazania.

Jak widać czytanie bloga wywołuje różne emocje, a to znaczy, że w zawartych tu słowach naprawdę tkwi realna energia.

  • Nie możesz zostać wyprowadzana z równowagi poucza mnie Ojciec.
  • Po to masz tą kartkę.
- Weź sobie to do serca co ci powiedziałem. 
- Napisz kartkę i cierpliwość i naklej na komputer. 
- ?! – dawno nie usłyszałam tak konkretnej wskazówki. 
http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/12/29/nieuchronne-staje-sie-rzeczywistoscia/



Dopisane 04. 01. 2019 r.

– Musi być wszystko pobłogosławione. Zapomniałeś w jakiej rodzinie mieszkasz ? nie zdawaliśmy sobie sprawy jak ważne przy planach Ojca jest Jego błogosławieństwo. Kilka dni temu dowiedziałam się po latach, że moja mama zaszła w ciążę dopiero i tuż po ślubie kościelnym (trzy lata po cywilnym). To samo dotknęło mnie, Krysię (mama Piotra) i prawdopodobnie dotknie mojego syna. Dlaczego to jest takie ważne, aby niektórzy musieli począć się w związku pobłogosławionym przez Boga ? Ojciec powiedział…

  • Ślub zmienia wszystko.
  • Ważne, by się urodziły po egzorcyzmach. 

Chrzest jest egzorcyzmem. Być może każde ślubowanie stanowi dodatkowy egzorcyzm. I  Pierwsza Komunia Święta i Bierzmowanie. Kiedy dwoje ludzi ślubuje sobie miłość przed Bogiem, Ojciec pokazał, że Jego błogosławieństwo  wytwarza jakby dodatkową ochronną bańkę. Któż by nie chciał mieć takiej ochrony…

Nieuchronne staje się rzeczywistością.

18. 04. 18 r. Warszawa.

Na kawie.

  • Rano w kościele zaraz po eucharystii usłyszałem…
  • Mam ci parę rzeczy do powiedzenia.
  • Ojcze nie chcę wiedzieć, chcę Ci oddać cześć.
  • Kurka wodna jak można nie chcieć – pomyślałam zaraz, ale z drugiej strony widzę, że Piotr wykazał się wielką dojrzałością. Przedłożył chwałę nad ciekawość.
  • Szedłem do ciebie na kawę i po drodze, dosłownie przed chwilą powiedział do mnie Ojciec…
  • Już dorosłeś do tego, bym objawił ci prawdę tego świata.
  • ???!!!
  • Wyobrażasz sobie? Idę sobie spokojnie i to słyszę ? … Ojciec jest tak nieprzewidywalny… – kręci głową.
  • No trudno, żebym był przewidywalny.
  • Coś muszę mieć dla Siebie.
  • …….. – uśmiechnęłam się. Ojciec wydaje się „być bardziej człowiekiem” niż sam człowiek.
  • Ojcze, dlaczego ?
  • Dorósł.
  • Ojcze, cokolwiek robisz jest po coś… To po co ma wiedzieć… ? – dociekam dalej.
  • ……. – Piotr długo nie odpowiadał, tylko ocierał łzy…
  • Powiedział… że jak się dowiem, to mogę odejść…
  • ……. – zaniemówiłam na chwilę.
  • Oooook, ale co usłyszałeś ?
  • Bo się stęskniłem.
  • Rozumiem…
  • ………
  • Oczekuję twojej roztropności co do mamy.
  • Jak będzie mówiła 15 raz to samo, masz się nie wkurzać.
  • ……. – czerwona się zrobiłam, bo wczoraj właśnie o tym mówiłam. Brakuje mi cierpliwości do mojej mamy. Niestety…
  • Przeważa wkurzenie nad cierpliwość.
  • ……. – jeszcze bardziej czerwona się zrobiłam.
  • Ale dostałaś – Piotr się ucieszył, że taka święta to nie jestem.
  • Potraktowałem cię jak studenta, a nie jak nauczyciela.
  • A kto ma ich uczyć jak nie ty ?
  • Jedna pokłada w tobie nadzieję, a i druga, a której nie wiesz.
  • ???!!!
  • Ojciec pokazał mi kwiat, który się zamyka w sobie pod wpływem zewnętrznych bodźców.

  • Daj się napatrzeć i nawąchać jako kwiat z Mojego ogrodu.
  • Daj się pachnieć.
  • Nie zrażaj się.
  • To jest kolejna lekcja dla ciebie.
  • ……. – zapisywałam wszystko skrzętnie i oczu nie podnosiłam ze wstydu.
  • Ale Pan Bóg ci przygadał.
  • Nie przygadał, ale pouczył.
  • Weź sobie to do serca co ci powiedziałem.
  • Napisz kartkę i cierpliwość i naklej na komputer.
  • ?!  – dawno nie usłyszałam tak konkretnej wskazówki. Zaczęłam się zastanawiać, czy w ogóle o tym pisać.
  • Bez ciebie…do Piotra – Świat ludzi twoich się zawali.
  • Ty widzisz ich, a Ja widzę ich rodziny.
  • Nieuchronne staje się rzeczywistością.
  • …….
  • Ojciec jest niesamowity – Piotr.
  • Nie bój się pisać to co słyszysz.
  • Pociągniesz jeszcze więcej za sobą.
  • Ojcze, jestem za głupia, widzę swoje ograniczenia.
  • Ja ich nie widzę. Widzę brak w tobie wiary.
  • Działaj instynktownie, jak instynktownie użyłaś miecza.

Byliśmy zaskoczeni. Ojciec przypomniał wizję sprzed wielu lat.

Jestem na jakieś przestrzeni, za mną stoi kilka nieznanych mi osób. Pośród nich jest moja córka. W pewnej chwili do tych ludzi docierają czarne długie robale, wyglądają jak glizdy, jest ich tysiące. Nie mam pojęcia skąd się wzięły. Jest ich tak dużo, że oblepiają ich szczelnie. Ci ludzie padają na ziemię jeden po drugim i wiem, że umierają. Widzę, jak te robaki atakują moją córkę, oblepiają jej rękę, a ona stoi jak wryta. Decyduję się działać. Raptem w mojej prawej dłoni pojawia się miecz. Unoszę go do góry i widzę, jak wali w niego z góry strumień światła. Przez moją głowę przemyka myśl, że miecz jest wyjątkowo piękny i krystalicznie czysty. Kojarzy mi się z obrazem, gdzie archanioł Michał trzyma taki sam miecz w swojej dłoni. Kiedy miecz zostaje naświetlony nie zastanawiając się odcinam po prostu rękę, która jest już czarna i oblepiona przez robale. Robię to szybko i zdecydowanie. To ją ratuje. http://osaczenie.pl/wp/2016/03/11/2005-rok/
  • Jestem w tobie.
  • …….
  • Ciekawe co to za prawda jest – Piotr powraca do słów Ojca.
  • Hmm… Może być szokująca.
  • I jest szokująca, jest nie do uwierzenia.
  • Mogę o tym pisać ?
  • Dałem ci odpowiedź.
  • Pan Bóg pokazał, że to co teraz piszesz pisze się też automatycznie na Górze… Niesamowite to jest. Uważaj na błędy – zażartował.
  • Mamy korektora.
  • Pokazał mi też, że jak się modlę to wytwarza się niebieska membrana, za którą stoją gacki. Ta membrana oddziela ich od naszego świata, oni stoją i im ślina leci jak patrzą się na ziemię.
  • Hmm… Teraz widzę, że modlitwa jest bardzo ważna – Piotr dalej.
  • Ciekawe… Czy modlitwa buddysty też pomaga ?
  • Każda pomaga.

Wieczorem.

Piotr poszedł się modlić szybciej niż zwykle i poświęcił na to więcej czasu niż zwykle, może też był bardziej zmęczony niż zwykle. Siadł obok mnie i się przez dłuższy czas nie odzywał.

  • Modlę się do Maryi i widzę, że mi siada na łóżku. Siadła bokiem, ale dziwne, bo miała jasnożółtą suknię… Potem zobaczyłem Jezusa, unosił się. Trysnęła z Jego boku woda i mnie oblała… Powiedział…
  • Czy wiesz co dzisiaj zrobiłeś ? Posprzątałeś toaletę.
  • …… – patrzę się na Piotra i sprawdzam, czy sobie ze mnie żartuje. Był jednak absolutnie poważny.
  • Toaletę ? – pytam podejrzliwie.
  • Posprzątałem publiczną toaletę w sklepie, kiedyś nawet bym tego nie tknął, a teraz sprzątam, żeby inni ludzie mieli czysto…
  • Aaaaa… Teraz rozumiem – dla prezesa to jak poniżyć się. A właściwie… uniżyć.
  • Wiesz jak wygląda Duch święty? Jest jak biała mgła, tam są myśli Ojca, Jego wola, ta mgła może się przemieszczać, może obejmować jednocześnie cały świat.

I w tym momencie przypomniałam sobie słynne słowa Jana Pawła II; Niechaj zstąpi Duch Twój i odnowi Ziemię. Teraz te słowa nabierają jak dla mnie konkretnego znaczenia.

  • Ta woda z rany Jezusa mnie oczyściła. Jak się na mnie lała to całe moje ciało parowało, jakbym był w łaźni tureckiej.
  • Jak ty widzisz te inne światy ?
  • Widzę ich nie wiem czym, nie oczami, widzę inaczej, nie potrafię ci powiedzieć czym…
  • No to jak ?
  • No nie wiem jak, to jest tak dla mnie trudne do zrozumienia jak przenoszenie się w inne światy, nie wiem jak to robię… – rozkłada ręce.
  • Nie wiesz, ale widzisz.
  • Nie wiem, ale widzę.
  • To jest właśnie ten dar.
  • Trudno powiedzieć, czy to jest dar. Ktoś ściąga po prostu przesłonę i pokazuje wszystko co było zasłonięte.
  • To jest twoje wieko nasypane piaskiem, ktoś przetarł i korzystasz coraz bardziej.
  • Hmm… Mi to wraca stare… Ja Ich nie widzę gołym okiem jak ciebie. Widzę ich inaczej, ale Ojca widziałem gołym okiem.
  • Jestem na to za głupia – wzdycham.
  • Wcale nie.
  • Jesteś świetnym analitykiem.
  • Analizuj fakty, tylko kojarz i tylko proszę cię nie dawaj dat.
  • Tak powiedział ? – zaczęłam się śmiać.
  • Wiesz co teraz pomyślałam ? Czy w Biblii nie jest napisane, że Chrystus ma wrócić po 2000 latach? Czyli mniej więcej w 2033 roku ?
  • Jednak znowu cyfry i daty, a Ja cię sekund chwile prosiłem… Ta twoja matematyka.
  • Ojcze, sam mówiłeś, że świat jest cyfrowy.
  • Zostaw to Nam.

Patrzcie na znaki.

05. 03. 18 r. Warszawa.

Mój tata poszedł na drugi wyznaczony termin kolonografii. Pojawił się rano w szpitalu, załatwione zostały odpowiednie dokumenty, dostał łózko… przybiega lekarz i mówi…

  • Panie Kowalski, nie robimy pana zabiegu, bo w szpitalu panuje grypa.

Opowiada mi o tym podczas kawy przez telefon moja mama. Uznałabym to za ciekawostkę, gdyby nie to, że zdarzyło się tak drugi raz z rzędu.

  • Natychmiast niech wraca do domu, bo to znak, drugi raz niech tego nie lekceważy.

Moja mama przekazała co usłyszała, ale tata zdecydował się zostać w szpitalu.

  • Homiel, czy dobrze byłoby, żeby nie poszedł na zabieg ?
  • Patrzcie na znaki.
  • ……. – Piotr się zapatrzył.
  • Skanuję twojego tatę i nic mu nie dolega, jest zdrowy, niepotrzebnie tam idzie.

Piotr mnie zadziwia. Od niedawna potrafi skanować, to znaczy prześwietla człowieka od stóp do głowy jak laser. I robi to absolutnie z otwartymi oczami. Ciekawe jest, że kiedy tak prześwietla wzrokiem to rzeczywiście jego wzrok jakby nie patrzył na człowieka, ale przez człowieka. Czuję się wtedy naprawdę nieswojo.

  • ……. – znowu się zamyślił.
  • Wiesz, że Bóg Ojciec jest też duchem ?
  • Chyba Duchem Świętym – poprawiam go szybko.
  • Nie, to nie to. Też Go chciałem przeskanować i zobaczyłem białą poświatę jak u ducha, ale głowę normalnie…
  • Czyś ty zgłupiał ?! – przestraszyłam się.
  • Mały, chcesz Mnie prześwietlić ? Tego Ja nawet nie przewidziałem.
  • Chcesz zobaczyć czy jestem zdrowy ?
  • ……. – zaśmiałam się. Piotr poczuł, że się zagalopował, więc szybko wrócił na „ziemię”.

Krysia nalega, aby się do niej sprowadzić z powrotem, a my mamy wielkie opory. Zwłaszcza córka, która pod naszą nieobecność, czyli ostatnio prawie stale, nasze wynajmowane w Szczecinie mieszkanie zajmuje. Czuje się tam jak pani na włościach i ja to doskonale rozumiem. Wolność, swoboda, wygoda… 

  • Chyba przedłużymy wynajmowanie… – Piotr stoi na rozdrożu.
  • Wiem, ale spytaj się Ojca.
  • Zostaw jej to na chwilę, dla tego Mojego dziecka.
  • Za jej nieprzemyślaną szczerość.
  • Nieprzemyślana szczerość ? A…. bo ona nie kalkuluje, tylko robi.
  • Prawdziwe dobro.
  • Ty jesteś stary cwaniak, a dziewczyny są uczciwie.
  • A syn ?
  • Daleko jabłko od jabłoni nie upada, drugi cwaniak.
  • ……. – roześmieliśmy się oboje, bo faktycznie tak jest.
  • Póki pozwolisz Ojcze, to jej to będę dawać.
  • Pomyślimy jak to rozwiązać, by wilk syty i owca cała. Tak się mówi ?
  • Tak Ojcze. To ciężkie do wykonania.
  • …….
  • Ta śmierć i zmartwychwstanie da początek czemuś wielkiemu.
  • ???!!! – patrzymy na siebie nic nie rozumiejąc. Ojciec przerwał nasze zamyślenie tajemniczymi słowami. 
  • Śmierć i zmartwychwstanie… Wielkanoc ? – pytam.
  • Skoro ci to mówię, więc wiesz co to oznacza.
  • Oznacza ni mniej, ni więcej, że zaczynamy.
  • Wszystko się wypełniło, wszystko zostało ustawione, by się zaczęło.
  • ???!!!
  • Ale sądu nie było… ?
  • To dopiero początek. Kulminacja później. Harmonogram został wcześniej ustalony.
  • … Słyszę wiersz Tuwima o lokomotywie; Rusza powoli lokomotywa…
  • To jest początek fali ? – pytam.
  • Tego nie powiedziałem.
  • Chcesz poznać Moje plany ?
  • No ! – Piotr się wyrwał z nadzieją.
  • Cierpliwości My friend.
  • To naprawdę było zaplanowane przed wszystkimi wiekami ? – pytam z kosmicznym zdziwieniem.
  • Twoje pytanie jest pełne niewiary, a co to dopiero kiedy usłyszysz odpowiedź.

Wieczorem.

Nie rozmawialiśmy o porannych słowach Ojca, być może ze strachu. Czasami łapię się na tym, że chyba lepiej pewnych rzeczy nie wiedzieć, niż wiedzieć. Siedzieliśmy więc oboje w zamyśleniu kiedy widzę, że Piotr wyciąga rękę przed siebie.

  • Co robisz ?
  • Ojciec mówi…
  • Chodź Mały.
  • Aha… no to idź.

Poszedł odprawić egzorcyzmy, a po powrocie…

  • Pan Bóg powiedział mi…
  • Uczysz się. Już się nie śmiejesz z grubych, brzydkich, innych.
  • We mnie jest tyle miłości…
  • Nie, jesteś stanowczością. Miłości to ty się uczysz.
  • Pamiętaj, oni mają gorzej.
  • Święta prawda…. – pomyślałam. Szkoda, że się o tym zazwyczaj nie pamięta.
  • …….
  • Słuchaj, to niemożliwe, żeby mi się to wszystko przytrafiło, to nie może dziać się naprawdę ! – Piotr potrząsa głową jakby chciał się na siłę obudzić z letargu.
  • Pan Bóg dał ci parasol...
  • zobaczyłem parasol w kolorach tęczy…
  • tyle pluje na ciebie aniołów, bo tak nie wierzysz.
  • Dziwny jesteś.
  • ……. – duszę się ze śmiechu, ale prawdę powiedziawszy rozumiem go doskonale. Ileż to razy sama potrząsam głową, aby się otrzeźwić.

Oglądamy powtórkę z wczorajszego zwycięstwa.

https://www.youtube.com/watch?v=lmhz2ZFSrz8

W tv słyszę słowa ; Nie wiem, co się stało. Weszły we mnie jakieś dodatkowe moce. Muszę to obejrzeć na powtórce, bo nie pamiętam, co się działo.

  • Hmm… to Wasza sprawka ? – uśmiecham się pod nosem.
  • Dwóch pod pachę go wzięło i niosło.
  • ?! 


Dopisane 21. 11. 2018 r.

  • Patrzcie na znakitata zrobił zabieg i wszystko było w porządku. Stwierdzono, że jest zdrowy, a jednak kiedy wrócił ze szpitala po kilku dniach rozchorował się na anginę. Do tego stopnia, że efektem ubocznym stracił na pół roku poczucie smaku i do dzisiaj nie odzyskał go w pełni. Nie wiedząc co je stracił apetyt i bardzo schudł. Sytuacja obecnie się unormowała, jednak na samo wspomnienie, że mógł ten zabieg odwołać wzrusza jedynie ramionami, że to nie miało znaczenia. A ja twierdzę stanowczo; zwracajcie uwagę na znaki, które podrzuca wam Niebo.

Nie płacz, tylko się ciesz.

30. 01. 18 r. Warszawa.

Wczoraj Piotra bardzo bolało serce, starałam się nie rzucać mu w oczy, by go dodatkowo nie denerwować. Dzisiaj było już lepiej, ale wydawał się bledszy niż zwykle.

  • Homiel powiedział…
  • Jedz to, co musisz, a nie to, co lubisz.
  • To zapomnij o czekoladach, ciastkach… Czy twój ból serca wynika z jedzenia ?
  • Z jedzenia i ze stresu.
  • …….
  • Ten dyrektor zwolniony z NIP pracuje w nowym urzędzie, a mam tam dobre układy. Mam nadzieję, że nie narobi mi smrodu i nie zacznie coś wymyślać na mój temat.
  • Co się dzieje, kiedy ogień gaśnie ?
  • Tam tym ogniem był jego szef, on był źródłem nienawiści.
  • Otworzyłeś mu oczy, z czasem sobie to uzmysłowi.
  • Na pewno nie powinieneś się go obawiać. Jest tak groźny jak królik.
  • Główna akcja się dopiero szykuje.
  • Niewiele brakuje, żeby dwie strony podały sobie ręce.
  • Pokazał mi jak dyrektor jest w środku, a żołnierze go otaczają i biorą w kleszcze, ci żołnierze dochodzą do siebie i podają sobie ręce i cieszą się, że zamykają oblężenie.

  • Dlatego twoje zakłady nie miały sensu. To nie pieniądze są celem, szef jest celem.
  • ……
  • Widzę jak żołnierze pędza i się cieszą…
  • Teraz mogę ci to pokazać, bo nie ma odwrotu.
  • Kto będzie chciał wyjść z tego kotła, zostanie rozstrzelany.
  • Pokazuje mi Stalingrad, a Stalingrad był zwrotem w wojnie… – Piotr patrzy się przed siebie jakby faktycznie coś oglądał w powietrzu… zdumiewające…
  • Hmm… Ciekawe kto poda sobie ręce ? – bo przecież nie żołnierze, to tylko symbol tych, którzy o sprawiedliwość walczą.
  • I to będzie koniec historii i sobie popłyniesz. 
  • Połączą się kleszcze i nie będzie miał wyjścia… – Piotr kiwa głową ze zrozumieniem.
  • Tak naprawdę nigdy nie miał.

Wieczorem.

Mam nowy komputer, mam też najnowszy Windows, którego nie cierpię. Siedzę nad nim i prawie płaczę, bo nie mogę z niczym dać sobie rady. Klnę cicho pod nosem, żeby tylko Ojciec nie usłyszał, ale mam ochotę komputerem rzucić o ścianę.

  • Homiel mówi …
  • Więcej wiary siebie.
  • W dupie mam ten komputer ! – nie wytrzymałam w końcu – Będę z niego w ogóle zadowolona ?!
  • Musisz przekroczyć ten próg, samą siebie.

Wzięłam sobie to do serca. Postękałam jeszcze przez chwilę, uciszyłam i zaczęłam od początku. Aż przekroczę samą siebie. W ten sposób poznałam jeszcze jedną definicję co znaczy przełamać siebie. Wytrwałość, cierpliwość, spokój i dążenie do celu wbrew przeciwnościom i swoim słabościom.



31. 01. 18 r. Warszawa.

Przeglądałam w telefonie zdjęcia i trafiłam na Edzia, ostatnie jego zdjęcie zrobione w szpitalu zaledwie kilka godzin przed śmiercią. Piotr się bardzo wzruszył …

  • Nie płacz, tylko się ciesz.
  • To nie takie proste … – i zamilkł.
  • …….
  • Muszę cię przygotować w razie czego – Piotr już planuje.
  • A co z twoimi ludźmi w firmie ?
  • Ktoś mi powiedział… Myślisz, że dam ich pożreć ?
  • Jak to ktoś ?!
  • Ojcze, walnij go w łeb – śmieję się.
  • To kwestia przyzwyczajenia.
  • ……. – rzeczywiście Piotr często mówi „Ktoś mi powiedział”, jakby się bał powiedzieć „Ojciec mi powiedział”.
  • Eliasz był crazy.
  • Taaak ? Powiedział crazy ? – zdziwiłam się.
  • Pokazał …
  • A kto normalny biega nago po pustyni i łapie buzią każdą kroplę wody ?
  • ……. – roześmiałam się mając ten widok przed oczami. To musiało być coś !

Nagość u dawnych proroków nie była niczym oryginalnym. Bóg poprosił proroka Izajasza, aby głosił nago przez trzy lata ! 2. W tym czasie Pan przemówił przez Izajasza, syna Amosa, mówiąc: „Idź, weź wór z biodra i zdejmij nogę ze stopy”. I zrobił to, chodząc nago i boso (Izajasza 20: 1 – 2,).

Choć nie ma słowa nagość przy Eliaszu, to jednak zdaje się, że i jemu nie było to obce. Tak jak Izajasz zdjął swój wór z bioder i stał się nagi, tak jest napisane, że Eliasz opasał biodra i stał się odziany. Ciekawe… Kkr 1 ; 46 A ręka Pańska wspomogła Eliasza, bo opasawszy swe biodra pobiegł przed Achabem w kierunku Jizreel.

Tak więc czy Eliasz hasał sobie nago po pustyni ?… Bardzo, bardzo możliwe.

  • A jaki był Ojciec Pio ?
  • Kopał, szturchał. Uspokoił się, gdy stygmaty dostał.
  • ……. ?
  • Nasze rozmowy kiedyś się skończą … Tak poczułem.
  • Tylko nie to ! – naprawdę się przestraszyłam.
  • Czy na fali i po fali będę pisać ?
  • Raczej będziesz słuchać.
  • To bardzo ważne co piszesz. Opracujesz i wydasz i będziesz miała na to środki.
  • Ciekawe skąd … – Piotrowi się wyrwało. 
  • Miałem duże obroty, a bardzo mały zysk za ubiegły rok.
  • Chwileczkę … Nie pracujesz dla biznesu, ale dla nauki.
  • Gdybyśmy mówili o biznesie, miałbyś już wszystko.
  • Ale gdyby się tak stało, czy Ola pisałaby to co pisze ?
  • Mieszkałaby, ale wiesz jaka jest tego definicja ?
  • Zmarnowane życie.
  • Tylko bieda pozwala poznać Ojca ? – pytam.
  • Kiedy ma się iluzoryczność tego świata, zabija możliwość poznania co to jest dobro.
  • Naprawdę nie można pogodzić majątku i Boga ? – pytam dalej.
  • Czasami widzę jak Bóg na kogoś dmucha … Daje mu bogactwo …

  • Ale wtedy oddaje swój majątek.
  • Dzisiaj w kościele słuchałem księdza, który mówił o tym …
  • Widzisz… Teraz ty słuchasz, a kiedyś to ciebie słuchało tysiące.
  • … Zobaczyłem siebie jak rozkładam ręce…
  • Hmm…

Tak sobie myślę, czy nie za dużo tego wszystkiego jak dla nas ? Czy naprawdę damy radę ? 

  • Dostaniesz coś, w co nie będziesz mogła uwierzyć.
  • Od kogo ? – pytam zaskoczona.
  • Od spółki.
  • Od spółki ?
  • Ode Mnie i reszty.
  • ?!



Dopisane 20. 10. 2018 r.

  • Kopał, szturchał. Uspokoił się, gdy stygmaty dostał.

Jak był Ojciec Pio ?

Ojciec Pio rzeczywiście zachowywał się w sposób „naturalny aż do przesady”. Pozostawał autentyczny w tym, co robił, mówił, czuł i przeżywał. Był po prostu sobą – zwykłym człowiekiem, jak inni niewolnym od wad. Jedną z nich była z pewnością impulsywność. Ojciec Pio miał temperament sangwinika. Łatwo się denerwował, wpadał w złość, lecz równie szybko okazywał skruchę. Był typem człowieka o gwałtownych zmianach nastroju, a równocześnie potrafił zachować pogodę ducha. Włoski dziennikarz i pisarz Giovanni Gigliozzi, który ponad dwadzieścia sześć lat przyjaźnił się z zakonnikiem, powiedział o nim: „Nie znam nikogo tak czułego jak on”. Inny dziennikarz, pisarz i krytyk muzyczny Renzo Allegri zapewniał: „To był człowiek o niezwykle czułej serdeczności”. Jaki zatem naprawdę był Ojciec Pio? (…) Wydają się dziś nie do rozstrzygnięcia pytania o to, czy Ojciec Pio był bardziej drażliwy czy uprzejmy, szorstki czy łagodny, surowy czy czuły, gburowaty czy towarzyski. Zapewne był i taki, i taki. Co więcej, miał świadomość owego dualizmu uczuć i nastrojów, który uzasadniał jednym stwierdzeniem: „Łagodniejszym mama nie mogła mnie urodzić, ale i surowszym również nie”. Czasami był szorstki zewnętrznie, a równocześnie niezwykle dobry wewnętrznie. http://mateusz.pl/wam/zd/59-02.htm

Eliasz jest jeden.

10. 01. 18 r. Warszawa.

Piszę na blogu z sześciomiesięcznym opóźnieniem. Słowa, które mam zapisane, ale często zapomniane, teraz odkrywam na nowo. Rodzą się kolejne pytania…

  • Czym jest druga fala ? – pytam.
  • To jest środek do celu.
  • Dzisiaj ksiądz mówił, że jak Bóg kogoś wezwie do zadania, to ma iść. Wiedziałem, że te słowa są do mnie.
  • Ale sądu nadal nie ma…
  • Homiel mówi teraz… A może w marcu będzie rozprawa ?
  • Tak ci powiedział ? – jestem naprawdę zdziwiona, bo niedawno na mnie furkał, że bawię się datami.
  • Ale to niemożliwe Homiel, bo zanim przyjdzie opinia, zanim wyślą, zanim się odwołają, to minie kilka dobrych miesięcy. Za rok tak, a nie w marcu za dwa miesiące.
  • Dlaczego nie w marcu ?
  • W marcu serduszko ci naprawiliśmy i jak myślisz ? W marcu zakończymy ?
  • To się nie uda. Powtarzam Ci … Listy, decyzje, odwołania… Myślę, że do maja może się uda.
  • To też na M. Zobaczymy kiedy.
  • Ok. Dobra.
  • .. Zrozum, że tu nie ma czasu na rozwodzenie się.
  • Czas dobiega do końca, nawet czas rozliczania się kończy.
  • Odliczanie się kończy.
  • … Zobaczyłem teraz nie sekundnik, a coś szybszego niż sekundnik, czas przyspiesza.
  • Ooook, ale odliczanie do czego ? – pytam przytomnie.
  • Tyle piszesz i nie wiesz, co piszesz ?
  • Ja wiem, ale chcę usłyszeć to od Ciebie.
  • O Małego nam chodzi – słysząc „Mały” zaczęłam podejrzewać, że to z Ojcem rozmawiamy. Zgroza mnie ogarnęła, że ja tak wprost… 
  • Czyli chodzi o falę ….  Według twojej wizji na tej fali znalazłeś się nagle, nawet tego nie zauważyłeś. A czy ja zauważę, że Piotr jest na fali ?
  • On tego nie zauważy, a ty masz zauważyć ?
  • To jak się dowiem ?
  • On ci powie.
  • …… – na podstawie naszych rozmów fala to jakieś wydarzenie lub ciąg wydarzeń.
  • A mógłbyś coś z Nieba przynieść jak już tam zawitasz na kawę ? – zażartowałam.
  • Pokoje będą puste, bo byś i kanapę wyniósł, byle by żonka miała na czym usiąść.
  • Fajnie byłoby mieć jakiś dowód … Dla ludzi ! – śmieję się.
  • Masz zdjęcia.

Pisałam na blogu o…

Zanotowałam sobie w zeszycie, że mam spytać, czy Eliasz to rzeczywiście Jan Chrzciciel i czekałam na Piotra.

Gdy wchodzi jeszcze na progu mówi …

  • Wiesz kogo poznałem dzisiaj ?
  • …….. – wzruszam ramionami, bo skąd mam wiedzieć.
  • Zachariasza.
  • Kogo ?
  • Faceta, który się nazywał Zachariasz. A wiesz kto to ? Tata Jana Chrzciciela.

Mrugam oczami i wolno siadam na krześle. Po chwili pokazuję Piotrowi moje zapisane pytanie.

  • Czy to nie dziwne, że miałam cię akurat o niego spytać ?
  • ……. – Piotr podniósł brwi i tylko mruknął „coś tam” pod nosem.
  • To powiedz Homiel, czy Eliasz był Janem Chrzcicielem ?
  • … Uśmiecha się, ale nic nie mówi.

Powtarzam to samo pytanie godzinę później, gdy Piotr leżał już na kanapie.

  • No Homiel, powiedz wprost. To jest za poważna sprawa na nie-wprost.
  • Nie ma przypadkowości.

Mt 11; 11 Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on. 12 A od czasu Jana Chrzciciela aż dotąd królestwo niebieskie doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je.13 Wszyscy bowiem Prorocy i Prawo prorokowali aż do Jana. 14 A jeśli chcecie przyjąć, to on jest Eliaszem, który ma przyjść.



12. 01. 18 r. Warszawa.

Wczoraj Piotr nie czuł się najlepiej i zdecydował pomodlić się wcześniej, aby wcześniej pójść spać. Ale niepotrzebnie głowę przyłożył do poduszki sądząc, że na chwilę i po prostu zasnął. 3 godziny później, tuż przed 24.00 został wybudzony głośnym, jednorazowym uderzeniem w nocną szafkę.

  • Obudzili mnie jak uderzeniem z procy, natychmiast wstałem na równe nogi. Ale nie miałem siły, żeby się pomodlić, zrobiłem tylko repertuar obowiązkowy. Po chwili słyszę …
  • Jestem rozczarowany. Możesz siedzieć.
  • Pomodliłem się więc na siedząco.
  • A teraz możesz iść spać.
  • ……. – opowiada mi przy kawie kręcąc głową.

A ja sobie przypomniałam pewne pytanie, które mi zadano jakiś czas temu. Czy to grzech modlić się na siedząco ? Wychodzi na to, że nieważne w jaki sposób się modlisz. Ważne, że się modlisz. 

  • Pan Bóg jest niesamowicie precyzyjny.
  • A ty niesamowicie niecierpliwy.

Wieczorem.

Oglądamy program o nieruchomościach w Hollywood. Sprzedaż prowadzili dwaj młodzi mężczyźni, którzy ubrani byli nadzwyczaj elegancko.

  • Oni są gejami ? – Piotr nie wytrzymał wyraźnie zdegustowany i zrobił taką skrzywioną minę, że mnie rozśmieszył. 
  • A jak wygląda gej ?
  • Nooo … Jak Freddie Mercury.
  • Można się pomylić, nie oceniaj patrząc.
  • ……. – okazali się nie gejami, co nas zdziwiło.
  • Kurcze … Jeszcze jedna lekcja pokory – pomyślałam.

Piotr dalej oglądał ich z miną jakby zjadł żabę na surowo, a ja nurkowałam w internecie w poszukiwaniu dalszych informacji na temat Eliasza i Henocha. Rzucił mi się w oczy…

… Billy Meier https://en.wikipedia.org/wiki/Billy_Meier Wymienił wszystkie wcielenia i ogłosił się Jezusem. 

  • Słuchaj, jest taki facet, który uważa się za Eliasza. Ma kontakty z UFO i w ogóle…, dziwny jest. Czy to prawda ?
  • Z wszystkich Billi wolę Billy Idola.
  • Jeden bierze narkotyki, a drugi zachowuje się tak, jakby brał narkotyki.
  • Nie denerwuje Was, że ten facet uważa się za wcielenie Jezusa ?
  • Jest ich kilka milionów.
  • Nie ma dwóch Eliaszów, czy pięć.
  • Jest jeden.

Bóg ma wiele profesji, jest chirurgiem, jest i prawnikiem.

03. 01. 18 r. Warszawa. 

Oczywiście myślę o Jadwidze. I czy naprawdę rozmawiała z Jezusem.

  • Homiel powiedz, rozmawiała, czy nie rozmawiała ?
  • Na pewno nie z sobą.
  • No powiedz – nie chciało mi się teraz żartować.
  • Tak.
  • A jednak …. – zamyśliłam się. Chciałam spytać o czym rozmawiali …
  • Dyzio najeżony ledwo, a ty go już ssiesz.

A Dyzio, czyli Piotr, faktycznie siedział z brzuchem wywalonym do góry i ledwo zipał. Widząc go w takim stanie dałam mu spokój.

  • Czytałem dzisiaj, że wzrosła ilość spraw trwających ponad 3 lata. Może gdzieś moja tak utknęła sprawa i została odrzucona ?
  • Jest tam, gdzie Ja wrzuciłem. W statystyki się nie baw.
  • Ale tak czytałem … – Piotr nie zauważył, że z Ojcem rozmawia. 
  • Toś w tej sprawie powinieneś czytać cicho.
  • A opiekun twojej córki wcale nie jest Wypłoszem. To poważny anioł.

Zaczęłam się śmiać głośno i nie mogłam przestać.

-Dlaczego nazwałeś anioła naszej córki „Wypłoszem”? - spytałam tuż przed Warszawą.  
-Tak się czesze, jakby miał ciągle wiatr we włosach. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2018/02/14/lubie-jak-mnie-prosicie-i-lubie-jak-robie-dla-was-dzialania/ 

Kiedy po raz pierwszy Piotr zobaczył przybocznego anioła naszej córki, z miejsca nazwał go Wypłoszem. Według niego miał włosy nastroszone na wszystkie strony świata, a ponieważ do tego były dość długie, więc musiał być to dość niezwykły widok. Wszyscy się z tego śmieliśmy, a teraz  cieszyłam się nie dlatego, że Wypłosz, ale dlatego, że i to Ojciec widzi. Czy ja się kiedykolwiek do tego przyzwyczaję ?


Nie chciałam męczyć Piotra, więc sama szperałam w internecie w poszukiwaniu informacji o Jadwidze.

http://www.kuria.pijarzy.pl/rozwazania/skarby_wawelu_na_wielki_post,_cz._i:_czarny_krucyfiks_krolowej_jadwigi_d8461_pol.html

We wschodnim ramieniu ambitu Katedry Wawelskiej, tuż przy zakrystii, znajduje się barokowy ołtarz wykonany w latach 1743-5 z czarnego marmuru, według projektu Franciszka Placidiego, włoskiego architekta i rzeźbiarza. Ołtarz ten stanowi artystyczną ramę dla znajdującej się w jego centrum niezwykłej relikwii – krucyfiksu, pochodzącego z końca XIV w., zwanego Krzyżem św. królowej Jadwigi Andegaweńskiej. W predelli tego ołtarza widnieje łaciński napis, który pierwszy raz pojawił się tam w 1500 r.:” ten zbawiciela naszego Jezusa Chrystusa ukrzyżowany wizerunek przemówił do świętej Jadwigi Królowej Polski”.

Krucyfiks znajduje się tu najprawdopodobniej od samego początku, to znaczy od chwili, kiedy przywieziono go do Krakowa. Pierwsza wzmianka, która potwierdza jego obecność w katedrze, pochodzi z 1403 roku i wiemy, że już wtedy znajdował się tam, gdzie można go oglądać dzisiaj. Zapewne pojawił się na Wawelu w roku 1384 i przyjechał jako jeden z przedmiotów królowej. Jeśli wierzyć źródłom, zawieszono go od razu właśnie w tym zakątku ambitu. Nie wiadomo, jak i o co modliła się Jadwiga pod tym krucyfiksem. Wiemy, że jej życie nie należało do prostych. Jadwiga spędzała długie godziny na modlitwie u stóp wawelskiego krzyża.



04. 01. 18 r. Warszawa. 

Na kawie rozmawialiśmy znowu o NIP.

  • Dlaczego to tyle trwa ?
  • Nie zapominaj o jednej rzeczy.
  • Bóg ma wiele profesji, jest chirurgiem, jest i prawnikiem.
  • Na prawie się zna nie gorzej niż na chirurgii.
  • A może chce teraz iść na ryby ? A może sprawa musi dojrzeć ?
  • No i co ty na to powiesz ? Ty czupurniasty ?
  • Noooo, ale przewlekłość już mamy – Piotr z uporem maniaka.
  • Zna się na prawie niezgorzej jak na medycynie.
  • Mało tego, jest też zegarmistrzem, ustawia czas.
  • Więc co ty chcesz ?
  • A na informatyce też się zna ? – pytam ze śmiechem.
  • Perfect.
  • … Co sobie Bóg myśli o tym wszystkim ? – Piotr.
  • A musi myśleć ?
  • Patrzy i obserwuje, co Jego uczeń robi na tym świecie.
  • Pan Bóg pozwolił diabłom na działanie.
  • To wszystko jest zamierzone.
  • Czego byś się nauczył otoczony komfortem ? Powiem ci czego. Nietzschego.
  • Nietzschego, czy niczego ? – pytam Piotra, bo nie jestem pewna, czy dobrze usłyszał, a chcę zapisać.
  • Sam nie wiem … Nietzsche to był filozof.
  • Był takim samym idiotą jak ty.
  • …. ????!!!! ….  – wybałuszyłam oczy i wybuchłam śmiechem. 
  • Przepraszam, pomyliłem się. Był większym idiotą.
  • Muszę sprawdzić – cieszyłam się, że będę szukać. Uwielbiam szukać.
  • Wpisz hasło Nietzsche – idiota.
  • ……. – chciałam zrobić to od razu, ale zdecydowałam się poczekać.
  • Jak to jest… Jakiś tam Nietzsche coś pisze, coś wymyśla, ale to przecież Wy robicie te swoje „koronki”… – zaczęłam się zastanawiać.
  • Przecież nie wymyśli niczego, na co nie pozwolicie …  
  • A o diable nie myślisz ?
  • Hmm ….

Co zrobiłam w domu zaraz po przyjściu ? Oczywiście sprawdziłam, wpisałam hasło Nietzsche – idiota. Już na etapie wyszukiwarki zauważyłam, że Nietzsche i idiota ma swoje mocne konotacje. Zaczęłam sprawdzać dlaczego.

Nietzsche (notabene homoseksualista) pisał w swoim „Antychryście”…

Pisze; Jezus jest dokładnie przeciwieństwem bohatera: jest idiotą. Można wyczuć jego niezdolność zrozumienia rzeczywistości… Prawdziwy męski instynkt nigdy w nim nie dojrzał; jest opóźniony w rozwoju i pozostał dziecinny w wieku dojrzałości płciowej: są to objawy pewnych nerwic epileptycznych… Nikt mu nie objawił istnienia natury. Zna jedynie efekty moralne: znak najniższej i absurdalnej natury. Należy mieć na uwadze: jest on idiotą wśród roztropnego narodu. Tyle, że jego uczniowie nie byli jak on. Paweł żadną miarą nie był idiotą! Od tego uzależniona jest historia chrześcijaństwa”.

Już czytając pierwsze słowa czuję mdłości. Teraz rozumiem dlaczego Nietzsche to największy idiota wszechczasów. Tym większy, że to syn pastora. 


Wieczorem. Opowiadam Piotrowi o Nietzsche.

  • Jak Homiel możesz to wszystko wiedzieć ? – spytał zdziwiony.
  • Żebyś ty wiedział, ile i co Ja wiem !
  • To powiedz coś jeszcze, posprawdzam, uwielbiam sprawdzać – mówię.
  • Na dzisiaj wystarczy, bo wpadniesz w narkomanię.
  • To uwiarygadnia nasze rozmowy.
  • A ty przestań datować ! – … do mnie.
  • Ostatnio marzec jest w modzie ?!
- Kiedy wróci, to ja już będę po zmianach? 
- Będą mocno zaawansowane. 
- Czyli będą w trakcie… A marzec to będzie gwoźdź programu tego roku? – pytam. http://rozmowyzniebem.pl/wp/2017/10/07/przywrocisz-mi-chwale-ktora-mi-sie-nalezy/
  • ……… – głupio mi się zrobiło, bo faktycznie mam zapisane w notatkach, że w marcu „będzie pozamiatane”. 
  • A może to marzec za 5 lat ?
  • Dobra, masz rację.
  • Ale nazwałeś mnie idiotą ! – Piotr z żalem.
  • Przepraszam cię za idiotę. Musiałem to powiedzieć przez skojarzenie.
  • Jesteś Moim idolem.
  • Wiesz co mi pokazał ? Zeza !
  • …….. – Homiel ma dzisiaj szampański humor.

Oglądamy TV. W USA wielka, mroźna zima.  http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,22857435,stany-zjednoczone-pod-sniegiem-obawy-przed-bombogeneza.html

  • Ich stać na taką zimę, Polskę nie.
  • … ??? … Hmm… To prawda…

Podano informację o wizycie premiera Morawieckiego na Węgrzech. Wielka przyjaźń od wieków, a jeszcze chwilę temu na innym kanale słyszałam, że władcy węgierscy spiskowali przeciwko władcom polskim, o czym nie miałam pojęcia.

  • Wiedziałeś o tym ?
  • A wiesz, że Chrobry nakazał wypalić oczy czeskiemu księciu i wtrącił go do lochu ?
  • Really ? Nie wiedziałam.
  • Chrobry to był prawdziwy niedźwiedź.
  • Taki tępy ? – przyszło mi do głowy, nawet nie wiem dlaczego.
  • Taran.
  • O ! Następny temat do sprawdzenia… – pomyślałam.



Dopisane 20. 09. 2018 r.

  • Chrobry to był prawdziwy niedźwiedź. Taran.

Taran to rodzaj machiny oblężniczej której używano do niszczenia murów, blokad i przeszkód. Czyli tu chodzi o osobowość Chrobrego, który uparcie, metodycznie dąży do celu. Iść jak taran… Czy faktycznie tak było?

Nakładem wydawnictwa HBC ukazało się książkowe wydanie „Historii bez cenzury” Wojtka Drewnika. Zapraszamy do poznania sylwetki Bolesława Chrobrego, pokazanego w nieszablonowy sposób. Poniżej fragmenty rozdziału zatytułowanego: „Władca z jajami – Bolesław Chrobry”. https://fakty.interia.pl/raporty/raport-1050-rocznica-chrztu-polski/historia/news-historia-bez-cenzury-wladca-z-jajami-boleslaw-chrobry,nId,2185483


  • Wpisz hasło Nietzsche – idiota.

Pisał o „śmierci Boga”, ale sam często przybierał pozę proroka. W swoich książkach nie unikał biblijnych aluzji. Radykalizm jego idei przypomina proroków Starego Testamentu i św. Pawła. Rzucał wierzącym wyzwanie i kazał im się zastanawiać, czy ich wiara ma jeszcze jakiś sens. W ten sposób stawiał problem, który także dziś próbujemy rozwiązać: czy w nowoczesnym społeczeństwie jest miejsce dla religii? Nietzsche na to pytanie odpowiadał przecząco. Jego zdaniem chrześcijaństwo umarło, bo uśmierciła je nowoczesna cywilizacja „ostatnich ludzi” – zrezygnowali oni z wszelkich wyższych aspiracji na rzecz materialnych wygód. Religia była dla nich tylko wygodną fasadą. Ta radykalna diagnoza Nietzschego okazała się koniec końców błędna, ale wciąż musi niepokoić. Jej echa słychać u tych współczesnych myślicieli, którzy – zarówno z prawicowych, jak i lewicowych pozycji – piszą o płytkości współczesnego życia i nie mogą pogodzić się z „prywatyzacją” czy marginalizacją wyższych uczuć. Dla nich Nietzsche pozostaje niewyczerpanym źródłem inspiracji. http://www.newsweek.pl/europa/czy-nietzsche-byl-religijny,44609,1,1.html